Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Suma w górę: 0 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Do pracy / z pracy

Dystans całkowity:23039.43 km (w terenie 557.00 km; 2.42%)
Czas w ruchu:1183:00
Średnia prędkość:19.51 km/h
Maksymalna prędkość:53.20 km/h
Liczba aktywności:721
Średnio na aktywność:32.00 km i 1h 38m
Więcej statystyk

Bez sekscesów

Rankiem do pracy.
Bez większych sekscesów. Nie licząc Transita, który OMC by mnie potrącił wyjeżdżając z podporządkowanej...
Po południu z pracy: Katowice - Czeladź.
Na korepetycje...

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 43.78km
  • Czas 02:39
  • VAVG 16.52km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kiedyś kupię nóż...


Nieproporcjonalnie wiele rzeczy nas dotyczy
które mało nas obchodzą
Chyba więcej szczęścia mają
nie co ci się rodzą
a ci co umierają
Tamci wynaleźli bomby
Ci niezrozumiałe akty prawne
Trudno to wszystko zrozumieć
Trudno w to wszystko uwierzyć naprawdę
To mówię ja do Ciebie...
Wokół tyle jest przestrzeni
Co z tego kiedy ludzi jest za wiele
Jednoznacznie trudno orzec
Którzy to wrogowie
Którzy przyjaciele
Jedni wciąż się uśmiechają
Inni wypytują o rzeczy mało ważne
Trudno to wszystko zrozumieć
Trudno w to wszystko uwierzyć naprawdę
To mówię ja do Ciebie...
Kiedyś kupię nóż i powyrzynam wszystkich wkoło
Kupię nóż
Zostawię tylko dwoje
Tylko ja i ty...*


Tu powinnam umieścić tekst piosenki Kult - Goopya peezda ale nie mam pieniędzy na adwokata ;-)
Aczkolwiek „kiedyś kupię nóż i powyrzynam wszystkich wkoło” też pasuje... ale po kolei.
Rankiem do pracy.
Podjeżdżam do szlabanu… (znowu wątek szlabanu ;-)) a tu słyszę okrzyk: „Kosma!”, odwracam się, patrzę a tu nikt inny tylko Hose w całej swojej okazałości :-)
Chłopie!!! Kupę lat!!!
Okazuje się, że od grudnia pracujemy na jednym podwórku ;-)
Upojne powitanie ;) krótka pogawędka i lecimy do fabryki ;-)
Optymistyczny akcent, który jednak nie wyleczył mnie z jaskry analnej, na którą choruję od kilku dni, tzn. paru dni, dokładnie DWÓCH ;-)
 
Po pracy okazało się, że moje wcześniejsze plany czeladzko-korepetycyjne legły w gruzach, jadę więc do domku.
Z drugiej strony to nawet dobrze, bo może uda mi się zlikwidować cywilizację, która opanowała moją lodówkę...
Najbardziej szkoda mi wielkiej białej rzodkiewy, z którą wiązałam plany ;-)
Rzodkiewa © kosma100


Jadę sobie w Katowicach ulicą 1 Maja i na skrzyżowaniu z ulicą Chromika zajeżdża...
nie, nie zajeżdża, PAKUJE SIĘ NA MNIE, czyli najpierw próbuje wyprzedzić ale gdy środek auta jest na wysokości mojego przedniego koła SKRĘCA W PRAWO.
NIE WIEM jakim cudem nie zostałam potrącona, najprawdopodobniej mam ogromne zdolności manualno – akrobacyjne. Doprawdy nie wiem... W niewyleceniu przez kierownicę pomogły mi zapewne dosyć ciężkie sakwy...
NIE WIEM jak udało mi się przeżyć w jednym kawałku... NIE WIEM... cały czas mam przed oczyma srebrny, tylni błotnik Opla...
„Ty sk****!!!” krzyknęłam i pojechałam za nim.
Próbował odjechać ale niestety był już koniec uliczki... podjeżdżam, patrzę za kierownicą siedzi BABA, tzn. lalunia, która z przerażenia ma szeroko otwarte oczy.... Wstydzę się, że należę do tego samego gatunku. Obok niej jakiś gach.
Pukam w szybę, ona otwiera szybę.
Z moich ust płynie uświadamiający, trwający jakieś 2 minuty monolog. Jestem pełna podziwu dla siebie, że tylko raz użyłam słowa ogólnie uważanego za wulgaryzm, użyłam go w celu wzmocnienia... „kobieto, k****”
Cała się trzęsę i z nerwów o mały włos nie płaczę (rzadko płaczę, ze smutku prawie w ogóle, najczęściej ze złości).
Laska otwiera usta.
Ten jej manewr nie mieści mi się nigdzie!!! (nie tylko w głowie).
Masakra, jak można być tak zidiociałym, żeby zrobić coś takiego!!!
Mózg lasencji niestety nie odbiera chyba prawie żadnych impulsów ze świata ją otaczającego. Sądzę, że wykorzystuje tylko ośrodek ssania, czasami korzysta z ośrodka odpowiedzialnego za połykanie i od WIELKICH DZWONÓW włącza ośrodek odpowiedzialny za przepraszanie (pewnie wtedy jak nie połknie).
Bo w czasie mojego monologu 6 razy mówi „przepraszam”
To są jedyne jej słowa.
Ech.... NO COMMENTS!!!
Zaczynam się bać...

Planowałam skręcić w Dąbrówce, jechać przez Czeladź i Pogorię ale ciśnienie wywołane tym zdarzeniem spada mi dopiero po jakimś czasie, patrzę a tu już Sosnowiec.
Więc przez Kazimierz do Łośnia.

Na szczęście do domu dojeżdżam w jednym kawałku... muszę chyba znaleźć inną trasę do pracy.
 
* Happysad - „Ja do Ciebie”.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 62.04km
  • Czas 02:43
  • VAVG 22.84km/h
  • VMAX 45.10km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzielny Pacjent u Dentystki ;-)

Po pracy do mojej ulubionej Dentystki ;-)

Dostałam nawet odznakę:
Dzielny Pacjent ;) © kosma100


Droga rowerowa...
Droga rowerowa... © kosma100


Od Dentystki do Będzina po Cytrynkę, którą Brat porzucił przy mechaniku...

Piękna pogoda, miałam ochotę na więcej pedalenia ale nie zostawię mojej kochanej Cytrynki na pastwę losu, na pohybel ;-)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 23.30km
  • Czas 01:03
  • VAVG 22.19km/h
  • VMAX 37.30km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

„Jest Pani ograniczona!” oraz poranne Doły... Żabie... ;-)


Kiedy mówisz mi
Są bezpieczne wyspy
Nie wierzę
Kiedy mówisz mi
Burzę trzeba prześnić
Nie wierzę
Kiedy mówisz mi
Światło musi przeżyć
Nie wierzę
Kiedy mówisz mi
Że wierzysz, wierzysz, wierzysz
Nie wierzę

Mam dość
Nawiedzonych kochanków
Mam dość
Histerycznych poranków
Mam dość
Świętej wojny od święta
Losy świata nie leżą w naszych rękach

Mam dość
Histerycznych poranków
Mam dość
Rachitycznych kochanków
Mam dość
Waszych prawd nie pamiętam
Losy świata nie leżą w naszych rękach

Widzisz miły, myślę sobie nieraz
Że uwierzyć warto by, lecz teraz

Mam dość
Nawiedzonych kochanków
Mam dość
Histerycznych poranków
Mam dość
Świętej wojny od święta
Losy świata nie leżą w naszych rękach

Mam dość
Histerycznych poranków
Mam dość
Rachitycznych kochanków
Mam dość
Waszych prawd nie pamiętam
Losy świata nie leżą w naszych rękach*


Rano, wykorzystuję sytuację, że startuję z Czeladzi i jadę na Żabie Doły.

Szkoda, że wstałam o 5:00 a nie o 3:00 – nie zdążyłam na wschód słońca… ale trzeba było dojść do siebie ;-)
Fajnie tu… chociaż już byłam tu parę razy, parę zwariowanych wczesnoporankowych razy ;-)
Żabie Doły ;) © kosma100


Zabie Doły © kosma100


Ale przyszpanował ;-) © kosma100


Kiedyś muszę tu przyjechać o 3:00… może piątek? :D
Z Żabich Dołów wracam do Siemianowic i obok pola golfowego jadę do Katowic.
Scezka przy polu golfowym © kosma100


W Bogucicach zatrzymuję się przy warzywniaku by kupić sobie jedzonko do pracy.
Z racji tego, że jestem przereformowalna i rzadko kiedy mam przy sobie zapas gotówki, tylko namiętnie korzystam z plastiku, mam przy sobie jakieś 8,00 zł.
Wybieram warzywa i podaję sprzedawczyni.
- To wszystko? – pyta się pani.
- Proszę policzyć na razie za to, bo nie wiem czy mi miedziaków starczy - odpowiadam.
- Jest Pani ograniczona.
- Yyyy, tak mam ograniczony budżet ;-)
Wymiękłam ;-)

Najlepszy psycholog, najszczerszy przyjaciel Ci tego nie powie, a Pani z Warzywniaka od razu. Ona to się zna na ludziach ;-)



* Lombard – „Mam dość”.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 28.88km
  • Czas 01:19
  • VAVG 21.93km/h
  • VMAX 35.50km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Setka dla Jacka... w deszczu...

Dzisiaj przeczytałam wpis Jacka :(
Mam nadzieję, że szybko dojdzie do siebie...
Jacku – dzisiejszą setkę dedykuję Tobie – szybkiego powrotu do zdrowia.

Pomimo tego, że taki świat mnie otacza
Pomimo tego że ten system czasem mnie przytłacza
Pomimo tego zamieszania medialnego
Politycznego kombinowania

Widzę coś więcej, coś co pozwala mi żyć
Widzę iskrę kiedy mówie do ciebie
Widzę ogień, chcę wiedzieć co to jest

Co to za siła, co każe nam żyć
Każe nam kochać i śnić o wolności
Dlaczego wciąż jej chcemy
Wciąż próbujemy odnaleźć ją

Co to za siła, co każe nam żyć
Każe nam kochać i śnić o wolności
Dlaczego wciąż jej chcemy
Wciąż próbujemy odnaleźć ją

Pomimo tego, że nie wiadomo jak to jest
Z tymi wszystkimi historiami którymi nas karmią
Jedno jest pewne

Chcemy żyć - trochę inaczej
Jak ci których obserwujemy
A którzy są jak automaty
Wykonują czynności bez świadomości
Dla kogo pracują i po co

Nie chcemy być oszukiwani
Nie chcemy poddać się
Ślepemu pędowi nie wiadomo za czym
Nie wiadomo gdzie

My mamy swoją krainę
Swoją enklawę, swoją autonomię
My mamy swoją krainę
Swoją enklawę, swoją autonomię

Alternatywna droga
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Alternatywna droga

Co to za siła, co każe nam żyć
Każe nam kochać i śnić o wolności
Dlaczego wciąż jej chcemy
Wciąż próbujemy odnaleźć ją

Co to za siła, co każe nam żyć
Każe nam kochać i śnić o wolności
Dlaczego wciąż jej chcemy
Wciąż próbujemy odnaleźć ją

Alternatywna droga
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Alternatywna droga*


Rankiem...
Poranna mgła - widok z okna, a raczej z tronu ;-) © kosma100


Będzin – Manhattan. A następnie Manhattan – Katowice.

Po przeczytaniu wpisu Jacka postanowiłam zrobić setkę z dedykacją dla Jacka.
Także sama potrzebowałam tego... potrzebowałam dłuższej jazdy by mieć czas pomyśleć nad swoim życiem, zachowaniami, czynami... swoimi i innych... pomyśleć, przeanalizować, wyciągnąć wnioski...

W pracy zaplanowałam trasę na Zbiornik Dziećkowice, Sosinę... lecz po wyjściu z pracy przypomniałam sobie, że muszę zakupić płyn do soczewek, więc pojechałam na Dębową w Katowicach.
Później do Siemianowic.

Co to za budynek?
Co to za budynek? © kosma100


Zaczyna kropić... później padać...
Jadę obok dworku w Siemianowicach.
Dworek w Siemianowicach © kosma100


Zachwycam się odcinkiem z Siemianowic do Czeladzi, który zawsze był zaorywany przez rolników teraz jest wysypany żużlem... no tak – teraz tam jest droga rowerowa ;-)
Jadę z Czeladzi do Będzina ale chmury mnie tak przerażają, że zawracam.
Czarne chmury... © kosma100


Pomykam przez Łagiszę, Zieloną na Pogorię IV
Wzburzona Pogoria IV © kosma100


Czeski błąd? :D Byłam kiedyś na ich koncercie ;-)
Czeski błąd? :D © kosma100


Jadę do Siewierza.
Zamek w Siewierzu © kosma100


Następnie przez Chruszczobród
Pomnik w Chruszczobrodzie © kosma100


Kościół w Chruszczobrodzie © kosma100


do Łęki. W Łęce okazuje się, że by mieć 100 km muszę jeszcze gdzieś jechać.
Więc jadę na wschód. Do Łaz Błędowskich a następnie do Okradzionowa i do domku.

Potrzebowałam tego...

* Zielone Żabki - „Alternatywna droga”.



Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 104.16km
  • Czas 04:45
  • VAVG 21.93km/h
  • VMAX 39.40km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szybki poranek, słodkie popołudnie, burzliwy wieczór...


Wysoki sądzie tak ciężko mi się przyznać,
Że jestem słabym człowiekiem
Że najprostsze życiowe czynności są dla mnie wielkim problemem
Że muszę codzień się budzić i ciągnąć to co zaczęłam
Że nie umiem się łudzić,że mogę jeszcze coś zmienić

Taaak,przyznaję się jestem winna
Taaak,dobrze wiem byłam inna
Taaak,przynaje się jestem winna
Taaak,dobrze wiem byłam inna

Pochylam głowe w wyznaniu wiary
I proszę o łagodny wymiar kary
Wierzę w święty kościół powszechny
Wierzę,że Bóg odpuści mi grzechy

Że zwyczajnie sobie nie radzę
Nie umiem,nie potrafie
Że nabardziej czuję się sobą
Gdy zamykam się w szafie
Że rani mnie jasność poranka
Nie patrze ludziom w oczy
Że wychodze z domu tylko
Pod osłoną nocy

Nie mam nic na swoją obrone
Oddam wam płaszcz i cierniową korone
Niech o mój los rzucone będą kości
Niech mnie osądzą w imię sprawiedliwości!!!*




Rankiem jakoś długo mi zeszło na szykowaniu się do pracy konsekwencją czego był dość późny wyjazd.
Więc pocisnęłam...
Mój rekord dojazdu do pracy – 1 h 12 min!!! Szok!!!

Po pracy: Katowice – D.G. Manhattan – serwis.

Przeprosiłam Chłopakow w serwisie, za błotno-piaskową kołderkę na rowerze, poprosiłam o wymianę linek i pancerzy, rzut oka na tylną przerzutkę i poszłam na urodzinki do AniK.
9 lat ;-) © kosma100


Bikerka jest niedysponowana :(
AniaK na urodzinach w gipsie © kosma100


Miałam pożyczyć rower od Bratowej ale nad Dąbrową rozszalała się burza i straszna ulewa, dałam się więc namówić, że Brat mnie podrzuci do domku blachosmrodem.

Jutro więc zero rowerka :(((( no chyba, że jakiś wieczorny przeciąg :-)

Z newsów szlabanowych:
Podjeżdżam dzisiaj do szlabanu a tu dwóch (tym razem zmasowany atak) panów ochroniarzy najpierw krzyczy do mnie: „Dzień dobry!” a później: „proszę się zatrzymać”.
Zatrzymuję się i mówię: „Nie, to nie mnie uderzył szlaban! Czy o to panom chodziło?”
„Tak” - odparli zgodnie. „Jeżdżę trochę na rowerze i nie dam się zaskoczyć szlabanowi” - odparłam i pojechałam.
Jutro biorę od nich kartę parkingową ciekawe czy zapytają o incydent ze szlabanem ;-)

* Plagiat199 - „Proces”.

&feature=player_embedded

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 48.31km
  • Czas 02:01
  • VAVG 23.96km/h
  • VMAX 41.80km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 30 maja 2011 Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Artykuł o napoju Bogów ;)

I am a man who walks alone
And when I'm walking a dark road
At night or strolling through the park

When the light begins to change
I sometimes feel a little strange
A little anxious when it's dark

Fear of the dark, fear of the dark
I have a constant fear that something's always near
Fear of the dark, fear of the dark
I have a phobia that someone's always there

Have you run your fingers down the wall
And have you felt your neck skin crawl
When you're searching for the light?
Sometimes when you're scared to take a look
At the corner of the room
You've sensed that something's watching you

Have you ever been alone at night
Thought you heard footsteps behind
And turned around and no one's there?
And as you quicken up your pace
You find it hard to look again
Because you're sure there's someone there

Fear of the dark...

Watching horror films the night before
Debating witches and folklores
The unknown troubles on your mind
Maybe your mind is playing tricks
You sense, and suddenly eyes fix
On dancing shadows from behind

When I'm walking a dark road
I am a man who walks alone.*


Rankiem do pracy.
Ech... jak się jest dobrym dla innych to odbija się to czkawką...
W moim miejscu pracy jest za mało miejsc parkingowych (albo za dużo blachosmrodów). Jest więc wieczna walka o karty parkingowe...
Ja mam jedną na własność ;-)
Dlatego, że jeżdżę często rowerem do pracy (jak nie pada, jak nie muszę) moja karta jest na recepcji u ochroniarzy i z mojej karty korzysta cały czas kumpela.
Ochroniarze znają więc mnie z wizyt u nich po kartę ;)

Dzisiaj podjeżdżam do szlabanu.
- Dzień dobry
- Dzień dobry, proszę się zatrzymać.
- Tak?
- Czy panią ostatnio szlaban uderzył?
- Nie.
- Bo miałem taki incydent, że pani, która jeździ na rowerze też z (tu nazwa mojej firmy) została uderzona przez zamykający się szlaban.
- Ja jak jeżdżę to mam oczy dookoła głowy więc nierealne by mnie szlaban uderzył ;-)

Hmm... ale już plota pójdzie... bo każdy z mojej firmy jak go spytać o kogoś dojeżdżającego na rowerze do pracy wskaże mnie...
Lada dzień odbiorą mi kartę ;-)

W pracy, Kolega, który wysłuchał mojej relacji z WaypointRace2011 pokazał mi artykuł.
Już wiem, czemu wypadliśmy tak fatalnie – nie piliśmy piwa – ani przed, ani po, ani w trakcie :(

Po pracy do C.H. „POGORIA” w Dąbrowie Górniczej... ech jak ja nie cierpię zakupów!!!
Szybki zakup w Empiku i ruszam dalej.
Pogoria – Ząbkowice – Łosień.
Wizyta u Tatusia w celu przekazania części prezentów i uzupełnienia płynów ;-)

Później domek. Po drodze zakup izotonika.
Izotonik ;-) © kosma100


*IRON MAIDEN - „Fear of the dark”.






Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 63.64km
  • Czas 03:00
  • VAVG 21.21km/h
  • VMAX 37.20km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pracowo standardowo

Bez sekscesow rankiem do pracy.
No może z wyjątkiem ciężarówki, która zepchnęła mnie z ulicy :(
Szybko (jak na mnie ;-))

Z pracy jechało mi się fatalnie - wiatr i straszny upał. W niektórych momentach miałam aż mroczki przed oczami.
Po drodze do bankomatu na Mydlicach, do kwiaciarni w Łośniu po kwiaty i znicze i na cmentarz na Dzień Mamy.

A jutro wyruszam na WaypointRace :-)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 62.71km
  • Czas 02:46
  • VAVG 22.67km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót z pracy

Standardowo.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądajacych :)
  • DST 30.04km
  • Czas 01:17
  • VAVG 23.41km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pracowo standardowo... marznę...

Marznę bez Ciebie
zamarzam powoli
się kulę
nad ranem tulę Twoją koszulę
czule
zawijam się w dywan
Twym zapachem się przykrywam.

Kocham się ze snami,
które noc zamiast Ciebie dał mi.

Jak gejsza bez kimona
Joko Ono bez Lenona
jak Tokio pod śniegiem
marznę bez Ciebie.

Marznę bez Ciebie
zamarzam powoli
się kulę
nad ranem tulę Twoją koszulę
czule
zawijam się w dywan
Twym zapachem się przykrywam.

Bez ciebie chłód
bez ciepie mroź
gaśnie na niebie wielki wóz.

Jak gejsza bez kimona
Joko Ono bez Lenona
jak Tokio pod śniegiem
marznę bez Ciebie.

Jak gejsza bez kimona
Joko Ono bez Lenona
jak bez słońca piegi
marznę bez Ciebie.

Bez Ciebie mróz.*


Nie marzłam dzisiaj (no chyba, że bez kogoś ;p). Wręcz przeciwnie – upociłam się jak świnka w nocy, w drodze do pracy i z pracy. Temperatura 27°C o godzinie 19:00 to już lekka przesada ;-)

Rankiem do pracy – standardowo.
W pracy... m.in. obserwuję zmagania seksualne komarów (2 + 1? :D).
Seks komarów © kosma100


Z ciekawości, w domu poczytałam o seksie komarów.

„Samce niektórych owadów w trakcie kopulacji odłamują prącie i pozostawiają je w drogach rodnych samicy jako zatyczkę, która utrudnia kopulację innym samcom.”
Hmm jak się przypatrywałam jak się scalili w jedność to się nie dziwię, że mu się prącie wyłamuje ;-) No i chyba tańsza antykoncepcja niż hormonalna ;-)

Po pracy – do Babci – na urodziny (z racji KoRNO nie mogłam jechać do Niej w niedzielę) na Manhattan.
Kawa, ciasto, opowieści i ruszam do domku.

Po drodze mijam Hutę Katowice.
Huta Katowice © kosma100


Ach jak było fajnie w weekend...


* Maria Peszek - „Marznę bez Ciebie”.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 61.09km
  • Czas 02:39
  • VAVG 23.05km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl