Niedziela, 9 stycznia 2011
Kategoria In the fog..., Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Steh auf, wenn du am Boden bist
Steh auf, wenn du am Boden bist!
Wenn du mit dir am Ende bist
und du einfach nicht weiter willst,
weil du dich nur noch fragst,
warum und wozu und was dein Leben noch bringen soll ...
Halt durch, auch wenn du allein bist!
Halt durch, schmeiß jetzt nicht alles hin!
Halt durch, und irgendwann wirst du verstehen,
dass es jedem einmal so geht.
Und wenn ein Sturm dich in die Knie zwingt,
halt dein Gesicht einfach gegen den Wind.
Egal, wie dunkel die Wolken über dir sind,
sie werden irgendwann vorüberzieh'n.
Steh auf, wenn du am Boden bist!
Steh auf, auch wenn du unten liegst!
Steh auf, es wird schon irgendwie weitergeh'n.
Es ist schwer, seinen Weg nicht zu verlier'n
und bei den Regeln und Gesetzen hier
ohne Verrat ein Leben zu führ'n,
das man selber noch respektiert.
Auch wenn die Zeichen gerade alle gegen dich steh'n
und niemand auf dich wetten will -
du brauchst hier keinem irgendeinen Beweis zu bringen.
Es sei denn es ist für dich selbst!
Steh auf, wenn du am Boden bist!
Steh auf, auch wenn du unten liegst!
Steh auf, es wird schon irgendwie weitergeh'n.
Nur keine Panik, so schlimm wird es nicht.
Mehr als deinen Kopf reißt man dir nicht weg.
Komm und sieh nach vorn!
Steh auf, wenn du am Boden bist!
Steh auf, auch wenn du unten liegst!
Steh auf, es wird weitergeh'n.
Steh auf, wenn du am Boden bist!
Steh auf, auch wenn du unten liegst!
Steh auf, es wird schon irgendwie weitergeh'n.*
Pierwszy wyjazd w tym roku...
Chociaż nie lubię robić rzeczy standardowych, oczywistych, takich, które wypada robić, zrobię podsumowanie roku 2010 i szkic planów na 2011.
Rok 2010 mogę opisać jednym, krótkim słowem... „ZA”.
za szybko,
za dużo,
za ciężko,
za mało,
za intensywnie,
za trudno,
za...
Rok 2010 był dla mnie bardzo ciężkim rokiem, rokiem, w którym silnie odczuwałam skutki mojej decyzji... decyzji, której nie żałuję ale nie wiem czy z tym doświadczeniem, z tym spojrzeniem, po tych przeżyciach podjęłabym ją po raz drugi...
Rok 2010 był zupełnie nierowerowym rokiem... był rokiem remontowym.
Rokiem pobudek o 4:00, rokiem kurzu, gruzu, burzenia ścian, stawiania innych, tynkowania, kładzenia gładzi, kafelkowania, wysiłku fizycznego i wiecznego deficytu czasu...
Zmęczył mnie psychicznie i fizycznie... wszystko ma swoje granice i choć trudno w to uwierzyć, kosmiczna siła, power i optymizm życiowy też są wartościami skończonymi. Skończyły się wraz z rokiem 2010...
Pomimo tego, że mnie tak zmęczył, obfitował też w moje małe sukcesy :-)
Dzisiaj podczas ubierania kurtki rowerowej uświadomiłam sobie pierwszy sukces – kurtka, która była obcisła jest luźna :) Tak – wynalazłam środek, który powoduje zwiększanie się ubrań :) częściowo osiągnęłam cel, który postawiłam sobie w 2009 roku... :) to mobilizuje do dalszego dążenia w określonym kierunku ;-)
Zmieniłam pracę – dążyłam do tego od 2009 roku.
Wyremontowałam częściowo dom.
Pokój w trakcie remontu...
i po remoncie :)
Startowałam tylko w Odysejach, pomimo NKL w Jesiennej Odysei było fajnie, potrzebowałam tego by naładować akumulatory.
Rok 2011 zaczynam jeszcze w gruzach i kurzu jednak mam nadzieję szybko doprowadzić tą strefę życia do zadowalającego mnie etapu.
Planuję wrócić do jazdy rowerem, zamierzam jeździć także nim do pracy – mam teraz 30 km w jedną stronę ;-)
Mam swoje małe marzenia i cele związane z Pucharem Polski w Rowerowych Rajdach na Orientację i mam nadzieję, że mój Rowerowy Partner pomoże mi je osiągnąć ;-)
Mam nadzieję popracować dalej nad specyfikiem rozciągającym ubrania :-)
Chciałabym poświęcić więcej czasu Ludziom, którym w tym roku nie poświęciłam odpowiedniej ilości.
Cel na dzisiaj: znalezienie pewnej kartki A4 gdzieś w tych wszystkich pudłach, kartonach, pojemnikach, reklamówkach, torbach...
Zbyt ambitny? Nadmienię, ze szukam tej jednej kartki już od 2 tygodni... :/
Chciałam podziękować wszystkim, którzy mi pomogli, którzy podnosili na duchu, pomagali w momentach gdy tego potrzebowałam... służyli pomocną ręką, chwilą rozmowy, ukierunkowywali, naprowadzali...
DZIĘKUJĘ
A teraz pora... PODNIEŚĆ SIĘ!!!
Co do dzisiejszego wyjazdu, wypad zatytułowałabym „Trójmiasto bez Łęki”.
Dzisiaj musiałam wyjść na rower... po prostu musiałam... negatywne emocje, które się we mnie zebrały musiałam wyrzucić... musiałam by nie pęknąć, by nie wybuchnąć w najmniej oczekiwanym momencie.
Przywiozłam więc Cytrynką mój rower, który stał samotnie w pustych ścianach i pojechałam w stronę Błędowa.
Fajnie wsiąść na rower po tak długiej przerwie. Nie ubierałam SPD tylko trapery. I dobrze, bo z racji przeskakującej korby w spd zaliczyłabym pewnie mnóstwo gleb.
A więc Łosień – Łazy Błędowskie – Rudy – Okradzionów – Łosień.
Fajnie się jechało, chociaż miejscowe mgły przyczyniły się do tego, że mój oddech stawał się szybszy... bałam się by jakiś idiota w blachosmrodzie nie wjechał we mnie.
[/big]
Trafiłam nawet do Oklahomy :)
Miałam jeszcze jechać przez Łękę i tym sposobem zaliczyłabym Trójmiasto ale mój Kellysek się zbuntował. Po zrobieniu fotki nie mogłam ruszyć z miejsca – korba obracała się luźno tak jakby łańcuch spadl, choć łańcuch był na swoim miejscu... ech pora zawieść Kellyska do serwisu...
Krótko ale... częściowo pomogło... potrzebowałam tego ;-)
*Die Toten Hosen - „Steh auf, wenn du am Boden bist”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Wenn du mit dir am Ende bist
und du einfach nicht weiter willst,
weil du dich nur noch fragst,
warum und wozu und was dein Leben noch bringen soll ...
Halt durch, auch wenn du allein bist!
Halt durch, schmeiß jetzt nicht alles hin!
Halt durch, und irgendwann wirst du verstehen,
dass es jedem einmal so geht.
Und wenn ein Sturm dich in die Knie zwingt,
halt dein Gesicht einfach gegen den Wind.
Egal, wie dunkel die Wolken über dir sind,
sie werden irgendwann vorüberzieh'n.
Steh auf, wenn du am Boden bist!
Steh auf, auch wenn du unten liegst!
Steh auf, es wird schon irgendwie weitergeh'n.
Es ist schwer, seinen Weg nicht zu verlier'n
und bei den Regeln und Gesetzen hier
ohne Verrat ein Leben zu führ'n,
das man selber noch respektiert.
Auch wenn die Zeichen gerade alle gegen dich steh'n
und niemand auf dich wetten will -
du brauchst hier keinem irgendeinen Beweis zu bringen.
Es sei denn es ist für dich selbst!
Steh auf, wenn du am Boden bist!
Steh auf, auch wenn du unten liegst!
Steh auf, es wird schon irgendwie weitergeh'n.
Nur keine Panik, so schlimm wird es nicht.
Mehr als deinen Kopf reißt man dir nicht weg.
Komm und sieh nach vorn!
Steh auf, wenn du am Boden bist!
Steh auf, auch wenn du unten liegst!
Steh auf, es wird weitergeh'n.
Steh auf, wenn du am Boden bist!
Steh auf, auch wenn du unten liegst!
Steh auf, es wird schon irgendwie weitergeh'n.*
Pierwszy wyjazd w tym roku...
Chociaż nie lubię robić rzeczy standardowych, oczywistych, takich, które wypada robić, zrobię podsumowanie roku 2010 i szkic planów na 2011.
Rok 2010 mogę opisać jednym, krótkim słowem... „ZA”.
za szybko,
za dużo,
za ciężko,
za mało,
za intensywnie,
za trudno,
za...
Rok 2010 był dla mnie bardzo ciężkim rokiem, rokiem, w którym silnie odczuwałam skutki mojej decyzji... decyzji, której nie żałuję ale nie wiem czy z tym doświadczeniem, z tym spojrzeniem, po tych przeżyciach podjęłabym ją po raz drugi...
Rok 2010 był zupełnie nierowerowym rokiem... był rokiem remontowym.
Rokiem pobudek o 4:00, rokiem kurzu, gruzu, burzenia ścian, stawiania innych, tynkowania, kładzenia gładzi, kafelkowania, wysiłku fizycznego i wiecznego deficytu czasu...
Zmęczył mnie psychicznie i fizycznie... wszystko ma swoje granice i choć trudno w to uwierzyć, kosmiczna siła, power i optymizm życiowy też są wartościami skończonymi. Skończyły się wraz z rokiem 2010...
Pomimo tego, że mnie tak zmęczył, obfitował też w moje małe sukcesy :-)
Dzisiaj podczas ubierania kurtki rowerowej uświadomiłam sobie pierwszy sukces – kurtka, która była obcisła jest luźna :) Tak – wynalazłam środek, który powoduje zwiększanie się ubrań :) częściowo osiągnęłam cel, który postawiłam sobie w 2009 roku... :) to mobilizuje do dalszego dążenia w określonym kierunku ;-)
Zmieniłam pracę – dążyłam do tego od 2009 roku.
Wyremontowałam częściowo dom.
Pokój w trakcie remontu...
i po remoncie :)
Startowałam tylko w Odysejach, pomimo NKL w Jesiennej Odysei było fajnie, potrzebowałam tego by naładować akumulatory.
Rok 2011 zaczynam jeszcze w gruzach i kurzu jednak mam nadzieję szybko doprowadzić tą strefę życia do zadowalającego mnie etapu.
Planuję wrócić do jazdy rowerem, zamierzam jeździć także nim do pracy – mam teraz 30 km w jedną stronę ;-)
Mam swoje małe marzenia i cele związane z Pucharem Polski w Rowerowych Rajdach na Orientację i mam nadzieję, że mój Rowerowy Partner pomoże mi je osiągnąć ;-)
Mam nadzieję popracować dalej nad specyfikiem rozciągającym ubrania :-)
Chciałabym poświęcić więcej czasu Ludziom, którym w tym roku nie poświęciłam odpowiedniej ilości.
Cel na dzisiaj: znalezienie pewnej kartki A4 gdzieś w tych wszystkich pudłach, kartonach, pojemnikach, reklamówkach, torbach...
Zbyt ambitny? Nadmienię, ze szukam tej jednej kartki już od 2 tygodni... :/
Chciałam podziękować wszystkim, którzy mi pomogli, którzy podnosili na duchu, pomagali w momentach gdy tego potrzebowałam... służyli pomocną ręką, chwilą rozmowy, ukierunkowywali, naprowadzali...
DZIĘKUJĘ
A teraz pora... PODNIEŚĆ SIĘ!!!
Co do dzisiejszego wyjazdu, wypad zatytułowałabym „Trójmiasto bez Łęki”.
Dzisiaj musiałam wyjść na rower... po prostu musiałam... negatywne emocje, które się we mnie zebrały musiałam wyrzucić... musiałam by nie pęknąć, by nie wybuchnąć w najmniej oczekiwanym momencie.
Przywiozłam więc Cytrynką mój rower, który stał samotnie w pustych ścianach i pojechałam w stronę Błędowa.
Fajnie wsiąść na rower po tak długiej przerwie. Nie ubierałam SPD tylko trapery. I dobrze, bo z racji przeskakującej korby w spd zaliczyłabym pewnie mnóstwo gleb.
A więc Łosień – Łazy Błędowskie – Rudy – Okradzionów – Łosień.
Fajnie się jechało, chociaż miejscowe mgły przyczyniły się do tego, że mój oddech stawał się szybszy... bałam się by jakiś idiota w blachosmrodzie nie wjechał we mnie.
[/big]
Trafiłam nawet do Oklahomy :)
Miałam jeszcze jechać przez Łękę i tym sposobem zaliczyłabym Trójmiasto ale mój Kellysek się zbuntował. Po zrobieniu fotki nie mogłam ruszyć z miejsca – korba obracała się luźno tak jakby łańcuch spadl, choć łańcuch był na swoim miejscu... ech pora zawieść Kellyska do serwisu...
Krótko ale... częściowo pomogło... potrzebowałam tego ;-)
*Die Toten Hosen - „Steh auf, wenn du am Boden bist”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 14.80km
- Czas 00:51
- VAVG 17.41km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
książkę napiszę o Tobie Kosmaczu:)
wielka buzia dla Ciebie karla76 - 20:34 piątek, 14 stycznia 2011 | linkuj
wielka buzia dla Ciebie karla76 - 20:34 piątek, 14 stycznia 2011 | linkuj
Kosma... jesteśmy z Tobą! :D
Jesteśmy z Ciebie dumni!
Życzymy Ci samych wspaniałości i jak najwięcej radości!
Pozdrawiamy! :) Mlynarz - 18:21 piątek, 14 stycznia 2011 | linkuj
Jesteśmy z Ciebie dumni!
Życzymy Ci samych wspaniałości i jak najwięcej radości!
Pozdrawiamy! :) Mlynarz - 18:21 piątek, 14 stycznia 2011 | linkuj
Remont faktycznie wielki i ciągnący się dłuuugie miesiące, ale w tej chwili wnętrze prezentuje się już rewelacyjnie. Szkoda tylko że drogowcy nawalili i są pierwsze dziury, będą mieli co robić wiosną. Patrząc na zdjęcie które wysłałaś do Darka jestem w szoku, że aż tak to sp....i.
amiga - 13:38 środa, 12 stycznia 2011 | linkuj
Podziwiam remontowy wysiłek! I życzę realizacji podjętych wyzwań. :)
Z pozdrowieniami "budowlaniec";) nahtah - 17:35 poniedziałek, 10 stycznia 2011 | linkuj
Z pozdrowieniami "budowlaniec";) nahtah - 17:35 poniedziałek, 10 stycznia 2011 | linkuj
Monia, Ty zawsze byłaś wielka, ale teraz to rośniesz w oczach na królową swojego losu :-) Nie dajesz się i robisz swoje, takie karaluchy jak ja ;p są z Ciebie bardzo dumni!
Aga - 11:51 poniedziałek, 10 stycznia 2011 | linkuj
Cieszę się że się nie dajesz ....
Witraż - wkrótce
pozdrawiam Jurek57 - 21:34 niedziela, 9 stycznia 2011 | linkuj
Witraż - wkrótce
pozdrawiam Jurek57 - 21:34 niedziela, 9 stycznia 2011 | linkuj
Dom jest czymś magicznym, więc to była dobra decyzja. Na rowerze jeszcze damy czasu, mam nadzieję, że znajdziesz czas na spotkania i wspólne jazdy :)
niradhara - 20:51 niedziela, 9 stycznia 2011 | linkuj
Katowałaś się w zeszłym roku chwilami straszliwie ;P
Osiągnęłaś konkretne cele :)
Był trudny, nawet bardzo, ale nie bezowocny...
Oby ten był łagodniejszy, radośniejszy... :)
Udanych wyjazdów i miłych powrotów! :) alistar - 19:25 niedziela, 9 stycznia 2011 | linkuj
Osiągnęłaś konkretne cele :)
Był trudny, nawet bardzo, ale nie bezowocny...
Oby ten był łagodniejszy, radośniejszy... :)
Udanych wyjazdów i miłych powrotów! :) alistar - 19:25 niedziela, 9 stycznia 2011 | linkuj
Remonty są uciążliwe, ale kiedyś się kończą a wtedy sama radość:)
Fajnie, że mimo nawału pracy nie zapominasz o rowerze:) Kajman - 17:34 niedziela, 9 stycznia 2011 | linkuj
Fajnie, że mimo nawału pracy nie zapominasz o rowerze:) Kajman - 17:34 niedziela, 9 stycznia 2011 | linkuj
Jak miło czytać, że znalazłaś wreszcie czas na rower! Jesteś dla siebie bardzo surowym szefem.
anwi - 16:48 niedziela, 9 stycznia 2011 | linkuj
Fajnie, że wróciłaś na rower :). Życzę powodzenia w dalszym remoncie i podziwiam, że to wszystko sama robisz!
mdudi - 15:57 niedziela, 9 stycznia 2011 | linkuj
Komentuj