Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2016

Dystans całkowity:275.05 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:35:23
Średnia prędkość:7.77 km/h
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:17.19 km i 2h 12m
Więcej statystyk
Środa, 30 marca 2016

Zdobycie Łeverestu

Kumpela, która była u mnie na szybkim kursie arkusza kalkulacyjnego stwierdziła, że chce zdobyć Łeverest - najwyższy szczyt Dąbrowy Górniczej.
Pojechałyśmy więc zdobywać szczyty!
Łeverest zdobyty!
Łeverest zdobyty! © kosma100
Łeverest zdobyty!
Łeverest zdobyty! © kosma100

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 3.13km
  • Czas 00:34
  • VAVG 5.52km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 27 marca 2016

Do Tatusia

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 4.39km
  • Czas 01:05
  • VAVG 14:48min/km
  • Aktywność Chodzenie
Piątek, 25 marca 2016

Do wsiowego sklepu

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 1.52km
  • Czas 00:22
  • VAVG 14:28min/km
  • Aktywność Chodzenie
Czwartek, 24 marca 2016 Kategoria Czarna lista kierowców bałwanów

Jaja się wszystkim rzuciły na mózg! (jeżeli go mieli)

Ruszam po Kangurka, który znów u mechanika. Statystyka Kangura w tym roku wygląda mało zachęcająco - od stycznia przejechał jakieś 200 km i już drugi raz jest u "lekarza".
To oczywiście przyczyniło się do tego, że przejechałam więcej niż 20 km w tym roku :p
Kangurowi za to wielkie "torba zapłać".

Wiec ruszam z domku. Po przejechaniu około 300 metrów widzę jadącą ciężarówkę na czołówkę na mnie.
Próbuje wyprzedzić kogoś i jedzie centralnie na mnie.
Nie jedzie szybko (około 40 km/h) ale jedzie wprost NA MNIE!
Zjeżdżam na chodnik (na szczęście było obniżenie i wjechałam).
Patrzę idiocie w oczy i macham rękami (robię tak zwane pajacyki) i pukam się w czoło. Kierowca Tfu! Prowadzacz tej ciężarówki również robi pajacyki - pewnie to ja jestem winna, że jechał na czołówkę.
Ech...
No tak zbliża się Wielkanoc, więc pewnie mu jaja zasłoniły widoki i myślenie.
Jadę dalej. Szybko jakoś mi przechodzi, bo nie drążę tematu - co by było jak by ktoś jechał prawidłowo ale nie śledził tego czy ktoś jedzie na czołówkę albo źle ocenił zagrożenie...
Pogoda super. Piękne słoneczko, chociaż o 4:00 było minus 3 stopnia Celsjusza.
Dojeżdżam do Huty Katowice, mijam ją i kręcę dalej.
Na ulicy Piłsudskiego (dwa pasy w jedną stronę). Za światłami jeden idiota wyprzedza mnie na centymetry (i jest ich o wiele mniej niż 100).
Macham ręką, co daje taki skutek, że nastepnych 5 wyprzedza poprawnie.
Nagle RACH! Nagle CIACH! I samochód przejeżdża bardzo blisko. Wyciągam rękę, ręka nie jest wyprostowana (czyli ma poniżej 70 cm) i dotyka samochodu.
-"Ty idioto!" - krzyczę.
Obracam się do tyłu i zmieniam tor ruchu na środek pasa, by żaden idiota już nie próbował mnie tak wyprzedzić.
Wkurzona jadę dalej. Tymczasem (łąką lasem) okazuje się, że ostatni kiler rowerzystów skręca w osiedle. Nie zastanawiając się długo skręcam za nim. Jadę za nim. Gostek przejeżdża miedzy innymi po trawniku "skracając drogę", bo tu łatwiej było skręcić - poprzednie skrzyżowanie jest zbyt skomplikowane na jego mały móżdżek.
Dojeżdża pod jakiś budynek i próbuje zaparkować (trochę mu nie idzie). W końcu dojeżdżam mu do okna, widzę gościa w kapeluszu, pokazuję by otworzył okno. Otwiera, a ja mówię:
- "Jaką odległość należy zachować od wyprzedzanego rowerzysty?"
- "Nie wiem o co chodzi".
- "Chodzi o to, że pytam pana jaką odległość należy zachować od wyprzedzanego rowerzysty?"
- "Ale o co chodzi?".
Kkk......
- "Czy wie pan, że wyprzedził mnie pan z taką odległością?" (pokazuje mu).
- "Ale przecież nic się nie stało".
K*** mać!!!
- "Nie, no ja nie mogę. Zgłoszę to policji!" - mówię i robię zdjęcie tablicy rejestracyjnej.
Temu panu jaja mózg zasłoniły
Temu panu jaja mózg zasłoniły © kosma100
Gościu wydygał. Podszedł do mnie i mówi:
- "Proszę powiedzieć o co chodzi?"
- "Wyprzedził mnie Pan z nieodpowiednią odległością. Jaką odległość należy zachować od wyprzedzanego rowerzysty według Prawa o Ruchu Drogowym?"
- "5 metrów".
- "Buahaha, ja nie mogę, pan nawet nie zna przepisów! A jaką pan zachował? Mniej niż 70 cm! Wystarczyłoby, żeby pan przeprosił jak rozmawiałam z panem i może byłoby o.k. teraz to nie jest o.k. dzwonię po policję".
Gościu panika w oczach... Podbiega do mnie, przeprasza (no tak przecież przed chwilą dałam mu instrukcję).
- "Jakby pani wiedziała jaki mam dzień - jadę po lekarstwa do mojej umierającej żony. Myślałem, że się zmieszczę, a tu nagle pojawił się samochód z lewej".
K***********!
Tłumaczę palantowi, jakie znaczenie ma wielkość (nie członka tylko odległości od wyprzedzanego rowerzystki), cała się trzęsę. WTEM wychodzi z budynku jego żona (umierająca) i pyta o co chodzi.
Ignoruję ją (przecież umiera). Tłumaczę dupkowi, że ja się nie przewróciłam ale 50 % rowerzystów jeżdżących po drodze mogło by mu się przewrócić pod koła i ciekawie jak by mu się żyło gdyby kogoś zabił.
Przeprasza... po raz enty.
Może coś zrozumiał... morze...

Niestety facetom przed Wielkanocą jajka zasłaniają mózg, myślenie i wszystko inne.
Później do Ani, która ma taki widoczek z okna:
Taki sobie widoczek z okna
Taki sobie widoczek z okna © kosma100

Nastepnie do kotów:
Na komodach leżą dwa tygrysy
Na komodach leżą dwa tygrysy © kosma100

Aż mnie dziwi, że wśród dzisiejszych wirtuozów szos nie było kobiet.
No tak... bo one przecież nie mają jaj - nie miało im co przysłonić oczu i rozumu :)

No to wesołego jaja!
Wesołego jaja! Rowerowego oczywiście!
Wesołego jaja! Rowerowego oczywiście! © kosma100

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)




  • DST 12.92km
  • Czas 00:46
  • VAVG 16.85km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 18 marca 2016 Kategoria Czarna lista kierowców bałwanów

Jadę zdobywać Monte Cassino!

Rankiem do Ząbkowic na dworzec PKP. Następnie pociągiem do Gliwic.
Na dworcu PKP
Na dworcu PKP © kosma100
Wsiadam do pociągu. Proszę mężczyznę by się przesiadł, bo siedzi na miejscu gdzie wiesza się rowery. Facet wstaje bez problemów. Po powieszeni roweru proponuję mu żeby sobie usiadł przy rowerze. Dziękuje. Siadam więc ja.
Naprzeciwko mnie siedzi gościu i prowadzi monolog:
- Tak przyszła z rowerem, to pan musiał wstać, bo rower trzeba powiesić! Rower najważniejszy! Ech, takich ludzi powinno państwo dotować - biedacy jacyś! Jakiś obojniak - ani kobieta, ani mężczyzna. Manicure, kolano obdarte, jedzie zamiast do pracy to na rower. Tatuś pewnie zapłaci. (tak młodo wyglądam, że tatuś mnie jeszcze sponsoruje? :D) Jak można na takim obdartym siodełku dupę posadzić? Na tańce by poszła, obiad w domu ugotowała, to nie - będzie zdobywać Monte Cassino na rowerze! Tak tymi rowerami jeżdżą po chodnikach, przepędzają, to jest normalnie choroba psychiczna. Ich trzeba leczyć! Albo jeżdżą po ulicach i co będzie jak samochód obedrą? To ja płacę! Jak ja nie lubię jak ktoś się obnosi ze swoimi zainteresowaniami!

A gościu obnosił się z puszką piwa. Dobrze, że wysiadł w Sosnowcu, bo już miałam na końcu języka parę tekstów do niego. Ale wytrzymałam :)

Miałam w planach powrót z Gliwic rowerkiem ale niestety spotkanie się przeciągnęło i wracałam częściowo pociągiem. Do Sosnowca pociągiem. Z Sosnowca na rowerku. W Sosnowcu na światłach autobus zmiótł by mnie z powierzchni ziemi. Dojeżdżam do świateł i światło zmienia się na pomarańczowe i czerwone. Hamuję. Normalnie, nie gwałtownie. Autobus jadący za mną pędzi i w ostatniej chwili odbija w lewo, śmigając przy mnie na czerwonym. Nie wiem dokładnie co się zadziałało ale wylądowałam na środku skrzyżowania (musiał mnie jakoś "porwać") nie przewróciłam się. Stanęłam więc na środku przy wysepce. Autobus pognał dalej. Radiowóz, który stał na światłach na skrzyżowaniu nie zareagował. Byłam w takim szoku, że po prostu pojechałam dalej. Mało brakowało...
Po drodze widzę mój mały sukces. Jakiś czas temu byliśmy proszeni o opinię do wybudowanej drogi dla rowerów oraz chodnika. Nie mogłam przepchnąć swojego zdania, że trzeba podciągnąć chodnik i drogę 200 metrów dalej, bo zarówno chodnik jak i nowa droga zaczynają się "nigdzie" i kończą "nigdzie". Oczywiście rozumiem, że od razu nie zbudujemy całej infrastruktury ale wystarczy pociągnąć te 200 metrów i połączyć chodnik z istniejącym chodnikiem, a drogę doprowadzić te 200 metrów do drogi przy garażach. "Ale tam nie ma drogi dla rowerów!" - argumentowali. Ale jest normalna droga i rowerzysta będzie miał ciągłość jazdy, a nie nagle musi jechać po niby chodniku. Wtedy moje argumenty i prośby zdawały się lecieć w próżnię. Nie było akceptacji na wdrożenie tego rozwiązania.
Jakież było moje zdziwienie jak zobaczyłam, że jednak się da :)
Doprowadzenie drogi dla rowerów do drogi przy garażach :)
Doprowadzenie drogi dla rowerów do drogi przy garażach :) © kosma100

Jadę do Ani, później na korepetycje i do domku.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)

  • DST 32.50km
  • Czas 02:00
  • VAVG 16.25km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 11 marca 2016

Mały służbowy przeciąg po Dąbrowie

Najpierw do księgowej. Zaczyna się "godzina szczytu" - zaczynają się / kończą zmiany na Hucie oraz w firmach przy Hucie, więc nie ryzykuję jazdy przez Tworzeń, tylko jadę naokoło - przez Ząbkowice i Pogorię IV.
Pogoria IV
Pogoria IV © kosma100
Troszkę dalej ale przynajmniej spokojnie.
Nowa poczekalnia na peronie PKP w Dąbrowie Górniczej
Nowa poczekalnia na peronie PKP w Dąbrowie Górniczej © kosma100
Do Sosnowca do księgowej. Powrót przez Manhattan (wizyta u Ani), na korepetycje i do domku.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 39.77km
  • Czas 02:40
  • VAVG 14.91km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 10 marca 2016

Do Tatusia

Do Tatusia na kawę i po prezent na Dzień Kobiet :)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 4.42km
  • Czas 00:20
  • VAVG 13.26km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 9 marca 2016

Do sklepu

Do sklepu po wkręty, których brakło, a których potrzebuję do regałów, które robię z recyclingu mebli od znajomych.
Lumbago powoli odpuszcza :)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 1.64km
  • Czas 00:17
  • VAVG 5.79km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 8 marca 2016

Do sklepu

Do sklepu po wkręty na regały, które robię z recyclingu mebli od znajomych.
Lumbago trzyma... pomimo wieczornego smarowania :(

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 1.64km
  • Czas 00:17
  • VAVG 5.79km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 7 marca 2016

Przemoknięta, w przerażająco zimnym deszczu...

Dzisiaj nadszedł w końcu ten dzień, w którym po 3 miesiącach, zawiozłam rannego kangura do lekarza.
Powrót w zimnym deszczu.
Wpadłam w odwiedziny do cioci i babci na kawę, by przeczekać największy deszcz.
Powrót nie był przyjemny.
Może byłby przyjemniejszy gdybym się ubrała adekwatnie do pogody.
Na zimny deszcz i temperaturę 3 stopni ubrałam się w bawełniany T-shirt i cienką kurtkę przeciwdeszczową.
Kurtka przeciwdeszczowa jest faktycznie przeciwdeszczowa ale niestety nie w tą stronę co trzeba.
Jak nie pada, to się pocę jak świnka i kurtka faktycznie nie przepuszcza potu na zewnątrz.
Jak pada to kurtka momentalnie przemaka :(
Więc jechałam w przemokniętej kurtce, która oblepiała me ciało i zmarzłam niemiłosiernie.
Dodatkowo, po ciepłej kąpieli złapało mnie jakieś lumbago pod łopatką i nie mogę się ruszać :(
Chyba mnie przewiało :(

Trzeba poprosić o wieczorny masaż i natarcie czymś rozgrzewającym, najlepiej od zewnątrz i od wewnątrz :)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 13.48km
  • Czas 01:02
  • VAVG 13.05km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl