Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Suma w górę: 0 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Kellysek :)

Dystans całkowity:17087.09 km (w terenie 587.71 km; 3.44%)
Czas w ruchu:947:04
Średnia prędkość:18.02 km/h
Maksymalna prędkość:53.20 km/h
Liczba aktywności:426
Średnio na aktywność:40.11 km i 2h 13m
Więcej statystyk
Niedziela, 18 września 2011 Kategoria Kellysek :), Urzędowo - remontowo

Pobrowcowo połikendowo popracowo


Zrozum to, co powiem,
Spróbuj to zrozumieć dobrze
Jak życzenia najlepsze, te urodzinowe
Albo noworoczne, jeszcze lepsze może
O północy gdy składane
Drżącym głosem, niekłamane

Z nim będziesz szczęśliwsza,
Dużo szczęśliwsza będziesz z nim.
Ja, cóż -
Włóczęga, niespokojny duch,
Ze mną można tylko
Pójść na wrzosowisko
I zapomnieć wszystko
Jaka epoka, jaki wiek,
Jaki rok, jaki miesiąc, jaki dzień
I jaka godzina
Kończy się,
A jaka zaczyna

Nie myśl, że nie kocham
Lub że tylko trochę kocham
Jak cię kocham, nie powiem, no bo nie wypowiem -
Tak ogromnie bardzo, jeszcze więcej może
I dlatego właśnie żegnaj,
Zrozum dobrze, żegnaj, żegnaj

Z nim będziesz szczęśliwsza,
Dużo szczęśliwsza będziesz z nim.
Ja, cóż -
Włóczęga, niespokojny duch,
Ze mną można tylko
Pójść na wrzosowisko
I zapomnieć wszystko
Jaka epoka, jaki wiek,
Jaki rok, jaki miesiąc, jaki dzień
I jaka godzina
Kończy się,
A jaka zaczyna

Ze mną można tylko
W dali znikać cicho*


Może ze mną można tylko pójść na wrzosowisko i zapomnieć wszystko...
Swoją drogą nigdy nie byłam na wrzosowisku...

Weekend nierowerowy...
Remontowy...

Efekty mojej pracy:
Hol kiedyś...
hol kiedys © kosma100


Hol dziś:
hol teraz © kosma100


A rowerem do sklepu wsiowego po browca.

Przerzutka działa wyśmienicie – Tomaszu - dzięki ;-)
W końcu mam 8 biegów z tyłu (miałam 3) ;-)

* Edward Stachura - „Z nim będziesz szczęśliwsza”.



Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 1.23km
  • Czas 00:03
  • VAVG 24.60km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Siedem życzeń... ;-)


Siedem życzeń spełni się
Jak w tygodniu siedem dni
Pomyśl dobrze czego chcesz
Zanim powiesz
Siedem życzeń, życzeń twych
Jak mądrości siedem bram
Czy potrafisz przez nie przejść
Będąc sobą

Siedem życzeń, siedem życzeń,
Siedem życzeń, siedem życzeń, siedem życzeń

Siedem życzeń jak we śnie
Albo w bajce którą znasz
Los ci dał wielką moc, czarodziejską
Siedem życzeń wybierz sam
Nie pomoże ci w tym nikt
Co jest dobre a co złe
Rozważ w sercu

Siedem życzeń

Siedem życzeń spełni się
Jak magicznych siedem liczb
Nie uciekniesz choćbyś chciał
Przed wyborem
Siedem życzeń, życzeń twych
Jak mądrości siedem bram
Czy potrafisz przez nie przejść
Będąc sobą *


Rankiem: Zabrze (Helenka) – Katowice (Murckowska).
Jak fajnie się jedzie patrząc na ludzi zamkniętych w metalowych puszkach, stojących w korkach.
A ja patrzę i sunę ;-)
Największą radochę miałam w Świętochłowicach i na Gliwickiej ;-)

Zabrze Helenka – Rokitnica – Bytom – Świętochłowice – Chorzów – Katowice.

Po pracy szybko do domu, bo wyjechałam o 18:10 z Katowic... i rzeczywiście było szybko 1:25 z Katowic do D.G. Łośnia... chyba mój rekord ;-)
Średnia taka słaba bo obejmuje jazdę obok idącej Kudłatej ;-)

W Łośniu... nie wiem czy to nowy sposób na podryw :D sunę (jakieś 35 km/h) obok stojącej obok bryki grupki nastolatków i słyszę okrzyk: "Zapierdalaj!!!".
No comments ;-)

Wczoraj, od anetki dostałam następne staropanieńskie koty do kolekcji :D :D :D Dzięki ;-)


21 życzeń? © kosma100



Staropanieńskie koty ;-) © kosma100


*Wanda i Banda - „Siedem życzeń”.



Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 60.98km
  • Czas 02:52
  • VAVG 21.27km/h
  • VMAX 44.40km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wieczorny rower

Nocny rower
Późnym (nawet bardzo późnym) wieczorem: Łosień – Mydlice.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 15.61km
  • Czas 00:45
  • VAVG 20.81km/h
  • VMAX 34.70km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 4 września 2011 Kategoria góry, Kellysek :), W towarzystwie ;)

Namestovo - Żywiec


It’s time for you to fix me
‘Cause I can’t breathe
It wasn’t my intention
To let things go this far
All the big ideas
I’ve kept inside
I guess it doesn’t mean that much to you

Don’t you wanna hear
Don’t you wanna see
The colours in my head

No need to lose you hope now
I owe you all you need
But I’m out of function cold and scared inside
This fairytale is almost complete
Like a million lies
But I guess it doesn’t mean that much to you

Don’t you wanna hear
Don’t you wanna see
The colours in my head
The colours in my head*


Jakoś ciężko się zwlekamy z karimat...
pomimo że dzisiaj spalismy w poziomie ;-)
Tym razem w poziomie © kosma100


O 9:30 dopiero ruszamy z miejsca gdzie spaliśmy.
Wcześniej śniadanko we mgle... nad samym brzegiem jeziora...
Most w Namestovie we mgle © kosma100


Mgła nad jeziorem © kosma100


Fota jeziora we mgle
Poranna fota jeziora we mgle © kosma100


Góra we mgle
Góra we mgle © kosma100


Z Namestova jedziemy na Przełęcz Glinne.
Po drodze mamy widok na Babią Górę.
Babia Góra © kosma100


Zakupy © kosma100


Widoczki ;) © kosma100


Widoczki © kosma100


Tam robimy 3-godzinny popas na trawce pod lasem :-)

W Żywcu
W Żywcu © kosma100


Żywiec © kosma100


Podróż powrotna w pociągu... koszmar – 12 rowerów i 12 ludzi w przedziale dla podróżnych z większym bagażem...
Jazda PKP © kosma100


Ale i tak BYŁO PIĘKNIE!!!

* Airbag - „Colours”.



Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 70.80km
  • Czas 03:32
  • VAVG 20.04km/h
  • VMAX 47.30km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 3 września 2011 Kategoria góry, Kellysek :), W towarzystwie ;)

Trójstyk, Czechy, Słowacja i czarno-biała kaczka ;-)


Es ist nicht einfach, sich plötzlich wieder zu sehen.
Es schleudert unsere Zeit mit voller Wucht zurück.
Und als ob wir es nicht besser wüssten,
spielen wir die Vermissten und fallen über uns her.

Ein Moment voller Hoffnung, ein Moment voller Glück,
in dem wir nicht an gestern denken und was morgen vielleicht ist,
denn dann würd' es wieder weh tun, es wär nicht das erste Mal,
wir versprechen uns nie wieder und glauben selbst nicht dran.

Vielen Dank, für alles was mal war,
für jeden guten Tag, nun sage mir,
wie war dein Leben ohne mich?
Vielen Dank, für alles was mal war.

In unseren Köpfen drehen sich Gedankenspiele.
Was wär gewesen wenn, wo würden wir heut' stehen?
Wir denken an unsere alten Ziele
und suchen nach dem Fehler in unserem System.

Warst du nach uns einsam, oder fühltest du dich frei?
Und was hast du gemacht, in all der Zwischenzeit?
Es ist nicht leicht, das einzusehen, doch wahrscheinlich war es so,
was wir uns geben konnten, war damals nicht genug.

Vielen Dank, für alles was mal war,
für jeden guten Tag, nun sage mir,
wie war dein Leben ohne mich?
Vielen Dank für alles was mal war.
Falls du's vergessen hast, das ist nicht schlimm,
ich erinner' mich für dich,
an alles was mal war.

Am meisten lieben wir die Dinge, die wir nicht haben können.
Wir sollten lernen zu verzichten, doch wir kriegen es nicht hin.
Wir rufen Lebewohl winken uns noch einmal zu,
dann drehen wir uns um und laufen dabei los.

Vielen Dank, für alles was mal war
für jeden guten Tag, nun sage mir,
wie war dein Leben ohne mich?
Vielen Dank, für alles was mal war.
Falls du's vergessen hast, das ist nicht schlimm,
ich erinner' mich für dich

Vielen Dank, für alles was mal war *

Pobudka o 6:00 z krótkimi drzemkami ;-)
Pakowanie namiotu i jedziemy.
Na początek myśl, że śniadanie zjemy gdzieś po drodze na Kubalonkę albo na Kubalonce.
W drodze na Kubalonkę.
W drodze na Przełęcz Kubalonka © kosma100

Później pada propozycja, by jechać na Stecówkę.
Na Kubalonce odbijamy więc na Stecówkę, dojeżdżamy do schroniska gdzie zamierzamy zjeść śniadanie i napić się herbaty.
Herbatę wydają od 9:00, z toalety można skorzystać także od 9:00 siadamy więc na ławeczce podziwiając widoki, jedząc śniadanie popijając Brackim niepasteryzowanym (piwo udało nam się kupić w schronisku przed 9:00 :-)).
Na Stecówce:
Na Stecówce © kosma100

Brackie niepasteryzowane na Stecówce:
Brackie Mastne © kosma100

Ze Stecówki zjeżdżamy w kierunku Istebnej.
Jadąc przez Mlaskawkę spotykamy dziwnego mężczyznę, który nas zagaduje:
„Państwo Kolarze nie widzieli kaczki? Biało-czarnej kaczki?”
Odpowiadamy, że nie widzieliśmy.
Odchodzi popierdując przy każdym kroku ;-)
Droga, która na mapie wygląda na asfalt lub szutrówkę, w rzeczywistości okazuje się błotno – kamienistą masakrą w lesie ;-)
Na mapie to droga © kosma100

W Istebnej wyjeżdżamy na asfalt, którym przemykają kolarze (jakiś maraton szosowy się odbywa). Stajemy na poboczu czekając aż kolarze przejadą.
Wyścig w Istebnej © kosma100

Wtem słyszę okrzyk: „Cześć!”
Okazuje się, że w wyścigu jedzie Dyrektor MDK-u w Miechowie, gdzie odbywała się Mini Odyseja. Jaki ten świat mały ;-)
Z Istebnej do Jaworzynki
Zjazd z widoczkiem © kosma100

Następnie szlakiem na Trójstyk.
Trójstyk © kosma100


Trójstyk © kosma100


Trójstyk granic Rep. Czeskiej, Polski i Słowacji - punkt styku trzech granic państwowych na tzw. Trzycatku. Po stronie polskiej znajduje się miejscowość Jaworzynka, po czeskiej Herczawa (czes. Hrčava), a po słowackiej Czarne (słow. Čierne).

Dokładne miejsce zetknięcia się granic zostało wyznaczone metodą geodezyjną. Jest to źródłowa część koryta Wawrzyczowego Potoku, gdzie wytworzył się głęboki na 8 m i szeroki na 24 m jar. W tym punkcie nie można było umieścić wspólnego obelisku, dlatego ustawiono w odległości kilku metrów od siebie, trzy trójgraniaste granitowe słupy z wyrytymi godłami poszczególnych państw.

Na Trzycatku stykają się dwa regiony historyczne: Śląsk Cieczyński (w Polsce i Rep. Czeskiej) oraz Kisuce (na Słowacji). Formalnie trójstyk granic powstał dopiero w 1993 r. po rozpadzie Czechosłowacji. Do grudnia 2007 r. było tu potrójne, turystyczne przejście graniczne.
Z Trójstyku najpierw żółtym szlakiem przez Czechy, a następnie odbijamy na zielony szlak na Słowację.
Oj robi się terenowo ;-)
Terenowo... ;-) © kosma100

Terenowo :D :D :D © kosma100

Terenowo - wodniście ;-) © kosma100


Kosmacz w kałuży ;-) © kosma100


Terenowo mokro © kosma100

Z miejscowości Svrcinovec do Cadcy jedziemy główną drogą.
Jedzie się ciężko – duży ruch.
Z zamkniętymi oczami odróżniamy kierowcę TIR-a Polaka i Slowaka... kultura jazdy – no comments... Polacy wyprzedzają na centymetry (jeden nawet omc mnie zmiata z drogi) a Słowacy – jak cywilizowani ludzie – z odstępem większym niż Wyborcza.
Widoki rekompensują niedogodności...

Mosty, wiadukty... I love it! © kosma100

Jak już zjeżdżamy na mało uczęszczaną drogę nr 520 zajeżdżamy do knajpy uzupełnić płyny ;-)
Rumaki odpoczywają © kosma100

Piękne widoki :)
Ach te widoki! © kosma100


Kosmacz w górach © kosma100

Następne uzupełnienie płynów ;-)
Kozel © kosma100

Jedziemy dalej... widoki zniewalają ;-)
I niepokoją...
Droga... © kosma100


Droga... © kosma100


Drooooooooooooooga © kosma100


Ech JAK TU PIĘKNIE!!! © kosma100


Widoczek © kosma100

Docieramy do Namestova i znajdujemy super miejscówkę – nad samym jeziorem ale w drzewach ;-)
Tym razem namiot rozbijamy na poziomej powierzchni – nie ma spadania ;-)
Pomimo upału, pomimo podjazdów (albo dzięki nim) BYŁO PIĘKNIE!!!

* Die toten Hosen - „Alles was war”



Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 108.33km
  • Teren 20.00km
  • Czas 06:23
  • VAVG 16.97km/h
  • VMAX 46.20km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 2 września 2011 Kategoria góry, Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), W towarzystwie ;)

Początek weekendu, początek gór, początek końca...

Nadszedł weekend, wobec którego (o dziwo!) nie mam planów – nie uczestniczę w rajdzie na orientację ani nie robię imprezy.
Miał nastąpić atak Che ale atak został odwołany :( No cóż… obcęgi do wykręcania sutów już kupione :D :D :D
Biłam się z myślami czy zabrać się za remont i go w końcu skończyć, czy pojechać gdzieś w pi… piękne okolice ;-)
Do podjęcia jedynej słusznej decyzji skłonił mnie Mój Ulubiony Zespołowy Kolega, który po pracy w czwartek poprosił mnie bym Go podrzuciła do mechanika – „to jest tuż za miedzą, w kierunku Tychów”.
„Tuż za miedzą” okazało się Tychami. Więc zanim dotarłam do domu była 18:00 na dodatek wracając nie jechałam obok Castoramy więc nie miałam materiałów do remontu.
Postanowiłam więc jechać w GÓRY ;-)
Wieczorem w czwartek zmieniłam opis na gg na: „Weekend... ja, Rower, Góry, Podjazdy, spanie na dziko... ;-) Będzie pięknie!!!” no i zagadał Stary Znajomy.
Napisał, że jak się zgodzę to pojedzie ze mną.
O.K. :-) Więc samotna ucieczka od wszystkiego okazała się weekendową wycieczką w towarzystwie.
Po pracy w piątek pociągiem z Katowic do Wisły.
W Wiśle byliśmy o 21:00, szybkie zakupy i jedziemy do Wisły Głębce szukać miejscówki do spania na dziko.
Znajdujemy świetne miejsce, przy ulicy na dworzec pkp w Wiśle Głębce. Rozbijamy się w zupełnych ciemnościach podziwiając gwiaździste niebo, rozmawiając, pijąc BRACKIE :-)
Brackie i rozmowy do późnych godzin… a może do wczesnych?
Trochę krzywo… śpiąc raz po raz się zsuwamy… rankiem okazuje się, że 5 metrów dalej było idealne równiutkie miejsce na rozbicie namiotu.
Trochę krzywo...
Fajna miejscówka ale trochę krzywo ;-) © kosma100

:-)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 8.90km
  • Czas 00:38
  • VAVG 14.05km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 20 sierpnia 2011 Kategoria góry, Kellysek :), Orientacyjnie :-), W towarzystwie ;), Z Helenką :)

Izerska Wyrypa 2011


...Chociaż cel wciąż wydaje się być tak odległy
...
Chociaż nic nie nabiera znaczenia od dawna
Trzeba być między ludźmi szukając wciąż światła...

Ktoś, tak bardzo został sam,
W nieprzerwanym zgiełku dnia,
Coraz szybciej płynie czas,
Coraz trudniej znaleźć sens, by dalej iść...

Gdzieś, pośród myśli nikną sny,
Obrócone w drobny pył,
Zapętlonej ciszy gwiazd,
Trzeba znaleźć jeszcze raz
Siłę by dalej iść!!!

Chociaż cel wciąż wydaje się być tak odległy...*


W piątek lądujemy z Darkiem w Zarębie, gdzie w tym roku odbywa się ekstremalny rajd na orientację Izerska Wielka Wyrypa .
Dawno nie jeździliśmy po górach na maratonie na orientację, zobaczymy jak nam pójdzie, jak kondycja itp.

Zasypiamy po 1:00, bo trzeba było pogadać ze znajomymi. Budzę się o 4:30, bo muszę jeszcze wyregulować hamulce, przykręcić mapnik i nasmarować napęd.
Jemy śniadanie i o 6:20 idziemy na odprawę.

Izerska Wyrypa 2011 © kosma100


Rajd jest podzielony na dwa etapy - zachodni i wschodni. Na początku dostajemy mikro-mapkę na której zlokalizowane są tylko 2 punkty, na których można odebrać mapy - na jednym z części wschodniej, na drugim z części zachodniej.
Jedziemy odebrać najpierw część zachodnią.
Odbieramy mapy, tutaj kolejny plus dla organizatora – mapy zalaminowane :) chyba po zeszłorocznym doświadczeniu postanowił zabezpieczyć mapy :-) Decydujemy z Darkiem jak jedziemy, rysujemy część trasy i ruszamy zdobywać punkty.

Widoczki zachwycają.

Pierwszy cel to PK W08 - „zakręt ścieżki”.
Jedziemy obok zakładu karnego w Zarębie. Wyobraźnia działa... wyobrażam sobie jak więźniowie chodzą po placu wysypując ziemię z kieszeni ;-) Mimowolnie jadąc obok ogrodzenia wypatruję wykopanej dziury ;-)
Te druty kolczaste, te wieże strażnicze... robią wrażenie... mam ochotę cyknąć fotę ale dopiero co ruszyliśmy... szkoda czasu... kiedyś tu jeszcze wrócę ;-)

Na skrzyżowaniu drogi ze szlakiem zamiast odbić ostro w prawo na szlak niebieski rowerowy jedziemy w prawo obok stawu. Myślimy, że to tu ale rybak uświadamia nam: „tu nie ma drogi, jechało takich dwóch jakieś dwadzieścia minut temu i też zawrócili”.
Za te „dwadzieścia minut” mamy mu ochotę wp.... ;-)
Hmmm staw... niby się zgadza ale jednak wracamy do skrzyżowania i okazuje się, że jednak źle pojechaliśmy. Wjeżdżamy na szlak „rowerowy” i robi się lekki hardcore – mokro... bardzo mokro ;-)
Dojeżdżamy do punktu W08.

Izerska Wyrypa 2011 - na punkcie © kosma100


Kolejny łup to W10 - „skrzyżowanie ścieżek”. Trafiamy na niego bez problemu.
Później kierujemy się na punkt W11 - „skrzyżowanie ścieżki i strumienia.
Po drodze trochę się brudzimy... pierwsze kąpiele kałużowo – błotne ;-)

Izerska Wyrypa - na trasie © kosma100


Skutek kąpieli w kałuży ;-)
Izerska Wyrypa - czarna ospa błotna © kosma100


Chwila (minuta) przerwy – uzupełnienie płynów ;-)
Izerska Wyrypa - uzupełnianie płynów © kosma100


Po zaliczeniu Jedenastki kierujemy się na Trzynastkę - „skrzyżowanie ścieżki i strumienia”.
Skręcamy na skrzyżowaniu dróg, odliczamy metry i... NIC... nie ma żadnej drogi...
Wracamy się. W tym momencie dojeżdża Asia i Robert z Rudego Kota. Też krążą i nie mogą znaleźć tego punktu.
Razem szukamy przedzierając się komuś przez podwórko ;-)
Dzięki uprzejmości tubylca, który krzyczy: „tu coś jest!” odnajdujemy punkt. Okazuje się, że można było jechać prosto na skrzyżowaniu i dotarłoby się do punktu – mapa mówi inaczej ;-)

Jedziemy dalej na W14 - „słupek graniczny 11/85 – w dołku”, roszadując się co chwila z Rudym Kotem :)

Na skrzyżowaniu w lesie Rudy Kot jedzie łukiem w prawo, my zatrzymujemy się i analizujemy... nie podoba nam się ten kierunek. Kompas w ruch... zupełnie nam się nie podoba...
Co robić? Jechać za doświadczonymi zawodnikami czy zaufać sobie?
Spojrzenie na Darka... jedziemy tam gdzie uważamy ;-)
Po chwili Rudy Kot też z nami jedzie... stajemy na zjeździe i patrzymy, że Rudy Kot wraca...
Spojrzenie, chwila namysłu, rzut oka na mapę i jedziemy dalej.
Wszystko dobrze idzie do czasu gdy na naszej drodze nie napotykamy ogrodzenia... jakaś szkółka leśna...
Wrrr...
Obchodzimy ogrodzenie i na azymut przemykamy w kierunku punktu.
Wychodzimy już w Czechach ale szybko się orientujemy gdzie jesteśmy i gnamy do punktu.
Zadowoleni zaliczamy W14 i debatujemy czy kot jest przed nami czy za nami ;-)
Izerska Wyrypa - punkt © kosma100


Jedziemy przez Czechy – Dolni Oldris na punkt W12 - „skrzyżowanie ścieżki i strumienia” Ten opis... mam chyba Deja vu ;-)

Kolejny łup i kolejne „ skrzyżowanie ścieżki i strumienia” zaliczamy bez przeszkód.
Następna ofiara to W09 - „skała na szczycie”... skała na szczycie Czubatki.

W drodze na Czubatkę piękne widoki ;-)
Piękne widoki :) Izerska Wyrypa © kosma100


Na Czubatkę trochę wspinania ale na punkcie... miodzio ;-)
Izerska Wyrypa - Czubatka © kosma100


Izerska Wyrypa - na Czubatce © kosma100


Następnie pedalimy na W07 - „świetlica / przystanek PKS” gdzie jest punkt żywieniowy i wcinamy drożdżówki.
Na posiłku spotykamy ponownie Rudego Kota ;-)
Oni jadą w lewo, my w prawo...
Czyli odpuszczają Szóstkę.
My pedalimy na Szóstkę - „zachodni brzeg stawu”.
Zdobywamy go bez problemu i ciśniemy na Czwórkę - „zagłębienie terenu”.
Na punkcie - Izerska Wyrypa © kosma100


Kolejny cel to punkt W03 - „GRODZISKO – na szczycie”. Oj było ciężko, bo grodzisko zdobywaliśmy od najbardziej stromej strony – było trudno tam wejść a co dopiero wejść z rowerem ;-)
Izerska Wyrypa - Białogóra © kosma100


Grodzisko zdobyte, pedalimy dalej ;-)
Przez Wyrębę na W01 - „na szczycie”, następnie przedziurkować W02 - „piaskownię – zachodnią ścianę”.
Izerska Wyrypa - Piaskownia © kosma100


Izerska Wyrypa - na punkcie © kosma100


Po piaskownicy do Henrykowa do ogródka piwnego...
Izerska Wyrypa - W ogródku piwnym © kosma100


Ogródek piwny - Izerska Wyrypa © kosma100


na energizer a nie izobronik... nie poznaję się ;-)

Później Piątka - „przydrożny jar” i baza by oddać kartę startową pierwszego etapu i chwila na małe co nieco.
O 16:30 ruszamy dalej i tu porażka... tracimy 1 godzinę 10 minut na łażenie po polach, zbożach, krzakach w lesie...
W końcu docieramy do jakiejś drogi zjeżdżamy do asfaltu. Odnajdujemy zielony szlak i dojeżdżamy do punktu. 17:45, czyli prawie dwie godziny od zakończenia pierwszego etapu. Porażka.

Modyfikujemy plany. Mało czasu więc tylko szybkie punkty. Dojeżdżamy do Leśnej, a stamtąd w kierunku Zamku Czocha. Czuć zmęczenie. Znów podjazdy. E10 to drzewo w zagłębieniu terenu - odnajdujemy szybko. Jedziemy do Złotego Potoku, gdzie czeka na nas żurek. Szkoda czasu ale potrzebujemy czegoś ciepłego. Dobry żurek, ale tracimy tu jakieś 20 minut.

Po drodze widzimy jak koledzy (bodajże z Ustronia) walczą z łańcuchem. Ratujemy ich narzędziami (Darek im pożycza) i jedziemy dalej.

Kierunek: E12 - pod mostem. Bez problemu.**


Po drodze na pierwszy punkt na wschodzie, tuż po wjechaniu na zielony szlak zaliczam glebę... nie glebę - wystrzał z roweru... upadam z impetem na lewą stronę... boli... boję się, że złamałam obojczyk ale szybko się podnoszę (co by Darek foty nie zdążył zrobić ;p) i tylko boli - jestem cała ;-)

Izerska Wyrypa - pod mostem © kosma100


Dochodzi dwudziesta. Naciskam Darka by już wracać krajówką... inaczej nie zdążymy...
Darek ma parcie na chociaż jeden punkt... ja myślę na zimno i przekonuje Go, że nie ma sensu...
Dziwne... to On zawsze naciska by wracać do bazy... teraz ja naciskam a On się upiera by zaliczyć punkt... no cóż...
Wracamy do bazy o 21:04... pyszny makaron i zimny browar ;-)
Później impreza na środku sali na naszych karimatach, opowieści, pokaz zdjęć, było miło ;-)
Chociaż panowie przy drzwiach nie byli zadowoleni ;-)
Moje nogi... liczyłam, że jak wypije 3 piwa to brud przestanie mi przeszkadzać... i nie będę musiała się myć... umyłam się jednak ;-)
Nogi... po Izerskiej Wyrypie ;-) © kosma100


Impreza super, super widoki, super organizacja, super jazda, po prostu super ;-)
Bardzo ale to bardzo mi się podobało ;-)
Ogólnie jestem niemiłosiernie zadowolona, z pierwszej części bardzo, z drugiej mniej.
W Open lądujemy na 32 miejscu. Wśród kobiet jestem czwarta, Darek jest na 29 miejscu .
Darek, dzięki za partnerstwo w kolejnej imprezie na orientację ;-)

Relacja Darka



* Neith - „Codzienność”.
** to cytat z Darka bloga.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 153.52km
  • Teren 75.00km
  • Czas 09:57
  • VAVG 15.43km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 8 sierpnia 2011 Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Młynek... czy kawowy?


Chciałbym z tobą zatańczyć, ale nie mam prawej nogi.
Chciałbym cię mocno przytulić, ale nie mam prawej dłoni.
Chciałbym popatrzeć na Ciebie, na Ciebie, ale nie mam także głowy.

Bo na imię mam Młynek, a nazwisko Kawowy.
Bo na imię mam Młynek, a nazwisko Kawowy.

Czułem jak swoimi delikatnymi dłońmi
dotykałaś mych żelaznych okuć.
I cały świat zawirował wraz z ruchem
mojej zwariowanej miłością korbki.

Lecz kiedy się zbuntowałem,
i cały zardzewiałem...
Ty zamiast mnie pocieszyć, rzuciłaś mnie do śmieci.
Ty zamiast mnie pocieszyć, rzuciłaś mnie do śmieci.

Chciałbym z tobą zatańczyć, ale nie mam prawej nogi.
Chciałbym cię mocno przytulić, ale nie mam prawej dłoni.
Chciałbym popatrzeć na Ciebie, na Ciebie, ale nie mam także głowy.

Bo na imię mam Młynek, a nazwisko Kawowy.
Bo na imię mam Młynek, a nazwisko Kawowy.*

Wracając do szarej rzeczywistości po KKW 2011
zaczęłam „kończyć” remont mojej chałupy.
A więc gipsowanie all day.
Wyniki gipsowania:
Gipsowanie © kosma100


Gipsowanie © kosma100


Gipsowanie © kosma100

Tydzień urlopu „remontowy” miał być bezalkoholowy ale z racji tego, że jestem alkoholiczką i się napracowałam wieczorkiem nie wstrzymałam i udałam się po Kasztelana do wsiowego sklepu.
I następny wniosek: we wsiowym sklepie lodówki z piwem są wyłączone ale z coca-colą włączone.
Pewnie sprzedawcy są tego zdania, że Klienci kupujący piwo są już podchmieleni.
Nie byłam zadowolona z temperatury Kasztelana.
Tekst piosenki – poznanej na KKW 2011 ;-)
* Janusz Grzywacz - „Młynek Kawowy”.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 1.35km
  • Czas 00:04
  • VAVG 20.25km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wieżyca i dom do góry nogami czyli GKS ciąg dalszy

Dzisiaj z Wiktorem wybraliśmy się na mały objazd okolicy.

Najpierw z Grzybowa do Kościerzyny, następnie Stężyca, Gołubie, Szymbark.
W Szymbarku zwiedzamy dom do góry nogami, browar Szymbark gdzie pije „kufelek” truskawkowego piwa.
Dom do góry nogami - Szymbark © kosma100

Browar Szymbark © kosma100


"Kufelek" truskawkowego piwa z Browaru Szymbark © kosma100


Następnie jedziemy na Wieżycę - najwyższe wzgórze pasma morenowych Wzgórz Szymbarskich o wysokości 328,6 m n.p.m.Tam spotykamy faceta z kozą, który mówi, że mam 45 lat ;-) no cóż...
Z Facetem z kozą © kosma100


Podczas zjazdu zaliczam OMC OTB.
Wracamy przez Sikorzyno zwiedzając Dwór Wybickich.
Fajnie utrzymany, fajny klimat w nim panuje, fajny pomysł na biznes.
Dwór Wybickich © kosma100

Ogród warzywny © kosma100


Dworek Wybickich © kosma100

Wiku i kukurydza © kosma100



Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 64.26km
  • Czas 04:10
  • VAVG 15.42km/h
  • VMAX 45.10km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

KKW dzień 2 - Sobota w Sobotę ;-)

O 6:00 pobudka, śniadanie i o 7:15 ruszamy z Wikiem z Ulesia.
Ekipa KKW gotowa do drogi ;-) © kosma100

W Kłomnicach wsiadamy w pociąg do koluszek.
Ciężko się wsiada z obładowanymi sakwami do pociągu. Dobrze, że jesteśmy we dwoje. Dajemy radę ;-)
W Koluszkach przesiadka – w ostatniej chwili udaje nam się zdążyć na pociąg do Skierniewic.
Z racji tego, że trasę zmieniłam w ostatni dzień przed KKW zdaję sobie sprawę, że dzisiejsza trasa jest zbyt ambitna ale co tam – jedziemy. W każdej chwili możemy zmienić plany – liczy się FUN ;-)
W Skierniewicach lądujemy o 12:00, odwiedzamy Wokulskiego.
Wiku z Wokulskim © kosma100

Na dworcu w Skierniewicach prawie jak w Danii ;-)
Prawie jak w Danii © kosma100

Udajemy się na lodzika na Rynek.
Lodzik na Rynku w Skierniewicach © kosma100

Na tymże rynku molestujemy profesora Pieniążka.
Molestujemy profesora Pieniążka © kosma100

Kościół pw. św. Jakuba Apostoła
Kościół © kosma100

Wyjezdżamy ze Skierniewic. Gdy opuszczamy „bramy miasta” to zaczyna padać :(
Przed nami jazda drogą numer 705. Ubieramy kamizelki odblaskowe i jedziemy.
Zaczyna padać :( © kosma100

Droga, chociaż prowadzi przez Puszczę Bolimowską nie sprawia nam przyjemności, z powodu padającego deszczu i sporego ruchu, w tym pędzących TIRów. Na dodatek droga jest wąska :(
Temu się też spieszyło :/
Ten jechał za szybko... © kosma100

W pewnym momencie zaczyna za nami jechać rowerzysta na składaku. Rozmawiamy – bardzo miły pan, który też sporo jeździ na rowerze. Zagadujemy się i przejeżdżamy boczną drogę, w którą mieliśmy skręcić.
Zawracamy z Wikiem by jechać boczną drogą – wolimy nadrobić kilometrów niż jechać po drodze „terapeutycznej”.
Boczna droga, która prowadzi przez Puszczę Bolimowską jest najpierw szutrowa, później piaszczysta.
Nie przeszkadza nam to – już wolę piachy niż TIRy. Jedzie się bardzo przyjemnie ;-)
:) © kosma100

Wyjeżdżamy z lasu i trafiamy na budowę autostrady.
Budowa autostrady © kosma100

Jadąc „na azymut” docieramy do miejscowości Piasek a następnie do Nieborowa.
W Nieborowie nie możemy niestety zwiedzać parku prowadząc rowery więc Wiku idzie zwiedzać a ja pilnuję rowerów.
Nieborów © kosma100

Zastanawiam się czy jechać z Wiktorem do muzeum sromów ale taka edukacja należy raczej do ojców ;p
Muzeum sromów - 400 ruchomych rzeźb ;-) © kosma100

Z Nieborowa pedalimy niebieskim Szlakiem Książęcym, który prowadzi przez Arkadię do Łowicza.
W Arkadii rezygnujemy ze zwiedzania parku i pedałujemy dalej szlakiem w kierunku Łowicza.
Przed samym Łowiczem łapię kapcia.
Kapeć ;-( © kosma100

Kapeć zrobiony, jedziemy dalej.
W Łowiczu obiado-kolacja. Najpierw obiad, później dogrywka pizzą.
Do obiadu zamawiam zielone piwo, którego jeszcze nie piłam.
Zielone piwo... mniam ;-) © kosma100

Podczas gdy Wiku czeka na pizzę ja idę do IT dowiedzieć się czy są gdzieś w pobliżu schroniska młodzieżowe – nie bardzo nam się uśmiecha spać dzisiaj pod namiotem – jesteśmy zmoknięci.
Gdy wracam dowiaduję się jak to Wiku wzbudził litość u pani barmanki i otrzymał 2 sosy za friko. Wzbudzając litość u następnej pani dostajemy pudełko do zapakowania pizzy na wynos.
W punkcie IT dostałam kontakt do schroniska, które jest w szkole w Sobocie.
Mieliśmy dzisiaj spać w Piątku ale Piątek w sobotę? Nie wypada. Lepsza Sobota w Sobocie ;-)
20:00 ruszamy, późno... 20 km przed nami.
Jedzie się super. Jadąc podziwiamy widoki, przestało padać i pogoda zrobiła się super.
Zaczynamy mieć ochotę na nocleg w namiocie. Mam na uwadze, że dzisiaj był ciężki dzień, a jutro 3-ci dzień wyprawy (gdzie podobno przychodzi kryzys) decyduję więc, że śpimy w schronisku.
O 21:30 jesteśmy pod szkołą, gdzie mieści się schronisko.
Mieliśmy zapłacić: 15 zł za mnie i 12 zł za Wiktora. Płacimy razem 23 zł ;-)
Płacimy i zostajemy sami z kluczami do szkoły ;-)
Niezła miejscówka do spania ;-) © kosma100

Jutro kolejny dzień...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 90.54km
  • Czas 05:47
  • VAVG 15.66km/h
  • VMAX 28.90km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl