Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

In the fog...

Dystans całkowity:556.79 km (w terenie 27.00 km; 4.85%)
Czas w ruchu:30:21
Średnia prędkość:18.35 km/h
Maksymalna prędkość:45.30 km/h
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:34.80 km i 1h 53m
Więcej statystyk

Popracowo Noibastowo odblasko zupełnie przypadkowo ;-)


To zdarzyło się
Na przystanku przy operze
Zrozumiałem w mig
Pod swetrem serce mi mocniej zaczęło bić
Pod swetrem serce mi mocniej zaczęło bić
Październikowy dzień
Tramwaj ze studentami...
Październikowy sen
Co był o pięter sto nad innymi snami
Co był o pięter sto nad innymi snami

Może powinniśmy odpowiedzieć sobie sami
Kiedy zaczęliśmy się dotykać spojrzeniami
Że ten cyrk i te historie nie są dla nas...
Że nam się krzyknąć nie udało...
Że to dziś jest nasza
Jedna taka szansa na sto
Jedna taka szansa na sto
Dziś jest tylko
Jedna taka szansa na sto
Jedna taka szansa na sto
Jedna tylko taka taka
Jedna taka szansa na sto
Jedna taka szansa na sto
Dziś jest tylko
Jedna taka szansa na sto
Jedna taka szansa na sto
Szansa na sto, szansa na sto

...
Wiosna już dorosła
Naboje ma w kieszeniach
Ciśnie mnie tej wiosny sznur
Jesieninowski sen majem mi pojesieniał
Jesieninowski sen majem mi pojesieniał
180 raz
Przystanek przy operze
180 deszcz
Gdy brak języka w gębie - na nic ci pacierze
Gdy brak języka w gębie - na nic ci pacierze

Może powinniśmy odpowiedzieć sobie sami
Czy lepiej być latającymi talerzami
Może lepiej będzie nas w historii tej nie szukać...
Chociaż licho szepcze nam do ucha
Może powinniśmy odpowiedzieć sobie sami
Czy lepiej być latającymi talerzami
Może lepiej będzie nas w historii tej nie szukać...
Chociaż licho szepcze nam do ucha
Że to się dzieje dla nas

Jedna taka szansa na sto
Jedna taka szansa na sto
Dziś jest tylko
Jedna taka szansa na sto
Jedna taka szansa na sto
Jedna tylko taka taka
Jedna taka szansa na sto
Jedna taka szansa na sto
Dziś jest tylko
Jedna taka szansa na sto
Jedna taka szansa na sto
Szansa na sto, szansa na sto
Szansa na sto, szansa na sto

Kiedy tak jedziesz sam tramwajem
Skąd możesz wiedzieć to że
Jedna taka szansa
Zdarza się jeden raz na sto
Jeden raz na sto?
JEDEN RAZ NA STO!*


Do pracy, standardowo zupełnie przypadkowo, przyjeżdża po mnie Tomek ;-)
Kręcimy razem do Sosnowca, gdzie spotykamy Noibastę, który odbiera produkty Rowerowej Norki :) dokładniej odblaski Bikestats.

Dłuższą chwilę rozmawiamy ale trzeba się zbierać by nie zamarznąć ;-)
Fajnie było Cię zobaczyć, pogadać Noibasta :-)

W Rowerowej Norce pojawiła się czerwona kolarka :-)
Czerwony rowerek ;-) © kosma100


Kolarka ta stanowi zgraną załogę wraz z niebieską, żółtą oraz tandemem.

A teraz zagadka - fota zrobiona rano - CO TO?
Zagadka... co to? :D © kosma100


Pierwsza osoba, która poprawnie odpowie na pytanie otrzyma odblask Bikestats ;-)

* Strachy na Lachy - "Jedna taka szansa na sto".


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 32.28km
  • Czas 01:44
  • VAVG 18.62km/h
  • Sprzęt Biała Perła
  • Aktywność Jazda na rowerze

Porankowo dopracowo zupełnie przypadkowo w towarzystwie TIR-owca ;-)

Rankiem, jak to rankiem bywa wyjeżdżamy za późno.
Czujemy się lepiej, żeby nie powiedzieć, że dobrze :-) - wczoraj skorzystaliśmy z rad noibasta, dodatkowo rozgrzaliśmy się dobrym winkiem i przeszło :-)
Jak wychodzimy z domu otacza nas straszna mgła ale z czasem jak się gramolimy mgła znika więc nie ubieram kamizelki.

Z racji tego, że po pracy jedziemy na zakupy Tomek jedzie "składem towarowym".


Budzi zainteresowanie wśród kierowców i przechodniów.
Kierowcy zachowują większą odległość przy wyprzedzaniu oraz "wymigują" co rzadko się zdarza na co dzień.

Przy Hucie Katowice mgła jednak jest spora - zakładam kamizelkę.
W kamizelce jadę już do samych Katowic, ponieważ mgła nie ustępuje.

Dojeżdżamy na Murckowską o 6:55. Żegnamy się - Tomek jedzie dalej a ja cumuję w swojej pracy.

A o 16:00 włączam agenta nieobecności TADAM!!!
I wyłączę go dopiero 14 sierpnia :-) :D :D :D

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 30.92km
  • Czas 01:07
  • VAVG 27.69km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 8 lipca 2011 Kategoria In the fog..., Kellysek :), Ponad 50 km ;), W towarzystwie ;)

Daj mi tę noc...


Czasami nie mam siły żyć
walczę z powietrzem powiekami
Czasami nie mam siły gryźć
i siły nie mam na kochanie

Czasami nie mam siły iść
chociaż się za mną pali droga
Czasami nie chce mi się nic
chociaż się życie pcha w ramiona

Czasami jest mi właśnie tak
że siebie mi najbardziej brak
Jak chodzi o nic to o wszystko
nic nie mów, nie mów i bądź blisko

Czasami boję się za dnia
tego co spotka mnie po zmroku
Czasami w nocy szarpie sen
żeby mi w dzień dał święty spokój

Czasami jest mi właśnie tak
że siebie mi najbardziej brak
Jak chodzi o nic to o wszystko
nic nie mów, nie mów i bądź blisko*



Dzisiaj cały dzień w pracy mówiłam o tym, jak to się dzisiaj wyśpię, odeśpię Grassora, odeśpię Azymut Orient, odeśpię zaległości, odeśpię depresję, odeśpię wszystkie pesymistyczne myśli, odeśpię nieodespane ;-)

Pomimo tego, że wczoraj postanowiłam poświęcić mój wolny weekend na remont domu, dzisiaj już wymyśliłam podróż do Kolegi, rowerem oczywiście.
Na szczęście mojego domku, Nowego Sącza oraz Kolegi Kolega powiedział, że ma imprezę rodzinną.
Więc wróciłam do planu remontowego...

Wróciłam z pracy, pomalowałam pokój i siadłam odpocząć przy piwku przy kompie.
Od słowa do słowa i... wskakuję w ciuszki rowerowe, składam rower, który od Azymutu jest w częściach, psikam napęd, który zmienił kolor na ceglany, WD 40 by o 21:30 wskoczyć na rower i pojeździć z Olem.

:-)

Chwila pogawędki przed domem, szukanie klucza :-) do domku, który gdzieś zapodziałam i takie tam i jedziemy :)

Łosień – Błędów – Chechło – Pustynia Błędowska.

Tam siadamy na resztkach bunkru, patrzymy na gwiaździste niebo i rozmawiamy.
Obserwujemy także walkę z samochodem, który ugrzęzł w piachu ;-)

Następnie chwila zastanowienia...
- Ogrodzieniec?
- Klucze?
- Niegowonice?
i jedziemy do domku.

W domku ubieram się w podkoszulek termoaktywny, Grzegorzowi daję bluzę i jedziemy dalej.
Kierunek – Pogorie ;-)

W Ząbkowicach postój pod sklepem.
Siadamy pod sklepem i tak mija nam czas ;-)

W końcu docieramy na Pogorię.
WHAW! Z drugiej strony Pogorii widzimy coś pięknie oświetlonego.... „czyżby molo?” - zastanawiamy się.
Dojeżdżamy i okazuje się, że molo ;)
Wjeżdżamy na nie i focimy.
Prawie jak Sopot © kosma100


Siadamy na nowej ławce na Pogorii i tak siedzimy do rana ;-)

Wschód słońca nad Pogoria © kosma100


Poczekalibyśmy na wschód słońca ale zmarzliśmy niemilosiernie więc pedalimy do Łośnia.
W Łośniu jesteśmy o 4:00.
No i... nie wyspałam się... ;-)

Widok z kibelka © kosma100


Było super!
To była noc ;-)
Grzegorz – dzięki za pełną śmiechu i optymizmu noc – potrzebowałam tego. Lubię takie spontany ;-)



* Andrzej Grabowski - „Czasami”.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 61.50km
  • Czas 03:30
  • VAVG 17.57km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 9 stycznia 2011 Kategoria In the fog..., Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Steh auf, wenn du am Boden bist

Steh auf, wenn du am Boden bist!

Wenn du mit dir am Ende bist
und du einfach nicht weiter willst,
weil du dich nur noch fragst,
warum und wozu und was dein Leben noch bringen soll ...

Halt durch, auch wenn du allein bist!
Halt durch, schmeiß jetzt nicht alles hin!
Halt durch, und irgendwann wirst du verstehen,
dass es jedem einmal so geht.

Und wenn ein Sturm dich in die Knie zwingt,
halt dein Gesicht einfach gegen den Wind.
Egal, wie dunkel die Wolken über dir sind,
sie werden irgendwann vorüberzieh'n.

Steh auf, wenn du am Boden bist!
Steh auf, auch wenn du unten liegst!
Steh auf, es wird schon irgendwie weitergeh'n.

Es ist schwer, seinen Weg nicht zu verlier'n
und bei den Regeln und Gesetzen hier
ohne Verrat ein Leben zu führ'n,
das man selber noch respektiert.

Auch wenn die Zeichen gerade alle gegen dich steh'n
und niemand auf dich wetten will -
du brauchst hier keinem irgendeinen Beweis zu bringen.
Es sei denn es ist für dich selbst!

Steh auf, wenn du am Boden bist!
Steh auf, auch wenn du unten liegst!
Steh auf, es wird schon irgendwie weitergeh'n.

Nur keine Panik, so schlimm wird es nicht.
Mehr als deinen Kopf reißt man dir nicht weg.
Komm und sieh nach vorn!

Steh auf, wenn du am Boden bist!
Steh auf, auch wenn du unten liegst!
Steh auf, es wird weitergeh'n.

Steh auf, wenn du am Boden bist!
Steh auf, auch wenn du unten liegst!
Steh auf, es wird schon irgendwie weitergeh'n.*





Pierwszy wyjazd w tym roku...
Chociaż nie lubię robić rzeczy standardowych, oczywistych, takich, które wypada robić, zrobię podsumowanie roku 2010 i szkic planów na 2011.
Rok 2010 mogę opisać jednym, krótkim słowem... „ZA”.
za szybko,
za dużo,
za ciężko,
za mało,
za intensywnie,
za trudno,
za...
Rok 2010 był dla mnie bardzo ciężkim rokiem, rokiem, w którym silnie odczuwałam skutki mojej decyzji... decyzji, której nie żałuję ale nie wiem czy z tym doświadczeniem, z tym spojrzeniem, po tych przeżyciach podjęłabym ją po raz drugi...

Rok 2010 był zupełnie nierowerowym rokiem... był rokiem remontowym.
Rokiem pobudek o 4:00, rokiem kurzu, gruzu, burzenia ścian, stawiania innych, tynkowania, kładzenia gładzi, kafelkowania, wysiłku fizycznego i wiecznego deficytu czasu...

Zmęczył mnie psychicznie i fizycznie... wszystko ma swoje granice i choć trudno w to uwierzyć, kosmiczna siła, power i optymizm życiowy też są wartościami skończonymi. Skończyły się wraz z rokiem 2010...

Pomimo tego, że mnie tak zmęczył, obfitował też w moje małe sukcesy :-)
Dzisiaj podczas ubierania kurtki rowerowej uświadomiłam sobie pierwszy sukces – kurtka, która była obcisła jest luźna :) Tak – wynalazłam środek, który powoduje zwiększanie się ubrań :) częściowo osiągnęłam cel, który postawiłam sobie w 2009 roku... :) to mobilizuje do dalszego dążenia w określonym kierunku ;-)

Zmieniłam pracę – dążyłam do tego od 2009 roku.

Wyremontowałam częściowo dom.
Pokój w trakcie remontu...


i po remoncie :)




Startowałam tylko w Odysejach, pomimo NKL w Jesiennej Odysei było fajnie, potrzebowałam tego by naładować akumulatory.

Rok 2011 zaczynam jeszcze w gruzach i kurzu jednak mam nadzieję szybko doprowadzić tą strefę życia do zadowalającego mnie etapu.
Planuję wrócić do jazdy rowerem, zamierzam jeździć także nim do pracy – mam teraz 30 km w jedną stronę ;-)
Mam swoje małe marzenia i cele związane z Pucharem Polski w Rowerowych Rajdach na Orientację i mam nadzieję, że mój Rowerowy Partner pomoże mi je osiągnąć ;-)

Mam nadzieję popracować dalej nad specyfikiem rozciągającym ubrania :-)

Chciałabym poświęcić więcej czasu Ludziom, którym w tym roku nie poświęciłam odpowiedniej ilości.

Cel na dzisiaj: znalezienie pewnej kartki A4 gdzieś w tych wszystkich pudłach, kartonach, pojemnikach, reklamówkach, torbach...


Zbyt ambitny? Nadmienię, ze szukam tej jednej kartki już od 2 tygodni... :/

Chciałam podziękować wszystkim, którzy mi pomogli, którzy podnosili na duchu, pomagali w momentach gdy tego potrzebowałam... służyli pomocną ręką, chwilą rozmowy, ukierunkowywali, naprowadzali...
DZIĘKUJĘ

A teraz pora... PODNIEŚĆ SIĘ!!!

Co do dzisiejszego wyjazdu, wypad zatytułowałabym „Trójmiasto bez Łęki”.
Dzisiaj musiałam wyjść na rower... po prostu musiałam... negatywne emocje, które się we mnie zebrały musiałam wyrzucić... musiałam by nie pęknąć, by nie wybuchnąć w najmniej oczekiwanym momencie.
Przywiozłam więc Cytrynką mój rower, który stał samotnie w pustych ścianach i pojechałam w stronę Błędowa.
Fajnie wsiąść na rower po tak długiej przerwie. Nie ubierałam SPD tylko trapery. I dobrze, bo z racji przeskakującej korby w spd zaliczyłabym pewnie mnóstwo gleb.
A więc Łosień – Łazy Błędowskie – Rudy – Okradzionów – Łosień.

Fajnie się jechało, chociaż miejscowe mgły przyczyniły się do tego, że mój oddech stawał się szybszy... bałam się by jakiś idiota w blachosmrodzie nie wjechał we mnie.
[/big]



Trafiłam nawet do Oklahomy :)


Miałam jeszcze jechać przez Łękę i tym sposobem zaliczyłabym Trójmiasto ale mój Kellysek się zbuntował. Po zrobieniu fotki nie mogłam ruszyć z miejsca – korba obracała się luźno tak jakby łańcuch spadl, choć łańcuch był na swoim miejscu... ech pora zawieść Kellyska do serwisu...

Krótko ale... częściowo pomogło... potrzebowałam tego ;-)

*Die Toten Hosen - „Steh auf, wenn du am Boden bist”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 14.80km
  • Czas 00:51
  • VAVG 17.41km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rowerowe powitanie Nowego Roku

Rowerowe powitanie Nowego Roku

Po szampańskiej zabawie w gronie Bikestatsowych Przyjaciół nastała pora na rower.
Zebraliśmy się około 15:30 i wyruszyliśmy powitać Nowy Rok na rowerze.
W skład ekipy wchodzili: Asica, Młynarz, Darek, Jacek i ja.
Nie chciało mi się... bardzo mi się nie chciało... ale na szczęście Towarzystwo skutecznie wyciągnęło mnie na rower ;-)

We mgle... w strasznej mgle...

Z Helenki przez Stolarzowice, Radzionków (w Radzionkowie chwila wspomnień...) do Świerklańca.
Widoczność masakrująca... nic nie było widać. Na szczęście był mały ruch i było w miarę bezpiecznie.
W drodze powrotnej spotykamy gościa, który jedzie na rowerze BEZ ŻADNEGO oswietlenia... no comments :( widząc takie sytuacje nie dziwię się, że kierowcy wkurzają się na rowerzystów.
Gdybym prowadziła samochód i zobaczyła takiego gościa chyba bym wysiadła z samochodu i użyła klucza do kół w innym celu niż odkręcanie, dokręcanie kół...

W Radzionkowie mówię do Darka, że nie chciałabym dzisiaj złapać kapcia - zimno, ciemno nie chciałoby mi się łatać kapcia.
Na to Darek radzi mi bym za cel dzisiejszego dnia postawiła "brak kapci" i konsekwentnie dążyła do tego celu.
Udaje mi się zrealizować ten cel :-)
Za to Darek postawił sobie chyba inne cele, na dodatek sprzeczne z moimi :D bo zaraz po tej rozmowie przymusowy postój na zmianę dętki u Darka.

Na dodatek szkło zrobiło Darkowi psikusa noworocznego i schowało się tak, że go nie odnalazł przy naprawianiu pierwszego kapcia czego skutkiem był drugi kapeć ;-)







Po naprawieniu kolejnego kapcioszka popedaliliśmy na Helenkę :)
Dzięki za wspólną jazdę.


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 30.21km
  • Czas 01:52
  • VAVG 16.18km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

W przerażająco koszmarnej mgle :(

W przerażająco koszmarnej mgle :(
O 6:00, tzn. o 5:00 do pracy.


Mgła była potworna. Już dawno się tak nie bałam jadąc rowerem... Masakra!!!
"Uzbrojona" w kamizelkę odblaskową, lampkę tylną, przednią oraz czołówkę popedaliłam do pracy.

Zaczęłam liczyć ilu kierowców przy wyprzedzaniu "wymiguje" - co jest ważne, a już bardzo ważne w takich warunkach jakie panowały dzisiaj...
Pogubiłam się na 5/27... KOSZMAR!!! Czy ludzie nie zdają sobie z tego sprawy???

Koło stawików, po tym jak czwarty samochód z rzędu wyprzedził mnie nie wymigując darowałam sobie i zjechałam na chodnik. Prosta, niezbyt szeroka, dwukierunkowa droga, widoczność straszna, a oni wyprzedzają bez migacza... NO COMMENTS.

I tym o to sposobem spóźniłam się 4 minuty do pracy...


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 15.88km
  • Czas 00:46
  • VAVG 20.71km/h
  • VMAX 30.60km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nie odejdę w nieznane, nie wtopię się w tło...


Kiedy wszystko się wali i kończy się świat
A depresja zamraża jak zima
Kiedy wszyscy są obcy i warczą jak psy
Martwa rozpacz ogłupia i gryzie
Ani kroku do przodu, stary sztandar jak....
Wzniosłe słowa brzmią pusto jak kpina
Oczy nie chcą zapłakać widać szkoda im łez
a pociągu nie można zatrzymać.

Dobranoc, nadchodzi mrok
Okrywa dobro i zło
Dobranoc, króluje mrok
Umarła radość i złość
Ostatnia noc, ostatni pociąg.

Jutro kopia z przedwczoraj, bezmyślne dni
Jednakowym rytmem przepłyną
Powielane uczucia, zatrucie krwi
Gęstą papką z głupoty i śliny
Stary zegar szaleje gmatwając czas
Oszukuje, kradnąc mi nuty
Płynę z czasem pod wiatr błędnym pulsem jak liść
Opętany, żałosny, okrutny.

Dobranoc, nadchodzi mrok
Okrywa dobro i zło
Dobranoc, króluje mrok
Umarła radość i złość
Ostatnia noc, ostatni pociąg.

Te straszliwe decyzje które trzeba pchnąć
W sprawach błahych, nudnych i zwykłych
Wszyscy bliscy są obcy, wrogowie to dno
Jak tu uciec, odpłynąć i zniknąć
Nie odejdę w nieznane, nie wtopie się w tło
Brak odwagi jest gorszy od śmierci
Płynę z moją depresją szarą rzeką i klnę
Swą bezradność, obłudę i śmieszność.

Dobranoc, nadchodzi mrok
Okrywa dobro i zło
Dobranoc, króluje mrok
Umarła radość i złość
Ostatnia noc, ostatni pociąg... *



Dzisiaj miałam dzień wolny od pracy, niemniej jednak miałam dużo spraw do załatwienia.
Najpierw pojechałam do szpitala odwiedzić Bratową.
Dąbrowa Górnicza to bardzo dziwne miasto... po wycięciu migdałków pacjentki leżą na oddziale... ginekologicznym :D
Po rozmowie i odebraniu książeczki, którą miałam podbić w Katowicach ruszyłam w kierunku Katowic.
Standardową drogą, którą jeżdżę do pracy (w tę stronę da się to przeżyć).
Na Stawiki w Sosnowcu jesień też zawitała :-)


W Katowicach pojechałam ścieżką rowerową, która idzie przy ulicy Roździeńskiego.
Rozwiązanie ścieżki rowerowej przy przystanku autobusowym – jak widać ani czerwona kostka, ani gruba, biała, wyraźna linia nie uzmysławia ludkom, że to jest ścieżka dla rowerów a nie dla pieszych – grubasek w swetrze z telefoniady zacięcie rozmawia przez telefon stojąc na ścieżce rowerowej :(

Spodek


W oddali mój dzisiejszy cel – budynek przy ulicy Sokolskiej 34.


Zostawiłam rower przed budynkiem przypięty do stojaka i poprosiłam ochroniarza, który stał w budynku by miał go na oku. Pan potwierdził, że będzie miał go na oku... czy miał to nie wiem ale w budynku spędziłam jakieś 30 minut a rower stał nadal jak wróciłam do niego :-)

Zastanowiłam się gdzie by tu pojechać. Jedno było pewne – nie miałam ochoty jeździć między blachosmrodami.



Centrum Sztuki Filmowej... tu chyba było kiedyś kino...



Pojechałam więc przez Wełnowiec, Siemianowice, Park Pszczelnik, na skróty wylądowałam w Czeladzi przy osiedlu XXXV-lecia PRL. Następnie jechałam kawałek 94-ką.
Prawie jak w Danii :) Jajowate rondo w Siemianowicach z kulami na środku.


Niszczejący zabytek w Parku w Siemianowicach.


Jesień w pełni :)


Mam nadzieję, że Wiku nie czyta tego bloga... od Niego pożyczyłam Meridkę :-)


Żyj kolorowo :)


Na skrzyżowaniu z drogą podporządkowaną i to taką jakąś mało uczęszczaną następny incydent!!!
Dojeżdżam do skrzyżowaniu, gościu jedzie tą drogą trochę szybko ale w końcu się zatrzymuje. Gdy jestem na jego wysokości rusza!!! MASAKRA!!! Krzyczę głośno, dobrze, że gościu ma otwarte okno i usłyszał. On w ogóle mnie nie widział a ja byłam 2 metry przed nim!!!
Dziadek w samochodzie o wiadomej marce, tylko ta marka teraz dla kamuflażu kryje się pod nazwą Chevrolet. O dziwo nie miał kapelusza, pewnie jest za wysoki i nie mieści się w kapeluszu w samochodzie, pewnie kapelusz leżał na siedzeniu obok...
Numer rejestracyjny: SBE 39LW.
No tak LW jak LeWus...
Gościu machnął ręką w przeprosiny... tylko na co by mi były jego przeprosiny gdyby jednak nie usłyszał?
Nabawię się nerwicy. Dzisiaj jeszcze chyba z 4 razy miałam stracha na skrzyżowaniach, wszystko to na skrzyżowaniach z pierwszeństwem przejazdu.
Jak tak dalej pójdzie to będę się zatrzymywać przed każdym skrzyżowaniem, niezależnie od pierwszeństwa przejazdu – to dopiero będzie masakra.

W Czeladzi skręciłam na ulicę Grodziecką, którą dojechałam (jak sama nazwa wskazuje) do Grodźca.

Most na drodze do Grodźca.


Chciałam wjechać na Dorotkę ale bardzo chciało mi się pić i po zjeździe do sklepu nie chciało mi się już wjeżdżać pod górkę :)
Pojechałam więc w kierunku Pogorii przez las.
Łagisza.


Fajne tereny :-)


Przejazd przez most... ciekawy i dobrze podnosi adrenalinę :)




Chwilę spędziłam na ławeczce. Uruchomiłam w końcu tropiciela :)
W drodze powrotnej wpadłam na chwilę do Empiku kupić Pozytywny Przewodnik po Śląsku ale nie było (będą od 16 października).
Kupiłam więc taki przewodnik:


Wiele ciekawych rzeczy można się dowiedzieć :) Będzie gdzie jeździć i co opisywać :)

Na koniec jeszcze na moment do szpitala.
Acha - dzisiaj jechałam w krótkim rękawku!

A tu foty kubków z akcentem rowerowym (dla vana) (sorki za jakość ale baterie mi padły):

Kubek: „Najlepszy rowerzysta” - od Husików :)


Kubek „Kosma100” - od Anetki i Rodzinki :)



Kubek „Wyprawa rowerowa dookoła Polski” - od siebie :)


* KSU - "Dobranoc"

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 52.62km
  • Teren 25.00km
  • Czas 02:59
  • VAVG 17.64km/h
  • VMAX 37.30km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

We mgle...

Żadnej satysfakcji, za dużo frustracji
Oto obraz mojej generacji
Żadnego celu, żadnej przyszłości
Żadnej nadziei, żadnej wolności

Poroniona generacja

Pragniesz walczyć, chcesz coś zmienić
Zło na ziemi chcesz wyplenić
Nie masz szansy, wszystko minie
Twoja generacja zginie

Oglądasz telewizję, wiesz co to jest kryzys
W Iranie ciągle wojna, na Zachodzie wyzysk
Twoja przyszłość jest zniszczona
Twoja generacja jest już skończona*



Rankiem - z pracy... we mgle.
Założyłam kamizelkę.
Ogólnie ubrałam się jak by była zima - bluzka z długim rękawem + kurtka...
Zazwyczaj wolę zmarznąć niż się ugrzać i upocić ale dzisiaj podobało mi się.
Straszna wilgoć w powietrzu.


*Dezerter - "Poroniona generacja"

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 16.32km
  • Czas 00:51
  • VAVG 19.20km/h
  • VMAX 36.50km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

WE MGLE...

W przerażająco gęstej mgle

Rankiem (po 5:00) do pracy, w strasznej mgle.
Trochę się bałam... nie miałam kamizelki bo u mnie było O.K.
Nie mogłam się napatrzeć na moje włoski na rekach - na każdym włosku była mikrusia kropelka, która osiadła na mnie we mgle.

Po południu - z pracy do domku.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 32.20km
  • Czas 01:27
  • VAVG 22.21km/h
  • VMAX 37.40km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na górę Żar - bez żaru ale za to z przyczepką i w deszczu

Kolejny dzień, otwieram swe okno
Za oknem deszcz i wszystko zamokło
Znowu deszcz, znowu mgła
Niech się skończy znowu sam

Jak wytrzymać wszystko to mam
Świat rozmyty deszczem i ja
Świat rozmyty deszczem we mgle
Niech się skończy wreszcie deszcz ten

Inne są papierosy, inny dzień
Deszczowe medytacje,
Mój mózg rozpada się
Znowu deszcz, znowu mgła
Niech się skończy, znowu sam

Inne słowa na ustach mam
Ciągle czekam słońca bram
Znowu deszcz, znowu mgła
Niech się skończy znowu sam


Rankiem, po wczorajszym, ciekawym dniu nadszedł czas by pożegnać się z Gospodarzami i wrócić do domku.
Rzut oka za okno – pada...
No cóż – trzeba ruszać.

Pożegnanie z „moim” „Małym Psiakiem” :)
Piękny pies Gero © kosma100


Po pożegnaniu ruszam w deszczu “zdobywać szczyty”.
Planuję najpierw zobaczyć Kozubnik, następnie wjechać na górę Żar

Cały czas w deszczu z Kobiernic udaję się do Kozubnika... robi wrażenie ta ruina...
Ruina w Kozubniku © kosma100


Ruiny w Kozubniku © kosma100


Kozubnik - ruina © kosma100


Zjeżdżając z Kozubnika zaczynam się zastanawiać czy lepiej nie jechać na Żar – w takich warunkach to sobie zedrę klocki...
Ale zaraz ta myśl zostaje przegoniona – „nie po to przyjechałam w Beskidy by nie pojeździć po górach”.
Przez zaporę w Porąbce przejeżdżam na drugą stronę Soły. Deszcz ciągle pada i jest mgliście.
Zapora w Porąbce © kosma100


A przyczepka moknie...
A przyczepka moknie... © kosma100


Porąbka © kosma100


Takie widoki czekają na mnie:
Parujące góry © kosma100


Góra Żar - mój dzisiejszy cel.
Góra Żar - mój dzisiejszy cel © kosma100


Przejeżdżam przez Międzybrodzie Bialskie, a następnie przejeżdżam przez tamę do Międzybrodzia Żywieckiego.
Na zaporze w Międzybrodziu Żywieckim © kosma100


Na zaporze w Międzybrodziu Żywieckim © kosma100



Zaczynam atak na górę Żar. Wymyśliłam sobie, że jeśli wjadę na samą górę bez ani jednego przystanku w nagrodę napiję się piwa :) Oczywiście, tak po cichu, dopowiedziałam sobie, że jak mi się nie uda wjechać bez odpoczynku to na pocieszenie też się napiję piwa :-)

Sama w to nie wierzę, ale udaje mi się wjechać na górę Żar, z załadowaną przyczepką, bez żadnej przerwy. Dodam, że pomimo padającego deszczu jest duszno.
Na górze już nie pada, za to jest straszna mgła.
Na górze Żar © kosma100


Robię sobie przerwę na śniadanko i piwko (szkoda, że w plastikowym kubku :/).
Popas © kosma100


Następnie ubieram się i zaczynam zjeżdżać hamując często i mocno.
Po zjechaniu skręcam w lewo i dojeżdżam do zapory w Tresnej.

Zapora Tresna © kosma100


Przejeżdżam na drugą stronę rzeki i jadąc przez Zarzecze dojeżdżam do stacji PKP Pietrzykowice Żywieckie.

Czekając na peronie obserwuję fajne, wiekowe sprzęty :-) Ciekawe ile pali? Pewnie 100/100.
Fajny sprzęt :) © kosma100


Na peronie...
W oczekiwaniu na pociąg © kosma100


Profil trasy:


Wsiadam w pociąg, z przesiadką w Katowicach dojeżdżam do stacji Będzin – Ksawera, następnie ruszam do domku.

Podjeżdżam pod blok i szok! Wychodzi sąsiad z parteru, otwiera drzwi, pomaga wnieść rower, następnie podaje mi przesyłkę, mówiąc, że kurier zostawił...

A w przesyłce:
Przesyłka © kosma100


Jeszcze czeka mnie wieczorna podróż do pracy... nie muszę chyba pisać, że nie chce mi się?

Edit 22:48
Do pracy - standardowo ale na strasznym świerszczu, za co Kellyska serdecznie przepraszam, obiecuję poprawę - jutro będzie mycie i smarowanie :-)


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 61.37km
  • Czas 04:04
  • VAVG 15.09km/h
  • VMAX 45.30km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl