Wpisy archiwalne w kategorii
Z Helenką :)
Dystans całkowity: | 4549.61 km (w terenie 421.71 km; 9.27%) |
Czas w ruchu: | 266:48 |
Średnia prędkość: | 17.05 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.84 km/h |
Liczba aktywności: | 79 |
Średnio na aktywność: | 57.59 km i 3h 22m |
Więcej statystyk |
Poniedziałek, 9 kwietnia 2012
Kategoria Ponad 50 km ;), W towarzystwie ;), We dwoje - ja i mój rowerek ;))), Z Helenką :)
Rozprawiczenie Superiora ;-)
Z Darkiem jedziemy na przejażdżkę.
Jedziemy w trójkę - ja, Darek i 29-tka ;-)
Ruszamy w stronę Stolarzowic, a następnie wjeżdżamy w las. Chłodno ale świeci słońce, w Stolarzowicach przed kościołem rozbieram się z kurtki i jadę w samej koszulce i podkoszulce.
Wyjeżdżamy z lasu i patrzymy jak ktoś nie wyrobił się na zakręcie...
Mykamy ponownie w teren by znaleźć się w miejscu, gdzie błoto unieruchamia koła nawet rowerów bez błotników ;-)
Co chwila muszę stawać by patykiem odlepić błoto, które unieruchamia koło i nie da się jechać.
Na górze patrzymy na swoje rumaki śmiejąc się jak dzieci. Jesteśmy nienormalni :-)
Darek foci swoją ubłoconą 29-tkę.
Uaaaha brudasy dwa!
Kiedyś może tamtędy zjadę ;-)
Błotko...
jedziemy na rynek do Tarnowskich Gór, skąd dzwonimy do Karli76. Niestety nie udaje nam się spotkać :( Trudno - następnym razem.
Z Tarnowskich Gór nad Chechło.
Z Chechła terenem do Świerklańca.
W Świerklańcu chwila zastanowienia czy się rozdzielamy i każdy jedzie w swoją stronę czy jeszcze jeździmy po okolicy a do domku pojadę pociągiem.
Decyzja pada - jeździmy razem. Darek pokaże mi szlaban, który otwiera się na komendę: "Proszę otworzyć".
Jedziemy drogą, "którą Darek nigdy nie jechał". Lądujemy na jakiejś górze, z której rozpościera się widok na jezioro w Świerklańcu.
Jak zwykle, jak jedziemy w ciemno, jest ciekawie. Kończymy nawet przejazdem przez pole. No cóż - czas orki ;-)
Wyjeżdżamy na drogę niestety za daleko i decydujemy, że szlaban "Darek otwórz" pozostawiamy na następny raz.
Wracamy na Helenkę na obiadek, a później do Rudy Śląskiej na pociąg.
Miła Pani konduktor idzie mi troszkę na rękę i za bilet płacę 4,00 zł ;-) plus 4,00 zł za rower ;-)
Wysiadam w Gołonogu, by nie przekroczyć strefy i wracam na kołach do domku, ubierając po drodze kurtkę - zimno.
Dużo terenu. Podobało mi się ;-) I mogę z dumą stwierdzić, że rozprawiczylam Superiora ;-) bo wcześniejsze Darka wypady na nim były lajtowe - nie trzeba było go nawet myć.
Po dzisiejszym wypadzie wygląda rasowo ;-)
Darek - dzięki za bardzo fajny wypad ;-)
Anetko - dzięki za świąteczne zaproszenie ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Jedziemy w trójkę - ja, Darek i 29-tka ;-)
Darek z 29-tka ;-)© kosma100
Ruszamy w stronę Stolarzowic, a następnie wjeżdżamy w las. Chłodno ale świeci słońce, w Stolarzowicach przed kościołem rozbieram się z kurtki i jadę w samej koszulce i podkoszulce.
Wyjeżdżamy z lasu i patrzymy jak ktoś nie wyrobił się na zakręcie...
Pan nie wyrobił na zakręcie© kosma100
Mykamy ponownie w teren by znaleźć się w miejscu, gdzie błoto unieruchamia koła nawet rowerów bez błotników ;-)
Kanion© kosma100
Błoto unieruchomiło koło ;-)© kosma100
Błotko ;-)© kosma100
Co chwila muszę stawać by patykiem odlepić błoto, które unieruchamia koło i nie da się jechać.
Na górze patrzymy na swoje rumaki śmiejąc się jak dzieci. Jesteśmy nienormalni :-)
Darek foci swoją ubłoconą 29-tkę.
Darek foci swój brudny rowerek© kosma100
Uaaaha brudasy dwa!
Aaaa rowery dwa ;-)© kosma100
Kiedyś może tamtędy zjadę ;-)
Kanion ;-)© kosma100
Błotko...
Błotko ;-)© kosma100
jedziemy na rynek do Tarnowskich Gór, skąd dzwonimy do Karli76. Niestety nie udaje nam się spotkać :( Trudno - następnym razem.
Z Tarnowskich Gór nad Chechło.
Chechło ;-)© kosma100
Chechło ;)© kosma100
Z Chechła terenem do Świerklańca.
W Świerklańcu chwila zastanowienia czy się rozdzielamy i każdy jedzie w swoją stronę czy jeszcze jeździmy po okolicy a do domku pojadę pociągiem.
Decyzja pada - jeździmy razem. Darek pokaże mi szlaban, który otwiera się na komendę: "Proszę otworzyć".
Jedziemy drogą, "którą Darek nigdy nie jechał". Lądujemy na jakiejś górze, z której rozpościera się widok na jezioro w Świerklańcu.
Świerklaniec w tle© kosma100
Jak zwykle, jak jedziemy w ciemno, jest ciekawie. Kończymy nawet przejazdem przez pole. No cóż - czas orki ;-)
Teren© kosma100
Wyjeżdżamy na drogę niestety za daleko i decydujemy, że szlaban "Darek otwórz" pozostawiamy na następny raz.
Wracamy na Helenkę na obiadek, a później do Rudy Śląskiej na pociąg.
Miła Pani konduktor idzie mi troszkę na rękę i za bilet płacę 4,00 zł ;-) plus 4,00 zł za rower ;-)
Wysiadam w Gołonogu, by nie przekroczyć strefy i wracam na kołach do domku, ubierając po drodze kurtkę - zimno.
Dużo terenu. Podobało mi się ;-) I mogę z dumą stwierdzić, że rozprawiczylam Superiora ;-) bo wcześniejsze Darka wypady na nim były lajtowe - nie trzeba było go nawet myć.
Po dzisiejszym wypadzie wygląda rasowo ;-)
Darek - dzięki za bardzo fajny wypad ;-)
Anetko - dzięki za świąteczne zaproszenie ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 68.00km
- Czas 03:50
- VAVG 17.74km/h
- VMAX 37.60km/h
- Sprzęt Biała Perła
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 11 marca 2012
Kategoria Meridka :), Z Helenką :), W towarzystwie ;), Rowerowe prezenty, Rowerowe gadżety, Rowerowa Norka
Bikestatsowy weekend... tu się dobrze pije...
Weekend Bikestatsowy
"Piękny dzień, słońce nad Łośniem - pastwisko,
wspaniałe wydaje się wszystko!
Kosma, Asia, Anetka, Wiktorek,
Jurek, Darek, Amiga, Igorek...
Ekipa zacna, świetna, wspaniała,
okazja do wyjazdu jest niebywała.
Tylko Musta wygląda przez okno ze smutkiem...*"
W ten weekend przyjeżdżają do mnie moi Bikestatsowi Przyjaciele: Asiczka, Młynarz, Anetka, Darek, Jurek, Amiga, Wiku, Igorek. Nawet na chwilę wpada Yoasia.
Oj dzieje się...
Moje drewniane, bikestatsowe kolczyki pozują na drzewku :-)
"Zdjęcie "pożyczone" od amigi.
W sobotę jedziemy do Krakowa, gdzie Darek goni za 29-tkami a ja gonię za zakutym łbem.
W niedzielę ruszamy "do Ogrodzieńca" w składzie: Młynarz, Darek, Jurek i ja.
Panowie szykują sie do wyjazdu:
Młynarz robi mi dobrze, tzn. reguluje hample :D :D :D DZIĘKUJĘ!!!
Jedziemy w kierunku zamku w Ogrodzieńcu... niestety, po drodze decydujemy sie z Młynarzem jechać tylko na skałki.
Na skałkach.
No i "Epopeja" Młynarza ;-)
Dziękuję wszystkim za wspaniały weekend ;-)
* Młynarz - "Cracovia - 10.03.2012".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
"Piękny dzień, słońce nad Łośniem - pastwisko,
wspaniałe wydaje się wszystko!
Kosma, Asia, Anetka, Wiktorek,
Jurek, Darek, Amiga, Igorek...
Ekipa zacna, świetna, wspaniała,
okazja do wyjazdu jest niebywała.
Tylko Musta wygląda przez okno ze smutkiem...*"
W ten weekend przyjeżdżają do mnie moi Bikestatsowi Przyjaciele: Asiczka, Młynarz, Anetka, Darek, Jurek, Amiga, Wiku, Igorek. Nawet na chwilę wpada Yoasia.
Oj dzieje się...
Moje drewniane, bikestatsowe kolczyki pozują na drzewku :-)
kolyczyki Bikestats© amiga
"Zdjęcie "pożyczone" od amigi.
W sobotę jedziemy do Krakowa, gdzie Darek goni za 29-tkami a ja gonię za zakutym łbem.
Co ty królu złoty© amiga
W niedzielę ruszamy "do Ogrodzieńca" w składzie: Młynarz, Darek, Jurek i ja.
Panowie szykują sie do wyjazdu:
Panowie... are You ready?© kosma100
Młynarz robi mi dobrze, tzn. reguluje hample :D :D :D DZIĘKUJĘ!!!
Regulacja hampli :-)© kosma100
Jedziemy w kierunku zamku w Ogrodzieńcu... niestety, po drodze decydujemy sie z Młynarzem jechać tylko na skałki.
Na skałkach.
Ja latam!!! Skałki w Niegowonicach© kosma100
Ja już nie piję... na skałkach ;-)© kosma100
No i "Epopeja" Młynarza ;-)
"Epopeja" Młynarza ;-)© kosma100
Dziękuję wszystkim za wspaniały weekend ;-)
* Młynarz - "Cracovia - 10.03.2012".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 19.22km
- Czas 01:05
- VAVG 17.74km/h
- Temperatura 38.2°C
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 19 lutego 2012
Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), W towarzystwie ;), Z Helenką :)
Szczytowanie na Równicy i moknięcie w Tarnowskich Górach ;-)
W sobotę pojechałam z amigą do Ustronia na Równicę (bez rowerów).
Było pięknie!
Była zima:
Byli również rowerzyści, którzy mnie zdołowali i żałowałam, że jednak z rowerem nie przyjechałam :-)
Nawet jakbyśmy chcieli iść dalej szlakiem to... byłoby trudno ;-)
Beskidy
Po zejściu z Równicy udaliśmy się do Allo Allo ;-)
Był śnieg po kolana
Ławeczka ;-)
W niedzielę musiałam jechać po Cytrynkę, którą w sobotę porzuciłam pod dworcem PKP w Dąbrowie Górniczej (uzupełnianie płynów podczas sobotniej wycieczki do Ustronia nie pozwoliło mi wrócić Cytrynką do domu).
A więc Łosień - D.G.
Jechało się przyjemnie - cieplutko, tylko pupa trochę zmokła (muszę zainwestować w błotniki).
Następnie pojechałam na Helenkę w odwiedziny ;-)
Później z Darkiem popedałowaliśmy w deszczu do Tarnowskich Gór.
Tu już było mniej przyjemnie - wróciliśmy przemoknięci i zmarznięci.
Nie mogę wyjść z szoku jak Darek zaczął zap...
Tłumaczył się, że dawno nie jeździł rowerem... hmmm... po prostu niektórzy jeżdżą coraz szybciej a niektórzy coraz wolniej...
W Tarnowkich Górach:
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Było pięknie!
Była zima:
Zima - podjazd na Równicę© kosma100
Byli również rowerzyści, którzy mnie zdołowali i żałowałam, że jednak z rowerem nie przyjechałam :-)
Równica - Rowerzyści© kosma100
Nawet jakbyśmy chcieli iść dalej szlakiem to... byłoby trudno ;-)
Trochę zasypało szlak na 3 kopce...© kosma100
Beskidy
Beskidy ;-)© kosma100
Po zejściu z Równicy udaliśmy się do Allo Allo ;-)
Przebieranki w Allo Allo© kosma100
Wygłupy w Allo Allo© kosma100
Był śnieg po kolana
Śnieg po kolana© kosma100
Ławeczka ;-)
Ławeczka© kosma100
W niedzielę musiałam jechać po Cytrynkę, którą w sobotę porzuciłam pod dworcem PKP w Dąbrowie Górniczej (uzupełnianie płynów podczas sobotniej wycieczki do Ustronia nie pozwoliło mi wrócić Cytrynką do domu).
A więc Łosień - D.G.
Jechało się przyjemnie - cieplutko, tylko pupa trochę zmokła (muszę zainwestować w błotniki).
Następnie pojechałam na Helenkę w odwiedziny ;-)
Później z Darkiem popedałowaliśmy w deszczu do Tarnowskich Gór.
Tu już było mniej przyjemnie - wróciliśmy przemoknięci i zmarznięci.
Nie mogę wyjść z szoku jak Darek zaczął zap...
Tłumaczył się, że dawno nie jeździł rowerem... hmmm... po prostu niektórzy jeżdżą coraz szybciej a niektórzy coraz wolniej...
W Tarnowkich Górach:
Kellysek w Tarnowskich Górach© kosma100
Studnia do której spuszczali się górnicy ;-)© kosma100
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 40.33km
- Czas 02:04
- VAVG 19.51km/h
- VMAX 33.20km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 8 stycznia 2012
Kategoria Rowerowe gadżety, Rowerowa Norka, Ponad 50 km ;), Kellysek :), Rowerowe prezenty, W oczojebnej kamizelce, W towarzystwie ;), Z Helenką :)
Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy - Śląska Masa Krytyczna
Z Darkiem jedziemy najpierw z Helenki do Gliwic.
Mży ale bardziej przeszkadza "prysznic" z ulicy - jazda bez błotników w taką pogodę szybko skutkuje mokrą pupą.
Na miejscu dostajemy kamizelki Masy.
Wręczam Romanowi parę kompletów mojej biżuterii rowerowej by została wylicytowana lub po prostu by ktoś ją kupił wrzucając pieniądze do puszki.
Bardzo sprawnie Policja obstawia Masę. Jestem pod wrażeniem.
Plamę daje jednak policja bytomska - jedzie za wolno (chyba, że tempo podyktowane było dołączeniem się do Masy prezydenta Bytomia) i na włączonych awaryjnych ;-)
W Bytomiu odłączamy się od Masy. Darek z Rodzinką jedzie jeszcze na koncert, ja muszę wracać do Musty, która sama jest w domu.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Mży ale bardziej przeszkadza "prysznic" z ulicy - jazda bez błotników w taką pogodę szybko skutkuje mokrą pupą.
Na miejscu dostajemy kamizelki Masy.
Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy© kosma100
Śląska Masa Krytyczna© kosma100
Wręczam Romanowi parę kompletów mojej biżuterii rowerowej by została wylicytowana lub po prostu by ktoś ją kupił wrzucając pieniądze do puszki.
Kolczyki rowerki© kosma100
Bardzo sprawnie Policja obstawia Masę. Jestem pod wrażeniem.
Plamę daje jednak policja bytomska - jedzie za wolno (chyba, że tempo podyktowane było dołączeniem się do Masy prezydenta Bytomia) i na włączonych awaryjnych ;-)
W Bytomiu odłączamy się od Masy. Darek z Rodzinką jedzie jeszcze na koncert, ja muszę wracać do Musty, która sama jest w domu.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 53.90km
- Czas 03:05
- VAVG 17.48km/h
- VMAX 39.40km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 7 stycznia 2012
Kategoria Z Helenką :), W towarzystwie ;), W oczojebnej kamizelce, Kosmacz - Powsinoga :), Kellysek :)
W śniegu, w deszczu...
Dzisiaj z Olem i Darkiem.
Był deszcz, był śnieg, były wilki... no nie... wilków nie było ;-)
Helenka - Zabrze - Helenka.
Panowie pokazali mi... choinkę :-)
Dzięki za przejażdżkę :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Był deszcz, był śnieg, były wilki... no nie... wilków nie było ;-)
Helenka - Zabrze - Helenka.
Zabrze zimą© coco75
Panowie pokazali mi... choinkę :-)
Dzięki za przejażdżkę :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 23.38km
- Czas 01:13
- VAVG 19.22km/h
- VMAX 34.40km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 25 grudnia 2011
Kategoria W towarzystwie ;), Z Helenką :)
Ech... jak ja nie cierpię Świąt...
Mamy wrogów jak każdy
To nie dramat kilku ich mieć
Oczyszczają skutecznie z wiary
W błękitne niebo z tej wiary nas
Ale gorzej jest gdy wśród przyjaciół
Kilku maniaków znajdzie się
Projektują życie chorą ambicją
Okładając prohibicją
Jak enklawę jak zarazę
Wartą niewiele ...
Robi się czasami przykro
Za to wszystko ...
Mamy kłopoty jak każdy
Oficjalnie możemy rozwiązać je
Gorzej kiedy zdradą rządzą
Przyjaciele wybrani demokratycznie
Lecz mimo wszystko uśmiechnij się
I przebacz im wszystko ...
Niech każdy dzień niesie z sobą
To jedyne święto ...
Wesołych świąt
Bez względu na to co to dziś znaczy ...
Codziennie życzenia nie może być inaczej ...
Żaden nasz dzień niemoce być nijaki
Mamy wrogów jak każdy
To nie problem kontrolować ich
Kiedy stają przeciwko nam zgodnie
Indoktrynują mnie i Ciebie też
Gorzej gdy wśród trzech przyjaciół
Dwóch nigdy prawdy nie powie stanowczo
Lawirują w podstępnej grze judasze
W każdym dniu przyjaźni naszej
Jak miejskie wysypisko
Warte niewiele ...
Robi się czasami przykro
Za to wszystko ...
Mamy kłopoty jak każdy
Oficjalnie możemy rozwiązać je
Gorzej kiedy zdradą rządzą
Przyjaciele wybrani demokratycznie
Lecz mimo wszystko uśmiechnij się ...*
Pomimo mojej przypadłości niecierpienia wszelakich świąt... było miło ;-)
Wigilię spędzam u poznanej przez BikeStats Rodzinki Kaweckich ;-)
Rankiem, który z 6:00 przeobraża się w 9:00 jedziemy z Darkiem, na mały objazd okolicy.
Dokręcamy do Jego 4000 km ;-)
Po okolicznych wsiach z błotnym końcem obok trasy Zabrze-Gliwice.
Dzięki za wspaniały wieczór i prezenty ;-)
Nie lubię Świąt i już!!!
*Róże Europy - „Wesołych Świąt”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
To nie dramat kilku ich mieć
Oczyszczają skutecznie z wiary
W błękitne niebo z tej wiary nas
Ale gorzej jest gdy wśród przyjaciół
Kilku maniaków znajdzie się
Projektują życie chorą ambicją
Okładając prohibicją
Jak enklawę jak zarazę
Wartą niewiele ...
Robi się czasami przykro
Za to wszystko ...
Mamy kłopoty jak każdy
Oficjalnie możemy rozwiązać je
Gorzej kiedy zdradą rządzą
Przyjaciele wybrani demokratycznie
Lecz mimo wszystko uśmiechnij się
I przebacz im wszystko ...
Niech każdy dzień niesie z sobą
To jedyne święto ...
Wesołych świąt
Bez względu na to co to dziś znaczy ...
Codziennie życzenia nie może być inaczej ...
Żaden nasz dzień niemoce być nijaki
Mamy wrogów jak każdy
To nie problem kontrolować ich
Kiedy stają przeciwko nam zgodnie
Indoktrynują mnie i Ciebie też
Gorzej gdy wśród trzech przyjaciół
Dwóch nigdy prawdy nie powie stanowczo
Lawirują w podstępnej grze judasze
W każdym dniu przyjaźni naszej
Jak miejskie wysypisko
Warte niewiele ...
Robi się czasami przykro
Za to wszystko ...
Mamy kłopoty jak każdy
Oficjalnie możemy rozwiązać je
Gorzej kiedy zdradą rządzą
Przyjaciele wybrani demokratycznie
Lecz mimo wszystko uśmiechnij się ...*
Pomimo mojej przypadłości niecierpienia wszelakich świąt... było miło ;-)
Wigilię spędzam u poznanej przez BikeStats Rodzinki Kaweckich ;-)
Rankiem, który z 6:00 przeobraża się w 9:00 jedziemy z Darkiem, na mały objazd okolicy.
Dokręcamy do Jego 4000 km ;-)
Po okolicznych wsiach z błotnym końcem obok trasy Zabrze-Gliwice.
Błotko :)© kosma100
Dzięki za wspaniały wieczór i prezenty ;-)
Nie lubię Świąt i już!!!
*Róże Europy - „Wesołych Świąt”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
- DST 22.07km
- Czas 01:07
- VAVG 19.76km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 5 listopada 2011
Kategoria 100 km OMC, Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), W oczojebnej kamizelce, W towarzystwie ;), Z Helenką :)
Koń jaki jest, każdy widzi, Zabrze jakie jest, Darek nam pokaże :-)
Od słowa do słowa i gdzieś na blogu nakłoniliśmy z Amigą Darka by pokazał nam Zabrze, tzn. ciekawe miejsca w Zabrzu.
Po upojnym, piątkowym wieczorze z Kudłatą nie wstaję o 5:00 ani o 6:00, więc postanawiam jechać do Zabrza pociągiem.
A więc Łosień – Ząbkowice – stacja PKP.
Koleje Śląskie spóźniają się 10 minut.
Jadę Elfem... Europa, XXI wiek, piękny pociąg ale wieszaków rowerowych NIET!
Wsiadam do ostatnich drzwi i najpierw stoję w przejściu, a później pcham się do końca, opieram rower w przejściu a sama siadam na fotelu.
Po drodze wsiada amiga, a na dworcu pkp w Zabrzu spotykam Darka i Wika.
Zaczynamy naszą podróż po Zabrzu.
Na początek „płaskorzeźba” :-)
Darek opowiada Amidze anegdotę o płaskorzeźbie.
Wchodzimy do punktu informacji turystycznej, gdzie dostajemy mapy, przewodniki i płytkę „nagraną w różnych językach” :-)
Pedalimy na cmentarz żydowski.
To miejsce ma swój urok...
Niestety nawet tutaj znajdzie się ktoś...
Kolejna atrakcja to stalowy dom.
Następnie oglądamy wagoniki w Biskupicach
i wieżę ciśnień.
Huta Zabrze
Po drodze napotykamy na znaki, których w Zagłębiu nie uświadczysz... ach te zabobony ;p
Pedalimy do parku im. Jana Pawła II.
Kolejna „atrakcja” to budowany przez 40 lat szpital, który teraz niszczeje.
Kręcimy do szybu Maciej, gdzie jesteśmy zaproszeni do środka. Kierownik opowiada nam z taką pasją, że rzeczy, które by mnie dawno znudziły ciekawią...
W szybie Maciej spędzamy z godzinę, później jedziemy na cmentarz jeńców radzieckich.
Kolejny pomnik...
Kolejny szyb...
Wieża... tu po raz kolejny dzisiaj zastanawiam się nad biznesem ;-)
Pomnik... tu też mówię o biznesie ;-)
Luiza
Grupa Śląsk
Wystawa zdjęć w Luizie... jeszcze wiele miejsc muszę zobaczyć...
Śląska panorama - Biskupice
Kościół Św. Jadwigi
A kominy dymią...
Staw...
Jesienna droga do Rokitnicy
Jesienny Wiku ;-)
Kolejny stalowy dom... tym razem w Rokitnicy
Kręcimy na Helenkę, gdzie czeka na nas pyszny obiadek – dzięki Anetko ;-)
Pogaduchy i śmiechy i... trzeba wracać.
Jadę z Amigą drogą nr 94. W Siemianowicach Amiga skręca na Katowice, a ja przez Czeladź, Będzin, D.G. Do domku.
W domku robię zdjęcie mapom i przewodnikom, które dostałam w centrum informacji turystycznej w Zabrzu.
To nie tak łatwo zrobić zdjęcie mapom, gdy jest Musta :-)
Było super.
Darku – dzięki, za wspaniałe przewodnictwo, Amiga, Wiku – dzięki za wspaniałe towarzystwo :-)
Kolejna wycieczka – Tour de Łosień ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Po upojnym, piątkowym wieczorze z Kudłatą nie wstaję o 5:00 ani o 6:00, więc postanawiam jechać do Zabrza pociągiem.
A więc Łosień – Ząbkowice – stacja PKP.
Koleje Śląskie spóźniają się 10 minut.
Jadę Elfem... Europa, XXI wiek, piękny pociąg ale wieszaków rowerowych NIET!
Wsiadam do ostatnich drzwi i najpierw stoję w przejściu, a później pcham się do końca, opieram rower w przejściu a sama siadam na fotelu.
Po drodze wsiada amiga, a na dworcu pkp w Zabrzu spotykam Darka i Wika.
Zaczynamy naszą podróż po Zabrzu.
Na początek „płaskorzeźba” :-)
Płaskorzeźba :-)© kosma100
Darek opowiada Amidze anegdotę o płaskorzeźbie.
Darek opowiada Amidze anegdotę o płaskorzeźbie ;-)© kosma100
Wchodzimy do punktu informacji turystycznej, gdzie dostajemy mapy, przewodniki i płytkę „nagraną w różnych językach” :-)
Pedalimy na cmentarz żydowski.
To miejsce ma swój urok...
Brama cmentarza żydowskiego© kosma100
Cmentarz żydowki w Zabrzu© kosma100
Cmentarz żydowski w Zabrzu© kosma100
Cmentarz© kosma100
Cmentarz© kosma100
Cmentarz© kosma100
Niestety nawet tutaj znajdzie się ktoś...
Koszerne?© kosma100
Kolejna atrakcja to stalowy dom.
Dom ze stali w Zabrzu© kosma100
Następnie oglądamy wagoniki w Biskupicach
Wagoniki w Biskupicach© kosma100
i wieżę ciśnień.
Wieża© kosma100
Huta Zabrze
Huta© kosma100
Po drodze napotykamy na znaki, których w Zagłębiu nie uświadczysz... ach te zabobony ;p
Takich znaków w Zagłębiu nie ma© kosma100
Pedalimy do parku im. Jana Pawła II.
Czesław Zabrzaninem ;-)© kosma100
Kolejna „atrakcja” to budowany przez 40 lat szpital, który teraz niszczeje.
Budujemy (przez 40 lat) szpital© kosma100
Kręcimy do szybu Maciej, gdzie jesteśmy zaproszeni do środka. Kierownik opowiada nam z taką pasją, że rzeczy, które by mnie dawno znudziły ciekawią...
Szyb Maciej© kosma100
Szyb Maciej© kosma100
Gdzie jest Góra a gdzie dół?© kosma100
Szyb Maciej - radosna twórczość pracowników© kosma100
Szyb Maciej - radosna twórczość pracowników© kosma100
Szyb Maciej - radosna twórczość pracowników© kosma100
Szyb Maciej - radosna twórczość pracowników© kosma100
Cmentarz jeńców radzieckich© kosma100
W szybie Maciej spędzamy z godzinę, później jedziemy na cmentarz jeńców radzieckich.
Cmentarz jeńców radzieckich© kosma100
Kolejny pomnik...
Pomnik© kosma100
Kolejny szyb...
Szyb© kosma100
Wieża... tu po raz kolejny dzisiaj zastanawiam się nad biznesem ;-)
Wieża© kosma100
Pomnik... tu też mówię o biznesie ;-)
Pomnik© kosma100
Darek© kosma100
Luiza
Luiza© kosma100
Grupa Śląsk
Grupa Śląsk© kosma100
Wystawa zdjęć w Luizie... jeszcze wiele miejsc muszę zobaczyć...
Jeszcze wiele miejsc muszę zobaczyć ;-)© kosma100
Śląska panorama - Biskupice
Śląska panorama - Biskupice© kosma100
Kościół Św. Jadwigi
Kościół św. Jadwigi© kosma100
A kominy dymią...
A kominy dymią...© kosma100
Staw...
Staw© kosma100
Staw© kosma100
Jesienna droga do Rokitnicy
Jesienna droga do Rokitnicy© kosma100
Jesienny Wiku ;-)
Jesienny Wiku© kosma100
Kolejny stalowy dom... tym razem w Rokitnicy
Stalowy dom© kosma100
Kręcimy na Helenkę, gdzie czeka na nas pyszny obiadek – dzięki Anetko ;-)
Pogaduchy i śmiechy i... trzeba wracać.
Jadę z Amigą drogą nr 94. W Siemianowicach Amiga skręca na Katowice, a ja przez Czeladź, Będzin, D.G. Do domku.
W domku robię zdjęcie mapom i przewodnikom, które dostałam w centrum informacji turystycznej w Zabrzu.
To nie tak łatwo zrobić zdjęcie mapom, gdy jest Musta :-)
To nie tak łatwo zrobić zdjęcie mapom, gdy jest Musta :-)© kosma100
To nie tak łatwo zrobić zdjęcie mapom, gdy jest Musta :-)© kosma100
To nie tak łatwo zrobić zdjęcie mapom, gdy jest Musta :-)© kosma100
Było super.
Darku – dzięki, za wspaniałe przewodnictwo, Amiga, Wiku – dzięki za wspaniałe towarzystwo :-)
Kolejna wycieczka – Tour de Łosień ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 99.20km
- Czas 05:30
- VAVG 18.04km/h
- VMAX 44.40km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 15 października 2011
Kategoria Kellysek :), Orientacyjnie :-), Ponad 100 km ;), Z Helenką :)
Błotnisto-gliniasta masakra Kellysem Axisem na Harpaganie.
Jeszcze nigdy nie byłam na Harpaganie.
To będzie mój pierwszy raz. Darek też jeszcze nie był, więc będzie to nasz pierwszy raz ;-)
Do bazy docieramy przed północą... późno. Rejestracja była do 23:30, więc trzeba będzie rano odebrać numerki i karty.
Zmechaceni podróżą idziemy spać. Trzeba choć ciutkę się wyspać.
Pobudka o 4:30. Szykowanie się, śniadanie, odebranie i przyszykowanie rowerów, rejestracja.
O 6:30 start. Trochę nerwowo, bo Darek nie może znaleźć lampek, pompki. Darek ma nie najlepszy humor, ogólnie analnie podchodzi do startu... mnie też się nie chce ale nic się nie odzywam, robię „dobrą minę do złej gry”, bo wiem, że jeśli powiem, że ja też mam wszystko w d... to ze startu nic nie będzie. Zaciskam zęby i uśmiecham się :-)
Planujemy trasę i w drogę!
Jako pierwszy punkt do zdobycia wybieramy PK 8 – Krasny Las – południowa strona bagna.
Najpierw trzeba wyjechać z miasta... nie jest to łatwe... często mamy z tym problem.
Jedziemy, jedziemy i lądujemy w okolicy punktu 19 – Bażantaria – Oblisk Augusta Papau.
No cóż... nie tu chcieliśmy wylądować... Postanawiamy zaliczyć więc PK 19. Jedziemy w sporej grupce. Trafiamy na punkt.
Teraz mała korekta planów. Wyjeżdżamy na drogę nr 504, jedziemy przez Milejewo, Kamiennik Wlk, Kwietnik. Tam zlokalizowany jest PK 12 – Kwietnik – szczyt górki.
Wjeżdżamy do lasu, troszkę błądzimy, po czym idziemy przez las na azymut szukając górki. Mijamy grzybiarzy. Idąc znajduję ślicznego, dużego prawdziwka. „Grzyb!” - krzyczę. Grzybiarz zdziwiony patrzy na mnie. „Proszę sobie go zebrać”. „Myślałem, że pani też zbiera grzyby”. „Nie, nie zbieram, zbieram punkty”.
Gościu się zdziwił, odchodząc słyszę jak mówi: „Piękny!”.
;-)
Może jak zainstaluję koszyk na kierownicę dla Musty to na rajdach będę grzyby do niego zbierać ;-)
Znajdujemy w końcu punkt.
Następnie jedziemy do Majewa. W drodze do Majewa zaczyna się błoto. BŁOTO, które nie opuści nas już do samego końca. Zaczynam rozumieć dlaczego to błoto przeżywał uczestnik trasy pieszo-rowerowej, mówiąc: „Straszne błoto, ciężko się idzie po nim, a co dopiero jeździ”.
Dziwną konsystencję ma to błoto. Wygląda strasznie, a jeździ się po nim dobrze.
Gdyby u mnie było tyle błota nie było by szansy po tym jeździć a tam... fajne to elbląskie błoto ;-)
Lżej się jedzie rowerem po nim niż chodzi.
W drodze z Kwietnika do Majewa spotykamy tomalosa.
Przed Zajączkowem spotykamy Piotrka Buciaka i z nim jedziemy na PK 17 – Zajączkowo – za górką, na wschodzie.
Ten punkt sprawia nam największą trudność. Dość długo szukamy. Piotrek też... rozdzielamy się z nim i... spotykamy znów na punkcie. Jesteśmy na punkcie jako 13 i 14 więc trawa nie jest jeszcze rozjeżdżona – Ci, co zostawili sobie go na koniec trafiają bez problemu po śladach ;-)
Po zjeździe śmiejemy się z Darkiem z tego błota, dzielimy się wrażeniami i z naszych akrobacji.
Postanawiamy zaliczyć PK 8 i dalej według pierwotnego wariantu.
Błotko nadal i wciąż. Trafiamy, zaliczamy, zatapiamy (w błocie :-)).
Pędzimy (tzn. taplamy się w błocie) do PK 15 – Próchnik – polanka nad potokiem Kamienica.
I tu zauważam, że hamulce mi się skończyły...
Szkoda, że zauważam ten fakt na zjeździe...
Zjeżdżam po betonowych płytach z zaciśniętymi klamkami (nic to nie daje), wyhamowywuję więc nogą... masakra :(
Na punkcie dociągam linkę... przednią, bo tylnej nie umiem odkręcić i mam... przedni hamulec – najwyżej wylecę przez kierownicę ale hamulce mam ;-)
Następna ofiara to PK 16 – Kadyny – wieża widokowa. Skoro wieża widokowa to bez problemu da się ją znaleźć. No i się znalazło.
Na wieży foty ale nie wyszły :(
Z 16 na 20-tkę... oj nie będzie łatwo.
Dostaliśmy ostrzeżenie, żeby jechać torami – nie blotem... to jedziemy.
Masakra... nie pamiętam kiedy mnie tak wytelepało.
Nie wyobrażam sobie jazdy tam bez kasku... już widzę swój mózg na torach...
Jakoś udaje nam się zdobyć PK 20 – Święty kamień. Tam mała sesja zdjęciowa.
Na 20 podziwiamy widoki, weryfikujemy czas i odległość i postanawiamy pedalić do mety z założeniem, że może uda nam się zdobyć PK 18.
W drodze powrotnej łapię kapcia. Pierwszy raz słyszę tak intensywne „SSSSSSSSSSSSSSSSSSSS!!!!!!!”.
Nie dziwne...
Przecięta opona...
Docieramy do 18. Liczymy... i postanawiamy odpuścić PK i pedalić na metę. Dobra decyzja. Przed metą zaliczam glebę OMC przez przeskakujący bębenek :(
Dojeżdżamy na metę, odbijamy karty i jedziemy pod szkołę by oddać karty i opróżnić plecak (trzeba zrobić miejsce na izobroniki).
Na boisku najeżdżam na kabel i robię spektakularny ślizg z finałem na asfalcie :(
Obite kolano, potargane JEDYNE bezdziurne getry, wbita kierownica w brzuch i obtłuczone ramie to konsekwencja najechania na kabel :(
Jedziemy do sklepu po browce, następnie myjemy rowery.
W kolejce do myjki poznajemy Turystę (miło było).
Następnie z Niewem i josivem oraz Resztą idziemy na browca.
Było super!!!
Jestem na 6 miejscu wśród 40 kobiet, Darek jest na 94 wśród 320 facetów, open zajmuję JEDYNE SŁUSZNE MIEJSCE dla kosmy100, czyli 100 na 361 uczestników ;-)
Zwycięża Darecki - jeszcze raz gratulacje i szkoda, że tak mało czasu było. Pomimo fajnie było Cię poznać w realu ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Harpagan 42© kosma100
To będzie mój pierwszy raz. Darek też jeszcze nie był, więc będzie to nasz pierwszy raz ;-)
Do bazy docieramy przed północą... późno. Rejestracja była do 23:30, więc trzeba będzie rano odebrać numerki i karty.
Zmechaceni podróżą idziemy spać. Trzeba choć ciutkę się wyspać.
Pobudka o 4:30. Szykowanie się, śniadanie, odebranie i przyszykowanie rowerów, rejestracja.
O 6:30 start. Trochę nerwowo, bo Darek nie może znaleźć lampek, pompki. Darek ma nie najlepszy humor, ogólnie analnie podchodzi do startu... mnie też się nie chce ale nic się nie odzywam, robię „dobrą minę do złej gry”, bo wiem, że jeśli powiem, że ja też mam wszystko w d... to ze startu nic nie będzie. Zaciskam zęby i uśmiecham się :-)
Planujemy trasę i w drogę!
Jako pierwszy punkt do zdobycia wybieramy PK 8 – Krasny Las – południowa strona bagna.
Najpierw trzeba wyjechać z miasta... nie jest to łatwe... często mamy z tym problem.
Jedziemy, jedziemy i lądujemy w okolicy punktu 19 – Bażantaria – Oblisk Augusta Papau.
No cóż... nie tu chcieliśmy wylądować... Postanawiamy zaliczyć więc PK 19. Jedziemy w sporej grupce. Trafiamy na punkt.
Teraz mała korekta planów. Wyjeżdżamy na drogę nr 504, jedziemy przez Milejewo, Kamiennik Wlk, Kwietnik. Tam zlokalizowany jest PK 12 – Kwietnik – szczyt górki.
Wjeżdżamy do lasu, troszkę błądzimy, po czym idziemy przez las na azymut szukając górki. Mijamy grzybiarzy. Idąc znajduję ślicznego, dużego prawdziwka. „Grzyb!” - krzyczę. Grzybiarz zdziwiony patrzy na mnie. „Proszę sobie go zebrać”. „Myślałem, że pani też zbiera grzyby”. „Nie, nie zbieram, zbieram punkty”.
Gościu się zdziwił, odchodząc słyszę jak mówi: „Piękny!”.
;-)
Może jak zainstaluję koszyk na kierownicę dla Musty to na rajdach będę grzyby do niego zbierać ;-)
Znajdujemy w końcu punkt.
Następnie jedziemy do Majewa. W drodze do Majewa zaczyna się błoto. BŁOTO, które nie opuści nas już do samego końca. Zaczynam rozumieć dlaczego to błoto przeżywał uczestnik trasy pieszo-rowerowej, mówiąc: „Straszne błoto, ciężko się idzie po nim, a co dopiero jeździ”.
Błotko na Harpaganie© kosma100
Dziwną konsystencję ma to błoto. Wygląda strasznie, a jeździ się po nim dobrze.
Gdyby u mnie było tyle błota nie było by szansy po tym jeździć a tam... fajne to elbląskie błoto ;-)
Lżej się jedzie rowerem po nim niż chodzi.
W drodze z Kwietnika do Majewa spotykamy tomalosa.
Mijanka z Tomalosem© kosma100
Przed Zajączkowem spotykamy Piotrka Buciaka i z nim jedziemy na PK 17 – Zajączkowo – za górką, na wschodzie.
Ten punkt sprawia nam największą trudność. Dość długo szukamy. Piotrek też... rozdzielamy się z nim i... spotykamy znów na punkcie. Jesteśmy na punkcie jako 13 i 14 więc trawa nie jest jeszcze rozjeżdżona – Ci, co zostawili sobie go na koniec trafiają bez problemu po śladach ;-)
Po zjeździe śmiejemy się z Darkiem z tego błota, dzielimy się wrażeniami i z naszych akrobacji.
Postanawiamy zaliczyć PK 8 i dalej według pierwotnego wariantu.
Błotko nadal i wciąż. Trafiamy, zaliczamy, zatapiamy (w błocie :-)).
Pędzimy (tzn. taplamy się w błocie) do PK 15 – Próchnik – polanka nad potokiem Kamienica.
I tu zauważam, że hamulce mi się skończyły...
Szkoda, że zauważam ten fakt na zjeździe...
Zjeżdżam po betonowych płytach z zaciśniętymi klamkami (nic to nie daje), wyhamowywuję więc nogą... masakra :(
Na punkcie dociągam linkę... przednią, bo tylnej nie umiem odkręcić i mam... przedni hamulec – najwyżej wylecę przez kierownicę ale hamulce mam ;-)
Następna ofiara to PK 16 – Kadyny – wieża widokowa. Skoro wieża widokowa to bez problemu da się ją znaleźć. No i się znalazło.
Na wieży foty ale nie wyszły :(
Z 16 na 20-tkę... oj nie będzie łatwo.
Dostaliśmy ostrzeżenie, żeby jechać torami – nie blotem... to jedziemy.
Masakra... nie pamiętam kiedy mnie tak wytelepało.
Nie wyobrażam sobie jazdy tam bez kasku... już widzę swój mózg na torach...
Jakoś udaje nam się zdobyć PK 20 – Święty kamień. Tam mała sesja zdjęciowa.
Darek obok Świętego kamienia© kosma100
Na 20 podziwiamy widoki, weryfikujemy czas i odległość i postanawiamy pedalić do mety z założeniem, że może uda nam się zdobyć PK 18.
Święty kamień© kosma100
Darek siada na Świętym kamieniu© kosma100
W drodze powrotnej łapię kapcia. Pierwszy raz słyszę tak intensywne „SSSSSSSSSSSSSSSSSSSS!!!!!!!”.
Nie dziwne...
Łatanie kapcia na Harpaganie© kosma100
Przecięta opona...
Uuuuu przecięta opona© kosma100
Dziura w oponie© kosma100
Docieramy do 18. Liczymy... i postanawiamy odpuścić PK i pedalić na metę. Dobra decyzja. Przed metą zaliczam glebę OMC przez przeskakujący bębenek :(
Widoczek w drodze na metę Harpagana© kosma100
Dojeżdżamy na metę, odbijamy karty i jedziemy pod szkołę by oddać karty i opróżnić plecak (trzeba zrobić miejsce na izobroniki).
Na boisku najeżdżam na kabel i robię spektakularny ślizg z finałem na asfalcie :(
Obite kolano, potargane JEDYNE bezdziurne getry, wbita kierownica w brzuch i obtłuczone ramie to konsekwencja najechania na kabel :(
Jedziemy do sklepu po browce, następnie myjemy rowery.
W kolejce do myjki poznajemy Turystę (miło było).
Następnie z Niewem i josivem oraz Resztą idziemy na browca.
Było super!!!
Jestem na 6 miejscu wśród 40 kobiet, Darek jest na 94 wśród 320 facetów, open zajmuję JEDYNE SŁUSZNE MIEJSCE dla kosmy100, czyli 100 na 361 uczestników ;-)
Zwycięża Darecki - jeszcze raz gratulacje i szkoda, że tak mało czasu było. Pomimo fajnie było Cię poznać w realu ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 128.73km
- Czas 08:31
- VAVG 15.12km/h
- VMAX 43.70km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 1 października 2011
Kategoria Kellysek :), Orientacyjnie :-), Ponad 100 km ;), W towarzystwie ;), Z Helenką :)
Odyseja Ponidziańska
Nie ma, nie ma wody na pustyni, a wielbłądy nie chcą dalej iść
Czołgać się już dłużej nie mam siły, o, jak bardzo, bardzo chce się pić
Nasza karawana w piach się wciska, tonie w niej jak stutonowa łódź
Nasz kapelmistrz patrzy na nas z bliska, brudne włosy stoją mu jak drut
Nasz kapelmistrz pije stare wino, w oczach jego widzę dziki blask
Spił się już dokładnie tak jak świnia i po tyłkach batem bije nas
La, la, la, la, la, la, la, la, la, la
La, la, la, la, la, la, la, la, la, la
Pustynia wciąga nas od głowy do pięt
Wypala oczy, suszy ciało i krew
I tylko tra, tra, tra, zgrzyta w zębach piach
Słońce opala brzuchy, wiatr tarmosi nasze ciuchy
Tylko piach ! Suchy piach !
Tylko piach ! Suchy piach ! Tylko...
Nie ma, nie ma wody na pustyni, a przed nami jeszcze drogi szmat
Czyja to jest kara, kogo wina, że czołgamy się już tyle lat ?
Nasz kapelmistrz pije stare wino, w oczach jego widzę dziki blask
Spił się już dokładnie tak jak świnia i po tyłkach batem bije nas
Pustynia wciąga nas od głowy do pięt
Wypala oczy, suszy ciało i krew
I tylko tra, tra, tra, zgrzyta w zębach piach
Słońce opala brzuchy, wiatr tarmosi nasze ciuchy*
Rok temu, na Odysei byliśmy z Darkiem NKL. Nie udało nam się zdobyć połowy punktów. Czas to nadrobić. Po ostatnich Jesiennych Trudach jedziemy z pozytywnym nastawieniem.
W piątek lądujemy wieczorem w Internacie, gdzie mamy zarezerwowane noclegi.
Niestety na Odysei nie ma możliwości noclegów za darmo w warunkach turystycznych na podłodze :( Plus tego jest taki, że mamy do dyspozycji łazienkę (jedna na 2 pokoje), więc nie będziemy długo czekać by się wykąpać po Rajdzie.
Wieczorne piwka i idziemy spać.
Fajnie, że start jest dopiero o 10:00. W końcu się wyśpimy ;-) Wstajemy wcześnie (ja wcześniej ;p). Jeszcze montowanie mapnika, diagnoza co z przednim kołem (mało powietrza), gotowanie makaronu, śniadanie i jedziemy do bazy.
Podczas przeglądania roweru okazuje się, że stan mojej tylnej opony pozostawia wiele do życzenia...
Dziurka... nie tam gdzie trzeba :(© kosma100
Przed startem podziwiamy widoki i patrzymy jak niektórzy się przygotowują do startu:
Akwenik wodny w Pińczowie przy bazie rajdu© kosma100
Przygotowania do startu© kosma100
Oj! Będzie ciągnięcie :-)© kosma100
Później komunikat startowy
Hmmm... :-)
Ale On ma duże... koła ;-)© kosma100
Rozdanie map i start
Planowanie trasy.
Po kilku minutach prezentujemy sobie nasze warianty. Bardzo zbliżone. Można powiedzieć, ze takie same. Z małym wyjątkiem – ja chcę atakować PK 12 od południa, Darek od północy. Zauważam, że od północy jest rzeczka. Decydujemy się na wariant północny z ostatecznym dojazdem od wschodu.
Najpierw, podczas jazdy asfaltem uzmysławiamy sobie, że dawno nie zmagaliśmy się z wiatrem… oj dawno… teraz przyszła pora sobie przypomnieć jak to jest…
Później dają nam w kość piaski.
Dojeżdżamy na punkt, z racji tego, że tym razem ja mam kartę na szyi, przedzieram się przez zarośla by przedziurkować kartę startową.
Przy punkcie drużyna, która łata kapcia, z którą mijamy się jeszcze parę razy dzisiaj.
Następna nasza ofiara to PK11 - koniec drogi szutrowej.
Jak po sznurku.
Kolejny punkt to PK 2 - zakręt ścieżki / dolina
Jakoś trafiamy ;-)
PK3 - rozwidlenie ścieżek
Poinformowani szczegółowo o rozbieżności na mapie w zderzeniu z rzeczywistością trafiamy bez większych problemów.
Czasami jest górzyście :-)
Góra - Odyseja Ponidziańska© kosma100
PK4 - skrzyżowanie przecinek
W drodze na punkt niesamowite wrażenie: jedziemy w kilka osób po drodze usłanej „kosmicznym pyłem” - tumany kurzu, dużo „kosmicznego pyłu”, po którym zadziwiająco dobrze się jedzie.
Wracając z PK 4 robimy przerwę by skorygować plany – odpuszczamy PK 1 i PK 8 – boimy się, że nie zdążymy.
PK5 - skrzyżowanie dróg – łatwa ofiara.
PK6 – paśnik. Boimy się podjazdu pod górę, w oczach wyobraźni widzę trudny, leśny podjazd. Rzeczywistość zaskakuje – pod górę prowadzi „prawie autostrada”, a na jej końcu... rondo ;-)
PK9 - skrzyżowanie dróg - umieszczony, mam wrażenie, w okolicy, gdzie za komuny było „turystycznie i rekreacyjnie”.
Do punktu PK7 – figurka prowadzi bajeczny wąwóz.
Wąwozik - Odyseja Ponidziańska© kosma100
PK10 - skrzyżowanie przecinek, zaliczamy, chociaż mamy wątpliwości czy na pewno dobrze jedziemy.
Do punktu PK13 - skrzyżowanie przecinek trafiamy jak po sznurku.
PK14 - rozwidlenie ścieżek jest prosty nawigacyjnie, niestety technicznie trudny z powodu obecnego piachu.
Teraz tylko kręcić do mety. I kręcimy. Dość szybko ;-)
Na mecie jesteśmy na miejscu 9/13 w kategorii MIX.
Miejsce dalekie ale i tak jesteśmy zadowoleni.
Podobało mi się :-)
Piękna okolica i... coraz lepiej nam z Darkiem wychodzi ;-)
Jedziemy do Internatu się umyć i przebrać. Wracamy by przy piwku, kiełbaskach spędzić wieczor ze znajomymi.
Ech Ci faceci... głównym tematem wieczoru są 29-tki. O 33-kach już nie mówią... :-)
Pewne wydarzenia zakłócają jednak wieczór i przez nie musimy wracać rano. :(
Po raz kolejny NKL na Odysei... no cóż... szkoda ale w życiu trzeba określić priorytety i są rzeczy ważniejsze niż rower. Mam tylko nadzieję, że Pewna Osoba wyciągnęła wnioski... Jak pomyślę jakie mogły być konsekwencje to... aż mi ciary przechodzą...
*Bajm - „Nie ma wody na pustyni”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 102.51km
- Teren 22.00km
- Czas 06:07
- VAVG 16.76km/h
- VMAX 43.70km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 24 września 2011
Kategoria Kellysek :), Orientacyjnie :-), Ponad 200 km ;), W oczojebnej kamizelce, W towarzystwie ;), Z Helenką :)
Jesienne Trudy czyli jeszcze będzie przepięknie ;-)
Widziałem domy o milionach okien
A w każdym oknie czaił się ból
Widziałem twarze, miliony twarzy
Miliony masek do milionów ról
Ciemny tłum kłębił się i wyciągał ręce
Wciąż było mało i ciągle chciał więcej
I wciąż nie starczało i wciąż było brak
Ciągle bolało, że ciągle jest tak
Strach nie pozwalał głośno o tym mówić
Strach nie pozwalał kochać się i śmiać
Strach nakazywał opuścić w dół oczy
Strach nakazywał cały czas się bać
Mieszkańcy miasta i przyjeżdżający
Tacy zmęczeni i tacy cierpiący
Przeklinający swój codzienny los
Słyszałem także taki głos
Jeszcze będzie przepięknie
Jeszcze będzie normalnie
Jeszcze będzie przepięknie aaa...
Ciemny tłum kłębił się i wyciągał ręce
Wciąż było mało i ciągle chciał więcej
I wciąż nie starczało i ciągle było brak
Ciągle bolało, że ciągle jest tak*
Pierwszy mój rajd na orientację, w którym są punkty wagowe.
Jesienne Trudy, w tym roku odbywaja się w okolicach miejscowości Cieszyno nad jeziorem Woświn (powiat łobeski, gmina Węgorzyno).
Każdy PK na Trasie ma określoną punktację wagową w zależności od pokonywanej trasy. I tak odpowiednio:
PK 1, 2, 3, 4 mają 10 punktów wagowych,
PK 5, 6, 7, 8 mają 20 punktów wagowych , (TP 50)
PK 9, 10, 11, 12 mają 30 punktów wagowych.
PK 13, 14, 15, 16 mają 40 punktów wagowych,(TP 100, TR 200)
O klasyfikacji uczestnika w pierwszej kolejności decyduje suma punktów wagowych uzyskanych na trasie przez uczestnika za potwierdzenie PK, w drugiej kolejności ilość potwierdzonych PK, a w trzeciej decyduje czas przybycia uczestnika na metę.
Do bazy zjezdżamy z Darkiem w piątek około 23:00. Odebranie kart startowych, 2 szybkie piwka i mykamy spać.
Rankiem mało czasu. Śniadanie, przygotowanie do trasy, jeszcze podczas odprawy przykręcam mapnik wkrętarką, czym budzę śmiech gawiedzi ;-)
Rozdanie map i standardowo planujemy z Darkiem trasę.
Wczoraj, podczas podróży samochodem (11-godzinnej) ustalalismy co powinniśmy zrobić na rajdzie, by nasz start uczynic lepszym.
Doszliśmy (sic!) do wniosków:
- mniej czasu spędzać na planowaniu trasy;
- jeść podczas jazdy;
- nie robić przerw na odpoczynek;
- maksymalnie dwa razy podchodzić do punktu i odpuszczać;
- zapierdalać!!!
Dlatego też skupiliśmy się na planowaniu trasy i pomimo tego, że wszyscy już pojechali my planowaliśmy trasę ;-)
Mieliśmy trochę inne koncepcje ale doszliśmy (sic!) do wspólnego zdania.
Plan był taki:
6 (20 pkt), 9 (30 pkt), 7 (20 pkt), 11 (30 pkt), 12 (30 pkt), 8 (20 pkt) i 10 (30 pkt) a dalej... zobaczymy jak będzie z czasem i jak z kondycją.
Po 7:00 ruszamy na PK6 - „skrzyżowanie drogi ze strumykiem”.
Zaliczamy go bez problemu o 8:09.
Następnie pedalimy na 9 – skrzyżowanie dróg (przy znaku „dojazd pożarowy”).
Też trafiamy na niego bez problemu o 8:57.
Z PK 9 udajemy się na PK7 – rozwidlenie dróg.
Wybija 9:41 a my odbijamy dziurki na kartach na PK 7.
Nieźle (jak na Bułgarskie Centrum) ;-)
Następny łup to „skraj lasu, w pobliżu znaku „dojazd pożarowy””
Jedenastka. Zaliczamy ją bez problemu ;-)
10:36
Z 11 na 12 trafiamy jak po sznurku ;-)
12-tka to punkt „przy jeziorze w pobliżu narożnika płotu”.
Zegar pokazuje 11:13
Pędzimy na Ósemkę - „rozwidlenie dróg przy pieńku”. Stajemy na skrzyżowaniu, szukamy, przeczesujemy dziesiątki pieńków... i nic. Po paru minutach dochodzimy do tego, że skrzyżowanie na którym szukamy nie jest właściwym skrzyżowaniem. Jedziemy dalej i trafiamy na punkt bez problemu.
Rzut oka na zegarek – 11:54.
Następny łup to Dziesiątka – skraj lasu.
Szukamy, znajdujemy, dziurkujemy.
12:27.
Jedziemy do Wiechowa, gdzie siadamy i planujemy dalszą trasę.
Z 10, przez Marianowo, Czarnkowo lecimy na PK 15 – skrzyżowanie drogi ze strumykiem.
Teraz pora na 14-tkę.
Przejeżdżamy pod drogą numer 142 i... coś zaczyna nie pasować... miał być skraj lasu a tu las... tłumaczymy sobie, że mapa nieaktualna.
Niestety punktu nr 14 – rozwidlenie dróg nie udaje nam się znaleźć.
Szkoda, bo to aż 40 punktów wagowych :(
Odpuszczamy (to moja decyzja, bo boję się, że za długo czasu stracimy na ponownym szukaniu).
Następna ofiara, to 40 punktowa Szesnastka.
„Skrzyżowanie drogi ze strumykiem” - znajdujemy o 16:31 ;-)
Następne skrzyżowanie drogi ze strumykiem i nasz kolejny punkt to 13. Nie jest pechowa, a w szczególności dla nas ;-) Dowiadujemy się o tym o 17:07.
Pedalimy do następnego punktu, którym jest 5 - „rozwidlenie dróg w pobliżu strumyka”. Godzina 17:48.
Wsiadamy na rumaki i gnamy na zdobycie 4 – przy jeziorze tablica informacyjna.
Jest 18:43.
Następnie do miejscowości Dobropole by zdobyć 3.
Ups! I tu zaczyna się problem. Ciemno, nic nie widać. Darek jedzie w jedną stronę, ja w drugą.
Widzę, że teren ogrodzony więc zawracam. Staję na skrzyżowaniu ścieżek, gdy nagle, z tej posesji na kt órą o mało co nie wjechalam, wyjeżdża Navara na litwińskich blachach. Zatrzymują się przy mnie i zawracają... ale strach mnie obleciał...
Zaczynam myśleć, że nie odnajdziemy już tego punktu, gdy Darek postanawia jechać w pewną ścieżkę, przy której odnajdujemy PK. Hurra!
Po drodze do bazy udaje nam się zgarnąć tylko PK 1.
Zaliczamy go o 20:15 i pedalimy do bazy.
Jestem bardzo zadowolona.
Fotorelacja:
W drodze z punktu do punktu jesteśmy zaatakowani przez Czepiaków ;-)
Darek na Jesiennych Trudach© kosma100
Młode potomstwo czepiaka na Czepiaku ;-)© kosma100
Djk71 na punkcie© kosma100
Cmentarz - gdzieś na PK na Jesiennych Trudach© kosma100
Jesienne Trudy© kosma100
Widoczek na Jesiennych Trudach© kosma100
Na PK 4 - Jesienne Trudy© kosma100
Darek na PK 4© kosma100
Rajd super!
Zajmuję II miejsce. Szkoda, że nie dostaję nic (oprócz satysfakcji).
Podsumowując: BYŁO EKSTRA... SUPER... ZAJE... :-)
W sumie 350 punktów wagowych na 400, 14 punktów na 16 możliwych ;-)
Darek, dzięki za Partnerstwo w kolejnym, jakże udanym starcie ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 212.41km
- Czas 11:07
- VAVG 19.11km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze