Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Czarna lista kierowców bałwanów

Dystans całkowity:2463.43 km (w terenie 60.70 km; 2.46%)
Czas w ruchu:124:36
Średnia prędkość:20.09 km/h
Maksymalna prędkość:45.10 km/h
Liczba aktywności:68
Średnio na aktywność:36.77 km i 1h 49m
Więcej statystyk
Czwartek, 24 marca 2016 Kategoria Czarna lista kierowców bałwanów

Jaja się wszystkim rzuciły na mózg! (jeżeli go mieli)

Ruszam po Kangurka, który znów u mechanika. Statystyka Kangura w tym roku wygląda mało zachęcająco - od stycznia przejechał jakieś 200 km i już drugi raz jest u "lekarza".
To oczywiście przyczyniło się do tego, że przejechałam więcej niż 20 km w tym roku :p
Kangurowi za to wielkie "torba zapłać".

Wiec ruszam z domku. Po przejechaniu około 300 metrów widzę jadącą ciężarówkę na czołówkę na mnie.
Próbuje wyprzedzić kogoś i jedzie centralnie na mnie.
Nie jedzie szybko (około 40 km/h) ale jedzie wprost NA MNIE!
Zjeżdżam na chodnik (na szczęście było obniżenie i wjechałam).
Patrzę idiocie w oczy i macham rękami (robię tak zwane pajacyki) i pukam się w czoło. Kierowca Tfu! Prowadzacz tej ciężarówki również robi pajacyki - pewnie to ja jestem winna, że jechał na czołówkę.
Ech...
No tak zbliża się Wielkanoc, więc pewnie mu jaja zasłoniły widoki i myślenie.
Jadę dalej. Szybko jakoś mi przechodzi, bo nie drążę tematu - co by było jak by ktoś jechał prawidłowo ale nie śledził tego czy ktoś jedzie na czołówkę albo źle ocenił zagrożenie...
Pogoda super. Piękne słoneczko, chociaż o 4:00 było minus 3 stopnia Celsjusza.
Dojeżdżam do Huty Katowice, mijam ją i kręcę dalej.
Na ulicy Piłsudskiego (dwa pasy w jedną stronę). Za światłami jeden idiota wyprzedza mnie na centymetry (i jest ich o wiele mniej niż 100).
Macham ręką, co daje taki skutek, że nastepnych 5 wyprzedza poprawnie.
Nagle RACH! Nagle CIACH! I samochód przejeżdża bardzo blisko. Wyciągam rękę, ręka nie jest wyprostowana (czyli ma poniżej 70 cm) i dotyka samochodu.
-"Ty idioto!" - krzyczę.
Obracam się do tyłu i zmieniam tor ruchu na środek pasa, by żaden idiota już nie próbował mnie tak wyprzedzić.
Wkurzona jadę dalej. Tymczasem (łąką lasem) okazuje się, że ostatni kiler rowerzystów skręca w osiedle. Nie zastanawiając się długo skręcam za nim. Jadę za nim. Gostek przejeżdża miedzy innymi po trawniku "skracając drogę", bo tu łatwiej było skręcić - poprzednie skrzyżowanie jest zbyt skomplikowane na jego mały móżdżek.
Dojeżdża pod jakiś budynek i próbuje zaparkować (trochę mu nie idzie). W końcu dojeżdżam mu do okna, widzę gościa w kapeluszu, pokazuję by otworzył okno. Otwiera, a ja mówię:
- "Jaką odległość należy zachować od wyprzedzanego rowerzysty?"
- "Nie wiem o co chodzi".
- "Chodzi o to, że pytam pana jaką odległość należy zachować od wyprzedzanego rowerzysty?"
- "Ale o co chodzi?".
Kkk......
- "Czy wie pan, że wyprzedził mnie pan z taką odległością?" (pokazuje mu).
- "Ale przecież nic się nie stało".
K*** mać!!!
- "Nie, no ja nie mogę. Zgłoszę to policji!" - mówię i robię zdjęcie tablicy rejestracyjnej.
Temu panu jaja mózg zasłoniły
Temu panu jaja mózg zasłoniły © kosma100
Gościu wydygał. Podszedł do mnie i mówi:
- "Proszę powiedzieć o co chodzi?"
- "Wyprzedził mnie Pan z nieodpowiednią odległością. Jaką odległość należy zachować od wyprzedzanego rowerzysty według Prawa o Ruchu Drogowym?"
- "5 metrów".
- "Buahaha, ja nie mogę, pan nawet nie zna przepisów! A jaką pan zachował? Mniej niż 70 cm! Wystarczyłoby, żeby pan przeprosił jak rozmawiałam z panem i może byłoby o.k. teraz to nie jest o.k. dzwonię po policję".
Gościu panika w oczach... Podbiega do mnie, przeprasza (no tak przecież przed chwilą dałam mu instrukcję).
- "Jakby pani wiedziała jaki mam dzień - jadę po lekarstwa do mojej umierającej żony. Myślałem, że się zmieszczę, a tu nagle pojawił się samochód z lewej".
K***********!
Tłumaczę palantowi, jakie znaczenie ma wielkość (nie członka tylko odległości od wyprzedzanego rowerzystki), cała się trzęsę. WTEM wychodzi z budynku jego żona (umierająca) i pyta o co chodzi.
Ignoruję ją (przecież umiera). Tłumaczę dupkowi, że ja się nie przewróciłam ale 50 % rowerzystów jeżdżących po drodze mogło by mu się przewrócić pod koła i ciekawie jak by mu się żyło gdyby kogoś zabił.
Przeprasza... po raz enty.
Może coś zrozumiał... morze...

Niestety facetom przed Wielkanocą jajka zasłaniają mózg, myślenie i wszystko inne.
Później do Ani, która ma taki widoczek z okna:
Taki sobie widoczek z okna
Taki sobie widoczek z okna © kosma100

Nastepnie do kotów:
Na komodach leżą dwa tygrysy
Na komodach leżą dwa tygrysy © kosma100

Aż mnie dziwi, że wśród dzisiejszych wirtuozów szos nie było kobiet.
No tak... bo one przecież nie mają jaj - nie miało im co przysłonić oczu i rozumu :)

No to wesołego jaja!
Wesołego jaja! Rowerowego oczywiście!
Wesołego jaja! Rowerowego oczywiście! © kosma100

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)




  • DST 12.92km
  • Czas 00:46
  • VAVG 16.85km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 18 marca 2016 Kategoria Czarna lista kierowców bałwanów

Jadę zdobywać Monte Cassino!

Rankiem do Ząbkowic na dworzec PKP. Następnie pociągiem do Gliwic.
Na dworcu PKP
Na dworcu PKP © kosma100
Wsiadam do pociągu. Proszę mężczyznę by się przesiadł, bo siedzi na miejscu gdzie wiesza się rowery. Facet wstaje bez problemów. Po powieszeni roweru proponuję mu żeby sobie usiadł przy rowerze. Dziękuje. Siadam więc ja.
Naprzeciwko mnie siedzi gościu i prowadzi monolog:
- Tak przyszła z rowerem, to pan musiał wstać, bo rower trzeba powiesić! Rower najważniejszy! Ech, takich ludzi powinno państwo dotować - biedacy jacyś! Jakiś obojniak - ani kobieta, ani mężczyzna. Manicure, kolano obdarte, jedzie zamiast do pracy to na rower. Tatuś pewnie zapłaci. (tak młodo wyglądam, że tatuś mnie jeszcze sponsoruje? :D) Jak można na takim obdartym siodełku dupę posadzić? Na tańce by poszła, obiad w domu ugotowała, to nie - będzie zdobywać Monte Cassino na rowerze! Tak tymi rowerami jeżdżą po chodnikach, przepędzają, to jest normalnie choroba psychiczna. Ich trzeba leczyć! Albo jeżdżą po ulicach i co będzie jak samochód obedrą? To ja płacę! Jak ja nie lubię jak ktoś się obnosi ze swoimi zainteresowaniami!

A gościu obnosił się z puszką piwa. Dobrze, że wysiadł w Sosnowcu, bo już miałam na końcu języka parę tekstów do niego. Ale wytrzymałam :)

Miałam w planach powrót z Gliwic rowerkiem ale niestety spotkanie się przeciągnęło i wracałam częściowo pociągiem. Do Sosnowca pociągiem. Z Sosnowca na rowerku. W Sosnowcu na światłach autobus zmiótł by mnie z powierzchni ziemi. Dojeżdżam do świateł i światło zmienia się na pomarańczowe i czerwone. Hamuję. Normalnie, nie gwałtownie. Autobus jadący za mną pędzi i w ostatniej chwili odbija w lewo, śmigając przy mnie na czerwonym. Nie wiem dokładnie co się zadziałało ale wylądowałam na środku skrzyżowania (musiał mnie jakoś "porwać") nie przewróciłam się. Stanęłam więc na środku przy wysepce. Autobus pognał dalej. Radiowóz, który stał na światłach na skrzyżowaniu nie zareagował. Byłam w takim szoku, że po prostu pojechałam dalej. Mało brakowało...
Po drodze widzę mój mały sukces. Jakiś czas temu byliśmy proszeni o opinię do wybudowanej drogi dla rowerów oraz chodnika. Nie mogłam przepchnąć swojego zdania, że trzeba podciągnąć chodnik i drogę 200 metrów dalej, bo zarówno chodnik jak i nowa droga zaczynają się "nigdzie" i kończą "nigdzie". Oczywiście rozumiem, że od razu nie zbudujemy całej infrastruktury ale wystarczy pociągnąć te 200 metrów i połączyć chodnik z istniejącym chodnikiem, a drogę doprowadzić te 200 metrów do drogi przy garażach. "Ale tam nie ma drogi dla rowerów!" - argumentowali. Ale jest normalna droga i rowerzysta będzie miał ciągłość jazdy, a nie nagle musi jechać po niby chodniku. Wtedy moje argumenty i prośby zdawały się lecieć w próżnię. Nie było akceptacji na wdrożenie tego rozwiązania.
Jakież było moje zdziwienie jak zobaczyłam, że jednak się da :)
Doprowadzenie drogi dla rowerów do drogi przy garażach :)
Doprowadzenie drogi dla rowerów do drogi przy garażach :) © kosma100

Jadę do Ani, później na korepetycje i do domku.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)

  • DST 32.50km
  • Czas 02:00
  • VAVG 16.25km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 19 lipca 2013 Kategoria Czarna lista kierowców bałwanów, Do pracy / z pracy

Uratowałam życie niejednemu rowerzyście oraz innym uczestnikom ruchu drogowego...

Ech...
Niby nierowerzystowe a jednak...

Maluch - składak © kosma100


Nie będę wpisywać kilometrów zrobionych rowerem...
Zrobię wpis z wydarzeń dnia dzisiejszego... byłam uczestnikiem ruchu ale nie rowerowym - blachosmrodowym...
W lipcu, z racji "oszczędności czasu" (to mój ostatni miesiąc pracy w korporacji) jeżdżę do pracy blachosmrodem.
Rower poszedł w odstawkę, żeby od sierpnia był moim głównym narzędziem pracy, kochankiem, przyjemnością...

Więc jadę dzisiaj w Katowicach na ulicy 73 Pułku Piechoty.
Fakt, że przejazd rowerowy na wysokości tartaku jest robiony w wersji lajt - bez mózgu...

Jadę, dojeżdżam do przejazdu rowerowego, widzę 2 rowerzystki czekające na możliwość przejazdu przez ulicę (ulica dość ruchliwa), patrzę we wsteczne lusterko - nikogo nie ma w odległości około 200 metrów, więc zwalniam... pierwsza rowerzystka przejeżdża, druga hamuje i czeka.
Zatrzymuję samochód przed przejazdem rowerowym. Niestety z przeciwka sznur samochodów i ŻADEN NIE ZATRZYMUJE SIĘ przed przejazdem rowerowym (pomimo, że ja stoję od dobrych 5 sekund). Trąbię (by dać sygnał dla tych nadjeżdżających z przeciwka) - jeden przejechał, drugi, trzeci... trąbię... i WTEM GRZMOT!

Nie wiem o co chodzi...
Okazuje się, że "kierowca" malucha z impetem - z prędkością, którą jechał - pomimo, że stałam tam minimum 10 sekund wjechał w tył samochodu, którym jechałam :(
Kierowca to rocznik 1939, który chce iść na nogach do domu... nie ma OC, "bo mu ukradli"... dzwonimy po karetkę (staruszkowi leci krew z nosa), po policję, spychamy malucha na pobocze (staliśmy na środku pasa)...

WIELKIE PODZIĘKOWANIA DLA PRZYSZŁEGO MAŁŻEŃSTWA, KTÓRE SIĘ ZATRZYMAŁO, POMOGŁO ZEPCHNĄĆ MALUCHA Z DROGI, ZADZWONIŁO PO POGOTOWIE ITP... ORAZ DLA JEDNEGO KIEROWCY, KTÓRY TAKŻE BYŁ UCZYNNY I DAŁ NUMER DO SIEBIE JAKO ŚWIADKA...

Reszcie nie dziękuję...
Bardzo mnie dziwi, dlaczego dziewczyna, dla której się zatrzymałam, by ją przepuścić na przejeździe rowerowym, pojechała dalej...
Ech...
Trudno...
Chociaż żal...

W sumie, pomimo wszystkiego... uratowałam komuś życie :)

Staruszek nie zabije następnej osoby - nie wierzę, że będzie go stać na kupienie innego samochodu a maluch nie nadaje się do jazdy...
I jak zostanę Prezydentem to wprowadzę BEZPŁATNE badania i egzaminy (10 minutowe) dla kierowców powyżej 60 lat...
&feature=player_embedded

Nie wrzucam wszystkich "do jednego worka", nie ulegam stereotypom ale mam pewne "wypracowane" poglądy o kierowcach, przez moje 17-letnie doświadczenie jako aktywnej rowerzystki i kierowcy mechanicznego pojazdu w ruchu drogowym.

Szkoda, ze samochód nie mój, szkoda, że brata, który ma jechać z rodziną za tydzień na wakacje...
Obrazenia Seata © kosma100


A w domku, pomimo wszystkiego montuje banery:
Banery na norce Rowerowej Norki :-) © kosma100


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • Czas 02:00
  • Aktywność Chodzenie

Wiosna OMC :-)

Wiosna OMC (O Mało Co) :-)
Za chwile będzie tak zielono:
Na Zielonej zielono :-) © kosma100


Rano nie chce mi się wstać. Strasznie mnie gardło boli. Nie pamiętam kiedy mnie tak bolało :( Mam problemy nawet z mówieniem.
Decyduje się nie jechać razem z Tomkiem na 7:00 lecz na 8:00 i dalej wyleguję się w łóżku.
Tomek wyjeżdża więc sam. Wstaję w końcu o 5:10, mam jeszcze trochę rzeczy do zrobienia.

Mierzę temperaturę - 37 stopni - nie jest najlepiej :(

Wciągam się jeszcze w zrobienie przekornego żarciku na Facebooku, ciekawe ile osób nie przeczyta całego i pomyśli, że kolejny "wkręt" :-)
A tu całkiem przyjazny konkurs, w którym wygrać można rowerowy kalendarz :-)

Wyjeżdżam w końcu o wiele za późno - o 7:40.
W Gołonogu otrzymuję smsa od Tomka z zapytaniem czy już ruszyłam, bo nie widzi śladu na Endomondo.
Faktycznie jakoś się nie włączył.
Permanentna inwigilacja :-)

W Katowicach gruby babsztyl za kierownicą Forda Transita prawie mnie przejeżdża na ścieżce rowerowej. Dodam, że babsztyl przejeżdżał przez chodnik i ścieżkę rowerową, więc mam milionowe pierwszeństwo.
Gdyby nie mój refleks i to, że nie UFOm nikomu to bym leżała pod kołami :(
Ech... zaczyna się...

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 30.63km
  • Czas 01:20
  • VAVG 22.97km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wysłać nagich na armaty! Tych pseudo-kierowców!


Nadchodzi nowe pokolenie
W rękach butelki i kamienie
Hasła na ustach w sercach chaos
Idzie i krzyczy: mało, mało!

Mało wolności i brak przyszłości
Toniemy w morzu beznadziejności
Jak dinozaury wyginiemy
Chyba że wszyscy wyjedziemy
Gdzie zmierza nowe pokolenie
Czy jest nadzieją czy brzemieniem
Czy świat odmieni czy rozpieprzy
A może tylko zmieni w lepszy

Czy krwią swe ręce znowu splami
A może skreśli słowo "zabij"
Czy wszystkich spisać ich na straty
Czy wysłać nagich na armaty

Nadchodzi nowe pokolenie
W rękach butelki i kamienie
Hasła na ustach w sercach chaos
Idzie i krzyczy: mało, mało!

Mało wolności i brak przyszłości
Toniemy w morzu beznadziejności
Jak dinozaury wyginiemy
Chyba że wszyscy wyjedziemy
Gdzie zmierza nowe pokolenie
Czy jest nadzieją czy brzemieniem
Czy świat odmieni czy rozpieprzy
A może tylko zmieni w lepszy

Czy krwią swe ręce znowu splami
A może skreśli słowo "zabij"
Czy wszystkich spisać ich na straty
Czy wysłać nagich na armaty*


Wczorajsza praca przy Rowerowej Norce do późnych godzin nocnych daje mi się we znaki.
Pomimo, że wczoraj obiecałam Tomkowi, że pojadę z Nim do pracy nie jestem w stanie wstać razem z Nim :(
Suma sumarum Tomek jedzie sam a ja wstaję ale jeszcze "grzebie" rano przy Norce :-)

Łańcuch w bajeranckim rowerku prosto z Bali :-)
Łańcuch :) © kosma100


Tak mnie wciąga praca, że... wyjeżdżam za późno!
Godzina 6:50 - za późno...
Zapodaję sobie listę odtwarzania, na której znaleźć można DTH, Sabaton, Strachy Na Lachy, Ksu... taka mieszanka dająca kopa :-)

Jedzie się fajnie - na liczniku prędkość w okolicach 28-29 km/h.
Jedzie się fajnie... do czasu kiedy nie chcą mnie rozjechać pseudo - kierowcy...
Gdzie?
W Sosnowcu oczywiście!
Masakra! Jeden kretyn wyprzedza mnie dosłownie na centymetry. Gonię go i nawet miałabym szansę go dogonić na światłach ale skręca w uliczkę.

Może innym razem pojechałabym za nim... naprawdę mnie wkurzył ale nie dzisiaj - jestem już spóźniona.

Jeszcze spotykam trzech, ciut mniejszych "miszczów kierownicy" po drodze i dojeżdżam, na szczęście w całości do pracy o 8:10.

I napiszę coś w ogóle nie odkrywczego ale jakże miłego:
DZISIAJ ZACZYNA SIĘ WEEKEND!!!
:-)


* KSU - "Pokolenie 80"


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 30.65km
  • Czas 01:14
  • VAVG 24.85km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dopracowo solowo o mały włos potrąceniowo :(

Rano Tomek wyrusza do pracy sam, bo platynowa karta Klubu amigi zobowiązuje i nie udaje mi się na czas wstać ;-)
Wyjeżdżam o 6:54... późno :(

Jedzie się przyjemnie - słoneczko świeci, asfalty mokre ale nie na tyle by mieć od razu mokry tyłek :-)

W centrum Dąbrowy napotykam na kretyna, barana i mordercę za kierownicą w jednym.
Staję na STOPie z nakazem jazdy w prawo. Przepuszczam samochody jadące ulicą z pierwszeństwem. Obok mnie po lewej stronie staje samochód - Ford.
Samochody przejeżdżają i ruszam. Palant także rusza, dodatkowo nie skręca na lewy pas żeby mnie ominąć tylko widzę bok samochodu o włos od mojego przedniego koła... dokładniej o długość moich włosów na głowie. Szok! Odbijam błyskawicznie w prawo i czekam na huk gdy uderzy mnie tyłem. Jakoś udaje mu się mnie nie uderzyć ale gdybym nie odbiła byłabym zmieciona przez niego.
Krzyczę niecenzuralne słowa na całe gardło ale gościu odjeżdża i jeszcze ma szczęście, że na rondzie się nie zatrzymał i nie zdążyłam go dogonić.
Oczywiście rejestracji nie zdążyłam przeczytać, wiem tylko, że SD.
Masakra :( Jestem roztrzęsiona i wkurzona...
W tym momencie nie pozostaje mi nic innego niż powtórzyć za Albertem Einsteinem: "Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej."
Szkoda tylko, że konsekwencją głupoty i braku wyobraźni jednych drudzy lądują w szpitalach, na cmentarzach lub na wózkach inwalidzkich :(

Ech... jak mocny magnes mam w sobie, że przyciągam takich kretynów i imbecyli?

Pozostała część trasy bez sekscesów.
Z przerwą na stawikach na fotkę ;-)
Stawiki © kosma100


Niestety gałęzie drzew częściowo zasłaniają mi widok, muszę następnym razem stanąć w miejscu, gdzie Tomek zazwyczaj zmniejsza zagrożenie pożarowe :-)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 30.58km
  • Czas 01:21
  • VAVG 22.65km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po... po... po... tfu! popracowo!

Praca... no comments...

W pracy oglądam różowe niebo.
Różowe niebo © kosma100


Po pracy jadę sama, bo Tomek przyjechał po mnie o 16:00 a ja wtedy jeszcze miałam mnóstwo rzeczy do zrobienia...

W końcu opuszczam mury fabryki... niestety z penem... robota na mnie czeka :(
Ech...
Świat dzieli się na tych, co zawsze mogą, na tych co zawsze robią, na tych co zawsze udają, że mogą i na tych co zawsze udają, że robią a nic nie robią...

Jadę przez Sosnowiec. Przy ślimaku sznur aut stoi w korku na czerwonym świetle. Wymijam prawą stroną i ustawiam się jako pierwsza.
Zielone! Ruszam!
Samochody niecierpliwie snują się za mną. W końcu ktoś wyprzedza. Jeden.. ok, drugi... ok, trzeci - shit! na gazetę!
Czwarty - białe Cinquecento - shit! Na gazetę!
Kiwam głową z politowaniem (głową, na której mam czołówkę) i jadę dalej (obeszło się bez wyrazów ogólnie uważanych za niecenzuralne).

Po kilkunastu metrach wyprzedza mnie radiowóz pędzący lewym pasem. Radiowóz wyprzedza parę samochodów i włącza koguta...
Po jakimś czasie mijam stojący na poboczu radiowóz i... białe Cinquecento...
;-)

Już chciałam podjechać i powiedzieć "Panu Władzy", że za to niezachowanie odpowiedniej odległości przy wyprzedzaniu rowerzysty delikwent powinien dostać dodatkowe punkty ale nie podjeżdżam - nie przeszkadzam :-) Ciekawe czy zatrzymali go za to wyprzedzanie na gazetę? :D

Na Zagórzu spotykam się, zupełnie przypadkowo i już razem pedalimy do domku ;-)

A w domku Musta...
Gimnastyka Musty © kosma100


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 31.17km
  • Czas 01:45
  • VAVG 17.81km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po ciężkim dniu powrót dodomkowy super, że zupełnie przypadkowy;-)


Obudziłem się o północy
Mimo strachu otwarłem oczy
Mimo lęku podniosłem głowę
Chciałem uciec, ale nie mogłem
Na tle okna zobaczyłem postać
W prawej ręce coś ostrego niosła
Wokół głowy jasna aureola
Metalowy blask to chyba zbroja

Co to, kto to, czy to sen czy jawa
Czy to moja chora wyobraźnia
Co to, kto to, czy to sen czy jawa
Czy to moja chora wyobraźnia

Co to, kto to, czy to sen czy jawa
Czy to moja chora wyobraźnia
Co to, kto to, czy to sen czy jawa
Czy to moja chora wyobraźnia

Strach me serce ściskał oszalałe
W moim mózgu zapanował zamęt
Chciałem uciec, lecz bezwład mnie spętał
A tu zbliża się straszliwa ręka
Chciałem krzyczeć, coś ścisnęło krtań
Jak uwolnić się z tej matni mam
Nagle światło rozpędziło cienie
To nie horror to tylko sumienie

Co to, kto to, czy to sen czy jawa
Czy to moja chora wyobraźnia
Co to, kto to, czy to sen czy jawa
Czy to moja chora wyobraźnia

A a a...

Co to, kto to, czy to sen czy jawa
Czy to moja chora wyobraźnia
Co to, kto to, czy to sen czy jawa
Czy to moja chora wyobraźnia*


Tekst piosenki taki... halloween'owy ;-)
Bo dziś Halloween... gdzieś tam...

Po pracy podjeżdża po mnie Tomek.
Ciężki miałam dzisiaj dzień w pracy... bardzo ciężki...

Ruszamy do Sosnowca, następnie koło FAKOPu, Auchanu, Reala do Lidla.

Oczywiście zakup zniczy i wkładów zostawiłam na ostatnią chwilę i miałam nadzieję kupić je w Lidlu.

Nadzieja matką głupich albo wynalazków.
Znicze są w Lidlu ale już resztki - niekompletne albo zepsute :(

No comments.. jak za komuny... Chociaż nie - za komuny wykupili by nawet te zepsute i niekompletne...

Olewam temat - kupię to w Łośniu z 700 % marżą... trudno - nie mam ochoty szukać gdziekolwiek indziej...
Po drodze przez osiedle Kasprzaka zachwycamy się z Tomkiem wielkim księżycem... naprawdę WIELKIM.
W Łośniu robimy zakupy i spotykamy Znajomych ;-) następnie prosto do domku ;-)

Gdy dojeżdżamy do domku księżyc okazuje się rozmiarów standardowych...

Próbuję robić mu zdjęcia ale przez "przypadek" wychodzą inne...

Halloween ;-)
Halloween - zdjęcie dziewicze ;p © kosma100


Dłuuuugie autobusy jeżdżą przez Łosień... ;-)
Przez Łosień przejeżdżają dłuuuuuugie autobusy © kosma100


Ale ruch w tym Łośniu ;-)
Ruch przed Wszystkimi Świętymi © kosma100


Kusiło dokręcenie tych 9 kilometrów do 10.000 km w tym roku lub 16 do 1.000 km w październiku ale... przecież ja nie dokręcam ;-) no i ci niedzielni kierowcy, gorzej - ci świętozmarlowi kierowcy... no comments...

P.S. A Musta szaleje... masakra :(


* KSU - "Nocne kroki".

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 32.08km
  • Czas 01:51
  • VAVG 17.34km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jak ja nie cierpię zimy!!!

Nie wiem co jest gorsze - obawa przed tym, że może być ślisko czy obawa przed kretynami za kółkiem i brakiem wyobraźni...

Rankiem było momentami strasznie, z powodu śliskiej nawierzchni ale za to kierowcy zachowywali większy odstęp (bo pewnie sami się bali).

Po pracy kierowcy już szaleli wyprzedzając na centymetry... masakra :( niby asfalty suche ale po pierwsze te za małe odstępy, po drugie momentami było mokro przy krawędzi drogi... niepewność czy to tylko woda czy jednak już lód...

Po pracy, zupełnie przypadkowo, przyjeżdża po mnie Tomek ;-) i już razem pedalimy do domku.

Bez zakupów, bez zbędnych przystanków ale zachowawczo...
Czasami nie dało się wypatrzeć czy to już lód czy tylko mokry asfalt...
Docieramy jednak cali do domku :-)
Trzeba to uczcić :-)
Wieczorny rower :-) © kosma100


A Muście zaczęła się ruja... masakra :(
Musta w rui © kosma100


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 31.12km
  • Czas 01:42
  • VAVG 18.31km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nie musiałam skrobać szyb... a inni musieli ;-)

Z racji tego, że wczoraj wylądowałam nie w swoim łóżku :-) wyjeżdżam z centrum D.G. :-)
Termometr na 4 piętrze wskazuje 0 stopni. Przy gruncie jest na pewno mniej.
Szyby w samochodach zamarznięte.
Szkoda, że nie mam opaski na uszy - trochę mi zamarzają :(
Jedzie się przyjemnie z małym incydentem - kierowca wymusza pierwszeństwo z ulicy podporządkowanej. Przeprasza ale co mi z przeprosin gdyby mnie potrącił. Na szczęście byłam przewidująca i podejrzewałam, że wyjedzie i odbiłam na lewo. Nie widział mnie bo sobie szyb nie wyskrobał :( masakra :(

Stawiki w Sosnowcu
Poranna zimna/mroźna mgła © kosma100


Poranne słońce © kosma100


Mroźny poranek © kosma100


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 17.55km
  • Czas 00:52
  • VAVG 20.25km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl