Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Suma w górę: 0 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

W oczojebnej kamizelce

Dystans całkowity:6761.20 km (w terenie 95.00 km; 1.41%)
Czas w ruchu:351:38
Średnia prędkość:19.23 km/h
Maksymalna prędkość:44.40 km/h
Liczba aktywności:202
Średnio na aktywność:33.47 km i 1h 44m
Więcej statystyk

Dla mnie też za długa zima i zła!


Zostaw ten cholerny kubek - potniesz sobie palce.
Wypij mleko, umyj buzie. Przyjdę zanim zaśniesz.
To, że galaktyczny podmuch zniszczy cywilizacje
to nie jest dostateczny powód, by wybuchać płaczem.
Dla mnie też niezbyt łaskawy był dzień.
Dla mnie też za długa zima i zła.
Dla mnie też, ale przyznaj, że w sumie się żyje cudnie.
I przestań wyć! Przestań wyć! Przestań płakać!
I po co czytasz komentarze sfrustrowanych miernot?
Niech się durnie trują jadem, oszczędź sobie złego.
Dla mnie też niezbyt łaskawy był dzień.
Dla mnie też za długa zima i zła.
Dla mnie też los, cebula i krokodyle łzy.
Przestań wyć! Przestań wyć! Przestań płakać!
Dla mnie też niezbyt łaskawy był dzień.
Dla mnie też za długa zima i zła.
Dla mnie też los, cebula i krokodyle łzy.
Przestań wyć! Przestań wyć!*


Nie przepadam za Comą ale tą piosenkę zapodał mi kumpel z pracy i słucham ją non stop w pracy od 2 dni... adekwatna do mojej sytuacji...

Miałam wstać o 4:00 ale z racji tego, że Muście od 2 dni zebrało się na amory, noc miałam ciężką i wstałam dopiero po 5:00.
Wyjechałam więc za późno by zdążyć na 8:00.

Miało nie padać, a przez cały czas siąpił drobny deszczyk...
8 baranów - kierowców chciało mnie przejechać ale nie chciało mi się nawet ich dzisiaj edukować.
Nie mam siły... jakoś ciężko się jechało. Strasznie bolały mnie stawy w kostkach u nóg... nie wiem co się dzieje.
Pomimo wszystko - cieszę się, że pojechałam rowerem.
Po 10 godzinach w pracy fajnie będzie się przewietrzyć ;-)

*Coma - "Los cebula i krokodyle łzy".


P.S.
Szukam Partnera/Partnerkę na Rajd Przygodowy w Katowicach.
W tamtym roku było super, w tym pewnie też będzie ekstra!
Może znajdzie się chętna osoba?
Widok z 30 piętra Cubusa - na rajdzie w tamtym roku ;-)
Widok z 30 piętra Qubus Hotel © kosma100


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 31.21km
  • Czas 01:30
  • VAVG 20.81km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kocie sprawy...


To właśnie ty eksplodował szósty zmysł
rzeka mej krwi przyspiesza rytm
Tak ja to wiem w pragnienie zmieniam się
te słodkie grzechy tego chcę
Leniwy koci ruch i wrócę zawsze tu
do tych gorących rąk i róż
Tak ja to wiem wystarczy przytul mnie
te słodkie grzechy tego chcę
A wokoło niech się góry zapadają
Ludzie kłamią nowe wojny wymyślają
Twoje ciało, twoje ciało
Twoje ciało, twoje ciało
jedna całość
Twój język chce oplatać palce me
i w twoje ciało wtapiam się
Cały mój świat zamyka oddech twój
i jeszcze tylko oczy zmruż
Dniami rozstania a nocą powroty
ja właśnie za to kocham koty
A wokoło...
Przytul mnie pozwól że dotknę Cię
aaa tak przytulę Cię...*


W pracy - mamy na szafie z Kumplem wydrukowany rysunek:
Pieskie życie ;-) © kosma100


Chyba się trochę z nim identyfikujemy ;-)

Po pracy...
Dzisiaj, od niepamiętnych czasów, wyszłam z pracy za widoku, do tego byłam rowerem - pięknie!
Pomimo tego nie zrobiłam żadnego zdjęcia jadąc z pracy :(

Po drodze wpadłam na chwilę do Cioci, wpędzając ją w zdziwienie, że zimą jeżdżę rowerem do pracy (coś nowego?).
Dupa mokra, buty mokre... :(

Przez połowę drogi, tuż po przebiegnięciu mi drogi przez czarnego kota, recytuję sobie wierszyk:
"Gdy Ci kot przebiegnie drogę,
nie mów, że to pech,
..."
Dalej nie będę wierszyka cytować bo wiem, że czytają mnie dzieci i młodzież ;-)
ale puenta jest taka, że kotek oddala się na 3 łapach.

W domu czeka na mnie spragniona doznań mała kobietka.
A oto winowajczyni moich nieprzespanych ostatnio nocy:
Autorka moich nieprzespanych nocy ostatnio... © kosma100


* Buzu Squat - "Kocie sprawy".


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 32.05km
  • Czas 01:35
  • VAVG 20.24km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Maleńka nie wolno się żegnać w ten sposób...


Kochałem Cię dziś rano
Ust naszych ciepła słodycz
Jak senna złota burza
Nade mną twoje włosy
Przed nami na tym świecie
Już inni się kochali
I w mieście albo w lesie
Też tak się uśmiechali
A teraz trzeba zacząć
Rozłączać się po trochu
Twe oczy posmutniały
Maleńka nie wolno się żegnać
W ten sposób

Na pewno Cię nie zdradzę
Odprowadź mnie do rogu
Ty wiesz,że nasze kroki
Zrymują się ze sobą
Twa miłość pójdzie ze mną
A moja tu zostanie
I tak się będą zmieniać
Jak brzeg i morskie fale
Czy miłość to kajdany
Nie mówmy lepiej o tym
Twe oczy posmutniały
Maleńka nie wolno się żegnać
W ten sposób

Kochałem Cię dziś rano
Ust naszych miękka słodycz
Jak senna złota burza
Nade mną twoje włosy
Przed nami na tym świecie
Już inni się kochali
I w mieście albo w lesie
Też tak się uśmiechali
Czy miłość to kajdany
Nie mówmy lepiej o tym
Twe oczy posmutniały
Maleńka nie wolno się żegnać
W ten sposób...*


Siedząc cały dzień w pracy myślałam, że się dzisiaj pożegnam... myślałam, że dzisiaj pojeżdżę...

Ani się nie pożegnałam, ani nie pojeździłam.
O ile asfalty w mieście nadają się do jazdy rowerem to o tyle asfalty we wsi nie nadają się do tego.

Wyjechałam ale po niecałym kilometrze zmieniłam plany... jednak chce jeszcze trochę pożyć ;-)

Dzisiejszy komentarz Młynarza spowodował, że spociły mi się oczy... fajnie mieć takich Przyjaciół ;-)

A Musta po ostatniej parapetówie zyskała czerwoną kokardkę (pewnie po to by Jej nikt nie zauroczył ;-))
Musta z czerwoną kokardą ;-) © kosma100


:-) © kosma100


Musta z kokardą ;-) © kosma100


Wieczornie do monopolowego - Dzień Tynkarza trzeba uczcić ;-)
Po Kadarkę.
Hmmm... W Biedronce czerwona, półwytrawna, litrowa Kadarka kosztuje 7,00 zł a we wsiowym sklepie 0,75 l kosztuje 17,20 zł.
Hmmm...
To jest biznes ;p




* Maciej Zembaty - "Maleńka nie wolno się żegnać w ten sposób".

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 4.53km
  • Czas 00:16
  • VAVG 16.99km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wieczorny, rowerowy koszmar...


Syberia właśnie w tobie jest jest jest jest
Arktyka biała w tobie leży też też też też
I nie ma w tobie żadnych ciepłych stref stref stref stref
Syberia właśnie w tobie leży
Leży leży leży leży leży

Lodowce już podchodzą pod nasz dom
Spod twoich powiek patrzy na mnie śnieg
Codziennie rano zmywam z twarzy szron
Na naszych mapach nie ma ciepłych stref

Syberia wdarła się do naszych serc
I Antarktyda skuła usta nam
Nie szukaj już na mapach ciepłych stref
Lodowce muszą wygrać z nami
Lodowce muszą wygrać z nami

Arktyka! wygra! o nie nie! o tak!
Syberia! wygra! o nie nie! o tak taaaaaaak

Syberia właśnie w tobie w tobie jest
Arktyka biała w tobie leży też
I nie ma w tobie żadnych ciepłych stref
Syberia właśnie w tobie leży
Syberia właśnie w tobie leży

Syberia! wygra! o nie nie! o tak!
Arktyka! wygra! o nie nie! o tak taaaaaaak
Arktyka! wygra! o nie nie! o tak!
Syberia! wygra! o nie nie! o tak taktaktaktaktaktaktak...

I bryła lodu skuje pokój nasz nasz nasz nasz
Będziemy w lodzie klęczeć kochać jeść jeść jeść jeść
Pod naszym łóżkiem będzie szalał wiatr wiatr wiatr wiatr
Nie wyjedziemy do cieplejszych stref stref stref stref
I tylko myślę że za parę lat lat lat lat
Sterowce miękko spłyną pod nasz dom dom dom dom
Rozrzucą wokół pełno starych map map map map
Ktoś ciepły dotknie mnie i powie:
Ktoś ciepły dotknie mnie i powie:

Arktyka! przegra! o nie nie! o tak!
Syberia! przegra! o nie nie! o tak taaaaaaak!
TAK!*


Wychodzę z pracy po 18:00... późno...
Cała droga to koszmar... wieje straszny wiatr. Momentami, choć dużo w życiu przeszłam na rowerze i wiem, że wszędzie dojadę, myślę, że nie dam rady dojechać do domu...
Koszmar...

Nawet nie chce wpaść na pitstopa gdzieś po drodze - do Brata lub znajomych.
Koszmar...

Przyjeżdżam do domku i... dobrze, że tato ze mną nie mieszka, bo jak by mnie zobaczył w takim stanie to by mi zainkasował rower, zamknął w sejfie, a klucz od sejfu wrzucił do studni.
Koszmar...
Dochodzę <sic!> do siebie dłuższą chwilę, z bólu płacząc (jak nogi mi odtajają).
Koszmar...

Ale... jutro też wam uciekniemy!
;-)

Dzisiejsza temperatura:
minus 12 © kosma100


Takiej to dobrze:
Kanapowa Musta © kosma100


* Republika - "Arktyka".


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 31.48km
  • Czas 01:55
  • VAVG 16.42km/h
  • VMAX 29.40km/h
  • Temperatura -12.0°C
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nie musiałam skrobać szyb przy minus 12.

Zimno, przytul mnie i nie mów nic
Jutro tez jest dzień opowiesz mi co chcesz
A dzisiaj tylko bądź
Pozwól ciszy trwać, tylko bądź

Wiesz, że boję sie ciemności
Wiesz, że sie boje gdy jest noc
Wiesz, że boje sie ciemności
Wiesz, że sie boje gdy jest noc

Wiatr, deszcz
Malują coś na szybach obraz
Tańczą krople wciąż i płyną w dół
Jak łzy wypłakiwane z chmur
Znowu wchodzi ktoś boje się

Tylko przy mnie bądź

Przeżyjemy zło!*


Czy nie posiadając ani jednego palca u nogi da się utrzymać równowagę? :D

Wczoraj byłam na szkoleniu. Prowadzący szkolenie wjechał mi na ambicję…
Gdy weszłam na salę spytał: „Monia, a Ty nie na rowerze?”.
Hmmm… musiałam się tłumaczyć dlaczego nie jestem na rowerze ;-)

Wieczorem spojrzałam na asfalt – suchy ;-), na prognozę pogody – nie będzie padać ;-) i ucieszyłam się, że w końcu pojadę do pracy na rowerze ;-)

Rano rzut oka na temperaturę – minus dwanaście stopni…
Ubieram się i wychodzę.

Taką zimę to ja rozumiem :-)
Zimno ale na drodze sucho ;-)
W tak pięknych okolicznościach przyrody i tego i niepowtarzalnych, mogę na chwilę znieść mój komunikat:
Jak ja nie cierpię zimy!!! © kosma100


Jedzie się przyjemnie aczkolwiek palce u nóg zamarzają :(

Przy Hucie Katowice optymistyczny akcent – wyprzedzam bikera, który pewnie jedzie z Huty, na kasku mam migającą czołówkę, gdy jestem na wysokości rowerzysty on obraca głowę w moją stronę i mówi: „K*** myślałem, że to pogotowie jedzie!”. A za chwile dodaje: „No, no” :-)

Droga sucha z małym wyjątkiem – na Środuli, przy stoku narciarskim, gdzie pracują armatki śnieżne – szklanka!!! Masakra!!!
Dojezdżam do pracy z zamarzniętymi palcami u nóg… Kolega z pracy patrzy ze zdziwieniem gdy prawie płaczę gdy mi odtajają.
Jednak nie odpadły… ufff.

*Totentanz - Przeżyjemy zło



Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 30.97km
  • Czas 01:26
  • VAVG 21.61km/h
  • VMAX 34.40km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mroźny powrót z pracy z pitstopem u Brata


Karty kalendarzy skradły czas
Myślę ile zmarnowałem lat
Zegary ziewały długimi godzinami
Nie liczyłem dni
Chciałem kochać aby żyć
Poczuć wina smak
Pocałować raz
W strugach deszczu stać
Patrzeć w słońce
Dławić płacz
I zatonąć gdzieś
W oceanie gwiazd
Zapach mokrych traw gonił wiatr
Nawet zieleń drzew miała sens
Nakarmiłem marzeniami
Niezdobyte nigdy szczyty
Nie liczyłem dni
Chciałem kochać aby żyć
Poczuć wina smak
Pocałować raz
W strugach deszczu stać
Patrzeć w słońce
Dławić płacz
I zatonąć gdzieś
W oceanie gwiazd*


Po pracy trzeba było ubrać się w obślizgi i popedalić do domu.
Temperatura minus 10.
Rano zmarzły mi okrutnie stopy, więc jakie zdziwienie wywołuje u mnie marznięcie palców u rąk po 10 minutach... odkrywam - założyłam wilgotne rękawiczki...
Błąd...
Zapamiętać...
Wyeliminować...

Wyeliminować wilgotne rękawiczki...

Po 10 minutach moje palce (tym razem u rąk) zamarzły :(

Dojechałam do Dąbrowy do Reala gdzie musiałam zakupić pewne rzeczy a następnie do Brata... ogrzać się...
Po posiadówce ruszam o 19:15 do domu... wiem, zasiedziałam się ;-) Jadę ulicą... dużo miejsca i wyprzedza mnie "seicento" na milimetry :(
Pech!
Peszek!
Bo musiał stanąć na światłach...
Dojeżdżam do szyby kierowcy i widzę... rozdziawione usta dziadka po 70-ce...
Nie pukam w szybę by otworzył... po co?
Gestykuluję tylko "tak" jakieś 1,5 metra, a taaaaaaaaak - "jakieś 20 cm".
Uśmiecham się i odjeżdżam.
Pan dziadek nie wyprzedza mnie na długości ok. 700 metrów pomimo tego, że ma okazje... a jak wyprzedza mnie w końcu to z odległością ok. 2 metrów...
Super!

Może jednak czegoś się nauczył...

Strasznie ciężko mi się jedzie... koła nie chcą się kręcić... nie wiem czy to brak sił czy rower zamarzł :D

W sklepie na wiosce ekspedientka spada omc za ladę jak się dowiaduje, że z Katowic przyjechałam na rowerze ;-)

A w domu Musta sobie siedzi w ciepełku i czeka na panią ;-)
Kotek ;-) © kosma100


Kanapowa Musta ;) © kosma100


Musta kanapowa © kosma100



*Totentanz - "Oceany gwiazd".

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
  • DST 31.99km
  • Czas 01:53
  • VAVG 16.99km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 stycznia 2012 Kategoria W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Mokrość nad mokrościami...

Czasami wystarczy moment, ułamek sekundy by była cała mokra.
Czasami musi minąć dłuższa chwila...
Niekiedy ocieka już cała po chwili, niekiedy pomimo starań pozostaje sucha do końca...
Zależy to od okoliczności...
Dzisiaj to był moment...


... by moja pupa stała się cała mokra :D


Po wczorajszym upojnym wieczorze, gdzie z Kudłatą degustowałyśmy czerwone, litrowe wina dostępne w sklepie dla biednych ludzi, dzisiaj ciężko mi było się zebrać z łóżka.
Kudłata zachwycona moimi kolczykami stała się szczęśliwą posiadaczką malutkich rowerków oraz małych bicykli ;-) Chwilę zastanawiała się nad kolczykami z nypli rowerowych... Wiecie, że istnieja ludzie, którzy nie wiedzą co to nyple? :D Od wczoraj tych ludzi jest o 1 osobę mniej ;-)
Niemniej jednak, to, że lżej zrobiło mi się w szkatułce z gadżetami rowerowymi, nie znaczy, że lżej mi się wstawało.
Dzień, który następuje po wizycie Kudłatej od razu skazany jest na niepowodzenie i całodniowe albo półdniowe trzeźwienie.

Zwlekłam się z łóżka, ubrałam się w pedalskie ciuchy, wsiadłam na rumaka i pojechałam do Tatusia.
Tam była (komunistyczna ponoć) impreza zwana imieninami.

A zima za oknem wyglądała tak:
Jak ja nie cierpię zimy!!! © kosma100


W drodze powrotnej kupiłam reanimacyjne piwo i popedaliłam do domu.

Zapomniało mi się o innym (pewnie też komunistycznym) dniu jak dzień babci... i pomimo wszelkich aluzji przy stole o tymże dniu z pełną świadomością, swojej osobistej babci nie obdarowałam.
Hmmm... mogłam się wytłumaczyć, że nie popieram komunistycznego święta :D
No cóż - maj folt.
Będzie wymówka by wsiąść na rower i popedalić jutro do Dąbrowy, do babci, na dzień dziadka ;-)

Musta znalazła nową zabawkę, którą namiętnie się zabawia.
Mały konkurs - czym zabawia się ostatnio Musta? :D
Nagroda - możliwość pobawienia się z Mustą ;p
Kotek się zabawia © kosma100


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 4.45km
  • Czas 00:15
  • VAVG 17.80km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Żyję w kraju, w którym...

Żyję w kraju, w którym...
... wszyscy chcą mnie przejechać!!!
... kierowcy nie mają wyobraźni!!!

:(

Po porannej łopatologii wsiadłam na rower i popedaliłam do pracy.

Warunki na drodze nie były wesołe... marznący śnieg... ślisko.
Jechałam lekko przestraszona do czasu... kiedy na odcinku 500 metrów 6 idiotów o mało co by mnie nie potrąciło... :(
MASAKRA!!!
Ludziom powinno badać się IQ po narodzinach i tych poniżej pewnego pułapu od razu likwidować!!!
Jechałam myśląc czy już narobiłam w gacie ze strachu czy jeszcze nie...
Stwierdziłam, że chcę jeszcze trochę pożyć i zawróciłam...

Nie wiem...
Nie mam koncepcji na jazdę do pracy rowerem... chyba dopiero jak jezdnia będzie sucha...
:(

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 2.50km
  • Czas 00:10
  • VAVG 15.00km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mój mały armagedon

Po wczorajszym powrocie z pracy z pełnymi gaciami dzisiaj postanawiam jechać do Dąbrowy Górniczej po łożyska, ponieważ breloczki z łożyska rowerowego robią furorę i zaczyna mi brakować łożysk ;-)

Warunki znośne - śniegu napadało ale na ulicy jest breja więc da się przeżyć.
Warunki nawet nawet © kosma100


Ruszam. Wiatr jest niemiłosierny... już dawno nie jechałam w takim wietrze :(
Dojeżdżam do rowerowego, robię zakupy... chciałam więcej łożysk kupić... wykupiłam wszystkie ;-)

Później do Brata na kawę i pogaduchy.

Wracam. Na ulicy Kasprzaka zaczyna się śnieżyca... masakra:
Śnieżyca © kosma100


Ulica momentalnie robi się śliska, jadę ostrożnie, z pełnymi gaciami ;-)

Śmigam obok Huty Katowice, dojeżdżam do skrzyżowania z drogą z Ząbkowic... jakiś korek...
Co jest? - myślę.
Wyprzedzam samochody, wyjeżdżam na główną drogę i... szok! Już wiem dlaczego taki korek - na ulicy jest szklanka przysypana śniegiem. Nie wiem jakim cudem udaje mi się uniknąć gleby.
Schodzę z roweru i z ulicy i patrzę co się dzieje:
Korek... szklanka na drodze © kosma100


Szklanka na drodze! © kosma100



Muszę prowadzić - po ulicy nie da się nawet iść a co dopiero jechać. Prowadzę poboczem w zaspach do pół łydki.
I tak z buta jakiś kilometr.
Później w Łośniu chodnikiem z wizytą u tatusia, by mu skuwacz zawieźć (ostatni popsuł przy rozkuwaniu łańcuchów do mojej biżuterii :D)

Dojeżdżam jakoś do domu... ale ciężko było...
A po jeździe mój Kellysek wygląda tak:
Snow bike © kosma100


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 25.22km
  • Czas 01:33
  • VAVG 16.27km/h
  • VMAX 30.10km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bladym świtem... przed kurami ;-)

Wczoraj niestety nie zdążyłam wysłać przesyłki, bo z pracy wyszłam o 20:30 :/ Kupujący jednak otrzyma w ramach przeprosin mały gratis :-)
Po 3 godzinach snu wstaję i zabieram się za pracę.
Następnie o 5:30 ruszam.
Zimno... ale jedzie się przyjemnie... może potrzebna mi jest krioterapia mózgu?

W Dąbrowie bardzo miły akcent drogowy.
Jadę ulicą jednokierunkową lewą stroną, bo po prawej stoją zaparkowane samochody, słyszę za sobą samochód więc wjeżdżam na moment w lukę między samochodami, samochód mnie wyprzedza i ładnie dziękuje kierunkowskazami.
Są jednak na świecie ludzie potrafiący jeździć ;-) i zachowywać się kulturalnie ;-)
Aż mam banana na twarzy :-)

W przyrodzie musi być jednak równowaga...
I w Sosnowcu jakiś palant wyprzedza mnie na centymetry.
Jako, że jadę w kamizelce Śląskiej Masy Krytycznej Wielkiej Orkiestrz witecynej Pomocy to krzyczę do niego po śląsku: "Ty ciulu Ty!" ;-)
W Sosnowcu też zaczyna padać zmarznięty śnieg.
Dojeżdżam do Katowic i chwila zastanowienia... do pracy czy na pocztę? Jadę na pocztę do centrum Katowic.
Z uśmiechem na ustach patrzę na zakorkowaną Murckowską i Roździeńskiego.
Nie to, że śmieje się z kierowców - zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy to idioci, którzy 5 km jeżdżą samochodem, wiem, że czasami trzeba, nie ma innego wyjścia itp. ;-) ale cieszę się niezmiernie, że jadę do pracy rowerem bo... stałabym w tym korku ;-)

Na rynku w Katowicach zatrzymuje się na skrzyżowaniu, bo jedzie samochód i czuje uderzenie...
O k... zostałam potrącona! - myślę...
Okazało się, że pani, która szła i jej tor krzyzował się z moim weszła w moje tylne koło.
- "Myślałam, że pani pojechała!" - mówi z wyrzutem.
W innej sytuacji powiedziałabym jej coś o jej myśleniu (dobrze, że nie jeździ samochodem) ale miałam tak dobry humor, że powiedziałam do niej: "przepraszam" z lekką ironią w głosie ale jestem pewna, że jej myślący umysł ironii nie zauważył ;-)
W sumie to zostałam potrącona... przez pieszego ;-)


Na poczcie wysyłam przesyłki, które zawierają breloczki:

które można kupić na Allegro albo w Rowerowej Norce :-)
Podobają się te breloczki ;-) Ciesze się, że wymyśliłam coś co się podoba ;-)

Nawracam i jadę do pracy.
Przyjemnie się jechało.
Miałam super humor. Ale w przyrodzie musi być równowaga...

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 35.07km
  • Czas 01:42
  • VAVG 20.63km/h
  • VMAX 33.20km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl