Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Suma w górę: 0 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Czwartek, 23 października 2008 Kategoria Do pracy / z pracy, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Świr jest najsilniejszy w bandzie Zaś Zylu to sterydów król Trwa bal killerów w MacDonaldzie Za ścieżką ścieżka Fal

Świr jest najsilniejszy w bandzie
Zaś Zylu to sterydów król
Trwa bal killerów w MacDonaldzie
Za ścieżką ścieżka
Faluje karczycho
Złoto oblepia cielsko
Grzeją się silniki
Inhalując bielsko białe

Przymulony Bole nie jest z Mensy
W spodnie ma wpuszczony gruby sweter
Wąs pod nosem się wałęsi
Siebie się zapyta
Zielony z narzekania
Zapieniony zgredźmin
Same głupie pytania
I głupie odpowiedzi
To nieważka i nieliczka – rzecze tak Andrzej Jegliczka

Hej ty który mieszkasz w niebie
Proszę pożycz mi swój grzebień
Przewodniczący Chaos serce ma przebite strzałą
Na koniec tej fanfaronady wyskakuje z mej szuflady
Egzystencjalny paw
Cały rękaw wkładam sobie w usta

Ten krawat mu wychodzi nosem
Ja odczuwam organiczny wstręt
Elegancik się zatacza z papierosem
Tetate z szulerem
Zero się zeruje z zerem
Bankier mego bankiera
Nie jest moim bankierem
A kiedy się zaczyna noc
Karuzeluję się z gwiazdami
Ty pięknie wyciągasz swoją dłoń
Po bukiet kwiatów z bankomatu
Kuku
A tu
Kuku
Trzecia pospolita klęska
Tragicznie oczywista rzecz
Już nie katolicka lecz złodziejska
Z dwóch palców vałka
Jak statystyczny Polak
W narodowym skeczu
Mądry jest po szkodzie
Martwi się po meczu

Wszystkie polskie matki boskie kleją rymy częstochowskie

Hej ty który mieszkasz w niebie
Proszę pożycz mi swój grzebień
Przewodniczący Chaos serce ma przebite strzałą
Na koniec tej fanfaronady wyskakuje z mej szuflady
Egzystencjalny paw
Cały rękaw wkładam sobie w usta


Szczęśliwy pech

Rankiem, jak zwykle ma to miejsce po nocce w pracy, wsiadłam na rower i zaczęłam jechać w kierunku domu.
Padało, tzn. było po deszczu – pełno kałuż na drodze. Nic nowego – przyzwyczaiłam się już do jazdy w deszczu.
Szkoda tylko, że nie miałam błotników – tylni błotnik sklejam po tym jak go urwałam.
Za 15 minut miałam się dowiedzieć, że brak błotników to nie problem biorąc pod uwagę to co miało się wydarzyć...

A więc jadę sobię po mokrych, pełnych kałuż ulicach i jak to zwykle bywa rozmawiam z Kobrą przez zestaw słuchawkowy...
Jadę ulicą Obrońców Westerplatte, przy przystanku przy Poltrans gdy nagle... ja latam!!!
Przednie koło wpadło do dziury skrytej pod kałużą, a dziura była pokaźna – wchodzi w nią 1/3 koła :/
Upadek trwał ułamek sekundy ale ja przez ten ułamek zdążyłam wyobrazić sobie najeżdżający na mnie samochód... więc szybko pomyślałam: „żeby tylko żaden samochód za mną nie jechał”
Trzask! Leżę na ulicy – rower leży w poprzek, patrzę – nic nie jedzie – udało mi się! (Szczęście w nieszczęściu). Czuję przeszywający ból w lewym kolanie i łokciu.
Naładowana adrenaliną podnoszę się szybko, zbieram rower i wchodzę na chodnik, cała się trzęsę a z oczu lecą łzy... nikt ze stojących 10 metrów dalej na przystanku gapiów nie podchodzi do mnie spytać się czy wszystko w porządku... Przez zestaw słuchawkowy rzucam mięsem... Po chwili orientuję się, że niewyraźnie widzę... hmmm przecież nie uderzyłam głową tylko kolanami i łokciem....
O q..... moje okulary!!!!!!!!!!!!!! Ciemno, ja ślepa, okulary leżą na środku pasa pewnie już przejechane przez samochód.... :( udało się – są całe! Podnoszę je z ulicy, wycieram i wkładam na nos.
Cała brudna – przedstawiam sobą obraz nędzy i rozpaczy...
I te łzy... nie płaczę z rozpaczy, płaczę z nerwów, że popełniłam tak głupi błąd... przecież wiedziałam, że ta dziura tam jest!!! Jeżdżę tamtędy codziennie...

No ale cóż... gdy ochłonęłam trochę ruszam dalej... kolano lewe (to, które miałam kiedyś kontuzjowane) boli... pedałuję tylko prawą nogą... jadę powoli, bardzo powoli...

W centrum o mały włos dochodzi do poważniejszego wypadku – moim zdaniem jedna kobieta na milion powinna posiadać prawo jazdy!!! Jadę przez skrzyżowanie pod ślimakiem, wyprzedza mnie kobieta, całe szczęście, że po manewrze wyprzedzania nie zdążyła wrócić na pas przede mnie tylko z jej prawej strony zostaje jakieś 1,5 metra... bo co robi ten wirtuoz kierownicy????? Kiedy światło, które jest jakieś 7 metrów przed nami zmienia się na czerwone, kobieta blokując koła zatrzymuje się z małym poślizgiem prawie w miejscu (7 metrów przed światłami!!!!) Ma szczęście, że za nią nikt nie jechał (oprócz mnie) i ja mam szczęście, że udaje mi się wyminąć ją z prawej strony – nie miałabym szans wyhamować – pada deszcz...Wymijając ją nie mówię nic tylko patrzę się co za imbecyl siedzi za kierownicą... Podjeżdżam tak jak kodeks nakazał, by zatrzymać się przed światłami... Kobieta wyprzedzając mnie na zielonym bardzo uważnie mi się przygląda... ciekawe czemu??? Może w jej wyobrażeniu przepisów popełniłam jakiś kategoryczny błąd nie zatrzymując się w miejscu widząc zapalające się czerwone światło???

Mam dość – zdarzenie to wpędza mnie w totalnie żałobny nastrój i wierzcie mi NIE MAM OCHOTY jechać kawałek trzypasmówką... skręcam więc przy stoku na Środuli w górę i w lewo na chodnik, jadę przy cmentarzu i mam nadzieję, że jest tam jakiś przejazd... guzik! Zawracam, skręcam w lewo do przejścia podziemnego koło Auchan... przy schodzeniu po schodach kolano boli... mam wszystkiego dość, chce mi się płakać...

Docieram jako – tako do domu... jestem przed ósmą w domu – normalnie, jeśli podróż jest bez „przygód” w domu jestem o 7:00 albo o 6:55...

Po kąpieli w letniej wodzie, bo nie ma gorącej (czyżby wszystko przysięgło się przeciwko mnie?) robię oględziny ciała... lewe kolano – spuchnięte, posiniaczone, bolące... prawe kolano – siniak i leciutko opuchnięte, łokieć – siniak, uda – poobijane – lekkie siniaki, plecy obolałe (nie wiem dlaczego – dostałam rowerem, czy co?).

Moje kochane kolano :(((


Moje kochane kolano again :(((


Czekam na razie co będzie dalej, czy będzie konieczna wizyta u lekarza, czy nie.
Jedno wiem – o jeździe do pracy na rowerze przez najbliższe parę dni mogę zapomnieć...

No i 10000 km oddaliło się...

Jednak cieszę się, że tylko takie skutki są tej przewrotki, naprawdę nie było by wesoło gdyby za mną jechał samochód – nie miałabym szans...

_________________________________________________
TEST KOLANA

Po okładach z lodu i nasmarowaniu kolana maściami poszłam spać. Śpiąc cały czas czułam pulsujące, gorące kolano...

Obudziłam się i stwierdziłam, że nie ma pogorszenia - czyli jednak tylko stłuczenie, bez większych komplikacji :D

Na 16:00 byłam umówiona w centrum z koleżanką by oddać jej książkę. Myślę sobie: na piechotę to nie dojdę - do tesco jak szłam to miałam problem... hmm może pojadę delikatnie na rowerze? :D

A więc Mydlice - centrum - Mydlice.

I powiem, że jazda na rowerze sprawia mi mniej bólu niż chodzenie (oczywiście oszczędzam moją lewą nogę).

Dzisiaj i jutro jadę do pracy samochodem ale w sobotę... :D

Wiem, że przez najbliższy czas na pewno nie ruszę się na rower bez owiniętego bandażem elastycznym kolana ale i tak się cieszę - na początku wyglądało to o wiele groźniej :)



Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 21.34km
  • Czas 01:25
  • VAVG 15.06km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Młynarz
kosma100
- 02:52 niedziela, 26 października 2008 | linkuj
Kosmacz! Nadchodzę z Piastem! :D
Mlynarz
- 02:35 niedziela, 26 października 2008 | linkuj
tomalos Do Wrocka udało mi się dojechać ;p
kosma100
- 02:33 niedziela, 26 października 2008 | linkuj
ojojoj, niezle sie poobijalas, mam nadzieje, ze szybko dojdziesz do siebie. dziś sobota, udało się rowerkiem do pracy pojechać?
tomalos
- 22:29 sobota, 25 października 2008 | linkuj
Damian Dzięki :)
Pozdrawiam Waszą Rodzinkę :)
kosma100
- 19:39 piątek, 24 października 2008 | linkuj
WrocNam Też się cieszę :) Co robisz w sobotę, niedzielę? Bo nawiedzam Wrocław :D
kitaxc Dzienks. No niestety to jest polska rzeczywistość...
iskierka84 Nie wątpię :D
aA Tak tylko wkurza trochę za co płacimy podatki - ta dziura jest tam od conajmniej roku :(
mavic Ja też staram się nie jeździć przy krawędzi ale ta dziura wcale przy samej krawędzi nie była...
Młynarz Nie wątpię :D
flash Spoko - teraz jestem pewna na 99 %, że to tylko stłuczenie :)
olo Książkę musiałam oddać, a byłabym jeszcze twardsza gdybym poszła na piechotę - bardziej boli :D
djk71 Ja też się boję ;D
Młynarz Ale Ty jesteś troskliwy ;D

Pozdrawiam wszystkich :)
kosma100
- 13:24 piątek, 24 października 2008 | linkuj
Nie bój się Darku. :)
Zadbam o nią żeby nie chodziła głodna i spragniona. :D
Mlynarz
- 12:05 piątek, 24 października 2008 | linkuj
Mlynarz
I już się zaczynam bać o Monikę... ;)
djk71
- 08:09 piątek, 24 października 2008 | linkuj
świetnie zobrazowałaś sytuacje
takie wywrotki to chyba najgorsze co może się zdarzyć
osobiście unikam jazdy po deszczu na szosie jest katastrofa
nie wyobrażam sobie wylądować w kałuży
jesteś twarda tego samego dnia wsiąść na rower :)
życzę szybkiego powrotu do formy
olo - 07:30 piątek, 24 października 2008 | linkuj
auć, oby to było tylko stłuczenie
flash
- 04:42 piątek, 24 października 2008 | linkuj
Mavic w sobotę i niedzielę zadbam osobiście żeby Kosmacz wrócił do formy. ;)
Mlynarz
- 21:19 czwartek, 23 października 2008 | linkuj
Monika zostało ci tylko 1200km więc bez problemu dokręcisz.
Wywrotka na dziuże? Najlepiej jeździć jak najdalej od pobocza bo jest mniej dziur. Kierowcom sie to bardzo nie podoba ale nie musi.
Nagłe zatrzymanie na światłach czasem można przewidzieć ale skręcanie bez kierunkowskazu wprost na rowerzystę trochę ciężko...
Szybkiego powrotu do pełnej formy i zdrowia.
mavic
- 21:16 czwartek, 23 października 2008 | linkuj
no niestety człowiek nigdy nie jest 100% nieomylny, jesteśmy tylko ludźmi... ważne że obeszło się bez większych obrażeń czyli gipsu itd.......!!
zdrówka życzę!
anonimowa Aga - 20:00 czwartek, 23 października 2008 | linkuj
Jak przyjedziesz do Wrocka to z Młynarzem szybko Cię postawimy na nogi :)
iskierka84
- 18:54 czwartek, 23 października 2008 | linkuj
Wielkie współczucie wiem co to znaczy leżeć na środku drogi dobrze, że nic nie jechało.
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia :)

Co za bezmyślni ludzie stali na tym przystanku, że nikt nie podszedł i się nie zapytał czy pomóc, taka nasza polska rzeczywistość jest ehhh szkoda gadać wiem bo przeżywałem niedawno to samo z nadjeżdżającym samochodem na mnie i też nikt nie podszedł :(

Jeżeli chodzi o smarowanie kolana to kosma nie smaruj maściami rozgrzewającymi bo pogarszasz jego stan, jedynie co to ochładzanie kolana i bandaż elastyczny, choć z tym też uważaj :)


I wracaj szybko do zdrowia.
kitaxc
- 18:32 czwartek, 23 października 2008 | linkuj
Źle, że się stało. Dobrze, że tak się tylko skończyło.
Szybkiego powrotu do pełnej sprawności i pobicia 10k km!
Pozdrawiam
WrocNam
- 17:07 czwartek, 23 października 2008 | linkuj
Dzięki wszystkim za miłe słowa.
Z kolanem nie jest tak źle jak na początku myślałam.
Smarowanie i owijanie bandażem elastycznym pomoże - cieszę się bardzo :)))

Pozdrawiam wszystkich serdecznie :)
kosma100
- 16:29 czwartek, 23 października 2008 | linkuj
Na pewno jeszcze wykręcisz te 10000km.współczuję i pozdrawiam
johanbiker
- 14:58 czwartek, 23 października 2008 | linkuj
Myślę że stłuczenia się szybko zagoją i będzie te 10000 przecież do końca roku jeszcze dwa miesiące.dobrze że okulary całe,jak by ich brakło to byłoby gorzej,wiem coś o tym bo sam noszę.
Pozdrawiam D:)
Rafaello
- 11:59 czwartek, 23 października 2008 | linkuj
Jeszcze możesz się nauczyć jak narysować pieska :D
Mlynarz
- 11:56 czwartek, 23 października 2008 | linkuj
A tak w ogóle to na uśmieszek mam coś dla Ciebie :)

click ;)
Mlynarz
- 11:47 czwartek, 23 października 2008 | linkuj
Oj, Monia, Monia ale mi Ciebie szkoda. Mam nadzieję, że szybko ból minie i kolana dojdą do siebie.
Wszystkie siniaki szybko zejdą. Kolana i łokieć bolą, bo zostały stłuczone, posmaruj sobie to jakąś fajną maścią.
Ja teraz lecę na Fastumie i Tobie też polecam. :)
Najfajniej byłoby jakbyś sobie wcierała w kolana i łokieć ArthroStop - przynosi ulgę właśnie stawom. :)

Szybko dojdziesz do siebie i 10000 km w tym roku wykręcisz, a jeśli nie będzie 10 kkm to nic się przecież nie stanie. :)

Co do baby heblującej przed światłami to powiem, że takich ludzi powinno się eliminować.
Pewnie się zagapiła i spanikowała widząc czerwone. Dobrze, że jej cudowny manewr pozostał bez konsekwencji.

Wracaj szybko do siebie! :)

Z pozdrowieniami

Kaleka Młynarz ;P
Mlynarz
- 11:44 czwartek, 23 października 2008 | linkuj
Przede wszystkim życzę szybkiego powrotu do pełnosprawności! Wiem co Czujesz. Ja pewnego czasu musiałem ewakuować się z drogi ponieważ jakiś humorzasty kierowca tira nie zamierzał nie ominąć lecz wcisnął klakson, abym sp..... mu z drogi. Tak też zrobiłem zjeżdżając na pobocze, w którym była dziura. Po wpadnięciu w nią wrzuciło mnie (dosłownie) z powrotem na ulicę. Miałem taką samą myśl - jeśli pojedzie coś z tyły to już po mnie. Nie jechało bo to piszę. Dalej też było podobnie. Przejeżdżało kilka samochodów, kierowcy głupio się patrzyli i nikt nie zatrzymał się spytać czy jest ok. Było to poza miastem, wszystkim się spieszyło?! Siniak, który nabiła mi kiera przy salcie zajmował 1/3 powierzchni uda i schodził bez kitu 2 miechy, aż mnie bolała kość. Podobna historia tylko Twoje kolano wygląda lepiej. A swoją drogą znam Dąbrowę Górniczą i mam podobne zdanie o kobietach jako kierowcach :-) bikerx1 - 11:09 czwartek, 23 października 2008 | linkuj
Oby tylko kolano szybko się zagoiło.
Faktycznie miałaś sporo szczęścia w tym wszystkim.
djk71
- 10:59 czwartek, 23 października 2008 | linkuj
Moje wyrazy współczucia,nieteraz 10000 to za rok,zdrowie jest najważniejsze,nic na siłe!Pozdrawiam,trzymaj się. marcel - 10:58 czwartek, 23 października 2008 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa mpoto
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl