Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2010

Dystans całkowity:119.48 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:07:02
Średnia prędkość:16.99 km/h
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:17.07 km i 1h 00m
Więcej statystyk

Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, ja wysiadam...

Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, ja wysiadam
Na pierwszej stacji, teraz, tu!
Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat bo wysiadam
Przez życie nie chce gnać bez tchu

Jak w kołowrotku bezwolnie się kręcę
Gubiąc wątek i dni
A jakiś bies wciąż powtarza mi: prędzej!

A życie przecież po to jest, żeby pożyć
By spytać siebie: mieć, czy być
No, życie przecież po to jest, żeby pożyć
Nim w kołowrotku pęknie nić

Jak w kołowrotku bezwolnie się kręcę
Gubiąc wątek i dni
A jakiś bies wciąż powtarza mi: prędzej!

Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, ja wysiadam
Na pierwszej stacji, teraz, tu!
Już nie chce z nikim ścigać się, z sił opadam!
Przez życie nie chce gnać bez tchu

Będę tracić czas, szukać dobrych gwiazd
Gapić się na dziury w niebie
Jak najdłużej kochać ciebie
Na to nie szkoda mi zmierzchów, poranków
I nocy..

Jak w kołowrotku bezwolnie się kręcę
Gubiąc wątek i dni
A jakiś bies wciąż powtarza mi: prędzej!
A życie przecież po to jest, żeby pożyć
By spytać siebie: mieć, czy być
No życie przecież po to jest, żeby pożyć
Nim w kołowrotku pęknie nić*


Rano po Cytrynkę do mechanika.
Ostatnio mam trochę napięty harmonogram dnia...
Przykład: dzisiejszy dzień:
4:00 - pobudka;
6:20 - wyjazd samochodem: D.G. - Sosnowiec - Łosień - Mydlice
7:55 - Mydlice - przesiadka na rower i do mechanika;
8:20 - odebranie Cytrynki i na Mydlice;
8:30 - kąpiel i wyjazd do pracy;
9:00 - 17:00 - praca;
17:00 - powrót z pracy;
17:30 - przebranie, pakowanie i do Łośnia;
18:00 - prace remontowe (mycie ścian);
21:00 - fajrant...

Jutro pobudka o 4:00...
No comments.

*Anna Maria Jopek - "Ja wysiadam"

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 4.40km
  • Czas 00:12
  • VAVG 22.00km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pracowo rowerowo


Siądź z tamtym mężczyzną
twarzą w twarz,
kiedy mnie już nie będzie.
Spalcie w kominie
moje buty i płaszcz,
zróbcie sobie miejsce...

A mnie oszukuj mile
uśmiechem, słowem, gestem,
dopóki jestem, dopóki jestem.

A mnie oszukuj mile
uśmiechem, słowem, gestem,
dopóki jestem, dopóki jestem...

Dziel z tamtym mężczyzną
chleb na pół,
kiedy mnie już nie będzie,
kupcie firanki, jakąś lampę i stół,
zróbcie sobie miejsce...

A mnie zabawiaj smutnie
uśmiechem, słowem, gestem,
dopóki jestem, dopóki jestem...

A mnie zabawiaj smutnie
uśmiechem, słowem, gestem,
dopóki jestem, dopóki jestem...

Płyń z tamtym mężczyzną
w górę rzek,
kiedy mnie już nie będzie,
znajdźcie polanę, smukłą sosnę i brzeg,
zróbcie sobie miejsce...

A mnie wspominaj wdzięcznie,
że mało tak się śniłem,
a przecież byłem, no przecież byłem...

A mnie wspominaj wdzięcznie,
że mało tak się śniłem,
a przecież byłem, no przecież byłem...*



Pobudka o 3:00 – poranne rozmyślania do 5:00.
Później kursy samochodem.
O 7:30 wsiadłam na rower i postanowiłam jechać dzisiaj na szkolenie rowerem.
A więc D.G. - Katowice przez Sosnowiec, Stawiki, Trzy Stawy.

Po drodze napotykam dziwne, nowe tramwaje.








I nawet tekst nowy :)


Później Trzy Stawy.




Do hotelu Ambasador.

Później jeszcze fota pomnika i do domu.


Potrzebowałam tego...
Teraz tylko przygotowanie do walki... walki z ekipami, które powinny wykonać swoją pracę tak jak należy bo im za to płacę... rzeczywistość niestety jest inna... :(
Robię sobie odwyk od netu... muszę zaoszczędzić czas bo ostatnio mi go brakuje... więc sorki, jak nie będę odpisywać na wiadomości gg... muszę poukładać niepoukładane i doprowadzić do końca pewne rzeczy, które ciągną się za mną już od dłuższego czasu...

* tekst Agnieszka Osiecka - „Kiedy mnie już nie będzie”
ostatnio słucham w wykonaniu Raz Dwa Trzy

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 35.26km
  • Czas 01:48
  • VAVG 19.59km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Black...


Hey... oooh...
Sheets of empty canvas, untouched sheets of clay
Were laid spread out before me as her body once did.
All five horizons revolved around her soul
As the earth to the sun
Now the air I tasted and breathed has taken a turn

Ooh, and all I taught her was everything
Ooh, I know she gave me all that she wore
And now my bitter hands chafe beneath the clouds
Of what was everything.
Oh, the pictures have all been washed in black, tattooed everything...

I take a walk outside
I'm surrounded by some kids at play
I can feel their laughter, so why do I sear?
Oh, and twisted thoughts that spin round my head
I'm spinning, oh, I'm spinning
How quick the sun can drop away

And now my bitter hands cradle broken glass
Of what was everything?
All the pictures have all been washed in black, tattooed everything...

All the love gone bad turned my world to black
Tattooed all I see, all that I am, all I'll be... yeah...
Uh huh... uh huh... ooh...

I know someday you'll have a beautiful life,
I know you'll be a sun in somebody else's sky, but why
Why, why can't it be, can't it be mine*


Z racji tego, że wynegocjowałyśmy zakończenie szkolenia z negocjacji o 15:45 (planowo było o 17:00) mogłam zrobić mały przeciąg na rowerze :-)
Pojechałam do Sądu w Dąbrowie.


Odebrałam co trzeba i ruszyłam na Pogorię.


Miałam ochotę pojeździć...
Jazda po ciemku to nie jest jednak to, co lubię najbardziej :(
Na Pogorii koszmar – nic nie widać... pełno pieszych i nieoświetlonych rowerzystów... ech... jadę do centrum.
Z centrum w kierunku Będzina, następnie na Mydlice.
Mam lęki przed jazdą po ciemku... obawiam się, że zaraz koś we mnie wjedzie :(

Pomimo cieszę się, że chociaż tyle pojeździłam :-)


* Pearl Jam - „Black”.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 12.48km
  • Czas 00:49
  • VAVG 15.28km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 14 listopada 2010 Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Na urodzinki...


Trzeba mi wielkiej wody,
tej dobrej i tej złej,
na wszystkie moje pogody,
niepogody duszy mej,
trzeba mi wielkiej drogi
wśród wiecznie młodych bzów,
na wszystkie moje złe bogi
niebogi z moich snów.

Oceanów mrukliwych
i strumieni życzliwych,
piachów siebie niepewnych
i opowieści rzewnych,
drogi biało-srebrzystej,
dróżki nieuroczystej,
czarnych głębin niepewnych
i ptasich rozmów śpiewnych.

I tylko taką mnie ścieżką poprowadź,
gdzie śmieją się śmiechy w ciemności
i gdzie muzyka gra, muzyka gra,
nie daj mi, Boże, broń Boże skosztować
tak zwanej życiowej mądrości,
dopóki życie trwa, póki życie trwa.

Trzeba mi wielkiej wody,
tej dobrej i tej złej,
na wszystkie moje pogody,
niepogody duszy mej -
trzeba mi wielkiej psoty,
trzeba mi psoty, hej!
na wszystkie moje tęsknoty,
ochoty duszy mej,
wielkich wypraw pod Kraków,
nocnych rozmów rodaków,
wysokonogich lasów
i bardzo dużo czasu.

I tylko taką mnie ścieżką poprowadź,
gdzie śmieją się śmiechy w ciemności
i gdzie muzyka gra, muzyka gra,
nie daj mi, Boże, broń Boże skosztować
tak zwanej życiowej mądrości,
dopóki życie trwa, póki życie trwa.

I tylko taką mnie ścieżką poprowadź...*


Mydlice - Manhattan - na urodziny Martusi.



Po 18:00 z powrotem.

* tekst: Agnieszka Osiecka
wykonanie, którego ostatnio słucham: Raz Dwa Trzy.


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 10.97km
  • Czas 00:39
  • VAVG 16.88km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 6 listopada 2010

Budujemy grób...


Nasze plecy zniżają się dla Faraona.
Jeszcze jeden kamień
Jeszcze jedna kłoda.
Budujemy wielkie dzieło
Nikt się nie oszczędza.
Budujemy.
Nikt się nie oszczędza.
Budujemy.
Nikt się nie oszczędza.
Słońce wschodzi i zachodzi
A w Egipcie
Słońce wschodzi i zachodzi
A w Egipcie
Słońce wschodzi i zachodzi
A w Egipcie nędzą.
A w Egipcie nędza.
Ale nie płacz siostro, nie
Spójrz co tutaj jest...
Budujemy grób dla Faraona
Z naszych ran wypływa krew dla Faraona.
Nasza krew jest słona,
Nasza krew czerwona.
Budujemy wielkie dzieło,
Nikt się nie oszczędza.
Budujemy,
Nikt się nie oszczędza
Słońce wschodzi i zachodzi
A w Egipcie
A w Egipcie nędza
Ale nie płacz siostro, nie
Spójrz co tutaj jest
Budujemy grób dla Farona
Ale nie płacz siostro, nie
Spójrz co tutaj jest
Budujemy grób dla Faraona.


Ech... ostatnio mam tak napięty plan dnia, że chciałoby się o tym zapomnieć (albo nie chce się a niestety się zapomina).

Dzisiejszy plan był taki: pobudka o 5:00, ćwiczenia :) i o 6:00 wyjazd na rower, następnie o 9:40 wizyta u lekarza, później "budowa" w Łośniu.

Plan wziął w łeb - muszę być o 7:00 w Łośniu :(

Wracając z Łośnia otrzymuje komunikat, że wizyta u lekarza dopiero o 13:20 :-)
czyli mogę pojeździć na rowerze :)
Po ostatnich przeżyciach mam ochotę na jazdę z kimś... nie mam parcia na samotną jazdę.
Wiem, że Darek też jeździ więc dzwonie do Niego.

Posiłkując się Cytrynką jadę po Darka, następnie objeżdżamy Pogorię III i IV (Darek nigdy nie zapamięta tej numeracji ;p) a później odwożę Go.



Sorki za marudzenie i dzięki za psycho-rowerową terapię ;-)


* Sztywny Pal Azji - "Faraon".

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 21.50km
  • Czas 01:26
  • VAVG 15.00km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 2 listopada 2010

No photos, no lyrics, no sense...

No photos, no lyrics, no sense...

Wieczorem, po 20:00 do Castoramy po kratki nawietrznikowe...
Pan przed Castoramą z ciekawością podpytywał o lampki, gdzie je można kupić... odpowiedziałam: "w Danii" :)

Miałam szczęście, że gdy wróciłam z powrotem do roweru... lampki były :)

"If you want to make God laugh, tell him about your plans."
Woody jak by o mnie dzisiaj mówił :)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 4.10km
  • Czas 00:15
  • VAVG 16.40km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 1 listopada 2010 Kategoria Kellysek :), W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Nichts bleibt für die Ewigkeit


Kosmiczne wspomnienio-zwierzenia...

Du merkst nicht, wie die Tage vergehn
Auch wenn es so scheint, sie bleiben nicht stehn
Sie tropfen stetig vor sich hin
Wie ein Wasserhahn, der undicht ist
Wenn du nachts hellwach in deinem Bett liegst
Hörst du, wie es leise tickt
Es ist 'ne Uhr in dir, sie läuft nur für dich
Sie erinnert dich dran, wie spät es ist
Jeden Tag stirbt ein Teil von dir
Jeden Tag schwindet deine Zeit
Jeden Tag ein Tag, den du verlierst
Nichts bleibt für die Ewigkeit

Jeder Atemzug kostet dich Sekunden
Wieviel Minuten kriegst du für dein Geld
Los, wir schenken uns gegenseitig ein paar Stunden
Schmeissen Jahre von uns weg
Von gestern und für morgen leben
Niemals für das Hier und Jetzt
Du merkst, während du an deinen Plänen sitzt
Wie das Leben an dir vorüberzieht
Jeden Tag stirbt ein Teil von dir
Jeden Tag schwindet deine Zeit
Jeden Tag ein Tag, den du verlierst
Nichts bleibt für die Ewigkeit
Nichts bleibt für die Ewigkeit

Jeden Tag stirbt ein Teil von dir
Jeden Tag schwindet deine Zeit
Jeden Tag ein Tag, den du verlierst
Nichts bleibt für die Ewigkeit
Jeden Tag stirbt ein Teil von dir
Jeden Tag schwindet deine Zeit
Jeden Tag ein Tag, den du verlierst
Nichts bleibt für die Ewigkeit
Nichts bleibt für die Ewigkeit
Nichts bleibt für die Ewigkeit*


1 listopad... dzień, w którym wszyscy przypominają sobie o tych, którzy odeszli...
To co, że na co dzień nawet o nich nie pomyślą...
Ważne by na 1 listopada grób był wysprzątany, obowiązkowo kwiaty w wazonie, w doniczce i mnóstwo zniczy...
Wiem, mam dziwne podejście do niektórych spraw ale tak już mam...
Nie potrzebuję pomników by o kimś pamiętać...

Minęło 13 lat od czasu gdy Mama odeszła...
Powiedzenie, że czas leczy rany jest nie do końca prawdziwe.
Czas leczy rany po szoku, który następuje po śmierci ukochanej osoby.
Czas nie leczy ran, które mamy z racji tego, że ta osoba odeszła... tu jest z roku na rok coraz gorzej.
Tęsknimy...
Tęsknimy coraz bardziej.
Brakuje nam tej osoby... i wiemy, że już nie wróci do nas...
Nie potrzebuję pomników, nie potrzebuję kwiatów, nie potrzebuję zniczy...
Z Mamą rozmawiam często... bardzo często... dziękuję Jej za zrządzenia losu, żalę się na kłody pod nogami, mówię, ze chciałabym by tu była...
Sama chciałabym być spalona i by mnie Przyjaciele rozrzucili w górach i podczas wycieczek rowerowych... ewentualna tablica gdzieś tam...

Mama była wspaniałą Osobą... po Niej odziedziczyłam spontaniczność, radość życia, ducha imprezowego, wrażliwość na czyjeś nieszczęścia i ból...

I wiem, że robi wszystko by zarezerwować mi tam kociołek z widokiem na góry ;-)

Żałuje dzisiaj, że 13 lat temu nie byłam na tyle dojrzała by pomóc Mamie... żałuję, że nie miałam tego doświadczenia i myślenia co teraz... żałuję... gdybym miała, to może dzisiaj rozmawiałabym z Różą osobiście a nie tylko w wyimaginowanych rozmowach...
Pomimo tego...

Zapominam cię
Co mam zrobić z tym?
Jeszcze tylko wspomnień garść
W mej pamięci wciąż się tli
Zapominam cię
Swoje robi czas
Znów przywołać próżno chcę
Twoje imię któryś raz

Wszystko to co było
Przecież to jest w nas
Tak niesprawiedliwy
Tylko jest ten czas
Strefa półcienia
To ten pierwszy krok
Potem zapomnienia
Bezlitosny mrok

Zapominam cię
W tłumie gubisz się
Jak samotna w morzu łódź
Na obszernym znikasz tle

Zapominam cię
Zwolna idą w kąt
Jakiś uśmiech, słowo, gest
Coraz dalej, dalej stąd

Wszystko to co było...

Zapominam cię
Nie tak miało być
Przecież miłość nasza wiem
Miała wiecznie, wiecznie żyć
Zapominam cię
Co mam robić z tym?
Jeszcze tylko wspomnień garść
W mej pamięci wciąż się tkwi**


Dlatego gdyby nie to, że obiecałam Bratu, że będę robić za szofera pewnie bym pojechała gdzieś na rower...

Pomimo 4,5 h snu wstaję wyspana. Kawa, śniadanie, pakowanie sakw (znicze i ubranie cywilne) i wyjeżdżam.

Pogoda zwala mnie z nóg... pierwszy raz tak piękna pogoda jest 1 listopada... szok... chyba za ciepło się ubrałam.
Jadę na Pogorię III.

Jest pięknie:
ogoria w błękicie © kosma100




Widząc dywan „utkany” z liści nie mogę się oprzeć drobnemu szaleństwu... robię 6 zdjęć...


Spojrzenia biegaczy i rowerzystów... bezcenne ;-)
Jestem w szoku jak dużo biegaczy i rowerzystów spotykam... nie spodziewałam się tego.

Każdy kiedyś (s)padnie...


Jadę na Pogorię IV




Dojeżdżam do miejsca gdzie Przemsza wpada do Pogorii IV i robię foty




Gdy już zamierzam ruszyć z powrotem nadjeżdża biker, którego mijałam parę minut temu i zaczyna rozmowę. Zainteresowały Go moje sakwy... tłumaczę, że mam w tych sakwach tylko znicze i ubranie :) I tak poznaję Marka z Łaz. Wspólnie pedalimy na Pogorię III rozmawiając o wyprawach, naszych rekordach itp. Pewnie kiedyś pojeździmy... pewnie nie w tym roku.

Jadę do Brata...
Następnie jadę jako towarzyszka pieszych...
Po zaliczeniu Tour de groby wracam do mieszkania.
Ciemno ale jak ciepło. Jestem pod wrażeniem, nawet mam ochotę popływać w basenie...


ale nie mam stroju kąpielowego więc odpuszczam :)


A to rezultat zabawy mavica z moim zdjęciem :)



Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)

*Die Toten Hosen - „Nichts bleibt für die Ewigkeit”
**Budka Suflera - „Strefa półcienia”.
  • DST 30.77km
  • Czas 01:53
  • VAVG 16.34km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl