Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2008

Dystans całkowity:924.76 km (w terenie 128.00 km; 13.84%)
Czas w ruchu:52:28
Średnia prędkość:17.63 km/h
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:33.03 km i 1h 52m
Więcej statystyk

Zainwestuj w termometr, niepoprawna optymistko!

Zainwestuj w termometr, niepoprawna optymistko!

Ciemnych przejść
Późnych pór
Zakamarków, schodów, wind
Baru, park
Końca tras
Brudnych ulic gdzie jest mrok

Strzeż się tych miejsc
Strzeż się tych miejsc

Tu nie wolno głośno śmiać się
I za dobre mieć ubranie
Strzeż się

Tutaj ludzie złych profesji
Mają swoje oceany
śmierć im podpowiada przyszłość
I co noc, co noc z nich drwi

Strzeż się tych miejsc


Dzisiaj byłam pewna, że temperatura zrobi replay dnia wczorajszego i stwierdziłam, że nie chcę się pocić.
Ubrałam się więc tylko w koszulkę i bluzkę oraz getry z LIDLa.

Po wyjściu z domu wiedziałam, że zrobiłam błąd ale nie miałam już czasu by się wracać i przebierać.

Nie było ciepło...
W centrum Sosnowca termometr wskazywał 5 stopni!

Na skrzyżowaniu z 3 maja w Katowicach spotkałam Dziewczynę na poziomce (już drugi raz ją spotkałam), pracuje tuż obok mnie :D może to Żona lub dziewczyna któregoś z Bikestatsowiczy? :D Nieźle dawała sobie radę na poziomce po nierównościach chodnika. Chciałam coś zagadać ale jakoś nie miałam odwagi i na koniec chamsko zajechałam Jej drogę...

Po pracy - standard - do domku ;D

Później wyścig z Fordem Fiesta 1,4 TD z Mydlic na Manhattan...
Był bez szans - czekałam na niego z 2 minuty ;)

Pytam AnięK wysiadającą z Forda:
- Hehehehe Aniu, czemu tak wolno jechaliście?
A Ania odpowiada:
- Bo korki były.

No comments ;D Myślałam, że dziewczynka się zdziwi, że jestem przed nimi...

Wieczorkiem blachosmrodem na basen z AniąK.
Nie pływałam na basenie chyba z 10 lat... no comments ;D było super ale czuję się jak by mnie walec drogowy przejechał ;)
Co piątek (jak praca mi pozwoli) będę chodzić z Anią na basen - ona - uczy się pływać pod okiem instruktora a ja sobie pływam w tą i we wte ;))

Po basenie odwiozłam Kobrę na dworzec PKP, pomachałam białą chusteczką i popędziłam do Brata.

Przed północą wracam do domu i orientuję się, że pęk moich kluczy, zawierający jakże ważne klucze do mieszkania właśnie podróżują sobie w pociągu do Bydgoszczy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
MASAKRA
Dobrze, że mój Osobisty Brat dostał ode mnie klucze do mojego mieszkania, dzięki temu nie śpię pod mostem ;)


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 43.19km
  • Czas 02:12
  • VAVG 19.63km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 30 października 2008

No co? No co?
No co? No co? No co? No co?
No co ja ci zrobiłem,
Oprócz dzieciątka,
prócz tej pamiątki przemiłej
po

No co? No co?
No co? No co? No co? No co?
No co ja ci zrobiłem,
Oprócz dzieciątka,
prócz tej pamiątki przemiłej
po naszych piątkach?
Wielbiłem twoje ciało,
Robiłem ci kakao,
Brudziłem raczej mało.
Aaa...
Pukałem zanim wlazłem,
Nie brałem, gdy znalazłem,
Nie szafowałem masłem
Jaaa!

No co? No co?
No co? No co? No co? No co?
No co ja ci zrobiłem?
Cóż ci to ja uczyniłem,
Jakąż to zbrodnię,
Że dziś odwracasz się tyłem
Do mnie swobodnie?
Nosiłem ci do pralni,
Paliłem minimalnie,
Czyściłem w umywalni
Kraaan!
Kolacje jadłem zimne,
Zalutowałem rynnę,
A wady tak niewinne
Maaam!

No co? No co?
No co? No co? No co? No co?
No co ja ci zrobiłem?
Cóż popełniłem za winy,
Jakież przestępstwa,
Prócz tej niewinnej dzieciny
W chwili szaleństwa?
Prócz rączek oraz nózi,
Tyłeczka oraz buzi,
Co w niej się ząbków tuzin
Rżnieee!
Z tatusia zdjęta skóra,
Ot, cała zbrodnia, która
Umieszcza na torturach
Mnieee!

No co? No co?
No co? No co? No co? No co?
No co ja ci zrobiłem?!



Rankiem (nieprzyzwoicie wczesnym!) do pracy - standardowo...
Chociaż nie! nie standardowo, bo trudno nazwać standardem temperaturę 15 stopni, o godzinie 4:55, pod koniec października :)

Cieszy mnie taka pogoda :]


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 16.17km
  • Czas 00:47
  • VAVG 20.64km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 28 października 2008

Totalna, totalna destrukcja
W ludzkich sercach agresja nieludzka
Totalny rozkład i degeneracja
W ludzkich sercach potworna mu

Totalna, totalna destrukcja
W ludzkich sercach agresja nieludzka
Totalny rozkład i degeneracja
W ludzkich sercach potworna mutacja

O, ho! Super świat
Nuklearnej ery
O, ho! Super świat
Nuklearnej ery

Dzieci mówiące
Jak spiker z dziennika telewizji
Dzieci leżące na ulicach
Zgubiły siebie w narkotykach

O, ho! Super świat
Nuklearnej ery
O, ho! Super świat
Nuklearnej ery

Sztywni faceci w garniturach
Wyszkolone ich oddziały w mundurach

O, ho! Super świat
Nuklearnej ery
O, ho! Super świat
Nuklearnej ery


Po południu - do pracy - standardowo.

Ćwiczę kolano. Dzisiaj znowu bez bandaża. Kolano nie boli :]
Wieczorem - z pracy - standardowo.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 32.45km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:43
  • VAVG 18.90km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 27 października 2008 Kategoria Do pracy / z pracy, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Czasami człowiek musi, inaczej się udusi...


Tramwaj przejechał mi przez śniadanie, bezczelnie wjechał w mój dom
Przy s

Czasami człowiek musi, inaczej się udusi...


Tramwaj przejechał mi przez śniadanie, bezczelnie wjechał w mój dom
Przy stole zrobił sobie przystanek, choć dotąd tu nie było go
Pan motorniczy w żółtym berecie przystanął, oświadczył mi,
Że mnie zabiera w podróż po świecie, wiadomość włożyłem w drzwi.

Nie gniewaj się, Waldek, ten tramwaj jest naprawdę twój, a reszta moja
Nie gniewaj się, Waldek, ten tramwaj jest naprawdę twój, a reszta moja
Nie gniewaj się, Waldek, ten tramwaj jest naprawdę twój, a reszta moja
Nie gniewaj się, Waldek, ten tramwaj jest naprawdę twój.

Nie ogolony, nie odświeżony sprawdziłem czy bilet mam,
Siedząc nobliwie z twarzą przy szybie stwierdziłem, że byłem sam
W całym tramwaju żywego ducha i motorniczy gdzieś zwiał
Może go tutaj wcale nie było, a może byłem nim JA!

Nie gniewaj się, Waldek, ten tramwaj jest naprawdę twój, a reszta moja
Nie gniewaj się, Waldek, ten tramwaj jest naprawdę twój, a reszta moja
Nie gniewaj się, Waldek, ten tramwaj jest naprawdę twój, a reszta moja
Nie gniewaj się, Waldek, ten tramwaj jest naprawdę twój.

Ja motorniczym, ja pasażerem, całym tramwajem byłem ja Ciemną ulicą i ladacznicą wyczekującą w jednej z bram
O tej dziewczynie, co nie wierzyła, że mógłbym zabrać ją stąd
Później opowiem, bo mi po głowie pomysłów innych chodzi już sto...Nie gniewaj się, Waldek, ten tramwaj jest naprawdę twój, a reszta moja
Nie gniewaj się, Waldek, ten tramwaj jest naprawdę twój, a reszta moja
Nie gniewaj się, Waldek, ten tramwaj jest naprawdę twój, a reszta moja
Nie gniewaj się, Waldek, ten tramwaj jest
naprawdę twój.
Twój! Twój! Uj!


Do pracy - standardowo :]
Zapomniałam owinąć kolano... ale pedaliłam delikutaśnie więc wszystko O.K.
W pracy - nie standardowo...
Było ostro...
Kosmacz w końcu pokazał rogi...

Z pracy - standardowo...

Wieczorkiem - pospikać.
Po pospikaniu do Znajomych (do centrum D.G.) pogadać, zjeść przepyszną zupę ogórkową (pysznota Kasiu :)), ponarzekać, pogadać, napić się nektaru Bogów ;)

A Znajomi mają takie oto cosik ;)



Pozdrawiam wszystkich tu zaglądajacych :)
  • DST 38.76km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:13
  • VAVG 17.49km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 26 października 2008 Kategoria Kosmacz - Powsinoga :), W towarzystwie ;), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Wrocław - Dąbrowa Górnicza - na skróty :)

Wrocław - Dąbrowa Górnicza - na skróty :)

Po bardzo udanym weekendzie nadszedł czas pożegnania z Młynarzem i iskierką84 i jeszcze pewnym Królem :D


Chłopcy odwieźli mnie na dworzec PKP i pojechałam stukocąc kołami :)

Dziękuję wszystkim tym, którzy przyczynili się do tego, że ten weekend był taki czaderski :)

P.S. Pozdro dla p.Władzi....
... niech se pani wsadzi :D
Władzia ma siłę i nie leczoną.... anginę :D


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 9.59km
  • Czas 00:37
  • VAVG 15.55km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 25 października 2008 Kategoria Kosmacz - Powsinoga :)

Po Wrocku...

Po Wrocku...

Rankiem, po nocce w pracy pojechałam na dworzec pkp w Katowicach by wsiąść do pociągu i to wcale nie byle jakiego tylko relacji Kraków - Kołobrzeg :)
Nie jechałam do Kołobrzegu tylko do Wrocławia odwiedzić niejakiego Młynarza i nie tylko, ale po kolei :D

W pociągu Pan jechał z bardzo fajnym rowerem - zabytkowym takim :D
Rowerek super odresteurowany, tylko zdjęcia mi nie wyszły :(


Młynarz przyjechał po mnie na stację (fuck you man, tzn. fenkju man :D) i pojechaliśmy do Niego, po drodze dokonując zakupy w sklepie Społem (takie wynalazki jeszcze istnieją! :D).

Następnie pomknęliśmy autostradą...


Młynarz focący :)


Pojechaliśmy pooglądać krossowców szalejących na torze.


Meridka...


Następnie pojechaliśmy zaliczyć Waypointa.


Na kapliczce...


Pomknęliśmy do Wrocka. Po drodze mijaliśmy kamień graniczny.


oraz niezidentyfikowane obiekty nielatające:


Jaz Opatowicki


Wypinając swoją wielką pupę na Panią z wielkimi kolanami ;D



Następnie pojechaliśmy pooglądać kosmitów.... szkoda, że nie jestem facetem ;p


Kolejnym celem był Krasnal. Giermek, niektórzy zwą Go Grunwalk :D


Następnie odwiedziłam Moją Ulubioną Rodzinkę - dzięki za gościnę, było, jak zwykle czyli cool ;)

Po 21:00 ruszyliśmy z Młynarzem na podbój Wrocławia nocą...
Młynarz... w tle Most Grunwaldzki ;D


Wrocław nocą...


Młynarz z podwiniętą nogawką prawie jak punk ;d






Fontanna z piłkami


Pojechaliśmy pod Most Milenijny ale niestety była mgła i ostra impra pod Mostem...



Wróciliśmy zatem około północy nie na Krzyki a na Księże pokrzyczeć trochę ;)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)



  • DST 63.37km
  • Czas 04:17
  • VAVG 14.79km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 24 października 2008 Kategoria Do pracy / z pracy, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Do pracy

Do pracy



Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 16.21km
  • Czas 00:53
  • VAVG 18.35km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 23 października 2008 Kategoria Do pracy / z pracy, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Świr jest najsilniejszy w bandzie Zaś Zylu to sterydów król Trwa bal killerów w MacDonaldzie Za ścieżką ścieżka Fal

Świr jest najsilniejszy w bandzie
Zaś Zylu to sterydów król
Trwa bal killerów w MacDonaldzie
Za ścieżką ścieżka
Faluje karczycho
Złoto oblepia cielsko
Grzeją się silniki
Inhalując bielsko białe

Przymulony Bole nie jest z Mensy
W spodnie ma wpuszczony gruby sweter
Wąs pod nosem się wałęsi
Siebie się zapyta
Zielony z narzekania
Zapieniony zgredźmin
Same głupie pytania
I głupie odpowiedzi
To nieważka i nieliczka – rzecze tak Andrzej Jegliczka

Hej ty który mieszkasz w niebie
Proszę pożycz mi swój grzebień
Przewodniczący Chaos serce ma przebite strzałą
Na koniec tej fanfaronady wyskakuje z mej szuflady
Egzystencjalny paw
Cały rękaw wkładam sobie w usta

Ten krawat mu wychodzi nosem
Ja odczuwam organiczny wstręt
Elegancik się zatacza z papierosem
Tetate z szulerem
Zero się zeruje z zerem
Bankier mego bankiera
Nie jest moim bankierem
A kiedy się zaczyna noc
Karuzeluję się z gwiazdami
Ty pięknie wyciągasz swoją dłoń
Po bukiet kwiatów z bankomatu
Kuku
A tu
Kuku
Trzecia pospolita klęska
Tragicznie oczywista rzecz
Już nie katolicka lecz złodziejska
Z dwóch palców vałka
Jak statystyczny Polak
W narodowym skeczu
Mądry jest po szkodzie
Martwi się po meczu

Wszystkie polskie matki boskie kleją rymy częstochowskie

Hej ty który mieszkasz w niebie
Proszę pożycz mi swój grzebień
Przewodniczący Chaos serce ma przebite strzałą
Na koniec tej fanfaronady wyskakuje z mej szuflady
Egzystencjalny paw
Cały rękaw wkładam sobie w usta


Szczęśliwy pech

Rankiem, jak zwykle ma to miejsce po nocce w pracy, wsiadłam na rower i zaczęłam jechać w kierunku domu.
Padało, tzn. było po deszczu – pełno kałuż na drodze. Nic nowego – przyzwyczaiłam się już do jazdy w deszczu.
Szkoda tylko, że nie miałam błotników – tylni błotnik sklejam po tym jak go urwałam.
Za 15 minut miałam się dowiedzieć, że brak błotników to nie problem biorąc pod uwagę to co miało się wydarzyć...

A więc jadę sobię po mokrych, pełnych kałuż ulicach i jak to zwykle bywa rozmawiam z Kobrą przez zestaw słuchawkowy...
Jadę ulicą Obrońców Westerplatte, przy przystanku przy Poltrans gdy nagle... ja latam!!!
Przednie koło wpadło do dziury skrytej pod kałużą, a dziura była pokaźna – wchodzi w nią 1/3 koła :/
Upadek trwał ułamek sekundy ale ja przez ten ułamek zdążyłam wyobrazić sobie najeżdżający na mnie samochód... więc szybko pomyślałam: „żeby tylko żaden samochód za mną nie jechał”
Trzask! Leżę na ulicy – rower leży w poprzek, patrzę – nic nie jedzie – udało mi się! (Szczęście w nieszczęściu). Czuję przeszywający ból w lewym kolanie i łokciu.
Naładowana adrenaliną podnoszę się szybko, zbieram rower i wchodzę na chodnik, cała się trzęsę a z oczu lecą łzy... nikt ze stojących 10 metrów dalej na przystanku gapiów nie podchodzi do mnie spytać się czy wszystko w porządku... Przez zestaw słuchawkowy rzucam mięsem... Po chwili orientuję się, że niewyraźnie widzę... hmmm przecież nie uderzyłam głową tylko kolanami i łokciem....
O q..... moje okulary!!!!!!!!!!!!!! Ciemno, ja ślepa, okulary leżą na środku pasa pewnie już przejechane przez samochód.... :( udało się – są całe! Podnoszę je z ulicy, wycieram i wkładam na nos.
Cała brudna – przedstawiam sobą obraz nędzy i rozpaczy...
I te łzy... nie płaczę z rozpaczy, płaczę z nerwów, że popełniłam tak głupi błąd... przecież wiedziałam, że ta dziura tam jest!!! Jeżdżę tamtędy codziennie...

No ale cóż... gdy ochłonęłam trochę ruszam dalej... kolano lewe (to, które miałam kiedyś kontuzjowane) boli... pedałuję tylko prawą nogą... jadę powoli, bardzo powoli...

W centrum o mały włos dochodzi do poważniejszego wypadku – moim zdaniem jedna kobieta na milion powinna posiadać prawo jazdy!!! Jadę przez skrzyżowanie pod ślimakiem, wyprzedza mnie kobieta, całe szczęście, że po manewrze wyprzedzania nie zdążyła wrócić na pas przede mnie tylko z jej prawej strony zostaje jakieś 1,5 metra... bo co robi ten wirtuoz kierownicy????? Kiedy światło, które jest jakieś 7 metrów przed nami zmienia się na czerwone, kobieta blokując koła zatrzymuje się z małym poślizgiem prawie w miejscu (7 metrów przed światłami!!!!) Ma szczęście, że za nią nikt nie jechał (oprócz mnie) i ja mam szczęście, że udaje mi się wyminąć ją z prawej strony – nie miałabym szans wyhamować – pada deszcz...Wymijając ją nie mówię nic tylko patrzę się co za imbecyl siedzi za kierownicą... Podjeżdżam tak jak kodeks nakazał, by zatrzymać się przed światłami... Kobieta wyprzedzając mnie na zielonym bardzo uważnie mi się przygląda... ciekawe czemu??? Może w jej wyobrażeniu przepisów popełniłam jakiś kategoryczny błąd nie zatrzymując się w miejscu widząc zapalające się czerwone światło???

Mam dość – zdarzenie to wpędza mnie w totalnie żałobny nastrój i wierzcie mi NIE MAM OCHOTY jechać kawałek trzypasmówką... skręcam więc przy stoku na Środuli w górę i w lewo na chodnik, jadę przy cmentarzu i mam nadzieję, że jest tam jakiś przejazd... guzik! Zawracam, skręcam w lewo do przejścia podziemnego koło Auchan... przy schodzeniu po schodach kolano boli... mam wszystkiego dość, chce mi się płakać...

Docieram jako – tako do domu... jestem przed ósmą w domu – normalnie, jeśli podróż jest bez „przygód” w domu jestem o 7:00 albo o 6:55...

Po kąpieli w letniej wodzie, bo nie ma gorącej (czyżby wszystko przysięgło się przeciwko mnie?) robię oględziny ciała... lewe kolano – spuchnięte, posiniaczone, bolące... prawe kolano – siniak i leciutko opuchnięte, łokieć – siniak, uda – poobijane – lekkie siniaki, plecy obolałe (nie wiem dlaczego – dostałam rowerem, czy co?).

Moje kochane kolano :(((


Moje kochane kolano again :(((


Czekam na razie co będzie dalej, czy będzie konieczna wizyta u lekarza, czy nie.
Jedno wiem – o jeździe do pracy na rowerze przez najbliższe parę dni mogę zapomnieć...

No i 10000 km oddaliło się...

Jednak cieszę się, że tylko takie skutki są tej przewrotki, naprawdę nie było by wesoło gdyby za mną jechał samochód – nie miałabym szans...

_________________________________________________
TEST KOLANA

Po okładach z lodu i nasmarowaniu kolana maściami poszłam spać. Śpiąc cały czas czułam pulsujące, gorące kolano...

Obudziłam się i stwierdziłam, że nie ma pogorszenia - czyli jednak tylko stłuczenie, bez większych komplikacji :D

Na 16:00 byłam umówiona w centrum z koleżanką by oddać jej książkę. Myślę sobie: na piechotę to nie dojdę - do tesco jak szłam to miałam problem... hmm może pojadę delikatnie na rowerze? :D

A więc Mydlice - centrum - Mydlice.

I powiem, że jazda na rowerze sprawia mi mniej bólu niż chodzenie (oczywiście oszczędzam moją lewą nogę).

Dzisiaj i jutro jadę do pracy samochodem ale w sobotę... :D

Wiem, że przez najbliższy czas na pewno nie ruszę się na rower bez owiniętego bandażem elastycznym kolana ale i tak się cieszę - na początku wyglądało to o wiele groźniej :)



Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 21.34km
  • Czas 01:25
  • VAVG 15.06km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 22 października 2008 Kategoria Do pracy / z pracy, In the fog..., We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Tęsknota we mnie siedzi
Jak drucik z miedzi
Się żarzy rzęsy mi parzy
Nie mam czasu na seks
A tak bardzo chciałabym mieć<

Tęsknota we mnie siedzi
Jak drucik z miedzi
Się żarzy rzęsy mi parzy
Nie mam czasu na seks
A tak bardzo chciałabym mieć
Nie mam czasu na kochanie
na piepszoty całowanie
Tęsknota spać nie daje
aż serce staje
umieram i się rozbieram
nie mam czasu na seks
a tak bardzo chciałabym mieć
nie mam czasu na kochanie
na piepszoty całowanie
tęsknota we mnie siedzi
jak drucik z miedzi
się żarzy parzy i parzy
parzy i parzy
parzy i parzy
parzy i parzy
nie mam czasu na seks
a tak bardzo chciałabym mieć
nie mam czasu na kochanie
na piepszoty całowanie
na kochanie całowanie
na kochanie całowanie
na kochanie całowanie
na kochanie całowanie
na kochanie całowanie
nie mam czasu na seks
na kochanie całowanie
na kochanie całowanie
na kochanie całowanie
całowanie
nie mam czasu na seks

Brrr.... zimno!


Rankiem - z pracy - standardowo.
Zimno w ręce - chyba zacznę zabierać ze sobą długopalczaste rękawiczki - nigdy nie wiadomo kiedy będzie zimno :)

A to parę scenek, które doprowadziły mnie do łez OMC ;)
Komiks - "Rozmowy z Bogiem"








Zaciągnięte z pewnego "teledysku"

Wieczorem - do pracy...


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 34.85km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:54
  • VAVG 18.34km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kawa za granicą oraz Brunet wieczorową porą

Kawa za granicą oraz Brunet wieczorową porą

Kawa była, nawet sztuk (kubków) dwie i pół :D, za granicą jak za granicą, wieczorową porą był ale czy Brunet? :D

Dzisiaj miałam w planach setkę - wizytę na grobie mojej Znajomej w Dobrakowie.
Z racji późnej pory zwleknięcia swoich zwłok z łóżka plany zmieniłam na zamek w Rabsztynie.

Po telefonie od pewnej Brunetki plany zamieniłam na kawę za granicą :)


D.G - Będzin - Czeladź - Siemianowice Śl. - Piekary Śl. - Bytom - Zabrze (Helenka).

Igorek bez gipsu - hip hip hurra!!!

Następnie namówiłam Gospodarza Domu do wyjścia na rower i odwiezienia mnie kawałek :)
Nie wiedziałam, że Darek się tak wkręci - odwiózł mnie pod samą fabrykę :)
A więc: Zabrze - Bytom - Chorzów - Katowice.

Po drodze pokazałam Mu to i owo, między innymi panie pałające się najstarszym zawodem świata - dobrze, że miał przy sobie tylko 20 zł, bo mógłby się skusić, buahahahahahaha ;p

Było szybko, ciepło wręcz gorrąco. Dopiero pod koniec poczuliśmy chłodek ale nie wiem czy był spowodowany spadkiem prędkości, bliskością stawów (chodzi o akweny wodne a nie stawy np. w kolanach :D) czy późną porą.

Ogólnie było fajnie :) dzięki Darku za eskortę :)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 65.14km
  • Czas 03:05
  • VAVG 21.13km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl