Wtorek, 21 października 2008
Kategoria Do pracy / z pracy, Kosmacz - Powsinoga :), W towarzystwie ;), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Kawa za granicą oraz Brunet wieczorową porą
Kawa za granicą oraz Brunet wieczorową porą
Kawa była, nawet sztuk (kubków) dwie i pół :D, za granicą jak za granicą, wieczorową porą był ale czy Brunet? :D
Dzisiaj miałam w planach setkę - wizytę na grobie mojej Znajomej w Dobrakowie.
Z racji późnej pory zwleknięcia swoich zwłok z łóżka plany zmieniłam na zamek w Rabsztynie.
Po telefonie od pewnej Brunetki plany zamieniłam na kawę za granicą :)
D.G - Będzin - Czeladź - Siemianowice Śl. - Piekary Śl. - Bytom - Zabrze (Helenka).
Igorek bez gipsu - hip hip hurra!!!
Następnie namówiłam Gospodarza Domu do wyjścia na rower i odwiezienia mnie kawałek :)
Nie wiedziałam, że Darek się tak wkręci - odwiózł mnie pod samą fabrykę :)
A więc: Zabrze - Bytom - Chorzów - Katowice.
Po drodze pokazałam Mu to i owo, między innymi panie pałające się najstarszym zawodem świata - dobrze, że miał przy sobie tylko 20 zł, bo mógłby się skusić, buahahahahahaha ;p
Było szybko, ciepło wręcz gorrąco. Dopiero pod koniec poczuliśmy chłodek ale nie wiem czy był spowodowany spadkiem prędkości, bliskością stawów (chodzi o akweny wodne a nie stawy np. w kolanach :D) czy późną porą.
Ogólnie było fajnie :) dzięki Darku za eskortę :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Kawa była, nawet sztuk (kubków) dwie i pół :D, za granicą jak za granicą, wieczorową porą był ale czy Brunet? :D
Dzisiaj miałam w planach setkę - wizytę na grobie mojej Znajomej w Dobrakowie.
Z racji późnej pory zwleknięcia swoich zwłok z łóżka plany zmieniłam na zamek w Rabsztynie.
Po telefonie od pewnej Brunetki plany zamieniłam na kawę za granicą :)
D.G - Będzin - Czeladź - Siemianowice Śl. - Piekary Śl. - Bytom - Zabrze (Helenka).
Igorek bez gipsu - hip hip hurra!!!
Następnie namówiłam Gospodarza Domu do wyjścia na rower i odwiezienia mnie kawałek :)
Nie wiedziałam, że Darek się tak wkręci - odwiózł mnie pod samą fabrykę :)
A więc: Zabrze - Bytom - Chorzów - Katowice.
Po drodze pokazałam Mu to i owo, między innymi panie pałające się najstarszym zawodem świata - dobrze, że miał przy sobie tylko 20 zł, bo mógłby się skusić, buahahahahahaha ;p
Było szybko, ciepło wręcz gorrąco. Dopiero pod koniec poczuliśmy chłodek ale nie wiem czy był spowodowany spadkiem prędkości, bliskością stawów (chodzi o akweny wodne a nie stawy np. w kolanach :D) czy późną porą.
Ogólnie było fajnie :) dzięki Darku za eskortę :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 65.14km
- Czas 03:05
- VAVG 21.13km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Ciekawe skąd Ty wiesz, że 20zł nie wystarczy... ciekawe... ;)
djk71 - 00:37 środa, 22 października 2008 | linkuj
Komentuj