Piątek, 13 stycznia 2012
Kategoria Czarna lista kierowców bałwanów, Do pracy / z pracy, SNOW BIKE ***, W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Z pełnymi gaciami
W pracy obserwowałam jak pada śnieg...
OMG! Jak ja dojadę do domu?
O 18:10 wyjeżdżam z pracy i już na terenie pracy zaliczam glbę OMC... ślisko...
Wyjeżdżam na rowerówkę... jeszcze bardziej ślisko...
Zatrzymuję się - po tym nie da się jechać!!! Już chcę dzwonić do kogoś by mi sprawdził pociągi ale... patrzę na ulicę i jest lepsza... mykam więc po niej.
Niezależnie od tego, że ulica jest lepsza od ścieżki rowerowej nie ma orgazmu... warunki nie są dobre...
Jadę cała zesztywniała, zestresowana... czuję jak pulsuje we mnie... adrenalina? :D
Dziadek w kapeluszu OMC mnie potrąca w Sosnowcu... no comments.
Dziwię się, że tak dziwnie się czuję - tak dziwnie mój organizm reaguje na stres ale przecież ostatnio stresu mi nie brakuje...
Po jakimś dochodzę <sic!> do wniosku, że to nie stres tylko strach...
Strach przed czym?
Przed glebą?
Przed bólem?
Przed śmiercią?
Za Hutą Katowice warunki się pogarszają... tu już nie jest wesoło.
Wjeżdżam do Łosnia i... tragedia :(
To coś na ulicy to szklanka z garbem lodu od kolein.
Samochód, który chce mnie wyprzedzić musi przejechać przez te koleiny... każdy się bał.
Podjeżdżam do sklepu po izobronik... ślisko!
Pod domem mam taką szklankę, że prawie zaliczam glebę...
Uff!!!
Dotarłam...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Pada śnieg, pada śnieg... a ja nie mam dzwonkka u roweru© kosma100
OMG! Jak ja dojadę do domu?
Widok z okna w pracy© kosma100
O 18:10 wyjeżdżam z pracy i już na terenie pracy zaliczam glbę OMC... ślisko...
Wyjeżdżam na rowerówkę... jeszcze bardziej ślisko...
Aż strach jechać... :(© kosma100
Zatrzymuję się - po tym nie da się jechać!!! Już chcę dzwonić do kogoś by mi sprawdził pociągi ale... patrzę na ulicę i jest lepsza... mykam więc po niej.
Niezależnie od tego, że ulica jest lepsza od ścieżki rowerowej nie ma orgazmu... warunki nie są dobre...
Jadę cała zesztywniała, zestresowana... czuję jak pulsuje we mnie... adrenalina? :D
Dziadek w kapeluszu OMC mnie potrąca w Sosnowcu... no comments.
Dziwię się, że tak dziwnie się czuję - tak dziwnie mój organizm reaguje na stres ale przecież ostatnio stresu mi nie brakuje...
Po jakimś dochodzę <sic!> do wniosku, że to nie stres tylko strach...
Strach przed czym?
Przed glebą?
Przed bólem?
Przed śmiercią?
Za Hutą Katowice warunki się pogarszają... tu już nie jest wesoło.
Wjeżdżam do Łosnia i... tragedia :(
To coś na ulicy to szklanka z garbem lodu od kolein.
Samochód, który chce mnie wyprzedzić musi przejechać przez te koleiny... każdy się bał.
Podjeżdżam do sklepu po izobronik... ślisko!
Pod domem mam taką szklankę, że prawie zaliczam glebę...
Uff!!!
Dotarłam...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 31.42km
- Czas 01:43
- VAVG 18.30km/h
- VMAX 30.10km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Wtedy może jeszcze nie. ale kilka lat później to odrobiłem.
amiga - 20:39 poniedziałek, 23 stycznia 2012 | linkuj
@Kosma100: komplet 250, nie wiem czy jeżdzisz do pracy blachosmrodem, ale ja mam do pracy 12 km w jedną stronę (czyli 24 dziennie) i jeżdżąc rowerem zamiast samochodem, oszczędzam dokładnie taką kwotę przez miesiąc tylko na samym paliwie ...... więc, może trzeba przekalkulować po prostu :-)
@Yoasia: Kenda Klondike K946A. Zrobiłem na nich aktualnie 1250 km i jak na razie ...pełen wypas :-D pomijając oczywiście mielącą się śniegową breję i gęsty kopny śnieg, ale na to nie ma opon marchos - 22:46 czwartek, 19 stycznia 2012 | linkuj
@Yoasia: Kenda Klondike K946A. Zrobiłem na nich aktualnie 1250 km i jak na razie ...pełen wypas :-D pomijając oczywiście mielącą się śniegową breję i gęsty kopny śnieg, ale na to nie ma opon marchos - 22:46 czwartek, 19 stycznia 2012 | linkuj
Marchos - a jakie masz te oponki? Ja jeżdżę na Continental Spike Claw.
yoasia - 16:57 czwartek, 19 stycznia 2012 | linkuj
Mnie dzisiaj gołoledź złapała w nocy, jak wracałem do domu. Tak niespodziewanie, bo jak wyjeżdżałem było jeszcze dobrze, droga mokra, ale woda płynna. Po drodze zmieniła się w lód. Zjeżdżając z wzniesienia momentami płynąłem. Jeszcze pożyczone ostre koło i oponki cieniusieńkie. Na szczęście ruchu w ogóle nie było. Jak już wjechałem do miasta to wlokłem się jak żółw, bo bałem się, że zaraz jakiś blachosmród wyskoczy z nikąd i nie wyhamuję. Jeszcze na jednym skrzyżowaniu trafiłem na wielką ciężarówę zjeżdżającą z górki. Była na podporządkowanej, ale jak zobaczyłem, że od parudziesięciu metrów jej koła raz po raz się przestają kręcić, a ona płynie dalej, to się zatrzymałem i chyba dobrze zrobiłem, bo by mnie rozjechała. Alee strachu też się najadłem potwornie.
Czekam na kuriera z elementami do zepsutej piasty w mojej kozie miejskiej, ona zdecydowanie lepiej się prowadzi w takich warunkach.
Pozdrawiam z zamarzniętej Bydgoszczy! q84fh - 01:53 niedziela, 15 stycznia 2012 | linkuj
Czekam na kuriera z elementami do zepsutej piasty w mojej kozie miejskiej, ona zdecydowanie lepiej się prowadzi w takich warunkach.
Pozdrawiam z zamarzniętej Bydgoszczy! q84fh - 01:53 niedziela, 15 stycznia 2012 | linkuj
No i już wiadomo dlaczego Tymoteuszka odstawia rower na bok na czas zimy. W powyższej notce jest zawarta odpowiedź. Warto oglądać prognozę pogody ;) Jednak współczuje Ci Kosma.
Tymoteuszka - 16:22 sobota, 14 stycznia 2012 | linkuj
Jest jeszcze opcja bezpłatna czyli upuścić powietrza z opon. Ciężko się jedzie, ale...się jedzie.
Zazdroszczę, na Dzikim Zachodzie ;) nie spadł w tym roku jeszcze ani jeden płatek sniegu! :/ mors - 15:36 sobota, 14 stycznia 2012 | linkuj
Zazdroszczę, na Dzikim Zachodzie ;) nie spadł w tym roku jeszcze ani jeden płatek sniegu! :/ mors - 15:36 sobota, 14 stycznia 2012 | linkuj
Polecam na taką pogodę oponki z kolcami :-) Ja od miesiąca jestem szczęśliwym posiadaczem pierwszych w moim życiu oponek z kolcami, dziś miałem dość podobnie w drodze powrotnej i jechałem sobie totalnie wyluzowany :-) Zero stresu i zero niebezpiecznych poślizgów :-)
marchos - 21:15 piątek, 13 stycznia 2012 | linkuj
Komentuj