Wpisy archiwalne w kategorii
Do pracy / z pracy
Dystans całkowity: | 23039.43 km (w terenie 557.00 km; 2.42%) |
Czas w ruchu: | 1183:00 |
Średnia prędkość: | 19.51 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.20 km/h |
Liczba aktywności: | 721 |
Średnio na aktywność: | 32.00 km i 1h 38m |
Więcej statystyk |
Czwartek, 19 maja 2011
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Niewidzialna...
Co było do powiedzenia, zostało powiedziane
Co było do zobaczenia, zostało już ujrzane
Tak jak w rzekę zmienił się strumień tak płynąć chcemy umieć
Tak jak w rzekę zmienił się strumień tak płynąć chcemy umieć
Niewidzialne, niewidzialne staje się widzialne
Nieosiągalne wręcz namacalne jest
Niewidzialne, niewidzialne staje się widzialne
Nieosiągalne wręcz namacalne jest
Co było do usłyszenia, zostało usłyszane
Co było do zrozumienia, zostało zrozumiane
Tak jak z ziarna drzewo wyrasta, tak my chcemy wzrastać
Tak jak z ziarna drzewo wyrasta, tak my chcemy wzrastać
Niewidzialne, niewidzialne staje się widzialne
Nieosiągalne wręcz namacalne jest
Niewidzialne, niewidzialne staje się widzialne
Nieosiągalne wręcz namacalne jest
Co było do podzielenia, zostało już rozdane
Co było do przewidzenia, zostało przewidziane
Co było marzeniem, dziś już jest tylko wspomnieniem
Co miało być celem, dziś jest doświadczeniem
Co kiedyś się śniło na dobre się zadomowiło
Co było oderwane mocno się zakorzeniło
Co wczoraj nas martwiło, dziś nas ożywiło
Co wczoraj nas trapiło nagle radość przebudziło
Niewidzialne, niewidzialne staje się widzialne
Niewidzialne, niewidzialne staje się widzialne
Niewidzialne, niewidzialne staje się widzialne
Niewidzialne, niewidzialne staje się widzialne*
Dzisiaj czułam się tak jak bym była niewidzialna...
Niewidzialna... chciałabym stać się widzialną... ;-)
Z ranka na prostej z Łośnia do Strzemieszyc kierowca wyprzedzał długą kolumnę pojazdów (ok. 15 samochodów), a ja jechałam z przeciwka...
Jak ktoś wyprzedza z prędkością 60 km/h na odległość 15 cm to jest koszmar... jak ktoś mija z prędkością 80 km/h na odległość gazety to horror!!!
Wypadkowa prędkości zbliżających się do siebie z naprzeciwka pojazdów stanowi sumę ich prędkości...
Ja też zobaczyłam gościa w ostatnim momencie...
Koszmarny horror!!!
I jak było mi zimno, tak w jednej sekundzie spociłam się i czas dotarcia z Łośnia do Katowic – ul. Chorzowska – 1 h 23 min...
Hmm... ładny mi motywator.
Albo przestraszyłam się, że mój Rowerowy Partner już nie jeździ ze mną w rajdach na orientację ;-)
Później Chorzowska (Medicover) – Murckowska (praca).
Po pracy przez Sosnowiec (tam jakiś.... w czerwonym samochodzie krzyczy na mnie ;-)).
Odwiedzam Komunistkę – AnięK, która w niedzielę wyglądala tak:
a dzisiaj... po wtorkowej próbie akrobacji – lądowaniu ze zjeżdżalni na twarzy z podpórką prawą ręką... wygląda ciut inaczej...
Zdarta politura z twarzy i gips na ręce :(
Ech... :(
BUZIAKI ANUSIU!!!
Następnie koło Huty Katowice do Łośnia.
*Habakuk - „Niewidzialne”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 66.37km
- Czas 03:07
- VAVG 21.30km/h
- VMAX 41.70km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 17 maja 2011
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Pracowo rowerowo - Kostuchna - Murckowska
Rankiem z Kostuchny do pracy.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
Poranek© kosma100
Ścieżka rowerowa© kosma100
Ścieżka rowerowa© kosma100
Ścieżka rowerowa© kosma100
Ścieżka rowerowa© kosma100
Most donikąd© kosma100
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 16.12km
- Czas 00:54
- VAVG 17.91km/h
- VMAX 31.00km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 17 maja 2011
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Powrót z pracy
Es ist nicht einfach, sich plötzlich wieder zu sehen.
Es schleudert unsere Zeit mit voller Wucht zurück.
Und als ob wir es nicht besser wüssten,
spielen wir die Vermissten und fallen über uns her.
Ein Moment voller Hoffnung, ein Moment voller Glück,
in dem wir nicht an gestern denken und was morgen vielleicht ist,
denn dann würd' es wieder weh tun, es wär nicht das erste Mal,
wir versprechen uns nie wieder und glauben selbst nicht dran.
Vielen Dank, für alles was mal war,
für jeden guten Tag, nun sage mir,
wie war dein Leben ohne mich?
Vielen Dank, für alles was mal war.
In unseren Köpfen drehen sich Gedankenspiele.
Was wär gewesen wenn, wo würden wir heut' stehen?
Wir denken an unsere alten Ziele
und suchen nach dem Fehler in unserem System.
Warst du nach uns einsam, oder fühltest du dich frei?
Und was hast du gemacht, in all der Zwischenzeit?
Es ist nicht leicht, das einzusehen, doch wahrscheinlich war es so,
was wir uns geben konnten, war damals nicht genug.
Vielen Dank, für alles was mal war,
für jeden guten Tag, nun sage mir,
wie war dein Leben ohne mich?
Vielen Dank für alles was mal war.
Falls du's vergessen hast, das ist nicht schlimm,
ich erinner' mich für dich,
an alles was mal war.
Am meisten lieben wir die Dinge, die wir nicht haben können.
Wir sollten lernen zu verzichten, doch wir kriegen es nicht hin.
Wir rufen Lebewohl winken uns noch einmal zu,
dann drehen wir uns um und laufen dabei los.
Vielen Dank, für alles was mal war
für jeden guten Tag, nun sage mir,
wie war dein Leben ohne mich?
Vielen Dank, für alles was mal war.
Falls du's vergessen hast, das ist nicht schlimm,
ich erinner' mich für dich
Vielen Dank, für alles was mal war*
Czy jedyną obroną jest ATAK?
NIE!!!
To moje zdanie ;-)
A dzisiaj, niestety, po raz kolejny , odczułam, że braki w argumentach ludzie uzupełniają sobie krzykiem i przerywaniem w środku zdania... ;( ech...
Pomimo tego, że w pracy byłam o 7:00 planowałam skończyć pracę o 17:00 (zboczenie, czy co?) ale o 16:18 wyjechałam już do domku...
Musiałam się wyżyć...
Więc podróż nie na skróty ;-)
Balaton
Balaton© kosma100
Ostrowy Górnicze
Ostrowy Górnicze© kosma100
Kawa ;-)
Kawa© kosma100
Zakawie
A kominy dymią...© kosma100
Ciekawe czy ktoś pamięta? :D
Znicz ;-)© kosma100
*Die Toten Hosen - Alles Was War
Zamieszczę też tłumaczenie:
„To nie jest łatwe, się tak nagle znów zobaczyć
To przywraca nasz czas z pełnym impetem
I jakbyśmy lepiej nie wiedzieli
Udajemy stęsknionych i rzucamy na siebie
W jednej chwili pełen nadziei, pełen szczęścia
W niej nie myślimy o wczoraj i co będzie może jutro
bo potem znów zacznie boleć, to nie byłby nawet ten pierwszy raz
Obiecujemy sobie - nigdy więcej - i sami w to nie wierzymy
Dziękuję Ci bardzo, za to co było
Za każdy dobry dzień, teraz powiedz mi,
Jakie było twoje życie beze mnie ?
Dziękuję Ci bardzo, za to co było
W naszych głowach burza mózgów
Co by się stało gdyby, gdzie teraz byśmy stali?
Myślimy o naszych starych planach
I szukamy błędu w naszym systemie
Czy byłaś po nas sama, a może czułaś się wolna ?
I co zrobiłaś, w międzyczasie ?
To nie jest łatwe, tak pojąć, prawdopodobnie tak właśnie było,
To co my mogliśmy sobie dać, było wtedy nie wystarczające
Dziękuję Ci bardzo, za to co było
Za każdy dobry dzień, teraz powiedz mi,
Jakie było twoje życie beze mnie ?
Dziękuję Ci bardzo, za to co było
W każdym razie zapomniałaś, ale to nie jest źle,
przypomnę Ci
o wszystkim co było
Głównie kochamy rzeczy, których nie możemy mieć.
Powinniśmy nauczyć się czasem rezygnować, ale przecież tego nie da się tak załatwić.
Wołamy sobie Papa i machamy raz jeszcze ręką na pożegnanie
Potem obracamy się i równocześnie odchodzimy
Dziękuję Ci bardzo, za to co było
Za każdy dobry dzień, teraz powiedz mi,
Jakie było twoje życie beze mnie ?
Dziękuję Ci bardzo, za to co było
W każdym razie zapomniałaś, ale to nie jest źle,
przypomnę Ci
Dziękuję Ci bardzo, za to co było”
&feature=player_embedded#t=125s
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 40.94km
- Czas 01:50
- VAVG 22.33km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 16 maja 2011
Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;))), Kosmacz - Powsinoga :), Kellysek :), Do pracy / z pracy
Z wizytą u Glebożercy
Byłem w Rijo, byłem w Bajo
Miałem bilet na Hawajo
Byłem na wsi, byłem w mieście
Byłem nawet w Bukareszcie
Wszystko ch** - o ja wam mówię wszystko ch**
Może czasem trochę mniejszy, ale potem jeszcze większy
Byłem w wojsku i w szpitalu
W pierdlu i na kupie szmalu
Byłem w kinie i na plaży
I żonaty cztery razy
Wszystko ch** - o ja wam mówię, ja wam mówię
Może czasem trochę mniejszy, ale potem jeszcze większy*
Rankiem - standardowo - Łosień - Mydlice - Sosnowiec - Stawiki - Katowice.
W drodze do pracy...
Chyba muszę się zaopatrzyć w naklejki (etykiety) „PARKUJĘ JAK SIUSIAK!” ;-)
Po pracy nie wracam do domku. Jadę na Kostuchnę na korepetycje ;-) (dawać, nie brać ;-))
W pracy ktoś dowcipny inaczej zrobił mi kawał zrzucając na manetce z dwójki na jedynkę z przodu... na korbie zostala dwójka...
Dosiadłam rumaka, wpięłam się, stanęłam na pedałach i... nabyłam nowe siniaki ;-)
Dzięki uprzejmości amigi mam wydrukowany plan jak dotrzeć tam nieruchliwymi ulicami.
Jedzie się pięknie do czasu... gdy na zakręcie ulicy szukam drogi w którą mam wjechać.
Przedzieram się przez krzaki... brnę w błotku... oj amigę muszą w tym momencie piec okrutnie policzki ;-)
Jakiś podejrzany jegomość powoli idzie i przygląda mi się z zaciekawieniem... hmmm... nie jestem bojaźliwa ale... włosy mi stają dęba...
Lukam na mapę wydrukowaną na zwykłym papierze... po 10 zgięciu, złożeniu, rozłożeniu, upoceniu wygląda jak... tzn. nie spełnia swojego zadania...
Odnajduję jakąś ścieżynkę i jadę.
Za zakrętem w całej swej tryskającej moczem okazałości ukazuje się moim oczom ów podejrzany jegomość... czasami jednak cieszę się, że mam słaby wzrok ;-)
Wyjazd z lasu i okazuje się, że ląduję u Glebożercy. Nie wpadam w odwiedziny, bo okna zabite dechami i nie odzywa się ostatnio na BS.... może wyjechał do Glebolandii? :D
Gubiąc się jeszcze raz, w końcu docieram do celu.
Ech... ja to taki człek, że bez normalnej mapy nie daję rady ;-)
Elektryczne Gitary - „Wszystko ch*”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Miałem bilet na Hawajo
Byłem na wsi, byłem w mieście
Byłem nawet w Bukareszcie
Wszystko ch** - o ja wam mówię wszystko ch**
Może czasem trochę mniejszy, ale potem jeszcze większy
Byłem w wojsku i w szpitalu
W pierdlu i na kupie szmalu
Byłem w kinie i na plaży
I żonaty cztery razy
Wszystko ch** - o ja wam mówię, ja wam mówię
Może czasem trochę mniejszy, ale potem jeszcze większy*
Rankiem - standardowo - Łosień - Mydlice - Sosnowiec - Stawiki - Katowice.
W drodze do pracy...
Parkuję jak siusiak ;-)© kosma100
Chyba muszę się zaopatrzyć w naklejki (etykiety) „PARKUJĘ JAK SIUSIAK!” ;-)
Po pracy nie wracam do domku. Jadę na Kostuchnę na korepetycje ;-) (dawać, nie brać ;-))
W pracy ktoś dowcipny inaczej zrobił mi kawał zrzucając na manetce z dwójki na jedynkę z przodu... na korbie zostala dwójka...
Dosiadłam rumaka, wpięłam się, stanęłam na pedałach i... nabyłam nowe siniaki ;-)
Dzięki uprzejmości amigi mam wydrukowany plan jak dotrzeć tam nieruchliwymi ulicami.
Jedzie się pięknie do czasu... gdy na zakręcie ulicy szukam drogi w którą mam wjechać.
Przedzieram się przez krzaki... brnę w błotku... oj amigę muszą w tym momencie piec okrutnie policzki ;-)
Jakiś podejrzany jegomość powoli idzie i przygląda mi się z zaciekawieniem... hmmm... nie jestem bojaźliwa ale... włosy mi stają dęba...
Lukam na mapę wydrukowaną na zwykłym papierze... po 10 zgięciu, złożeniu, rozłożeniu, upoceniu wygląda jak... tzn. nie spełnia swojego zadania...
Odnajduję jakąś ścieżynkę i jadę.
Za zakrętem w całej swej tryskającej moczem okazałości ukazuje się moim oczom ów podejrzany jegomość... czasami jednak cieszę się, że mam słaby wzrok ;-)
Wyjazd z lasu i okazuje się, że ląduję u Glebożercy. Nie wpadam w odwiedziny, bo okna zabite dechami i nie odzywa się ostatnio na BS.... może wyjechał do Glebolandii? :D
Ulica na której mieszka Glebożerca© kosma100
Gubiąc się jeszcze raz, w końcu docieram do celu.
Ech... ja to taki człek, że bez normalnej mapy nie daję rady ;-)
Elektryczne Gitary - „Wszystko ch*”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 44.83km
- Czas 02:11
- VAVG 20.53km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 12 maja 2011
Kategoria Czarna lista kierowców bałwanów, Do pracy / z pracy, Ponad 50 km ;), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Pracowo rowerowo ;-)
Mamy tylko siebie wielką mamy moc
Ciała nasze diabłom zaprzedane
Mamy tylko siebie wielką mamy moc
Święty bałagan i błogosławiony zamęt
Mamy tylko siebie wielką mamy moc
Czasami starczy tylko splunąć na szczęście
Spojrzymy sobie w oczy będziemy wiedzieć więcej
Ja to w sobie zapominam czasem
Czasem w sobie zapominam że
Ja to w sobie zapominam czasem
Czasem w sobie zapominam że
A wtedy
Przed tobą wtedy stanę sam na rekach
I jeden Bóg To Wie
Mamy tylko siebie wielką mamy moc
To jest nasz spisek i nasza sekretna zmowa
Mamy tylko siebie wielką mamy moc
Dwa nie wysłane listy trzy nie napisane słowa
Mamy tylko siebie wielką mamy moc
Strachom i lachom i na przekór wrogom
Jesteśmy tu sufitem jesteśmy tu podłogą
Ja to w sobie zapominam czasem
Czasem w sobie zapominam że
Ja to w sobie zapominam czasem
Czasem w sobie zapominam że
A wtedy
Przed tobą wtedy stanę sam na rekach
I jeden Bóg To Wie
Bóg to jeden wie
Jeden Bóg to wie
Jeden Bóg to wie to nie jest wszystko jedno
Bóg to jeden wie mnie nie jest wszystko jedno*
Rankiem - szok!!!
Czujnik temperatury o godzinie 6:29 wskazywał 17 stopni!!!
Ubrana w koszulkę z krótkim rękawkiem i w krótkie spodenki (bez szelek niestety - wszystkie z szelkami były mokre po praniu) wyjeżdżam do pracy.
17 stopni z samego rana!© kosma100
Jadąc ruchliwą drogą Łosień - Strzemieszyce jestem pełna podziwu dla Kierowców - wyprzedzają z zachowaniem bardzo dużego odstępu. WHAW! Aż nie mogę uwierzyć. Zjeżdżają nawet na przeciwległy pas. Czuje się jak "nie w Polsce".
Zadowolona czuję jednak "podstęp" - mam nadzieję, że nie zostanę dzisiaj potrącona... tak jak kiedyś.
Jadę przez Strzemieszyce, Mydlice w kierunku Sosnowca.
W okolicy Castoramy jadę jednokierunkową drogą, na której co jakiś czas są zwężenia w celu zredukowania prędkości kierowców.
Na wysokości jednego zwężenia wyprzedza mnie samochód na gazetę (i nie jest to piątkowa Wyborcza!).
Podnosi mi się ciśnienie, więc gdy tylko moje oczy widzą ów nieszczęsny samochód stojący na skrzyżowaniu przy znaku "STOP" podjeżdżam pod szybę kierowcy.
Za kierownicą siedzi reprezentantka pierwszej grupy w mojej teorii kierowców wykonujących manewry życia na drodze (czyt: baba).
Mówię więc: "Wystarczyło poczekać 3 sekundy i wyprzedzić normalnie a nie na zwężeniu".
Na to kierowczyni otwiera okno, wystawia swoje zajęcze zęby do przodu i otwiera usta kiwając głową (co pewnie oznacza: "o co chodzi?").
Delikatnie napiszę, że wyraz twarzy tej pani nie oślepił mnie nadmiarem ilorazu inteligencji.
Więc mówię:
"Wystarczyło poczekać 3 sekundy i wyprzedzić mnie w miejscu gdzie było wystarczająco miejsca a nie na zwężeniu.
Kobieto - naucz się jeździć a dopiero wyjeżdżaj na ulicę bo możesz doprowadzić do tragedii."
Miałam wrażenie, że kanaliki uszne tej pani ściśle powiązane są z kanalikami ustnymi, bo im więcej moich słów wpływało do jej uszu, tym bardziej otwierała otwór gębowy.
Po czym odkrzyczała:
"A ty kobieto naucz się jeździć na rowerze!".
Zakończyłam pseudo - dyskusje i pseudo - edukacje z tą osóbką... nie było sensu.
Popedaliłam do pracy.
Z pracy przez Lenartowicza i Kazimierz.
Z innej beczki:
wczoraj postanowiłam pojechać do pracy blachosmrodem.
Z racji wypadku, który miał miejsce na zjeździe z drogi od Sosnowca na A4 stałam w korku 1,5 godziny... reszta współpracowników też.
Wszyscy znajomi w pracy podchodzili do mnie i z uśmiechem na ustach mowili: "Jesteś jedyną osobą zadowoloną dzisiaj (myśleli, że standardowo przyjechałam rowerem). Ja na to odpowiadałam z zaciśniętymi zębami: "Właśnie dzisiaj przyjechałam samochodem". Ale mieliśmy ubaw.
Stwierdzili, że jak będą inwestować na giełdzie to przyjdą do mnie spytać się w co bym zainwestowała i na pewno tego nie wybiorą ;-)
* Strachy Na Lachy - "BTW (mamy tylko siebie)".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 61.87km
- Czas 02:41
- VAVG 23.06km/h
- VMAX 40.00km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 10 maja 2011
Kategoria Do pracy / z pracy
Pracowo rowerowo
Pobudka o 4:00. Kawa, mycie i takie tam.
Już mam wyjeżdżać – godzina 5:00 ale postanawiam umieścić jeszcze wpis z wycieczki po Węgrzech.
Umieszczam więc opis dnia 1 oraz dnia2 i przeraża mnie godzina – 6:30!!! Standardowo wyjeżdżam 2 godziny przed rozpoczęciem pracy. No cóż – trochę będę musiała szybciej pokręcić. Słonecznie ale chłodno – 6 stopni.
Łosień – Strzemieszyce – Mydlice – Sosnowiec – Stawiki – Katowice.
Mój rekord szybkości dotarcia do pracy rowerem ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
Już mam wyjeżdżać – godzina 5:00 ale postanawiam umieścić jeszcze wpis z wycieczki po Węgrzech.
Umieszczam więc opis dnia 1 oraz dnia2 i przeraża mnie godzina – 6:30!!! Standardowo wyjeżdżam 2 godziny przed rozpoczęciem pracy. No cóż – trochę będę musiała szybciej pokręcić. Słonecznie ale chłodno – 6 stopni.
Łosień – Strzemieszyce – Mydlice – Sosnowiec – Stawiki – Katowice.
Mój rekord szybkości dotarcia do pracy rowerem ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 29.80km
- Czas 01:14
- VAVG 24.16km/h
- VMAX 40.70km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 21 kwietnia 2011
Kategoria Czarna lista kierowców bałwanów, Do pracy / z pracy, Ponad 50 km ;), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
To have memory like an elephant...
Po słabo przespanej nocy (ból zęba) rankiem zastanawiam się czy brać U jak Urszula Żet jak Żaneta, przespać się a później jechać do dentysty czy jechać jednak do pracy...
Z racji pewnych spraw w pracy, które muszę zamknąć, najlepiej dzisiaj, jadę do pracy.
Zmobilizować się jest trudno ale jak tylko wsiadam na rower to już mi się chce ;-)
Do pracy docieram po 8:00, przy wejściu spotykam (już drugi dzień z rzędu) Kolegów – bikerów ;) śmieję się, że fajnie, że wyszli mnie powitać ale gdzie mają transparent? :D Podziwiają moje lampki, które działają dzięki indukcji magnetycznej... podniecają się ;-)
W pracy faszeruję się tabletkami przeciwbólowymi i mogę jakoś egzystować.
Dzwonię jednak do Żony Kolegi z pracy, która jest stomatologiem, u której byłam rok temu.
Mówię jaka sprawa a Ona: „To jest ten ząb co Ci lekarstwo założyłam?”
„Nie, Ty mi robiłaś lewą piątkę”.
„Lewą piątkę Ci plombowałam a do prawej siódemki założyłam lekarstwo”.
„Faktycznie!”
Szczęka mi opadła... to się nazywa doskonała pamięć ;-)
Po pracy do Sosnowca w celu zrobienia rentgena zęba – polecam rtg na ul. Warszawskiej 10 – nie dość, że dziewczyna pozwoliła mi wprowadzić rower do malutkiej poczekalni to jeszcze wszystko zrobiła sprawnie, starając się bym zapłaciła jak najmniej ;-)
Pogoda super – 22 stopnie (rano były 3) – jadę w koszulce z krótkim rękawem ;)
Postanawiam więc pojechać „na skróty” - przez Pogorię.
Na Pogorii dużo ludzi, rezygnuję więc z objazdu Czwórki i omijam Trójkę kierując się do Ząbkowic.
Po drodze napotykam na takie cudo:
W Ząbkowicach jestem świadkiem szokującej sytuacji drogowej. Wstyd mi za niektórych rowerzystów :(
Na moich oczach ze ścieżki w lesie na drogę, bez zatrzymania, bez spojrzenia, wprost pod TIRa wyjeżdża dziewczyna na rowerze...
Szok!
Dobrze, że TIR jechał wolno, dobrze, że z naprzeciwka nic nie jechało...
Gdyby wyjechała 3 sekundy później to bym musiała się leczyć u psychologa...
Kierowca ciężarówki wyhamował w ostatnim momencie. Laska chyba ogłuchła, bo włączył ciągły klakson.
Nie wytrzymałam i krzyknełam coś do niej. Nie pamiętam nawet co... jak można być aż taką kretynką!!!
Masakra...
Dobrze, że to przeżyła, choć mało brakowało... 3 sekundy, 20 metrów... ma szczęście, że trafiła na mądrego kierowcę...
Po drodze wpadam do Tatusia odebrać przesyłkę... a w niej:
;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Z racji pewnych spraw w pracy, które muszę zamknąć, najlepiej dzisiaj, jadę do pracy.
Zmobilizować się jest trudno ale jak tylko wsiadam na rower to już mi się chce ;-)
Do pracy docieram po 8:00, przy wejściu spotykam (już drugi dzień z rzędu) Kolegów – bikerów ;) śmieję się, że fajnie, że wyszli mnie powitać ale gdzie mają transparent? :D Podziwiają moje lampki, które działają dzięki indukcji magnetycznej... podniecają się ;-)
W pracy faszeruję się tabletkami przeciwbólowymi i mogę jakoś egzystować.
Dzwonię jednak do Żony Kolegi z pracy, która jest stomatologiem, u której byłam rok temu.
Mówię jaka sprawa a Ona: „To jest ten ząb co Ci lekarstwo założyłam?”
„Nie, Ty mi robiłaś lewą piątkę”.
„Lewą piątkę Ci plombowałam a do prawej siódemki założyłam lekarstwo”.
„Faktycznie!”
Szczęka mi opadła... to się nazywa doskonała pamięć ;-)
Po pracy do Sosnowca w celu zrobienia rentgena zęba – polecam rtg na ul. Warszawskiej 10 – nie dość, że dziewczyna pozwoliła mi wprowadzić rower do malutkiej poczekalni to jeszcze wszystko zrobiła sprawnie, starając się bym zapłaciła jak najmniej ;-)
Pogoda super – 22 stopnie (rano były 3) – jadę w koszulce z krótkim rękawem ;)
Postanawiam więc pojechać „na skróty” - przez Pogorię.
Pogoria III© kosma100
Na Pogorii dużo ludzi, rezygnuję więc z objazdu Czwórki i omijam Trójkę kierując się do Ząbkowic.
Po drodze napotykam na takie cudo:
Zabytek© kosma100
W Ząbkowicach jestem świadkiem szokującej sytuacji drogowej. Wstyd mi za niektórych rowerzystów :(
Na moich oczach ze ścieżki w lesie na drogę, bez zatrzymania, bez spojrzenia, wprost pod TIRa wyjeżdża dziewczyna na rowerze...
Szok!
Dobrze, że TIR jechał wolno, dobrze, że z naprzeciwka nic nie jechało...
Gdyby wyjechała 3 sekundy później to bym musiała się leczyć u psychologa...
Kierowca ciężarówki wyhamował w ostatnim momencie. Laska chyba ogłuchła, bo włączył ciągły klakson.
Nie wytrzymałam i krzyknełam coś do niej. Nie pamiętam nawet co... jak można być aż taką kretynką!!!
Masakra...
Dobrze, że to przeżyła, choć mało brakowało... 3 sekundy, 20 metrów... ma szczęście, że trafiła na mądrego kierowcę...
Po drodze wpadam do Tatusia odebrać przesyłkę... a w niej:
Planuję weekend majowy ;-)© kosma100
;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 65.41km
- Czas 03:16
- VAVG 20.02km/h
- VMAX 42.40km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 20 kwietnia 2011
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Miałam lenia...
Czy czujesz to co ja czuję
Widzisz to co widzę ja
Marzysz o tym o czym myślę
Wierzysz słowom, które krzyczę
Czekam wciąż na Twój znak
Chociaż jeden miły gest
Czekam wciąż na Twój znak
Przecież o tym dobrze wiesz...
CZEKAM NA ZNAK
CZEKAM NA ZNAK
CZEKAM NA ZNAK
CZEKAM - CIĄGLE CZEKAM...
Ja wiem, że przyjdzie taki dzień
Staniesz wtedy obok mnie
Uśmiechniemy się do siebie wreszcie
Wszystko zmieni się na lepsze
Czekam wciąż na Twój znak
Chociaż jeden miły gest
Czekam wciąż na Twój znak
Przecież o tym dobrze wiesz...*
Po wczorajszym niestandardowym powrocie z pracy, kładę się spać po północy.
Nic więc dziwnego, że nie mogę się zwlec rano z łóżka.
Czynności przygotowujące mnie do wyjazdu do pracy zajmują mi trochę czasu. Gdy już jestem gotowa zegarek wskazuje 6:30 – późno…
Niby nic takiego, bo nie muszę być punktualnie na 8:00 w pracy ale z pracy też chcę wyjść o 16:00 by dokończyć remont holu.
Postanawiam podratować się Cytrynką.
Pakuję rower do Cytrynki i podjeżdżam na Mydlice. Parkuję przy Tesco (ach sentyment :D), po drodze z pracy zrobię zakupy ;-) i ruszam do pracy.
A więc Mydlice – Sosnowiec – Stawiki – Katowice.
Przyjemnie się jedzie.
To była dobra decyzja ale mam nadzieje, że nie będę korzystać z takiego rozwiązania za często ;-)
Z pracy – po Cytrynkę i do Tesco.
W Tesco jestem brana za pracownika... uśmiecham się, do czasu...
Przy trzecim Kliencie, który pyta: „Przepraszam, po ile jest ta marchewka?” Nie wytrzymuję i szczekam: „Nie jestem z obsługi!!!”. Szkoda, że nerwy puściły... mogłam odpowiedzieć, że za darmo tyle marchewek ile pan sobie w spodnie zapakuje ;)
W domknu – robota – ciag dalszy remontu holiku.
Remont c.d.© kosma100
* Farben Lehre – „Czekanie na znak”.
Miłego dnia wszystkim czytającym mojego bloga!
Oraz tradycyjnie:
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 31.88km
- Czas 01:28
- VAVG 21.74km/h
- VMAX 39.40km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 19 kwietnia 2011
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), Ponad 50 km ;), W oczojebnej kamizelce, W towarzystwie ;)
Z pracy - rowerowo niestandardowo ;-)
Boisz się gdy zapadnie zmrok
Spokojny dzień lecz niebezpieczna noc
Unikasz bocznych ulic, ale musisz się zanurzyć
W bagno wielkich miast gdzie blask neonów zgasł a tam
Pijany gówniarz - bije cię w pysk
Pijany gówniarz - żylety błysk
Uciekasz stąd nie zastanawiasz się
Skąd też się wziął społeczny problem ten
Porządny tatuś mama dobra też
a synek pije i bije czasem też
W sercu twym wyrósł nienawiści mur
Ale się zastanów co robi synek twój
Ty gonisz za forsą, on ma wolny czas
W bocznej ulicy porżnął komuś twarz
Pijany gówniarz - w kieszeni bełt
Pijany gówniarz - zeszmacił się*
„Uciekam” z pracy punktualnie czyli o 16:00 – dzisiaj dane będzie mi poznać w realu Yoasię ;-)
Już kiedyś miałyśmy wspólnie popedałować ale zrządzenie losu przeszkodziło nam w realizacji tego planu.
Wczoraj tunel na Murckowskiej malowali grafficiarze – nice ;-)
graffitti murckowska© kosma100
Z Katowic do Sosnowca, mam jeszcze trochę czasu więc pedalę do Castoramy po uchwyty na lustro, wieszaczki do wieszaka własnej produkcji i wkręty ;-)
Następnie wracam do Sosnowca na dworzec.
Dworzec pkp Sosnowiec© kosma100
Tarabanię się (inaczej tego nie można nazwać) na peron i czekam na Bikestatsowiczkę.
Pociąg przed tym, którym ma przyjechać Asia nadjezdża piękny. Przez chwilę myślę, że może wszystkie pociagi tej relacji jezdżą takie piękne.
Ładny pociąg© kosma100
Niestety Osoba na którą czekam przyjeżdża znanym nam wszystkim złomem ;-)
Ładny pociąg nie© kosma100
Powitanie, uściski, buziaki – jednym słowem mnóstwo radości ;-)
Szybko omawiamy nasze plany. Mówię Yoasi, że od dłuzszego czasu mam niespełnione pragnienie – lodzik w McDonaldzie ;)
No to jedziemy do McDonalda na lodzika.
Ja, zgodnie z Prawem Murphy'ego wybieram kolejkę, która tylko z pozoru była krótsza.
Pani obok obsłużyła 6 klientów a ja stalam jako następna u pana flegmatyka.
Yoasia dorwała w tym czasie aparat i fociła motocyklistów ;-)
Hmm... no tak benzyna po 5,00 zł ;-)
Motocykliści... bo benzyna po 5,00 zł ;-)© kosma100
Zagłębie!!! Sosnowiec!!! ;-)
Zagłębie!!! Sosnowiec!!!© kosma100
Po lodzikach jedziemy pośmigać po okolicznych stawach – ładnie tu – nigdy nie eksplorowałam tych terenów.
Stawiki ;-)© kosma100
Nawet Yoasi się podoba ;)
Ach jak tu pięknie!© kosma100
A muszki atakują. Pomimo że nie jestem głodna zjadam jedną, moja towarzyszka bierze ze mnie przykład ;)
Muszki....© kosma100
Yoasia oprowadza mnie po okolicy. Na mostku robimy sobie sesję zdjęciową ;-)
Sesja nr 1© kosma100
Sesja nr 2© kosma100
Sesja nr 3© kosma100
Później Yoasia ciągnie mnie po nasypie kolejowym w jakieś zapomniane miejsca...
Sosnowieckie klimaty ;-)© kosma100
… i zapomniane dzielnice...
Zapomniana dzielnica© kosma100
gdzie używają nowej ortografii
Z ortografią tam na bakier ;)© kosma100
i Ona tu sama kiedyś jeździła – lubi Dziewczyna adrenalinę ;-)
Zapomniana dzielnica© kosma100
Uciekamy stamtąd trafiając na kolejne jeziorko.
Stawiki w Sosnowcu© kosma100
Ach to jeziorko też mi się podoba :)© kosma100
Następnie „wpadamy” na olo81.
Chcę przedstawić ich wzajemnie... okazuje się, że znają się – chodzili do tej samej szkoły ;-) ach jaki ten świat jest mały!
Gawędzimy jakieś pół godziny, Yoasia – odważna bestia postanawia przejechać się na ostrym...
Jedzie!
Yoasia na ostrym!© kosma100
Po czym odkrywa, że nie umie hamować i z powrotem prowadzi rower ;)
Wymiękła... ;-)© kosma100
Ja próbowałam ostatnio u mavica... próba zakończona fiaskiem.
Następnie Yoasia jedzie na masaż, a my w kierunku Łośnia.
Po drodze dowiaduję się o fajnych miejscach, w okolicy, których jeszcze nie odwiedziłam.
Olo odprowadza mnie do Strzemieszyc... Rozjezdżamy się - On w kierunku Dąbrowy, ja w kierunku Łośnia.
Ubieram oczoj... kamizelkę i trzymam w ręku moją lampkę (zapomniałam, że ostatnio na Mini Odyseję ściągnęłam mocowanie do lampki).
Strasznie się jechało drogą Strzemieszyce – Łosień ale przeżyłam, dojechałam...
Boję się...
Dzięki za miłe towarzystwo i... do soboty ;-)
*KSU - „Pijany gówniarz”
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 57.26km
- Czas 03:09
- VAVG 18.18km/h
- VMAX 39.70km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 19 kwietnia 2011
Kategoria Do pracy / z pracy
Pracowo rowerowo ;-)
Widziałem, wyrywali sobie ścierwo zębami
Widziałem, grozili sobie karabinami
Widziałem, podawali sobie z uśmiechem dłonie
Widziałem, siadali na tronie w koronie
Widziałem, chodzili po sobie butami
Widziałem, jeździli po sobie czołgami
Hej, czy nie wiecie, nie macie władzy na świecie
Hej, czy nie wiecie, nie macie władzy na świecie
Hej, czy nie wiecie, nie macie władzy na świecie
Hej, czy nie wiecie, nie macie władzy na świecie
Hej, czy nie wiecie, nie, nie, nie macie władzy
Hej, czy nie wiecie, nie wasza władza na świecie
Hej, czy nie wiecie, nie macie władzy na świecie
Hej, czy nie wiecie, na świecie!
Widziałem, podawali sobie z uśmiechem dłonie
Widziałem, siadali na tronie w koronie
Widziałem, chodzili po sobie butami
Widziałem, jeździli po sobie czołgami
Widziałem, wyrywali sobie ścierwo zębami
Widziałem, grozili sobie karabinami
Hej, czy nie wiecie, nie macie władzy na świecie
Hej, czy nie wiecie, nie macie władzy na świecie
Hej, czy nie wiecie, nie macie władzy na świecie
Hej, czy nie wiecie, nie macie władzy na świecie
Hej, czy nie wiecie, nie, nie, nie macie władzy
Hej, czy nie wiecie, nie wasza władza na świecie
Hej, czy nie wiecie, nie macie władzy na świecie
Hej, czy nie wiecie, na świecie!*
Rankiem - po 6:00 - do pracy.
Temperatura 3 stopnie - nie za ciepło ale cieplej niż wczoraj - wczoraj było zero.
Poranek - widok z okna ;-)© kosma100
Łosień - Strzemieszyce - Kazimierz - Sosnowiec - Stawiki - Katowice.
U mnie w pracy "Zielony tydzień".
Wczoraj "dbaliśmy o kondycję korzystając ze schodów".
Dzisiaj - "Wybieramy się w eko-podróż do pracy".
Hasła hasłami, slogany sloganami a rower w holu stoi tylko jeden... zgadnijcie czyj? :D
Dzisiaj do godziny 9:30 w pracy siedziałam w ciuchach kolarskich. Każdy, kto przechodził zagadywał.
"No przecież dzisiaj miała być eko-podróż do pracy, więc przyjechałam rowerem" - odpowiadałam.
Prawda była taka, że miałam coś pilnego rano zrobić i nie miałam czasu się przebrać ;-)
*Kult - "Hej, czy nie wiecie".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 31.93km
- Czas 01:28
- VAVG 21.77km/h
- VMAX 41.00km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze