Poniedziałek, 21 września 2009
Kategoria Czarna lista kierowców bałwanów, Do pracy / z pracy, Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Potrącona przez samochód...
Potrącona przez samochód...
Dzisiaj nadszedł ten dzień, w którym trzeba było wrócić do normalności (czyt: "wymeldować" się z tymczasowego zamieszkania na Helence) i pojechać do pracy.
Wczesnym rankiem spakowałam swoje rzeczy do sakw Darka, założyłam moją oczo... kamizelkę, zamontowałam czołówkę na kask i ruszyłam około 5:20 z Helenki do Katowic do pracy.
Jechało się przyjemnie. Ubrana byłam w sam raz - długie getry, rękawiczki długie aczkolwiek cienkie, kurtka wiatrówka. Nie było ani za ciepło, ani za zimno.
W Miechowicach jechałam ulicą Frenzla. Z prawej strony dochodzi do tej ulicy ulica Racjonalizatorów. Jest to ulica podporządkowana.
Jadę sobie zadowolona, z ulicy Racjonalizatorów próbują wyjeżdżać samochody. Stoi jakiś bus czy dostawczak, który skręca w lewo i czeka aż przejadę wraz z innymi samochodami. Mijam tego dostawczaka czy busa i kątem oka widzę jak na tej podporządkowanej pędzi jakiś samochód (ciemnozielone Punto). "Co za kretyn tak pędzi, będzie teraz hamować z piskiem opon" - pomyślałam. Myliłam się nie było pisku opon, był huk, trzask i mój lot z finałem na asfalcie. Gościu nawet nie przyhamował w trakcie potrącania mnie.
Leżąc na asfalcie patrzyłam z paniką na samochód, który zatrzymał się jakieś 30-50 metrów dalej.
Na szczęście kierowca samochodu, który jechał za mną miał trochę więcej wyobraźni niż kierowca Punto i refleks.
Leżałam na pasach. W pierwszym momencie nie mogłam się podnieść z asfaltu.
Udało mi się jednak podnieść. Problem miałam z dźwignięciem roweru. Prawą ręką nie dałam rady. Ściągnęłam rower ze środka drogi na chodnik i cała drżąca czekałam na dalszy rozwój wydarzeń.
Samochód, który jechał za mną pojechał. Zatrzymał się samochód jadący za nim. Kobieta z mężczyzną zaopiekowali się mną, zaoferowali pomoc, zadzwonili po pogotowie i policję. Niestety nie widzieli całego zdarzenia.
W moim telefonie siadała bateria. Udało mi się jednak zadzwonić do Darka informując Go o zdarzeniu i prosząc o pomoc.
Kierowca Punta także przyszedł. Powiedział, że nie widział mnie.
Jak można mnie nie widzieć??? Byłam ubrana w żarówiastą kamizelkę odblaskową i miałam włączone światła. Dodatkowo było to około 6:00 więc nie było już ciemno tylko była szarówka.
A z resztą kto podjeżdża do skrzyżowania z pierwszeństwem przejazdu na pełnym gazie???
Wiele pytań cisnęło mi się na usta ale nie miałam siły...
Pogotowie przyjechało ale odmówiłam zabrania do szpitala - bolała mnie tylko ręka a nie wiedziałam co się stanie z rowerem. Z resztą wtedy jeszcze byłam pewna, że pojadę do pracy.
Przyjechał najpierw patrol policji. Policjant powiedział, że zgłosi tą kolizję do dyżurnego ruchu. Wyglądało to tak, jak byśmy mieli się zaraz rozjechać - każdy w swoją stronę...
Policjant jednak zobaczył, że trzymam się za rękę i wezwał drogówkę.
Kierowca Punto zachowywał się dziwnie - jakby był przestraszony faktem, że przyjeżdża drogówka.
Drogówka przyjechała, zaczęliśmy rozmawiać.
Bardzo miły Pan Policjant (:D) wytłumaczył sprawcy, że jest to ewidentnie jego wina.
Następnie zostaliśmy sprawdzeni pod względem trzeźwości.
Ja - jedyny słuszny wynik :-)
Kierowca Punto - też 0,00 (myślałam, że może jest pod wpływem skoro taki był przestraszony).
Kierowca dostał mandat 500 zł. Policjant wytłumaczył mi co mam zrobić by przy ewentualnych szkodach otrzymać pieniądze od ubezpieczyciela sprawcy.
Kierowca próbował negocjować wysokość mandatu Policjant jednak wytłumaczył mu, że nie dość, że wymusił pierwszeństwo, to jeszcze potrącił rowerzystę - jest to bardzo poważne zdarzenie. Dobrze, że to się tak skończyło a nie inaczej... Dodatkowo kierowca cisnął kit, że zahaczył mnie lusterkiem, gdy tymczasem potrącił mnie bokiem maski!!!
Już po wszystkim stwierdziłam, że obojczyk jednak mnie boli i ból nie przechodzi, wręcz przeciwnie jest coraz większy, postanowiłam, że nie pójdę do pracy tylko do lekarza.
Darek przyjechał po mnie samochodem i zawiózł mnie do domu.
Wielkie dzięki Darku za to, że mi pomogłeś.
Idę teraz do lekarza więc okaże się czy mam coś złamanego, czy tylko stłuczone.
Mam nadzieję, że nie będzie gipsu, bo czeka na nas Odyseja.
Skutki zdarzenia:
- bolący obojczyk (krwiak + siniak);
- stłuczone i spuchnięte kolana;
- stłuczone i posiniaczone udo;
- stłuczony łokieć;
- potargana kurtka Biemme z windstoppera!!!
- potargane getry rowerowe (NOWE!!!);
- skrzywiona kierownica w Kellysku.
Rower musi zobaczyć specjalista z serwisu, okaże się czy coś uległo zniszczeniu.
W sakwach miałam także aparat ale nie ucierpiał (jak na razie działa).
Obojczyk:
Pechowe skrzyżowanie:
lokalizacja skrzyżowania
Pamiątka ;p
Skrzywiona kierownica:
Mam szczęście, że żyję. Mam szczęście, że zostałam potrącona bokiem maski a nie przodem.
Mam szczęście, że skończyło się tak jak się skończyło...
Niemniej jednak zdarzenie to tylko potwierdziło moje zdanie na temat polskich kierowców.
POLSCY KIEROWCY (PRZEWAŻNIE) NIE MAJĄ POJĘCIA O PROWADZENIU SAMOCHODU I NIE WIDZĄ, NIE CHCĄ WIDZIEĆ ROWERZYSTÓW!!!
Chyba zacznę się gdzieś udzielać by choć w minimalnym stopniu poprawić bezpieczeństwo rowerzystów...
Edit 17:00
Jednak mam szczęście - nie mam nic złamanego.
Mocne potłuczenia. Moje ciało w niektórych miejscach zmienia kolory jak kameleon.
No i chyba będę przez najbliższy czas świecić w ciemnościach - miałam dzisiaj "sesję fotograficzną":
- fotka kręgosłupa z tyłu,
- fota kręgosłupa z boku;
- fota obojczyka z żebrami;
- fota obojczyka;
- fota kolana z boku;
- fota kolana z przodu.
Mam L4 do piątku z adnotacją "LEŻEĆ" :(
W sumie... może uzupełnię część wpisów z mojej wyprawy :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Dzisiaj nadszedł ten dzień, w którym trzeba było wrócić do normalności (czyt: "wymeldować" się z tymczasowego zamieszkania na Helence) i pojechać do pracy.
Wczesnym rankiem spakowałam swoje rzeczy do sakw Darka, założyłam moją oczo... kamizelkę, zamontowałam czołówkę na kask i ruszyłam około 5:20 z Helenki do Katowic do pracy.
Jechało się przyjemnie. Ubrana byłam w sam raz - długie getry, rękawiczki długie aczkolwiek cienkie, kurtka wiatrówka. Nie było ani za ciepło, ani za zimno.
W Miechowicach jechałam ulicą Frenzla. Z prawej strony dochodzi do tej ulicy ulica Racjonalizatorów. Jest to ulica podporządkowana.
Jadę sobie zadowolona, z ulicy Racjonalizatorów próbują wyjeżdżać samochody. Stoi jakiś bus czy dostawczak, który skręca w lewo i czeka aż przejadę wraz z innymi samochodami. Mijam tego dostawczaka czy busa i kątem oka widzę jak na tej podporządkowanej pędzi jakiś samochód (ciemnozielone Punto). "Co za kretyn tak pędzi, będzie teraz hamować z piskiem opon" - pomyślałam. Myliłam się nie było pisku opon, był huk, trzask i mój lot z finałem na asfalcie. Gościu nawet nie przyhamował w trakcie potrącania mnie.
Leżąc na asfalcie patrzyłam z paniką na samochód, który zatrzymał się jakieś 30-50 metrów dalej.
Na szczęście kierowca samochodu, który jechał za mną miał trochę więcej wyobraźni niż kierowca Punto i refleks.
Leżałam na pasach. W pierwszym momencie nie mogłam się podnieść z asfaltu.
Udało mi się jednak podnieść. Problem miałam z dźwignięciem roweru. Prawą ręką nie dałam rady. Ściągnęłam rower ze środka drogi na chodnik i cała drżąca czekałam na dalszy rozwój wydarzeń.
Samochód, który jechał za mną pojechał. Zatrzymał się samochód jadący za nim. Kobieta z mężczyzną zaopiekowali się mną, zaoferowali pomoc, zadzwonili po pogotowie i policję. Niestety nie widzieli całego zdarzenia.
W moim telefonie siadała bateria. Udało mi się jednak zadzwonić do Darka informując Go o zdarzeniu i prosząc o pomoc.
Kierowca Punta także przyszedł. Powiedział, że nie widział mnie.
Jak można mnie nie widzieć??? Byłam ubrana w żarówiastą kamizelkę odblaskową i miałam włączone światła. Dodatkowo było to około 6:00 więc nie było już ciemno tylko była szarówka.
A z resztą kto podjeżdża do skrzyżowania z pierwszeństwem przejazdu na pełnym gazie???
Wiele pytań cisnęło mi się na usta ale nie miałam siły...
Pogotowie przyjechało ale odmówiłam zabrania do szpitala - bolała mnie tylko ręka a nie wiedziałam co się stanie z rowerem. Z resztą wtedy jeszcze byłam pewna, że pojadę do pracy.
Przyjechał najpierw patrol policji. Policjant powiedział, że zgłosi tą kolizję do dyżurnego ruchu. Wyglądało to tak, jak byśmy mieli się zaraz rozjechać - każdy w swoją stronę...
Policjant jednak zobaczył, że trzymam się za rękę i wezwał drogówkę.
Kierowca Punto zachowywał się dziwnie - jakby był przestraszony faktem, że przyjeżdża drogówka.
Drogówka przyjechała, zaczęliśmy rozmawiać.
Bardzo miły Pan Policjant (:D) wytłumaczył sprawcy, że jest to ewidentnie jego wina.
Następnie zostaliśmy sprawdzeni pod względem trzeźwości.
Ja - jedyny słuszny wynik :-)
Kierowca Punto - też 0,00 (myślałam, że może jest pod wpływem skoro taki był przestraszony).
Kierowca dostał mandat 500 zł. Policjant wytłumaczył mi co mam zrobić by przy ewentualnych szkodach otrzymać pieniądze od ubezpieczyciela sprawcy.
Kierowca próbował negocjować wysokość mandatu Policjant jednak wytłumaczył mu, że nie dość, że wymusił pierwszeństwo, to jeszcze potrącił rowerzystę - jest to bardzo poważne zdarzenie. Dobrze, że to się tak skończyło a nie inaczej... Dodatkowo kierowca cisnął kit, że zahaczył mnie lusterkiem, gdy tymczasem potrącił mnie bokiem maski!!!
Już po wszystkim stwierdziłam, że obojczyk jednak mnie boli i ból nie przechodzi, wręcz przeciwnie jest coraz większy, postanowiłam, że nie pójdę do pracy tylko do lekarza.
Darek przyjechał po mnie samochodem i zawiózł mnie do domu.
Wielkie dzięki Darku za to, że mi pomogłeś.
Idę teraz do lekarza więc okaże się czy mam coś złamanego, czy tylko stłuczone.
Mam nadzieję, że nie będzie gipsu, bo czeka na nas Odyseja.
Skutki zdarzenia:
- bolący obojczyk (krwiak + siniak);
- stłuczone i spuchnięte kolana;
- stłuczone i posiniaczone udo;
- stłuczony łokieć;
- potargana kurtka Biemme z windstoppera!!!
- potargane getry rowerowe (NOWE!!!);
- skrzywiona kierownica w Kellysku.
Rower musi zobaczyć specjalista z serwisu, okaże się czy coś uległo zniszczeniu.
W sakwach miałam także aparat ale nie ucierpiał (jak na razie działa).
Obojczyk:
Pechowe skrzyżowanie:
lokalizacja skrzyżowania
Pamiątka ;p
Skrzywiona kierownica:
Mam szczęście, że żyję. Mam szczęście, że zostałam potrącona bokiem maski a nie przodem.
Mam szczęście, że skończyło się tak jak się skończyło...
Niemniej jednak zdarzenie to tylko potwierdziło moje zdanie na temat polskich kierowców.
POLSCY KIEROWCY (PRZEWAŻNIE) NIE MAJĄ POJĘCIA O PROWADZENIU SAMOCHODU I NIE WIDZĄ, NIE CHCĄ WIDZIEĆ ROWERZYSTÓW!!!
Chyba zacznę się gdzieś udzielać by choć w minimalnym stopniu poprawić bezpieczeństwo rowerzystów...
Edit 17:00
Jednak mam szczęście - nie mam nic złamanego.
Mocne potłuczenia. Moje ciało w niektórych miejscach zmienia kolory jak kameleon.
No i chyba będę przez najbliższy czas świecić w ciemnościach - miałam dzisiaj "sesję fotograficzną":
- fotka kręgosłupa z tyłu,
- fota kręgosłupa z boku;
- fota obojczyka z żebrami;
- fota obojczyka;
- fota kolana z boku;
- fota kolana z przodu.
Mam L4 do piątku z adnotacją "LEŻEĆ" :(
W sumie... może uzupełnię część wpisów z mojej wyprawy :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 6.91km
- Czas 00:23
- VAVG 18.03km/h
- VMAX 39.60km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
O kurde. Dawno mnie tu nie było i nie takich newsów oczekiwałem. Całe szczęście, że nie stało Ci się nić gorszego. Wracaj do zdrowia.
Pozdrawiam dwuosobowo. bezo - 21:05 środa, 30 września 2009 | linkuj
Pozdrawiam dwuosobowo. bezo - 21:05 środa, 30 września 2009 | linkuj
Co to polują na nas czy co??? Szybkiego powrotu do zdrowia i równowagi psychicznej :)!
Anonimowy art(ur)75 - 20:51 środa, 30 września 2009 | linkuj
Szybkiego powrotu do zdrowia.
Ps. Też ostatnio miałem wypadek (na szczęście nie z blachosmrodem) radek3131 - 20:27 środa, 30 września 2009 | linkuj
Ps. Też ostatnio miałem wypadek (na szczęście nie z blachosmrodem) radek3131 - 20:27 środa, 30 września 2009 | linkuj
Zdrowia życzę. Blachosmrodziarzowi nie popuszczaj. Pozdrawiam.
MARECKY - 16:24 piątek, 25 września 2009 | linkuj
Jeżeli boli Cię kręgosłup to może zrób jakieś dokładniejsze badania czy coś.
Jak coś miałoby wyjść to lepiej wcześniej niż później.
A ten baran powinien za to zapłacić znacznie więcej niż ten marny mandat.
Mandat jest za złamanie przepisów, a skutki złamania przepisów to już odszkodowanie i kara kilka razy większa.
blase - 08:52 piątek, 25 września 2009 | linkuj
Jak coś miałoby wyjść to lepiej wcześniej niż później.
A ten baran powinien za to zapłacić znacznie więcej niż ten marny mandat.
Mandat jest za złamanie przepisów, a skutki złamania przepisów to już odszkodowanie i kara kilka razy większa.
blase - 08:52 piątek, 25 września 2009 | linkuj
O rany :(
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia i ogromnego odszkodowania, tak abyś mogła nie tyle kupić nowe części do obecnego roweru co cały nowy rower. Co 2 to nie jeden :P
"Co za kretyn tak pędzi, będzie teraz hamować z piskiem opon" - pomyślałam - Też zawsze tak myślę jadąc na drodze z pierwszeństwem. Niestety już kilka razy byłem zmuszony hamować będąc na drodze z pierwszeństwem! bo wymuszali pierwszeństwo. A jakie było zdziwienie kierowców, że rower może hamować z piskiem opon... No ale cóż jadąc +- 40km/h to jest to możliwe, czyli jechałem przepisowo bo ograniczenie było do 50km/h (:
Jeszcze raz dużo zdrowia życzę. Pozdrawiam gorąco. Rychu - 21:56 czwartek, 24 września 2009 | linkuj
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia i ogromnego odszkodowania, tak abyś mogła nie tyle kupić nowe części do obecnego roweru co cały nowy rower. Co 2 to nie jeden :P
"Co za kretyn tak pędzi, będzie teraz hamować z piskiem opon" - pomyślałam - Też zawsze tak myślę jadąc na drodze z pierwszeństwem. Niestety już kilka razy byłem zmuszony hamować będąc na drodze z pierwszeństwem! bo wymuszali pierwszeństwo. A jakie było zdziwienie kierowców, że rower może hamować z piskiem opon... No ale cóż jadąc +- 40km/h to jest to możliwe, czyli jechałem przepisowo bo ograniczenie było do 50km/h (:
Jeszcze raz dużo zdrowia życzę. Pozdrawiam gorąco. Rychu - 21:56 czwartek, 24 września 2009 | linkuj
No i tym razem trafiło na Garego... dziś i on miał wypadek. Ale nie znamy szczegółów. Jedno jest pewne, na górnośląskiej go na pewno nie zobaczymy.
Darth - 20:53 czwartek, 24 września 2009 | linkuj
Mowę mi odjęło jak zobaczyłem tytuł wpisu...
Cieszę się że nic poważnego Ci się nie stało Monika.
Mam nadzieję, że koleś będzie płacił więcej oprócz tego mandatu.
Oczy dookoła głowy non stop, nie ma innego wyjścia.
Czasem mi się zdarza, że jestem pewien, że koleś w podobnych sytuacjach będzie hamował i na szczęście do tej pory hamowali...
Wracaj do zdrowia i głowa do góry ;) blase - 20:37 czwartek, 24 września 2009 | linkuj
Cieszę się że nic poważnego Ci się nie stało Monika.
Mam nadzieję, że koleś będzie płacił więcej oprócz tego mandatu.
Oczy dookoła głowy non stop, nie ma innego wyjścia.
Czasem mi się zdarza, że jestem pewien, że koleś w podobnych sytuacjach będzie hamował i na szczęście do tej pory hamowali...
Wracaj do zdrowia i głowa do góry ;) blase - 20:37 czwartek, 24 września 2009 | linkuj
Dopiero teraz czytam, ale strasznie mi przykro :( Gdybyś wracała wieczorem bez oświetlenia, pewnie bym potraktował sprawę ze sporym dystansem, ale ze swojej strony zrobiłaś przecież wszystko, co trzeba, a nawet nieco więcej, by jechać bezpiecznie. Szkoda, wielka szkoda - ale mam nadzieję, że zagoi się szybko :) W końcu trenujesz, więc jesteś wiecznie młoda ;D
Pozdrawiam i trzymam kciuki za rekonwa... rekowna... za wyleczenie :D mikroos - 18:23 czwartek, 24 września 2009 | linkuj
Pozdrawiam i trzymam kciuki za rekonwa... rekowna... za wyleczenie :D mikroos - 18:23 czwartek, 24 września 2009 | linkuj
Mnie w tej całej sprawie dziwi jeszcze jedna rzecz...
:D
Jak to możliwe, że Kosma wydmuchała 0,00 promila, skoro noc spędziła na Helence?! ;) Mlynarz - 14:59 czwartek, 24 września 2009 | linkuj
:D
Jak to możliwe, że Kosma wydmuchała 0,00 promila, skoro noc spędziła na Helence?! ;) Mlynarz - 14:59 czwartek, 24 września 2009 | linkuj
Zycze szybkiego powrotu do zdrowia, smutno mi się zrobiło.
qvejt - 22:14 środa, 23 września 2009 | linkuj
Monika, nigdy o tym nie mowiłem ani nie pisałem, (by nie wywoływać wilka z lasu) ale zawsze, jak pisałaś o "podbramkowych sytuacjach" na drodze niepokoiłem się o Ciebie. Miałem nadzieje, że ten dzień nigdy nie nadejdzie... i k..wa nadszedł!
Wracaj szybko do siebie!
Pozdrawiam benasek - 20:37 środa, 23 września 2009 | linkuj
Wracaj szybko do siebie!
Pozdrawiam benasek - 20:37 środa, 23 września 2009 | linkuj
Biedna Kosma... :( Współczuję. Całe szczęście w Norwegii kierowcy mijają rowerzystów szerokim łukiem, aczkolwiek też zdarzają się wypadki, niestety.
Vampire - 19:40 środa, 23 września 2009 | linkuj
To straszne!! Brak mi słów. Buractwo kierowców nie ma granic.
Uważaj bardziej na siebie! Dochodź swoich praw i tego co Ci się w tej sytuacji należy.
Wracaj szybko do formy. Do Odysei się zagoi :)
Pozdrawiam
P.
mavic - 20:05 wtorek, 22 września 2009 | linkuj
Uważaj bardziej na siebie! Dochodź swoich praw i tego co Ci się w tej sytuacji należy.
Wracaj szybko do formy. Do Odysei się zagoi :)
Pozdrawiam
P.
mavic - 20:05 wtorek, 22 września 2009 | linkuj
Też mam pamiątkowy ustnik od alkomatu. Jesteśmy dziwni, nie? :P
Darth - 19:19 wtorek, 22 września 2009 | linkuj
Od pewnego czasu poczytuje Twojego bloga (uslyszalem o Tobie od Poisonka) i jestem pod duzym wrazeniem. Wracaj szybko do zdrowia i pelni formy, najwazniejsze ze jestes w jednym kawalku a rower z czasem tez wroci do "pelni dyspozycji). Pozdrawiam:).
Kulisty - 17:34 wtorek, 22 września 2009 | linkuj
zdrowiej szybko i oby nigdy wiecej takich przezyc. Mam nadzieje ze na odysei nie bedziesz miala juz sladu po tym feralnym dniu
tomalos - 16:25 wtorek, 22 września 2009 | linkuj
ściskam lekko Kosmaczu!wracaj do zdrówka
Anonimowa karla76 - 15:59 wtorek, 22 września 2009 | linkuj
No Kosma trzymaj się.
Ja polecam zapomnieć o znakach nakazujących coś samochodom i traktować ich zachowanie z podejrzliwością, tak samo rowerzystów a może nawet bardziej :)
Jak widzę samochód na skrzyżowaniu to zawsze mocno zwalniam i jadę jak widzę że on stoi.
Samochody są przewidywalne rowerzyści na ścieżkach nie, miałem już kilka sytuacji kiedy uciekałem na ścieżce w krzaki bo starszy pan centralnie na mnie jedzie mimo że jadę przy prawej krawędzi, a rodzina jadąca z boku krzyczy na pana.
Ostatnio jak wracam z roboty z kumplem samochodem to zastanawiam się jak jedziemy drogą za hutą katowice jak tam łatwo o wypadek. Droga zarośnięta z obu stron, zarośla na 2 metry wysokie, i łagodne zakręty na których można szybko jechać. rowerzysta wyprzedzany na takim prawym zakręcie może być niewidoczny jeśli jedzie przy prawej krawędzi. A już strach pomyśleć co by było jak by pojawił się jeszcze tir z naprzeciwka.
Ja lubię jeździć środkiem jezdni, jak są dwa pasy w jednym kierunku to jeden jest mój :)
chyba że jest tłok. Wychodzę z założenia że mnie widać z daleka, a jak słyszę że coś jedzie od tyłu to robię miejsce. olo81 - 15:18 wtorek, 22 września 2009 | linkuj
Ja polecam zapomnieć o znakach nakazujących coś samochodom i traktować ich zachowanie z podejrzliwością, tak samo rowerzystów a może nawet bardziej :)
Jak widzę samochód na skrzyżowaniu to zawsze mocno zwalniam i jadę jak widzę że on stoi.
Samochody są przewidywalne rowerzyści na ścieżkach nie, miałem już kilka sytuacji kiedy uciekałem na ścieżce w krzaki bo starszy pan centralnie na mnie jedzie mimo że jadę przy prawej krawędzi, a rodzina jadąca z boku krzyczy na pana.
Ostatnio jak wracam z roboty z kumplem samochodem to zastanawiam się jak jedziemy drogą za hutą katowice jak tam łatwo o wypadek. Droga zarośnięta z obu stron, zarośla na 2 metry wysokie, i łagodne zakręty na których można szybko jechać. rowerzysta wyprzedzany na takim prawym zakręcie może być niewidoczny jeśli jedzie przy prawej krawędzi. A już strach pomyśleć co by było jak by pojawił się jeszcze tir z naprzeciwka.
Ja lubię jeździć środkiem jezdni, jak są dwa pasy w jednym kierunku to jeden jest mój :)
chyba że jest tłok. Wychodzę z założenia że mnie widać z daleka, a jak słyszę że coś jedzie od tyłu to robię miejsce. olo81 - 15:18 wtorek, 22 września 2009 | linkuj
Też ostatnio to przeżyłem. Nic ciekawego, adrealina tak podskoczyła, że nie czułem bólu. Jakieś 30 minut po zdarzeniu dopiero poczułem, że noga spuchła i ciężko się chodzi... Miałaś na tyle szczęścia że sprawca nie pojechał dalej prosto/nie uciekł z miejsca wypadku.
Kilka siniaków w wypadku samochodowym to jednak mała starata ;) Życze powrotu do zdrowia rammzes - 05:30 wtorek, 22 września 2009 | linkuj
Kilka siniaków w wypadku samochodowym to jednak mała starata ;) Życze powrotu do zdrowia rammzes - 05:30 wtorek, 22 września 2009 | linkuj
Horror.
Boję się wychodzić do pracy (czeka mnie przejazd przez kilka skrzyżowań).
Szybkiego powrotu do zdrowia!!!
A co do szkód i odszkodowania, powinnaś wymagać zwrotu za wszelkie straty (kask - po upadku, nie powinien być używany, ubranie, cały sprzęt, który uległ uszkodzeniu - najlepiej -jak ktoś napisał - dostać wycenę za nowe części z warsztatu).
Pozdrawiam WrocNam - 03:20 wtorek, 22 września 2009 | linkuj
Boję się wychodzić do pracy (czeka mnie przejazd przez kilka skrzyżowań).
Szybkiego powrotu do zdrowia!!!
A co do szkód i odszkodowania, powinnaś wymagać zwrotu za wszelkie straty (kask - po upadku, nie powinien być używany, ubranie, cały sprzęt, który uległ uszkodzeniu - najlepiej -jak ktoś napisał - dostać wycenę za nowe części z warsztatu).
Pozdrawiam WrocNam - 03:20 wtorek, 22 września 2009 | linkuj
I jak tu jeździć po polskich drogach jak co chwilę słyszy się o wypadkach z udziałem rowerów.. Aż strach po takich wiadomościach wyjeżdżać na ulicę. Szczęście, że nic poważniejszego Ci się nie stało, wracaj szybko do zdrowia !
vanhelsing - 20:09 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj
Oj ... dobrze że nic poważnego się Tobie nie stało :)
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę szybkiego powrotu do zdrowia rowerowego :) JPbike - 19:56 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę szybkiego powrotu do zdrowia rowerowego :) JPbike - 19:56 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj
Masakra.
Kosma cieszę się, że nic poważnego Ci się nie stało. W tym całym, nieszczęściu było dużo szczęścia. Nie chcę myślęć co by się stało, gdybyś w momencie uderzenia była 2 metry dalej niż byłaś.
Tymczasem... do wesela się zagoi. :D
A kolesia trzeba cisnąć żeby on (jego ubezpieczyciel) bulił za wszystkie Twoje straty, nie tylko te w rowerze.
O tępocie "kierowców" rozmawiałem wczoraj z Asią wracając autem z Kotliny Kłodzkiej. Doszliśmy do wniosku, że to co wyprawiają niektórzy ludzie na drodze, byłoby ciężko wymyślić pisząc scenariusz do jakiegoś filmu. :D
Głupota niektórych ludzi siadających za kółko nie zna granic.
Dziś jadę autem autostradą, tyle ile można, czyli koło 130 km/h. Nagle przede mną pojawiło się auto zjawa! Było już ciemno, a po autostradzie poruszała się głupia baba z włączonymi jedynie światłami postpjowymi, jej prędkość wynosiła 60 km/h. Dostrzegłem ją w ostatniej chwili. Dobrze, że mam sprawne hamulce.
Głupota ludzka. Po prostu głupota. Na nią nie ma siły.
My możemy jedynie starać się jej unikać i uważać na siebie poruszając się po drogach.
Do zobaczenia na Odysei! :)
Pozdrawiam! Mlynarz - 19:28 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj
Kosma cieszę się, że nic poważnego Ci się nie stało. W tym całym, nieszczęściu było dużo szczęścia. Nie chcę myślęć co by się stało, gdybyś w momencie uderzenia była 2 metry dalej niż byłaś.
Tymczasem... do wesela się zagoi. :D
A kolesia trzeba cisnąć żeby on (jego ubezpieczyciel) bulił za wszystkie Twoje straty, nie tylko te w rowerze.
O tępocie "kierowców" rozmawiałem wczoraj z Asią wracając autem z Kotliny Kłodzkiej. Doszliśmy do wniosku, że to co wyprawiają niektórzy ludzie na drodze, byłoby ciężko wymyślić pisząc scenariusz do jakiegoś filmu. :D
Głupota niektórych ludzi siadających za kółko nie zna granic.
Dziś jadę autem autostradą, tyle ile można, czyli koło 130 km/h. Nagle przede mną pojawiło się auto zjawa! Było już ciemno, a po autostradzie poruszała się głupia baba z włączonymi jedynie światłami postpjowymi, jej prędkość wynosiła 60 km/h. Dostrzegłem ją w ostatniej chwili. Dobrze, że mam sprawne hamulce.
Głupota ludzka. Po prostu głupota. Na nią nie ma siły.
My możemy jedynie starać się jej unikać i uważać na siebie poruszając się po drogach.
Do zobaczenia na Odysei! :)
Pozdrawiam! Mlynarz - 19:28 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj
Co do wyceny szkód roweru polecam wątek http://forumrowerowe.bikeholicy.pl/topics13/wycena-szkod-po-wypadku-vt3924.htm?highlight=wypadek :), lepiej wiedzieć niż jeszcze stracić pieniądze oprócz zdrowia i nerwów. Trzymaj się i leż jak Ci kazano ;).
mdudi - 18:46 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj
Bardzo Ci współczuję i i trzymam kciuki za szybki powrót do zdrowia.
pozdrawiam Jurek57 - 18:34 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj
pozdrawiam Jurek57 - 18:34 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj
Straszne zdarzenie.Masz wielkie szczęscie że wyszłas z tego cało.Zdrowiej szybko!.Pozdrawiam
johanbiker- - 17:43 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj
Zaprowadź rower najlepiej do zaprzyjaźnionego sklepu/serwisu i załatw opinię, choćby jak napisał bikerX odnośnie mostka czy kierownicy, należy Ci się, może czasu będzie Cię to kosztowało ale może teraz tego nie widać ale dla pewności lepiej uderzone części wymienić. A co do getrów to czemu masz w podartych/pocerowanych jeździć
szczepan - 16:32 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj
Monika powinnaś się "użerać"...może się kierowca nauczy
ewcia - 16:23 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj
kurcze...zbladłam jak przeczytałam Twój opis na gg i wcale mi sie nie poprawiło czytając ten wpis..Monika, trzymaj się !! życzę szybkiego powrotu do pełni sił i mam nadzieję, że u lekarza okaże się tylko stłuczenie..a baranowi nie mozna odpuścic..:(
ewcia - 14:55 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj
brrrrrr, ciarki po mnie przechodzą jak to czytam,
Szybkiego powrotu do zdrówka! keszol - 14:51 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj
Szybkiego powrotu do zdrówka! keszol - 14:51 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj
"Co za kretyn tak pędzi, będzie teraz hamować z piskiem opon" - pomyślałam.
I właśnie w tym momencie dla własnego bezpieczeństwa się zwalnia ...
Darek - 14:06 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj
I właśnie w tym momencie dla własnego bezpieczeństwa się zwalnia ...
Darek - 14:06 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj
współczuję serdecznie - mnie też idiota potrącił dwa miesiące temu i skutkiem jest nadal nie do końca sprawne kolano i wspomnienie tylko po ukochanym rowerze :((
mam nadzieję, że u Ciebie to nic poważnego i szybko wrócisz na siodło ;) rzepkok - 13:51 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj
mam nadzieję, że u Ciebie to nic poważnego i szybko wrócisz na siodło ;) rzepkok - 13:51 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj
Również życzę szybkiego powrotu do zdrowia i do roweru!
robin - 13:15 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj
Szybkiego powrotu do zdrowia i na rower. Od pewnego czasu zakłam z góry że wszyscy kierowcy są ślepi
krzychu60 - 12:57 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj
Aż mnie ciarki przeszły gdy czytałem ten wpis. Oby nic wielkiego się nie stało i wracaj do zdrowia :) A kierowcy jacy są każdy chyba wie z własnego doświadczenia- sam kilka razy miałem starcie z samochodem, na szczęście ucierpiały tylko samochody.
miciu22 - 12:26 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj
Siedzę czytam i nie mogę w to uwierzyć,to szandaławe skrzyżowanie widziało już wiele wypadków.Żeby ubrać 3 kamizelki i 10 lampek to zawsze można stać się ofiarą wypadku.Nie wiem co napisać jeszcze ręce mi latają.Zdrowiej i Bytom na razie omijaj łukiem...szerokim.
Dynio - 11:37 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj
Brak słów jeśli chodzi o zachowanie kierowcy na drodze! Zdrowie najważniejsze i tego życzę. Widząc rower proponuję wymienić także mostek (szczególnie o takiej budowie). Na pewno przejął część uderzenia. Aluminium pęka. Czasem nie widać tego po strukturze materiału, a przy większej dziurze może nie wytrzymać. Nie warto ryzykować.
bikerx - 11:25 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj
Szczęście, że tak to się tylko skończyło... życzę szybkiego powrotu do zdrowia i braku podobnych zdarzeń w przyszłości.
RoboD - 11:01 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj
Współczuję - sam rok temu miałem o wiele lżejszy wypadek jednak problem z łokciem mam do dzisiaj. Życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia.
meak - 10:58 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj
Jeżdżąc rowerem po mieście, zawsze trzeba zakładać, zgodnie z prawem Murphy'ego, że jeśli coś złego może się stać to na pewno się stanie. Można w ten sposób uniknąć wiele nieprzyjemności.
Jeśli jednak dojdzie do wypadku nie opłaca się grać twardziela. Najlepiej trochę posymulować i pojechać karetką do szpitala. W papierach jest wtedy jasno napisane, że pacjent był hospitalizowany, przez co całe zajście brzmi poważniej. Można wtedy wydębić większe odszkodowanie. Shogun - 09:52 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj
Jeśli jednak dojdzie do wypadku nie opłaca się grać twardziela. Najlepiej trochę posymulować i pojechać karetką do szpitala. W papierach jest wtedy jasno napisane, że pacjent był hospitalizowany, przez co całe zajście brzmi poważniej. Można wtedy wydębić większe odszkodowanie. Shogun - 09:52 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj
a nie zapomnij zgłosić w firmie wypadku w drodze do pracy
jurasek - 09:13 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj
jurasek - 09:13 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj
Moniko trzymam kciuki by sie tylko na siniakach skończyło
widać że Obcy wciąż na nas polują
jurasek - 08:57 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj
widać że Obcy wciąż na nas polują
jurasek - 08:57 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj
Życzę rychłego powrotu do zdrowia i nigdy więcej tego typu zdarzeń. A co do Kellyska i getrów to pan z punciaka fundnie Ci nowe. pozdrawiam
szczepan - 08:50 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj
Po takim wypadku, biorący w nim udział są w szoku. W takim stanie nie czuje się bólu. Wizyta w szpitalu jest konieczna chociaż mam nadzieję, że na siniakach się skończy. Bardzo Ci współczuję
Kajman - 08:32 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj
Nie masz za co dziękować.
Dobrze, że "tylko" tak się skończyło. Czekam na diagnozę lekarza.
Poza tym... wciąż brak mi słów. djk71 - 08:23 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj
Komentuj
Dobrze, że "tylko" tak się skończyło. Czekam na diagnozę lekarza.
Poza tym... wciąż brak mi słów. djk71 - 08:23 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj