Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Suma w górę: 0 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Śmiejowy Grassor 2011 i Czterdzieści lat minęło...


Czterdzieści lat minęło, jak jeden dzień,
już bliżej jest niż dalej, o tym wiesz.
Czterdzieści lat minęło odeszło w cień
i nigdy już nie wróci, rób co chcesz.
A świat w krąg Ci roztacza uroki swe i prosi żeby brać.

Na karuzeli życia pokręcisz się,
byleby tylko nie za wcześnie spaść.
I chociaż czas pogania, śmiej się z tego drania,
Ciebie na wiele jeszcze stać
Bo tak mówiąc szczerze, w życiu jak w pokerze
jest zasada: " karta - stół " więc nie wbijaj w głowę,
żeś przeżył połowę, ale, że dopiero pół.

Czterdzieści lat minęło to piękny wiek,
czterdzieści lat i nawet jeden dzień.
Na drugie tyle teraz przygotuj się,
a może i na trzecie, któż to wie ?
Bo świat tak ci podsuwa uroki swe, że pełną garścią brać.
Na karuzeli życia pokręcisz się,
bylebyś tylko nie za wcześnie spadł.
A gdy cię czas pogania, przodem puszczaj drania
bo masz czterdzieści nowych, bo masz 40 nowych,
bo masz 40 nowych lat.*

I jeszcze jeden tekst:
Ze strachu przed budzikiem
chowasz się pod koc,
Za krótka pewnie znowu była noc
Choć role Casanowy chciałeś wczoraj grać,
Dziś nie masz sił, by bladym świtem wstać

Co się stało? Gdzie ten "superman"?
Co się stało? Co? Nie oszukuj się!

Po czterdziestce człowiek wie,
na co stać go, na co nie,
Co jest dobre, a co złe
po czterdziestce człowiek wie.

Po czterdziestce człowiek ma
trochę z osła, trochę z lwa,
Na kobietach tak się zna,
jak na graczu karta zła.

Ooo! Karta zła.
Ooo! Tak się zna!

Wieczorem znów, jak paw,
nastroszysz dumnie brwi,
Fantazja w żyłach wznieci pożar krwi;
I w lustrze widząc swój nie nazbyt bujny włos
Spróbujesz bez efektów wciągnąć tors...

Co się stało? Gdzie ten "superman"?
Co się stało? Co? Nie oszukuj się!

Po czterdziestce człowiek wie,
na co stać go, na co nie,
Co jest dobre, a co złe
po czterdziestce człowiek wie.

Po czterdziestce człowiek ma
trochę z osła, trochę z lwa,
Na kobietach tak się zna,
jak na graczu karta zła.

Po czterdziestce człowiek wie,
na co stać go, na co nie,
Co jest dobre, a co złe
po czterdziestce człowiek wie.

Po czterdziestce człowiek ma
trochę z osła, trochę z lwa,
Na kobietach tak się zna,
jak na graczu karta zła.

Ooo! Karta zła.
Ooo! Tak się zna!
Ooo! Karta zła.
Ooo! Tak się zna!
Tak się zna!**

Tak jak skutecznie udaje mi się (na razie) unikać Ekstremalnego Rajdu na Orientację „Harpagana”, tak do dnia dzisiejszego udawało mi się unikać Ekstremalnych Zawodów na Orientację - GRASSORa
Wiele wcześniej słyszałam o „Śmiejowych  punktach”, „Śmiejowych mapach” i „Śmiejowych opisach”, w dniu dzisiejszym przyszło mi stanąć  z nimi „oko w oko”, „szprycha w szprychę”, „dętka w dętkę”.
Obawiałam się:
- dystansu (300 km)…
- ciemności (zawody rozgrywane od 25.06.2011 godz. 12:00 do 26.06.2011 godz. 12:00)…
- punktów (kartek na drzewach)…
- i chyba nikt nie wie czego jeszcze ;-)
 
Grassor 2011 © kosma100

Do Szwecji dotarłam już w czwartek późnym wieczorem.
Wczoraj poszwędałam się z Wiktorem po okolicy.
Dzisiaj… pobudka o 7:00… nie chcę się wstać, przestawiam budzik na 8:00.
Wstaję, kawa i przygotowuję rower do startu – mocuję mapnik i numer startowy.
Małe śniadanie i ruszamy z Darkiem… do knajpy ;-)
Postanawiamy zjeść przed startem prawdziwy, obfity obiad (by starczyło na długo).
Darek po drodze zajeżdża jeszcze do bazy a ja jadę do restauracji by zamówić obiad.
Mam też mały, chytry plan… Darek ma dzisiaj urodziny, więc robię Mu małą niespodziankę. Proszę panią w restauracji by po przyjeździe Darka, przy podaniu napojów podała także „tort” urodzinowy w postaci brzoskwiń z nabitymi, płonącymi świeczkami ;-)
Tak się wkręcam w tłumaczenie pani co ma zrobić z przywiezionymi przeze mnie brzoskwiniami i świeczkami, że zapominam powiedzieć, że priorytetem jest zrobienie szybko obiadu.
Darek przyjeżdża, wydaje się lekko zaskoczony ;-)
Zaskoczony Jubilat (dokładniej Czterdziestolatek ;-)) © kosma100

dmucha i… czekamy na obiad ;-)
Jemy w ostatniej chwili i pędzimy na start.
Odprawa, rozdanie map i planowanie trasy.
Na Grassorze jedną z atrakcji jest to, że nie ma zaznaczonych wszystkich punktów na mapie. Z 20 punktów do zaliczenia ujawnione są tylko cztery: 3, 7, 8, 9.
Pozostałe punkty odkrywać będziemy na PK.
Ciekawie ;-)
Aktualność mapy – lata 80-te (kolejne uatrakcyjnienie zawodów ;-)).
Zaczynamy od 9-tki – fundament wieży. Nie tylko my postanawiamy zaliczyć ją pierwszą. Lekki tłok w drodze na punkt. Na punkcie jesteśmy o 12:45 i odkrywamy położenie kolejnych PK: 5, 6 i 10.
Przerysować punkty... © djk71

Planujemy dalszą część trasy: 6 i 5.
Z Dziewiątki pedalimy przez Wałcz, następnie drogą numer 22 na Szóstkę - Wiadukt, na dole na skarpie ok. 20m na W, na której dziurkujemy kartę startową o godz. 13:32.
Przed punktem zaliczam glebę bo:
po pierwsze – moje opony NIE SĄ stworzone do jazdy po piachu;
po drugie – moje opony WYBITNIE NIE SĄ stworzone z myślą o jeździe po piachu;
po trzecie wg Praw Murphy'ego – jak się wypiełaś lewą nogą to NA PEWNO polecisz na prawą (i tak też się stało).
Obolała lekko chwalę piach (pomimo), że tam był – złagodził upadek ;-)

Wracamy drogą numer 22 przez Wałcz. W Wałczu, z racji tego, że kierujemy się drogowskazami trochę krążymy niepotrzebnie, ale dzięki temu oglądamy miasto.
Pedalimy drogą numer 178 do Gostomii. Przejeżdżamy przez Gostomię kierując się na Piątkę, która zlokalizowana jest w pobliżu nasypu kolejowego dawnej kolejki. Dokładny opis punktu to: Przepust na dole nasypu, ok. 30m na SE.
Schodzę na dół i brnę w pokrzywach, krzakach, chaszczach w poszukiwaniu punktu. Darek odnajduje go patrząc na wszystko z góry.
Podbijamy kartę. Jest godzina 14:40. Nieźle nam idzie ;-) Piątka pokazuje nam lokalizacje PK nr 2, 6, 9.
Więc tu jesteś... © djk71

Z Gostomii drogą numer 179 jedziemy na wschód. Następnie, mając do wyboru asfalt czy ścieżkę, wybieramy asfalt. „Nieświeżość” mapy oraz piaszczystość terenów skutkuje tym, że częściej wybieramy asfalty.
Przez Różewo, Skrzatusz lądujemy na Dwójce - skrzyżowanie dróg, drzewo na NE. Trochę krążymy w poszukiwaniu punktu, ale okrzyk: „JEST!” innego zawodnika pomaga nam w odnalezieniu „lampionu”.
Jest godzina 15:49.
Z Dwójki mamy dwa wyjścia: cofnąć się albo zjechać niebieskim szlakiem na drugą stronę.
Naciskam na jechanie niebieskim szlakiem. Darek chyba ma lekkie wątpliwości ale udaje mi się Go przekonać.
W trakcie zjazdu okazuje się (po raz kolejny), że mam wrodzony talent do brnięcia tam gdzie nie potrzeba, do wynajdywania szlaków, o których wszyscy zapomnieli, które dawno już zarosły chaszczami, na których ktoś posadził już zboże ;-)
Buszujemy w zbożu, przy okazji użyźniając glebę ;-) tam pozostawiam okulary :( kolejne rowerowe okulary, które gdzieś gubię.. następne sprawie sobie na łańcuszku ;-)
Po przebrnięciu przez krzaki, zboże, chaszcze lądujemy (w końcu!) na asfalcie. Na poboczu robimy mały popas i zastanawiamy się: co dalej.
Podziwiamy też piękne widoki:
Odpoczynek na poboczu © kosma100


Ach jak tu pięknie! © kosma100


Ach jak tu pięknie again © kosma100


Jedziemy dalej dołącza do nas kolarz z napisem 1008 km na spodenkach. Jedziemy z Nim dając sobie zmiany – przez Zawadę, Starą Łubiankę. Szybko (jak na nas). Po odłączeniu się na skrzyżowaniu (On jedzie na wschód, my na zachód) Darek stwierdza: „trzeba być nienormalnym żeby jechać z kolarzem, który ma 1008 km na plecach”. „Na/w dupie miał a nie na plecach” - odpowiadam. ;-)
Lekko zdyszani jedziemy dalej - przez Tarnowo do miejsca, w którym ma być PK nr 8- jar.
Wchodzę do jaru za jakimś bikerem, Darek jedzie dalej w poszukiwaniu innego jaru. Zostawiam rower i brnę w poszukiwaniu PK. Wydaje mi się, że przeszłam już odcinek zaznaczony na mapie, więc wracam z powrotem, by po chwili wrócić tu razem z Darkiem.
Idziemy… gdy ponownie mamy się zawrócić słyszymy okrzyk bikera: „Jest!”.
;-)
A miałam już zrezygnować...
Tu już da się przejść... © djk71

Ósemka odkrywa nam punkty 1 i 4. Zegarek wskazuje 17:22.
Wracamy przez Tarnowo do Starej Łubianki. Na stacji w Starej Łubiance jemy konkretny posiłek – ja –zapiekankę, Darek – hot-doga i barszczyk z krokietem. Bez pośpiechu (to piknik czy zawody? :D) i pedalimy na wschód by zdobyć czekająca na nas Jedynkę – skraj lasu.
Cieszymy się, że sporo bikerów było tu przed nami – wyjeżdżona trawa pomaga nam w nawigacji do punktu ;-)
Tutaj ponownie spotykamy „niebieskiego bikera”. Wymieniamy parę zdań i podbijamy kartę (19:14).
Z Jedynki drogą numer 11 pedalimy na północ by „łyknąć” Czwórkę - „wysadzony most kolejowy, zachodni przyczółek, na dole”.
Nawet nie przeszkadza nam zbytnio ruch samochodów.
Piękne widoki – niebo ciemne lecz oświetlone jaskrawym, ciepłym światłem zachodzącego słońca – lubię to!
Przed PK 4 spotykamy again „Niebieskiego Bikera”, który dokładnie mówi nam jak trafić na PK 4.
A my… mamy jakieś zaćmienie i nie mierzymy odległości… tracimy GODZINĘ szukając punktu. W końcu odnajdujemy punkt znajdujący się przy zburzonym moście kolejowym – fajny widok ;-)
Och... jak ja lubię mosty... nie, nie lubię... KOCHAM!!!
Wysadzony most © djk71

Ktoś się nie bał i zaj… pożyczył sobie perforator. Robimy zdjęcie, spisujemy kod i wracamy na drogę nr 11.

Jedenastką do Ptuszy gdzie podejmujemy próbę zaliczenia PK 3.
Zapada zmrok…
I tutaj zaczyna się MASAKRA (tak, wiem – masakra jest w zimie ;-)).
Błądzimy, chodzimy w kółko szukając punktu. Tracimy tutaj półtorej godziny marznąc niemiłosiernie :(
Suma summarum: punktu nie odnajdujemy. Zjeżdżamy do drogi numer 22 w celu „zorientowania się”. Najpierw chcemy wrócić w poszukiwaniu Trójki ale postanawiamy jechać do Zdbic by nabrać sił. Przez Szwecję do Zdbic, gdzie odpoczywamy do 4:00.
O 4:00 ruszamy na Dziesiątkę - pomnik.
Znajdujemy ją bez problemu. Jest 4:48.
O świcie przy pomniku © djk71

Kolejna ofiara czeka na rzeź – Trzynastka.
Piękne widoczki...
Czasami mam wrażenie, że nagle zaatakują mantikory, gryfy, bazyliszki, kuroliszki, gule, strzygi, bruxy, mule, alpy, wampiry lub inne potwory rodem z powieści Sapkowskiego...
Strzygi, mantikory... © kosma100


wampiry, mule, alpy © kosma100

Z racji tego, że przez cały czas Darek dziurkuje karty a ja robię zdjęcia lampionom i odrysowuję punkty na mapie tym razem chcę Go wyręczyć i mówię, że odbiję karty.
Punkt - Ruiny mostka, słup pod spodem – przecież będzie mi łatwiej bo jestem niższa i wejdę bez problemu pod mostek :)
Po chwili okazuje się, że nie był to dobry pomysł – by przedziurkować kartę muszę wejść do wody :( („O ja głupia c… co ja perforatora nie widziała???”) No cóż – zadeklarowałam się więc muszę ja dziurknąć.
Wchodzę do wody po kolana i dziurkuję (6:24).
O ja glupia c.... :-) © kosma100


Darek zaśmiewa się ze mnie z brzegu.
(nie ma to jak prezent pourodzinowy ;p)
Wycieram nogi i OMC nie dostaję zawału – 5 cm obok mojej GOŁEJ stopy idzie takie paskudztwo:
 
Pajączek © djk71

„Pajączek” ma rozpiętość nóżek jakieś 10 cm... masakra! No może 6 cm ;-)
No przecież jak by mi wszedł na GOŁĄ stopę to bym umarła w sekundzie.
Ale nie wchodzi ;-)
Jedziemy na 15-tkę - Skrtaj lasu, ok. 5m na N od drogi, w okolicy, której tracimy 1,5 GODZINY i nie odnajdujemy jej. Dodatkowo gubimy się permanentnie!
Darek manifestuje swoje wk....
Dalej nie jadę... © djk71

Gdy się już odnajdujemy postanawiamy jechać na 7-kę - bunkier do przechowywania głowic atomowych, na górze przy pł. wejściu
Przez Czochryń, Nadarzyce docieramy na 7-kę i odziwo! Ją odnajdujemy ;p
Nie ma już czasu by jechać na inne punkty – nie ryzykujemy spóźnienia.
Lądujemy na mecie z 10 punktami.
Obawiam się, że rowerzystki z trasy 150 mogą być przede mną w klasyfikacji OPEN do PPRMO – trudno :(
Okazuje się, że jednak nie są i jestem 4 (czyli ostatnia w TR 300). Wystarczyłoby odnaleźć te 2 punkty, na których straciliśmy w sumie 3 godziny albo darować sobie je po 15 minutach… wtedy byłby czas na pozostałe… no cóż… znowu popełniamy błędy – kolejne wnioski, które mam nadzieję, zastosujemy w przyszłości.
Pomimo wszystkiego podobało mi się… BARDZO.
Było super!  Świetnie się bawiłam pomimo niezadowalającego wyniku.
Zaliczyliśmy 10 PK z 20. Jesteśmy 23/28.
Darek wykręcił na Grassorze swoją życiówkę (to taki prezent urodzinowy ;-))
Chciałam  podziękować bikerowi ubranemu na niebiesko, z którym spotykaliśmy się na punktach i który z własnej, nieprzymuszonej woli informował nas gdzie możemy znaleźć punkt ;-) Chcieliśmy postawić Mu piwo ale nie poznaliśmy go na mecie… ach ta pamięć do twarzy ;-) Po analizie czasów zdobywania punktów doszłam (sic!), że to number 303 ;-) DZIĘKI! ;-)
No i… Darek – dzięki za Twoje towarzystwo na kolejnych zawodach. Mam nadzieję, że nie myślisz nad rozwiązaniem Bułgarskiego Centrum. Daj nam szansę :-) W przyszłym roku zastosujemy wszystkie wyciągnięte w tym roku wnioski i będziemy THE BEST ;p
Reasumując: Było pięknie!!!
Niemniej jednak zapraszam na bardziej realistyczny opis u Darka :) 

* Andrzej Rosiewicz - „Czterdzieści lat minęło”.
 

** Krzysztof Krawczyk i Bohdan Smoleń - „Po czterdziestce człowiek wie”.
&feature=related

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 265.00km
  • Teren 60.00km
  • Czas 13:00
  • VAVG 20.38km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
amiga :-) To kiedy masz urodziny? :D Jednak się odważyłeś i nie było chyba tak strasznie? :D
agenciara Po moim telefonie do organizatora ;-)
Pozdrawiam wszystkich ;-)
kosma100
- 06:39 piątek, 1 lipca 2011 | linkuj
wrzucili na stronę zawodów, jeszcze dokładniejszą lokalizację :)
Aga
- 15:58 czwartek, 30 czerwca 2011 | linkuj
Witaj!
Łączy nas ta sama pasją jaką są rowery.
Mam nadzieję, że będzie coraz więcej takich ludzi.
Dlatego zapraszam Cię na forum rowerowe www.rowerek.az.pl
Pozdrawiam
hundxc
- 15:36 czwartek, 30 czerwca 2011 | linkuj
tfu, św. katarzyny, święta anna to z dogtrekkingu w górach :P
Aga
- 21:17 środa, 29 czerwca 2011 | linkuj
a tak a propo bazy rajdu, baza będzie tutaj:
plac przed laskiem (w którym jest góra św. anny)
Aga
- 21:16 środa, 29 czerwca 2011 | linkuj
Świetnu urodzinowy torcik. A swoją drogą to na ładny dystans się porwaliście. Aż strach z Tobą jeździć teraz ...
amiga
- 17:31 środa, 29 czerwca 2011 | linkuj
agenciara Super! To do zobaczenia ;-)
kosma100
- 08:35 środa, 29 czerwca 2011 | linkuj
załatwione - DO ZOBACZENIA :-)
tyle że ja na trasie pieszej ze psem ;-)
mam nadzieję że Władza (Org) dotrzyma obietnice i wrzuci na stronę zawodów googlowską mapkę z miejscem startu :-)
Aga
- 08:25 środa, 29 czerwca 2011 | linkuj
agenciara Przyjedź z kumpelą ;-)
kosma100
- 08:06 środa, 29 czerwca 2011 | linkuj
moja kumpela mnie zabije za to kombinowanie :D no cóż... coś mi się wydaje, że będzie miała kolorowy urlop :D
Aga
- 08:04 środa, 29 czerwca 2011 | linkuj
kurcze, Monia, start jest o 17.... :D Może coś się uda wykombinować :D
Aga
- 08:02 środa, 29 czerwca 2011 | linkuj
theli Już myślałam, że aż tak kiepsko u mnie z pamięcią do twarzy ;-)
A PK4 to była straszna porażka (moja i Darka).
Piwko w Więcborku masz jak w banku :)
Niewe Dzienks.
agenciara To może zmienisz plany i przyjedziesz jednak do Więcborka? :D
WrocNam Przecież napisałam: "Mam też mały, chytry plan… Darek ma dzisiaj urodziny..." ;-)
Pozdrawiam wszystkich :-)
kosma100
- 07:53 środa, 29 czerwca 2011 | linkuj
Nieźle się trzymasz jak na czterdziestkę ;-)
Tak sobie mógłbym pomyśleć, gdybym zwrócił tylko uwagę na tytuł i poczytał Twojego wpisu, a wcześniej nie zapoznała się z Darkowym.
Super opis niezłej imprezy. Szacun za wyczyn.
WrocNam
- 03:06 środa, 29 czerwca 2011 | linkuj
Ogromny szacunek jak stąd do marsa i z powrotem :D Zabawa widzę przednia, nieźle napełniłaś bateryjki na BikeOriencie :-)
Widzę że zapisani jesteście na Azymut Orient... ja niestety nieco musiałam zmienić plany i mnie nie będzie :( Szkoda, bo jak się dowiedziałam że będziecie to zaczynam żałować!
Aga
- 20:40 wtorek, 28 czerwca 2011 | linkuj
Mnie jakoś nie przekonują nocne rajdy. Ale Harp i Preharp to absolutne must have :)
Niewe
- 20:13 wtorek, 28 czerwca 2011 | linkuj
Niewe: w tym roku bez Masakry mam plan na wszystkie PPMy :) Nie wiem jeszcze jak będzie z Odyseją bo koledzy coś się wyłamują ze startów i mogę nie mieć pewnej pary. Resztę + PreHarp raczej zaliczę.
theli
- 20:04 wtorek, 28 czerwca 2011 | linkuj
kosma Zacna relacja i zacny dystans. Gratulacje :)
theli Widzę, że obczajasz wszystkie orienty. Czuję, że się jeszcze spotkamy ;)
Niewe
- 19:57 wtorek, 28 czerwca 2011 | linkuj
"Niebieski" pozdrawia :) Piwko wydębię na pewno w Więcborku więc możesz już je chłodzić ;) Na mecie mogłaś mnie nie poznać gdyż MUSIAŁEM się zwijać 2h wcześniej więc wpadłem, oddałem kartę i tak jak stałem wsiadłem do samochodu i pognałem przed siebie.
A to że pobłądziliście na PK4 uważam za osobistą porażkę ;) Jak z tak precyzyjnymi informacjami nie trafiliście do punktu? :) Kiepskie mam chyba umiejętności przekazywania informacji ;)
PK3 - przeczytaj mój opis i obejrzyj dokładnie mapę pod lupą - tam jest dodatkowa rzeka, na której pewnie pobłądziliście.
theli
- 19:44 wtorek, 28 czerwca 2011 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ciamo
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl