Wpisy archiwalne w kategorii
Kellysek :)
Dystans całkowity: | 17087.09 km (w terenie 587.71 km; 3.44%) |
Czas w ruchu: | 947:04 |
Średnia prędkość: | 18.02 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.20 km/h |
Liczba aktywności: | 426 |
Średnio na aktywność: | 40.11 km i 2h 13m |
Więcej statystyk |
Piątek, 29 lipca 2011
Kategoria Czarna lista kierowców bałwanów, Kellysek :), KKW 2011, Kosmacz - Powsinoga :), W towarzystwie ;), Z Helenką :)
KKW 2011 czyli Kosmiczno - Korsowa Wyprawa :-) - Dzień 1
Pakowanie rowerów kończę o 1:40, prysznic i idę spać.
Pobudka o 6:00, sprzątanie, śniadanie i wyruszamy o 11:00 – 2 godziny później niż planowałam.
Na początku dziwnie się jedzie – już zapomniałam jak się jeździ z sakwami.
W Siewierzu robimy postój i popas przy zamku. Mamy szczęście, bo jest jakaś kontrola na zamku i możemy wejść do środka (standardowo trzeba się umawiać wcześniej).
Pierwsza atrakcja, pierwszy zamek na naszej trasie zaliczony ;-)
Ruszamy dalej. W Myszkowie nieprzyjemna i niebezpieczna sytuacja z TIR-em – wyprzedza nas na milimetry, gdyby nie mój okrzyk i szybka reakcja Wiktora nie wiem jakby się to skończyło :(
Gonię go kawałek ale niestety odjeżdża. W sumie to i dobrze bo nie wiem co bym mu zrobiła.
Znowu odpoczynek. Szukamy jakiegoś rynku ale okazuje się, że Myszków rynku nie posiada.
Jemy więc na ławeczce.
W Złotym Potoku jedziemy szlakiem podziwiając skałki, następnie odpoczywamy nad jeziorkiem.
Ani się nie obejrzeliśmy a dojechaliśmy do Ulesia – jesteśmy w szoku jak łatwo, miło i przyjemnie przejechaliśmy trasę.
Wieczorkiem grill i idziemy spać – jutro pobudka o 6:00 bo pędzimy na pociąg do Skierniewic.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
Pobudka o 6:00, sprzątanie, śniadanie i wyruszamy o 11:00 – 2 godziny później niż planowałam.
Na początku dziwnie się jedzie – już zapomniałam jak się jeździ z sakwami.
W Siewierzu robimy postój i popas przy zamku. Mamy szczęście, bo jest jakaś kontrola na zamku i możemy wejść do środka (standardowo trzeba się umawiać wcześniej).
Zamek w Siewierzu© kosma100
Pierwsza atrakcja, pierwszy zamek na naszej trasie zaliczony ;-)
Zamek w Siewierzu© kosma100
Ruszamy dalej. W Myszkowie nieprzyjemna i niebezpieczna sytuacja z TIR-em – wyprzedza nas na milimetry, gdyby nie mój okrzyk i szybka reakcja Wiktora nie wiem jakby się to skończyło :(
Gonię go kawałek ale niestety odjeżdża. W sumie to i dobrze bo nie wiem co bym mu zrobiła.
Znowu odpoczynek. Szukamy jakiegoś rynku ale okazuje się, że Myszków rynku nie posiada.
Jemy więc na ławeczce.
Postój w Myszkowie© kosma100
W Złotym Potoku jedziemy szlakiem podziwiając skałki, następnie odpoczywamy nad jeziorkiem.
Złoty Potok© kosma100
Odpoczynek nad jeziorkiem© kosma100
Jezioro - Złoty Potok© kosma100
Ani się nie obejrzeliśmy a dojechaliśmy do Ulesia – jesteśmy w szoku jak łatwo, miło i przyjemnie przejechaliśmy trasę.
Wieczorkiem grill i idziemy spać – jutro pobudka o 6:00 bo pędzimy na pociąg do Skierniewic.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 77.26km
- Czas 04:26
- VAVG 17.43km/h
- VMAX 35.70km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 24 lipca 2011
Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), W towarzystwie ;), Z Helenką :)
Urodziny STOP u Przyjaciół STOP rzut kłodą STOP było mokro STOP
Dzisiaj Twoje osiemnaste urodziny
Wszystkiego najlepszego i szczęśliwych lat
a róża tylko jedna, jakże jest przyjemna
Nie martw się mała
na kwiaty przyjdzie jeszcze czas
na kwiaty przyjdzie jeszcze czas
Najpiękniejsze kwiaty człowiek dostaje
na swoim pogrzebie*
Weekend u Asiczki i Młynarza – dzień 2.
Po wspaniałej urodzinowej (razy trzy) imprezie Towarzystwo dojszło do siebie i można było się wybrać na wycieczkę rowerową ;-)
Ech... impreza była, jak by to Czesio powiedział – zajebiaszcza... był dobry humor, rozmowy o życiu, napój bogów, śpiewy, gra na gitarze i recytowanie :D :D :D i kto to jeszcze wie co ;-)
No kto wie?
Wskoczyliśmy na konie... wszyscy prężni i gotowi ;-)
Wszyscy prężni i gotowi© kosma100
Wiku... lumbago!!!© kosma100
Jedziemy!
Piękna pogoda, piękna droga.
Nagle droga zamienia się w duuuuużą kałużę.
- STOP!
- Igorek cofnij się!
No i co teraz?© kosma100
- Jedziemy?
- No co Ty?!?
- Ale przecież jest ciepło.
- To co? Jedziemy?
- Jedziemy!!!
Jedziemy!!! Rower wodny? :D© kosma100
- Osz... Z kim ja się zadaję? Wariaci!
Wariaci© kosma100
„Do tych pól malowanych zbożem rozmaitem,
Wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem;
Gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała, „
do tych pól...© kosma100
Mów mi Elvis :-)
Mów mi Elvis ;-)© kosma100
Mokro Mu
Mokro Mu ;-)© kosma100
Igorek daje radę
Igorek daje radę ;-)© kosma100
Jakie opony są na wodę? :D
Jakie opony są na wodę? :D© kosma100
Jedziemy obejrzeć kościółek.
Ekipa pod kościołem.
Ekipa pod kościółkiem© kosma100
Zabrakło kartki „zaraz wracam”.
Zaraz wracam© kosma100
Panowie organizują zawody w rzucaniu kłodą.
Rzut kłodą ;-)© kosma100
Rzut kłodą ;-)© kosma100
Rzut kłodą ;-)© kosma100
Hmmm... co Oni robią?© kosma100
Rzut kłodą© kosma100
Dobry wynik wymaga poświęceń ;-)
Dobry wynik wymaga poświęceń ;-)© kosma100
Rzut kłodą© kosma100
Rzut kłodą© kosma100
Panowie udowodnili, że liczy się technika ;-)
Hasło antykradzieżowe.
Właściciel informuje ;-)© kosma100
Po drodze mijamy ruiny.
Ruiny© kosma100
Było super.
Dziękuję Gospodarzom za gościnę, Towarzyszom za towarzyszenie i wszystkim za wspaniałą zabawę ;-)
Brzuch ze śmiechu boli mnie do tej pory... i nie tylko brzuch ;-)
*Cela nr 3 - „Kwiaty”.
A tu wersja Farben Lehre:
&feature=related
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 33.80km
- Teren 25.00km
- Czas 02:30
- VAVG 13.52km/h
- VMAX 35.70km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 23 lipca 2011
Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), W towarzystwie ;), Z Helenką :)
Weekend u Młynarzy - dzień 1
Pięknie spędzony weekend u Młynarzy, czyli Asiczki i Młynarza ;-)
Z bikestatsowiczy obecni byli: Jacek, Wiku, Igorek, Darek, Jurek.
Oraz niebikestatsowe towarzystwo: Berna (która niedługo będzie bikestatsowiczką ;D) i Paweł.
Rankiem, pobudka o 5:00 bo jadę z Młynarzem do młyna popatrzeć jak Młynarz pracuje.
Popołudniu pojechaliśmy samochodami do Zasiek - pod granicę polsko-niemiecką, by rowerami pojeździć w Niemczech.
Forst – ścieżką rowerową przy Nysie Łużyckiej na południe – Forst.
Za granicą
A wieczór i noc... ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Z bikestatsowiczy obecni byli: Jacek, Wiku, Igorek, Darek, Jurek.
Oraz niebikestatsowe towarzystwo: Berna (która niedługo będzie bikestatsowiczką ;D) i Paweł.
Rankiem, pobudka o 5:00 bo jadę z Młynarzem do młyna popatrzeć jak Młynarz pracuje.
Popołudniu pojechaliśmy samochodami do Zasiek - pod granicę polsko-niemiecką, by rowerami pojeździć w Niemczech.
Forst – ścieżką rowerową przy Nysie Łużyckiej na południe – Forst.
Bo płyny trzeba uzupełniać ;-)© kosma100
Za granicą
A wieczór i noc... ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 31.36km
- Czas 01:51
- VAVG 16.95km/h
- VMAX 38.80km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 18 lipca 2011
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Popracowo pizzowo
Po pracy zaczęłam pedalić nowym standardem, czyli: Katowice - Czeladź.
Już w kasku. Poprosiłam Bratową by oddała mi kask, który wygrałam kiedyś :) Wiem, wiem kto daje i odbiera ten się w piekle poniewiera. I tak już mam zarezerwowany dwuosobowy kociołek przy oknie z widokiem na góry ;-)
Miałam nadzieję cały dzień, że jednak kask leży w garderobie... nie leży...
Ale ale ale :D
Uff zguba się znalazła ;-)
W Czeladzi, z racji nowych postanowień weekendowych (że nie będę pić piwa sama) postanowiłam znaleźć sobie towarzystwo do tegoż piwa ;-)
A więc odpuściłam dzisiaj Dorotce (jutro też jej się upiecze) i pojechałam przez Grodziec, Zieloną do centrum Dąbrowy.
Tam pizza ze Znajomymi ;-)
Po miłej posiadówce wracam przez Pogorię III, Ząbkowice.
Ząbkowice:
Świat widziany przez moje new okulary.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Już w kasku. Poprosiłam Bratową by oddała mi kask, który wygrałam kiedyś :) Wiem, wiem kto daje i odbiera ten się w piekle poniewiera. I tak już mam zarezerwowany dwuosobowy kociołek przy oknie z widokiem na góry ;-)
Miałam nadzieję cały dzień, że jednak kask leży w garderobie... nie leży...
Ale ale ale :D
Uff zguba się znalazła ;-)
Zguba sobie leży ;-)© kosma100
W Czeladzi, z racji nowych postanowień weekendowych (że nie będę pić piwa sama) postanowiłam znaleźć sobie towarzystwo do tegoż piwa ;-)
A więc odpuściłam dzisiaj Dorotce (jutro też jej się upiecze) i pojechałam przez Grodziec, Zieloną do centrum Dąbrowy.
Tam pizza ze Znajomymi ;-)
Po miłej posiadówce wracam przez Pogorię III, Ząbkowice.
Ząbkowice:
Ząbkowice© kosma100
Świat widziany przez moje new okulary.
Ząbkowice przez okulary© kosma100
komin© kosma100
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 40.41km
- Czas 01:55
- VAVG 21.08km/h
- VMAX 39.10km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 17 lipca 2011
Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;))), Kellysek :)
Zaliczyłam Dorotkę... 3 razy
Dzisiaj wracam od Kudłatej i Jej Planu Naprawczego Kudłatej
Kierunek – Dorotka.
Pokazać sobie, pokazać wszystkim, że mogę, że potrafię...
Kościółek na Dorotce.
3 podjazdy i 3 zjazdy.
Jak mogę podjeżdżać i sprawia mi to dużą frajdę, tak nie mogę zjeżdżać :(
Raz zjeżdżam nawet wjazdem (toż to hańba!).
Na zjazdach po których kiedyś śmigałam teraz mam blokadę... nie daję rady zjechać.
Ech...
Udowodniłam, pokazałam sobie i wszystkim...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Kierunek – Dorotka.
Dorotka© kosma100
Wjazd na Dorotkę© kosma100
Pokazać sobie, pokazać wszystkim, że mogę, że potrafię...
Kościółek na Dorotce.
Kościółek na Dorotce© kosma100
3 podjazdy i 3 zjazdy.
Jak mogę podjeżdżać i sprawia mi to dużą frajdę, tak nie mogę zjeżdżać :(
Raz zjeżdżam nawet wjazdem (toż to hańba!).
Zjazd na Dorotce© kosma100
Zjazd z Dorotki© kosma100
Na zjazdach po których kiedyś śmigałam teraz mam blokadę... nie daję rady zjechać.
Ech...
Udowodniłam, pokazałam sobie i wszystkim...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 13.93km
- Czas 00:51
- VAVG 16.39km/h
- VMAX 37.50km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 16 lipca 2011
Kategoria Kellysek :), Orientacyjnie :-), Z Helenką :)
WSS & NPK czyli Wielkopolska Smutna Sześćdziesiątka :( i Naprawczy Plan Kudłatej ;)
Dziewczyny to nic więcej jak tylko kłopoty...*
A niech tam – zaryzykuję nawet sprawą w sądzie za cytat Kazika.
Wielkopolska Szybka Setka – kolejny rajd na orientację wchodzący w skład Pucharu Polski w Rowerowych Rajdach na Orientację.
Tydzień temu nocne wojaże z Olem i napierdzielanie przy remoncie domku, 2 tygodnie temu Azymut-Orient, 3 tygodnie temu Grassor, mega intensywny tydzień w pracy (w odróżnieniu od codzienności – bardzo intensywnych tygodni).
Na początku już nie jest tak jak powinno... za późno jesteśmy w bazie i jeszcze jedziemy na obiado-kolacje...
Na odprawie technicznej wszyscy zwarci i gotowi, w ciuchach rowerowych, OMC wpięci w pedały a my... w ciuchach cywilnych...
Na odprawie technicznej zza moich pleców wynurza się paczka ciasteczek i słyszę: „Może ciasteczko?” „Nie, dziękuję” - odpowiadam. Po chwili zatrybiają mi trybka i myślę, że fajnie wiedzieć kto częstuje. Odwracam się i widzę Tomalosa „WHAW Chłopie! Kupę lat!” - to taki przerywnik podczas odprawy ;-) Szkoda Kasiu, że z Tobą nie porozmawiałam :( (oprócz króciutkiej „konwersacji” o miejscu startu).
Ruszamy!
Punkty łatwo odnaleźć.
3:08 - po 3 nocnych godzinach mamy już 5 punktów kontrolnych (10, 2, 6, 3, 9).
Po drodze kurwuję na ciemność, na piach, na pająki – olbrzymie krzyżaki zwisające w pajęczynach :(
Zaliczam 2 gleby, jedną OMC – podtrzymuję się pnia MŁODEGO, PRĘŻNEGO drzewa...
3 gleby OMC – w ostatnim momencie wypinam się z pedałów ale uderzam ciałem o ramę.
Mimo długich poszukiwań nie udaje nam się odnaleźć PK1 - bagno, północny skraj.
To co, że mam kurzą ślepotę i w nocy mało widzę, to co, że mój rower jest nieprzystosowany do jazdy po terenie (a szczególnie po piachu) ale złej baletnicy przeszkadza i rąbek u spódnicy...
Mogłam zacisnąć zęby i jechać dalej. Było już widno i pewnie jakoś by było.
Mogłam...
ale...
ale...
ale chcę być szczera...
Szczerość wszędzie jest najważniejsza, we wszystkich związkach, nawet jeśli jest to tylko (albo aż) towarzyszenie (partnerowanie) w jeździe na rowerze.
ZATEM powiedziałam jakie mam odczucia na temat dalszej jazdy.
Że (wiem, że zdania nie powinno się zaczynać od „że”) nie ma różnicy czy skończymy teraz czy pojeździmy do 15:00 mój wynik pewnie będzie podobny – 5 miejsce...
Decyzja: WRACAMY do bazy.
O 5:00 meldujemy się w bazie... wszyscy zaskoczeni (pewnie myślą, że pomyliliśmy godzinę 15:00 z 5:00).
Pakujemy się i jedziemy do alistar i Jej Rodzinki na spotkanie i ognisko, hihihihi – było SUPER – dzięki za wszystko ;-) Ognicho w sobotę o 10:00 – bezcenne ;) (i to ognicho z ognichem ;-))
Sprawdzam „straty”... Boli mnie obite podczas upadku kolano, lewy obojczyk (nie wiem czy od upadku czy od sobotniego podnoszenia ciężarów z Kudłatą), obita podczas upadku kostka i piszczele, szyja (pewnie podczas monitorowania non stop Darka czy już śpi za kierownicą samochodu), a najbardziej boli serce... :( dałam ciała...
Optymistyczny akcent – nie zgubiłam (tym razem) okularów. Tylko nie wiem czy dzięki temu czy są na sznureczku, czy dlatego, że ich w ogóle nie wyjęłam z futerału? :D
Wiem, że w partnerstwie jest tak, że raz się komuś pomaga i rezygnuje się ze swoich planów, założeń, a drugim razem potrzebuje się pomocy (i ją się dostaje od kogoś) oraz jest się przyczyną do tego, że ta druga osoba rezygnuje ze swoich planów i założeń...
ZDECYDOWANIE WOLĘ TĘ PIERWSZĄ WERSJĘ!
Może nie była jednak tak wolna?
Muszki na numerze© kosma100
Trzy jedynki to gorsze niz trzy szóstki!© kosma100
Mapa WSS© kosma100
Ognicho u Alistar :-)© kosma100
Ognicho u Alistar© kosma100
Jazz ;-)© kosma100
PNK - Plan Naprawczy Kudłatej
Kudłata go stworzyła w sobotni wieczór przy Niepasteryzowanym Specjalu (POLECAM!!!) i Kasztelanie (również niepasteryzowanym),i dodam, że też wtedy była niewyspana):
„To ja Ci rozmieszczam punkty po Śląsku i Zagłębiu wyrzucając je z autobusu, bo na rowerze nie jeżdżę (jeszcze – przyp. autorki) a ty je znajdujesz.
Małe utrudnienie – nie daję Ci mapy.
Zaczynamy od PK A – pierwsza litera alfabetu...
Podpowiem Ci (bo Cię lubię), że najtrudniej będzie odnaleźć punkt G ale jak znajdziesz to będziesz miała dużą satysfakcję i czeka Cię tam nagroda”
* fragment tekstu piosenki śpiewanej przez Kazika.
Do posłuchania tutaj: http://hercky.wrzuta.pl/audio/4AKzh1dcAH9/kazik_-_dziewczyny
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 61.58km
- Czas 04:16
- VAVG 14.43km/h
- VMAX 37.20km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 13 lipca 2011
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Tęsknota i wielki cyc ;/
Wir kennen uns ein Leben lang,
ich hab dich schon als Kind umarmt.
Ich hab mit dir die Jahre gezählt,
mit deinen Träumen habe ich gespielt.
Ich hab dir deine Wege gesucht,
ich bin dein Glück und ich bin dein Fluch,
hab dir fast den Verstand geraubt,
du hast trotzdem an mich geglaubt.
Ich bin die Sehnsucht in dir.
Ich bin die Sehnsucht in dir.
Ich bin die Sehnsucht.
Immer wenn ich bei dir war,
hast du alles nur für mich getan.
Ich hab dich in die Irre geführt,
meine Versprechen waren so oft leer.
Wegen mir hast du vor Wut geweint,
wegen mir hast du dich selbst zum Feind.
Es ist meine Schuld, du kannst nichts dafür.
Ich bin die Hoffnung und du stirbst mit mir.
Ich bin die Sehnsucht in dir.
Ich bin die Sehnsucht in dir.
Ich bin die Sehnsucht und du stirbst mit mir.
Ich hab die Welt um dich gedreht,
stehl dir die Zeit, bin dein Tagedieb,
war oft genug dein Alibi,
was auch passiert, ich verlass dich nie.*
Podtytuł: Kosma – stara a goopia
Tak... byłam tęsknotą w Tobie... rowerku ;p
Myślałam, że w pracy rowerkiem nie byłam jakieś półtora tygodnia... po sprawdzeniu okazało się, że MIESIĄC!!!
Rankiem – piękny dojazd do D.G. Mało uczęszczanymi drogami.
Z pracy wychodzę późno... czas strasznie zapierdziela, a rzeczy do ogarnięcia coraz więcej.
Jadę do Czeladzi po czołówki.
Fajną cenę wynegocjowałam i możliwość wypróbowania w piątek na Wielkopolskiej Szybkiej Setce, jak nie spełni moich (naszych) oczekiwań to można zwrócić ;-)
Oby się nie podpierać czołówką w błocie ;-)
Jadę z Czeladzi przez Grodziec, Zieloną, Pogorię do domu.
W drodze z Zielonej na Pogorię przeżywam SZOK!!! Traumę z powodu tego widoku będę mieć do końca życia.... i nawet Woody Allen ze swoim „wielkim cycem” wymięka.
Dzisiaj widziałam jak WIELKI CYC... WIELKIE CYCE DWA nadjechały z przeciwka... na rowerze... W jędrności, w skali od 1 do 10 one miały -20 (słownie: minus dwadzieścia), w galaretowaści, w skali od 1 do 10 one miały 100... no comments ale uraz na psychice pozostanie i nawet CheEvarskie Kolumbijki mi tych doznań estetycznych jakie miałam przed spotkaniem wielkich, galaretowatych cyców wylewających się z dekoltu do pępka nie wrócą.
Ale do pedałów wróćmy ;-)
Pomimo tego widoku, którego już nie chcę widzieć, pojechałam przez Pogorię III do domku.
Na Pogorii masakra – pomimo oznaczeń gdzie droga rowerowa gdzie piechostrada piesi łażą wszędzie ;(
No i... stara a goopia jestem...
Jadę sobie w Ząbkowicach przy rondzie...
Obracam się i dwóch szczyli (czytaj niepełnoletnich) siedzi mi na kole.
Jak się obróciłam i jak zobaczyli mój wzrok tak im się głupio zrobiło i mnie wyprzedzili.
Niech jadą – pomyślałam.
Młodzi, prężni... :-)
Ale jechali tak nawet moim tempem więc im siadlam na kole.
Po kilometrze, na prostej pokażę tym młodym, prężnym kolarzom co może taka stara baba jak ja ;-)
Wyprzedzam ich... 36 km/h po prostej... 38 km/h po prostej...
Wiem, że są już daleko z tyłu... język wkręca mi się w szprychy... odgryzam go, płuco wkręca mi się w szprychy... odgryzam, serce wkręca mi się w szprychy... odgryzam... jak mózg zaczyna mi się wkręcać w szprychy to daruję sobie... odpuszczam...
Po paru kilometrach górka... jeden młodziak mnie dogonił i wyprzedził.
Zaskoczył mnie, jakbym się obróciła wcześniej pewnie inaczej by się losy potoczyły...
Drugi kolega chyba umarł gdzieś po drodze.
Ja umieram do samego sklepu, gdzie EUREKA!!! włączyli lodówkę, tylko nie z moim ulubionym ostatnio piwem... ale postęp jest – może czytają mojego bloga? :D
A w domku mały teścik czołówki ;-)
Kółko ;-)
Kółko świetlne ;-)© kosma100
I jeszcze raz
Kółko again ;-)© kosma100
Czołówka ;-)© kosma100
* Die Toten Hosen - „Ich bin die Sehnsucht in dir”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 40.87km
- Czas 01:26
- VAVG 28.51km/h
- VMAX 40.70km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 10 lipca 2011
Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Remontowo z akcentem rowerowym ;-)
Weekend, oprócz spontanicznego piątku, remontowy.
Udało mi się trochę zrobić ;-)
A dzisiaj...
Etapy tworzenia dzieła:
Dzisiaj skończę pokój. Jeszcze tylko zwerbować kogoś do pomocy we wnoszeniu mebli i będzie kolejne pomieszczenie skończone :)
Rowerowo - do Tatusia na obiad.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Udało mi się trochę zrobić ;-)
A dzisiaj...
I gotowe ;-)© kosma100
Etapy tworzenia dzieła:
Wycinanie szablonu© kosma100
Sciana... na razie pusta© kosma100
Szablon© kosma100
Szablon na ścianie© kosma100
Malowanie© kosma100
Pomalowane© kosma100
Dzisiaj skończę pokój. Jeszcze tylko zwerbować kogoś do pomocy we wnoszeniu mebli i będzie kolejne pomieszczenie skończone :)
Rowerowo - do Tatusia na obiad.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 4.20km
- Czas 00:12
- VAVG 21.00km/h
- VMAX 32.00km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 8 lipca 2011
Kategoria In the fog..., Kellysek :), Ponad 50 km ;), W towarzystwie ;)
Daj mi tę noc...
Czasami nie mam siły żyć
walczę z powietrzem powiekami
Czasami nie mam siły gryźć
i siły nie mam na kochanie
Czasami nie mam siły iść
chociaż się za mną pali droga
Czasami nie chce mi się nic
chociaż się życie pcha w ramiona
Czasami jest mi właśnie tak
że siebie mi najbardziej brak
Jak chodzi o nic to o wszystko
nic nie mów, nie mów i bądź blisko
Czasami boję się za dnia
tego co spotka mnie po zmroku
Czasami w nocy szarpie sen
żeby mi w dzień dał święty spokój
Czasami jest mi właśnie tak
że siebie mi najbardziej brak
Jak chodzi o nic to o wszystko
nic nie mów, nie mów i bądź blisko*
Dzisiaj cały dzień w pracy mówiłam o tym, jak to się dzisiaj wyśpię, odeśpię Grassora, odeśpię Azymut Orient, odeśpię zaległości, odeśpię depresję, odeśpię wszystkie pesymistyczne myśli, odeśpię nieodespane ;-)
Pomimo tego, że wczoraj postanowiłam poświęcić mój wolny weekend na remont domu, dzisiaj już wymyśliłam podróż do Kolegi, rowerem oczywiście.
Na szczęście mojego domku, Nowego Sącza oraz Kolegi Kolega powiedział, że ma imprezę rodzinną.
Więc wróciłam do planu remontowego...
Wróciłam z pracy, pomalowałam pokój i siadłam odpocząć przy piwku przy kompie.
Od słowa do słowa i... wskakuję w ciuszki rowerowe, składam rower, który od Azymutu jest w częściach, psikam napęd, który zmienił kolor na ceglany, WD 40 by o 21:30 wskoczyć na rower i pojeździć z Olem.
:-)
Chwila pogawędki przed domem, szukanie klucza :-) do domku, który gdzieś zapodziałam i takie tam i jedziemy :)
Łosień – Błędów – Chechło – Pustynia Błędowska.
Tam siadamy na resztkach bunkru, patrzymy na gwiaździste niebo i rozmawiamy.
Obserwujemy także walkę z samochodem, który ugrzęzł w piachu ;-)
Następnie chwila zastanowienia...
- Ogrodzieniec?
- Klucze?
- Niegowonice?
i jedziemy do domku.
W domku ubieram się w podkoszulek termoaktywny, Grzegorzowi daję bluzę i jedziemy dalej.
Kierunek – Pogorie ;-)
W Ząbkowicach postój pod sklepem.
Siadamy pod sklepem i tak mija nam czas ;-)
W końcu docieramy na Pogorię.
WHAW! Z drugiej strony Pogorii widzimy coś pięknie oświetlonego.... „czyżby molo?” - zastanawiamy się.
Dojeżdżamy i okazuje się, że molo ;)
Wjeżdżamy na nie i focimy.
Prawie jak Sopot© kosma100
Siadamy na nowej ławce na Pogorii i tak siedzimy do rana ;-)
Wschód słońca nad Pogoria© kosma100
Poczekalibyśmy na wschód słońca ale zmarzliśmy niemilosiernie więc pedalimy do Łośnia.
W Łośniu jesteśmy o 4:00.
No i... nie wyspałam się... ;-)
Widok z kibelka© kosma100
Było super!
To była noc ;-)
Grzegorz – dzięki za pełną śmiechu i optymizmu noc – potrzebowałam tego. Lubię takie spontany ;-)
* Andrzej Grabowski - „Czasami”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 61.50km
- Czas 03:30
- VAVG 17.57km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 2 lipca 2011
Kategoria In the rain..., Kellysek :), Orientacyjnie :-), Ponad 100 km ;), W towarzystwie ;), Z Helenką :)
Azymut Orient 2011 - Więcbork
Zamrożona wyborowa,
wyborowa tak jak lód
i do tego pasztetowa,
pasztetowej mamy wbród.
Pijemy...
zamrożoną żołądkową /kową/
żołądkową tak jak lód /lód/
i do tego serdelową,
serdelowa jest na głód.
A potem...
zamrożona luksusowa,
luksusowa tak jak lód,
dla odmiany parówkowa,
parówkowa no i grób!*
Mój pierwszy Puchar w Rowerowych Rajdach na Orientację© kosma100
No może nie była zamrożona... no może nie była Wyborowa tylko Gorzka Żołądkowa...
Ale po kolei.
Na Azymut Orient ruszyłam razem z Grzegorzem Liszką. Mknęliśmy Jego białym wozem przez prawie całą Polskę, by po północy zjawić się w bazie Azymut Orientu.
Wszyscy już spali, nie było integracyjnego ogniska.
Znając mój talent w organizowaniu ogniska bez ogniska zrobiliśmy sobie dwuosobowe integracyjne ognisko bez ogniska :-)
Przy pogaduchach, browcach i Żołądkowej spędziliśmy miło czas prawie do rana ;-)
Energizer Grzegorza :-)
Energizer Grzegorza Liszki ;-)© kosma100
Pobudka, śniadanie, wyjście na miasto i spotykam się z Darkiem i Jego Rodzinką.
Obiad i przygotowania do Rajdu.
Przed startem.
W bazie rajdu© kosma100
Darek liczy na jakieś wskazówki jak wygrywać... a tak serio to gadali o jakiejś 29-tce ;-) (według mnie 29-tka trochę za młoda dla 40-tka ;p)
Darek liczy na jakieś wskazówki jak wygrywać ;-)© kosma100
Przed startem dostajemy jeszcze prezenty urodzinowe od agenciary – dzięki ;-)
Przed startem.
Przed startem© kosma100
Start jest z 40 minutowym poślizgiem.
Dostajemy mapy, chwila na zastanowienie się i ruszamy!
Najpierw trzeba się zorientować... w jakiej skali jest mapa ;-) (bo nie jest podane). Mierzymy na asfalcie – od skrzyżowania do skrzyżowania i wychodzi nam, że mapa jest w skali około 1:90000.
Jedziemy na PK 19 - „Patrz pod mostem”.
Mijamy dróżkę, w którą chcieliśmy wjechać, pedalimy więc do następnej. Wjeżdżamy na mostek, perforator jest na obręczy mostka, dziurkuję karty i pedalimy dalej. Darek mówi: „Patrz pod mostem” a nie na moście. Wracamy, szukamy pod mostem... nic. Telefon do organizatora. Okazuje się, że ktoś przeniósl perforator na mostek.
Jedziemy dalej. PK 18 - „Brzoza przy skrzyżowaniu (uwaga osy w ambonie)”. Tutaj tracę orientację... lekko upieram się przy swoim aczkolwiek nie wiem dokładnie gdzie jesteśmy... Darek namawia mnie by jechać w pewną drogę nie mam przekonania ale ulegam. Okazuje się, że Darek miał rację... Strzał w 10-tkę. Uśmiechem mówię Mu, że miał rację i zwracam godność ;-)
W drodze na 17-tkę masakra... brniemy w zaroślach pełnych żab...
Szlag by trafił ten szlak© kosma100
Darek na "szlaku"© kosma100
Znajdujemy w końcu PK 17 - „Dwa młode dęby” i ruszamy na PK 16.
Sami się sobie dziwimy, bo udaje nam się trafiać na punkty „jak po sznurku”.
PK 16 - „Duża sosna na polanie” pada naszym łupem.
Kościółek... gdzieś po drodze ;-)
Kościółek gdzieś po drodze© kosma100
Piętnastkę - „Drzewo na skarpie przy drodze w kierunku na zachód od drogi” też zaliczymy ;-)
Jedziemy na PK 13 - „Szczyt wzniesienia”. Zostawiamy rowery i idziemy szukać punktu. Znajdujemy, dziurkujemy karty i... próbujemy znaleźć rowery. Nie jest to łatwe ;-) Rozdzielamy się i szukamy... Dzwoni Darek: „Znalazłem!” Uff... teraz tylko znaleźć Darka i będzie sukces :-) Uff... udaje mi się to ;-)
W drodze na PK 12 popełniamy nasz pierwszy dzisiaj błąd – nie liczymy odległości i przejeżdżamy drogę, w którą mieliśmy zjechać. Wracamy... liczymy... i w końcu wjeżdżamy... strata ok. 30 minut.
PK 12 - „Drzewo 30 m do końca drogi na skarpie”.
Skasowane :-)
Robi się szarówka...
Moja czołówka z Koodzy niestety nie świeci za mocno :(
Trochę się gubimy jadąc z 12 na 11. Spotykamy bikera w bordowej kurtce, z którym się mijaliśmy niejednokrotnie oraz trzech młodzieńców, z którymi też się spotykaliśmy już nie raz w okolicach punktów.
Dyskutujemy gdzie jechać... w końcu lądujemy na asfalcie. Drogowskaz z nazwą miejscowości trochę nas myli ale w końcu odnajdujemy się w przestrzeni.
Na PK 11 tracimy jakieś 45 minut na szukanie punktu. Jest już ciemno.
Opis punktu to: „50 m na południe od mostu”, gdy tymczasem na mapie punkt jest na północ od mostu...
Szukamy, szukamy i nic. W końcu dzwonię do organizatora. Pytam się czy na pewno nie popełnili błędu w opisie. „Nie” - otrzymuję odpowiedź. Dostaję też informację, że punkt jest „na wprost od mostka na polance”... tłumaczę skąd przyjechaliśmy... „tak – punkt jest za mostkiem na wprost”. Szukamy i nic... Nadjeżdża Daniel Śmieja, chwilę tłumaczymy Mu co jest. Dzwoni do organizatora i... znajduje punkt.
Podbijamy i jedziemy (już sami) na kolejny punkt.
Sami jak sami... na drodze przed nami widzimy świecące się ślepia... lis... chyba jakiś wściekły, bo nie chce nam zejść z drogi... dreszcz przebiegł mi po plecach... w końcu udaje nam się go przestraszyć ale sami najedliśmy się też strachu ;-)
PK 9 - „Duży dąb na skraju lasu” - trafiamy bez problemu.
Punkt 8 - „Olsza nad brzegiem jeziora” chcemy zaliczyć jadąc ścieżką przy jeziorze. Wracamy się jednak bo ścieżka jest malo uczęszczana.
Po drodze mijamy jakieś opuszczone budynki... strach... samej jechać... (dobrze, że nie jadę sama).
Zastanawiamy się co jeszcze zdążymy zaliczyć.
Decydujemy się na PK 5 i PK 3. Później zobaczymy czy starczy czasu na PK 1.
Zaczyna lać... oberwanie chmur... ulewa, potop...
Wjeżdżamy w teren i tu zaczyna się błoto, które skwitowałam (sorki za słownictwo) „pierdolone Woodstock”.
Wcześniej już zaliczyłam glebę nadziewając się na rurkę (nie było przyjemnie) i obijając sobie kostkę (bolało).
Dojeżdżamy do punktu w towarzystwie znanej już nam młodzieży. Młodzież zalicza glebę za glebą... czyżby początkujący spd-kowcy? :D
PK 5 – drzewo nad rowem znajduję sama :) reszta gdzieś dalej pojechała ;-)
Darek się pyta: „Do Trójki jedziemy terenem czy asfaltem?”
Z moich ust wypływa potok słów niekoniecznie cenzuralnych: „Jak teren ma wyglądać tak jak ten przed chwilą czyli pieprzona kałuża za pieprzoną kałużą, jebane błoto to ja chce asfalt. Pierdolony Woodstock!”.
„O.k. Jedziemy asfaltem” - odpowiada Darek.
Na PK 3 trafiamy jak po sznurku. Jak po sznurku za nami trafia także młodzież.
Odbijam kartę i odjeżdżamy z Darkiem z punktu. Jedziemy z prędkością okolo 30 km/h... Mlodzież zostaje w tyle ;-)
Z Trójki pedalimy na Jedynkę. Po drodze doczepia się biker, który grzecznie pyta się czy może się dopiąć bo ma zepsuty licznik. O.K. - zgadzamy się i już w trójkę pedalimy na PK1. Bez problemu :-)
Malo czasu. Postanawiamy jechać już do bazy.
W bazie jesteśmy o 5:03. Oddajemy karty i jedziemy z Darkiem... do monopolowego po Specjal Niepasteryzowany (pysznotka!). Wypijamy piwko rozmawiając o rajdzie, dzieląc się wrażeniami.
Wracam do bazy kąpiel i o 7:00 kładę się spać na 2,5 godziny.
Okazuje się, że jestem trzecia wśród kobiet ;-)
Czwarta zawodniczka ma o 1 punkt mniej niż ja ;-)
Fakt, że jechała sama (big szacun za to).
To jest mój pierwszy puchar w Rowerowych Rajdach na Orientację. Cieszę się ;-)
To co, że startowały tylko 4 kobiety.
Ciesze się ;-)
Trochę zamieszania z rozdaniem pucharów i nagród (wszyscy już dostali puchary i nagrody wcześniej).
No cóż...
Pakujemy się.
Grzegorz jest nie tylko Mistrzem w Bikejoringu ale też w pakowaniu ;-)
Mistrz nie tylko w bikejoringu ale też w pakowaniu ;-)© kosma100
Darek kwituje mój puchar: „Musisz częściej jeździć na zawody z Grzegorzem”.
Ja na to: „Chyba muszę z Nim częściej pić” ;-)
;-)© kosma100
Było super!
Dziękuje wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że było tak fajnie ;-)
No i pogadałam ze wschodnimi triadami, „Niebieskim” - przyniesliśmy Ci piwo na zakończenie a Ciebie już nie było :( - milo było was w końcu poznać ;-)
* Die Toten Hosen - „Zamrożona Wyborowa”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 119.43km
- Teren 60.00km
- Czas 07:35
- VAVG 15.75km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze