Sobota, 15 października 2011
Kategoria Kellysek :), Orientacyjnie :-), Ponad 100 km ;), Z Helenką :)
Błotnisto-gliniasta masakra Kellysem Axisem na Harpaganie.
Jeszcze nigdy nie byłam na Harpaganie.
To będzie mój pierwszy raz. Darek też jeszcze nie był, więc będzie to nasz pierwszy raz ;-)
Do bazy docieramy przed północą... późno. Rejestracja była do 23:30, więc trzeba będzie rano odebrać numerki i karty.
Zmechaceni podróżą idziemy spać. Trzeba choć ciutkę się wyspać.
Pobudka o 4:30. Szykowanie się, śniadanie, odebranie i przyszykowanie rowerów, rejestracja.
O 6:30 start. Trochę nerwowo, bo Darek nie może znaleźć lampek, pompki. Darek ma nie najlepszy humor, ogólnie analnie podchodzi do startu... mnie też się nie chce ale nic się nie odzywam, robię „dobrą minę do złej gry”, bo wiem, że jeśli powiem, że ja też mam wszystko w d... to ze startu nic nie będzie. Zaciskam zęby i uśmiecham się :-)
Planujemy trasę i w drogę!
Jako pierwszy punkt do zdobycia wybieramy PK 8 – Krasny Las – południowa strona bagna.
Najpierw trzeba wyjechać z miasta... nie jest to łatwe... często mamy z tym problem.
Jedziemy, jedziemy i lądujemy w okolicy punktu 19 – Bażantaria – Oblisk Augusta Papau.
No cóż... nie tu chcieliśmy wylądować... Postanawiamy zaliczyć więc PK 19. Jedziemy w sporej grupce. Trafiamy na punkt.
Teraz mała korekta planów. Wyjeżdżamy na drogę nr 504, jedziemy przez Milejewo, Kamiennik Wlk, Kwietnik. Tam zlokalizowany jest PK 12 – Kwietnik – szczyt górki.
Wjeżdżamy do lasu, troszkę błądzimy, po czym idziemy przez las na azymut szukając górki. Mijamy grzybiarzy. Idąc znajduję ślicznego, dużego prawdziwka. „Grzyb!” - krzyczę. Grzybiarz zdziwiony patrzy na mnie. „Proszę sobie go zebrać”. „Myślałem, że pani też zbiera grzyby”. „Nie, nie zbieram, zbieram punkty”.
Gościu się zdziwił, odchodząc słyszę jak mówi: „Piękny!”.
;-)
Może jak zainstaluję koszyk na kierownicę dla Musty to na rajdach będę grzyby do niego zbierać ;-)
Znajdujemy w końcu punkt.
Następnie jedziemy do Majewa. W drodze do Majewa zaczyna się błoto. BŁOTO, które nie opuści nas już do samego końca. Zaczynam rozumieć dlaczego to błoto przeżywał uczestnik trasy pieszo-rowerowej, mówiąc: „Straszne błoto, ciężko się idzie po nim, a co dopiero jeździ”.
Dziwną konsystencję ma to błoto. Wygląda strasznie, a jeździ się po nim dobrze.
Gdyby u mnie było tyle błota nie było by szansy po tym jeździć a tam... fajne to elbląskie błoto ;-)
Lżej się jedzie rowerem po nim niż chodzi.
W drodze z Kwietnika do Majewa spotykamy tomalosa.
Przed Zajączkowem spotykamy Piotrka Buciaka i z nim jedziemy na PK 17 – Zajączkowo – za górką, na wschodzie.
Ten punkt sprawia nam największą trudność. Dość długo szukamy. Piotrek też... rozdzielamy się z nim i... spotykamy znów na punkcie. Jesteśmy na punkcie jako 13 i 14 więc trawa nie jest jeszcze rozjeżdżona – Ci, co zostawili sobie go na koniec trafiają bez problemu po śladach ;-)
Po zjeździe śmiejemy się z Darkiem z tego błota, dzielimy się wrażeniami i z naszych akrobacji.
Postanawiamy zaliczyć PK 8 i dalej według pierwotnego wariantu.
Błotko nadal i wciąż. Trafiamy, zaliczamy, zatapiamy (w błocie :-)).
Pędzimy (tzn. taplamy się w błocie) do PK 15 – Próchnik – polanka nad potokiem Kamienica.
I tu zauważam, że hamulce mi się skończyły...
Szkoda, że zauważam ten fakt na zjeździe...
Zjeżdżam po betonowych płytach z zaciśniętymi klamkami (nic to nie daje), wyhamowywuję więc nogą... masakra :(
Na punkcie dociągam linkę... przednią, bo tylnej nie umiem odkręcić i mam... przedni hamulec – najwyżej wylecę przez kierownicę ale hamulce mam ;-)
Następna ofiara to PK 16 – Kadyny – wieża widokowa. Skoro wieża widokowa to bez problemu da się ją znaleźć. No i się znalazło.
Na wieży foty ale nie wyszły :(
Z 16 na 20-tkę... oj nie będzie łatwo.
Dostaliśmy ostrzeżenie, żeby jechać torami – nie blotem... to jedziemy.
Masakra... nie pamiętam kiedy mnie tak wytelepało.
Nie wyobrażam sobie jazdy tam bez kasku... już widzę swój mózg na torach...
Jakoś udaje nam się zdobyć PK 20 – Święty kamień. Tam mała sesja zdjęciowa.
Na 20 podziwiamy widoki, weryfikujemy czas i odległość i postanawiamy pedalić do mety z założeniem, że może uda nam się zdobyć PK 18.
W drodze powrotnej łapię kapcia. Pierwszy raz słyszę tak intensywne „SSSSSSSSSSSSSSSSSSSS!!!!!!!”.
Nie dziwne...
Przecięta opona...
Docieramy do 18. Liczymy... i postanawiamy odpuścić PK i pedalić na metę. Dobra decyzja. Przed metą zaliczam glebę OMC przez przeskakujący bębenek :(
Dojeżdżamy na metę, odbijamy karty i jedziemy pod szkołę by oddać karty i opróżnić plecak (trzeba zrobić miejsce na izobroniki).
Na boisku najeżdżam na kabel i robię spektakularny ślizg z finałem na asfalcie :(
Obite kolano, potargane JEDYNE bezdziurne getry, wbita kierownica w brzuch i obtłuczone ramie to konsekwencja najechania na kabel :(
Jedziemy do sklepu po browce, następnie myjemy rowery.
W kolejce do myjki poznajemy Turystę (miło było).
Następnie z Niewem i josivem oraz Resztą idziemy na browca.
Było super!!!
Jestem na 6 miejscu wśród 40 kobiet, Darek jest na 94 wśród 320 facetów, open zajmuję JEDYNE SŁUSZNE MIEJSCE dla kosmy100, czyli 100 na 361 uczestników ;-)
Zwycięża Darecki - jeszcze raz gratulacje i szkoda, że tak mało czasu było. Pomimo fajnie było Cię poznać w realu ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Harpagan 42© kosma100
To będzie mój pierwszy raz. Darek też jeszcze nie był, więc będzie to nasz pierwszy raz ;-)
Do bazy docieramy przed północą... późno. Rejestracja była do 23:30, więc trzeba będzie rano odebrać numerki i karty.
Zmechaceni podróżą idziemy spać. Trzeba choć ciutkę się wyspać.
Pobudka o 4:30. Szykowanie się, śniadanie, odebranie i przyszykowanie rowerów, rejestracja.
O 6:30 start. Trochę nerwowo, bo Darek nie może znaleźć lampek, pompki. Darek ma nie najlepszy humor, ogólnie analnie podchodzi do startu... mnie też się nie chce ale nic się nie odzywam, robię „dobrą minę do złej gry”, bo wiem, że jeśli powiem, że ja też mam wszystko w d... to ze startu nic nie będzie. Zaciskam zęby i uśmiecham się :-)
Planujemy trasę i w drogę!
Jako pierwszy punkt do zdobycia wybieramy PK 8 – Krasny Las – południowa strona bagna.
Najpierw trzeba wyjechać z miasta... nie jest to łatwe... często mamy z tym problem.
Jedziemy, jedziemy i lądujemy w okolicy punktu 19 – Bażantaria – Oblisk Augusta Papau.
No cóż... nie tu chcieliśmy wylądować... Postanawiamy zaliczyć więc PK 19. Jedziemy w sporej grupce. Trafiamy na punkt.
Teraz mała korekta planów. Wyjeżdżamy na drogę nr 504, jedziemy przez Milejewo, Kamiennik Wlk, Kwietnik. Tam zlokalizowany jest PK 12 – Kwietnik – szczyt górki.
Wjeżdżamy do lasu, troszkę błądzimy, po czym idziemy przez las na azymut szukając górki. Mijamy grzybiarzy. Idąc znajduję ślicznego, dużego prawdziwka. „Grzyb!” - krzyczę. Grzybiarz zdziwiony patrzy na mnie. „Proszę sobie go zebrać”. „Myślałem, że pani też zbiera grzyby”. „Nie, nie zbieram, zbieram punkty”.
Gościu się zdziwił, odchodząc słyszę jak mówi: „Piękny!”.
;-)
Może jak zainstaluję koszyk na kierownicę dla Musty to na rajdach będę grzyby do niego zbierać ;-)
Znajdujemy w końcu punkt.
Następnie jedziemy do Majewa. W drodze do Majewa zaczyna się błoto. BŁOTO, które nie opuści nas już do samego końca. Zaczynam rozumieć dlaczego to błoto przeżywał uczestnik trasy pieszo-rowerowej, mówiąc: „Straszne błoto, ciężko się idzie po nim, a co dopiero jeździ”.
Błotko na Harpaganie© kosma100
Dziwną konsystencję ma to błoto. Wygląda strasznie, a jeździ się po nim dobrze.
Gdyby u mnie było tyle błota nie było by szansy po tym jeździć a tam... fajne to elbląskie błoto ;-)
Lżej się jedzie rowerem po nim niż chodzi.
W drodze z Kwietnika do Majewa spotykamy tomalosa.
Mijanka z Tomalosem© kosma100
Przed Zajączkowem spotykamy Piotrka Buciaka i z nim jedziemy na PK 17 – Zajączkowo – za górką, na wschodzie.
Ten punkt sprawia nam największą trudność. Dość długo szukamy. Piotrek też... rozdzielamy się z nim i... spotykamy znów na punkcie. Jesteśmy na punkcie jako 13 i 14 więc trawa nie jest jeszcze rozjeżdżona – Ci, co zostawili sobie go na koniec trafiają bez problemu po śladach ;-)
Po zjeździe śmiejemy się z Darkiem z tego błota, dzielimy się wrażeniami i z naszych akrobacji.
Postanawiamy zaliczyć PK 8 i dalej według pierwotnego wariantu.
Błotko nadal i wciąż. Trafiamy, zaliczamy, zatapiamy (w błocie :-)).
Pędzimy (tzn. taplamy się w błocie) do PK 15 – Próchnik – polanka nad potokiem Kamienica.
I tu zauważam, że hamulce mi się skończyły...
Szkoda, że zauważam ten fakt na zjeździe...
Zjeżdżam po betonowych płytach z zaciśniętymi klamkami (nic to nie daje), wyhamowywuję więc nogą... masakra :(
Na punkcie dociągam linkę... przednią, bo tylnej nie umiem odkręcić i mam... przedni hamulec – najwyżej wylecę przez kierownicę ale hamulce mam ;-)
Następna ofiara to PK 16 – Kadyny – wieża widokowa. Skoro wieża widokowa to bez problemu da się ją znaleźć. No i się znalazło.
Na wieży foty ale nie wyszły :(
Z 16 na 20-tkę... oj nie będzie łatwo.
Dostaliśmy ostrzeżenie, żeby jechać torami – nie blotem... to jedziemy.
Masakra... nie pamiętam kiedy mnie tak wytelepało.
Nie wyobrażam sobie jazdy tam bez kasku... już widzę swój mózg na torach...
Jakoś udaje nam się zdobyć PK 20 – Święty kamień. Tam mała sesja zdjęciowa.
Darek obok Świętego kamienia© kosma100
Na 20 podziwiamy widoki, weryfikujemy czas i odległość i postanawiamy pedalić do mety z założeniem, że może uda nam się zdobyć PK 18.
Święty kamień© kosma100
Darek siada na Świętym kamieniu© kosma100
W drodze powrotnej łapię kapcia. Pierwszy raz słyszę tak intensywne „SSSSSSSSSSSSSSSSSSSS!!!!!!!”.
Nie dziwne...
Łatanie kapcia na Harpaganie© kosma100
Przecięta opona...
Uuuuu przecięta opona© kosma100
Dziura w oponie© kosma100
Docieramy do 18. Liczymy... i postanawiamy odpuścić PK i pedalić na metę. Dobra decyzja. Przed metą zaliczam glebę OMC przez przeskakujący bębenek :(
Widoczek w drodze na metę Harpagana© kosma100
Dojeżdżamy na metę, odbijamy karty i jedziemy pod szkołę by oddać karty i opróżnić plecak (trzeba zrobić miejsce na izobroniki).
Na boisku najeżdżam na kabel i robię spektakularny ślizg z finałem na asfalcie :(
Obite kolano, potargane JEDYNE bezdziurne getry, wbita kierownica w brzuch i obtłuczone ramie to konsekwencja najechania na kabel :(
Jedziemy do sklepu po browce, następnie myjemy rowery.
W kolejce do myjki poznajemy Turystę (miło było).
Następnie z Niewem i josivem oraz Resztą idziemy na browca.
Było super!!!
Jestem na 6 miejscu wśród 40 kobiet, Darek jest na 94 wśród 320 facetów, open zajmuję JEDYNE SŁUSZNE MIEJSCE dla kosmy100, czyli 100 na 361 uczestników ;-)
Zwycięża Darecki - jeszcze raz gratulacje i szkoda, że tak mało czasu było. Pomimo fajnie było Cię poznać w realu ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 128.73km
- Czas 08:31
- VAVG 15.12km/h
- VMAX 43.70km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
hej :) świetna relacja. i zdjęcia :D
również żałuję że tak krótkie było nasze spotkanie - ale cóż - nadrobimy to - wierzę w to :)
pozdrawiam :) emonika - 07:08 piątek, 21 października 2011 | linkuj
również żałuję że tak krótkie było nasze spotkanie - ale cóż - nadrobimy to - wierzę w to :)
pozdrawiam :) emonika - 07:08 piątek, 21 października 2011 | linkuj
Cały rajd po błocie przejechać i na koniec na boisku gleba.Tak się zdarza.kupuj tego górala jak najszybciej bo się wykończysz na tym Kellysku.Ja Cię i tak podziwiam na tych cienkich kołach w tym terenie.
pozdrawiam:) Rafaello - 08:11 czwartek, 20 października 2011 | linkuj
pozdrawiam:) Rafaello - 08:11 czwartek, 20 października 2011 | linkuj
Gratulacje debiutu ,niezŁy wynik jak na pierwszy raz .Ja już dawno mam to za sobą ,jadnak na moim debiucie pogoda byŁa bardziej Łaskawa ,za to na innych dostaŁem w d..pę.stare czasy.Pozdrowienia dla Darka DJK71 .
focus74 - 20:52 środa, 19 października 2011 | linkuj
Błoto było niesamowite, wrażenia bezcenne, Twoja relacja jak zwykle ciekawa. Pozdrawiam.
pjoz - 20:00 środa, 19 października 2011 | linkuj
ja się zastanawiam czy dam rade pojechać na rajd niepodległości a co dopiero na harpagan... ale gdybym raz i zdecydowanie zerwała z netem to pewnie kondycja by wróciła bo w coś ten czas musiałabym zainwestować... eh...
anonimowa agenciara - 16:18 środa, 19 października 2011 | linkuj
anonimowa agenciara - 16:18 środa, 19 października 2011 | linkuj
Rozwacz ? Pytałem się google-a ale on też tego nie zna ;P
amiga - 07:10 środa, 19 października 2011 | linkuj
Piękne fotku. Ale to jedno opisane jako "Darek siada.... " zdecydowanie wygląda na inną czynność ;)
Opona dokonała żywotu. Ja 2 tak rozwaliłem w tym roku, nawet na Harpagana nie musiałem jechać ;(
Błoto zajebiste. Darek teżwspominał, że jest jakieś inne. amiga - 08:24 wtorek, 18 października 2011 | linkuj
Opona dokonała żywotu. Ja 2 tak rozwaliłem w tym roku, nawet na Harpagana nie musiałem jechać ;(
Błoto zajebiste. Darek teżwspominał, że jest jakieś inne. amiga - 08:24 wtorek, 18 października 2011 | linkuj
Widzę że ta sflaczała dętka tak na Ciebie podziałała że aż czubki od Twoich butów stanęły "dęba". Ładne błotko ! Darek tęż ładny i Ty oczywiście bez zarzutu , super !
pozdrawiam Jurek57 - 20:43 poniedziałek, 17 października 2011 | linkuj
pozdrawiam Jurek57 - 20:43 poniedziałek, 17 października 2011 | linkuj
widziałam w weekend na facebooku kilka rowerów znmajomych... i się dziwiłam, skąd oni tyle błota przywieźli? No to teraz odpowiedziałaś na moją zagadkę, oni wszyscy zaliczali tę frajdę razem z Wami! :)))
Świetna relacja, fajnie tak sobie poczytać o przygodzie i rywalizacji :)
i Musta na Harpaganie też wymiata ;)
pozdrowerki dla dzielnych Przygodożerców! :) Aga - 20:01 poniedziałek, 17 października 2011 | linkuj
Świetna relacja, fajnie tak sobie poczytać o przygodzie i rywalizacji :)
i Musta na Harpaganie też wymiata ;)
pozdrowerki dla dzielnych Przygodożerców! :) Aga - 20:01 poniedziałek, 17 października 2011 | linkuj
Gratulacje!!! Twarda z Ciebie zawodniczka! :)
"JEDYNE SŁUSZNE MIEJSCE" :D
PS Zapuszczasz włosy? ;) alistar - 19:53 poniedziałek, 17 października 2011 | linkuj
Komentuj
"JEDYNE SŁUSZNE MIEJSCE" :D
PS Zapuszczasz włosy? ;) alistar - 19:53 poniedziałek, 17 października 2011 | linkuj