Wpisy archiwalne w kategorii
Kosmacz - Powsinoga :)
Dystans całkowity: | 9452.88 km (w terenie 399.00 km; 4.22%) |
Czas w ruchu: | 555:48 |
Średnia prędkość: | 16.98 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.20 km/h |
Liczba aktywności: | 167 |
Średnio na aktywność: | 56.60 km i 3h 20m |
Więcej statystyk |
Poniedziałek, 16 maja 2011
Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;))), Kosmacz - Powsinoga :), Kellysek :), Do pracy / z pracy
Z wizytą u Glebożercy
Byłem w Rijo, byłem w Bajo
Miałem bilet na Hawajo
Byłem na wsi, byłem w mieście
Byłem nawet w Bukareszcie
Wszystko ch** - o ja wam mówię wszystko ch**
Może czasem trochę mniejszy, ale potem jeszcze większy
Byłem w wojsku i w szpitalu
W pierdlu i na kupie szmalu
Byłem w kinie i na plaży
I żonaty cztery razy
Wszystko ch** - o ja wam mówię, ja wam mówię
Może czasem trochę mniejszy, ale potem jeszcze większy*
Rankiem - standardowo - Łosień - Mydlice - Sosnowiec - Stawiki - Katowice.
W drodze do pracy...
Chyba muszę się zaopatrzyć w naklejki (etykiety) „PARKUJĘ JAK SIUSIAK!” ;-)
Po pracy nie wracam do domku. Jadę na Kostuchnę na korepetycje ;-) (dawać, nie brać ;-))
W pracy ktoś dowcipny inaczej zrobił mi kawał zrzucając na manetce z dwójki na jedynkę z przodu... na korbie zostala dwójka...
Dosiadłam rumaka, wpięłam się, stanęłam na pedałach i... nabyłam nowe siniaki ;-)
Dzięki uprzejmości amigi mam wydrukowany plan jak dotrzeć tam nieruchliwymi ulicami.
Jedzie się pięknie do czasu... gdy na zakręcie ulicy szukam drogi w którą mam wjechać.
Przedzieram się przez krzaki... brnę w błotku... oj amigę muszą w tym momencie piec okrutnie policzki ;-)
Jakiś podejrzany jegomość powoli idzie i przygląda mi się z zaciekawieniem... hmmm... nie jestem bojaźliwa ale... włosy mi stają dęba...
Lukam na mapę wydrukowaną na zwykłym papierze... po 10 zgięciu, złożeniu, rozłożeniu, upoceniu wygląda jak... tzn. nie spełnia swojego zadania...
Odnajduję jakąś ścieżynkę i jadę.
Za zakrętem w całej swej tryskającej moczem okazałości ukazuje się moim oczom ów podejrzany jegomość... czasami jednak cieszę się, że mam słaby wzrok ;-)
Wyjazd z lasu i okazuje się, że ląduję u Glebożercy. Nie wpadam w odwiedziny, bo okna zabite dechami i nie odzywa się ostatnio na BS.... może wyjechał do Glebolandii? :D
Gubiąc się jeszcze raz, w końcu docieram do celu.
Ech... ja to taki człek, że bez normalnej mapy nie daję rady ;-)
Elektryczne Gitary - „Wszystko ch*”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Miałem bilet na Hawajo
Byłem na wsi, byłem w mieście
Byłem nawet w Bukareszcie
Wszystko ch** - o ja wam mówię wszystko ch**
Może czasem trochę mniejszy, ale potem jeszcze większy
Byłem w wojsku i w szpitalu
W pierdlu i na kupie szmalu
Byłem w kinie i na plaży
I żonaty cztery razy
Wszystko ch** - o ja wam mówię, ja wam mówię
Może czasem trochę mniejszy, ale potem jeszcze większy*
Rankiem - standardowo - Łosień - Mydlice - Sosnowiec - Stawiki - Katowice.
W drodze do pracy...
Parkuję jak siusiak ;-)© kosma100
Chyba muszę się zaopatrzyć w naklejki (etykiety) „PARKUJĘ JAK SIUSIAK!” ;-)
Po pracy nie wracam do domku. Jadę na Kostuchnę na korepetycje ;-) (dawać, nie brać ;-))
W pracy ktoś dowcipny inaczej zrobił mi kawał zrzucając na manetce z dwójki na jedynkę z przodu... na korbie zostala dwójka...
Dosiadłam rumaka, wpięłam się, stanęłam na pedałach i... nabyłam nowe siniaki ;-)
Dzięki uprzejmości amigi mam wydrukowany plan jak dotrzeć tam nieruchliwymi ulicami.
Jedzie się pięknie do czasu... gdy na zakręcie ulicy szukam drogi w którą mam wjechać.
Przedzieram się przez krzaki... brnę w błotku... oj amigę muszą w tym momencie piec okrutnie policzki ;-)
Jakiś podejrzany jegomość powoli idzie i przygląda mi się z zaciekawieniem... hmmm... nie jestem bojaźliwa ale... włosy mi stają dęba...
Lukam na mapę wydrukowaną na zwykłym papierze... po 10 zgięciu, złożeniu, rozłożeniu, upoceniu wygląda jak... tzn. nie spełnia swojego zadania...
Odnajduję jakąś ścieżynkę i jadę.
Za zakrętem w całej swej tryskającej moczem okazałości ukazuje się moim oczom ów podejrzany jegomość... czasami jednak cieszę się, że mam słaby wzrok ;-)
Wyjazd z lasu i okazuje się, że ląduję u Glebożercy. Nie wpadam w odwiedziny, bo okna zabite dechami i nie odzywa się ostatnio na BS.... może wyjechał do Glebolandii? :D
Ulica na której mieszka Glebożerca© kosma100
Gubiąc się jeszcze raz, w końcu docieram do celu.
Ech... ja to taki człek, że bez normalnej mapy nie daję rady ;-)
Elektryczne Gitary - „Wszystko ch*”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 44.83km
- Czas 02:11
- VAVG 20.53km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 3 maja 2011
Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), W towarzystwie ;), Balaton 2011
Krzaki, śniadanie na trawie, kapeć, huragan, sztorm, ulewa i pan w piance ;-)
Wieje na wieczór wiatr
Śmieje się skrycie
Na rozwidleniu dróg czekają na nas
Strzygi i topielice
Mam głowy zawroty daj mi jakiś znak
Mam głowy zawroty daj mi jakiś znak
Dygoty dygo dygoty
Dygoty dygo dygoty
Dygoty dygo dygoty
Dygoty dygo dygoty
Mam srebrny pierścień i nóż
Cień pada na twoją szyję
Już migotają mi ślepia
Dziś twoją krew wypije
Jak mnie zapalisz wtedy zapłonę
Jak mnie zapalisz wtedy zapłonę
Co do sekundy o księżyca wschodzie
Ja będę gotów ja będę godzien
A wtedy cuda staną się w mig
A wtedy cuda staną się w mig
Mam głowy zawroty daj mi jakiś znak...
Dygoty dygo dygoty...
Kalinowy sad
Dziad i czarodziej
Ranem rosa z drzew kropla po kropli
Kapie mu po brodzie
Mam głowy zawroty daj mi jakiś znak...
Dygoty dygo dygoty...
Usta mam czerwone jak krew
Rozbiegam się po polach
Maki spod sukienki
Masa cała napalona
Jak mnie zapalisz wtedy zapłonę
Jak mnie zapalisz wtedy zapłonę
Chodzę po wodzie zawracam łodzie
Ja jestem Cygan ja jestem złodziej
Usta pól są pełne krwi
Usta pól są pełne krwi
Mam głowy zawroty daj mi jakiś znak... Dygoty dygo dygoty...*
To była nasza miejscówka :)
A tak trzeba było wejść w tą miejscówkę :)
Balaton
Wszyscy uśmiechnięci ;-)
I zadowoleni ;-)
Śniadanie... no może nie na trawie ;-)
Degustujemy batony Balaton.
I piwo Dreher ;-)
Następnie ruszamy dalej.
Najczęściej spotykany tutaj samochód w różnych odmianach ;-)
Ekipa BS na ścieżce rowerowej obok Balatonu... pięknie!!!
Ach! Jak tu pięknie!!!
Ten Pan chyba nie umie parkować, skoro nie ma naklejki tylko stałą rejestrację ;-)
Okazuje się, że Asiczka łapie kapcia.
By nie marnować czasu ruszam z Iskierką do sklepu w celu zakupu izotonika pomocnego przy łataniu kapcia. Rozkładamy się nad Balatonem.
Ekipa BS nad Balatonem part 1
Ekipa BS nad Balatonem part 2
Ekipa BS nad Balatonem part 3
Niektórzy nawet odprawiają jakieś czary... pewnie by móc zostać tu dłużej!
Po załataniu kapcia Balaton zaczyna wyglądać wrogo...
Fale przypominają morskie fale ;-)
Nagle zaczyna wiać tak, że OMC zwiewa mnie z roweru (rower obciążony sakwami a ja kruszynką też nie jestem!).
Dojeżdżamy do baru i zaczyna lać (jakieś przeznaczenie? :D).
Siadamy więc w barze przy izobroniku i langosie ;)
Pan w piance stawia nam... piwo ;-)
Jest fajnie... tu siedzimy już do wieczora.
Wieczorem zbieramy się by przenocować w Szamarko (Donkey Stone), gdzie widać podobno odcisk osiołka.
30 km na wyprawie – po byku, a może raczej po ośle? :D ale nikt nie narzeka – było pięknie! ;-)
Jutro też jest dzień ;-)
*Strachy Na Lachy - "Dygoty".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
Śmieje się skrycie
Na rozwidleniu dróg czekają na nas
Strzygi i topielice
Mam głowy zawroty daj mi jakiś znak
Mam głowy zawroty daj mi jakiś znak
Dygoty dygo dygoty
Dygoty dygo dygoty
Dygoty dygo dygoty
Dygoty dygo dygoty
Mam srebrny pierścień i nóż
Cień pada na twoją szyję
Już migotają mi ślepia
Dziś twoją krew wypije
Jak mnie zapalisz wtedy zapłonę
Jak mnie zapalisz wtedy zapłonę
Co do sekundy o księżyca wschodzie
Ja będę gotów ja będę godzien
A wtedy cuda staną się w mig
A wtedy cuda staną się w mig
Mam głowy zawroty daj mi jakiś znak...
Dygoty dygo dygoty...
Kalinowy sad
Dziad i czarodziej
Ranem rosa z drzew kropla po kropli
Kapie mu po brodzie
Mam głowy zawroty daj mi jakiś znak...
Dygoty dygo dygoty...
Usta mam czerwone jak krew
Rozbiegam się po polach
Maki spod sukienki
Masa cała napalona
Jak mnie zapalisz wtedy zapłonę
Jak mnie zapalisz wtedy zapłonę
Chodzę po wodzie zawracam łodzie
Ja jestem Cygan ja jestem złodziej
Usta pól są pełne krwi
Usta pól są pełne krwi
Mam głowy zawroty daj mi jakiś znak... Dygoty dygo dygoty...*
To była nasza miejscówka :)
Widok z miejscówki do spania© kosma100
A tak trzeba było wejść w tą miejscówkę :)
Wyjście/wejście do miejscówki© kosma100
Balaton
Balaton© kosma100
Wszyscy uśmiechnięci ;-)
Wszyscy uśmiechnięci© kosma100
I zadowoleni ;-)
Jest pięknie!© kosma100
Śniadanie... no może nie na trawie ;-)
Śniadanie na ławce© kosma100
Degustujemy batony Balaton.
Batoniki Balaton nad Balatonem ;-)© kosma100
I piwo Dreher ;-)
Degustacja Drehera© kosma100
Następnie ruszamy dalej.
Najczęściej spotykany tutaj samochód w różnych odmianach ;-)
Popularny wóz na Węgrzech ;-)© kosma100
Ekipa BS na ścieżce rowerowej obok Balatonu... pięknie!!!
Ekipa BS nad Balatonem© kosma100
Ach! Jak tu pięknie!!!
Balaton© kosma100
Ten Pan chyba nie umie parkować, skoro nie ma naklejki tylko stałą rejestrację ;-)
Parkujesz jak...© kosma100
Okazuje się, że Asiczka łapie kapcia.
By nie marnować czasu ruszam z Iskierką do sklepu w celu zakupu izotonika pomocnego przy łataniu kapcia. Rozkładamy się nad Balatonem.
Ekipa BS nad Balatonem part 1
Ekipa BS nad Balatonem part 1© kosma100
Ekipa BS nad Balatonem part 2
Ekipa BS nad Balatonem part 2© kosma100
Ekipa BS nad Balatonem part 3
Ekipa BS nad Balatonem part 3© kosma100
Niektórzy nawet odprawiają jakieś czary... pewnie by móc zostać tu dłużej!
Odprawianie czarów ;-)© kosma100
Po załataniu kapcia Balaton zaczyna wyglądać wrogo...
Groźny Balaton© kosma100
Fale przypominają morskie fale ;-)
Balaton - jak morze© kosma100
Nagle zaczyna wiać tak, że OMC zwiewa mnie z roweru (rower obciążony sakwami a ja kruszynką też nie jestem!).
Dojeżdżamy do baru i zaczyna lać (jakieś przeznaczenie? :D).
Siadamy więc w barze przy izobroniku i langosie ;)
Langos© kosma100
Pan w piance stawia nam... piwo ;-)
Jest fajnie... tu siedzimy już do wieczora.
Uzupełniamy płyny© kosma100
Wieczorem zbieramy się by przenocować w Szamarko (Donkey Stone), gdzie widać podobno odcisk osiołka.
Szamarko© kosma100
30 km na wyprawie – po byku, a może raczej po ośle? :D ale nikt nie narzeka – było pięknie! ;-)
Jutro też jest dzień ;-)
*Strachy Na Lachy - "Dygoty".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 33.26km
- Czas 02:07
- VAVG 15.71km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 2 maja 2011
Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), Ponad 50 km ;), W towarzystwie ;), Balaton 2011
Szekesfehervar - Balatonfuzfo (Węgry) ;-)
Pobudka o 7:30. W drodze do porannej toalety (czyt. las) spotykam dwa kicające zające.
Pakowanie, składanie namiotów, śniadanie i kawa.
Rankiem byłam ciekawa w sąsiedztwie czego się rozbiliśmy wczoraj okolo północy.
Urok (oraz niebezpieczeństwo) rozbijania namiotów po zmroku wiąże się z tym, że nigdy nie wiadomo co jest parę metrów obok – czy przepaść, czy jezioro, czy pasieka ;-)
Tym razem miejscówka bezpieczna – z jednej strony las, z drugiej pola.
9:40 ruszamy do Tac, gdzie zamierzamy zwiedzić ruiny antycznego miasta.
Niebo błękitne (w końcu! - po dwóch dniach deszczowych).
Nie dziwne więc, że mordy same się śmieją ;-)
Zwiedzamy ruiny w Tac.
Zagadka: Co to? :D
Ruiny.
Niektórzy zajęci są robieniem zdjęć.
Niektórzy pozowaniem ;-)
Następnie pedalimy dalej.
Po drodze fotografuję pomnik komunistyczny.
Wpadamy do sklepu by zjeść posiłek i zdegustować kolejnego węgierskiego browca.
Tym razem Borsodi.
Niektórzy nie znają umiaru ;-)
Ale jak to mówią: „Padłeś? Powstań!”
Po drodze było kilka króciutkich odpoczynków.
Buszujący w zbożu... nie w zbożu – w rzepaku ;-)
Po drodze zwiedzamy kilka ciekawych miejsc.
W Zabrzu jest bardziej klimatyczny...
No i w końcu docieramy do Balatonu. Stykamy się z nim w miejscowości Balatonfuzfo.
Chwila przerwy na browara ;-)
Ścieżki rowerowe na Węgrzech zachwycają. Jesteśmy jednak 100 lat do tyłu :(
Znajdujemy wspaniałą miejscówkę na nocleg i ognisko. Przedzieramy się przez krzaki by mieć taki widok:
I to wszystko za darmo ;-)
Ognicho, wino, widoczki... było pięknie ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
Pakowanie, składanie namiotów, śniadanie i kawa.
Rankiem byłam ciekawa w sąsiedztwie czego się rozbiliśmy wczoraj okolo północy.
Urok (oraz niebezpieczeństwo) rozbijania namiotów po zmroku wiąże się z tym, że nigdy nie wiadomo co jest parę metrów obok – czy przepaść, czy jezioro, czy pasieka ;-)
Tym razem miejscówka bezpieczna – z jednej strony las, z drugiej pola.
Miejscówka do spania Węgry© kosma100
9:40 ruszamy do Tac, gdzie zamierzamy zwiedzić ruiny antycznego miasta.
Niebo błękitne (w końcu! - po dwóch dniach deszczowych).
Błękit nieba... cóż można chcieć więcej na wyprawie rowerowej?© kosma100
Nie dziwne więc, że mordy same się śmieją ;-)
Wszyscy się radują ;)© kosma100
Zwiedzamy ruiny w Tac.
Zagadka: Co to? :D
Zagadka: co to jest? :D© kosma100
Ruiny.
Ruiny w Tac© kosma100
Ruiny w Tac© kosma100
Ruiny w Tac© kosma100
Ruiny w Tac© kosma100
Niektórzy zajęci są robieniem zdjęć.
Młynarz foci ;-)© kosma100
Niektórzy pozowaniem ;-)
Ekipa BS na Węgrzech, dokładniej w Tac© kosma100
Bikerzy na ruinach w Tac© kosma100
Ach... w Tac© kosma100
Następnie pedalimy dalej.
Po drodze fotografuję pomnik komunistyczny.
Pomnik© kosma100
Wpadamy do sklepu by zjeść posiłek i zdegustować kolejnego węgierskiego browca.
Posiłek przy sklepie© kosma100
Tym razem Borsodi.
Niektórzy nie znają umiaru ;-)
Znać umiar w piciu ;)© kosma100
Ale jak to mówią: „Padłeś? Powstań!”
Padłeś? Powstań!© kosma100
Po drodze było kilka króciutkich odpoczynków.
Odpoczynek na trasie ;)© kosma100
Buszujący w zbożu... nie w zbożu – w rzepaku ;-)
Buszujący w rzepaku ;-)© kosma100
Po drodze zwiedzamy kilka ciekawych miejsc.
Okno... na świat ;)© kosma100
W Zabrzu jest bardziej klimatyczny...
Cmentarz Żydowski© kosma100
No i w końcu docieramy do Balatonu. Stykamy się z nim w miejscowości Balatonfuzfo.
Balaton - Węgry ;)© kosma100
Chwila przerwy na browara ;-)
Chwila odpoczynku na browara ;)© kosma100
Balaton© kosma100
Ścieżki rowerowe na Węgrzech zachwycają. Jesteśmy jednak 100 lat do tyłu :(
Ścieżki rowerowe na Węgrzech© kosma100
Znajdujemy wspaniałą miejscówkę na nocleg i ognisko. Przedzieramy się przez krzaki by mieć taki widok:
Miejscówka do spania... piękny widok ;-)© kosma100
Widok z miejscówki do spania ;)© kosma100
Widok z miejscówki do spania ;)© kosma100
I to wszystko za darmo ;-)
Ognicho, wino, widoczki... było pięknie ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 69.45km
- Czas 03:55
- VAVG 17.73km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 1 maja 2011
Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), Ponad 100 km ;), W towarzystwie ;), Balaton 2011
Budapeszt - Szekesfehervar
Po wczorajszym zmoknięciu i zmarznięciu mamy nadzieje, że poranek powita nas słońcem. Niestety – pada deszcz :(
Po śniadaniu ruszamy z Dunakeszi do Budapesztu.
Zmoknięci ale szczęśliwi.
Mieliśmy w planach zwiedzanie Budapesztu ale decydujemy się zwiedzić go za tydzień – jak wrócimy z Balatonu – nie ma sensu w deszczu :(
Synagoga.
Rączki opadają.
Muzeum komunizmu.
W Erd zajeżdżamy na obiad do Chińczyka. Za niecałe 10 zł spora porcja pysznego kurczaka z warzywami.
Następnie zatrzymujemy się nad jeziorem Velence w celu degustacji węgierskiego piwa.
Odwiedzamy Szekesfehervar – pierwszą historyczną stolicę Węgier.
Następnie znajdujemy miejscówkę na nocleg pod lasem, przy drodze.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
Po śniadaniu ruszamy z Dunakeszi do Budapesztu.
Zmoknięci ale szczęśliwi.
Pada... :(© kosma100
Mieliśmy w planach zwiedzanie Budapesztu ale decydujemy się zwiedzić go za tydzień – jak wrócimy z Balatonu – nie ma sensu w deszczu :(
Synagoga.
Synagoga w Budapeszcie© kosma100
Rączki opadają.
Rączki opadają© kosma100
Muzeum komunizmu.
Park Komunizmu Budapeszt© kosma100
Muzeum komunizmu© kosma100
W Erd zajeżdżamy na obiad do Chińczyka. Za niecałe 10 zł spora porcja pysznego kurczaka z warzywami.
Obiad u Chińczyka© kosma100
Następnie zatrzymujemy się nad jeziorem Velence w celu degustacji węgierskiego piwa.
Degustacja soproni© kosma100
Jezioro Velence© kosma100
Zamek© kosma100
Odwiedzamy Szekesfehervar – pierwszą historyczną stolicę Węgier.
Szekesfehervar© kosma100
Szekesfehervar© kosma100
Szekesfehervar© kosma100
Następnie znajdujemy miejscówkę na nocleg pod lasem, przy drodze.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 112.45km
- Czas 06:37
- VAVG 16.99km/h
- VMAX 43.70km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 30 kwietnia 2011
Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), W towarzystwie ;), Balaton 2011
Budapeszt
30 kwietnia ruszyłam wraz z Asiczką, Młynarzem i Iskierką na podbój Budapesztu i Balatonu.
Do Budapesztu, a dokładniej do Dunakeszi dotarliśmy samochodami, gdzie pozostawiliśmy blachosmrody i pojechaliśmy po 17-tej zwiedzić Budapeszt.
Piękne miasto.
Najpierw wizyta nad Dunajem w Dunakeszi.
Chciałam pojechać traktorem ale nie odpalił ;-)
Rundka po mieście, zdjęcia, zwiedzanie.
Parlament.
Komuś się pomyliło, miało być przez „S” ;-)
Na baszcie rybackiej dopada nas deszcz. Chcemy go przeczekać, niestety czas mija, my marzniemy a deszcz nie przestaje padać :( postanawiamy wrócić w deszczu do samochodów.
Jedziemy w deszczu. Przy samochodach jesteśmy około 1:00. Dobrze, że nie musimy rozkładać namiotów – dzisiaj nocleg w samochodach.
Przemoknięci, zmarznięci ale szczęśliwi idziemy spać.
Jutro ruszamy nad Balaton ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
Do Budapesztu, a dokładniej do Dunakeszi dotarliśmy samochodami, gdzie pozostawiliśmy blachosmrody i pojechaliśmy po 17-tej zwiedzić Budapeszt.
Piękne miasto.
Budapeszt nocą© kosma100
Najpierw wizyta nad Dunajem w Dunakeszi.
Dunaj w Dunakeszi© kosma100
Chciałam pojechać traktorem ale nie odpalił ;-)
Traktor ;-)© kosma100
Rundka po mieście, zdjęcia, zwiedzanie.
Parlament.
Parlament w Budapeszcie© kosma100
Budapeszt© kosma100
Komuś się pomyliło, miało być przez „S” ;-)
Kozma?© kosma100
Budapeszt - most łańcuchowy, w tle baszta rybacka© kosma100
Budapeszt© kosma100
Na baszcie rybackiej dopada nas deszcz. Chcemy go przeczekać, niestety czas mija, my marzniemy a deszcz nie przestaje padać :( postanawiamy wrócić w deszczu do samochodów.
Jedziemy w deszczu. Przy samochodach jesteśmy około 1:00. Dobrze, że nie musimy rozkładać namiotów – dzisiaj nocleg w samochodach.
Przemoknięci, zmarznięci ale szczęśliwi idziemy spać.
Jutro ruszamy nad Balaton ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 42.70km
- Czas 02:48
- VAVG 15.25km/h
- VMAX 31.80km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 24 kwietnia 2011
Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Szwankujacy budzik ;-)
W końcu dojdziemy tam, dokąd zmierzamy,
Pomimo przeszkód które są przed nami,
Pomimo kłód rzucanych nam pod nogi,
Nie zawrócimy z raz wybranej drogi
W końcu znajdziemy to,
o czym śnimy wciąż,
Nieważne ile czasu nam to zajmie,
Będziemy szli uparcie wciąż do przodu,
Nie patrząc na to co zostaje z tyłu,
Nie czując wokół przeraźliwego chłodu
W końcu znajdziemy to,
o czym śnimy wciąż,
A gdyby się tym razem nie udało,
Za jakiś czas zbierzemy nowe siły,
Znajdziemy cel którego wciąż szukamy,
Znajdziemy to o czym ciągle śnimy
Wczorajszą wycieczkę zakończyłam na Helence. Nastawiłam budzik na 6:00 - by ruszyć przed świątecznym śniadaniem do domku w celach remontowo-budowlanych.
Okazało się jednak, że jakieś palce przestawiły mój budzik na 9:00.
I tak budzę się o 6:10 i dziwię się, że budzika nie słyszałam... gdy odkrywam zagadkę wybucham śmiechem ;-)
I jak tu nie zostać na śniadaniu? :D
Później gra w robale i ruszam po 12:00.
Rano padało, gdy ruszam nie pada ale jest chłodno. Pożyczam bluzę od Wiktora i pedalę na wschód.
Helenka - Stolarzowice.
Tam sprawdzam jak idą pracę nad autostradą.
Autostrada ;-)© kosma100
Dalej Radzionków. Pięciolinia? :D
Pięciolinia?© kosma100
Dojeżdżam do Świerklańca
Świerklaniec© kosma100
Świerklaniec© kosma100
Świerklaniec© kosma100
Przypadkiem trafiam na bunkier - Wymysłów - bunkier Obszaru Warownego Śląsk.
Bunkier Obszaru Warownego "Śląsk" Wymysłów© kosma100
Natrafiam na całkiem dłuuuuuuuuuuuuugi dźwig
Dłuuugi... dźwig ;-)© kosma100
Dojeżdżam do Rogoźnika
Rogoźnik© kosma100
Rogoźnik© kosma100
Po drodze, w Rogoźniku napotykam całkiem ciekawy obiekt - niektórych może to zaciekawi ;-)
Rogoźnik© kosma100
Rogoźnik© kosma100
Rogoźnik© kosma100
Rogoźnik© kosma100
Rogoźnik© kosma100
Focę ruiny i jadę dalej. I tu błąd nawigacyjny :(
Jak ja mam dobrze jeździć w rajdach na orientację jak popełniam takie błędy?
Optymistyczny akcent w tej pomyłce jest taki, że trafiam na drugie jeziorko w Rogoźniku
Rogoźnik again© kosma100
Potem napotykam na polskie San Francisco
Polskie San Francisco© kosma100
Dalej: Góra Siewierska - Dąbie - Toporowice- Przeczyce.
Przeczyce ;)
Przeczyce© kosma100
Przeczyce© kosma100
Z Przeczyc na Pogorię (tutaj jest mi strasznie zimno i zastanawiam się czy nie jechać już do domu... ale postanawiam zwiedzić jeszcze Pogorię ;)
Pogoria IV
Pogoria IV© kosma100
Kolejna Trójka
Pogoria III© kosma100
Z Pogorii niestandardowo - przez Antoniów ;)
Szybka, świąteczna wizyta u Taty i dom.
Jak ja nie lubię świąt... ale te były nawet fajne a jutro... ;-)
* Cela nr 3 - "Droga do celu".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 72.95km
- Czas 03:49
- VAVG 19.11km/h
- VMAX 38.95km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 23 kwietnia 2011
Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), Ponad 100 km ;), W towarzystwie ;)
Pustynia Błędowska (a karawana jedzie dalej ;-))
Dzisiaj umówiona byłam z Yoasią i Olem na wspólne pedalenie.
Ruszam z Łośnia do Ząbkowic na stację PKP, gdzie czeka już Olo.
Przyjeżdża pociąg, z którego wysiada Yoasia i już w komplecie ruszamy w kierunku Pustyni Błędowskiej.
W Łośniu sesja zdjęciowa przy pomniku Żołnierzy.
Urwał się z karawanny
Pasące się sweterki
Pustynia Błędowska
Z Pustyni jedziemy do Klucz, gdzie Olo zaprowadza nas w magiczne miejsce - stawy ukryte w lesie... fajnie tu :-)
Ze stawów ruszamy szlakiem do wieży widokowej.
Zarośnięta pustynia.
Skadś to pamiętam ;-)
Z wieżą w tle
Z Kluczy jedziemy do Bolesławia. Droga jak stół - jedzie się pięknie ;-)
Z Bolesławia jedziemy do Sławkowa. Na Rynku w Sławkowie.
Miło - budują ścieżki rowerowe ;-)
Ze Sławkowa czerwonym szlaiem jedziemy do Okradzionowa.
Na ostro
Młyn w Okradzionowie
Stokrotka...
Okradzionów
Z Okradzionowa do Łośnia. Zalew w Łośniu
Z Łośnia do Gołonoga na dworzec PKP, gdzie żegnamy się z Yoasią i jedziemy na Pogorię II, bo niektórzy mieli wcześniej problemy z trafieniem tutaj ;)
Pogoria II
Z Pogorii II na Pogorię III, objeżdżamy Pogorię i jedziemy na Zieloną.
Kolejne ścieżki rowerowe w budowie - miło ;-)
Z Zielonej do Łagiszy, a nastęnie do Grodźca.
Zwiedzamy Cementownię Grodziec. Fajny klimat. jeszcze tu wrócę ;-)
W Grodźcu żegnam się z Olem - On wraca, ja jadę w kierunku Zabrza.
Wojkowice - Bobrowniki - Piekary Śląskie - Stolarzowice - Helenka.
Budujemy drogi...
Było super! Dziękuję współtowarzyszom pedalenia za miło spędzone chwile :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Ruszam z Łośnia do Ząbkowic na stację PKP, gdzie czeka już Olo.
Dworzec PKP w Ząbkowicach© kosma100
Przyjeżdża pociąg, z którego wysiada Yoasia i już w komplecie ruszamy w kierunku Pustyni Błędowskiej.
W Łośniu sesja zdjęciowa przy pomniku Żołnierzy.
Pomnik Żołnierzy© kosma100
Urwał się z karawanny
Wielbląd© kosma100
Pasące się sweterki
Pasące się sweterki© kosma100
Pustynia Błędowska
Pustynia Błędowska© kosma100
Pustynia Błędowska© kosma100
Z Pustyni jedziemy do Klucz, gdzie Olo zaprowadza nas w magiczne miejsce - stawy ukryte w lesie... fajnie tu :-)
Staw w Sławkowie© kosma100
Staw w Kluczach© kosma100
Pięknie...© kosma100
Staw w Kluczach© kosma100
Na ostro ;-)© kosma100
Ze stawów ruszamy szlakiem do wieży widokowej.
Zarośnięta pustynia.
Zarośnięta pustynia© kosma100
Skadś to pamiętam ;-)
Wieża© kosma100
Z wieżą w tle
Z wieżą w tle© kosma100
Z Kluczy jedziemy do Bolesławia. Droga jak stół - jedzie się pięknie ;-)
Jak stół...© kosma100
Z Bolesławia jedziemy do Sławkowa. Na Rynku w Sławkowie.
Na rynku w Sławkowie© kosma100
Miło - budują ścieżki rowerowe ;-)
Budujemy ścieżki rowerowe© kosma100
Ze Sławkowa czerwonym szlaiem jedziemy do Okradzionowa.
Woda ;)© kosma100
Na ostro
Na ostro ;-)© kosma100
Młyn w Okradzionowie
Młyn w Okradzionowie :)© kosma100
Stokrotka...
Stokrotka... ;-)© kosma100
Okradzionów
Okradzionów© kosma100
Z Okradzionowa do Łośnia. Zalew w Łośniu
Zalew w Łośniu© kosma100
Z Łośnia do Gołonoga na dworzec PKP, gdzie żegnamy się z Yoasią i jedziemy na Pogorię II, bo niektórzy mieli wcześniej problemy z trafieniem tutaj ;)
Pogoria II© kosma100
Pogoria II
Pogoria II© kosma100
Z Pogorii II na Pogorię III, objeżdżamy Pogorię i jedziemy na Zieloną.
Kolejne ścieżki rowerowe w budowie - miło ;-)
Ścieżka rowerowa w budowie© kosma100
Z Zielonej do Łagiszy, a nastęnie do Grodźca.
Zwiedzamy Cementownię Grodziec. Fajny klimat. jeszcze tu wrócę ;-)
Cementownia w Grodźcu© kosma100
Cementownia w Grodźcu© kosma100
Cementownia Grodziec© kosma100
Cementownia Grodziec© kosma100
W Grodźcu żegnam się z Olem - On wraca, ja jadę w kierunku Zabrza.
Wojkowice - Bobrowniki - Piekary Śląskie - Stolarzowice - Helenka.
Budujemy drogi...
Budujemy autostadę© kosma100
Budujemy autostrade© kosma100
Było super! Dziękuję współtowarzyszom pedalenia za miło spędzone chwile :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 114.89km
- Czas 05:56
- VAVG 19.36km/h
- VMAX 41.10km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 19 kwietnia 2011
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), Ponad 50 km ;), W oczojebnej kamizelce, W towarzystwie ;)
Z pracy - rowerowo niestandardowo ;-)
Boisz się gdy zapadnie zmrok
Spokojny dzień lecz niebezpieczna noc
Unikasz bocznych ulic, ale musisz się zanurzyć
W bagno wielkich miast gdzie blask neonów zgasł a tam
Pijany gówniarz - bije cię w pysk
Pijany gówniarz - żylety błysk
Uciekasz stąd nie zastanawiasz się
Skąd też się wziął społeczny problem ten
Porządny tatuś mama dobra też
a synek pije i bije czasem też
W sercu twym wyrósł nienawiści mur
Ale się zastanów co robi synek twój
Ty gonisz za forsą, on ma wolny czas
W bocznej ulicy porżnął komuś twarz
Pijany gówniarz - w kieszeni bełt
Pijany gówniarz - zeszmacił się*
„Uciekam” z pracy punktualnie czyli o 16:00 – dzisiaj dane będzie mi poznać w realu Yoasię ;-)
Już kiedyś miałyśmy wspólnie popedałować ale zrządzenie losu przeszkodziło nam w realizacji tego planu.
Wczoraj tunel na Murckowskiej malowali grafficiarze – nice ;-)
graffitti murckowska© kosma100
Z Katowic do Sosnowca, mam jeszcze trochę czasu więc pedalę do Castoramy po uchwyty na lustro, wieszaczki do wieszaka własnej produkcji i wkręty ;-)
Następnie wracam do Sosnowca na dworzec.
Dworzec pkp Sosnowiec© kosma100
Tarabanię się (inaczej tego nie można nazwać) na peron i czekam na Bikestatsowiczkę.
Pociąg przed tym, którym ma przyjechać Asia nadjezdża piękny. Przez chwilę myślę, że może wszystkie pociagi tej relacji jezdżą takie piękne.
Ładny pociąg© kosma100
Niestety Osoba na którą czekam przyjeżdża znanym nam wszystkim złomem ;-)
Ładny pociąg nie© kosma100
Powitanie, uściski, buziaki – jednym słowem mnóstwo radości ;-)
Szybko omawiamy nasze plany. Mówię Yoasi, że od dłuzszego czasu mam niespełnione pragnienie – lodzik w McDonaldzie ;)
No to jedziemy do McDonalda na lodzika.
Ja, zgodnie z Prawem Murphy'ego wybieram kolejkę, która tylko z pozoru była krótsza.
Pani obok obsłużyła 6 klientów a ja stalam jako następna u pana flegmatyka.
Yoasia dorwała w tym czasie aparat i fociła motocyklistów ;-)
Hmm... no tak benzyna po 5,00 zł ;-)
Motocykliści... bo benzyna po 5,00 zł ;-)© kosma100
Zagłębie!!! Sosnowiec!!! ;-)
Zagłębie!!! Sosnowiec!!!© kosma100
Po lodzikach jedziemy pośmigać po okolicznych stawach – ładnie tu – nigdy nie eksplorowałam tych terenów.
Stawiki ;-)© kosma100
Nawet Yoasi się podoba ;)
Ach jak tu pięknie!© kosma100
A muszki atakują. Pomimo że nie jestem głodna zjadam jedną, moja towarzyszka bierze ze mnie przykład ;)
Muszki....© kosma100
Yoasia oprowadza mnie po okolicy. Na mostku robimy sobie sesję zdjęciową ;-)
Sesja nr 1© kosma100
Sesja nr 2© kosma100
Sesja nr 3© kosma100
Później Yoasia ciągnie mnie po nasypie kolejowym w jakieś zapomniane miejsca...
Sosnowieckie klimaty ;-)© kosma100
… i zapomniane dzielnice...
Zapomniana dzielnica© kosma100
gdzie używają nowej ortografii
Z ortografią tam na bakier ;)© kosma100
i Ona tu sama kiedyś jeździła – lubi Dziewczyna adrenalinę ;-)
Zapomniana dzielnica© kosma100
Uciekamy stamtąd trafiając na kolejne jeziorko.
Stawiki w Sosnowcu© kosma100
Ach to jeziorko też mi się podoba :)© kosma100
Następnie „wpadamy” na olo81.
Chcę przedstawić ich wzajemnie... okazuje się, że znają się – chodzili do tej samej szkoły ;-) ach jaki ten świat jest mały!
Gawędzimy jakieś pół godziny, Yoasia – odważna bestia postanawia przejechać się na ostrym...
Jedzie!
Yoasia na ostrym!© kosma100
Po czym odkrywa, że nie umie hamować i z powrotem prowadzi rower ;)
Wymiękła... ;-)© kosma100
Ja próbowałam ostatnio u mavica... próba zakończona fiaskiem.
Następnie Yoasia jedzie na masaż, a my w kierunku Łośnia.
Po drodze dowiaduję się o fajnych miejscach, w okolicy, których jeszcze nie odwiedziłam.
Olo odprowadza mnie do Strzemieszyc... Rozjezdżamy się - On w kierunku Dąbrowy, ja w kierunku Łośnia.
Ubieram oczoj... kamizelkę i trzymam w ręku moją lampkę (zapomniałam, że ostatnio na Mini Odyseję ściągnęłam mocowanie do lampki).
Strasznie się jechało drogą Strzemieszyce – Łosień ale przeżyłam, dojechałam...
Boję się...
Dzięki za miłe towarzystwo i... do soboty ;-)
*KSU - „Pijany gówniarz”
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 57.26km
- Czas 03:09
- VAVG 18.18km/h
- VMAX 39.70km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 17 kwietnia 2011
Kategoria Czarna lista kierowców bałwanów, Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Czerwonoświatłowy poranek
Piersi twe pięknie wezbrane całowałem
Włosy twe falowały rozrzucone w trawie
Powietrze na amen samo się składało
Czasem tylko uklękło na jedno kolano
W modlitwie ważki nieruchomo stały
Nad liściem zadumane czy nad sobą
Z rozkazu serca ognia powietrza i wody
Wchodziliśmy razem po gorących schodach
Jak sarny spłoszone biegły nasze dłonie
Bo za ręce nas prowadził biały topór słońca
Obcinał gałęzie sosnom te strzelały w niebo
Coraz bardziej szalone w ucieczce przed śmiercią
I nagle wybuchła równina przed nami
Szeroko otwarte oczy dziwiły się same
Mówiłaś jak w gorączce pokazując dzwonki
Że ich ślady prosto do nieba prowadzą
Dzisiaj chyba wszystkie światła, które mijałam po drodze zatrzymywały mnie świecąc na czerwono...
Po wczorajszej Mini Odysei wylądowałam na Helence by uczcić / opłakiwać 4 miejsce. Dzięki za wspaniałą (jak zwykle) gościnę ;-)
Rano pobudka o 5:00... ech jeszcze chwila... wstałam o 5:45 i przed 7:00 ruszam do domku.
Schodzę z rowerem i sakwami z IV piętra. Ciepło. Wychodzę przed blok... brrr! Zimno! Ubieram kurtkę (wyszłam tylko w bluzce z długim rękawem ale cienkiej).
Widoczki miłe ;-)
Poranna Helenka© kosma100
Trochę łyso tu...
Łysawy Bytom© kosma100
Poranny Bytom...
Poranny Bytom© kosma100
W Bytomiu kretyn wyprzedza mnie na trzeciego (na dwupasmówce) ocierając się prawie o mnie. Ten trzeci, który jechał równolegle z nami to radiowóz drogówki... panowie nie zareagowali... no comments.
Ale czego tu oczekiwać jak wezwani do potrąconej rowerzystki zastanawiają się w ogóle czy zgłosić kolizję...
Po 30 km jestem w domku.
Mydlice© kosma100
Ups! W tym „domku” nie mieszkam od grudnia... do nowego miejsca zamieszkania zostało jeszcze 15 km.
Pedalę więc dalej patrząc na prace na moim byłym osiedlu.
Burzone Mydlice© kosma100
W Strzemieszycach focę czerwony pomnik.
Czerwony pomnik© kosma100
Dojeżdżam do domku... fajnie się jechało ;-)
A na podwórku wita mnie jakiś dziki lokator ;-)
Dziki lokator na podwórku ;-)© kosma100
Pora się zabrać do pracy...
* SDM - „Z rozkazu serca, ognia, powietrza i wody”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 46.20km
- Czas 02:33
- VAVG 18.12km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 15 kwietnia 2011
Kategoria 100 km OMC, Kosmacz - Powsinoga :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Na Mini Odyseję ;-)
Rzuciły się kwiaty na polne drogi
Czerwone róże na czerwone czołgi
Czerwone róże na czerwone czołgi
Piła Tango
Kłopotów chmary i chmur potoki
Czerwone obłoki na czerwone samoloty
Czerwone obłoki na czerwone samoloty
Ponad rzecz realną
Przed okamgnieniami
Krew płynie z szafy
Strumieniami
W całym niebie rewolucja w całym niebie pożar wielki
Czerwone anioły na czerwone sukienki
Czerwone anioły na czerwone sukienki
Piła Tango
Słodkie dintojry i grzeszne rozkosze
Czerwone noże na czerwone warkocze
Czerwone noże na czerwone warkocze*
Z racji tego, że na początku roku Bułgarskie Centrum miało jechać na Harpagana miałam dzisiaj dzień urlopu.
Zmieniliśmy zdanie i postanowiliśmy z moim Rowerowym Partnerem jechać na Mini Odyseję, kosztem Harpagana. Nie dorośliśmy jeszcze do niego... ale jak będziemy duzi to na pewno tam pojedziemy ;-)
Po załatwieniu obowiązków, pakuję sakwy i o godzinie 11:30 ruszam w kierunku Miechowa.
Łosień – Błędów – Chechło – Kwaśniow – Bydlin.
Rower ;)© kosma100
Sakwy na rowerze, brak pośpiechu, brak problemów powodują, że czuję klimat wyprawy... rozmyślam o najbliższym wypadzie na Balaton... fajnie się jedzie. Zachwycam się widokami. Zadowolona pedałuję przez pola i lasy.
Widok :)© kosma100
Coś dla Młynarza ;-)
Coś dla Młynarza© kosma100
Umarłe drzewa proszą o litość© kosma100
Przejezdżam przez Wolbrom i za radą kumpla kieruję się na boczną drogę. Ostro pod górę – ostrzegał mnie :)
Na górze krzyż.
Krzyż© kosma100
Po drodze mijam dziwną wodę...
Dziwna woda© kosma100
Czemu dziwna?
Wodna kapliczka© kosma100
Podziwiam widoki, co chwila zatrzymuję się by cyknąć fotę.
Słupy© kosma100
Pola...© kosma100
Ląduje we wsi Wielkanoc ;-) - tak o sobie piszą: „Miejscowość o niezwykłej nazwie, jedynej w Polsce i wśród trzech na świecie. Pierwsze wzmianki o Wielkanocy sięgają 1382 r., a w 1768 r. ślub tutaj wziął legendarny podróżnik Maurycy Beniowski”.
No to w tym roku Wielkanoc mam już zaliczoną ;-)
Wielkanoc© kosma100
Dojeżdżam do Miechowa, 64 km na liczniku.
Miechów© kosma100
Zostawiam sakwy w MDK-u i ruszam pojeździć po okolicy.
Polami...
Pola...© kosma100
Wpadam także na kolację do karczmy gdzieś po drodze.
Kolacja© kosma100
Później jadę na skróty przez las...
„Jadę” to nadinterpretacja ;-)
W lesie... hmmm bloto...© kosma100
Grube opony ;-)© kosma100
Dojeżdżam do MDK-u gdzie czeka na mnie jeszcze koncert :) i pogawędki z dyrektorem MDK-u.
Idę spać, nie mogąc się doczekać jutra...
* Strachy na Lachy - „Krew z szafy”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 98.70km
- Czas 05:39
- VAVG 17.47km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze