Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Suma w górę: 0 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Ponad 50 km ;)

Dystans całkowity:4220.55 km (w terenie 421.00 km; 9.98%)
Czas w ruchu:236:52
Średnia prędkość:17.82 km/h
Maksymalna prędkość:46.60 km/h
Liczba aktywności:62
Średnio na aktywność:68.07 km i 3h 49m
Więcej statystyk

Wieżyca i dom do góry nogami czyli GKS ciąg dalszy

Dzisiaj z Wiktorem wybraliśmy się na mały objazd okolicy.

Najpierw z Grzybowa do Kościerzyny, następnie Stężyca, Gołubie, Szymbark.
W Szymbarku zwiedzamy dom do góry nogami, browar Szymbark gdzie pije „kufelek” truskawkowego piwa.
Dom do góry nogami - Szymbark © kosma100

Browar Szymbark © kosma100


"Kufelek" truskawkowego piwa z Browaru Szymbark © kosma100


Następnie jedziemy na Wieżycę - najwyższe wzgórze pasma morenowych Wzgórz Szymbarskich o wysokości 328,6 m n.p.m.Tam spotykamy faceta z kozą, który mówi, że mam 45 lat ;-) no cóż...
Z Facetem z kozą © kosma100


Podczas zjazdu zaliczam OMC OTB.
Wracamy przez Sikorzyno zwiedzając Dwór Wybickich.
Fajnie utrzymany, fajny klimat w nim panuje, fajny pomysł na biznes.
Dwór Wybickich © kosma100

Ogród warzywny © kosma100


Dworek Wybickich © kosma100

Wiku i kukurydza © kosma100



Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 64.26km
  • Czas 04:10
  • VAVG 15.42km/h
  • VMAX 45.10km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

KKW dzień 2 - Sobota w Sobotę ;-)

O 6:00 pobudka, śniadanie i o 7:15 ruszamy z Wikiem z Ulesia.
Ekipa KKW gotowa do drogi ;-) © kosma100

W Kłomnicach wsiadamy w pociąg do koluszek.
Ciężko się wsiada z obładowanymi sakwami do pociągu. Dobrze, że jesteśmy we dwoje. Dajemy radę ;-)
W Koluszkach przesiadka – w ostatniej chwili udaje nam się zdążyć na pociąg do Skierniewic.
Z racji tego, że trasę zmieniłam w ostatni dzień przed KKW zdaję sobie sprawę, że dzisiejsza trasa jest zbyt ambitna ale co tam – jedziemy. W każdej chwili możemy zmienić plany – liczy się FUN ;-)
W Skierniewicach lądujemy o 12:00, odwiedzamy Wokulskiego.
Wiku z Wokulskim © kosma100

Na dworcu w Skierniewicach prawie jak w Danii ;-)
Prawie jak w Danii © kosma100

Udajemy się na lodzika na Rynek.
Lodzik na Rynku w Skierniewicach © kosma100

Na tymże rynku molestujemy profesora Pieniążka.
Molestujemy profesora Pieniążka © kosma100

Kościół pw. św. Jakuba Apostoła
Kościół © kosma100

Wyjezdżamy ze Skierniewic. Gdy opuszczamy „bramy miasta” to zaczyna padać :(
Przed nami jazda drogą numer 705. Ubieramy kamizelki odblaskowe i jedziemy.
Zaczyna padać :( © kosma100

Droga, chociaż prowadzi przez Puszczę Bolimowską nie sprawia nam przyjemności, z powodu padającego deszczu i sporego ruchu, w tym pędzących TIRów. Na dodatek droga jest wąska :(
Temu się też spieszyło :/
Ten jechał za szybko... © kosma100

W pewnym momencie zaczyna za nami jechać rowerzysta na składaku. Rozmawiamy – bardzo miły pan, który też sporo jeździ na rowerze. Zagadujemy się i przejeżdżamy boczną drogę, w którą mieliśmy skręcić.
Zawracamy z Wikiem by jechać boczną drogą – wolimy nadrobić kilometrów niż jechać po drodze „terapeutycznej”.
Boczna droga, która prowadzi przez Puszczę Bolimowską jest najpierw szutrowa, później piaszczysta.
Nie przeszkadza nam to – już wolę piachy niż TIRy. Jedzie się bardzo przyjemnie ;-)
:) © kosma100

Wyjeżdżamy z lasu i trafiamy na budowę autostrady.
Budowa autostrady © kosma100

Jadąc „na azymut” docieramy do miejscowości Piasek a następnie do Nieborowa.
W Nieborowie nie możemy niestety zwiedzać parku prowadząc rowery więc Wiku idzie zwiedzać a ja pilnuję rowerów.
Nieborów © kosma100

Zastanawiam się czy jechać z Wiktorem do muzeum sromów ale taka edukacja należy raczej do ojców ;p
Muzeum sromów - 400 ruchomych rzeźb ;-) © kosma100

Z Nieborowa pedalimy niebieskim Szlakiem Książęcym, który prowadzi przez Arkadię do Łowicza.
W Arkadii rezygnujemy ze zwiedzania parku i pedałujemy dalej szlakiem w kierunku Łowicza.
Przed samym Łowiczem łapię kapcia.
Kapeć ;-( © kosma100

Kapeć zrobiony, jedziemy dalej.
W Łowiczu obiado-kolacja. Najpierw obiad, później dogrywka pizzą.
Do obiadu zamawiam zielone piwo, którego jeszcze nie piłam.
Zielone piwo... mniam ;-) © kosma100

Podczas gdy Wiku czeka na pizzę ja idę do IT dowiedzieć się czy są gdzieś w pobliżu schroniska młodzieżowe – nie bardzo nam się uśmiecha spać dzisiaj pod namiotem – jesteśmy zmoknięci.
Gdy wracam dowiaduję się jak to Wiku wzbudził litość u pani barmanki i otrzymał 2 sosy za friko. Wzbudzając litość u następnej pani dostajemy pudełko do zapakowania pizzy na wynos.
W punkcie IT dostałam kontakt do schroniska, które jest w szkole w Sobocie.
Mieliśmy dzisiaj spać w Piątku ale Piątek w sobotę? Nie wypada. Lepsza Sobota w Sobocie ;-)
20:00 ruszamy, późno... 20 km przed nami.
Jedzie się super. Jadąc podziwiamy widoki, przestało padać i pogoda zrobiła się super.
Zaczynamy mieć ochotę na nocleg w namiocie. Mam na uwadze, że dzisiaj był ciężki dzień, a jutro 3-ci dzień wyprawy (gdzie podobno przychodzi kryzys) decyduję więc, że śpimy w schronisku.
O 21:30 jesteśmy pod szkołą, gdzie mieści się schronisko.
Mieliśmy zapłacić: 15 zł za mnie i 12 zł za Wiktora. Płacimy razem 23 zł ;-)
Płacimy i zostajemy sami z kluczami do szkoły ;-)
Niezła miejscówka do spania ;-) © kosma100

Jutro kolejny dzień...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 90.54km
  • Czas 05:47
  • VAVG 15.66km/h
  • VMAX 28.90km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 8 lipca 2011 Kategoria In the fog..., Kellysek :), Ponad 50 km ;), W towarzystwie ;)

Daj mi tę noc...


Czasami nie mam siły żyć
walczę z powietrzem powiekami
Czasami nie mam siły gryźć
i siły nie mam na kochanie

Czasami nie mam siły iść
chociaż się za mną pali droga
Czasami nie chce mi się nic
chociaż się życie pcha w ramiona

Czasami jest mi właśnie tak
że siebie mi najbardziej brak
Jak chodzi o nic to o wszystko
nic nie mów, nie mów i bądź blisko

Czasami boję się za dnia
tego co spotka mnie po zmroku
Czasami w nocy szarpie sen
żeby mi w dzień dał święty spokój

Czasami jest mi właśnie tak
że siebie mi najbardziej brak
Jak chodzi o nic to o wszystko
nic nie mów, nie mów i bądź blisko*



Dzisiaj cały dzień w pracy mówiłam o tym, jak to się dzisiaj wyśpię, odeśpię Grassora, odeśpię Azymut Orient, odeśpię zaległości, odeśpię depresję, odeśpię wszystkie pesymistyczne myśli, odeśpię nieodespane ;-)

Pomimo tego, że wczoraj postanowiłam poświęcić mój wolny weekend na remont domu, dzisiaj już wymyśliłam podróż do Kolegi, rowerem oczywiście.
Na szczęście mojego domku, Nowego Sącza oraz Kolegi Kolega powiedział, że ma imprezę rodzinną.
Więc wróciłam do planu remontowego...

Wróciłam z pracy, pomalowałam pokój i siadłam odpocząć przy piwku przy kompie.
Od słowa do słowa i... wskakuję w ciuszki rowerowe, składam rower, który od Azymutu jest w częściach, psikam napęd, który zmienił kolor na ceglany, WD 40 by o 21:30 wskoczyć na rower i pojeździć z Olem.

:-)

Chwila pogawędki przed domem, szukanie klucza :-) do domku, który gdzieś zapodziałam i takie tam i jedziemy :)

Łosień – Błędów – Chechło – Pustynia Błędowska.

Tam siadamy na resztkach bunkru, patrzymy na gwiaździste niebo i rozmawiamy.
Obserwujemy także walkę z samochodem, który ugrzęzł w piachu ;-)

Następnie chwila zastanowienia...
- Ogrodzieniec?
- Klucze?
- Niegowonice?
i jedziemy do domku.

W domku ubieram się w podkoszulek termoaktywny, Grzegorzowi daję bluzę i jedziemy dalej.
Kierunek – Pogorie ;-)

W Ząbkowicach postój pod sklepem.
Siadamy pod sklepem i tak mija nam czas ;-)

W końcu docieramy na Pogorię.
WHAW! Z drugiej strony Pogorii widzimy coś pięknie oświetlonego.... „czyżby molo?” - zastanawiamy się.
Dojeżdżamy i okazuje się, że molo ;)
Wjeżdżamy na nie i focimy.
Prawie jak Sopot © kosma100


Siadamy na nowej ławce na Pogorii i tak siedzimy do rana ;-)

Wschód słońca nad Pogoria © kosma100


Poczekalibyśmy na wschód słońca ale zmarzliśmy niemilosiernie więc pedalimy do Łośnia.
W Łośniu jesteśmy o 4:00.
No i... nie wyspałam się... ;-)

Widok z kibelka © kosma100


Było super!
To była noc ;-)
Grzegorz – dzięki za pełną śmiechu i optymizmu noc – potrzebowałam tego. Lubię takie spontany ;-)



* Andrzej Grabowski - „Czasami”.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 61.50km
  • Czas 03:30
  • VAVG 17.57km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Power off


Całuj całuj całuj mnie
I obejmij bardzo mocno
Żebym wpadł w stan
Kiedy cały świat pachnie jaśminem
Całuj mnie całuj
Doprowadź moje zęby do szaleństwa
Chcę Twojej krwi
Takiej krwi nie ma nawet Chrystus

Całuj całuj całuj mnie
Na skórach pustynnych owiec
Wejdziemy w siebie osiem razy na dobę
Daleko daleko głęboko
Żeby nikt nie wyśledził nas
W obszarach zakazanych
Wlejesz mi swoją krew
Rytmicznie w usta

Jesteś moim snem snem o Marilyn Monroe
Jesteś moim snem snem o Marilyn Monroe
Jesteś moim snem snem o Marilyn Monroe
Codziennie kusisz mnie swoją krwią

Marilyn Monroe
Kochali ją tak jak ja Ciebie
Bo jesteś moją

Zabierzemy ze sobą
Termos Kanapki
Telewizor na baterie
I skuterami wjedziemy w zboże
Ono szumi jak flagi narodowe
Ono szumi jak morze
Jak Twoje włosy i góry i lasy
Ono nas uspokoi

Jesteś moim snem...

Marilyn Monroe Marilyn Monroe
Jesteś moją moją moją *


Ech...
W pracy 9,5 godziny i gdyby nie to, że nie miałam lampki przedniej i kamizelki oczoj... zostałabym dłużej...
Jutro? Co będzie nie wie nikt...
Pojechałabym na 3:00 do pracy ale budynek rozbrajają dopiero o 6:00 więc pojadę na 6:00.
I nie wiem czy na BO pojadę jutro (tak jak planowałam) czy rano w sobotę... to zależy jak się ogarnę w pracy...

A Róże Europy... to były czasy ;-)

P.S. Nie kupujcie baterii „kogucików”... ja kupiłam – jedne wytrzymały 6 zdjęć, drugie ANI JEDNEGO ZDJĘCIA!!! ale czego można się spodziewać po bateriach, które kosztują 6,00 zł (za 12 sztuk) :(
WTF??? Działają gorzej niż się zwią :( © kosma100


* Róże Europy - „Krew Marilyn Monroe”.

http://meffistoxiii.wrzuta.pl/audio/3zbkoSVEdOK/roze_europy_-_krew_marilyn_monroe

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 51.81km
  • Czas 02:24
  • VAVG 21.59km/h
  • VMAX 36.60km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poranny lodzik nie jest zły ;-)


Gdy ujrzała go był maj, pachniały bzy
w twarz uderzył wiatr stanęły w oczach łzy
on uśmiechnął się i podniósł dłoń spojrzeniem przywołał ją
do siebie ujęła jego dłoń, ścisnęła mocno gdzieś w oddali ptak wzniósł pieśń radosną czy to wiosny czar czymiłosny żar sprawiły to.....

ref: że Robbie Loe d'Amour, bo umi
Robbie Loe d'Amour bo lubi to
Robbie Loe d'Amour jakie to piękne jest
Robbie Loe d'Amour bo umi
Robbie Loe d'Amour bo lubi to
Robbie Loe d'Amour, a wokół kwitną bzy

Ciepłem swoich warg, ogrzała go całego
on palce w jej włosy wplótł i spojrzał w niebo
w welurze jego ud znalazła schronienie swe
i radość przed końcem drogi tej, nie czuł już lęku wcale
cytować zaczął więc Goethego w oryginale
po chwili białym bzem udekorował włosy jej

ref: bo ona Robbie Loe d'Amour bo umi...*


Parę dni temu zgadaliśmy się z Dyniem, że odwiedzimy Żabie Doły o 6:00.
Wczoraj nie mogłam zasnąć, zasypiam około 2:00... pobudka o 3:30... z uporem maniaka przestawiam budziki w końcu wstaję ol 4:00 (o tej godzinie miałam wyjechać).
Kąpiel i takie tam i wyjeżdżam o 4:30... późno...
Nie lubię się spóźniać i zazwyczaj nie spóźniam się więc pedalę... szybko :)
Do Czeladzi dojeżdżam w 55 minut, ze średnią 26,8 km/h – masakra!
Później trochę wolniej...
O 6:00 spotykam się z Dyniem i jedziemy na Żabie Doły.
Niestety fotki mi nie wyszły ale „słit focie” ma Dynio ;-)
Później Dynio prowadzi mnie jakimiś zadupiami do WPKiW.
Po drodze mijamy kulkę :D
Kula... czemu tylko jedna? © kosma100


A następnie szyb.
Szyb... wysoki! © kosma100


W WPKiW gawędzimy na temat gołębi, a raczej jest to mój monolog:
„Niecierpię tych spasionych, śmierdzących ptaszysk! Takie rozlazłe, spasione, gruchajace i srające wokoło. Stoi taki spaślak...”
Dynio mi przerywa krzycząc: „Dobra! Zrozumiałem aluzję, muszę trochę zrzucić ale bez przesady!”.
Śmiejemy się przez następne 5 minut, ja już dostaję spazmów i brzuch mnie okrutnie boli – było bosko!!!

Mijamy spodek, a Dynio zaczyna zagadywać o lodzie (loda nie było w naszym kontrakcie ale daję się namówić) i pedalimy do Maca na lody ;-)
Historia pewnego loda:
Lodzik part 1 © kosma100


Lodzik part 2 © kosma100


Lodzik part 3 © kosma100


Później do pracy.
Super poranek – dzięki Dynio!
Tym o to sposobem mam 50 km o 8:00 ;-)
To co, że w pracy usypiam na stojąco? :D

Wyjeżdżam z pracy – jak miło popatrzeć, że oni stoją a ja nie muszę ;-)
Korek - oni stoją a ja nie ;) © kosma100


Następnie przez Czeladź, Zieloną, Pogorię na Manhattan.
Piękne ścieżki rowerowe ;-)
Budujemy ścieżki rowerowe ;) © kosma100


Budujemy ścieżki rowerowe © kosma100


Budujemy ścieżki rowerowe © kosma100


Na Manhattanie porzucam mojego rumaka na rzecz innego ;-)



He he he tej wersji nie słyszałam wcześniej ;-)
&feature=related

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 77.27km
  • Czas 03:29
  • VAVG 22.18km/h
  • VMAX 42.10km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po pracy na baby... gołe! (które Kolumbijkami nie są).


Jak zwiać od szarości dni
Jak się odczepić od codziennych spraw
Każdy pyta o to
Jak mieć kilka dobrych chwil
Gdy każda bez przerwy ucieka nam
Jak tu być wciąż sobą

Ja swój na to przepis mam
I nic nie może przeszkodzić mi w tym
Co mam zamiar robić
Na drzwiach wisi czarny kask
A pod nim wyblakła skóra i pył
Ten z poprzedniej drogi

Kiedy czuję pęd powietrza
I w kolejny zakręt składam się
Coś przenika mnie

Już czas nie doścignie mnie
I dni powszednie zostały gdzieś hen
Za mirażem życia
Dzień zgasł i maszyna rwie
Jak grom, co wśród nocy roznieca blask
Tak należy trzymać

Kiedy czuję pęd powietrza
I w kolejny zakręt składam się
Coś przenika mnie

Kiedy czuję pęd powietrza
I w mej duszy płomień pali się
Coś przenika mnie

Zapominam o złych chwilach
Które nigdy nie dopędzą mnie
Coś przenika mnie*


Rankiem do pracy – standardowo.
W Łośniu, po raz piąty spotykam drogówkę z szybkim alkomatem (2 razy prowadziłam samochód, jak otworzyłam szybę to Pan kazał mi jechać – albo wyglądałam na za trzeźwą albo na zbyt zalaną; 2 razy rowerem – raz spytałam się czy ja też, Pan odpowiedział: „nie” więc od tej pory wyprzedzam sznur samochodów z prawej strony i pedalę dalej szczerząc zęby do Pana mundurowego ;-))

W pracy – ponownie 300 % normy ;-)
Po pracy zamierzam jechać do domu „na skróty” przez Zawiercie.
Dojeżdżam do Czeladzi i jadę zobaczyć gołe baby, które ostatnio przyuważyłam ;-)
Wtedy były w trakcie malowania.
Goła baba © kosma100


Goła baba again ;) © kosma100


Hmmm co ona z tym wężem robi? Ciągnie? :D © kosma100


W Czeladzi niemiły akcent baranowo – blachosmrodowy i odechciewa mi się Zawiercia :(
Jadę więc przez Grodziec. W Grodźcu chcę ominąć górkę więc wjeżdżam w drogę „na azymut” i... ktoś k... mur wybudował na drodze... trudno – będzie przez górkę.
Mur... a kiedy mury runą... © kosma100


Na Pogorii IV jakiś biker siada mi na koło.
Jestem nienormalna i wszyscy o tym wiedzą, więc dlaczego z uporem maniaka, cyklicznie (co najmniej raz na tydzień) chcę ponownie to udowodnić?
Jak mi siadł tak przeca się nie dam wyprzedzić...
Pogorię IV objeżdżam z prędkością oscylującą około 31 km/h... (to nie jest MOJA prędkość!!!), pod górkę prędkość spada do 28 km/h.
Jestem bordowa, ociekam potem (przedtem też) ale pedalę.
W końcu ogonek postanawia zawrócić (dzięki Ci Boshe), zdycham i pedalę dalej.

Ujejsce i gdzie ostatnio skręcałam na Siewierz, skręcam w prawo – nie wiem gdzie wyjadę.
Po kilku kilometrach przypominam sobie tą drogę z moich urodzin.
Tylko wtedy była noc, tylko wtedy był Młynarz, tylko wtedy był deszcz, tylko wtedy były kałuże do pół koła, tylko wtedy... było BOSKO!!!

W Ujejscu widok leśno-kominowo-Pogoriowy ;-)
Widoczek zielono - kominowy :) © kosma100


Ujejski widok © kosma100


Z Ujejsca do Ząbkowic.
Z Ząbkowic do Łośnia.
TIRowiec chce mnie zmieść z ulicy wyjeżdżając z podporządkowanej i ścinając zakręt tak, że ląduję na poboczu :( Ciekawe co by było gdybym jeździła 30 km na rok? Pewnie by nawet nie zauważył tylko by się dziwił czemu ma czerwone podwozie...

Dwukołowo ale inaczej:
I znów ominie mnie jazda na Harleyu :( - 24-25.06 jestem w okolicach Szwecji (Grassor) ;-)

A jutro wczesna pobudka, bo... :D :D :D (3 x D?)

* Fatum - „Mania szybkości”.



Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 78.28km
  • Czas 03:26
  • VAVG 22.80km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kiedyś kupię nóż...


Nieproporcjonalnie wiele rzeczy nas dotyczy
które mało nas obchodzą
Chyba więcej szczęścia mają
nie co ci się rodzą
a ci co umierają
Tamci wynaleźli bomby
Ci niezrozumiałe akty prawne
Trudno to wszystko zrozumieć
Trudno w to wszystko uwierzyć naprawdę
To mówię ja do Ciebie...
Wokół tyle jest przestrzeni
Co z tego kiedy ludzi jest za wiele
Jednoznacznie trudno orzec
Którzy to wrogowie
Którzy przyjaciele
Jedni wciąż się uśmiechają
Inni wypytują o rzeczy mało ważne
Trudno to wszystko zrozumieć
Trudno w to wszystko uwierzyć naprawdę
To mówię ja do Ciebie...
Kiedyś kupię nóż i powyrzynam wszystkich wkoło
Kupię nóż
Zostawię tylko dwoje
Tylko ja i ty...*


Tu powinnam umieścić tekst piosenki Kult - Goopya peezda ale nie mam pieniędzy na adwokata ;-)
Aczkolwiek „kiedyś kupię nóż i powyrzynam wszystkich wkoło” też pasuje... ale po kolei.
Rankiem do pracy.
Podjeżdżam do szlabanu… (znowu wątek szlabanu ;-)) a tu słyszę okrzyk: „Kosma!”, odwracam się, patrzę a tu nikt inny tylko Hose w całej swojej okazałości :-)
Chłopie!!! Kupę lat!!!
Okazuje się, że od grudnia pracujemy na jednym podwórku ;-)
Upojne powitanie ;) krótka pogawędka i lecimy do fabryki ;-)
Optymistyczny akcent, który jednak nie wyleczył mnie z jaskry analnej, na którą choruję od kilku dni, tzn. paru dni, dokładnie DWÓCH ;-)
 
Po pracy okazało się, że moje wcześniejsze plany czeladzko-korepetycyjne legły w gruzach, jadę więc do domku.
Z drugiej strony to nawet dobrze, bo może uda mi się zlikwidować cywilizację, która opanowała moją lodówkę...
Najbardziej szkoda mi wielkiej białej rzodkiewy, z którą wiązałam plany ;-)
Rzodkiewa © kosma100


Jadę sobie w Katowicach ulicą 1 Maja i na skrzyżowaniu z ulicą Chromika zajeżdża...
nie, nie zajeżdża, PAKUJE SIĘ NA MNIE, czyli najpierw próbuje wyprzedzić ale gdy środek auta jest na wysokości mojego przedniego koła SKRĘCA W PRAWO.
NIE WIEM jakim cudem nie zostałam potrącona, najprawdopodobniej mam ogromne zdolności manualno – akrobacyjne. Doprawdy nie wiem... W niewyleceniu przez kierownicę pomogły mi zapewne dosyć ciężkie sakwy...
NIE WIEM jak udało mi się przeżyć w jednym kawałku... NIE WIEM... cały czas mam przed oczyma srebrny, tylni błotnik Opla...
„Ty sk****!!!” krzyknęłam i pojechałam za nim.
Próbował odjechać ale niestety był już koniec uliczki... podjeżdżam, patrzę za kierownicą siedzi BABA, tzn. lalunia, która z przerażenia ma szeroko otwarte oczy.... Wstydzę się, że należę do tego samego gatunku. Obok niej jakiś gach.
Pukam w szybę, ona otwiera szybę.
Z moich ust płynie uświadamiający, trwający jakieś 2 minuty monolog. Jestem pełna podziwu dla siebie, że tylko raz użyłam słowa ogólnie uważanego za wulgaryzm, użyłam go w celu wzmocnienia... „kobieto, k****”
Cała się trzęsę i z nerwów o mały włos nie płaczę (rzadko płaczę, ze smutku prawie w ogóle, najczęściej ze złości).
Laska otwiera usta.
Ten jej manewr nie mieści mi się nigdzie!!! (nie tylko w głowie).
Masakra, jak można być tak zidiociałym, żeby zrobić coś takiego!!!
Mózg lasencji niestety nie odbiera chyba prawie żadnych impulsów ze świata ją otaczającego. Sądzę, że wykorzystuje tylko ośrodek ssania, czasami korzysta z ośrodka odpowiedzialnego za połykanie i od WIELKICH DZWONÓW włącza ośrodek odpowiedzialny za przepraszanie (pewnie wtedy jak nie połknie).
Bo w czasie mojego monologu 6 razy mówi „przepraszam”
To są jedyne jej słowa.
Ech.... NO COMMENTS!!!
Zaczynam się bać...

Planowałam skręcić w Dąbrówce, jechać przez Czeladź i Pogorię ale ciśnienie wywołane tym zdarzeniem spada mi dopiero po jakimś czasie, patrzę a tu już Sosnowiec.
Więc przez Kazimierz do Łośnia.

Na szczęście do domu dojeżdżam w jednym kawałku... muszę chyba znaleźć inną trasę do pracy.
 
* Happysad - „Ja do Ciebie”.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 62.04km
  • Czas 02:43
  • VAVG 22.84km/h
  • VMAX 45.10km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 czerwca 2011 Kategoria Kellysek :), In the rain..., góry, Ponad 50 km ;), Z Helenką :)

Równica, Wujek, Sztuka latania oraz Upadla Madonna z Wielkim Cycem ;-)

Prosisz mnie znowu, który to już twój list?
By ci odpisać, jeśli tylko bym mógł
Jakie postępy poczyniłem na dziś
W sztuce latania, najtrudniejszej ze sztuk

Co rano windą wjeżdżam prawie na dach
Jest tu w osiedlu taki najwyższy blok
Codziennie myślę, patrząc z nieba na świat
Co będzie, kiedy wreszcie zrobię ten krok

Ostatni krzyk, łabędzia nuta
I dalej nic w teatrze lalek
Ogólnie mówiąc - life is brutal
Poza tym wszystko doskonale

Wczoraj skoczyłem, miałem skrzydła jak ptak
Raz jeden w życiu każdy chyba to czuł
Ktoś nagle krzyknął: "Tak to każdy by chciał!"
Coś pochwyciło i ściągnęło mnie w dół

Ostatni krzyk, łabędzia nuta...
Ostatni krzyk, łabędzia nuta...
(Life is brutal)
Poza tym wszystko doskonale*


Upadła Madonna z Wielkim Cycem © kosma100


Dzisiaj z Wiktorem jedziemy na Równicę.
Rankiem (o 6:00) z Helenki na dworzec PKP w Zabrzu.
Rankiem, w drodze na dworzec PKP © kosma100


Następnie pociągiem do Katowic, a z Katowic pociągiem do Ustronia – Zdroju.
Na dworcu PKP w Katowicach © kosma100


W Ustroniu na dworcu czeka już na nas wspaniała ekipa w składzie: Poisonek, Zbychu i stin14
Chwila powitania i ruszamy ścieżką rowerową przy Wiśle do Ustronia Polany, gdzie zaczynamy podjazd na Równicę.

Odpoczynek ;)
Odpoczynek w drodze na Równicę © kosma100


Odpoczynek again ;)
W drodze na Równicę © kosma100


Po kilku odpoczynkach zdobywamy Równicę i siadamy na tarasie restauracji by odpocząć i uzupełnić płyny.
Na Równicy © kosma100


Wiku – szacun za wjazd na Równicę. Mało kto w wieku 14 lat wjechał na Równicę rowerem ;-)
Na Równicy ;-) © kosma100


Po odpoczynku na Równicy ruszamy w dół zaliczając po drodze tor saneczkowy ;-)
Następnie dalej w dół.
Jadę jako ostatnia. Na chwilę gubię z oczu Wiktora. Wyjeżdżam z zakrętu i oczom moim ukazuje się widok: samochód stoi, dwa rowery leżą rzucone na poboczu, na poboczu siedzą Zbychu i Wiktor a nad nimi grupka ludzi... robi mi się słabo... ciemno przed oczami ze strachu... podjeżdżam do nich, a serce chce mi wyskoczyć z klatki...

Okazuje się, że starsza pani, która szła poboczem wyszła wprost pod koła Zbycha. Z racji tego, że pod górę wjeżdżał samochód Zbychu nie miał gdzie uciec więc wjechał na pobocze i zrobił lot przez kierownicę wprost na głowę...
Wiku widząc taką sytuację przed sobą wyhamował i „się zatrzymał” (jak to określił). Znam lepsze sposoby na zatrzymanie ;-)
Wiku już po wyhamowaniu przewrócił się na bok i obtarł rękę.

Kask Zbycha pękł... aż boję się wyobrażać co by było gdyby jechał bez kasku...
Zniszczony kask po upadku... © kosma100


Miejsce zdarzenia...
Miejsce wypadku © kosma100


Zbychowi drętwieje ramię, bo naciągnął sobie ścięgna karku podczas uderzenia. Zbieramy się i zjeżdżamy na doł, gdzie czekają na nas Arek i Robert.

Drogą rowerową przy Wiśle jedziemy do Wisły.
Tam...
Karetka © kosma100


Ekipa karetki opatruje rany Wikiego.
Opatrywanie ran Wikiego © kosma100


Były pokazy pierwszej pomocy więc wykorzystaliśmy to ;-)

Następnie oglądam Małysza z czekolady.
Figura Małysza z białej czekolady © kosma100


Zjadamy obiadek i ruszamy w kierunku Wisły – Malinki.
Zaczyna grzmieć i pada deszcz.
Przeczekujemy najgorszy deszcz pod daszkiem.
Przeczekać deszcz... © kosma100


Następnie ruszamy dalej.
Skocznia w Wiśle Malince.
Wiku pod skocznią w Wiśle Malince © kosma100


Podjeżdżamy na wodospady, a następnie nad jezioro Czerniańskie.
Wiku nad jeziorem Czerniańskim © kosma100


Jezioro Czerniańskie © kosma100


Ekipa nad jeziorem Czerniańskim © kosma100


Ekipa nad jeziorem Czerniańskim © kosma100


Tam żegnamy się z Ekipą. Ekipa jedzie na przełęcz Kubalonkę a my z Wiktorem zjeżdżamy do Wisły.
W Wiśle lody i postanawiamy jechać do Ustronia.
W Ustroniu wpadamy do restauracji „Allo Allo”.
Allo Allo © kosma100


Tam uzupełniamy płyny, przenosząc się w realia serialu „Allo Allo”. Wystrój, muzyka umożliwia nam poczuć klimat serialu.
Allo Allo ;-)
Wiku w hełmie w restauracji Allo Allo © kosma100


Jazda testowa nowego roweru ;-)
Kellysek mi się już znudził ;-) © kosma100


W Ustroniu centrum sesja przy nowo wyremontowanym placu.
Na koń!!!
Na koń!!! © kosma100


Wiku przenosi się w czasie ;-)
Wiku uważaj na samochody! © kosma100


Wracamy – pociągiem z Ustronia do Zabrza (z przesiadką w Katowicach), a następnie z Zabrza dworca PKP na Helenkę rowerami.
Wpadamy do McDonalda. Wiku je cheesburgery, po których noga mu tak podaje, że jestem w szoku... po tylu kilometrach, po górach, ma jeszcze tyle siły...

Dzięki całej Ekipie za towarzystwo – było super!!!
Wiku – dzięki za towarzystwo i SZACUN ;-) mam nadzieję, że to nie był ostatni nasz wyjazd w góry ;-)

Co do wypadku na zjeździe... nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszlo. Dla niektórych będzie to przestrogą i dowodem na to, że kask na glowie się jednak przydaje i w wielu przypadkach może uratować przed śmiercią lub kalectwem.
Myślę też, że zdarzenie to pobudziło wyobraźnię Wiktora, któremu i tak na górze powtarzałam milion razy by nie jechał za szybko bo jest tutaj duży ruch... jednak słowa mają mniejszą siłę przebicia... widok tego zdarzenia bardziej przemówi każdemu do rozsądku...

Opis poisonka.
Opis Roberta
Opis Wiktora
* Lady Pank - „Sztuka latania”.


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 71.53km
  • Czas 04:23
  • VAVG 16.32km/h
  • VMAX 46.60km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pracowo rowerowo ;-)


Mamy tylko siebie wielką mamy moc
Ciała nasze diabłom zaprzedane
Mamy tylko siebie wielką mamy moc
Święty bałagan i błogosławiony zamęt
Mamy tylko siebie wielką mamy moc
Czasami starczy tylko splunąć na szczęście
Spojrzymy sobie w oczy będziemy wiedzieć więcej

Ja to w sobie zapominam czasem
Czasem w sobie zapominam że
Ja to w sobie zapominam czasem
Czasem w sobie zapominam że
A wtedy
Przed tobą wtedy stanę sam na rekach
I jeden Bóg To Wie

Mamy tylko siebie wielką mamy moc
To jest nasz spisek i nasza sekretna zmowa
Mamy tylko siebie wielką mamy moc
Dwa nie wysłane listy trzy nie napisane słowa
Mamy tylko siebie wielką mamy moc
Strachom i lachom i na przekór wrogom
Jesteśmy tu sufitem jesteśmy tu podłogą

Ja to w sobie zapominam czasem
Czasem w sobie zapominam że
Ja to w sobie zapominam czasem
Czasem w sobie zapominam że
A wtedy
Przed tobą wtedy stanę sam na rekach
I jeden Bóg To Wie

Bóg to jeden wie
Jeden Bóg to wie
Jeden Bóg to wie to nie jest wszystko jedno
Bóg to jeden wie mnie nie jest wszystko jedno*


Rankiem - szok!!!
Czujnik temperatury o godzinie 6:29 wskazywał 17 stopni!!!
Ubrana w koszulkę z krótkim rękawkiem i w krótkie spodenki (bez szelek niestety - wszystkie z szelkami były mokre po praniu) wyjeżdżam do pracy.

17 stopni z samego rana! © kosma100


Jadąc ruchliwą drogą Łosień - Strzemieszyce jestem pełna podziwu dla Kierowców - wyprzedzają z zachowaniem bardzo dużego odstępu. WHAW! Aż nie mogę uwierzyć. Zjeżdżają nawet na przeciwległy pas. Czuje się jak "nie w Polsce".
Zadowolona czuję jednak "podstęp" - mam nadzieję, że nie zostanę dzisiaj potrącona... tak jak kiedyś.

Jadę przez Strzemieszyce, Mydlice w kierunku Sosnowca.
W okolicy Castoramy jadę jednokierunkową drogą, na której co jakiś czas są zwężenia w celu zredukowania prędkości kierowców.
Na wysokości jednego zwężenia wyprzedza mnie samochód na gazetę (i nie jest to piątkowa Wyborcza!).
Podnosi mi się ciśnienie, więc gdy tylko moje oczy widzą ów nieszczęsny samochód stojący na skrzyżowaniu przy znaku "STOP" podjeżdżam pod szybę kierowcy.

Za kierownicą siedzi reprezentantka pierwszej grupy w mojej teorii kierowców wykonujących manewry życia na drodze (czyt: baba).

Mówię więc: "Wystarczyło poczekać 3 sekundy i wyprzedzić normalnie a nie na zwężeniu".
Na to kierowczyni otwiera okno, wystawia swoje zajęcze zęby do przodu i otwiera usta kiwając głową (co pewnie oznacza: "o co chodzi?").
Delikatnie napiszę, że wyraz twarzy tej pani nie oślepił mnie nadmiarem ilorazu inteligencji.

Więc mówię:
"Wystarczyło poczekać 3 sekundy i wyprzedzić mnie w miejscu gdzie było wystarczająco miejsca a nie na zwężeniu.
Kobieto - naucz się jeździć a dopiero wyjeżdżaj na ulicę bo możesz doprowadzić do tragedii."

Miałam wrażenie, że kanaliki uszne tej pani ściśle powiązane są z kanalikami ustnymi, bo im więcej moich słów wpływało do jej uszu, tym bardziej otwierała otwór gębowy.

Po czym odkrzyczała:
"A ty kobieto naucz się jeździć na rowerze!".

Zakończyłam pseudo - dyskusje i pseudo - edukacje z tą osóbką... nie było sensu.

Popedaliłam do pracy.

Z pracy przez Lenartowicza i Kazimierz.

Z innej beczki:
wczoraj postanowiłam pojechać do pracy blachosmrodem.
Z racji wypadku, który miał miejsce na zjeździe z drogi od Sosnowca na A4 stałam w korku 1,5 godziny... reszta współpracowników też.
Wszyscy znajomi w pracy podchodzili do mnie i z uśmiechem na ustach mowili: "Jesteś jedyną osobą zadowoloną dzisiaj (myśleli, że standardowo przyjechałam rowerem). Ja na to odpowiadałam z zaciśniętymi zębami: "Właśnie dzisiaj przyjechałam samochodem". Ale mieliśmy ubaw.
Stwierdzili, że jak będą inwestować na giełdzie to przyjdą do mnie spytać się w co bym zainwestowała i na pewno tego nie wybiorą ;-)

* Strachy Na Lachy - "BTW (mamy tylko siebie)".

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 61.87km
  • Czas 02:41
  • VAVG 23.06km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Karpackie na Węgrzech, Mozgó Posta oraz wątróbka ;-)

5 dzień przejażdżki wokół Balatonu ;-)
Ruszamy z Szamarko (Donkey Stone).
Szamarko - Węgry © kosma100


Policja
Węgierska Policja © kosma100


:-) © kosma100


Jachty © kosma100


Karpackie na Węgrzech ;-)
Karpackie na Węgrzech © kosma100


Do tej pory znałam tylko „Defekt Muzgó” a tutaj Poczta Mózgó :-)
Muzeum Poczty na Węgrzech © kosma100


:-) © kosma100


Węgierskie piwko © kosma100


Egesz! © kosma100



Kółko ;-) © kosma100


Obiadek... zamawiam... wątróbki ;-) (jedna z niewielu potraw, której nie lubię – zaraz po flakach).
Zjadam ze smakiem ;-)
Obiadek © kosma100


Pałac © kosma100

Węgry © kosma100


Znajdujemy fajną miejscówkę na nocleg – tuż przy ściece rowerowej, z miejscem na piknik. Robimy imieninową imprezkę i mykamy spać ;-)
Wieczorne piwko © kosma100


Jak sobie przypomnę trasę to napiszę ;-)
Było super!!!

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 108.82km
  • Czas 06:24
  • VAVG 17.00km/h
  • VMAX 34.90km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl