Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2009

Dystans całkowity:149.44 km (w terenie 6.00 km; 4.01%)
Czas w ruchu:08:34
Średnia prędkość:17.44 km/h
Maksymalna prędkość:34.20 km/h
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:24.91 km i 1h 25m
Więcej statystyk
Niedziela, 27 grudnia 2009 Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), W towarzystwie ;), Z Helenką :)

Tańczący z lisami czyli błotna masakra w polu

Tańczący z lisami czyli błotna masakra w polu


Czy tu się głowy ścina
Czy zjedli tu Murzyna
Czy leży tu Madonna
Czy tu jest jazda konna
Siekiera

Czy w nocy dobrze śpicie
Czy śmierci się boicie
Czy zabił ktoś tokarza
Czy często się to zdarza

Siekiera*


Dzisiaj, podczas wizyty u Anetki i Darka postanowiliśmy z Darkiem ruszyć tyłki i pojechać gdzieś na rowerze.
Plany zmieniały się jak w kalejdoskopie: Katowice Panewniki, Bytom, Tarnowskie Góry...
Wyboru dokonaliśmy na skrzyżowaniu na Helence - Księży Las - to nasz dzisiejszy cel.
"Asfaltem czy lasem?" - zapytał Darek. "Lasem" - odparłam...
Wjechaliśmy zatem do lasu by terenem popedalić w wybranym kierunku.
Jechało się dosyć ciężko - na wpół zamarznięta gleba skutecznie utrudniała nam jazdę.
Mimo tego jechało się przyjemnie. Dojechaliśmy do skrzyżowania dróg: droga główna skręcała a droga, która szla w interesującym nas kierunku wyglądała jak by miała za chwile się skończyć :) Podjęliśmy ryzyko i wybraliśmy drogę "ma azymut".
Droga zwężała się coraz bardziej by w końcu przejść w zaorane pole ;-)
Nie wiedzieliśmy co robić: czy się wracać czy brnąć przez pole.
Wymyśliłam, że w oddali widzę polną drogę i pognałam przez pole ku wyimaginowanemu celowi.
Oj działo się... tutaj, w odróżnieniu od lasu gleba nie była zamarznięta - brnęliśmy więc w błocie przed siebie.





W pewnym momencie dojechaliśmy do trawy, poszłam zatem sprawdzić czy za nią jest droga. Oprócz uciekającego wściekłego lisa, który wyskoczył z trawy tuż przede mną nic godnego uwagi nie znalazłam.
Pozostało więc brnąć dalej przez błotnisto - gliniane pole.

Tak wyglądał mój Kellysek... będzie miał gładka cerę :D


Udało nam się w końcu dotrzeć do asfaltu. Po chwili jednak zauważyłam, że błoto na oponie jest dziwnie szerokie, okazało się, że mam kapcia.
Nie byłam zbytnio zadowolona z odkrycia - robienie kapcia tak strasznie ubłoconej opony w takiej temperaturze nie należy do przyjemności :(
Po zrobieniu kapcia (długo trwało doprowadzenie roweru to stanu używalności) postanowiliśmy już wracać do domu.
Przez Ptakowice na Helenkę.

Fajnie było pojeździć.

*Siekiera - "Siekiera".

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 20.10km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:23
  • VAVG 14.53km/h
  • VMAX 34.20km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 26 grudnia 2009 Kategoria Kellysek :), Ponad 50 km ;), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Zamek w Siewierzu :-)

Zapominam cię
Co mam zrobić z tym?
Jeszcze tylko wspomnień garść
W mej pamięci wciąż się tli
Zapominam cię
Swoje robi czas
Znów przywołać próżno chcę
Twoje imię któryś raz

Wszystko to co było
Przecież to jest w nas
Tak niesprawiedliwy
Tylko jest ten czas
Strefa półcienia
To ten pierwszy krok
Potem zapomnienia
Bezlitosny mrok

Zapominam cię
W tłumie gubisz się
Jak samotna w morzu łódź
Na obszernym znikasz tle

Zapominam cię
Z wolna idą w kąt
Jakiś uśmiech, słowo, gest
Coraz dalej, dalej stąd

Wszystko to co było...

Zapominam cię
Nie tak miało być
Przecież miłość nasza wiem
Miała wiecznie, wiecznie żyć
Zapominam cię
Co mam robić z tym?
Jeszcze tylko wspomnień garść
W mej pamięci wciąż się tkwi*


Tak, ostatnio zapomniałam o rowerze...
Lenistwo, brak czasu, głowa nabita innymi sprawami, powsinogostwo lub inne sprawy spowodowały, że w grudniu wyszłam tylko 3 razy na rower!
Po wczorajszym i przedwczorajszym dniu, który poświęciłam pracy i Rodzinie dzisiaj przyszedł czas na mojego zapomnianego i zaniedbanego kochanka (czytaj: rower) ;)
Jeszcze wczoraj myślałam by wpakować rower do blachosmrodu i pojechać do Ojcowa, dzisiaj jednak postanowiłam pojechać sobie rowerem do Siewierza ;-)




A więc powróciwszy z emigracji, tej fizycznej i psychicznej, ubrałam się w ciuszki rowerowe (tak na jesienno a nie zimowo - rękawiczki jesienne, opaska + kask, podkoszulka, koszulka z krótkim rękawem, kurteczka i getry) wyciągnęłam Kellyska przed blok i... trochę mi się dziwnie jechało - "nie czułam go" ale po przejechaniu kilku kilometrów już było o.k.
Z Mydlic na Pogorię.

Na Pogorii postawiono tablicę informacyjną jak będzie wyglądać plaża w 2011 - będzie molo, prawie jak w Sopocie :-)



Kellysek grzecznie czekał na mnie gdy fociłam tablicę :)


Następnie przez Pogorię III, Pogorię IV w kierunku Siewierza.
Byłam w szoku w jakim tempie idzie budowa autostrady. Pod Siewierzem jest już zbudowana część wiaduktu


oraz teren przygotowany pod autostradę.


Jechało się super - już dawno nie czerpałam aż tak wielkiej satysfakcji i przyjemności z jazdy!!! Naprawdę byłam bardzo stęskniona za rowerkiem :-)
Tym sposobem dotarłam na zamek w Siewierzu. Tam też dużo się zmieniło od czasu kiedy byłam tam ostatni raz. Poczyniono pewne prace konserwacyjno - budowlane (które kosztowały 1 633 968,26 zł) oraz zrobiono ścieżkę dydaktyczną wokół zamku.









Przy zamku są ławeczki i stojaki na rowery.


Niestety "mieszkam w Polsce" - komuś przeszkadzały tablice z historią zamku - musiał je powyginać :/


W drodze powrotnej znalazłam nawet śnieg - w końcu mamy Boże Narodzenie :-)


Pogoria IV - czy to na pewno jest 26 grudzień???


Na Pogorii IV, gdy wracałam, spotkałam nawet 6 bikerów :) i wydarzyła się bardzo optymistyczna sytuacja: jadę sobie i z naprzeciwka idzie sobie 3-osobowa rodzinka, gdy przejeżdżam obok, kobieta w ostatniej chwili mówi: "Cześć Monia", "Cześć" - odpowiadam, niestety nie mam zielonego pojęcia kto to i jadę dalej. Jednak nie daje mi to spokoju co to za osoba i po jakimś kilometrze zawracam i jadę by pogadać z tą osobą i zaspokoić moją ciekawość. Podjeżdżam i witam się, mówię, że nie poznałam, kobieta ściąga okulary, które zasłaniały jej prawie całą twarz i okazuje się, że to Znajoma z pracy. Chwilka pogawędki i jadę dalej.
Dobrze, że zawróciłam bo miałabym dylemat na najbliższe wieczory "kto to był?"

Naprawdę cieszę się, że pojeździłam - potrzebowałam tego.
Pojeździłabym więcej ale spieszyłam się bo czeka mnie wspaniały wieczór... :-)

* Budka Suflera - "Strefa półcienia".


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 52.68km
  • Czas 02:51
  • VAVG 18.48km/h
  • VMAX 32.00km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 24 grudnia 2009

Święta...

Święta...

Wszystkim Przyjaciołom, Znajomym oraz Tym, którzy odwiedzają mojego bloga chciałam złożyć życzenia:
Zdrowych, Spokojnych, Rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia oraz Wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku, spełnienia marzeń - tych rowerowych oraz tych nierowerowych, nawet tych najskrytszych :-)

I znowu nie wsiadłam na rower...
Drugi Dzień Świąt to "ten dzień", w którym mam nadzieję wrócić na rower :-)

A oto moje świąteczne wyroby:









Kto ma czas i ochotę może zgadnie co to za potrawy? :D

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Poniedziałek, 14 grudnia 2009 Kategoria Kellysek :), SNOW BIKE ***, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Mam dość...

Kiedy mówisz mi
Są bezpieczne wyspy
Nie wierzę
Kiedy mówisz mi
Burzę trzeba prześnić
Nie wierzę
Kiedy mówisz mi
Światło musi przeżyć
Nie wierzę
Kiedy mówisz mi
Że wierzysz, wierzysz, wierzysz
Nie wierzę

Mam dość
Nawiedzonych kochanków
Mam dość
Histerycznych poranków
Mam dość
Świętej wojny od święta
Losy świata nie leżą w naszych rękach

Mam dość
Histerycznych poranków
Mam dość
Rachitycznych kochanków
Mam dość
Waszych prawd nie pamiętam
Losy świata nie leżą w naszych rękach

Widzisz miły, myślę sobie nieraz
Że uwierzyć warto by, lecz teraz

Mam dość
Nawiedzonych kochanków
Mam dość
Histerycznych poranków
Mam dość
Świętej wojny od święta
Losy świata nie leżą w naszych rękach

Mam dość
Histerycznych poranków
Mam dość
Rachitycznych kochanków
Mam dość
Waszych prawd nie pamiętam
Losy świata nie leżą w naszych rękach*



Mam dość
tej zimy,która jeszcze nie nadeszła;
Mam dość
niedokończonych spraw;
Mam dość
niezrealizowanych planów;
Mam dość
pędzącego czasu;
Mam dość
...


Dzisiaj po pracy wybrałam się do cioci, by złożyć Jej życzenia urodzinowe.
Miałam dłuuugą przerwę od roweru.
Dopadł mnie leń, leń-gigant.
Nic mi się nie chce...
Mam za malo czasu... ale to tylko takie złudzenie, bo czasu mam dużo tylko nie mogę/nie chce mi się doprowadzić do końca spraw, które rozgrzebałam albo, które czekają w kolejce...
Dziwne - kiedyś miałam do zrobienia 3 razy więcej rzeczy i udawało mi się je doprowadzić do końca... teraz nie mogę sobie z niczym poradzić... Brak dobrej organizacji czy depresja zimowa?
Może pewne decyzje, które podjęłam przytłoczyły mnie swoją wagą? Może po prostu...


Nawet dzisiejsza jazda to wielka porażka...
Ubrałam sobie rękawiczki wiosenno-jesienne zamiast zimowych... w ogóle prószył śnieg jak jechałam i na ulicy momentami było bardzo nieciekawie...
Niektórzy to naprawdę nie mają za grosz wyobraźni.

Sorki za ten koszmarnie pesymistyczny wpis ale mam taki nastrój...
Muszę sobie poukładać niepoukładane, wyprostować pokrzywione i odnaleźć zagubione...

Fotka z mojej samotnej wyprawy do Danii przez Niemcy i z powrotem :-)
"Nadeszły czarne chmury".



Blog Robina bierze udział w konkursie "Blog roku 2009" gorąco zapraszam do lektury i... głosujcie :-)


* Lombard - "Mam dość".

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 9.60km
  • Czas 00:35
  • VAVG 16.46km/h
  • VMAX 28.00km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 8 grudnia 2009

Dostałam bilety na Cockney Rejects od Antyradia ;-)

Dostałam bilety na Cockney Rejects od Antyradia ;-)

Dzisiaj bez roweru ale jak przyjemnie ;)
Pierwszy raz w życiu dodzwoniłam się do Antyradio i dostałam w prezencie bilety na koncert Cockney Rejects, na który i tak miałam się wybrać ;)

A jutro...

:)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Środa, 2 grudnia 2009 Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;))), Kellysek :)

______________________________________

Pamiętam dobrze ideał swój
Marzeniami żyłem jak król
Siódma rano to dla mnie noc
Pracować nie chciałem, włóczyłem się
Za to do "puszki" zamykano mnie
Za to zwykle zamykano mnie
Po knajpach grywałem za piwko i chleb
Na szyciu blues'a tak mijał mi dzień

Tylko nocą do klubu puls
Jam Session do rana - tam królował blues
To już minęło, ten klimat, ten luz
Wspaniali ludzie nie powrócą
Nie powrócą już

Lecz we mnie zostało coś z tamtych lat
Mój mały intymny, muzyczny świat
Gdy tak wspominam ten miniony czas
Wiem jedno, że to nie poszło w las
Dużo bym dał by przeżyć to znów
Wehikuł czasu - to byłby cud
Mam jeszcze wiarę, odmieni się los
Znów kwiatek do lufy wetknie mi ktoś

Tylko nocą do klubu puls,
Jam Session do rana,
tam królował blues
To już minęło, te czasy, ten luz
Wspaniali ludzie nie powrócą
Nie powrócą już, o!



Tyle zostało po budynku Urzędu Miasta w Dąbrowie


ul 3 maja © kosma100


Ul. 3 Maja




Wlepka BS na Pogorii IV





Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 30.36km
  • Czas 01:44
  • VAVG 17.52km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

W pogoni za złodziejem bezpieczników

W pogoni za złodziejem bezpieczników

Parę dni temu zgasło mi światło w mieszkaniu.
Po przeprowadzonym śledztwie okazało się, że ktoś zrobił mi na złość i odkręcił mi bezpiecznik w piwnicy wraz z obudową. Uratowana przez sąsiada, który pożyczył mi korek wraz z obudową wiodłam dalej spokojne życie... do czasu.
Więc nie dziwcie się, że dzisiaj gdy przy włączonym telewizorze, laptopie, pralce i światłach oraz czajniku bezprzewodowym zgasło światło puściłam się pędem do piwnicy nie zważając na mój niepełny ubiór :)
Biegnąc na złamanie karku cieszyłam się w myślach, że złapię tego bezczela.
Nikogo w piwnicy nie było - bezpiecznik się przepalił z przeciążenia.
Niestety nie chciałam nadużywać uprzejmości sąsiada ubrałam się więc w ciuchy rowerowe i popedaliłam do Castoramy po bezpieczniki.

W deszczu i po ciemku...
Do Castoramy i z powrotem.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 3.70km
  • Czas 00:13
  • VAVG 17.08km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy - po dłuższej przerwie...

Do pracy - po dłuższej przerwie...

Rankiem do pracy.
Oj ciężko się wstawało. Planowałam wstać o 5:00, by na spokojnie wypić sobie jeszcze kawę w domu.
Wstałam o 6:10... i nie było spokojnie, chociaż inni mieli bardziej nerwowy poranek ;]

Pogoda rewelacyjna 11 stopni, aż trudno uwierzyć, że to grudzień :-)
Po południu do domku.
Na ulicy taka dziwna maź... nie wiem czy nie padał śnieg z deszczem, bo na sam deszcz to było za dziwne.
Końcówka po ciemku.


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 33.00km
  • Czas 01:48
  • VAVG 18.33km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl