Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2016

Dystans całkowity:409.74 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:35:10
Średnia prędkość:11.65 km/h
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:51.22 km i 4h 23m
Więcej statystyk
Piątek, 30 września 2016

Jazdy w ramach Dąbrowskiej Szkoły Rowerowej

Łosień - Ząbkowice - Łęknice.
Tam małe nieporozumienie. Czekam na "kursantkę" na innym przystanku.
W końcu dochodzę i dojeżdżam na właściwy.
Razem pedalimy do Huty Katowice.
Chwila (dłuższa) na pogawędkę i każda jedzie w swoja stronę.
Jadę przez Ząbkowice do domku.
Zdjęcie z dedykacją dla Keba :-)
Zagłębie!!!
Zagłębie!!! © kosma100

Wszystkim Chłopakom oraz Mężczyznom życzę WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO w Waszym dniu!!!

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)

  • DST 32.38km
  • Czas 03:49
  • VAVG 8.48km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 29 września 2016

Jazdy w ramach Dąbrowskiej Szkoły Rowerowej

Najpierw do centrum na spotkanie z kursantami Dąbrowskiej Szkoły Rowerowej.
Później z nimi Dąbrowa Górnicza Centrum - Manahattan i z powrotem.
Kosma na trójkołowcu :-)
Kosma na trójkołowcu :-) © kosma100
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądajacych :)
  • DST 15.98km
  • Czas 02:23
  • VAVG 6.70km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 27 września 2016

Jazdy w ramach Dąbrowskiej Szkoły Rowerowej

Dzisiejsza jazda z Panią w wieku 72 lat!
Super, że Pani spędza aktywnie czas!
Najpierw z Alei do Centrum, później przez Podlesie, Strzemieszyce na Kazimierz. Powrót przez Staszica.
Park w Kazimierzu
Park w Kazimierzu © kosma100
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 23.32km
  • Czas 02:17
  • VAVG 10.21km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 25 września 2016 | Uczestnicy Kategoria Zupełnie przypadkowo :-)

Schody do... piekła?

Weekend nierowerowy. Miał być w zamyśle trochę rowerowy ale schody zweryfikowały plany.
Wraz z Tomkiem postanawiamy naprawić mojemu Tacie schody. Betonowe schody...
Nie będę opisywać szczegółów, bo to nie blog budowlany.
Ale... nie było lekko...
Krótka fotorelacja:
Tomek w akcji
Tomek w akcji © kosma100
Schody in progress
Schody in progress © kosma100
Jako, że jestem niepoprawną optymistką, myślałam, że schody skończymy w sobotę, wsiądziemy na rowery, popedalimy do Ani, następnie rano w niedzielę pojedziemy rowerami na grę terenową i wrócimy do domku rowerami.
Życie i nasze nieudacznictwo budowlane zweryfikowało plany. W sobotę późnym wieczorem jedziemy do Ani samochodem. Pobudka o 6:00, jedziemy kończyć budowanie szalunku. ) 9:00 robimy przerwę, jedziemy do domku się umyć i naginamy po Anię, by wraz z Nią udać się do Będzina na grę terenową.
Trochę niejasny regulamin na stronie pozwala nam na zrobienie złych założeń, że o 13:00 będzie już po rajdzie :-)
Ach... życie jak matematyka - jeśli zrobisz złe założenia, pomimo poprawnego udowadniania gów... Ci wyjdzie ;-)
W bazie rajdu okazuje się, że startujemy o 12:49.
Ech... a beton i schody czekają...
Pan na odprawie mówi, że źródłem pytań i odpowiedzi była Wikipedia, wiec czytamy stronę poświęconą Będzinowi i staramy się jak najwięcej zapamiętać.
Godzina zero i ruszamy!
Na początku próbuje bezskutecznie zmobilizować moją drużynę do truchtu (nie do biegu, bo nie dam rady!).
Drużyna idzie, bo:
- Tomek jest obolały przez pracę nad chodami;
- Ani się nie chce.
O.K. Idziemy. Pierwszy punkt - max. punktów, drugi max...
Trzeci - pytanie tak przewidywalne jak to, że Asica wróci kiedyś na rower:
"Wymień pięciu prezydentów Będzina."
K...Yyyy....Wrrr...
No do tego pytania nie doszliśmy :(
Sukces - bo wymieniamy jednego - tymczasa :-)
Kolejne punkty zdobywamy superowo.
Nadmienię, że na strzelnicy jestem jedyną osobą, która trafiła 5 strzałów do tarczy ;-) i tym o to sposobem uzyskałam max. punktów na tej "bazie" (punkty kontrolne nazywane są bazami na tym rajdzie). Pierwszy próbny strzał był podpowiedzią dla mnie, że trzeba celować trochę niżej. Chyba tylko ja czerpię doświadczenie przez obserwowanie :-)
Strzały prosto w tarczę!
Strzały prosto w tarczę! © kosma100
Od dzisiaj mówcie mi Miami Vice :-)
Było jeszcze "strzelanie" do hula-hopa z piłeczek (piłeczki skutecznie odbijały się od podłoża - szkoda, że nie było strzału próbnego) i skakanie na skakance, gdzie Ania pokazała klasę :-)
Reasumując gdyby nie prezydenci, to bylibyśmy na pudle!
Nie wiemy jakie mamy miejsce, bo jeszcze nie ma wyników ale jesteśmy zadowoleni.
Czas razem z wykonywanymi zadaniami, wiec nieźle (jak na mnie :-))
Po rajdzie wróciliśmy do robienia schodów.
I teraz... taka myśl mnie naszła... Zawsze się mówi jak coś boli np. "nóg nie czuję"...
Ja bym chciała wszystkiego nie czuć. Ze wszystkich części mojego ciała nie czuję tylko:
- 14 palców;
- brzucha;
- 2 stóp.
Resztę części czuję... :(
Resztę czuję. CZUJĘ BARDZO!
Chciałabym być jak kot - mieć "target oriented" na karton...
Daj kotu karton :-)
Daj kotu karton :-) © kosma100
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających!
  • DST 3.14km
  • Czas 00:30
  • VAVG 9:33min/km
  • Aktywność Chodzenie
Czwartek, 22 września 2016 Kategoria Rowerowa Norka, Zupełnie przypadkowo :-)

Dzień bez samochodu

Rankiem przez Ząbkowice, Antoniów na molo przy Pogorii III na jazdy w ramach Dąbrowskiej Szkoły Rowerowej.
Później trasa na jazdach.
Następnie kieruję się do Kauflandu, po prezent dla cioci.
Po drodze wpadam do Fabryki Pełnej Życia.
Fabryka pełna życia Dąbrowa Górnicza, Dąbrowa Górnicza - lubię to!
Fabryka pełna życia Dąbrowa Górnicza, Dąbrowa Górnicza - lubię to! © kosma100
Fabryka pełna życia Dąbrowa Górnicza, Dąbrowa Górnicza - lubię to!
Fabryka pełna życia Dąbrowa Górnicza, Dąbrowa Górnicza - lubię to! © kosma100
Siedem grzechów głównych
Siedem grzechów głównych © kosma100
Siedem grzechów głównych
Siedem grzechów głównych © kosma100
Po zakupach do cioci... na imieniny :-)
Później poczta i na korepetycje.
Dzień bez samochodu :-)
Dzień bez samochodu :-) © kosma100
Zonk i do Ani.
Po korepetycjach u Ani jadę do Lidla i po drodze super scenka. Ja jadę w krótkim rękawku, a obok dziewczyna przy samochodzie w kurtce i czapce! W Lidlu, zupełnie przypadkowo, spotykam Tomka.
Robimy zakupy i jedziemy do domku.
Po drodze zauważamy fajny mural :)
Mural na bloku - Dąbrowa Górnicza - lubię to!
Mural na bloku - Dąbrowa Górnicza - lubię to! © kosma100
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 48.94km
  • Czas 04:43
  • VAVG 10.38km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 17 września 2016 | Uczestnicy Kategoria Rozkręcamy Kudłatych :), Zupełnie przypadkowo :-)

Pierwsza setka Kudłatych!

Stworzyliśmy potwory!
Kudłaci, którzy przez ostatnie 20 lub więcej lat nie jeździli na rowerach, postanowili (za naszą namową) zrobić swoja pierwszą setkę w życiu. Nie setkę wódki (bo taką zrobili pewnie niejedną) tylko rowerową setkę :-)
Umówiliśmy się już pod koniec sierpnia na ten dzień. Prognozy nie były zachęcające - miało lać cały dzień, a od 14:00 miały być burze.
Rano - nie pada. Super!
Mieliśmy wyruszyć o 6:00, wyruszamy po 7:00.
Łosień - Niegowonice.

Poranne słoneczko
Poranne słoneczko © kosma100
Jedziemy!
Jedziemy! © kosma100
W Niegowonicach odbijamy na Łazy.
W Łazach, po 13 km pierwszy postój "na banana" :-)
Pierwszy postój
Pierwszy postój © kosma100
Łazy stawiki
Łazy stawiki © kosma100
Następnie Rokitno Szlacheckie, Ogrodzieniec, Podzamcze, Bzów, Kalinówka, Żerkowice.
W Żerkowicach robimy postój na kawę na stacji benzynowej. Zaczyna kropić.
Siamoszyce, Szypowice, Dzwono-Sierbowice, Sierbowice, Siadcza, Dobraków.
W Dobrakowie odwiedzam grób Znajomej :(, zapalam znicza i pedalimy dalej.
Sensacja - krowy :-)
Rowerzyści vs krowy
Rowerzyści vs krowy © kosma100
Wierzbica, Wierbka, Pilica.
Rynek w Pilicy
Rynek w Pilicy © kosma100
W Pilicy jemy obiadek i wracamy do domku. Z Pilicy jedziemy cały czas w deszczu.
Do domku dojeżdżamy o 18:00. Szczęśliwi, zadowoleni.
Kudłaci nie wierzyli, że zrobią setkę, a teraz już mamy plany na dwusetkę w czerwcu 2017.
Super :-) Fajnie patrzeć jak "rośnie dziecko" :-)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)

  • DST 102.33km
  • Czas 08:25
  • VAVG 12.16km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 10 września 2016

Umordowana na Mordowniku

Pobudka o 6:00, bo piechurzy śpiący na sali zaczynają się krzątać, ponieważ mają odprawę o 6:30.
Wstajemy, jemy, ubieramy się, wysłuchujemy odprawy o 7:30 i o 8:00 startujemy.
Po otrzymaniu map planujemy trasę. Ciężko się planuje, bo kółeczka, które oznaczają punkty kontrolne są bardzo mało widoczne.
Dajemy jednak radę i wyruszamy na trasę.

Zaczynamy od podjazdu pod górę w kierunku Dzwonowic.
PK 1 - "kępe drzew" sobie na razie darujemy, jak zostanie czasu to go zaliczymy na końcu (pewnie go nie zaliczymy :p).
Odpuszczamy go, ponieważ znamy te okolice, mieliśmy już tam punkt na naszym rajdzie, a ostatnio zaorali drogę i nie uśmiecha nam się dymać po zaoranym polu.
Jedziemy na PK 19 - "róg lasu", który zaliczamy bez problemu. Końcówka dojazdu przez zaorane pole :-)
Na PK
Na PK © kosma100
Dojazd do PK 19
Dojazd do PK 19 © kosma100

Tomkowi zaczyna skakać łańcuch. Zaczyna obserwować czy to zapadka w wolnobiegu, czy zużyty napęd.
Naginamy na kolejny punkt - mam lekkie obawy czy dotrzemy na niego od południa, bo ścieżka na mapie zanika ale okazuje się, że była to dobra decyzja i zaliczamy punkcior.
Podjeżdżamy pod górę, by zaliczyć PK 9 - "zakręt drogi" i przeskakujący napęd u Tomka robi się nie do zniesienia. Diagnoza pada - zużyty łańcuch. Zaczyna się robić niebezpiecznie. W trakcie podjeżdżania mijamy się z pędzącym z góry Grzesiem i goniącym go Pawłem S.
Po zaliczeniu PK decydujemy się rozdzielić - Tomek zjeżdża do Pilicy i będzie próbował zakupić łańcuch, ja jadę sama zaliczać punkty.
Biorę od Tomka sakwę, do której Tomek wkłada narzędzia, dętki i łatki i jadę.
Wjeżdżam w las, kierując się do PK 7 - "ogrodzenie na drodze" i po chwili coś ciężko mi się podjeżdża. Patrzę - z przodu kapeć.
Ech... Nic - trzeba załatać.
Okazuje się, że przednie koło, które mam z prądnicą jest z "antyzłodziejskimi" nakrętkami, a nie z szybkozamykaczem.
- To nic - myślę - mam przecież zestaw narzędzi z kluczem. Patrzę do sakwy i niezbędnika nie ma :( w niezbędniku była także łyżka do opon.
Pięknie się zaczyna :(
W życiu trzeba być twardym, nie miętkim, więc kombinuję.
Jako łyżki do opon używam zamknięcia w pompce i łatam dętkę nie zdejmując koła.
Nietypowa łyżka do opon :-)
Nietypowa łyżka do opon :-) © kosma100
Macam oponę w miejscu kapcia ale niczego nie znajduję.
Przy okazji zagaduje mnie uczestnik rajdu. Chwila rozmowy - On rusza dalej, ja dalej walczę z kołem.
Pompuję i słyszę psss.... Cholera! Jednak coś było w oponie, a ja tego nie wyczułam. Maluję zakreślaczem miejsce na oponie, z którego wydobywa się powietrze i powtarzam czynność łatania dętki dodatkowo eksplorując miejsce w oponie. Niuc nie znajduję ale bardzo rozgrzebuję dziurę w oponie paznokciami i chyba wtedy to coś wypada.
Pompuję i trzyma Uff.
Mija mnie kolejny uczestnik, którego zagaduję czy ma więcej łyżek i czy może mi jednej pożyczyć. Może. Pożycza.
Trzeba się zabezpieczyć na kolejnego kapcia :-)
Na kapciach tracę jakieś 50 minut :( no cóż i tak nie walczę o podium tylko jadę dla przyjemności :-) Na walkę przyjdzie czas :-)
Jadę do punktu 7 - "ogrodzenie na drodze".
Dojeżdżam do skrzyżowania i mierzę ile mam od skrzyżowania do przecinki, w którą mam wjechać. 1 cm + 2,5 cm.
Na liczniku mam 26,3 km czyli jak dodam 0,5 km i 1,25 km to wyjdzie 27,55 km.
O.K. Odmierzam. Jest przecinka. Super. Naparzam!
Trochę nie zgadza mi się kierunek przecinki - powinna iść bardziej w kierunku północnym a ona idzie po jakimś czasie na zachód.
Ścieżka kończy się leżącym drzewem :(
Wracam do drogi i cofam się szukając innej przecinki. Dojeżdżam ponownie do tej. Spotykam piechurów, którzy także szukają PK 7.
Przedzierają się przez krzaki, ja wracam do drogi i... odpuszczam. Jadę na zachód. Po 450 metrach napotykam jedną przecinkę. Wjeżdżam w nią - kończy się polaną. Po 50 metrach następna przecinka. Wjeżdżam. Jest punkt!
No tak - na studiach matematycznych powinni uczyć liczyć do 100 :-)
Najciemniej pod latarnią :-)
Jadę dalej gdy Tomek dzwoni. Mówi, że naprawił już rower i możemy się spotkać na PK 6.
Jadę więc na PK 6, nie widząc, że mam złożoną mapę, która zasłania informację, że po PK 7 miałam jechać na PK 10, a nie na PK 6.
Spotykam się z Tomkiem, jemy i zmieniamy plany wracając do PK 10 - "za kapliczką".
Z 10 jedziemy na 4, który jest w Domaniewicach. Najpierw pchańsko pod górę polami przez kilometr, później czesanie lasu, bo ścieżki trochę się nie zgadzały. Udaje nam się w końcu zaliczyć PK 4.
Jedziemy przez Kwaśniów, Golczowice do Zalesia Golczowickiego, gdzie zlokalizowana jest dwunastka.
Kolejny punkt to bufet na Pustyni Błędowskiej, dokładniej w Chechle. Jest 15:44. Jeszcze nikła nadzieja na komplet punktów.
Po paru wafelkach i wodzie jedziemy na PK 14. Odpuszczamy jazdę czarnym szlakiem - na tych rowerach to nie ma sensu i wijamy na PK 14 od strony Rodaków.
Kolejny punkt i kolejny podjazd. Powoli zaczynam mieć dość tych podjazdów, dość tego piachu... dość mojej kondycji, której nie mam :(
Pchanie po piasku, bo moim Kellyskiem z oponami wybitnie nie nadającymi się do jazdy po piachu po prostu nie da się jechać :(
Z PK 15 jedziemy na PK 16. Umysł już nie ten (zmęczenie robi swoje) i odmierzamy od odejścia szlaku czarnego, który odchodzi w rzeczywistości w innym miejscu. Przez to czeszemy las 250 metrów dalej szukając "rogu lasu".
Wracając tyłami nachodzimy na punkt. No tak - rozumiemy swój błąd.
Mam dość. Decyduje się wracać do bazy.
Pomimo tego, że przejeżdżamy ook punktów PK3, PK5 nie zaliczamy ich - nie chce mi się.
Odpuszczam. Odpuszczam do bólu. Perfidnie odpuszczam "bo tak". Do tego stopnia, że obok bazy jest lopka na torze mtb (2 punkty do zaliczenia), które ODPUSZCZAM (bo tak!).
PK 2 też jest rzut beretem od bazy. Oczywiście jego też odpuszczam (dla zasady).
Tym sposobem oddaję za darmo 5 punktów.
No cóż. Padłam. Padłam i nie podniosłam się, nie poprawiłam korony i nie zapierniczałam by zaliczyć pozostałe punkty.

A wieczorem posiadówa, rozmowy na tematy wszelakie, przeżywanie tras, degustacja trunków - nalewki z kwiatu bzu i innych.
Tym razem przywiozłam porterówkę :-)
Porterówka się robi!
Porterówka się robi! © kosma100

Pomimo mojego braku kondycji, było super.
Umordowałam się ale w końcu nazwa rajdu zobowiązuje :-)
Trzeba zacząć jeździć na rowerze! Trzeba odbudować swoją kondycję. Trzeba zacząć startować w imprezach.
Jak trzeba to trzeba :-)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)






  • DST 105.08km
  • Czas 07:52
  • VAVG 13.36km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 9 września 2016 Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;))), Kosmacz - Powsinoga :)

Powrót na Bikestats, wyjazd do Pilicy

Po półtoragodzinnej rozmowie telefonicznej z Młynarzem postanawiam wrócić na Bikestats i robić, w miarę systematycznie wpisy :-)
Więc (wiem, nie powinno się zaczynać zdania od "więc", więc je zacznę :p) zaczynam!
Postanowiłam także wrócić do startów w rajdach na orientację. To cholernie złudne "oszczędzanie czasu" poprzez rezygnację z przyjemności startów w rajdach nie jest dobre. Teraz po prostu wpisuje imprezy w kalendarz i czas ma się na nie znaleźć. Doba nie jest z gumy ale trzeba w końcu się zmobilizować i zorganizować się!
Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Zapisuję więc mnie i Tomka na Mordownika. Ta edycja Mordownika odbywa się blisko (30 km) naszego domu - w Pilicy. Tereny zjeżdżone na maksa ale i tak będzie ciekawie :-)
Piątek więc tak sobie planuje by o 12:00 wyruszyć do Pilicy rowerkiem. Mam trochę poślizg z wyjazdem, bo jak to zawsze bywa - ilość rzeczy do zrobienia wzrasta odwrotnie proporcjonalnie do malejącego czasu pozostałego do wyjazdu.
Ruszam w końcu o 13:00.
Weekend czas zacząć :-)
Weekend czas zacząć :-) © kosma100
Do Pilicy mam 30 km ale ja planuję tak trasę, by przy okazji objechać część trasy, którą będziemy robić za tydzień z Kudłatymi.
Kudłaci - nasi przyjaciele, którzy zaczęli jeździć rowerem w tym roku, dla których niedawno 30 km to była granica możliwości, 17 września zrobią z nami swoją pierwszą setkę w życiu :-)
Najpierw do Niegowonic, następnie przez Łazy do Ogrodzieńca.
Widoczek po drodze
Widoczek po drodze © kosma100

Skałki przy drodze
Skałki przy drodze © kosma100

Z Ogrodzieńca przez Bzów, Siamoszyce, Szypowice, Dzwono-Sierbowice do Dobrakowa. Tutaj chwilę zastanawiam się czy nie odwiedzić grobu mojej koleżanki ale nie zmieściłam znicza do sakw, więc daruje sobie - odwiedzę ją w przyszłą sobotę.Dalej Otola, Udórz, Kleszczowa i Pilica.
Dobra, niech będzie połówka :-)
Dobra, niech będzie połówka :-) © kosma100
W bazie jestem przed 18:00, więc jadę jeszcze na rynek, kupuję piwko i jadę na fajną miejscówkę nad jeziorem.
Zasłużone piwko nad jeziorem
Zasłużone piwko nad jeziorem © kosma100

W pięknych okolicznościach przyrody wypijam zasłużonego browarka i jadę do bazy. Wieczorem dojeżdża Tomek - teraz czas, by spotkać się ze znajomymi i spędzić przyjemnie wieczór :-)
Mapka wjeżdża:



Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :) 


  • DST 78.57km
  • Czas 05:11
  • VAVG 15.16km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl