Wpisy archiwalne w kategorii
Do pracy / z pracy
Dystans całkowity: | 23039.43 km (w terenie 557.00 km; 2.42%) |
Czas w ruchu: | 1183:00 |
Średnia prędkość: | 19.51 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.20 km/h |
Liczba aktywności: | 721 |
Średnio na aktywność: | 32.00 km i 1h 38m |
Więcej statystyk |
Czwartek, 19 stycznia 2012
Kategoria Do pracy / z pracy, Czarna lista kierowców bałwanów, W oczojebnej kamizelce
Żyję w kraju, w którym...
Żyję w kraju, w którym...
... wszyscy chcą mnie przejechać!!!
... kierowcy nie mają wyobraźni!!!
:(
Po porannej łopatologii wsiadłam na rower i popedaliłam do pracy.
Warunki na drodze nie były wesołe... marznący śnieg... ślisko.
Jechałam lekko przestraszona do czasu... kiedy na odcinku 500 metrów 6 idiotów o mało co by mnie nie potrąciło... :(
MASAKRA!!!
Ludziom powinno badać się IQ po narodzinach i tych poniżej pewnego pułapu od razu likwidować!!!
Jechałam myśląc czy już narobiłam w gacie ze strachu czy jeszcze nie...
Stwierdziłam, że chcę jeszcze trochę pożyć i zawróciłam...
Nie wiem...
Nie mam koncepcji na jazdę do pracy rowerem... chyba dopiero jak jezdnia będzie sucha...
:(
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
... wszyscy chcą mnie przejechać!!!
... kierowcy nie mają wyobraźni!!!
:(
Po porannej łopatologii wsiadłam na rower i popedaliłam do pracy.
Warunki na drodze nie były wesołe... marznący śnieg... ślisko.
Jechałam lekko przestraszona do czasu... kiedy na odcinku 500 metrów 6 idiotów o mało co by mnie nie potrąciło... :(
MASAKRA!!!
Ludziom powinno badać się IQ po narodzinach i tych poniżej pewnego pułapu od razu likwidować!!!
Jechałam myśląc czy już narobiłam w gacie ze strachu czy jeszcze nie...
Stwierdziłam, że chcę jeszcze trochę pożyć i zawróciłam...
Nie wiem...
Nie mam koncepcji na jazdę do pracy rowerem... chyba dopiero jak jezdnia będzie sucha...
:(
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 2.50km
- Czas 00:10
- VAVG 15.00km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 13 stycznia 2012
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Bladym świtem... przed kurami ;-)
Wczoraj niestety nie zdążyłam wysłać przesyłki, bo z pracy wyszłam o 20:30 :/ Kupujący jednak otrzyma w ramach przeprosin mały gratis :-)
Po 3 godzinach snu wstaję i zabieram się za pracę.
Następnie o 5:30 ruszam.
Zimno... ale jedzie się przyjemnie... może potrzebna mi jest krioterapia mózgu?
W Dąbrowie bardzo miły akcent drogowy.
Jadę ulicą jednokierunkową lewą stroną, bo po prawej stoją zaparkowane samochody, słyszę za sobą samochód więc wjeżdżam na moment w lukę między samochodami, samochód mnie wyprzedza i ładnie dziękuje kierunkowskazami.
Są jednak na świecie ludzie potrafiący jeździć ;-) i zachowywać się kulturalnie ;-)
Aż mam banana na twarzy :-)
W przyrodzie musi być jednak równowaga...
I w Sosnowcu jakiś palant wyprzedza mnie na centymetry.
Jako, że jadę w kamizelce Śląskiej Masy Krytycznej Wielkiej Orkiestrz witecynej Pomocy to krzyczę do niego po śląsku: "Ty ciulu Ty!" ;-)
W Sosnowcu też zaczyna padać zmarznięty śnieg.
Dojeżdżam do Katowic i chwila zastanowienia... do pracy czy na pocztę? Jadę na pocztę do centrum Katowic.
Z uśmiechem na ustach patrzę na zakorkowaną Murckowską i Roździeńskiego.
Nie to, że śmieje się z kierowców - zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy to idioci, którzy 5 km jeżdżą samochodem, wiem, że czasami trzeba, nie ma innego wyjścia itp. ;-) ale cieszę się niezmiernie, że jadę do pracy rowerem bo... stałabym w tym korku ;-)
Na rynku w Katowicach zatrzymuje się na skrzyżowaniu, bo jedzie samochód i czuje uderzenie...
O k... zostałam potrącona! - myślę...
Okazało się, że pani, która szła i jej tor krzyzował się z moim weszła w moje tylne koło.
- "Myślałam, że pani pojechała!" - mówi z wyrzutem.
W innej sytuacji powiedziałabym jej coś o jej myśleniu (dobrze, że nie jeździ samochodem) ale miałam tak dobry humor, że powiedziałam do niej: "przepraszam" z lekką ironią w głosie ale jestem pewna, że jej myślący umysł ironii nie zauważył ;-)
W sumie to zostałam potrącona... przez pieszego ;-)
Na poczcie wysyłam przesyłki, które zawierają breloczki:
które można kupić na Allegro albo w Rowerowej Norce :-)
Podobają się te breloczki ;-) Ciesze się, że wymyśliłam coś co się podoba ;-)
Nawracam i jadę do pracy.
Przyjemnie się jechało.
Miałam super humor. Ale w przyrodzie musi być równowaga...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Po 3 godzinach snu wstaję i zabieram się za pracę.
Następnie o 5:30 ruszam.
Zimno... ale jedzie się przyjemnie... może potrzebna mi jest krioterapia mózgu?
W Dąbrowie bardzo miły akcent drogowy.
Jadę ulicą jednokierunkową lewą stroną, bo po prawej stoją zaparkowane samochody, słyszę za sobą samochód więc wjeżdżam na moment w lukę między samochodami, samochód mnie wyprzedza i ładnie dziękuje kierunkowskazami.
Są jednak na świecie ludzie potrafiący jeździć ;-) i zachowywać się kulturalnie ;-)
Aż mam banana na twarzy :-)
W przyrodzie musi być jednak równowaga...
I w Sosnowcu jakiś palant wyprzedza mnie na centymetry.
Jako, że jadę w kamizelce Śląskiej Masy Krytycznej Wielkiej Orkiestrz witecynej Pomocy to krzyczę do niego po śląsku: "Ty ciulu Ty!" ;-)
W Sosnowcu też zaczyna padać zmarznięty śnieg.
Dojeżdżam do Katowic i chwila zastanowienia... do pracy czy na pocztę? Jadę na pocztę do centrum Katowic.
Z uśmiechem na ustach patrzę na zakorkowaną Murckowską i Roździeńskiego.
Nie to, że śmieje się z kierowców - zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy to idioci, którzy 5 km jeżdżą samochodem, wiem, że czasami trzeba, nie ma innego wyjścia itp. ;-) ale cieszę się niezmiernie, że jadę do pracy rowerem bo... stałabym w tym korku ;-)
Na rynku w Katowicach zatrzymuje się na skrzyżowaniu, bo jedzie samochód i czuje uderzenie...
O k... zostałam potrącona! - myślę...
Okazało się, że pani, która szła i jej tor krzyzował się z moim weszła w moje tylne koło.
- "Myślałam, że pani pojechała!" - mówi z wyrzutem.
W innej sytuacji powiedziałabym jej coś o jej myśleniu (dobrze, że nie jeździ samochodem) ale miałam tak dobry humor, że powiedziałam do niej: "przepraszam" z lekką ironią w głosie ale jestem pewna, że jej myślący umysł ironii nie zauważył ;-)
W sumie to zostałam potrącona... przez pieszego ;-)
Na poczcie wysyłam przesyłki, które zawierają breloczki:
które można kupić na Allegro albo w Rowerowej Norce :-)
Podobają się te breloczki ;-) Ciesze się, że wymyśliłam coś co się podoba ;-)
Nawracam i jadę do pracy.
Przyjemnie się jechało.
Miałam super humor. Ale w przyrodzie musi być równowaga...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 35.07km
- Czas 01:42
- VAVG 20.63km/h
- VMAX 33.20km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 13 stycznia 2012
Kategoria Czarna lista kierowców bałwanów, Do pracy / z pracy, SNOW BIKE ***, W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Z pełnymi gaciami
W pracy obserwowałam jak pada śnieg...
OMG! Jak ja dojadę do domu?
O 18:10 wyjeżdżam z pracy i już na terenie pracy zaliczam glbę OMC... ślisko...
Wyjeżdżam na rowerówkę... jeszcze bardziej ślisko...
Zatrzymuję się - po tym nie da się jechać!!! Już chcę dzwonić do kogoś by mi sprawdził pociągi ale... patrzę na ulicę i jest lepsza... mykam więc po niej.
Niezależnie od tego, że ulica jest lepsza od ścieżki rowerowej nie ma orgazmu... warunki nie są dobre...
Jadę cała zesztywniała, zestresowana... czuję jak pulsuje we mnie... adrenalina? :D
Dziadek w kapeluszu OMC mnie potrąca w Sosnowcu... no comments.
Dziwię się, że tak dziwnie się czuję - tak dziwnie mój organizm reaguje na stres ale przecież ostatnio stresu mi nie brakuje...
Po jakimś dochodzę <sic!> do wniosku, że to nie stres tylko strach...
Strach przed czym?
Przed glebą?
Przed bólem?
Przed śmiercią?
Za Hutą Katowice warunki się pogarszają... tu już nie jest wesoło.
Wjeżdżam do Łosnia i... tragedia :(
To coś na ulicy to szklanka z garbem lodu od kolein.
Samochód, który chce mnie wyprzedzić musi przejechać przez te koleiny... każdy się bał.
Podjeżdżam do sklepu po izobronik... ślisko!
Pod domem mam taką szklankę, że prawie zaliczam glebę...
Uff!!!
Dotarłam...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Pada śnieg, pada śnieg... a ja nie mam dzwonkka u roweru© kosma100
OMG! Jak ja dojadę do domu?
Widok z okna w pracy© kosma100
O 18:10 wyjeżdżam z pracy i już na terenie pracy zaliczam glbę OMC... ślisko...
Wyjeżdżam na rowerówkę... jeszcze bardziej ślisko...
Aż strach jechać... :(© kosma100
Zatrzymuję się - po tym nie da się jechać!!! Już chcę dzwonić do kogoś by mi sprawdził pociągi ale... patrzę na ulicę i jest lepsza... mykam więc po niej.
Niezależnie od tego, że ulica jest lepsza od ścieżki rowerowej nie ma orgazmu... warunki nie są dobre...
Jadę cała zesztywniała, zestresowana... czuję jak pulsuje we mnie... adrenalina? :D
Dziadek w kapeluszu OMC mnie potrąca w Sosnowcu... no comments.
Dziwię się, że tak dziwnie się czuję - tak dziwnie mój organizm reaguje na stres ale przecież ostatnio stresu mi nie brakuje...
Po jakimś dochodzę <sic!> do wniosku, że to nie stres tylko strach...
Strach przed czym?
Przed glebą?
Przed bólem?
Przed śmiercią?
Za Hutą Katowice warunki się pogarszają... tu już nie jest wesoło.
Wjeżdżam do Łosnia i... tragedia :(
To coś na ulicy to szklanka z garbem lodu od kolein.
Samochód, który chce mnie wyprzedzić musi przejechać przez te koleiny... każdy się bał.
Podjeżdżam do sklepu po izobronik... ślisko!
Pod domem mam taką szklankę, że prawie zaliczam glebę...
Uff!!!
Dotarłam...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 31.42km
- Czas 01:43
- VAVG 18.30km/h
- VMAX 30.10km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 11 stycznia 2012
Kategoria Czarna lista kierowców bałwanów, Do pracy / z pracy, Kellysek :), W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Głupota czy odwaga?
Wczoraj umarł mój wróg
Jedyny mój przyjaciel
Umarł mój wróg
Ale to już inna historia
Inna historia
Wczoraj umarł mój wróg
Jeszcze był w niedzielę w kościele
Był z matką w niedzielę
Wczoraj umarł mój wróg
Umarł, gdy był na wakacjach
W klinice
Ale to już inna historia
Inna historia ...*
Wczoraj coś we mnie umarło…
Może to i dobrze…
Wczoraj nie udało mi się zamontować błotników z mojego kultowego rumaka:
Stajnia Moniki© djk71
do Kellyska :( dlatego jadę bez błotników.
Wyjeżdżam późno… bardzo późno – o 6:48.
Nie wiem czy też tak macie, że ilość rzeczy do zrobienia przed wyjściem z domu wzrasta przeciwproporcjonalnie do ilości pozostałego czasu?
Jestem pewna, że nie zdążę na 8:00 – nie jeżdżę ze średnią 27 km/h, jak niektórzy :p
Jadę w kamizelce ze Śląskiej Masy Krytycznej Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Przez Zagłębie…
Głupota czy odwaga?
Mam przeciwko sobie dwie grupy kierowców – wrogów.
Jedna to zagorzali Zagłębiacy, dla których irytatorem jest napis „ŚLĄSKA”.
Druga to fanatycy religijni, a dokładniej fanatycy facetów w czarnych sukienkach, bo przecież jadę w kamizelce Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, czyli biorę udział w sprawach diabelskich ;-)
Głupota czy odwaga?
Pomimo trzech sytuacji podbramkowych dojeżdżam jednak cała do pracy, cała i mokra :-)
Dwie sytuacje to kierowcy ciężarówki z naczepą, którzy zapomnieli, że ciągnik z naczepą ma trochę więcej centymetrów długości niż ich członek i próbowali mnie zmieść z ulicy.
Trzecia to błękitny Fiat Punto w centrum Sosnowca… miał szczęście, że nie stanął na czerwonym świetle…
Podobało mi się ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
*słowa: Kazik Staszewski, muzyka: Kult
13 utwór na płycie "Posłuchaj to do Ciebie"
- DST 31.02km
- Czas 01:25
- VAVG 21.90km/h
- VMAX 34.40km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 11 stycznia 2012
Kategoria Do pracy / z pracy, In the rain..., Kellysek :), Rowerowa Norka, Rowerowe gadżety, Rowerowe prezenty, W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Popracowo niubrelokowo ;-)
A jednak byliśmy do siebie tak podobni
Z całą naszą mizerią penisów i wagin.
Z bijącym mocno sercem w strachu i rozkoszy,
I nadzieją, nadzieją, nadzieją.
A jednak byliśmy do siebie tak podobni,
Że leniwe smoki przeciągające się w powietrzu
Musiały nas uważać za braci i siostry
Bawiących się zgodnie w słonecznym ogrodzie,
Tylko my o tym nie wiedzieliśmy,
Zamknięci każde w swojej skórze, osobni,
I nie w ogrodzie, na gorzkiej ziemi.
A jednak byliśmy do siebie tak podobni,
Mimo że każde źdźbło trawy miało własny los,
Każdy wróbel w podwórzu, każda mysz polna.
A niemowlę, które dostanie na imię może Jan, może Teresa,
Rodziło się na długie szczęście albo na wstyd i cierpienie
Tylko raz jeden, aż do końca świata.*
Późno... o 18:20 do domku... jechało się... fajnie ;p
Pomimo deszczyku z drobnym śniegiem.
Po przyjeździe do domku praca nad nowymi gadżetami rowerowymi – dla Panów (breloki) plus kolczyki dla Pań oraz rowerowe otwieracze :-)
Brelok z recyclingu z rowerkiem ;)
Otwieracz :)
A Musta pomagała mi przez cały czas ;)
Sukcesywnie wystawiam na Allegro i Otwarte24.
Jeśli nie ma przedmiotów na Allegro ani na otwarte24 to proszę o info ;-) Możemy dojść do porozumienia na priv.
* Czesław Śpiewa - „A jednak”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Z całą naszą mizerią penisów i wagin.
Z bijącym mocno sercem w strachu i rozkoszy,
I nadzieją, nadzieją, nadzieją.
A jednak byliśmy do siebie tak podobni,
Że leniwe smoki przeciągające się w powietrzu
Musiały nas uważać za braci i siostry
Bawiących się zgodnie w słonecznym ogrodzie,
Tylko my o tym nie wiedzieliśmy,
Zamknięci każde w swojej skórze, osobni,
I nie w ogrodzie, na gorzkiej ziemi.
A jednak byliśmy do siebie tak podobni,
Mimo że każde źdźbło trawy miało własny los,
Każdy wróbel w podwórzu, każda mysz polna.
A niemowlę, które dostanie na imię może Jan, może Teresa,
Rodziło się na długie szczęście albo na wstyd i cierpienie
Tylko raz jeden, aż do końca świata.*
Późno... o 18:20 do domku... jechało się... fajnie ;p
Pomimo deszczyku z drobnym śniegiem.
Po przyjeździe do domku praca nad nowymi gadżetami rowerowymi – dla Panów (breloki) plus kolczyki dla Pań oraz rowerowe otwieracze :-)
Brelok z recyclingu z rowerkiem ;)
Brelok z recyclingu z rowerkiem ;)© kosma100
Otwieracz :)
Brelok do izotonika z rowerkiem© kosma100
Otwieracz rowerowy do izotonika ;-)© kosma100
Rowerowy otwieracz ;-)© kosma100
Otwórzmy izotonik!© kosma100
Otwieracz z ogniwami© kosma100
Brelok z dętką rowerową ;)© kosma100
Zaje... rowerowe kolczyki ;)© kosma100
Brelok© kosma100
A Musta pomagała mi przez cały czas ;)
A Musta pomaga...© kosma100
Sukcesywnie wystawiam na Allegro i Otwarte24.
Jeśli nie ma przedmiotów na Allegro ani na otwarte24 to proszę o info ;-) Możemy dojść do porozumienia na priv.
* Czesław Śpiewa - „A jednak”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 31.29km
- Czas 01:35
- VAVG 19.76km/h
- VMAX 34.20km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 3 stycznia 2012
Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;))), W oczojebnej kamizelce, Kellysek :), Do pracy / z pracy, Czarna lista kierowców bałwanów
Porobotowo...
Porobotowo dodomowo...
Do niedzieli jakoś szło
Lukier miód liryczne cudo
Kochaj mnie mimo wszystko
Nagle coś drobiażdżek wręcz
Na manowce złości wywiódł mnie
Kochaj mnie mimo wszystko
Jeśli zwątpisz choć jeden raz
Jeśli zwątpisz choć jeden raz
Jeśli zwątpisz choć raz
To choćbyś z pistoletem zaszedł mi drogę
Powrotów nie będzie
Czasem coś.. tyci czort
Zdania szyk przestawi mi
Kochaj mnie mimo wszystko
Lub slalomem gubiąc krok wracam po dwóch
głębszych późno w nocy
Kochaj mnie mimo wszystko
Jeśli zwątpisz choć jeden raz
Jeśli zwątpisz choć jeden raz
Jeśli zwątpisz choć raz
To choćbyś z pistoletem zaszedł mi drogę
Powrotów nie będzie *
Fajnie się jechało ;-)
Oprócz imbecyla w blachosmrodzie o rejestracji SBE, który chciał mnie przewalcować na rondzie w Dąbrowie nawet bez sekscesów.
Chociaż nie mam siły na pracę ale może coś zrobię ;-)
A Musta narzeka, że znowu wychodzę...
&feature=related
*Hey - "Mimo wszystko".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Do niedzieli jakoś szło
Lukier miód liryczne cudo
Kochaj mnie mimo wszystko
Nagle coś drobiażdżek wręcz
Na manowce złości wywiódł mnie
Kochaj mnie mimo wszystko
Jeśli zwątpisz choć jeden raz
Jeśli zwątpisz choć jeden raz
Jeśli zwątpisz choć raz
To choćbyś z pistoletem zaszedł mi drogę
Powrotów nie będzie
Czasem coś.. tyci czort
Zdania szyk przestawi mi
Kochaj mnie mimo wszystko
Lub slalomem gubiąc krok wracam po dwóch
głębszych późno w nocy
Kochaj mnie mimo wszystko
Jeśli zwątpisz choć jeden raz
Jeśli zwątpisz choć jeden raz
Jeśli zwątpisz choć raz
To choćbyś z pistoletem zaszedł mi drogę
Powrotów nie będzie *
Fajnie się jechało ;-)
Oprócz imbecyla w blachosmrodzie o rejestracji SBE, który chciał mnie przewalcować na rondzie w Dąbrowie nawet bez sekscesów.
Chociaż nie mam siły na pracę ale może coś zrobię ;-)
A Musta narzeka, że znowu wychodzę...
Kosma, a Ty znowu na rower?© kosma100
&feature=related
*Hey - "Mimo wszystko".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 35.80km
- Czas 01:45
- VAVG 20.46km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 3 stycznia 2012
Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;))), W oczojebnej kamizelce, Do pracy / z pracy
Łatam kapcia i ruszam dalej!!!
Mamo piszę do Ciebie wiersz,
Może ostatni, na pewno pierwszy.
Jest głęboka, ciemna noc,
Siedzę w łóżku a obok śpi ona
I tak spokojnie oddycha.
Dobiega mnie jakaś muzyka,
Nie to tylko w mej głowie szum.
Siedzę i tonę i tonę we łzach,
Samotność to taka straszna trwoga,
Ogarnia mnie, przenika mnie.
Wiesz mamo, wyobraziłem sobie, że
Że nie ma Boga nie nie ma Boga nie!
Spokojny jest tylko mój dom,
Gdzie Ty jesteś a mnie tam nie ma.
Gdzie nie wrócę chyba, chyba nie,
Mamo bardzo Cię kocham, kocham Cię!
Myślałem, że Ty skrzywdziłaś mnie,
A to ja, skrzywdziłem Ciebie.
Szkoda, że tak późno pojąłem to
no że tak późno zrozumiałem to
Samotność to taka straszna trwoga,
Ogarnia mnie, przenika mnie.
Wiesz mamo, wyobraziłem sobie, że
Że nie ma Boga nie, nie ma Boga nie!
Samotność to taka straszna trwoga,
Ogarnia mnie, przenika mnie.
Wiesz mamo, wyobraziłem sobie, że
Że nie ma Boga nie ma, nie ma Boga nie!
o nie. Mamo nie mamo proszę cię mamo proszę cię*
Uuuuu przecięta opona© kosma100
Koniec starego roku, początek nowego…
Wszyscy robią jakieś podsumowania…
Podsumuję też i mój… moje…
Rok 2011 był dla mnie odskocznią od ciężkiego roku 2010.
W 2010, w konsekwencji pewnych decyzji, „orałam” od świtu do zmierzchu…
W roku 2011, pomimo tego, że mnóstwo rzeczy pozostało mi do zrobienia, zadecydowałam oderwać się od tego i wystartować w rajdach na orientację… tak trochę na poważnie…
Było super… pomimo błędów, pomimo porażek podobało mi się!
Zakochałam się! W rajdach na orientację ;-)
Pomimo, że moja ciężka obecna sytuacja jest konsekwencją moich świadomych decyzji padłam…
Padłam psychicznie i fizycznie.
Jest parę „subtelnych” różnic pomiędzy mieszkaniem a domem;
Pomiędzy kredytem 230 zł a 1000 zł;
Pomiędzy rachunkiem za gaz 23 zł a 450 zł;
Pomiędzy rachunkiem za wodę w wysokości 30 zł a 100 zł;
Pomiędzy 15 km do pracy a 30 km;
Pomiędzy 37,5 metrami a 180 metrami…
Nie żałuję żadnych moich decyzji… ale lekko nie jest.
Nie mam czasu na rower, nie mam siły na pracę.
Od jakiegoś czasu jestem w strasznym dołku, nie mam siły na nic… na realizację postawionych celów…
Przepraszam, że tak marudziłam w Sylwestra… może chciałam się tym wszystkim z Kimś podzielić… a alkohol nie pomógł w wyartykułowaniu moich myśli ;-)
Postanowienia?
Chcę wrócić do jazdy do roboty rowerem!
Wtedy zaspokoję swoją potrzebę jeżdżenia na rowerze, a po przyjeździe do domu znajdę czas, siły i ochotę na pracę przy Rowerowej Norce.
Daję sobie czas do końca 2013 roku.
To jest deadline na to, by zacząć godnie żyć.
Zrobię wszystko co w mojej mocy by zrealizować ten cel.
Plan awaryjny w razie niepowodzenia?
Sprzedaję dom, spłacam kredyt, zwalniam się z pracy, kupuję kawalerkę, a pozostałą kwotę (około 150 000 zł) przeznaczam na… jazdę na rowerze po Europie i może po innych kontynentach ;-) Na parę lat powinno starczyć ;-)
Wstaję dzisiaj o 4:00.
Budzi mnie deszcz… a raczej mokre ulice… idę spać dalej.
Z łóżka zwlekam się dopiero o 5:50 – za późno na jazdę rowerem.
Pomimo tego ubieram się w pedalskie ciuszki i ruszam.
W robocie jestem o 8:03 ;-) Prawie zdążyłam ;-)
Jechało się super, pomimo mokrych asfaltów.
I uratowałam życie pewnej kobiecie :-)
Jeśli jechałabym samochodem na 98 % bym ją potrąciła :( ciemno, mokro, z naprzeciwka jedzie ciężarówka, oślepia mnie, a pani „na luzaka” lezie mi pod koła ulicą… no comments.
Ma szczęście i ja też, że jechałam rowerem…
Z mokrą pupą ale szczęśliwa i zadowolona siadam do roboty ;-)
Trzeba załatać tego życiowego kapcia i ruszyć dalej!!!
*Dżem - "List do M".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 30.99km
- Czas 01:26
- VAVG 21.62km/h
- VMAX 33.90km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 9 listopada 2011
Kategoria Czarna lista kierowców bałwanów, Do pracy / z pracy, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Jestem wieśniakiem... za kierownicą TIR-a
Napisałem tę melodię tylko po to
żebyś drżała i piszczała moja luba
wszystko wali eksploduje cudną wiochą
gra pozorów twoje ręce moje uda
kiedy stoję tak przed tobą krzyczysz po co
to dlatego
dlatego że
jestem wieśniakiem mów mi Elvis
fajnym chłopakiem mów mi Elvis
super gwiazdorem mów mi Elvis
jestem potworem
napisałem tę melodię tylko po to
żebyś mogła zrobić ze mnie swoją viagrę
chce cię gwałcić i wyciągnąć z ciebie złoto
oczarować twoją matkę ojca i rodzinę
ty zdziwiona przerażona krzyczysz po co
to dlatego
dlatego że
jestem wieśniakiem mów mi Elvis
fajnym chłopakiem mów mi Elvis
super gwiazdorem mów mi Elvis
jestem potworem*
Zero stopni to zero stopni... trzeba się cieplej ubrać, a przynajmniej założyć na nogi ochraniacze. Czego oczywiście dzisiaj nie uczyniłam... i (za)marzły mi palce u stóp.
Bębenek już dogorywa... "mieli" po 3 obroty korbą... robi się naprawdę niebezpiecznie.
Dzisiaj chyba pojadę do serwisu, bo wymyśliłam, że oddam same koło, a koło pożyczę od Brata ;-)
W Katowicach na ul. 1-go Maja stoję na chodniku, by przejść po pasach. Za pasami czerwone światła. Żaden głąb nie zatrzyma się, pomimo tego, że i tak za pasami musi się zatrzymać, bo ma czerwone światło. Ale szczyt głupoty i bezmyślności pokazuje kierowca TIR-a, który jedzie, a za chwilę staje, pomimo tego, że za pasami miejsca jest na mały samochód osobowy. ZATEM staje całą swoją okazałością na pasach... nie wstrzymałam...
podchodzę pod kabinę, gościu otwiera szybę a ja do niego:
- "Naucz się najpierw jeździć, a później wyjeżdżaj na ulicę"
- "Dlaczego?"
No nie wytrzymam...
Wytłumaczyłam mu jego manewr....
Żenada - mam tylko nadzieję, że nie spotkam się z nim na ulicy jak będę jechać rowerem ani innym środkiem lokomocji.
* Formacja Nieżywych Schabuff - "Mów mi Elvis".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 30.69km
- Czas 01:24
- VAVG 21.92km/h
- VMAX 36.90km/h
- Temperatura 0.0°C
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 9 listopada 2011
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
A fabryka dymi...
My reflection, dirty mirror
There's no connection to myself
I'm your lover, I'm your zero
I'm the face in your dreams of glass
So save your prayers
For when we're really gonna need'em
Throw out your cares and fly
Wanna go for a ride?
She's the one for me
She's all I really need
Cause she's the one for me
Emptiness is loneliness, and loneliness is cleanliness
And cleanliness is godliness, and god is empty just like me
Intoxicated with the madness, I'm in love with my sadness
Bullshit fakers, enchanted kingdoms
The fashion victims chew their charcoal teeth
I never let on, that I was on a sinking ship
I never let on that I was down
You blame yourself, for what you can't ignore
You blame yourself for wanting more
She's the one for me
She's all I really need
She's the one for me
She's my one and only*
Dzisiaj, jadąc po 20:00 z fabryki bezwiednie nuciłam: "Oto dzień, który dał nam Pan". Hmmm... nigdy nie byłam osobą, która nabawiała się odcisków na kolanach, więc zdziwiłam się skąd ten repertuar?
W odpowiedzi na to przypomniałam sobie kawałek Smashing Pumpkins, gdzie "Emptiness is loneliness, and loneliness is cleanliness And cleanliness is godliness, and god is empty just like me".
Po 12 godzinach w fabryce (a fabryka dymi) zesr... się plan z basenem (a już miałam pomysł, że dodam nową kategorię: "Siostro! Basen!)... no cóż... Nie dlatego się zesr.. że nie miałam siły - miałam aż w nadmiarze, tylko, że nie ma basenu czynnego o tej godzinie.
Trudno...
Dojeżdżam po 22:00 do domku.
Po drodze wizyta we wsiowym sklepie po browca (a co tam! - należy mi się ;-))
No i umówiłam się na jutro na wymianę bębenka ;-)
Będę pomykać pożyczakiem ;-)
Jak Smashing Pumpkins, to nie może zabraknąć:
&feature=related
* Smashing Pumpkins - "Zero".
- DST 31.16km
- Czas 01:38
- VAVG 19.08km/h
- VMAX 31.50km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 8 listopada 2011
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Day after... :-)
Po wczorajszym Indoor Cycklingu wieczór i noc była ciężka.
Nie wiem czy to przez wysiłek, czy przez to, że rozgrzana i świeżo po kąpieli wsiadłam na rower i przy temperaturze 5 stopni popedaliłam do domu...
Dostałam dreszczy i bałam się, że rano nie wstanę.
Obawiałam się zakwasów - trening był intensywny.
O dziwo... nic mnie nie boli ;-)
Rankiem do pracy przy temperaturze 1 stopnia ;-)
W Dąbrowie przy ulicy Morcinka napotkałam na koszmarną mgłę...
A wieczorem... zapisałam się na kręcenie w poniedziałki, wtorki i czwartki ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Nie wiem czy to przez wysiłek, czy przez to, że rozgrzana i świeżo po kąpieli wsiadłam na rower i przy temperaturze 5 stopni popedaliłam do domu...
Dostałam dreszczy i bałam się, że rano nie wstanę.
Obawiałam się zakwasów - trening był intensywny.
O dziwo... nic mnie nie boli ;-)
Rankiem do pracy przy temperaturze 1 stopnia ;-)
W Dąbrowie przy ulicy Morcinka napotkałam na koszmarną mgłę...
A wieczorem... zapisałam się na kręcenie w poniedziałki, wtorki i czwartki ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 30.69km
- Czas 01:30
- VAVG 20.46km/h
- VMAX 37.50km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze