Niedziela, 27 grudnia 2009
Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), W towarzystwie ;), Z Helenką :)
Tańczący z lisami czyli błotna masakra w polu
Tańczący z lisami czyli błotna masakra w polu
Czy tu się głowy ścina
Czy zjedli tu Murzyna
Czy leży tu Madonna
Czy tu jest jazda konna
Siekiera
Czy w nocy dobrze śpicie
Czy śmierci się boicie
Czy zabił ktoś tokarza
Czy często się to zdarza
Siekiera*
Dzisiaj, podczas wizyty u Anetki i Darka postanowiliśmy z Darkiem ruszyć tyłki i pojechać gdzieś na rowerze.
Plany zmieniały się jak w kalejdoskopie: Katowice Panewniki, Bytom, Tarnowskie Góry...
Wyboru dokonaliśmy na skrzyżowaniu na Helence - Księży Las - to nasz dzisiejszy cel.
"Asfaltem czy lasem?" - zapytał Darek. "Lasem" - odparłam...
Wjechaliśmy zatem do lasu by terenem popedalić w wybranym kierunku.
Jechało się dosyć ciężko - na wpół zamarznięta gleba skutecznie utrudniała nam jazdę.
Mimo tego jechało się przyjemnie. Dojechaliśmy do skrzyżowania dróg: droga główna skręcała a droga, która szla w interesującym nas kierunku wyglądała jak by miała za chwile się skończyć :) Podjęliśmy ryzyko i wybraliśmy drogę "ma azymut".
Droga zwężała się coraz bardziej by w końcu przejść w zaorane pole ;-)
Nie wiedzieliśmy co robić: czy się wracać czy brnąć przez pole.
Wymyśliłam, że w oddali widzę polną drogę i pognałam przez pole ku wyimaginowanemu celowi.
Oj działo się... tutaj, w odróżnieniu od lasu gleba nie była zamarznięta - brnęliśmy więc w błocie przed siebie.
W pewnym momencie dojechaliśmy do trawy, poszłam zatem sprawdzić czy za nią jest droga. Oprócz uciekającego wściekłego lisa, który wyskoczył z trawy tuż przede mną nic godnego uwagi nie znalazłam.
Pozostało więc brnąć dalej przez błotnisto - gliniane pole.
Tak wyglądał mój Kellysek... będzie miał gładka cerę :D
Udało nam się w końcu dotrzeć do asfaltu. Po chwili jednak zauważyłam, że błoto na oponie jest dziwnie szerokie, okazało się, że mam kapcia.
Nie byłam zbytnio zadowolona z odkrycia - robienie kapcia tak strasznie ubłoconej opony w takiej temperaturze nie należy do przyjemności :(
Po zrobieniu kapcia (długo trwało doprowadzenie roweru to stanu używalności) postanowiliśmy już wracać do domu.
Przez Ptakowice na Helenkę.
Fajnie było pojeździć.
*Siekiera - "Siekiera".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Czy tu się głowy ścina
Czy zjedli tu Murzyna
Czy leży tu Madonna
Czy tu jest jazda konna
Siekiera
Czy w nocy dobrze śpicie
Czy śmierci się boicie
Czy zabił ktoś tokarza
Czy często się to zdarza
Siekiera*
Dzisiaj, podczas wizyty u Anetki i Darka postanowiliśmy z Darkiem ruszyć tyłki i pojechać gdzieś na rowerze.
Plany zmieniały się jak w kalejdoskopie: Katowice Panewniki, Bytom, Tarnowskie Góry...
Wyboru dokonaliśmy na skrzyżowaniu na Helence - Księży Las - to nasz dzisiejszy cel.
"Asfaltem czy lasem?" - zapytał Darek. "Lasem" - odparłam...
Wjechaliśmy zatem do lasu by terenem popedalić w wybranym kierunku.
Jechało się dosyć ciężko - na wpół zamarznięta gleba skutecznie utrudniała nam jazdę.
Mimo tego jechało się przyjemnie. Dojechaliśmy do skrzyżowania dróg: droga główna skręcała a droga, która szla w interesującym nas kierunku wyglądała jak by miała za chwile się skończyć :) Podjęliśmy ryzyko i wybraliśmy drogę "ma azymut".
Droga zwężała się coraz bardziej by w końcu przejść w zaorane pole ;-)
Nie wiedzieliśmy co robić: czy się wracać czy brnąć przez pole.
Wymyśliłam, że w oddali widzę polną drogę i pognałam przez pole ku wyimaginowanemu celowi.
Oj działo się... tutaj, w odróżnieniu od lasu gleba nie była zamarznięta - brnęliśmy więc w błocie przed siebie.
W pewnym momencie dojechaliśmy do trawy, poszłam zatem sprawdzić czy za nią jest droga. Oprócz uciekającego wściekłego lisa, który wyskoczył z trawy tuż przede mną nic godnego uwagi nie znalazłam.
Pozostało więc brnąć dalej przez błotnisto - gliniane pole.
Tak wyglądał mój Kellysek... będzie miał gładka cerę :D
Udało nam się w końcu dotrzeć do asfaltu. Po chwili jednak zauważyłam, że błoto na oponie jest dziwnie szerokie, okazało się, że mam kapcia.
Nie byłam zbytnio zadowolona z odkrycia - robienie kapcia tak strasznie ubłoconej opony w takiej temperaturze nie należy do przyjemności :(
Po zrobieniu kapcia (długo trwało doprowadzenie roweru to stanu używalności) postanowiliśmy już wracać do domu.
Przez Ptakowice na Helenkę.
Fajnie było pojeździć.
*Siekiera - "Siekiera".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 20.10km
- Teren 6.00km
- Czas 01:23
- VAVG 14.53km/h
- VMAX 34.20km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
heheh cóż za urocza niedziela ;) dobrze że towarzystwo dopisało, bo samotnie to mozna byłoby wyć do księżyca z wkurzenia ;) a tak przynajmniej nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło ;)
pozdrówki :) Aga - 15:40 poniedziałek, 28 grudnia 2009 | linkuj
pozdrówki :) Aga - 15:40 poniedziałek, 28 grudnia 2009 | linkuj
Nie ma to jak złapać kapcia w środku zimy, w środku pola, w błotnej brei!
Takie rzeczy to tylko w teamie Bułgarskie Centrum! ;)
Pozdrawiam! Mlynarz - 23:23 niedziela, 27 grudnia 2009 | linkuj
Takie rzeczy to tylko w teamie Bułgarskie Centrum! ;)
Pozdrawiam! Mlynarz - 23:23 niedziela, 27 grudnia 2009 | linkuj
Ja w takie błoto wziąłem kolegę z pracy to była pierwsza i ostatnia nasza wspólna wycieczka. Tak jak to wszyscy na blogu domniemywali. :) Pozdrawiam
robin - 20:43 niedziela, 27 grudnia 2009 | linkuj
Przypomniała nam się zeszłoroczna Odyseja... Skoro wtedy się nie przestraszyłem to może teraz też się uda... ;)
djk71 - 20:38 niedziela, 27 grudnia 2009 | linkuj
Żebyś tylko Darka nie zniechęciła tym błotem! ;)
niradhara - 18:20 niedziela, 27 grudnia 2009 | linkuj
Komentuj
niradhara - 18:20 niedziela, 27 grudnia 2009 | linkuj