Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Bike Orient

Dystans całkowity:748.01 km (w terenie 57.00 km; 7.62%)
Czas w ruchu:43:32
Średnia prędkość:17.18 km/h
Maksymalna prędkość:36.94 km/h
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:83.11 km i 4h 50m
Więcej statystyk

BIKEORIENT 2011

Bike Orient – Rajd, od którego w 2007 roku wszystko się zaczęło... zaczęła się moja przygoda z rajdami na orientację.
W tym roku Organizatorzy pokazali po raz kolejny swoją kreatywność i po raz pierwszy punkty, które zdobywaliśmy były punktami stałymi, które zaznaczone na mapie wydanej przez Compass można zaliczać przez cały rok. Super pomysł!
Przekazałam już mapę mojemu Bratu, który zachwycił się Bikeorientem w 2010 roku ale z powodu niedyspozycyjności Córki nie mógł niestety przyjechać.
Nic straconego – teraz mogą wybrać się na weekend do Spały, by w rodzinnym gronie zdobyć punkty ;-)

Ale do rzeczy. Spaliśmy w Domu Rekolekcyjnym w Spale. Ja pod gołym niebem, bo na sali było mi za duszno ;) Piękna, ciepła noc ;-)
Rano kawa, śniadanie.
Darek medytuje popijając kawę... dobre miejsce wybrał (pod tablicą „NADZIEJA”).
Poranna kawa © kosma100


Na miejscu startu spotykamy Znajomych Bikestatsowiczy.
Agenciara postanawia startować w towarzystwie swojego psa – Nazgula.
agenciara z psem © kosma100


Agenciara & Nazgul © kosma100


Odprawa techniczna.
Odprawa © kosma100


Nauczeni doświadczeniem z Darkiem nie popełniamy tego samego błędu co na Waypointrace 2011i planując trasę od razu odpuszczamy punkty 20, 3, 8.
O dziwo! Planując trasę nawet uważamy na opisy typu: „lewy brzeg Pilicy”, „brawy brzeg Pilicy” (to chyba Darek zwrócił na to uwagę ;-)) - pięknie.

Ruszamy na północ, by następnie obrać kierunek zachodni przez Glinnik. Na początku jedziemy na 12-tkę – brzeg stawu.
Mamy trochę trudności z odnalezieniem słupka. Gdy jesteśmy nad stawem zaczyna lać. Darek ubiera kurtkę przeciwdeszczową, ja odpuszczam – jest bardzo ciepło... lubię ciepły deszcz ;-)
Z punktu chcemy dotrzeć do asfaltu, gubimy ścieżkę i brniemy przez pola na azymut. Darek chce zawrócić do ścieżki, bo mówi, że trafimy na ogrodzenia i nie przejdziemy do asfaltu. Naciskam i przekonuję Go. Dochodzimy do asfaltu i... ogrodzenia :) ale jest przerwa w ogrodzeniach – i pokrzywy do pasa ;-) Przedzieramy się przez las pokrzyw – pierwszy raz w życiu z własnej, nieprzymuszonej woli wchodzę w gąszcz pokrzyw, które sięgają pasa i uśmiecham się do tego ;-)

Następnie pędzimy na 11-tkę – lewy brzeg Pilicy.
Też trochę czasu poświęcamy by odnaleźć słupek.
PK na Bikeorient 2011 © kosma100


Przez Tomaszów Mazowiecki, Jeleń podążamy w kierunku Jedynki.
Tutaj, jak przystało na Bułgarskie Centrum popełniamy Ch... błąd.
Droga jest tak prosta, że nie można jej pogubić więc zmniejszamy naszą czujność i pędzimy rozmawiając i brechtając... po czym znajdujemy się przy piaskowni – jakieś 3,2 km od punktu, w którym mieliśmy wyjechać :( Pięknie – oddane za darmo 6 km! No cóż... trzeba kontrolować jednak cały czas drogę – to nie piknik ;-)
piaskownia © kosma100


Podążamy już we właściwym kierunku i odbijamy karty startowe na Jedynce, która jest zlokalizowana przy strażnicówce.

Z 1-ki, na wschód zaliczamy Skansen Niebowo, w którym jest 6-tka.
ptok © kosma100


skansen © kosma100


gdzie ja k... jestem? © kosma100


Kolejnym łupem jest 13-tka – lewy brzeg strumienia. Miałam zaznaczoną na mapie złą trasę, którą później skorektowaliśmy a ja nie zauważyłam korekty, więc musimy przejść przez strumień. Nie jest głęboki. Przechodzimy przez strumień bez ściągania butów.

Punkt, który na nas czeka to 5-tka - „kapliczka na wzniesieniu”.
Kapliczka „Giełzów” - dawna pustelnia. Tam robimy popas. Kanapki, batoniki, poziomki. Siedzimy dość długo odpoczywając i rysując dalszą trasę, licząc kilometry.
Kapliczka © kosma100


Z 5-tki na 19-tkę.
19 - „szczyt wzniesienia”. Kiedyś takie opisy punktów wywoływały u mnie lęk „przed trafieniem” ale teraz jest już better :-) Better, niewiele lepiej ale lepiej ;)
Oto kask mój © kosma100


Jak szlajamy się po lesie zaczyna znowu padać. Znowu odpuszczam i nie ubieram kurtki.
Padało... © kosma100


Jedziemy na Cholerną Górkę, na której zlokalizowany jest punkt 15.
Później przez Poświętne na 4.
Na 4 jest bufet i moje wymarzone pomarańcze i mniej wymarzony Niewe z Gorem ;p
posilamy się uzupełniamy płyny i jedziemy goniąc przez chwilę Niewe'go i Gore'a ale Chłopaki skręcają w lewo więc nie mam już marchewki przed sobą i zwalniam ;-)

Przez Inowłódź jedziemy na 2-kę.
Po drodze telefon od Anetki, z informacją, że Wiku zgubił kartę.
Na 2-ce pytamy się dwóch chłopaków czy nie widzieli kobiety z dziećmi. Mówią, że widzieli na początku drogi. O.K. Podbijamy punkt i odjeżdżamy na wschód. Okazuje się, że z zachodu nadjechał Wiku, który zgubił kartę startową i widział nasze plecy. Dwóch chłopaków go zagaduje:
„Chyba pytali o Ciebie. Dziewczynka z czerwonymi włosami z łysym facetem ubranym na czarno”.
Z dziewczynki śmiejemy się z Wiktorem długo ;-)

Jedziemy z Darkiem na 17-tkę – szczyt wzniesienia. Podbijamy karty i zawracamy by zaliczyć 14-tkę.
14 przysparza nam problemu. Kolejny telefon od Anetki, że się zgubili i nie wiedzą gdzie są (tzn. są „w lesie”).
Podbijamy 14-tkę i jedziemy do mety z wizją, że oddamy karty i zawracamy w poszukiwaniu Zagubionych Uczestników.
Meta, oddajemy karty i telefon od Anetki, że są już na asfalcie i dzielnie jadą do mety... Ufff – kamień z serca. Swoją drogą SZACUN dla Anetki i Chłopaków - cały dzień szwędania się po lasach - byli dzielni ;-)

Wiku na mecie :-)
Wiku na mecie :) © kosma100


Igorek na mecie :)
Igorek na mecie © kosma100


Igorek na mecie © kosma100


Wieczorem integracja i uzupełnianie płynów. Dzięki za wspaniałe towarzystwo :-)
Wieczorna integracja © kosma100


Rajd, jak zwykle SUPER!!! Moim zdaniem Bike Orient to najlepiej zorganizowany rajd na orientację. Tworzą go ludzie z pasją. W mojej wyobraźni poprzeczka, co do organizacji BikeOrientu jest już tak wysoko, że nie wiem czy Organizatorzy za rok spełnią moje wymagania... co ja piszę WIEM NA PEWNO, że spełnią. „Skacząc” o wiele wyżej niż myślę.

Do zobaczenia za rok na Bike Oriencie!

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 121.85km
  • Czas 06:33
  • VAVG 18.60km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bike Orient 2010 :-)


Bike Orient 2010 - Rodzinnie i rekreacyjnie


W tym roku nie biorę udziału w Pucharze Polski w rowerowych rajdach na orientację, postanowiłam zatem jechać na Bike Orient rodzinnie.
Moim celem było namówienie największej ilości osób z Rodziny. Tych, co jeżdżą i tych co nie jeżdżą. Rodziny „rodzinnej” i rodziny bikestatsowej.
Wynik, moim zdaniem, do pozazdroszczenia 

Udało mi się namówić:
1.Brata,
2.Bratową,
3.Bratanicę AnięK (8 lat),
4.Bratanicę Martę (4 lata),
5.Kuzynkę Annę,
6.Syna kuzynki Kamila (12 lat),
7.Alistar,
8.Wojtka,
9.Ewcię0706,

Reszty ekipy rekreacyjnego Bikeorientu nie trzeba było namawiać. Szeregi zasilili:
1.Anetka,
2.Wiku,
3.Igorek.

Poważnie podeszli do sprawy:
1. Asiczka,
2. Młynarz,
3. Darek,
4. JPbike,
5. Łukasz (namówiony przeze mnie i Darka),
6. Agenciara.

W piątek, zaraz po pracy spakowaliśmy się i ruszyliśmy samochodami do Łodzi.
Po drodze, zupełnie przypadkowo spotkaliśmy się z rodzinką Darka, z Łukaszem oraz Ewcią.
Szybkie zakupy w sklepie, rejestrujemy się w bazie rajdu i jedziemy do wynajętych wcześniej domków na nocleg.
Posiadówa przy dogorywającym ognisku i mykamy spać – jutro trzeba wcześnie wstać.

Od 7:30 do 8:30 jest śniadanie. Ruszamy z miejsca noclegowego do bazy na śniadanie trochę później niż planowaliśmy.
Wyruszamy na śniadanie:
Przed rajdem © kosma100


W ostatniej chwili zdążamy na śniadanie - w cenie wpisowego jemy pyszny, pożywny makaron z sosem.
O 9:00 start rajdu "Mega", na który z naszej ekipy jedzie: Asiczka, Młynarz, Agenciara, Darek, JPbike, purzyc.
Na starcie
Na starcie © kosma100


Ekipa rajdu rekreacyjnego (czyli reszta wymienionych powyżej) jedzie do sklepu i do domków, ponieważ start rajdu rekreacyjnego dopiero o 14:00.
Dzieci biegają, odkrywają ciekawe rzeczy, "większe dzieci" siedzą przy kawce, izotonikach i kupie śmiechu ;-)

Przy wozie
Przy wozie © kosma100


Co niektórzy kręcą nosem - z chęcią pojechaliby już na rajd ;-) Już nawet bluzkę odpowiednią założyli.
Rowerzystka ;-) © kosma100


Przed 13:00 ruszamy, by się nie spóźnić na start. W drodze z domków do bazy, na start rajdu:
W drodze © kosma100


Relaks przed startem:
Pora relaksu przed startem © kosma100


Panie też odpoczywają:
Panie też odpoczywają :) © kosma100


Wojtek jedzie na swoim oryginalnym wierzchowcu.
Kultowy rower Wojtka © kosma100


Siedząc i czekając na start cieszę się, że tyle osób udało mi się namówić na Bike Orient :-)
Cieszę się, że tyle osób udało mi się namówić na Bikeorient © kosma100


Marta, najmłodszy członek naszej ekipy, jadąca w foteliku, niecierpliwi się, chce już jechać ;-)
No kiedy w końcu ruszymy??? © kosma100


Wybija godzina 14:00 i wyruszamy. Postanawiamy najpierw zaliczyć punkt numer 1 - skrzyżowanie ścieżek. Jedziemy ulicą wycieczkową, następnie kawałek ul. Okólną, następnie terenem. Punkt odnajdujemy i następuje pierwsze dziurkowanie. Dzieci z zaciekawieniem i nieśmiałością robią pierwsze dziurki w swoich kartach startowych. Następny cel to "piątka".
W poszukiwaniu punktów © kosma100


Punkt nr 5 zdobyty! - drabinka na końcu ścieżki.
Punkt numer 5 zdobyty!!! © kosma100


Czasami bywa stromo...
Czasami bylo stromo i ciężko © kosma100


ale nikt nie narzeka :-)
Prowadzenie © kosma100


Zdobywamy punkt numer 7 - skrzyżowanie i wracamy by znaleźć 10.
Odnalezienie punktu numer 10 przysparza nam dużo problemu. "Zagłębienie terenu" szukamy całą ekipą, dość długo. Wreszcie ewcia0706 odnajduje "dziurę".
Gdzie ta dziura???
Gdzie ten punkt? © kosma100


Jest!!!
Jest!!! © kosma100


Po przedziurkowaniu kart postanawiamy zrobić popas. Siadamy, odpoczywamy i jemy batoniki - trzeba uzupełnić kalorie, a i dzieci muszą odpocząć - teren daje im w kość.
Po odpoczynku ruszamy zdobyć "czwórkę" - paśnik.
nawet łatwo go odnajdujemy.
Marta dziurkuje kartę:
Potwierdzenie punktu © kosma100


Czy na pewno dobrze przedziurkowałam???
Czy na pewno przedziurkowałam dobrze??? © kosma100


Dzieciaki czują zmęczenie - jazda po terenie w lesie daje im w kość. Ania narzeka na pupę. Podtrzymuje ją na duchu mówiąc, że jeszcze trochę a później już cały czas asfalt albo dobrze ubite drogi. Faktycznie trasę tak zaplanowałam, że na koniec najłatwiejszy teren.
Ania przytakuje ale widzę, że nie jest dobrze. Obawiam się, że nie da rady...
Widoki, "wielka przygoda", odnajdywanie punktów zaczynają zajmować dzieci na tyle, że zapominają o zmęczeniu :-) co chwila pytaja się na jaki punkt jedziemy i co to za punkt - jaki jest jego opis. Biorą czynny udział w odnajdywaniu punktów i dziurkują swoje karty.

Z 4 jedziemy na 2. "Ósemkę" czyli brzeg bagna darujemy sobie na samym początku. Teraz tylko upewniamy się w słuszności tej decyzji. Po pierwsze - za daleko (szkoda czasu), po drugie - bagna.
Tuż przed punktem numer 2 Mario łapie kapcia. Prowadząc rower zaliczamy 2 - kopiec i bierzemy się za załatanie dętki. Przymusowy, aczkolwiek niektórym potrzebny odpoczynek. Po załataniu kapcia pędzimy zaliczyć 6-tkę. Po drodze Wojtek wykrzywia blat - On to ma siłę :)
Postanawiamy, że jedziemy z dziećmi a Wojtek nas dogoni. Faktycznie, przy punkcie 6 - koniec ścieżki - Wojtek nas dogania.

Na "szóstce"
Na punkcie © kosma100


W końcu wyjeżdżamy z terenu - zaczyna się asfalt. Dzieciaki zadowolone - lżej się jedzie a i punkty wpadają szybciej niż w lesie. Naszym łupem pada 13 - brzeg stawu. Ciężko do niego trafić, gdyby nie wyjeżdżona i wydeptana trawa byłoby trudno :) Dzieciakom bardzo podoba się ten staw - taki magiczny ;)

W drodze na 13-tkę.
W poszukiwaniu punktu © kosma100


W drodze do punktu © kosma100


Staw z wyspą - punkt numer 13 jest na brzegu tego stawu.
Staw z wyspą © kosma100


Czas ucieka... nie ma już czasu na zbędne postoje. Dzieciaki nie narzekają, bo jak wspomniałam jedziemy już lżejszym terenem - asfaltem i ubitym szutrem.
Padają kolejne punkty - 9 - róg ogrodzenia, 12 - skrzyżowanie ścieżek.

Następny punkt to "źródło" - "3". Ciekawy punkt. Dosyć długie dojście do niego a sam punkt umieszczony jest w wodzie. Nikt z tych co poszli podbić karty nie wrócił z suchymi nogami :) Dzieci przejęte :-)
Jest już po 19:00 - koniec rajdu o 20:00. Za każdą minutę spóźnienia odejmowany jest 1 punkt (za każdy zdobyty punkt ma się 1 punkt). Czas nagli... postanawiamy jednak jechać już bardzo szybko i zaliczyć jeszcze 11.
I tutaj błąd nawigacyjny... troche nas w błąd wprowadziła biegaczka, a ja jej uwierzyłam. Błąd tkwił w tym, że niebieskim markerem mialam narysowaną trasę i nie zauważyłam, że pod markerem jest "wał ziemny" a nie "ścieżka". Dopiero po odkryciu tego błędu trafiamy bez problemu na punkt.
zaczyna się już poważna nerwówka. Czasu bardzo mało - 10 minut. Teraz to naprawdę pędzimy.

W drodze na metę:
w drodze © kosma100


Przez cały czas wszyscy zastanawiają się czy zdążymy. Wjeżdżamy o 19:59... ech jest wcześniej, to tylko mój zegarek w liczniku rowerowym spieszy ;-)
ZDĄŻYLIŚMY!!! I zaliczyliśmy 12 punktów na 13!
Sukces. Zmęczeni (w szczególności dzieciaki i osoby, które nie jeżdżą za wiele) ale zadowoleni.
Teraz czas na ognisko i pieczenie kiełbasek oraz na odpoczynek.

Rozdanie nagród. Drużyna Bikestats, po raz kolejny, zdobywa nagrodę za najliczniejszy zespół. Igorek za najmłodszego uczestnika.
Wszyscy zadowoleni ruszamy do domków gdzie mamy nocleg.

Część ekipy idzie spać, część kontynuuje dobrą zabawę. Wieczór upływa pod znakiem złotego izotonika, śmiechów i haseł, które utrwaliły się w naszej pamięci. Prym wiedzie "Rudy 104" oraz "opinacze".
Było pięknie!!! ale to nie nowość. Bike Orient od pierwszej edycji jest najlepiej zorganizowanym rajdem na orientację. Z roku na rok "bracia "Be" z Rodzinką" są coraz lepsi. Już nie mogę doczekać się kolejnej edycji.
A w sierpniu jadę oczywiście na Łemkowski Orient :-) Mój rower nie nadaje się do jazdy po górach więc... startuję pieszo :-)
Cieszę się także, że wszystkie osoby, które namówiłam do startu są zadowolone, bardzo zadowolone i obiecują, że BikeOrient za rok jest już wpisany w ich kalendarz :)
Polecam każdemu, kto chciałby spróbować takich rajdów a boi się, uczestnictwo w Bikeoriencie. Kto raz spróbuje ten się od Bikeorientu nie uwolni :) Gwarantuję!

Dziewczyny zajęły 5 miejsce wśród kobiet, w generalnej zajęliśmy 14 miejsce. SUKCES, biorąc pod uwagę wiek startujących dzieci :-)

Dziękuję organizatorom za organizację i współuczestnikom za świetne towarzystwo.
Do zobaczenia za rok na Bike Oriencie.
A może wcześniej? Bo przecież będzie jeszcze, oprócz Łemkowskiego Orientu, Bike Orient Prolog :-)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 38.76km
  • Czas 04:15
  • VAVG 9.12km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 27 marca 2010 Kategoria Bike Orient, Orientacyjnie :-), W towarzystwie ;), Z Helenką :)

BikeOrient Prolog


Baptised in fire.
Fourty to one

So silent before the storm
Awaiting command
A few has been chosen to stand
As one outnumbered by far
The orders from high command
Fight back, hold your ground!

In early September it came
A war unknown to the world
No warning they entered that land
That is protected by polish hand
Unless you are fourty to one
Your force will soon be undone

Baptised in fire
Fourty to one
Spirit of spartans
Death and glory
Soldiers of Poland
Second to none
Wrath of the Wehrmacht brought to a halt

The 8th of September it starts
The rage of the Reich
A barrage of mortars and guns
Stand past, the bunkers will hold
The captain has pledged his life
I'll face my fate here!
The sound of artillery strike
So fierce
The thunder of guns

So come, bring on all that you've got
Come hell, come high water, never stop
Unless you are forty to one
your lives will soon be undone

Baptised in fire
40 to 1
Spirit of spartans
Death and glory
Soldiers of Poland
Second to none
Wrath of the Wehrmacht brought to a halt

Always remember, a fallen soldier
Always remember, fathers and sons at war
Always remember, a fallen soldier
Always remember, fathers and sons at war
Always remember, a fallen soldier
Always remember, buried in history

No vermin may enter that land
That is protected by polish hand
Unless you are forty to one
Your force will soon be undone

Baptised in fire
Forty to one
Spirit of spartans
Death and glory!
Soldiers of Poland
Second to none
Wrath of the Wehrmacth brought to a halt*


Dzisiaj, z moim Rowerowym Partnerem spakowaliśmy nasze rowerki do samochodu i ruszyliśmy do Wiączynia, na Bikeorient Prolog.
Bikeorient to najlepiej zorganizowany Rajd na Orientację ;-), to także rajd, który w 2007 zaszczepił we mnie fascynację rowerowymi rajdami na orientację.

O 17:30, po 200 km, lądujemy w Wiączyniu. Szybki telefon do mavica z dopytaniem gdzie jest baza (już pierwsze problemy orientacyjne? :D) i dojeżdżamy do miejsca, w którym zlokalizowana jest baza.

Chłopcy próbują rozpalić ognisko, lecz niestety, z mizernym skutkiem.
Do „ogniska” podjeżdża na rowerze mała dziewczynka i mówi: „Dzień dobry, przyjechałam zobaczyć czy już palicie ognisko”. „Palicie” to zbyt mocne słowo. Dziewczynka odjeżdża. Po 10 minutach przyjeżdża z powrotem z chłopakiem i dwoma kawałkami drewna z żywicą, do podpałki. Dzięki temu ognisko w końcu płonie.

Zaraz po wyjściu z samochodu doznaję szoku... zimno, za zimno, o wiele zimniej niż się spodziewałam... Bez czapki, z krótkimi rękawiczkami... obawiam się, że będzie mi zimno.

Pogawędki, śmiechy, w końcu wybija godzina 19:00. Rozdanie map, parę słów wytłumaczenia i ruszamy!

Omawiamy z Darkiem kolejność zaliczania punktów.
Najpierw jedziemy na 9 – cmentarz ewangelicki. Małe problemy nawigacyjne – przejeżdżamy wjazd z drogi i musimy zawracać. Podbijamy kartę i jedziemy przez Janówkę na kolejny punkt – 15 – kępa drzew.
Do piętnastki dojeżdżamy polną, błotnistą drogą. Ciężko się jedzie moim Kellyskiem. Ale i tak już mam wprawę w jeździe nim po terenie, nie wyobrażam sobie jazdy po czymś takim zaraz po zakupie.

Jedzie się bardzo przyjemnie. W sam raz. Wcale nie jest zimno. To znaczy podczas jazdy nie jest zimno. Gdy stajemy, by podbić kartę lub zjeść coś, od razu czuć chłód.

W Zielonej Górze (ups! szybko dojechaliśmy) mamy większe problemy z odnalezieniem punktu 7. Kluczymy przez jakiś czas, po czym podejmujemy decyzję, że odpuszczamy 7 – szkoda czasu. Kolejna decyzja to zmiana w planie zaliczania kolejnych punktów. Rezygnujemy z tych terenowych, zaliczamy te, które są zlokalizowane blisko dróg. Po pierwsze: dużo błota, po którym ciężko się jedzie, po drugie: tracimy dużo cennego czasu szukając tych „terenowych” punktów.

Jedziemy przez Borową do Gałkowa Małego gdzie podbijamy kartę na punkcie 10 zlokalizowanym na cmentarzu żołnierzy z I wojny światowej. Po nocy, w lesie, na cmentarzu... dreszczyk emocji :)

Kolejnym łupem pada 16 – skrzyżowanie dróg. Następnie jedziemy wioskami (ludzie dziwnie się patrzą, komentując „ufo” itp.) Sobota wieczór – tutejsza młodzież spędza aktywnie czas grupując się przed sklepami :-)

W Małczewie kolejny punkt - 11, kolejny cmentarz z I wojny światowej. Podbijamy kartę i wracamy do drogi. Przed drogą zatrzymujemy się, ponieważ jedzie samochód. Ruszamy. Wtem mam zaszczyt podziwiać Darka, który tańczy na rowerze, dodatkowo tańczy na przednim kole :D Obeszło się bez gleby ale ciekawi mnie gdzie się Darek nauczył takich sztuczek :-) Okazuje się, że zatrzymał się tuż przed dość głęboką dziurą, której nie zauważył i w którą pięknie wpasował swoje przednie koło.

Ostatni punkt, który chcemy zaliczyć w pierwszym etapie to ziemianka. Mamy małe problemy w zlokalizowaniu ziemianki ale Darek w końcu ją odnajduje. Podobno robi wrażenie, niestety ja do niej nie wchodzę, bo szukałam jej w innym miejscu.

Do bazy docieramy o 23:25. Do zamknięcia mety jest jeszcze 30 minut. Chwila namysłu i rezygnujemy z udziału w II etapie. Ogrzewamy się przy ognisku, zajadamy pyszną kiełbaskę.

Zajmuję IV miejsce wśród kobiet (startowały 4 panie :)).
Rozdanie nagród, z racji tego, że osoba która zajęła III miejsce pojechała już do domu, trafia mi się jej nagroda.

Jeszcze chwila na rozmowy i o 1:00 ruszamy do domu.
Fajna impreza :) Jak zwykle. Podziękowania dla Organizatorów.
Było pięknie!!!

Ognisko


Mapa


Kosma nad mapą (zdjęcie mavica).





* Sabaton - "40-1".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 50.79km
  • Czas 03:23
  • VAVG 15.01km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bike Orient - powrót do czterech ścian...

Bo fantazja, fantazja, bo fantazja jest od tego, aby bawić się, aby bawić, aby bawić się na całego, fantazja, lalalalalala lalalalala.

To szkiełko wszystko potrafi, na każde pytanie odpowie, wystarczy wziąć je do ręki i wszystko będzie różowe, wystarczy wziąć je do ręki, usypać ziarnko fantazji i już za chwile można dolecieć aż do gwiazdy.

Bo fantazja, fantazja, bo fantazja jest od tego, aby bawić się, aby bawić, aby bawić się na całego, fantazja, lalalalalala lalalalala.

To szkiełko nigdy nie płacze, zawsze jest w dobrym humorze, to szkiełko wszystko rozumie, każdemu chętnie pomoże, wystarczy wziąć je do ręki ziarnko fantazji dosypać i już za chwile można z panem Kleksem w świat pomykać.

Bo fantazja, fantazja, bo fantazja jest od tego, aby bawić się, aby bawić, aby bawić się na całego, fantazja, lalalalalala lalalalala.



Dzisiaj jest rajd rekreacyjny.
Ruszamy!
Po paru kilometrach postanawiamy poinformować organizatorów by na nas (na Igorka, Anetkę, mnie i Asiczkę oraz Darka) nie czekali bo i tak nie przejedziemy całej trasy...
Młynarz informuje, że dogonił „peleton” i jedzie z Wiktorem całą trasę.
A ja przypominam sobie, że Oni nie maja ani kasy, ani picia, ani jedzenia... NIE DOBRZE!!!
Więc Darek rusza do nich by Ich uratować ;)

Ekipa Pań + Igorek ogląda ruiny zamku, gdzie robi foty a następnie zasiada na ławeczkach nad stawikiem w celu konsumpcji, degustacji i rozmów.
Wszystko to odbywa się w rytmie disco – techno ze stojącego na ulicy auta z otwartymi drzwiami ;)))))))))) ;p

Ruiny zamku
Ruiny © kosma100


Ruiny zamku again.
Ruiny zamku BO © kosma100


Ruiny zamku na dalszym planie...
Ruiny zamku i nie tylko ;-) © kosma100


Ruiny zamku na dalszym planie again...
Dziewczyny z Bikestats rządzą!!! © kosma100


Po posiedzeniu przy stawiku, uzupełnieniu płynów i lodzikach i bocianach (niektóre kobiety widzą 3 a niektóre 2 ;p) ruszamy poganiane przez Igorka do bazy.

Dojeżdżamy do bazy... Pan – właściciel „bazy” widząc parę osób na rowerach zbliżających się do bazy zamyka nam przed nosem bramę...
„Z Bogiem chłopie” – myślimy i okupujemy boisko, do którego nie ma chyba prawa ;-)

Siedzimy, dyskutujemy, jemy.

„Pan najważniejszy” opuszcza ośrodek... przechodząc przez bramę górą... hihihi ;-) Pozdro dla tego kolesia – stracił dużo na zagotowaniu wody na kaszkę dla 7-miesięcznego dziecka i goszczeniu tylu gości – przez rok by nie nazbierał tylu ochotników i to za tyle kasy w „silnie wanilią” pachnących pokojach... oj niektórzy muszą się nauczyć obsługi Klienta ;-)

Po opalaniu na trawce przy boisku przyjeżdża dalsza część ekipy, czyli Młynarz, Darek, Wiktor.

Jedziemy na obiad do zajazdu.
Jemy i uzupełniamy płyny ;-)
Tutaj obsługa Klienta jest na najwyższym poziomie - nawet znają Asiczkę ;-)

Potem dociera do nas agenciara i hose.
Z hose ruszam do Piotrkowa.... nie jest łatwo – kręgosłup (dokładnie krzyż) boli mnie na Meridce... ;/

Ale docieramy w końcu:

Piotrków Trybunalski:
Piotrków Trybunalski © kosma100


Piotrków Trybunalski... © kosma100


Piotrków Trybunalski © kosma100


Piotrków Trybunalski © kosma100


Ładujemy się do pociągu i jesteśmy w szoku – cały wagon jest rowerowy – tzn. pół jest przechowalnią rowerów, a pół miejscami do siedzenia właścicieli rowerów, tylko, że te pół dla właścicieli zajmują „normalni” podróżni – dlatego się krzywią na nasz (bikeowy) zapach ;)

Wysiadam w Dąbrowie – Hose jedzie dalej.
Docieram do domku „ledwo”, bo czarne chmury wiszą mi nad głową...

No i moje Rumaki w domku ;-)
Aaaa rumaki dwa :-) © kosma100


Krótkim zdaniem:
Było super!!!

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
  • DST 56.18km
  • Czas 03:26
  • VAVG 16.36km/h
  • VMAX 36.94km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bike Orient 2009 - Ręczno

BIKE ORIENT - Ręczno 2009 - Rajd Na Orientację


Ojciec, matka, synowie i córki
Zjednoczona komórka rodzinna
Niechaj każde z Was dobrze pamięta
Rodzina - rzecz święta

Dobry mąż nie pali i nie pije
Żona prasuje, szyje, gotuje
Synowie i córki - materiał młody
Kochają pieniądze i samochody ...

RODZINA, RODZINA
RODZINA TO NASZA RODZINA
OGÓLNA PRUDERIA GALERIA PERFUMERIA
NASZA RODZINA KOCHANA

Zgoda, porządek, życie bez skazy
Regał, kieliszki, rodzinne obrazy
Obiado-biesiady od święta do święta
Alkohole na stole - to się pamięta

Wspólne spacery do Kościoła
Zawsze w niedzielę sumienie woła
Wszyscy na tacę rzucą monet kilka
Rozgrzeszona cała rodzinka ...

RODZINA, RODZINA...


Z racji tego, że nie jeździłam na punkty i wynik, moja relacja nie będzie posiadała walorów dla poskramiaczy rajdów na orientację.
Moje uczestnictwo było typowo rodzinne ;–)
A więc...
W tym roku, nauczeni przez BO 2008, ekipa z BS wybrała sobie numerki odpowiadające nickom na BS ;-) a więc „przypadł” mi numer 100.
Po śniadaniu, który był w cenie wpisowego, bikerzy i bikerki ustawili się w miejscu startu by po gwizdku wyruszyć na poszukiwanie i zdobywanie punktów kontrolnych.
Od rana padał deszcz... Ale nie przeszkadzało to uczestnikom rajdu. Mnie też nie przeszkadzał ani deszcz, ani bolący krzyż przez "dziwną pozycję" na Meridce, na której nie jeździłam od marca, ani brak przedniej przerzutki - jest odkręcona po zimie, bo zardzewiała i nie chodzi.

Na starcie w skład „mojej” ekipy wchodzili: Igorek, Wiktor, Anetka, Darek, Jacek, Ja.
Pojechaliśmy zaliczyć najpierw Jedynkę.
Chociaż rok temu i na Odysei wiedzieliśmy z Darkiem, że trzeba czytać opisy punktów, zapomnieliśmy o tym i zamiast przejść do punktu przez gospodarstwo agroturystyczne przedzieraliśmy się przez krzaki, bo ścieżka, którą zaczęliśmy iść powoli stawała się coraz mniej widoczna. Ale w końcu dotarliśmy do punktu nr 1. Był mostek i zaatakowaliśmy jedynkę od dobrej strony – nie musieliśmy brodzić :-)
Przy dziurkowaniu kart startowych poczuliśmy na własnej skórze obecność małych, krwiopijczych bestii.

Z punktu numer 1 pojechaliśmy na punkt numer 4 zlokalizowany w Rezerwacie Struga Młynki. Był dobrze ukryty :-)
Z punktu numer 4 zawróciliśmy i na skrzyżowaniu dróg leśnych nasza ekipa się rozdzieliła.
Anetka z niespełna SZEŚCIOLETNIM Igorkiem skręciła w prawo i pojechała do Ręczna, do bazy, a Wiktor, Jacek, Darek i ja ruszyliśmy zdobywać kolejne punkty.

Przez Brzezie, Kamienną Górę, Stobnicę Salkowszczyznę na punkt numer 2. Tam krótki odpoczynek, uzupełnienie płynów, uzupełnienie kalorii, debata nad trasą na kolejny punkt i ruszamy!

Do głównej drogi, w prawo a następnie przy przystanku autobusowym w lewo. Przez Salkowszczyznę, Windugę do punktu numer 6.
Punkt numer 6 musieliśmy zdobyć, bo Wiktor napalił się na to, by dowiedzieć się co to jest krypa :)
Na punkcie numer 6 miał być punkt żywieniowy.
Dojeżdżamy do brzegu Pilicy i widzimy rozbite namioty i między nimi stolik, na którym są napoje, piwo i jedzenie. Dobrze, że „namiotowcy” siedzą przy stolikach bo inaczej moglibyśmy wypić i zjeść ich dobytek :)
Okazuje się, że punkt żywieniowy i kontrolny jest po drugiej stronie Pilicy.
Żadnej kładki ani łódki, czy też krypy.
Przez chwilę przychodzi mi na myśl by krzyknąć, że chcę przepłynąć na drugą stronę jakąś łódką ale ten pomysł jest przepędzony ponieważ widzę, że wszyscy bikerzy przechodzą z rowerami na drugą stronę brodząc w Pilicy.

Chwila zastanowienia czy mamy przejść na drugą stronę czy i tak wracamy tutaj. Okazuje się, że wracamy tutaj więc zostawiamy rowery, skarpetki i buty i przechodzimy na drugą stronę :)
Woda ciepła, czysta a dno przyjemne. Udaje mi się przejść prawie całą rzekę nie mocząc pampersa w spodenkach. Niestety ostatnie 1,5 metra to głębsza woda, która jednak zamacza mi pampersa i nieprzyjemne dno, przez które krzyczę wniebogłosy, bo nie wiem co tam jest ;)

Na punkcie posilamy się pomarańczami i arbuzem. Wiktor rusza sumieniem pani na punkcie i z Jej prywatnych zapasów dostaję duży kawałek ciasta. Otrzymujemy także kaszankę ze swojskich wyrobów pana, który pływa krypą :)

Wracamy na lewy brzeg Pilicy krypą – jest wesoło :)

Postanawiamy wrócić już do bazy.
Przez Windugę, Trzy Morgi, Stobnicę, Paskrzyn wracamy do Ręczna by zgłosić się w bazie, posilić i wyruszyć na drugi etap.

Z drugiego etapu zaliczamy punkt 16, który jest najbliżej bazy, zlokalizowany jest przy kamieniołomie piaskowca. Na punkcie chwila zastanowienia – postanawiamy zakończyć nasz rajd, uczestnicy są zmęczeni. Wracamy więc z niespełna dwunastoletnim Wiktorem do bazy, wybierając drogę nie najprostszą, ale ma być orientacyjnie, więc orientacyjnie jest – wyjeżdżamy z lasu naprzeciwko bazy :-)

Uśmiechnięci, brudni, mokrzy oddajemy karty startowe i idziemy się wykąpać.
Wieczorem rozdanie nagród.

Otrzymuję nagrodę za najliczniejszy zespół (mapa Ziemi Kłodzkiej) oraz wylosowuję nagrodę – książkę: „Kapliczki i krzyże znad Pilicy”.
Igorek otrzymuje nagrodę – jako Najmłodszy Uczestnik Bike Orientu – zaliczył 2 punkty I etapu i 1 punkt z II!!!

Następnie ognisko wraz z pieczeniem kiełbasek i wieczorna posiadówka z Bikestatsowiczami.

Było, jak zwykle, SUPER!!! Wspaniała organizacja, wspaniała atmosfera, ogólnie było wspaniale :-)
Wielki szacun dla osób, które zorganizowały ten Rajd.

A teraz parę fotek z opisami:

Mała zagadka: Na wzór jakiej osoby z BS zbudowano tego stracha na wróble? :D
strach na wróble © kosma100


Dezorientacyjnie...
Dezorientacyjnie... © kosma100


Wiku na punkcie numer 4 :)
Wiku na punkcie nr 4 :) © kosma100


„Czy ja na pewno chcę zdobyć kolejny punkt?”
Czy ja chcę zdobyć kolejny punkt? © kosma100



„Pewnie, że chcę :)”
Pewnie, że jadę dalej :-) © kosma100


„Czy w tej kałuży da się podeprzeć głową?"
Czy w tej kałuży da się podeprzeć głową? © kosma100


„Aaaa tam, tą sobie odpuszczę, podeprę się ręką w innej, głębszej kałuży!”
Igorek pokonuje kałużysty teren © kosma100



„Gdzie ja jestem?”
„O K...Kubuś, dalej nie jadę!”
„Z jaką ekipą zamulaczy ja jadę?”
Na punkcie © kosma100


I kto tu ma prawo jazdy i kartę rowerowa? Jak można siąść na środku drogi, w dodatku na zakręcie? :D
Mała posiadówka na środku drogi, na zakręcie © kosma100


A co na to lekarze?
Nie ma jak dobra zabawa :) © kosma100


„Chcę oglądać Twoje nogi, nogi, nogi, chcę byś założył mini”. Darek brodzący ;-)
"Chcę oglądać Twoje nogi, nogi, nogi, chcę byś założył mini" © kosma100


Anetka: „Ale mam the beściaków”
Wiktor: „To ja – Mr Kałuża - number one wśród najbrudniejszych.”
Igorek: ”To ja – number one wśród najmłodszych”.
Anetka z Chłopakami © kosma100


No i dodaję kilka fotek, których autorem jest Piotr Rogalski:
Kosma ciesząca...

Wiktor i Igorek na starcie...no i Darek gdzieś tam...

Anetka na starcie

Agenciara – dzięki ;)

Ale czad – trzymamy się wszyscy kurczowo czego popadnie :-)



Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 51.35km
  • Teren 35.00km
  • Czas 04:08
  • VAVG 12.42km/h
  • VMAX 28.45km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozmieniasz życie
Jedno je masz dla siebie
Korzystaj z niego
Zanim gwiazdą będzie na niebie

Rozmieniasz życie
Jedno je masz dla siebie
Korzystaj z niego
Zanim gwiazdą będzie na niebie


Dzisiaj wygrałam los na loterii, a raczej miałam szczęście i nadal żyję... ale od początku...

Dzisiaj, niestety po udanym weekendzie, trzeba było sobie powiedzieć "Bye bye maszkaro!" i udać się w swoje rodzinne strony.

Ja, oczywiście by tradycji stało się zadość nie ruszyłam z Bike Orient do Dąbrowy jak przystało na normalną osóbkę...
Ruszyłam do Dąbrowy ale jak zwykle zaczynając od trasy na Wrocław :)

Po pożegnaniach ruszyłam z Asicą i Kobrą do Piotrkowa Trybunalskiego na dworzec PKP.

Piotrków Trybunalski :)




Asica i Kobra wsiedli grzecznie w swoje pociągi a ja ruszyłam... trasą numer 8 w kierunku Wrocławia :)


Ścieżka rowerowa - o.k. jadę ścieżką, dopóki jest :)


W miejscowości Mzurki skręciłam na Widawę.

Suchcice kościół z II połowy XIX w.


Pukawica... no comments :)


Coś special for Hose :)


Warta



W Widawie skontaktowałam się z Darkiem, który wraz z Żonką i Synem oraz Kuzynką wyruszył mi na spotkanie.

Pedalę, pedalę, słyszę jak jakiś wariat z tyłu pędzi na złamanie karku, niepokoję się trochę bo z przodu, w przeciwnym kierunku jedzie samochód a dla 3 miejsca tutaj nie ma.
Na szczęście beemka pędząca z tyłu w ostatnim momencie hamuje z piskiem opon i jestem cała. Wyzywam w myślach kierowcę samochodu i jadę dalej. Zauważam małą flagę biało - czerwoną przyczepioną do prawego lusterka i trzech pijących piwo chłopaków w środku... NO COMMENTS.

Agę spotkałam po drodze (mniej więcej w połowie drogi czyli tak jak miało być) a reszty nie widzieliśmy przez około 2,5 km...
Zaniepokojona dzwonię do Darka - słyszę, że byli świadkiem wypadku i są na miejscu zdarzenia... Roztrzaskała się BeeMka... pytam czy miała flagę na lusterku, Darek odpowiada, że nie wie...

Dojeżdżamy do miejsca wypadku. Okazuję się, że BMW, które o mało co nie przejechało mnie miało dachowanie. Kierowca wraz z pasażerem siedzącym na pierwszym siedzeniu uciekli.
Anetka udzieliła pierwszej pomocy poszkodowanemu pasażerowi, któremu najprawdopodobniej uratowała życie.

Aneta jesteś WIELKA - podziwiam Cię

Tutaj to, co pozostało z samochodu.


Nie opisuję tego wypadku dla sensacji albo dla ilości komentarzy (patrząc na wycieczkę vanhelsinga takie zdjęcia i opisy "mają wzięcie").
Dodatkowo wszelkie komentarze znajomych sprawców i ofiar będę usuwać.
Umieściłam ten opis po to by uświadomić sobie i innym jak blisko byłam od śmierci, jak blisko było od tragedii z udziałem Darka i Jego Rodziny...
Dodatkowo po to, by uświadomić jak ważna jest edukacja w temacie udzielania pierwszej pomocy.
Nikt z pośród dwudziestu, a może nawet trzydziestu gapiów nie udzielił pomocy... nikt oprócz Anetki...
Dodatkowo szokuje kolega kierowcy, który mówi do nas, że dwie godziny temu jeździł razem z nim tym samochodem...

Jestem w szoku... po prostu głupota ludzka nie zna granic...


Po dopełnieniu wszelkich formalności związanych z tymże wypadkiem lądujemy u przewspaniałej Rodziny na kolacji, pozostawiamy tam "wakacjuszy" a ja z Darkiem wracamy do domu...
W domu około 1:10...

Weekend był piękny z końcowym akcentem zmuszającym do refleksji...


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 115.33km
  • Czas 05:42
  • VAVG 20.23km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 czerwca 2008 Kategoria W towarzystwie ;), Bike Orient

Czy tu się głowy ścina?
Czy zjedli tu murzyna?
Czy leży tu Madonna?
Czy jest tu jazda konna?

Czy w nocy dobrze śpi

Czy tu się głowy ścina?
Czy zjedli tu murzyna?
Czy leży tu Madonna?
Czy jest tu jazda konna?

Czy w nocy dobrze śpicie?
Czy śmierci się boicie?
Czy zabił ktoś tokarza?
Czy często się to zdarza?

Siekiera, siekiera, siekiera…

BIKE ORIENT 2008


Rowerowa zabawa z WIKU TEAM

Kiedy udało mi się otworzyć oczy spojrzałam w lewo, spojrzałam w prawo i stwierdziłam, że coś mi wczoraj zaszkodziło (zapewne ta musztarda, którą jadłam do kiełborki :D)
Bywały dni kiedy czułam się lepiej, o niebo lepiej.

Kiedy zobaczyłam „uśmiechniętą” twarz Damianka, który przyniósł mój telefon od razu humor mi się poprawił, samopoczucie jeszcze nie.

Po śniadanku, spakowaniu wszelkich potrzebnych maneli (oprócz mojego MacMajstra, który niestety dzisiaj by się przydał – Kobrze zsuwało się przez cały czas siodełko :() ruszyliśmy do Wolborza na start.

Po odebraniu numerków (miałam 98 – no cóż moja szara komórka jeszcze się nie obudziła)


pojechaliśmy z Asicą i Kobrą po picie i co poniektórzy na lodzika :)


Następnie na START,


no i START! Najpierw wszyscy lajtowo z obstawą Policji – na Ósemce, na czas przejazdu rowerzystów wstrzymali ruch – nieźle pewnie się kierowcy wkurzali, hihihi.
Po szybkim rzucie okiem na mapkę zaproponowałam atak na punkt numer 8 – pozostali członkowie Wiku Team zgodzili się ze mną i od tej pory zostałam nieformalnym przewodnikiem.

W skład Wiku Team wchodzili:
1. Wiku;
2. djk71;
3. Kobra
4. Maciej (jeszcze nie na BS);
5. kosma100, czyli ja :)

Po zaliczeniu punktu numer 8 ruszyliśmy zaatakować Dwójkę.
Piach, piach, piach, no i zapomniałam wspomnieć o piachu – w takiej okolicy był usytuowany punkt numer 2.
Na Dwójce odpoczynek, picie, jedzonko i takie tam :)
Maciej (fotoreporter), Wiku i Darek.


Wiku wcina batonika.


Widok z punktu nr 2.


Wiku Team na tamie Jeziora Sulejowskiego.



Na tamie stwierdziłam, że ta musztarda wczorajsza faktycznie mi zaszkodziła i nie mam siły jechać dalej – muszę odpocząć. Zostałam więc na brzegu Jeziora i odpoczywałam, a Wiku Team ruszył na podbicie Dziesiątki.
Leżąc na brzegu...


W drodze powrotnej Wiku Team zgarnął mnie i już w komplecie ruszyliśmy zdobyć Piątkę i do mety.

Moja trasa:


Po skończeniu rajdu kiełborka, sesja zdjęciowa oraz zwiedzanie Muzeum Pożarnictwa.

Może na tym sprzęcie lepiej by mi się dzisiaj jechało?


Pogawędki BikeStatsowiczów :)
Damian, cykorek, Anetka, kawałek Igorka i jeszcze mniejszy kawałek tomalosa.


kitaxc, Asica, Damian again i kawałek Sabinki :)


Pan Strup w całej okazałości :)


Plakat informacyjny – Bike Orient 2008, za plakatem Anetka :)


Co my tu mamy na tym plakacie... :) A mamy taką oto fotę:


Igorek – najmłodszy (no może nie całkiem :)) Bike Statsowicz na zlocie :)


„Sierotka” losująca rodzinie nagrody :)


Jak trudno jest zrobić zdjęcie kilkunastu osobom, gdy co najmniej 5 z nimch także chce zrobić zdjęcie i być na tym zdjęciu :)
Tu nie ma Damiana... Ekipa Bike Stats


A tu nie ma mnie... Ekipa Bike Stats


Porowerzysko...


A takie barwy będzie miała koszulka Bike Stats, której projekt niebawem pokażę :)


Dzisiejszą gwiazdą niewątpliwie był Wiku, którego podziwiam z całego mojego malutkiego serducha :)

Wiku – wiedz, że jesteś thebeściak :) Oby tak dalej :) No i... co przejażdżka z Kosmą to życiówka, hihihihihi. Pozdrawiam Cię serdecznie :)

Powrót z Igorkiem do Bogusławic :)


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 64.13km
  • Teren 20.00km
  • Czas 03:59
  • VAVG 16.10km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 20 czerwca 2008 Kategoria Ponad 100 km ;), Bike Orient, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

12 groszy, tylko nie płacz proszę
12 groszy w zębach tu przynoszę
12 groszy, tylko nie płacz proszę
12 groszy w zębach tu

12 groszy, tylko nie płacz proszę
12 groszy w zębach tu przynoszę
12 groszy, tylko nie płacz proszę
12 groszy w zębach tu przynoszę

Partyzanci Broz-Tity wyzwolili Jugosławię
Bez pomocy Sowietów. Awantura na zabawie
Ci z sąsiedniej wsi zaczęli, myśmy skończyli
Rambo 8 w telewizji - patrzcie moi mili
Więc mam wyższe wykształcenie, chociaż studiów nie skończyłem
Jak prezydent Kwaśniewski, Jaskiernia - stróż prawości
Okazało się, że pastor King nie był Murzynem
Ani czarnym - on był Afroamerykaninem

12 groszy, tylko nie płacz proszę
12 groszy w zębach tu przynoszę

Jeden grosik dla sierot, nie mają ojca, matki
Staruchy i wariatki, pakuj Bolo manatki
Drugi grosik dla chudzinek, nie jedzą kolacji
Zgredzi leżą pijani, ja pakuję w ubikacji
Trzeci grosik dla żołnierzy - na straży macierzy
Pruszków kontra Wołomin - sędzia od obu bierze
Czwarty grosik dla urzędu, przeca żreć coś musi
Tata podbił oko na rocznicę mamusi
Nie prawica, nie liberał, nawet żaden faszysta
Kowboj Cza Cza to normalny komunista
Ameryka też się sypie, to osobny rozdział
Bill Clinton palił trawę, ale się nie zaciągał
"Dalej jazda do roboty, jebane nieroby!!!"
Toć roboty u nas ni ma i co ty na to powiesz?
Zabłądziłem po północy na South'cie w Chicago
Miałem serce w przełyku, lecz nic mi się nie stało

12 groszy, tylko nie płacz proszę
12 groszy w zębach tu przynoszę

Piąty grosik dla policji, toć żyjemy bezpieczniej
Wypił litra i stoi - taki to mój podopieczny
Szósty grosik na pomniki tworzących historię
Magdalena gdy popije, robi laskę gdzie byle
Siódmy grosik dla lekarzy, nuż co złego się zdarzy
Kto najlepiej gra na wieśle? Otóż ja gram całkiem nieźle
Ósmy grosik dla księdza, w parafii nędza
W nocnym z alkoholem sprzedaje wredna jędza

Na wycieczce w górach cała klasa katowała wina
Uczeń zły, uczeń dobry, chłopak i dziewczyna
Nauczyciel od wuefu podał pani od polskiego
Film jej się urwał, nie pamięta niczego
Tata 2, Tata Kazika, niedługo przyjdzie pora
Tata Kazika kontra Hedora
Na kolana chamy!!! Śpiewa Lucjan Pavarotti
Święcicki kopsnął mu parę moich nowych złotych
Na weselach często womit, ja wam powiem moi mili:
Dobra metoda - wypić rosół przed wszystkimi
Pot śmierdzi spod pach, na sali syf aż strach
Tak bawią się ludzie o złotych zębach
A najlepsza fryzura, jeśli jeszcze nie wiecie
Krótko z przodu, długo z tyłu i wąsy na przedzie
"Scyzoryk, scyzoryk - tak na mnie wołają"
Rogowiecki i Brzozowicz, co się na muzyce znają

12 groszy, tylko nie płacz proszę
12 groszy w zębach tu przynoszę

Dziewiąty grosz stryjowi, nielicho się narobił
Co to za wegetarianin, co wpierdala schabowe?
Dziesiąty grosz dla Jadzi, niech se Jadzia wsadzi
Ona ma siłę oraz nie leczoną anginę
Grosz cieciowi, może wpuści do budynku
Szósta noc bezsenna, amfetamina na rynku
Dwunasty grosz na końcu przeznaczam dla ciebie
Kocham cię i tak zostanie, kocham cię moje kochanie

Całe stado nawalone, ale praca wre
Wszyscy jarają szlugi, to jest temat długi
Siostra zbiera aktorów, brat wycina piłkarzy
A ja tylko gołe baby, jeśli gdzieś zauważę
Wpierw "Dezerter", potem radio, "Muzyczna Jedynka"
Kto się tam pokazuje, tego ja nie szanuję
I festiwal w Sopocie, jaki ochlaj i wyżerka
Ile kasy dać dziadowi o zniszczonych nerkach?
Adamu, Adamu - cały czas ma długi
Nowa powieść science fiction: Jan Paweł 202
"Jak powstają twoje teksty?" - gdy mnie ktoś tak spyta
Zakurwię z laczka i poprawię z kopyta


Rankiem (nie za wczesnym) wyruszam z Ulesia, moim dzisiejszym celem jest Wolbórz, a dokładniej Bogusławice.

Piękna szkoła w Koniecpolu - nazwana "Szkołą Przyszłości" i w sumie racja :)


Przekraczam granicę i już jestem w województwie świętokrzyskim ;)


Nie wiem gdzie ta fota była robiona :)


Włoszczowa - nie chciało mi się odwiedzić słynnego dworca, za to odwiedziłam Rynek.


Na Rynku zjadłam przepyszne lody - najlepsze jakie jadłam :) wybrałam smaki: red bull, marcepan i krówka :) naprawdę polecam - warto ;)

Nielegalna plantacja maku, gdzieś po drodze :)


Gdzieś po drodze...




W Dobromierzu pierwsza, lecz nie ostatnia przerwa w pedaleniu z powodu deszczu :( Wykonuję telefon do djk71 by Go poinformować, że nie mam telefonu do Anetki, hehehe.


Ręczno


Pomnik


Obiadek w Pubie "12 groszy" ;)


Beznadziejna nazwa miejscowości :)


Hmmm z czymś mi się ta nazwa kojarzy :D


Dojeżdżam do Wolborza, następnie jadę w kierunku Bogosławic.
Po drodze próbuje mnie przejechać jakiś Wa...... tzn. jakiś kierowca z rowerem na dachu - ach Ci kierowcy! ;)

Na miejscu spotykam się z DMK77, cykorkiem, Asicą i Nuką.
Po kawie ruszamy z Asicą i DMK77 na zakupy do Wolborza.
Następnie wieczorna integracyjna impreza.
Przyjechały kujawiaki z Kobrą i Górnośląskie z djk71.

Śmiem twierdzić, że gospodarstwo agroturystyczne pani Marii w Bogusławicach miało największe zagęszczenie BikeStatsowiczów na centymetr kwadratowy w Polsce jak na razie :)

Był grill, kiełborka, kupę uśmiechu jeszcze więcej radości, klucze, które dostały nóżek i takie tam :)

Po prostu było PIĘKNIE :) Ale nie mogło być inaczej - z takimi ludźmi nie można się inaczej bawić jak ZAJEBIASZCZO ;)

Szkoda tylko, że zabrakło Legendy BS i Jego Przewspaniałej Żony (pozdrawiam moją ulubioną Rodzinkę :))

Pozdrawiam wszystkich uczestników piątkowego posiedzenia rady BikeStatsowiczów :)


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 135.00km
  • Czas 06:33
  • VAVG 20.61km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ach proszę pani proszę pani
Niech mnie pani więcej już nie rani
Już dosyć nie chcę nie chcę za nic
Niech nie rani mnie pani -

Ach proszę pani proszę pani
Niech mnie pani więcej już nie rani
Już dosyć nie chcę nie chcę za nic
Niech nie rani mnie pani - nie pani

Niech skończy się już to ranienie
Bo ja nie jestem do ranienia
Co kiedyś piękne teraz zwiędłe
Cynizmem przeżarte - schemat

Ulica śpiewa hymn o dolarze
A wolni grażdanie szczerzą szczerby
I Polska Polska űber alles
Faszyści grupami jak psy na ulicach miast
Próbują noży na mej twarzy
Polska Polska ponad wszystko
W kleszczach milczenia pociągiem jadę...

Pani bardziej samolotami
Których się pani trochę boi
Tak ciągle się oddalamy zbliżamy
Taki życiowy es flores
Na pani miejscu już dawno bym go rzucił
Dałbym rozsądkowi głos
I miłą melodię zanucił

Zima - która to już zima
Doprawdy zbyt dobra mam pamięć
Wina która to już wina
Dlaczego tak dobrze pamięta się
To co złe
A przecież tak dobrze cię przytulić
I miłą melodię zanucić


Rankiem do pracy - standardowo.
Ładny wschód słońca widziałam, tzn. pozostałości po wschodzie i żałuję, że nie chciało mi się zatrzymać by zrobić zdjęcia...

Z pracy do domku - standardowo...
A teraz montuje bagażnik i ... kierunek WOLBÓRZ :) a dokładniej dzisiaj Ulesie :)

Wyruszyłam z Mydlic przez Pogorię III (jakieś urozmaicenie :)), Pogorię IV, Trzebiesławice w kierunku Siewierza.


Z Siewierza do Myszkowa.
Jak ktoś ma ochotę na dziewki to proszę bardzo:


Żarki - Miejski Dom Kultury - dawna Synagoga





Jaskinia Ostrężnicka




"Można spacerem, można rowerem" - to się chwali :)))


Bardzo ładne szlaki w okolicach Złotego Potoku ale niestety czas mnie gonił i nie mogłam pojeździć, pozwiedzać... Ale co się odwlecze to nie uciece :D




Dalej do Janowa, w Janowie skorzystałam z bankomatu Jurajskiego Banku :))) (cóż za wynalazek ;))


W Janowie.


Pomnik w 50 rocznicę wybuchu II wojny światowej w Janowie.


Św. Anna


Dzwonek na moim byłym treckingu :)


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 114.62km
  • Teren 2.00km
  • Czas 05:33
  • VAVG 20.65km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl