Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2008

Dystans całkowity:420.63 km (w terenie 48.00 km; 11.41%)
Czas w ruchu:25:25
Średnia prędkość:16.29 km/h
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:20.03 km i 1h 16m
Więcej statystyk
Poniedziałek, 15 grudnia 2008 Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Manhattan - Mydlice (w południe).

Manhattan - Mydlice (w południe).
Wieczorem - na angielski (do centrum), po angielskim na Manhattan.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 11.35km
  • Czas 00:42
  • VAVG 16.21km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 14 grudnia 2008 Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Po napój Bogów i z powrotem

Po napój Bogów i z powrotem ;D
Martwiąc się o ludzi, którzy muszą się dowartościowywać w dziwny sposób pojechałam po piwo.

Wieczorem Mydlice - Manhattan.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 6.26km
  • Czas 00:25
  • VAVG 15.02km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 13 grudnia 2008

Jak ogień spadasz na zdobycz
Ofiarą jestem ja
I piórem z Twojego skrzydła
na wodzie rysuję ślad
Posłuchaj jeszcze raz, t

Jak ogień spadasz na zdobycz
Ofiarą jestem ja
I piórem z Twojego skrzydła
na wodzie rysuję ślad
Posłuchaj jeszcze raz, to wieje wiatr
Oddaję Ci swój czas i czekam na znak

Hej, hej, Niezwyciężony!
Hej, hej, poznać się daj.
Hej, hej, Niezwyciężony!
Hej, hej, wstawaj i walcz!

Podobno pomagasz nieść ciężar
Wszystkiego, nie śmieci, o tak!
Podobno mieszkasz tak blisko
Najbliżej jak tylko się da
Posłuchaj jeszcze raz, to wieje wiatr
Oddaję Ci swój czas i czekam na znak

Hej, hej, Niezwyciężony!
Hej, hej, poznać się daj.
Hej, hej, Niezwyciężony!
Hej, hej, wstawaj i walcz!

Szarańcza pożera olbrzymów
I woda tryska ze skał
I nic tu nie ma do rozumienia
Wystarczy tylko
Posłuchać jeszcze raz, to wieje wiatr
Oddaję Ci swój czas i czekam na znak

Hej, hej, Niezwyciężony!
Hej, hej, poznać się daj.
Hej, hej, Niezwyciężony!
Hej, hej, wstawaj i walcz!


Dzisiaj Ktoś ma urodzinki - Wszystkiego Najlepszego :* :* :*

Po 12 godzinach w pracy przyjechałam blachosmrodem do Brata.
Miałam już dzisiaj nie jeździć na rowerze ale pokusa była silniejsza ode mnie.
Mimo tego, że blachosmród skrobałam jakieś 10 minut i zmarzłam przy tym okrutnie, założyłam moją kurtkę na koszulkę z krótkim rękawem, kask na gołą głowę i popedaliłam ciemną nocą z Manhattanu na Mydlice.

Pięknie wyglądają choinki w centrum Dąbrowy, chciałam zrobić zdjęcie ale bałam się, że wyjdzie mi kolejny niewyraźny gniot i darowałam sobie - po co męczyć wrażliwe oko Pana Rachwala :D :D :D

Ale może jutro pojadę z aparatem i porobię kilka fot :)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 5.65km
  • Czas 00:20
  • VAVG 16.95km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

SBE 03DH na ulicy Okrzei wykonał manewr życia, mianowicie na niecałe 10 metrów przed skrzyżowaniem wyprzedził mnie z prawej str

Dookoła komina, czyli:
Mydlice - Brodway.
Brodway - Mydlice.

Pan w Polonezie o numerach rejestracyjnych SBE 03DH na ulicy Okrzei wykonał manewr życia, mianowicie na niecałe 10 metrów przed skrzyżowaniem wyprzedził mnie z prawej strony (jechałam lewą bo to ulica jednokierunkowa a ja skręcałam w lewo) i skręcił z prawego pasa w lewo... no comments.
Ja nie chcę skończyć jak pewien motyl z wiersza K.I. Gałczyńskiego :-(
Mydlice - Manhattan (do Brata :D).

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 15.61km
  • Czas 00:55
  • VAVG 17.03km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 11 grudnia 2008 Kategoria W oczojebnej kamizelce

Dlaczego ogórek nie śpiewa
Pytanie to, w tytule,
postawione tak śmiało,
choćby z największym bólem
rozwiązać by należał

Dlaczego ogórek nie śpiewa
Pytanie to, w tytule,
postawione tak śmiało,
choćby z największym bólem
rozwiązać by należało.

Jeśli ogórek nie śpiewa, i to o żadnej porze,
to widać z woli nieba
prawdopodobnie nie może.

Lecz jeśli pragnie? Gorąco!
Jak dotąd nikt. Jak skowronek.
Jeśli w słoju nocą
łzy przelewa zielone?

Mijają lata, zimy,
raz słoneczko, raz chmurka;
a my obojętnie przechodzimy
koło niejednego ogórka.



Rankiem obudził mnie sms – Pozdrowienia z Żabich Dołów, hehehehe – moja bujna wyobraźnia stworzyła już obraz sytuacji – „sprawca smsa” ma wolne i śmiga na rowerze :D :D :D mój tok rozumowania okazał się jednak błędny :D
W południe do pracy – standardowo.
Tak mnie jakoś wzięło i zaczęłam sobie przypominać wiersze pewnego Poety :D

Zrobiłam fotę „mojej dziury” ku przestrodze, by żaden inny Biker nie podzielił mojego losu - dziura naprawiona znowu się reaktywowała :-(

Nie ma jak naprawianie dziur po polsku :-(

Temperatura 10,6 stopni – masakra :] „Wiosna Pani Sierżant” :D :D :D
W drodze do pracy musiałam ściągnąć rękawiczki bo było mi za gorąco – oby taka temperatura trwała jak najdłużej :)
Wieczorkiem (późnym) do domku - standardowo.
W domku czekała na mnie przesyłka - to chyba prezent na 10 000 km :) - mój Bank przesłał mi kartę z wybranym przeze mnie wizerunkiem (dzięki tomalos za użyczenie praw do Twojego zdjęcia :)))


Bardzo się cieszę z 10 kilokilometrów przejechanych przeze mnie w tym roku :D :D :D

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 33.02km
  • Czas 01:48
  • VAVG 18.34km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

SJ 01133
Pani przeszła wszelkie granice - na odcinku 200 metrów dwa razy by mnie potrąciła i uratowała mnie tylko i wyłącznie bły

Chyba założę nową kategorię: "Czarna lista bałwanów za kierownicą".

Dzisiaj na pierwszym miejscu wpisana by była pani kierująca intensywnie żółtą Skodą Felicią o numerach rejestracyjnych SJ 01133
Pani przeszła wszelkie granice - na odcinku 200 metrów dwa razy by mnie potrąciła i uratowała mnie tylko i wyłącznie błyskawiczna reakcja z mojej strony. Aż strach się bać co by było gdybym nie czytała w jej myślach, o ile ta kobieta w ogóle jest w stanie myśleć, czy tylko iloraz jej inteligencji pozwala jej nie srać pod siebie i nie dziobać wokoło.
Pech chciał, że pani zatrzymała się na czerwonym świetle... możecie sobie wyobrazić co zrobił Kosmacz ;p
Pani na moje zarzuty, że jeśli jest ślepa albo nie potrafi jeździć to niech siedzi w domu albo jeździ autobusem, bo dwa razy na odcinku 200 metrów zmiażdżyła by mnie odpowiedziała: "Bo trzeba bokiem jeździć"

Bokiem to chodzą kraby...

Przed 11:00 do pracy - standardowo :)
Dziura Kosmacza - reaktywacja
Podtytuł ten nie ma nic wspólnego z tym, że wczoraj pojechałam na pkp :D
Wracając z pracy zobaczyłam, że "moja" dziura, przez którą nieźle się poobijałam, a która została naprawiona znowu jest groźna - fotę może zrobię w czwartek.
Po 20:00 - powrót z pracy, koło stawików włączyłam czołówkę i wyciągnęłam oczoj.... kamizelkę - tutaj zaczęłam podróż we mgle ;)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)

  • DST 16.11km
  • Teren 1.00km
  • Czas 00:52
  • VAVG 18.59km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 8 grudnia 2008 Kategoria Do pracy / z pracy, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Masakra ciąg dalszy, czyli co nas nie zabije, to nas wzmocni

Masakra ciąg dalszy, czyli co nas nie zabije, to nas wzmocni

Po niewyspanej nocy z czwartku na piątek, lekko nieprzespanej nocy piątkowo - sobotniej, w ogóle nieprzespanej nocy Mini Masakrowej z soboty na niedzielę oraz ciężkiej nocki w pracy niedzielno - poniedziałkowej nadszedł czas by popedalić do domku...

Ciężko, bardzo ciężko się jechało.

Niewyspanie to raz, dwa to tragiczny stan mojego czarnego rumaka... ubłocony z zardzewiałym łańcuchem, z nie kręcącym się do tyłu łańcuchem... po prostu masakra.
Nie dość, że świerszcz to jeszcze nie mogę kręcić pedałem do tyłu - zawija łańcuch (może ktoś wie jaka jest tego przyczyna? tylko brud czy coś jeszcze????)

Ale dotarłam.

Zawsze narzekam na kierowców - baranów ale dzisiaj ponarzekam na rowerzystę - idiotę.
Wracam po 6:00 z pracy, ciemno jak diabli, jadę przy stawikach w Sosnowcu (ciemno do potęgi en-tej) a tu z naprzeciwka jedzie samochód i trąbi jakieś 5 sekund, myślę sobie: "idiota".... Ale po paru sekundach już wiem dlaczego trąbił - wyprzedzał rowerzystę, który był ubrany na czarno i nie miał lampek!!!!!!!!!!!!!!! MASAKRA, bezmyślność i kretynizm. Ja, na miejscu tego kierowcy zatrzymałabym się i wklepała temu rowerzyście ;)

A oto fota z mojego powrotu do domku z Mini Masakry Nocnej (dzięki Partnerze):


Relacje z Mini Nocnej Masakry do poczytania i obejrzenia:
Relacja WrocNam-a
Relacja Młynarza
Relacja Galena
Relacja Kosmacza

Po południu na Manhattan - z prezentami dla Ani i Marty :) i z powrotem.
Wieczorem na angielski (w deszczu), potem do Znajomych a na koniec na pkp i do domku :)

Byłam grzeczna - dostałam jeszcze jeden prezent od Mikołaja :D


P.S. Łańcuch już działa - wykruszył się chyba :D :D :D

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 34.32km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:28
  • VAVG 13.91km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 6 grudnia 2008

Mini Nocna Masakra

Mini Nocna Masakra

Po prostu masakra :-)
Po krótkim i porządnym wieczorze (czytaj: wszyscy obudzili się rano bez kaca) oraz przepysznym śniadanku (dzięki Mamie Asicy :D) Młynarz zdał relację z wczorajszego potrącenia na pasach Św. Mikołaja, i przekazał mi paczkę od Niego (WIELKIE DZIĘKI :))


Po achach i echach ruszyliśmy w składzie Asica, Młynarz i ja na mały lans po Wrocku.
Z Kozanowa udaliśmy się na uczelnie trochę postudiować :D :D :D


Potem popędziliśmy do H-H by Asiczka miała w końcu sprawne hamulce i nie przyprawiała o zawał serca motorniczego w tramwaju ;p


Następnie pojechaliśmy do sklepu, w którym kupiłam czołówkę (na Mini Nocną Masakrę).
Po zakupach spotkaliśmy się z Matyskiem, w towarzystwie którego wciągnęliśmy po lodziku.
Wyraz twarzy przechodniów patrzących na 4 wariatów, w tym 3 w rajtuzach, którzy 6 grudnia delektują się na dworze lodami – bezcenny :D
Lodziki :D


Z Matyskiem.


Podczas konsumpcji lodzików zobaczyliśmy paradę Mikołajów na motocyklach – WrocNam też umieścił ich zdjęcie.


Po skonsumowaniu lodzików zaliczyłam z Matysem Waypointa :D


Matys musiał iść na uczelnie, a my nie mieliśmy też za dużo czasu, więc popedaliliśmy z powrotem na Kozanów by zgarnąć z przed bloku Darka i razem zjeść przepyszny obiadek.
Po obiadku nie było czasu na sjestę, ponieważ byliśmy umówieni z pozostałymi Bikestatsowiczami na Moście Oławskim.
Z małym opóźnieniem (ale zmieściliśmy się w kwadransie akademickim) dotarliśmy na miejsce spotkania, gdzie już czekali na nas: blase, WrocNam, Galen, iskierka84.
Pędzimy przez Siechnice w kierunku miejsca rozgrywania Mini Nocnej Masakry.
Po drodze krótka przerwa, robimy małe zakupy, z których część produktów spożywamy przed sklepem (jak w pewnej piosence KSU :D).
Ruszamy w dalszą drogę, przy okazji zgarniając następnego uczestnika tego szalonego rajdu – hose.
Z małymi problemami natury nawigacyjnej docieramy do bazy Rajdu.
Wpłacamy wpisowe, podpisujemy orzeczenia, odbieramy mapy i po oględzinach map oraz ustaleniu kolejności zaliczania punktów ruszamy naprzeciw przygodzie :D
Do ekipy dołącza się zielona oraz Jej Kolega (niezrzeszony na BS).
Głównymi Nawigatorami są: Młynarz, blase i WrocNam. Świetnie znają te rejony i mają już pewne doświadczenie w nocnej jeździe na orientacje. Muszę powiedzieć, że świetnie im to wychodzi :)
Młynarz planuje trasę a Kosmacz udaje, że wie o co kamon :)


Jako pierwszy obraliśmy za swój cel punkt 11, na mapce opisany jako „szczyt górki”. Opis brzmi groźnie ale z łatwością udaje nam się go znaleźć. Przy tym punkcie spotykamy pyszarda, który niestety nie przyłącza się do nas.
Następnie punkt 14 – Kazalnica ku barkom czekającym na śluzowanie.
Gdzieś po drodze djk71 łapie kapcia, sytuację wszyscy wykorzystują w celach konsumpcyjnych oraz towarzyskich. Hose zazdroszcząc Darkowi rozbiera profilaktycznie swoje koło i robi przegląd swojej dętki oraz opony :) Tutaj Pewnego Bikera raczymy Żywczykiem, a On w zamian częstuje nas suszonymi morelami. Młynarz, standardowo robi jako akwizytor reklamując i polecając serwis BikeStats :D :D :D
Po nim punkt 13 – Utrata, ślady przeprawy promowej przez Odrę, punkt 12 – Jaz Janowice, południowy brzeg Odry i Dziesiątka – ambona, widok na Siechnice. Nazwa „ambona” jest użyta na wyrost, są to raczej pozostałości po ambonie, punkt umieszczony w krzaczorach, przy tym punkcie hose ponownie profilaktycznie rozbiera swoje koło :D
Drużyna BikeStats w komplecie :)


Z minuty na minutę nasze ubrania oraz rowery stają się coraz bardziej umorusane.
Chyba każdy zaliczył glebkę albo „wyskoczył” z rowerka. Niektórzy tylko „podparli się głową”, a niektórzy spektakularnie zanurzyli się w glebie.
Młynarz rozdziewiczył w końcu SPDeki oraz zafundował maseczkę błotną swojemu czyściutkiemu do tej pory rogowi :D
W świetnej atmosferze, pełnej niesamowitych tekstów oraz ciętych ripost ;p zaliczamy kolejne punkty :D

Gdzieś na trasie – to my :))))))))))) (zdjęcie ściągnięte ze strony jednego z uczestników Mini Masakry).


Mostek stalowy bez poręczy, północny brzeg i zlokalizowany przy nim punkt numer 15 padają kolejną ofiarą Szalejącej Drużyny BikeStats.
Po nim dziurkujemy kwadracik z numerkiem 16 umiejscowiony na zaporze zalewowej, na dnie koryta, od wschodu. Z ciekawością badamy ślady działalności bobrów nad Odrą, do których prowadzi nas punkt 17.
Z dużym zainteresowaniem mieszkanki pobliskiego domu spotykamy się przy punkcie 18. Jest to punkt pomiaru stanu wody w Odrze IMGW. Biedna Pani chyba zaczęła się obawiać powodzi widząc dziesiątki ludzi na rowerach podjeżdżających co chwila pod punkt pomiaru wody i to w środku nocy.

Pozostają nam tylko do zaliczenia dwa najbardziej odległe od bazy punkty: punkt 19 – „spotkanie ścieżki wałowej z szosą” oraz Najdłuższy most Wrocławia o długości 1 km (jest to punkt 230). Na tym punkcie po raz ostatni używamy perforatora. Czas na powrót do bazy. Czasu coraz mniej a zmęczenie coraz większe. Ekipa kręci równo, ciągnąc za sobą zamulatorów w postaci Kosmy i Darka :D
Nie wierzę, że w takim tempie jesteśmy w stanie dojechać do mety przed zamknięciem Rajdu.
Jadąc z Asicą na końcu zaliczam skok na bandę (czyt. skok na ramę... brrrrr!!! bolało :( )
Okazuje się jednak, że udaje nam się zmieścić w czasie. Zmęczeni ale szczęśliwi oddajemy karty startowe i posilamy się bigosem oraz gorącą herbatą. Jest bardzo ciepło – część z nas je na dworze i nie marznie.
Mapka Rajdu (ściągnięte od WrocNama)


Po pewnym czasie część uczestników Rajdu jedzie w swoją stronę więc ekipa BikeStats zasiada w komplecie do stołu by pojeść, popić i przede wszystkim pośmiać się.
Czas leci szybko w prześwietnej atmosferze. Zegarek wskazuje już po pierwszej gdy decydujemy się zebrać się z powrotem do Wrocławia.
W trakcie przystołowych pogaduszek Młynarz naprawia kapcia w swoim przepięknym Rumaku. Gdy wszyscy się zebrali WrocNam odkrywa kapcia u siebie. Czekamy więc na Niego grzejąc się przy kaloryferze.
Po naprawieniu usterek ruszamy do Wrocławia. Hose łapie w końcu w swoim kole najprawdziwszą awarię i z powodu Jego wielkiej miłości do zaworków Presto oraz deficycie dętek z takimi zaworkami wśród Drużyny BS Hose korzysta z uprzejmości Organizatora i ładuje się wraz ze swoim rowerkiem do samochodu organizatora by w luksusowych warunkach dotrzeć na Kozanów.
Reszta Drużyny rusza pedaląc zawzięcie. Zaczyna padać śnieg z deszczem (zaczyna albo dopiero teraz to zauważam).
Nie jest lekko ekipa się rozdziela, jedni mają więcej siły, inni mniej.
Grupka w której jadę to: Asica, Młynarz, djk71 i WrocNam.
Na początku Wrocławia grupkę opuszcza Młynarz z Darkiem by w swój niepedalski sposób dotrzeć na Kozanów.
Reszta pedali dalej. Nadchodzi także czas na Michała, który po kolejnym naszym postoju oraz kolejnym telefonie rusza do domku, by w szybszym tempie dotrzeć do czekającej na Niego Osoby.
Team Kiełbasko-Kosmaczkowy rusza dalej. Nie jest lekko ale nie mamy innego wyjścia – trzeba dojechać do celu naszej wycieczki. Po drodze zgarniamy hose z zajezdni autobusowej i po chwili grupujemy się u Asicy.
Po kąpieli zasiadamy do pysznej kolacji (o godzinie 5:00) oraz raczymy się złocistym napojem. Niestety zmęczenie oraz niewyspanie daje o sobie znać, część z nas zasypia więc kończymy „posiadówę” i idziemy spać.

Podsumowując: impreza była przednia.
Dziękuję wszystkim członkom Jedenastoosobowej Drużyny BikeStats za miłe towarzystwo.
Impreza super zorganizowana.
Pragnę także, a raczej przede wszystkim podziękować Asiczce oraz Jej Mamie i Tacie za prześwietną gościnę. Było przemiło, tylko szkoda, że mieliśmy tak mało czasu na wspólną pogawędkę.
Jeszcze raz bardzo dziękuję.



Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 140.87km
  • Teren 40.00km
  • Czas 08:18
  • VAVG 16.97km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 5 grudnia 2008

Powoli, bardzo powoli by nie drażnić

Powoli, bardzo powoli by nie drażnić mojego padniętego po wczorajszych baletach organizmu.

Po 9:00 do pracy.
Darek przypomniał mi rano, że nie jestem zapisana na Mini Nocną Masakrę więc czym prędzej się zapisałam :D :D :D

Dokonałam niezbyt trafnego wyboru - skrótów. Dzisiaj było tam straszne błoto :)

Wieczorkiem Katowice - Wrocław (na skróty).
Na dworzec przyjechali po mnie Asica z Młynarzem i pomknęliśmy do Asicy.

Oryginalny design nowiutkiego rowerka Młynarza :D :D :D


Uaha rowery cztery :D :D :D


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 27.52km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:38
  • VAVG 16.85km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 3 grudnia 2008

Pospikać... i z powrotem :)

Pospikać... i z powrotem :)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
  • DST 3.63km
  • Czas 00:14
  • VAVG 15.56km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl