Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2008

Dystans całkowity:420.63 km (w terenie 48.00 km; 11.41%)
Czas w ruchu:25:25
Średnia prędkość:16.29 km/h
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:20.03 km i 1h 16m
Więcej statystyk
Środa, 31 grudnia 2008 Kategoria Do pracy / z pracy, Kosmacz - Powsinoga :)

Na skróty... przez rok 2008

Na skróty... przez rok 2008

Do pracy - Dąbrowa Górnicza - Katowice - na skróty (z pomocą PKP).

Mroźno...

Życzę wszystkim Bikestatsowiczom Szczęśliwego Nowego Roku 2009 oraz szampańskiej zabawy Sylwestrowej.

Chciałabym by każdy dzień sprawiał mi przyjemność, chciałabym być pewna swoich decyzji, chciałabym dążyć do celów nie zniechęcając się, chciałabym być szczęśliwa dalej będąc sobą.

Moje postanowienia:
- jeździć systematycznie na rowerze (fajnie by było osiągnąć 15000);
- przeżyć wspaniałe chwile na Borholmie i w Danii;
- zmieścić się w bluzkę od Kudłatej;
- uczestniczyć we wszystkich Rajdach wchodzących w skład Pucharu Polski w Rowerowych Maratonach na Orientację
- może jeszcze coś dopiszę :)

Dopiszę - jak wrócę do domku po Sylwestrowo - Noworocznych wojażach :)))

Po pracy Katowice - Zabrze - Helenka na skróty :]

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 6.55km
  • Czas 00:37
  • VAVG 10.62km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 28 grudnia 2008

Dzisiaj rano wynurzyła się spod kołdry pełnej snów
W moje usta wbiła oczy, popłynęła rzeka słów
Poszedłem kupić coś, gdy wrócił

Dzisiaj rano wynurzyła się spod kołdry pełnej snów
W moje usta wbiła oczy, popłynęła rzeka słów
Poszedłem kupić coś, gdy wróciłem znowu spała
Wszedłem w nią kilka razy
Była mokra, lekko drżała

Ona zna wszystkie swoje kłamstwa
Śpi z kim chce, gdy poczuje w sobie słodki dreszcz
Ona wie jak najszybciej zadać ból
Potem płacze i rozbiera mnie

Znów odeszła po raz ósmy, kiedy wróci nie wiem sam
Nie obchodzi mnie to wcale
Chyba jednak mnie obchodzisz, na policzku czuję cię
Może wcale nie wrócisz,
Niemożliwe, nie...

Ona zna wszystkie swoje kłamstwa
Śpi z kim chce, gdy poczuje w sobie słodki dreszcz
Ona wie jak najszybciej zadać ból
Potem płacze i rozbiera mnie

Nagle w pewien letni wieczór ktoś zapukał do mych drzwi
Otworzyłem, jakby starsza, stoi Sarah
Udawałem, że się gniewam, tyle powiedziałem jej
Rozpuściła swoje włosy
Zatonąłem, rozpłynąłem się

Ona zna wszystkie swoje kłamstwa
Śpi z kim chce, gdy poczuje w sobie słodki dreszcz
Ona wie jak najszybciej zadać ból
Potem płacze i rozbiera mnie



Najpierw na dworzec PKP jako towarzyszka Pieszego.
Postałam trochę na dworcu, pomarzłam, pooglądałam piękne budynki dworca:


pomachałam białą chusteczką i popedaliłam na Pogorię.
Na Pogorii lód...tzn. lód przy brzegu :D


Lodzik z rowerkiem w tle :)


Ptactwo :)


Pojechałam na Pogorię IV.


Jechałam, rozmyślałam... chyba za dużo myślę...
Zmarzły mi stopy i to bardzo... muszę coś wymyślić i to szybko. Czytałam u elizy o wkładkach ogrzewających...

Były momenty na ulicy (przy Pogorii), że byłam cała w strachu – sam lód.

A teraz siedzę przy odkręconym na full kaloryferze i trzęsę się jak galareta... brrr!!! Mam nadzieję, że nie będę chora :(


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 15.93km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:14
  • VAVG 12.92km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 25 grudnia 2008

Święta...

Święta...

Święta... tak się dzisiaj zamyśliłam i przypomniałam sobie z czym mi się kojarzą Święta...

Święta...
Przygotowania...
W kuchni...
Mama...
Ja - ośmioletnia...
Brat - o 7 lat starszy...
Ja - próbuję kroić warzywa do sałatki... Może trochę krzywo, może za grube kawałki (zawsze dostawałam reprymendę od Mamy) ale później efekt końcowy jedli wszyscy.
Brat - jako jedyny specjalista rodzinny w tym temacie uciera majonez...
Tak - majonez albo udało się kupić, albo samemu się zrobiło, albo się go nie miało... a sałatka warzywna bez majonezu to jak żołnierz bez karabinu...

To tyle wspomnień i skojarzeń związanych ze Świętami...

Wieczorkiem, późnym odkryłam deficyt wina - białego półsłodkiego i ruszyłam na stację w celu zakupu tego towaru.
Ruszam z klatki... a tu LÓD!!! Dzisiaj jestem odważna - jadę ;)
Przede mną przechodzi rodzinka - ojciec, matka i synek, drugi synek wlatuje wprost pod moje koła
...
..
.
Nie wiem jak ale udaje mi się uniknąć przewrotki i potrącenia bajtla.....
W normalny dzień sypnęłabym wiązanką, dzisiaj tylko lekko się uśmiecham :)
Ojciec skrzyczał synka a do mnie rzekł: "A Pani tak bez kolców jeździ! Nie przewróci się Pani".
Ja na to: "Proszę się nie martwić - jakoś dam sobie radę - zimówki mam :D"

A tu w/w lód na mojej osiedlówce:


Maciej Kuroń... taki był pocieszny :( szkoda, że odszedł :(

Pozdrawiam jeszcze raz wszystkich tu zaglądających i życzę Zdrowych, Pogodnych i Rodzinnych Świąt :)
  • DST 4.06km
  • Czas 00:15
  • VAVG 16.24km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 24 grudnia 2008

Spokojnych, Rodzinnych Świąt, dużo zdrowia i pogody ducha wszystkim Bikerkom i Bikerom życzy
Kosmacz

Spokojnych, Rodzinnych Świąt, dużo zdrowia i pogody ducha wszystkim Bikerkom i Bikerom życzy
Kosmacz
  • DST 0.01km
  • Czas 00:01
  • VAVG 0.60km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 23 grudnia 2008 Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Sometimes I feel
Like I don't have a partner
Sometimes I feel
Like my only friend
Is the city I live in
The ci

Sometimes I feel
Like I don't have a partner
Sometimes I feel
Like my only friend
Is the city I live in
The city of angels
Lonely as I am
Together we cry

I drive on her streets
'Cause she's my companion
I walk through her hills
'Cause she knows who I am
She sees my good deeds
And she kisses me windy
I never worry
Now that is a lie

I don't ever want to feel
Like I did that day
Take me to the place I love
Take me all the way

It's hard to believe
That there's nobody out there
It's hard to believe
That I'm all alone
At least I have her love
The city she loves me
Lonely as I am
Together we cry

I don't ever want to feel
Like I did that day
Take me to the place I love
Take me all that way

Under the bridge downtown
Is where I drew some blood
Under the bridge downtown
I could not get enough
Under the bridge downtown
Forgot about my love
Under the bridge downtown
I gave my life away


Z Manhattanu na Mydlice.
Ubrana w wiatrówkę "do chodzenia" a nie do jeżdżenia, doceniłam walory mojej kurteczki active.
Piździało jak w kieleckim na dworcu :(
Po drodze zatrzymałam się na chwilę w centrum.






A teraz rowerek na hak i...

A to powód mojej absencji... abstynencji? :D rowerowej:


Powódka numer 1 - Bidżis:


Powódka numer 2 - Śledź, który udaje Tatara:

Powódka numer 3 - Śledzie po Królewsku (czyli po lwiemu :D):


Powódka numer 4 - Pirodżisas:



Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 5.68km
  • Czas 00:23
  • VAVG 14.82km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 22 grudnia 2008 Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Niejeden z nas idzie do siebie
Niejeden z nas chce być w niebie
Niejeden z nas się organizuje
Niejeden zatruwany lub sam truj

Niejeden z nas idzie do siebie
Niejeden z nas chce być w niebie
Niejeden z nas się organizuje
Niejeden zatruwany lub sam truje
Niejeden z nas nie chce być nikim ˇ
Niejeden z nas jest grzesznikiem
Niejeden z nas zmienia poglądy
Niejeden słucha cudzych sądów
Niejeden zbiera systematycznie w głowie
To, co kto inny jemu powie
Niejeden z nas w sumie chce być nikim
Niejeden z nas jest grzesznikiem
Niejeden z nas traci czas
Na chodzenie po kościołach i kłamstwa o aniołach
Niejeden z nas jest pracownikiem, który
Depcze butami twarz nowej kultury
Niejeden z nas chodzi często do kina
Chodzi do kina średnio co godzina

Niejeden z nas wierzy w swoje racje
Niejeden z nas lubi wakacje
Niejeden z nas jest pracownikiem instytucji
Zatykającej kanały artykulacji
Niejeden z nas obserwuje od rana
Chowających się po bramach
Niejeden z nas idzie do siebie
Niejeden z nas chce być w niebie
Niejeden niszczy alkoholem swoje oczodoły
Które tworzył tyle lat z mozołem
Niejeden z nas nie chce być grzesznikiem
A każdy jest grzesznikiem


Rankiem po mokrym asfalcie (tyłek mokry :() z Manhattanu na Mydlice.
Po południu z Mydlic na Manhattan.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 11.11km
  • Czas 00:41
  • VAVG 16.26km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 21 grudnia 2008 Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Wszystkiego Najlepszego wszystkim Tomaszom z okazji imienin :)

Wszystkiego Najlepszego wszystkim Tomaszom z okazji imienin :)
Rankiem z Manhattanu przez Pogorię na Mydlice.
Na Pogorii jakoś szaro-buro i pusto.


Tylko jeden napotkany biegacz.


Nie mam czasu na pedalenie, bo czas pakować prezenty:


Nie mam czasu na pedalenie, bo łańcuch starcza mi tylko z kuchni do wc :) a w kuchni czekają na mnie śledzie, bigos i takie tam :)

Wieczorem Mydlice - Manhattan.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 13.32km
  • Czas 00:52
  • VAVG 15.37km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rankiem niespodzianka - ciuchy,

Rankiem niespodzianka - ciuchy, które rozwiesiłam wczoraj wieczorem kompletnie mokre na krzesłach przez noc zdążyły wyschnąć :)
Super! Przynajmniej nie będę musiała wkładać na siebie mokrych ciuchów (niezbyt przyjemne uczucie).
To co, że po 2 minutach jazdy w deszczu i po mokrej ulicy ciuchy z powrotem będą mokre.
Zaczynam nabierać coraz większego lęku przed jazdą po ruchliwych ulicach.
Dzisiaj naprawdę się bałam - jazda w deszczu, po ciemku, po ruchliwej drodze... Wiedząc jacy bezmyślni i bezmózgowi są niektórzy kierowcy naprawdę zaczynam się bać...

Ale dojechałam, cała i zdrowa aczkolwiek przemoczona do suchej nitki i dzięki temu przemarznięta, do domku :)

W domku herbata z miodem i cytryn ą i do łóżka.
Dzisiaj mnie czeka pracowity dzień, więc muszę trochę zregenerować siły.

Wieczorem Mydlice - Manhattan.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 22.34km
  • Czas 01:21
  • VAVG 16.55km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 17 grudnia 2008 Kategoria In the rain..., W oczojebnej kamizelce


Attero!
Dominatus!
Berlin is burning
Denique!
Interimo!
The reich has fallen

We stand at the gates


Attero!
Dominatus!
Berlin is burning
Denique!
Interimo!
The reich has fallen

We stand at the gates of Berlin
With two and a half million men
With six thousand tanks in our ranks
Use them as battering rams

Artillery leading our way
A million grenades has been launched
The nazis must pay for their crimes
The wings of the eagle has been broken

Marshall Zhukov's orders:
Serve me Berlin on a plate!
Disregard the losses
The city is ours to take

The price of a war must be payed
Millions of lives has been lost
The price must be paid by the men
That started the war in the 30's

The spring of the year 45'
The year when the nazis will fall
We're inside the gates of Berlin
The beak of the eagle is broken

Comrade Stalins orders:
Serve me it's head on a plate
Disregard the losses
The eagle's land is ours to take

March!
Fight!
Die!
In Berlin!
March!
Fight!
Conquer!
Berlin!


Rankiem Manhattan (sorki ewcia0706 :D) – Mydlice.
Świąteczne porządki to świąteczne porządki. Mój rumak błagał już od 6 grudnia, a raczej od 7 o kąpiel, niestety okrutna Kosma nie uległa Jego prośbom.
Ale dzisiaj nadszedł dzień kiedy powiedziałam: „dość!!!” i umyłam mojego rumaka :D
Wiem, że powinnam o niego dbać ale jak sobie pomyślałam, że mam wyjść na mróz i myć go na balkonie to mi się odechciewało. Dzisiejsza temperatura zaskoczyła chyba wszystkich, mnie na pewno. Jakieś 15 stopni chyba było :D :D :D
Zadeklarowałam, że jadę rowerkiem do pracy na noc.

Tak wyglądał przed myciem:


Znajdź różnicę :]

Mocowanie przedniej przerzutki:




Obręcz:





Pedały SPD:


Nie wyczyszczone do nadal ;)

Hamulec:



O! Nawet napis i kolory widać :)

P.S. Tak przez przypadek mi się zerknęło do pewnych komentarzy... ale się uśmiałam – i pomysleć, że taki niefortunny początek znajomości miał Zielaczek :D :D :D

A propos komentarzy to fajny kiedyś był czat na blogu agenciary, ale niestety nie mogę zalinkować bo tego bloga już nie ma...

P.S. Jestem cieniarz z historii, więc proszę o odpowiedź: o kim Stalin powiedział : "Podajcie mi jego głowę na tacy. Kraj orła będzie stracony". Czyżby znowu o Polaku?
P.S.2. Polecam pooglądać / posłuchać tego kawałka Sabatonu (dzisiaj go odkryłam ;)

Wieczorem - do pracy - w deszczu (czy ja jestem normalna?).

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 22.28km
  • Czas 01:13
  • VAVG 18.31km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 16 grudnia 2008 Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Rankiem z Manhattanu pojechałam

Rankiem z Manhattanu pojechałam przez centrum by zrobić foty ładnie oświetlonych choinek przy lodowisku.
Niestety nie zdążyłam i jak byłam w centrum, to choinki były już nie oświetlone :(
Może uda mi się zrobić wieczorkiem zdjęcia.
A więc Manhattan - Mydlice - po pracy.

Dzisiaj czeka mnie dzień zakupów :( chociaż po niektóre pojadę rowerkiem :D :D :D

Temperatura odczuwalna rano było o wiele niższa niż rzeczywista. Myślałam, że błoto na moich skrótach będzie częściowo zamarznięte... nie było czego skutkiem była gleba OMC czyli "tylko się podparłam" :D :D :D

Do Auchana w Sosnowcu po zakup.
Sama nie byłam pewna czy takie pudło wejdzie mi do plecaka, ale jak widać dałam radę - zapinanie przydało się po raz kolejny, tym razem nie chroniło przed kradzieżą lecz wypadnięciem :D


Wieczorem - Mydlice - Manhattan.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 18.43km
  • Czas 01:08
  • VAVG 16.26km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl