Wpisy archiwalne w kategorii
W oczojebnej kamizelce
Dystans całkowity: | 6761.20 km (w terenie 95.00 km; 1.41%) |
Czas w ruchu: | 351:38 |
Średnia prędkość: | 19.23 km/h |
Maksymalna prędkość: | 44.40 km/h |
Liczba aktywności: | 202 |
Średnio na aktywność: | 33.47 km i 1h 44m |
Więcej statystyk |
Piątek, 13 stycznia 2012
Kategoria Czarna lista kierowców bałwanów, Do pracy / z pracy, SNOW BIKE ***, W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Z pełnymi gaciami
W pracy obserwowałam jak pada śnieg...
OMG! Jak ja dojadę do domu?
O 18:10 wyjeżdżam z pracy i już na terenie pracy zaliczam glbę OMC... ślisko...
Wyjeżdżam na rowerówkę... jeszcze bardziej ślisko...
Zatrzymuję się - po tym nie da się jechać!!! Już chcę dzwonić do kogoś by mi sprawdził pociągi ale... patrzę na ulicę i jest lepsza... mykam więc po niej.
Niezależnie od tego, że ulica jest lepsza od ścieżki rowerowej nie ma orgazmu... warunki nie są dobre...
Jadę cała zesztywniała, zestresowana... czuję jak pulsuje we mnie... adrenalina? :D
Dziadek w kapeluszu OMC mnie potrąca w Sosnowcu... no comments.
Dziwię się, że tak dziwnie się czuję - tak dziwnie mój organizm reaguje na stres ale przecież ostatnio stresu mi nie brakuje...
Po jakimś dochodzę <sic!> do wniosku, że to nie stres tylko strach...
Strach przed czym?
Przed glebą?
Przed bólem?
Przed śmiercią?
Za Hutą Katowice warunki się pogarszają... tu już nie jest wesoło.
Wjeżdżam do Łosnia i... tragedia :(
To coś na ulicy to szklanka z garbem lodu od kolein.
Samochód, który chce mnie wyprzedzić musi przejechać przez te koleiny... każdy się bał.
Podjeżdżam do sklepu po izobronik... ślisko!
Pod domem mam taką szklankę, że prawie zaliczam glebę...
Uff!!!
Dotarłam...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Pada śnieg, pada śnieg... a ja nie mam dzwonkka u roweru© kosma100
OMG! Jak ja dojadę do domu?
Widok z okna w pracy© kosma100
O 18:10 wyjeżdżam z pracy i już na terenie pracy zaliczam glbę OMC... ślisko...
Wyjeżdżam na rowerówkę... jeszcze bardziej ślisko...
Aż strach jechać... :(© kosma100
Zatrzymuję się - po tym nie da się jechać!!! Już chcę dzwonić do kogoś by mi sprawdził pociągi ale... patrzę na ulicę i jest lepsza... mykam więc po niej.
Niezależnie od tego, że ulica jest lepsza od ścieżki rowerowej nie ma orgazmu... warunki nie są dobre...
Jadę cała zesztywniała, zestresowana... czuję jak pulsuje we mnie... adrenalina? :D
Dziadek w kapeluszu OMC mnie potrąca w Sosnowcu... no comments.
Dziwię się, że tak dziwnie się czuję - tak dziwnie mój organizm reaguje na stres ale przecież ostatnio stresu mi nie brakuje...
Po jakimś dochodzę <sic!> do wniosku, że to nie stres tylko strach...
Strach przed czym?
Przed glebą?
Przed bólem?
Przed śmiercią?
Za Hutą Katowice warunki się pogarszają... tu już nie jest wesoło.
Wjeżdżam do Łosnia i... tragedia :(
To coś na ulicy to szklanka z garbem lodu od kolein.
Samochód, który chce mnie wyprzedzić musi przejechać przez te koleiny... każdy się bał.
Podjeżdżam do sklepu po izobronik... ślisko!
Pod domem mam taką szklankę, że prawie zaliczam glebę...
Uff!!!
Dotarłam...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 31.42km
- Czas 01:43
- VAVG 18.30km/h
- VMAX 30.10km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 12 stycznia 2012
Kategoria W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Czasami człowiek musi...
Przyjeżdżam z pracy o 21:00.
Dzisiaj blchosmrodem, bo plany były inne...
Pada...
Wchodzę do domu, witam się z Mustą, przebieram w pedalskie ciuchy i... wychodzę.
Na rower.
Muszę.
Po co?
Zmęczyć się.
Zmoknąć.
Przewietrzyć.
Wypuścić parę.
Odreagować.
Kółeczko trójmiejskie: Łosień, Łęka, Łokradzionow.
Pada i strasznie wieje, po drodze 2 spore gorki.
Robię jedną pętelkę.
Mam ochotę na więcej.
Nie dziś...
Zmęczyłam się.
Zmokłam.
Przewietrzyłam się.
Wypuściłam parę.
Odreagowałam (troszkę).
Jutro pobudka o 3:30... mam parę rzeczy do zrobienia i jadę do pracy na 6:00 rowerem.
Nic mnie nie powstrzyma...
Nawet jak by przyszło 1000 atletów i każdy zjadłby 1000 kotletów...
No może wtedy by mnie powstrzymali ;)
* Zdjęcie z mojej samotnej wyprawy rowerowej do Danii... ech... fajnie było...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Dzisiaj blchosmrodem, bo plany były inne...
Pada...
Wchodzę do domu, witam się z Mustą, przebieram w pedalskie ciuchy i... wychodzę.
Na rower.
Muszę.
Po co?
Zmęczyć się.
Zmoknąć.
Przewietrzyć.
Wypuścić parę.
Odreagować.
:-)© kosma100
Kółeczko trójmiejskie: Łosień, Łęka, Łokradzionow.
Pada i strasznie wieje, po drodze 2 spore gorki.
Robię jedną pętelkę.
Mam ochotę na więcej.
Nie dziś...
Zmęczyłam się.
Zmokłam.
Przewietrzyłam się.
Wypuściłam parę.
Odreagowałam (troszkę).
Jutro pobudka o 3:30... mam parę rzeczy do zrobienia i jadę do pracy na 6:00 rowerem.
Nic mnie nie powstrzyma...
Nawet jak by przyszło 1000 atletów i każdy zjadłby 1000 kotletów...
No może wtedy by mnie powstrzymali ;)
* Zdjęcie z mojej samotnej wyprawy rowerowej do Danii... ech... fajnie było...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 5.14km
- Czas 00:15
- VAVG 20.56km/h
- VMAX 34.40km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 11 stycznia 2012
Kategoria Czarna lista kierowców bałwanów, Do pracy / z pracy, Kellysek :), W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Głupota czy odwaga?
Wczoraj umarł mój wróg
Jedyny mój przyjaciel
Umarł mój wróg
Ale to już inna historia
Inna historia
Wczoraj umarł mój wróg
Jeszcze był w niedzielę w kościele
Był z matką w niedzielę
Wczoraj umarł mój wróg
Umarł, gdy był na wakacjach
W klinice
Ale to już inna historia
Inna historia ...*
Wczoraj coś we mnie umarło…
Może to i dobrze…
Wczoraj nie udało mi się zamontować błotników z mojego kultowego rumaka:
Stajnia Moniki© djk71
do Kellyska :( dlatego jadę bez błotników.
Wyjeżdżam późno… bardzo późno – o 6:48.
Nie wiem czy też tak macie, że ilość rzeczy do zrobienia przed wyjściem z domu wzrasta przeciwproporcjonalnie do ilości pozostałego czasu?
Jestem pewna, że nie zdążę na 8:00 – nie jeżdżę ze średnią 27 km/h, jak niektórzy :p
Jadę w kamizelce ze Śląskiej Masy Krytycznej Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Przez Zagłębie…
Głupota czy odwaga?
Mam przeciwko sobie dwie grupy kierowców – wrogów.
Jedna to zagorzali Zagłębiacy, dla których irytatorem jest napis „ŚLĄSKA”.
Druga to fanatycy religijni, a dokładniej fanatycy facetów w czarnych sukienkach, bo przecież jadę w kamizelce Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, czyli biorę udział w sprawach diabelskich ;-)
Głupota czy odwaga?
Pomimo trzech sytuacji podbramkowych dojeżdżam jednak cała do pracy, cała i mokra :-)
Dwie sytuacje to kierowcy ciężarówki z naczepą, którzy zapomnieli, że ciągnik z naczepą ma trochę więcej centymetrów długości niż ich członek i próbowali mnie zmieść z ulicy.
Trzecia to błękitny Fiat Punto w centrum Sosnowca… miał szczęście, że nie stanął na czerwonym świetle…
Podobało mi się ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
*słowa: Kazik Staszewski, muzyka: Kult
13 utwór na płycie "Posłuchaj to do Ciebie"
- DST 31.02km
- Czas 01:25
- VAVG 21.90km/h
- VMAX 34.40km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 11 stycznia 2012
Kategoria Do pracy / z pracy, In the rain..., Kellysek :), Rowerowa Norka, Rowerowe gadżety, Rowerowe prezenty, W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Popracowo niubrelokowo ;-)
A jednak byliśmy do siebie tak podobni
Z całą naszą mizerią penisów i wagin.
Z bijącym mocno sercem w strachu i rozkoszy,
I nadzieją, nadzieją, nadzieją.
A jednak byliśmy do siebie tak podobni,
Że leniwe smoki przeciągające się w powietrzu
Musiały nas uważać za braci i siostry
Bawiących się zgodnie w słonecznym ogrodzie,
Tylko my o tym nie wiedzieliśmy,
Zamknięci każde w swojej skórze, osobni,
I nie w ogrodzie, na gorzkiej ziemi.
A jednak byliśmy do siebie tak podobni,
Mimo że każde źdźbło trawy miało własny los,
Każdy wróbel w podwórzu, każda mysz polna.
A niemowlę, które dostanie na imię może Jan, może Teresa,
Rodziło się na długie szczęście albo na wstyd i cierpienie
Tylko raz jeden, aż do końca świata.*
Późno... o 18:20 do domku... jechało się... fajnie ;p
Pomimo deszczyku z drobnym śniegiem.
Po przyjeździe do domku praca nad nowymi gadżetami rowerowymi – dla Panów (breloki) plus kolczyki dla Pań oraz rowerowe otwieracze :-)
Brelok z recyclingu z rowerkiem ;)
Otwieracz :)
A Musta pomagała mi przez cały czas ;)
Sukcesywnie wystawiam na Allegro i Otwarte24.
Jeśli nie ma przedmiotów na Allegro ani na otwarte24 to proszę o info ;-) Możemy dojść do porozumienia na priv.
* Czesław Śpiewa - „A jednak”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Z całą naszą mizerią penisów i wagin.
Z bijącym mocno sercem w strachu i rozkoszy,
I nadzieją, nadzieją, nadzieją.
A jednak byliśmy do siebie tak podobni,
Że leniwe smoki przeciągające się w powietrzu
Musiały nas uważać za braci i siostry
Bawiących się zgodnie w słonecznym ogrodzie,
Tylko my o tym nie wiedzieliśmy,
Zamknięci każde w swojej skórze, osobni,
I nie w ogrodzie, na gorzkiej ziemi.
A jednak byliśmy do siebie tak podobni,
Mimo że każde źdźbło trawy miało własny los,
Każdy wróbel w podwórzu, każda mysz polna.
A niemowlę, które dostanie na imię może Jan, może Teresa,
Rodziło się na długie szczęście albo na wstyd i cierpienie
Tylko raz jeden, aż do końca świata.*
Późno... o 18:20 do domku... jechało się... fajnie ;p
Pomimo deszczyku z drobnym śniegiem.
Po przyjeździe do domku praca nad nowymi gadżetami rowerowymi – dla Panów (breloki) plus kolczyki dla Pań oraz rowerowe otwieracze :-)
Brelok z recyclingu z rowerkiem ;)
Brelok z recyclingu z rowerkiem ;)© kosma100
Otwieracz :)
Brelok do izotonika z rowerkiem© kosma100
Otwieracz rowerowy do izotonika ;-)© kosma100
Rowerowy otwieracz ;-)© kosma100
Otwórzmy izotonik!© kosma100
Otwieracz z ogniwami© kosma100
Brelok z dętką rowerową ;)© kosma100
Zaje... rowerowe kolczyki ;)© kosma100
Brelok© kosma100
A Musta pomagała mi przez cały czas ;)
A Musta pomaga...© kosma100
Sukcesywnie wystawiam na Allegro i Otwarte24.
Jeśli nie ma przedmiotów na Allegro ani na otwarte24 to proszę o info ;-) Możemy dojść do porozumienia na priv.
* Czesław Śpiewa - „A jednak”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 31.29km
- Czas 01:35
- VAVG 19.76km/h
- VMAX 34.20km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 8 stycznia 2012
Kategoria Rowerowe gadżety, Rowerowa Norka, Ponad 50 km ;), Kellysek :), Rowerowe prezenty, W oczojebnej kamizelce, W towarzystwie ;), Z Helenką :)
Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy - Śląska Masa Krytyczna
Z Darkiem jedziemy najpierw z Helenki do Gliwic.
Mży ale bardziej przeszkadza "prysznic" z ulicy - jazda bez błotników w taką pogodę szybko skutkuje mokrą pupą.
Na miejscu dostajemy kamizelki Masy.
Wręczam Romanowi parę kompletów mojej biżuterii rowerowej by została wylicytowana lub po prostu by ktoś ją kupił wrzucając pieniądze do puszki.
Bardzo sprawnie Policja obstawia Masę. Jestem pod wrażeniem.
Plamę daje jednak policja bytomska - jedzie za wolno (chyba, że tempo podyktowane było dołączeniem się do Masy prezydenta Bytomia) i na włączonych awaryjnych ;-)
W Bytomiu odłączamy się od Masy. Darek z Rodzinką jedzie jeszcze na koncert, ja muszę wracać do Musty, która sama jest w domu.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Mży ale bardziej przeszkadza "prysznic" z ulicy - jazda bez błotników w taką pogodę szybko skutkuje mokrą pupą.
Na miejscu dostajemy kamizelki Masy.
Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy© kosma100
Śląska Masa Krytyczna© kosma100
Wręczam Romanowi parę kompletów mojej biżuterii rowerowej by została wylicytowana lub po prostu by ktoś ją kupił wrzucając pieniądze do puszki.
Kolczyki rowerki© kosma100
Bardzo sprawnie Policja obstawia Masę. Jestem pod wrażeniem.
Plamę daje jednak policja bytomska - jedzie za wolno (chyba, że tempo podyktowane było dołączeniem się do Masy prezydenta Bytomia) i na włączonych awaryjnych ;-)
W Bytomiu odłączamy się od Masy. Darek z Rodzinką jedzie jeszcze na koncert, ja muszę wracać do Musty, która sama jest w domu.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 53.90km
- Czas 03:05
- VAVG 17.48km/h
- VMAX 39.40km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 7 stycznia 2012
Kategoria Z Helenką :), W towarzystwie ;), W oczojebnej kamizelce, Kosmacz - Powsinoga :), Kellysek :)
W śniegu, w deszczu...
Dzisiaj z Olem i Darkiem.
Był deszcz, był śnieg, były wilki... no nie... wilków nie było ;-)
Helenka - Zabrze - Helenka.
Panowie pokazali mi... choinkę :-)
Dzięki za przejażdżkę :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Był deszcz, był śnieg, były wilki... no nie... wilków nie było ;-)
Helenka - Zabrze - Helenka.
Zabrze zimą© coco75
Panowie pokazali mi... choinkę :-)
Dzięki za przejażdżkę :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 23.38km
- Czas 01:13
- VAVG 19.22km/h
- VMAX 34.40km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 4 stycznia 2012
Kategoria Rowerowa Norka, Rowerowe gadżety, Rowerowe prezenty, W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Kosma jako metoda antykoncepcji ;-)
Rankiem ubieram się w ciuchy rowerowe i pakuję rzeczy do wysłania.
Patrzę na prognozę... ma padać ale dopiero po 8:00 więc może zdążę.
Pakowanie dłużej mi czasu zabiera niż myślę, więc wysyłam do mojego pracowego kolegi smsa, że będę o 9:00 (niech sobie przyjdzie na 8:00).
Uradowana jestem, że kolejny dzień pojadę do pracy na rowerku :-)
Darek przesyła mi linka do fajnej strony, która wskazuje, że w Katowicach już pada :(
Wysyłam więc smsa do kumpla, że będę jednak o 8:00 ;-)
Idę po coś do samochodu i... pogoda mnie zaskakuje - ciepło i przyjemnie...
Hmmm... decyduję się, że jadę rowerem ;-)
Wracam do domu i wysyłam kolejnego smsa do kumpla: "Będę o 9:00 :-)".
Po chwili zaczyna kropić...
Jadę jednak samochodem ale... kumpel miał poranek gdzie za środek antykoncepcyjny służyła Kosma ;-) 3 smsy w ciągu pół godziny ;-)
Wieczorkiem przyjeżdżam z pracy lekko przygnieciona ogółem.
Już w samochodzie planuję mały przeciąg na rowerku ;-)
Znajduję sobie cel - zawieźć bigos Tatusiowi, przewietrzyć głowę.
Wsiadam na rower i pedalę do Tatusia.
Wiatr jest masakrujący :( Ledwo udaje mi się dojechać a każdy podmuch zmienia mój tor jazdy :(
Krótka wizyta u Tatusia i decyduję sie wracać do domku.
Trudno jutro pojeżdżę ;p (I hope).
No i nowy gadżet rowerowy:
Dostępny (zaraz będzie) na Allegro oraz w sklepie Rowerowa Norka.
Zapraszam ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Patrzę na prognozę... ma padać ale dopiero po 8:00 więc może zdążę.
Pakowanie dłużej mi czasu zabiera niż myślę, więc wysyłam do mojego pracowego kolegi smsa, że będę o 9:00 (niech sobie przyjdzie na 8:00).
Uradowana jestem, że kolejny dzień pojadę do pracy na rowerku :-)
Darek przesyła mi linka do fajnej strony, która wskazuje, że w Katowicach już pada :(
Wysyłam więc smsa do kumpla, że będę jednak o 8:00 ;-)
Idę po coś do samochodu i... pogoda mnie zaskakuje - ciepło i przyjemnie...
Hmmm... decyduję się, że jadę rowerem ;-)
Wracam do domu i wysyłam kolejnego smsa do kumpla: "Będę o 9:00 :-)".
Po chwili zaczyna kropić...
Jadę jednak samochodem ale... kumpel miał poranek gdzie za środek antykoncepcyjny służyła Kosma ;-) 3 smsy w ciągu pół godziny ;-)
Wieczorkiem przyjeżdżam z pracy lekko przygnieciona ogółem.
Już w samochodzie planuję mały przeciąg na rowerku ;-)
Znajduję sobie cel - zawieźć bigos Tatusiowi, przewietrzyć głowę.
Wsiadam na rower i pedalę do Tatusia.
Wiatr jest masakrujący :( Ledwo udaje mi się dojechać a każdy podmuch zmienia mój tor jazdy :(
Krótka wizyta u Tatusia i decyduję sie wracać do domku.
Trudno jutro pojeżdżę ;p (I hope).
No i nowy gadżet rowerowy:
Rowerowy breloczek ;-)© kosma100
Dostępny (zaraz będzie) na Allegro oraz w sklepie Rowerowa Norka.
Zapraszam ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 4.45km
- Czas 00:15
- VAVG 17.80km/h
- VMAX 27.60km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 3 stycznia 2012
Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;))), W oczojebnej kamizelce, Kellysek :), Do pracy / z pracy, Czarna lista kierowców bałwanów
Porobotowo...
Porobotowo dodomowo...
Do niedzieli jakoś szło
Lukier miód liryczne cudo
Kochaj mnie mimo wszystko
Nagle coś drobiażdżek wręcz
Na manowce złości wywiódł mnie
Kochaj mnie mimo wszystko
Jeśli zwątpisz choć jeden raz
Jeśli zwątpisz choć jeden raz
Jeśli zwątpisz choć raz
To choćbyś z pistoletem zaszedł mi drogę
Powrotów nie będzie
Czasem coś.. tyci czort
Zdania szyk przestawi mi
Kochaj mnie mimo wszystko
Lub slalomem gubiąc krok wracam po dwóch
głębszych późno w nocy
Kochaj mnie mimo wszystko
Jeśli zwątpisz choć jeden raz
Jeśli zwątpisz choć jeden raz
Jeśli zwątpisz choć raz
To choćbyś z pistoletem zaszedł mi drogę
Powrotów nie będzie *
Fajnie się jechało ;-)
Oprócz imbecyla w blachosmrodzie o rejestracji SBE, który chciał mnie przewalcować na rondzie w Dąbrowie nawet bez sekscesów.
Chociaż nie mam siły na pracę ale może coś zrobię ;-)
A Musta narzeka, że znowu wychodzę...
&feature=related
*Hey - "Mimo wszystko".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Do niedzieli jakoś szło
Lukier miód liryczne cudo
Kochaj mnie mimo wszystko
Nagle coś drobiażdżek wręcz
Na manowce złości wywiódł mnie
Kochaj mnie mimo wszystko
Jeśli zwątpisz choć jeden raz
Jeśli zwątpisz choć jeden raz
Jeśli zwątpisz choć raz
To choćbyś z pistoletem zaszedł mi drogę
Powrotów nie będzie
Czasem coś.. tyci czort
Zdania szyk przestawi mi
Kochaj mnie mimo wszystko
Lub slalomem gubiąc krok wracam po dwóch
głębszych późno w nocy
Kochaj mnie mimo wszystko
Jeśli zwątpisz choć jeden raz
Jeśli zwątpisz choć jeden raz
Jeśli zwątpisz choć raz
To choćbyś z pistoletem zaszedł mi drogę
Powrotów nie będzie *
Fajnie się jechało ;-)
Oprócz imbecyla w blachosmrodzie o rejestracji SBE, który chciał mnie przewalcować na rondzie w Dąbrowie nawet bez sekscesów.
Chociaż nie mam siły na pracę ale może coś zrobię ;-)
A Musta narzeka, że znowu wychodzę...
Kosma, a Ty znowu na rower?© kosma100
&feature=related
*Hey - "Mimo wszystko".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 35.80km
- Czas 01:45
- VAVG 20.46km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 3 stycznia 2012
Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;))), W oczojebnej kamizelce, Do pracy / z pracy
Łatam kapcia i ruszam dalej!!!
Mamo piszę do Ciebie wiersz,
Może ostatni, na pewno pierwszy.
Jest głęboka, ciemna noc,
Siedzę w łóżku a obok śpi ona
I tak spokojnie oddycha.
Dobiega mnie jakaś muzyka,
Nie to tylko w mej głowie szum.
Siedzę i tonę i tonę we łzach,
Samotność to taka straszna trwoga,
Ogarnia mnie, przenika mnie.
Wiesz mamo, wyobraziłem sobie, że
Że nie ma Boga nie nie ma Boga nie!
Spokojny jest tylko mój dom,
Gdzie Ty jesteś a mnie tam nie ma.
Gdzie nie wrócę chyba, chyba nie,
Mamo bardzo Cię kocham, kocham Cię!
Myślałem, że Ty skrzywdziłaś mnie,
A to ja, skrzywdziłem Ciebie.
Szkoda, że tak późno pojąłem to
no że tak późno zrozumiałem to
Samotność to taka straszna trwoga,
Ogarnia mnie, przenika mnie.
Wiesz mamo, wyobraziłem sobie, że
Że nie ma Boga nie, nie ma Boga nie!
Samotność to taka straszna trwoga,
Ogarnia mnie, przenika mnie.
Wiesz mamo, wyobraziłem sobie, że
Że nie ma Boga nie ma, nie ma Boga nie!
o nie. Mamo nie mamo proszę cię mamo proszę cię*
Uuuuu przecięta opona© kosma100
Koniec starego roku, początek nowego…
Wszyscy robią jakieś podsumowania…
Podsumuję też i mój… moje…
Rok 2011 był dla mnie odskocznią od ciężkiego roku 2010.
W 2010, w konsekwencji pewnych decyzji, „orałam” od świtu do zmierzchu…
W roku 2011, pomimo tego, że mnóstwo rzeczy pozostało mi do zrobienia, zadecydowałam oderwać się od tego i wystartować w rajdach na orientację… tak trochę na poważnie…
Było super… pomimo błędów, pomimo porażek podobało mi się!
Zakochałam się! W rajdach na orientację ;-)
Pomimo, że moja ciężka obecna sytuacja jest konsekwencją moich świadomych decyzji padłam…
Padłam psychicznie i fizycznie.
Jest parę „subtelnych” różnic pomiędzy mieszkaniem a domem;
Pomiędzy kredytem 230 zł a 1000 zł;
Pomiędzy rachunkiem za gaz 23 zł a 450 zł;
Pomiędzy rachunkiem za wodę w wysokości 30 zł a 100 zł;
Pomiędzy 15 km do pracy a 30 km;
Pomiędzy 37,5 metrami a 180 metrami…
Nie żałuję żadnych moich decyzji… ale lekko nie jest.
Nie mam czasu na rower, nie mam siły na pracę.
Od jakiegoś czasu jestem w strasznym dołku, nie mam siły na nic… na realizację postawionych celów…
Przepraszam, że tak marudziłam w Sylwestra… może chciałam się tym wszystkim z Kimś podzielić… a alkohol nie pomógł w wyartykułowaniu moich myśli ;-)
Postanowienia?
Chcę wrócić do jazdy do roboty rowerem!
Wtedy zaspokoję swoją potrzebę jeżdżenia na rowerze, a po przyjeździe do domu znajdę czas, siły i ochotę na pracę przy Rowerowej Norce.
Daję sobie czas do końca 2013 roku.
To jest deadline na to, by zacząć godnie żyć.
Zrobię wszystko co w mojej mocy by zrealizować ten cel.
Plan awaryjny w razie niepowodzenia?
Sprzedaję dom, spłacam kredyt, zwalniam się z pracy, kupuję kawalerkę, a pozostałą kwotę (około 150 000 zł) przeznaczam na… jazdę na rowerze po Europie i może po innych kontynentach ;-) Na parę lat powinno starczyć ;-)
Wstaję dzisiaj o 4:00.
Budzi mnie deszcz… a raczej mokre ulice… idę spać dalej.
Z łóżka zwlekam się dopiero o 5:50 – za późno na jazdę rowerem.
Pomimo tego ubieram się w pedalskie ciuszki i ruszam.
W robocie jestem o 8:03 ;-) Prawie zdążyłam ;-)
Jechało się super, pomimo mokrych asfaltów.
I uratowałam życie pewnej kobiecie :-)
Jeśli jechałabym samochodem na 98 % bym ją potrąciła :( ciemno, mokro, z naprzeciwka jedzie ciężarówka, oślepia mnie, a pani „na luzaka” lezie mi pod koła ulicą… no comments.
Ma szczęście i ja też, że jechałam rowerem…
Z mokrą pupą ale szczęśliwa i zadowolona siadam do roboty ;-)
Trzeba załatać tego życiowego kapcia i ruszyć dalej!!!
*Dżem - "List do M".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 30.99km
- Czas 01:26
- VAVG 21.62km/h
- VMAX 33.90km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 19 listopada 2011
Kategoria Ponad 100 km ;), W oczojebnej kamizelce, W towarzystwie ;)
Pętla: Częstochowa – Zielona Góra – Olsztyn – Dąbrowa Górnicza :-)
Bez myśli, bez słów, bez snów,
Bez dzieci, beze mnie, bez Ciebie,
Bez uczuć, empatii, bez domu,
Bez czasu, nadziei, i szans.
Wykopaliśmy już grób
Rozpoczynamy kremację,
Rozsypiemy nasze prochy,
A pusty zostanie dół
Coraz piękniejszy jest ludzki smród,
A skóra z każdym dniem młodsza,
Pomalowane twarze, wygolone krocza,
Kto tu mężczyzną, a kto kobietą jest.
Wykopaliśmy już grób
Rozpoczynamy kremację,
Rozsypiemy nasze prochy,
A pusty zostanie dół*
Dzisiaj z amigą postanowiliśmy przejechać (i rozdziewiczyć ;-)) trasę Częstochowa – Dąbrowa Górnicza szlakami jurajskimi.
Nigdy nie byłam na zamku w Olsztynie...
Umawiam się więc z Poisonkiem i uzyskuję akceptację planu, by Arek robił za przewodnika ;-)
Na dworcu w Częstochowie, gdzie amiga poszedł zaliczać punkty do swojej kolekcji :D
Dworzec Częstochowa© kosma100
Pedalimy w stronę Poisonka, który oprowadzi nas po okolicy.
Spotykamy naszego przewodnika i już w trójkę pedalimy dalej.
Obok Huty mkniemy na żydowski cmentarz.
Szkoda, że zamknięty :(
Cmentarz żydowski w Częstochowie© kosma100
Jest jednym z największych kirkutów w Polsce. Zajmuje powierzchnię około 8,5 ha i obecnie niemal w całości porośnięty jest lasem. Znajduje się na nim około 4–5 tysięcy macew, zarówno z polskimi, jak i hebrajskimi inskrypcjami, w większości oplecionych bluszczem.
Następnie jedziemy na Górę Ossona gdzie amiga zrywa łańcuch ;-)
Łamacz łańcuchów w akcji© kosma100
A ja z uporem maniaka chcę podjechać na sam czubek... Trzecim razem prawie mi się udaje... zaliczyć glebę i wjechać... no cóż... następnym razem? :D
Góra Ossona© kosma100
Kapliczka na górze Ossona© kosma100
Widok z góry Ossona© kosma100
Fota by amiga – Ja z Arkiem ;-)
Kosma & Poisonek na górze Ossona© kosma100
Zaliczamy Zieloną Górę
Zielona Góra ;-)© kosma100
Następnie zamek w Olsztynie
Olsztyn - zamek© kosma100
Na zamku jesteśmy świadkami rozmowy „moherów” o kremacji... „poganie niech się palą ja się nie spalę!!! to czarownice palili....” :-) jakby panie wiedziały, że mam czarnego kota, chcę się spalić i nie chodzę do kościoła... to by mnie spaliły na stosie ;-)
Chłopcy padają słuchając tekstów konwersujących pań ;-)© kosma100
Odwiedzamy kultowe miejsce częstochowskich rowerzystów - „Bar u kota”. Nie wiem czy kultowym jest przez bar czy przez kota (oba specyficzne) ;-)
Bar u kota© kosma100
Kot z "Baru u kota"© kosma100
Mam tylko nadzieję, że moja Musta nie będzie taka (i nie chodzi mi o barwę sierści ;-))
Kot z "Baru u kota"© kosma100
Rozstajemy się z Poisonkiem, wypijamy grzane i kręcimy dalej.
Tam gdzie (jak to Arek powiedział) „poziomice nic nie znaczą :-))
Tam gdzie poziomice nic nie znaczą :-)© kosma100
Piach, piach, piach... „Amiga! Czy ja Ci już mówiłam? Że nie cierpię piachu!!!”
Zaliczamy kapliczkę Św. Idziego.
Kapliczka Św. Idziego© kosma100
następnie w drodze na Złoty Potok... w szczerym polu spotykamy samochód i dwie suki... następnie jeszcze jeden radiowóz.... hmmm ciekawe :-)
W Złotym Potoku oglądamy zespół pałacowy.
Pałac w Złotym Potoku© kosma100
Później zaliczamy Bramę Twardowskiego
Brama Twardowskiego© kosma100
Trochę błędnej nawigacji i dodajemy sobie terenu ;-) Wyskakujemy w końcu na asfalt i pędzimy w kierunku domu, by zdąrzyć przed zmrokiem.
Po drodze – zamek w Siewierzu.
Zamek w Siewierzu© kosma100
Docieramy do Łośnia o, w miarę, ludzkiej godzinie. Szybkie zakupy i... partyjki w scrabble ;-)
Amiga – dzięki za fajny dzionek, a raczej fajną dobę ;-)
* Buldog - „Kremacja”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 110.01km
- Teren 50.00km
- Czas 06:02
- VAVG 18.23km/h
- VMAX 38.80km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze