Wpisy archiwalne w kategorii
W towarzystwie ;)
Dystans całkowity: | 23465.49 km (w terenie 1491.71 km; 6.36%) |
Czas w ruchu: | 1358:23 |
Średnia prędkość: | 17.25 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.84 km/h |
Liczba aktywności: | 449 |
Średnio na aktywność: | 52.26 km i 3h 01m |
Więcej statystyk |
Poniedziałek, 2 maja 2011
Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), Ponad 50 km ;), W towarzystwie ;), Balaton 2011
Szekesfehervar - Balatonfuzfo (Węgry) ;-)
Pobudka o 7:30. W drodze do porannej toalety (czyt. las) spotykam dwa kicające zające.
Pakowanie, składanie namiotów, śniadanie i kawa.
Rankiem byłam ciekawa w sąsiedztwie czego się rozbiliśmy wczoraj okolo północy.
Urok (oraz niebezpieczeństwo) rozbijania namiotów po zmroku wiąże się z tym, że nigdy nie wiadomo co jest parę metrów obok – czy przepaść, czy jezioro, czy pasieka ;-)
Tym razem miejscówka bezpieczna – z jednej strony las, z drugiej pola.

9:40 ruszamy do Tac, gdzie zamierzamy zwiedzić ruiny antycznego miasta.
Niebo błękitne (w końcu! - po dwóch dniach deszczowych).

Nie dziwne więc, że mordy same się śmieją ;-)

Zwiedzamy ruiny w Tac.
Zagadka: Co to? :D

Ruiny.




Niektórzy zajęci są robieniem zdjęć.

Niektórzy pozowaniem ;-)



Następnie pedalimy dalej.
Po drodze fotografuję pomnik komunistyczny.

Wpadamy do sklepu by zjeść posiłek i zdegustować kolejnego węgierskiego browca.

Tym razem Borsodi.
Niektórzy nie znają umiaru ;-)

Ale jak to mówią: „Padłeś? Powstań!”

Po drodze było kilka króciutkich odpoczynków.

Buszujący w zbożu... nie w zbożu – w rzepaku ;-)

Po drodze zwiedzamy kilka ciekawych miejsc.

W Zabrzu jest bardziej klimatyczny...

No i w końcu docieramy do Balatonu. Stykamy się z nim w miejscowości Balatonfuzfo.

Chwila przerwy na browara ;-)


Ścieżki rowerowe na Węgrzech zachwycają. Jesteśmy jednak 100 lat do tyłu :(

Znajdujemy wspaniałą miejscówkę na nocleg i ognisko. Przedzieramy się przez krzaki by mieć taki widok:



I to wszystko za darmo ;-)
Ognicho, wino, widoczki... było pięknie ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
Pakowanie, składanie namiotów, śniadanie i kawa.
Rankiem byłam ciekawa w sąsiedztwie czego się rozbiliśmy wczoraj okolo północy.
Urok (oraz niebezpieczeństwo) rozbijania namiotów po zmroku wiąże się z tym, że nigdy nie wiadomo co jest parę metrów obok – czy przepaść, czy jezioro, czy pasieka ;-)
Tym razem miejscówka bezpieczna – z jednej strony las, z drugiej pola.

Miejscówka do spania Węgry© kosma100
9:40 ruszamy do Tac, gdzie zamierzamy zwiedzić ruiny antycznego miasta.
Niebo błękitne (w końcu! - po dwóch dniach deszczowych).

Błękit nieba... cóż można chcieć więcej na wyprawie rowerowej?© kosma100
Nie dziwne więc, że mordy same się śmieją ;-)

Wszyscy się radują ;)© kosma100
Zwiedzamy ruiny w Tac.
Zagadka: Co to? :D

Zagadka: co to jest? :D© kosma100
Ruiny.

Ruiny w Tac© kosma100

Ruiny w Tac© kosma100

Ruiny w Tac© kosma100

Ruiny w Tac© kosma100
Niektórzy zajęci są robieniem zdjęć.

Młynarz foci ;-)© kosma100
Niektórzy pozowaniem ;-)

Ekipa BS na Węgrzech, dokładniej w Tac© kosma100

Bikerzy na ruinach w Tac© kosma100

Ach... w Tac© kosma100
Następnie pedalimy dalej.
Po drodze fotografuję pomnik komunistyczny.

Pomnik© kosma100
Wpadamy do sklepu by zjeść posiłek i zdegustować kolejnego węgierskiego browca.

Posiłek przy sklepie© kosma100
Tym razem Borsodi.
Niektórzy nie znają umiaru ;-)

Znać umiar w piciu ;)© kosma100
Ale jak to mówią: „Padłeś? Powstań!”

Padłeś? Powstań!© kosma100
Po drodze było kilka króciutkich odpoczynków.

Odpoczynek na trasie ;)© kosma100
Buszujący w zbożu... nie w zbożu – w rzepaku ;-)

Buszujący w rzepaku ;-)© kosma100
Po drodze zwiedzamy kilka ciekawych miejsc.

Okno... na świat ;)© kosma100
W Zabrzu jest bardziej klimatyczny...

Cmentarz Żydowski© kosma100
No i w końcu docieramy do Balatonu. Stykamy się z nim w miejscowości Balatonfuzfo.

Balaton - Węgry ;)© kosma100
Chwila przerwy na browara ;-)

Chwila odpoczynku na browara ;)© kosma100

Balaton© kosma100
Ścieżki rowerowe na Węgrzech zachwycają. Jesteśmy jednak 100 lat do tyłu :(

Ścieżki rowerowe na Węgrzech© kosma100
Znajdujemy wspaniałą miejscówkę na nocleg i ognisko. Przedzieramy się przez krzaki by mieć taki widok:

Miejscówka do spania... piękny widok ;-)© kosma100

Widok z miejscówki do spania ;)© kosma100

Widok z miejscówki do spania ;)© kosma100
I to wszystko za darmo ;-)
Ognicho, wino, widoczki... było pięknie ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 69.45km
- Czas 03:55
- VAVG 17.73km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 1 maja 2011
Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), Ponad 100 km ;), W towarzystwie ;), Balaton 2011
Budapeszt - Szekesfehervar
Po wczorajszym zmoknięciu i zmarznięciu mamy nadzieje, że poranek powita nas słońcem. Niestety – pada deszcz :(
Po śniadaniu ruszamy z Dunakeszi do Budapesztu.
Zmoknięci ale szczęśliwi.

Mieliśmy w planach zwiedzanie Budapesztu ale decydujemy się zwiedzić go za tydzień – jak wrócimy z Balatonu – nie ma sensu w deszczu :(
Synagoga.

Rączki opadają.

Muzeum komunizmu.


W Erd zajeżdżamy na obiad do Chińczyka. Za niecałe 10 zł spora porcja pysznego kurczaka z warzywami.

Następnie zatrzymujemy się nad jeziorem Velence w celu degustacji węgierskiego piwa.



Odwiedzamy Szekesfehervar – pierwszą historyczną stolicę Węgier.



Następnie znajdujemy miejscówkę na nocleg pod lasem, przy drodze.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
Po śniadaniu ruszamy z Dunakeszi do Budapesztu.
Zmoknięci ale szczęśliwi.

Pada... :(© kosma100
Mieliśmy w planach zwiedzanie Budapesztu ale decydujemy się zwiedzić go za tydzień – jak wrócimy z Balatonu – nie ma sensu w deszczu :(
Synagoga.

Synagoga w Budapeszcie© kosma100
Rączki opadają.

Rączki opadają© kosma100
Muzeum komunizmu.

Park Komunizmu Budapeszt© kosma100

Muzeum komunizmu© kosma100
W Erd zajeżdżamy na obiad do Chińczyka. Za niecałe 10 zł spora porcja pysznego kurczaka z warzywami.

Obiad u Chińczyka© kosma100
Następnie zatrzymujemy się nad jeziorem Velence w celu degustacji węgierskiego piwa.

Degustacja soproni© kosma100

Jezioro Velence© kosma100

Zamek© kosma100
Odwiedzamy Szekesfehervar – pierwszą historyczną stolicę Węgier.

Szekesfehervar© kosma100

Szekesfehervar© kosma100

Szekesfehervar© kosma100
Następnie znajdujemy miejscówkę na nocleg pod lasem, przy drodze.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 112.45km
- Czas 06:37
- VAVG 16.99km/h
- VMAX 43.70km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 30 kwietnia 2011
Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), W towarzystwie ;), Balaton 2011
Budapeszt
30 kwietnia ruszyłam wraz z Asiczką, Młynarzem i Iskierką na podbój Budapesztu i Balatonu.
Do Budapesztu, a dokładniej do Dunakeszi dotarliśmy samochodami, gdzie pozostawiliśmy blachosmrody i pojechaliśmy po 17-tej zwiedzić Budapeszt.
Piękne miasto.

Najpierw wizyta nad Dunajem w Dunakeszi.

Chciałam pojechać traktorem ale nie odpalił ;-)

Rundka po mieście, zdjęcia, zwiedzanie.
Parlament.


Komuś się pomyliło, miało być przez „S” ;-)



Na baszcie rybackiej dopada nas deszcz. Chcemy go przeczekać, niestety czas mija, my marzniemy a deszcz nie przestaje padać :( postanawiamy wrócić w deszczu do samochodów.
Jedziemy w deszczu. Przy samochodach jesteśmy około 1:00. Dobrze, że nie musimy rozkładać namiotów – dzisiaj nocleg w samochodach.
Przemoknięci, zmarznięci ale szczęśliwi idziemy spać.
Jutro ruszamy nad Balaton ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
Do Budapesztu, a dokładniej do Dunakeszi dotarliśmy samochodami, gdzie pozostawiliśmy blachosmrody i pojechaliśmy po 17-tej zwiedzić Budapeszt.
Piękne miasto.

Budapeszt nocą© kosma100
Najpierw wizyta nad Dunajem w Dunakeszi.

Dunaj w Dunakeszi© kosma100
Chciałam pojechać traktorem ale nie odpalił ;-)

Traktor ;-)© kosma100
Rundka po mieście, zdjęcia, zwiedzanie.
Parlament.

Parlament w Budapeszcie© kosma100

Budapeszt© kosma100
Komuś się pomyliło, miało być przez „S” ;-)

Kozma?© kosma100

Budapeszt - most łańcuchowy, w tle baszta rybacka© kosma100

Budapeszt© kosma100
Na baszcie rybackiej dopada nas deszcz. Chcemy go przeczekać, niestety czas mija, my marzniemy a deszcz nie przestaje padać :( postanawiamy wrócić w deszczu do samochodów.
Jedziemy w deszczu. Przy samochodach jesteśmy około 1:00. Dobrze, że nie musimy rozkładać namiotów – dzisiaj nocleg w samochodach.
Przemoknięci, zmarznięci ale szczęśliwi idziemy spać.
Jutro ruszamy nad Balaton ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 42.70km
- Czas 02:48
- VAVG 15.25km/h
- VMAX 31.80km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 23 kwietnia 2011
Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), Ponad 100 km ;), W towarzystwie ;)
Pustynia Błędowska (a karawana jedzie dalej ;-))
Dzisiaj umówiona byłam z Yoasią i Olem na wspólne pedalenie.
Ruszam z Łośnia do Ząbkowic na stację PKP, gdzie czeka już Olo.

Przyjeżdża pociąg, z którego wysiada Yoasia i już w komplecie ruszamy w kierunku Pustyni Błędowskiej.
W Łośniu sesja zdjęciowa przy pomniku Żołnierzy.

Urwał się z karawanny

Pasące się sweterki

Pustynia Błędowska


Z Pustyni jedziemy do Klucz, gdzie Olo zaprowadza nas w magiczne miejsce - stawy ukryte w lesie... fajnie tu :-)





Ze stawów ruszamy szlakiem do wieży widokowej.
Zarośnięta pustynia.

Skadś to pamiętam ;-)

Z wieżą w tle

Z Kluczy jedziemy do Bolesławia. Droga jak stół - jedzie się pięknie ;-)

Z Bolesławia jedziemy do Sławkowa. Na Rynku w Sławkowie.

Miło - budują ścieżki rowerowe ;-)

Ze Sławkowa czerwonym szlaiem jedziemy do Okradzionowa.

Na ostro

Młyn w Okradzionowie

Stokrotka...

Okradzionów

Z Okradzionowa do Łośnia. Zalew w Łośniu

Z Łośnia do Gołonoga na dworzec PKP, gdzie żegnamy się z Yoasią i jedziemy na Pogorię II, bo niektórzy mieli wcześniej problemy z trafieniem tutaj ;)

Pogoria II

Z Pogorii II na Pogorię III, objeżdżamy Pogorię i jedziemy na Zieloną.
Kolejne ścieżki rowerowe w budowie - miło ;-)

Z Zielonej do Łagiszy, a nastęnie do Grodźca.
Zwiedzamy Cementownię Grodziec. Fajny klimat. jeszcze tu wrócę ;-)




W Grodźcu żegnam się z Olem - On wraca, ja jadę w kierunku Zabrza.
Wojkowice - Bobrowniki - Piekary Śląskie - Stolarzowice - Helenka.
Budujemy drogi...


Było super! Dziękuję współtowarzyszom pedalenia za miło spędzone chwile :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Ruszam z Łośnia do Ząbkowic na stację PKP, gdzie czeka już Olo.

Dworzec PKP w Ząbkowicach© kosma100
Przyjeżdża pociąg, z którego wysiada Yoasia i już w komplecie ruszamy w kierunku Pustyni Błędowskiej.
W Łośniu sesja zdjęciowa przy pomniku Żołnierzy.

Pomnik Żołnierzy© kosma100
Urwał się z karawanny

Wielbląd© kosma100
Pasące się sweterki

Pasące się sweterki© kosma100
Pustynia Błędowska

Pustynia Błędowska© kosma100

Pustynia Błędowska© kosma100
Z Pustyni jedziemy do Klucz, gdzie Olo zaprowadza nas w magiczne miejsce - stawy ukryte w lesie... fajnie tu :-)

Staw w Sławkowie© kosma100

Staw w Kluczach© kosma100

Pięknie...© kosma100

Staw w Kluczach© kosma100

Na ostro ;-)© kosma100
Ze stawów ruszamy szlakiem do wieży widokowej.
Zarośnięta pustynia.

Zarośnięta pustynia© kosma100
Skadś to pamiętam ;-)

Wieża© kosma100
Z wieżą w tle

Z wieżą w tle© kosma100
Z Kluczy jedziemy do Bolesławia. Droga jak stół - jedzie się pięknie ;-)

Jak stół...© kosma100
Z Bolesławia jedziemy do Sławkowa. Na Rynku w Sławkowie.

Na rynku w Sławkowie© kosma100
Miło - budują ścieżki rowerowe ;-)

Budujemy ścieżki rowerowe© kosma100
Ze Sławkowa czerwonym szlaiem jedziemy do Okradzionowa.

Woda ;)© kosma100
Na ostro

Na ostro ;-)© kosma100
Młyn w Okradzionowie

Młyn w Okradzionowie :)© kosma100
Stokrotka...

Stokrotka... ;-)© kosma100
Okradzionów

Okradzionów© kosma100
Z Okradzionowa do Łośnia. Zalew w Łośniu

Zalew w Łośniu© kosma100
Z Łośnia do Gołonoga na dworzec PKP, gdzie żegnamy się z Yoasią i jedziemy na Pogorię II, bo niektórzy mieli wcześniej problemy z trafieniem tutaj ;)

Pogoria II© kosma100
Pogoria II

Pogoria II© kosma100
Z Pogorii II na Pogorię III, objeżdżamy Pogorię i jedziemy na Zieloną.
Kolejne ścieżki rowerowe w budowie - miło ;-)

Ścieżka rowerowa w budowie© kosma100
Z Zielonej do Łagiszy, a nastęnie do Grodźca.
Zwiedzamy Cementownię Grodziec. Fajny klimat. jeszcze tu wrócę ;-)

Cementownia w Grodźcu© kosma100

Cementownia w Grodźcu© kosma100

Cementownia Grodziec© kosma100

Cementownia Grodziec© kosma100
W Grodźcu żegnam się z Olem - On wraca, ja jadę w kierunku Zabrza.
Wojkowice - Bobrowniki - Piekary Śląskie - Stolarzowice - Helenka.
Budujemy drogi...

Budujemy autostadę© kosma100

Budujemy autostrade© kosma100
Było super! Dziękuję współtowarzyszom pedalenia za miło spędzone chwile :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 114.89km
- Czas 05:56
- VAVG 19.36km/h
- VMAX 41.10km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 19 kwietnia 2011
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), Ponad 50 km ;), W oczojebnej kamizelce, W towarzystwie ;)
Z pracy - rowerowo niestandardowo ;-)
Boisz się gdy zapadnie zmrok
Spokojny dzień lecz niebezpieczna noc
Unikasz bocznych ulic, ale musisz się zanurzyć
W bagno wielkich miast gdzie blask neonów zgasł a tam
Pijany gówniarz - bije cię w pysk
Pijany gówniarz - żylety błysk
Uciekasz stąd nie zastanawiasz się
Skąd też się wziął społeczny problem ten
Porządny tatuś mama dobra też
a synek pije i bije czasem też
W sercu twym wyrósł nienawiści mur
Ale się zastanów co robi synek twój
Ty gonisz za forsą, on ma wolny czas
W bocznej ulicy porżnął komuś twarz
Pijany gówniarz - w kieszeni bełt
Pijany gówniarz - zeszmacił się*
„Uciekam” z pracy punktualnie czyli o 16:00 – dzisiaj dane będzie mi poznać w realu Yoasię ;-)
Już kiedyś miałyśmy wspólnie popedałować ale zrządzenie losu przeszkodziło nam w realizacji tego planu.
Wczoraj tunel na Murckowskiej malowali grafficiarze – nice ;-)

graffitti murckowska© kosma100
Z Katowic do Sosnowca, mam jeszcze trochę czasu więc pedalę do Castoramy po uchwyty na lustro, wieszaczki do wieszaka własnej produkcji i wkręty ;-)
Następnie wracam do Sosnowca na dworzec.

Dworzec pkp Sosnowiec© kosma100
Tarabanię się (inaczej tego nie można nazwać) na peron i czekam na Bikestatsowiczkę.
Pociąg przed tym, którym ma przyjechać Asia nadjezdża piękny. Przez chwilę myślę, że może wszystkie pociagi tej relacji jezdżą takie piękne.

Ładny pociąg© kosma100
Niestety Osoba na którą czekam przyjeżdża znanym nam wszystkim złomem ;-)

Ładny pociąg nie© kosma100
Powitanie, uściski, buziaki – jednym słowem mnóstwo radości ;-)
Szybko omawiamy nasze plany. Mówię Yoasi, że od dłuzszego czasu mam niespełnione pragnienie – lodzik w McDonaldzie ;)
No to jedziemy do McDonalda na lodzika.
Ja, zgodnie z Prawem Murphy'ego wybieram kolejkę, która tylko z pozoru była krótsza.
Pani obok obsłużyła 6 klientów a ja stalam jako następna u pana flegmatyka.
Yoasia dorwała w tym czasie aparat i fociła motocyklistów ;-)
Hmm... no tak benzyna po 5,00 zł ;-)

Motocykliści... bo benzyna po 5,00 zł ;-)© kosma100
Zagłębie!!! Sosnowiec!!! ;-)

Zagłębie!!! Sosnowiec!!!© kosma100
Po lodzikach jedziemy pośmigać po okolicznych stawach – ładnie tu – nigdy nie eksplorowałam tych terenów.

Stawiki ;-)© kosma100
Nawet Yoasi się podoba ;)

Ach jak tu pięknie!© kosma100
A muszki atakują. Pomimo że nie jestem głodna zjadam jedną, moja towarzyszka bierze ze mnie przykład ;)

Muszki....© kosma100
Yoasia oprowadza mnie po okolicy. Na mostku robimy sobie sesję zdjęciową ;-)

Sesja nr 1© kosma100

Sesja nr 2© kosma100

Sesja nr 3© kosma100
Później Yoasia ciągnie mnie po nasypie kolejowym w jakieś zapomniane miejsca...

Sosnowieckie klimaty ;-)© kosma100
… i zapomniane dzielnice...

Zapomniana dzielnica© kosma100
gdzie używają nowej ortografii

Z ortografią tam na bakier ;)© kosma100
i Ona tu sama kiedyś jeździła – lubi Dziewczyna adrenalinę ;-)

Zapomniana dzielnica© kosma100
Uciekamy stamtąd trafiając na kolejne jeziorko.

Stawiki w Sosnowcu© kosma100

Ach to jeziorko też mi się podoba :)© kosma100
Następnie „wpadamy” na olo81.
Chcę przedstawić ich wzajemnie... okazuje się, że znają się – chodzili do tej samej szkoły ;-) ach jaki ten świat jest mały!
Gawędzimy jakieś pół godziny, Yoasia – odważna bestia postanawia przejechać się na ostrym...
Jedzie!

Yoasia na ostrym!© kosma100
Po czym odkrywa, że nie umie hamować i z powrotem prowadzi rower ;)

Wymiękła... ;-)© kosma100
Ja próbowałam ostatnio u mavica... próba zakończona fiaskiem.
Następnie Yoasia jedzie na masaż, a my w kierunku Łośnia.
Po drodze dowiaduję się o fajnych miejscach, w okolicy, których jeszcze nie odwiedziłam.
Olo odprowadza mnie do Strzemieszyc... Rozjezdżamy się - On w kierunku Dąbrowy, ja w kierunku Łośnia.
Ubieram oczoj... kamizelkę i trzymam w ręku moją lampkę (zapomniałam, że ostatnio na Mini Odyseję ściągnęłam mocowanie do lampki).
Strasznie się jechało drogą Strzemieszyce – Łosień ale przeżyłam, dojechałam...
Boję się...
Dzięki za miłe towarzystwo i... do soboty ;-)
*KSU - „Pijany gówniarz”
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 57.26km
- Czas 03:09
- VAVG 18.18km/h
- VMAX 39.70km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 16 kwietnia 2011
Kategoria Kellysek :), Orientacyjnie :-), W towarzystwie ;), Z Helenką :)
Mini Odyseja 2011
Mini Odyseja 2011

Pobudka o 6:00 – wstaję z myślą, że pomogę dyrektorowi MDK-u w przygotowaniach do Mini Odysei.
Warunki do spania miałam komfortowe ;-)

Kawa, śniadanie, pakowanie i przyjeżdża organizator.
Pomagam Ani w przygotowaniach – przygotowuję karteczki (bony) na kiełbaski, grochówkę, napoje, dziurkuję karty startowe oraz pomagam w pakowaniu pakietów startowych.
W zamian wybieram numerki – dla mnie 100,

dla Darka 71 ;-)

Jako pierwsi rejestrują się Ola z Arkiem. Na Rajdzie w Katowicach byli pierwsi, tutaj też pewnie zaliczą pudło ;-)
Przyjeżdża Darek, dzielimy się prowiantem, pakujemy nasze plecaki, jemy bułki, mocujemy numerki do rowerów.
Wspominając wczorajszą jazdę po lesie (czyt. błocie) mam pewne obawy co do dzisiejszej jazdy.
Dużo zawodników, duża rozpiętość wiekowa. Zdarzają się Ci z siwym włosem i Ci z jednocyfrową liczbą lat ;-)

Rowery też są różne :)

Dariusz Pierwszy :)

Uczestniczy zbierają się w amfiteatrze. W amfiteatrze też dochodzi do śmiesznej sytuacji ;) dosiada się do mnie dwóch bikerów lecz Darek skutecznie ich odstrasza swoim przyjściem ;-) Śmieję się, że kupię Mu na urodziny koszulkę z napisem: „Ja tylko z Kosmą jeżdżę na rowerze :)”.
Rozdanie map, chwila na analizę i ruszamy.
Start honorowy, nie do końca wyjaśniony uczestnikom. Może lepiej by było zorganizować ten start tłumacząc, że przy drugim wjeździe na rondo rozpoczynamy start ostry?
Część uczestników już na samym początku, na rondzie rozjeżdża się w swoją stronę.
No ale cóż…
Podczas jazdy za busem ktoś krzyczy: „Cześć Kosma!”. „Cześć!” – odpowiadam ale niestety nie wiem kto to :-(
Pierwszy punkt, który atakujemy to punkt numer 6 - „skraj lasu / skrzyżowanie”.
Nie mamy żadnego problemu z odnalezieniem punktu. Za to popełniamy błąd nawigacyjny opuszczając go (dokładniej ja go popełniam ;-)) i lądujemy w polu zamiast na drodze w lesie.
Tracimy sporo czasu prowadząc po polu rowery. Nie dość, że czas ucieka to na dodatek glina zatyka nam spd :(
Po dojściu do asfaltu czyszczę buty kluczem ale wiem, że mogę mieć problemy z wypinaniem… no cóż zobaczymy.
Następny punkt, który postanawiamy zdobyć to punkt nr 5 – „miejsce po byłym kościele”.

Dobrze, że punkt ten jest tak jasno opisany a nie jako: „skrzyżowanie ścieżek w lesie” bo nie ma lampionu. Dziwimy się, że już ktoś zdążył ukraść lampion. No i nigdzie nie znajdujemy „konfetti”. Postanawiamy zadzwonić do organizatora.
Okazuje się, że jeszcze go nie zawiesił ;-) gdy szykujemy się do odjazdu organizator nadjeżdża więc możemy przedziurkować karty startowe ;-)
Wjeżdżamy w las. Jest pięknie – dywany z kwiatów ;-)

Dalej błotnista dróżka. Jadę koleiną, mierząc podczas jazdy linijką odległość na mapie. Nagle czuję jak koło ujeżdża i lecę na prawą stronę… no tak – zabrudzony prawy but nie chce się wypiąć i ląduje na ziemi. Na błotnistej dróżce trafiłam na grupę kamieni, w które wyrżnęłam z impetem! Szczęściara ze mnie! Przy upadku aż coś gruchnęło więc obawiam się, że mogłam złamać rękę… ale spoko mogę nią ruszać więc jadę dalej ozdobiona pięknym, świeżym błotem ;-)
Chwilkę szukamy drogi z paśnikiem gdzie jest umieszczony punkt nr 4.

Podbijamy karty i ruszamy dalej.

Orientujemy się, że zapomnieliśmy o punkcie nr 3! To nic – zaliczymy go wracając z punktu nr 11.
Następny cel to nasyp po wąskotorówce.

Darek na punkcie

Darek wspomina stare czasy: „Tutaj pierwszy raz widziałem chudy pociąg”. „To musiało być bardzo dawno” – odpowiadam patrząc na nasyp na którym nie ma śladów torów ;-)
Trójka to „obiekt PKP”.
Jakieś 300 metrów od drogi. Standardowo Darek mierzy przejechaną odległość. Coś mi się nie podoba – za długo jedziemy. Pytam ile przejechaliśmy. 700 metrów. „Za daleko!”. „ale miały być tory kolejowe” – odpowiada Darek. Tory są w tunelu ;-)
Wracamy i podbijamy karty.
Teraz na dziewiątkę. Błoto, koleiny... Na punkcie Darek przekonuje mnie by odpuścić 7 i 8.

Jedziemy na Dwójkę. Tam patrzymy na zegarek, na mapę i udaje mi się przekonać Darka do tego by jednak zaliczyć siódemkę.
Do siódemki dojeżdżamy grzęznąc w błocie. Ciężko się jedzie.
Na punkcie chwila rozmowy z sędzią, pstrykanie fotek i wracamy tą samą drogą.
Widoki zacne ;-)

Obecność sędziego na punkcie skraca czas odnalezienia punktu ;)

Darek foci krajobraz

Następny cel to „stary sad”.
Bez żadnego problemu podbijamy karty i pedałujemy na metę.
Jedzie się szybko… bardzo szybko ;-)
Na metę wjeżdżamy godzinę przed zamknięciem.
Oddajemy karty jednocześnie myśląc, że mogliśmy jechać jednak na ósemkę.
Ósemka nas trochę przestraszyła bo znajdowała się w okolicach mojego wczorajszego rekonesansu ;-)
No cóż… szkoda. Wyciągniemy wnioski na przyszłość. Musimy zacząć notować nasze wnioski bo zaczynamy je już zapominać i popełniamy po raz kolejny te same błędy.
Czekając na koronację zwycięzców posilamy się kiełbaskami i grochówką. Czas umila nam występ lokalnego zespołu.

Bez wątpienia gwiazdą jest dziewczynka:


Wywieszenie wyników i… :( jestem ostatnia w swojej kategorii :(
Zdradzę, że liczyłam na wyższą pozycję. Ale na trasie „maraton” startowały tylko 4 zawodniczki, reszta płci pięknej pedałowała na trasie rekreacyjnej.
Ola staje na pudle (I miejsce) Arek jest IV. Darek zajmuje (pechowe?) 13 miejsce.
Nie jesteśmy do końca zadowoleni z naszego startu.
Po koronacji zwycięzców teletombola, w której jestem wylosowana ;-)
Łezkę smutku ociera jednak koronacja – na trasie maratonowej zawodnicy są nagradzani do IV miejsca ;-)

Ogólnie zawody super!
Piękne tereny, piękne widoki, piękni bikerzy :), po prostu pięknie!!!
W cenie 25 zł wpisowego można było otrzymać: kiełbaskę, grochówkę, napój, izotonik, mapę... i mnóstwo radości i zabawy ;-)
;-)
Punkty rozmieszczone w miejscach łatwych nawigacyjnie.
Było super! Na pewno tu wrócę ;-)
Opis Darka tutaj.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©

Mini Odyseja 2011© kosma100
Pobudka o 6:00 – wstaję z myślą, że pomogę dyrektorowi MDK-u w przygotowaniach do Mini Odysei.
Warunki do spania miałam komfortowe ;-)

Piękne warunki© kosma100
Kawa, śniadanie, pakowanie i przyjeżdża organizator.
Pomagam Ani w przygotowaniach – przygotowuję karteczki (bony) na kiełbaski, grochówkę, napoje, dziurkuję karty startowe oraz pomagam w pakowaniu pakietów startowych.
W zamian wybieram numerki – dla mnie 100,

100 ;-)© kosma100
dla Darka 71 ;-)

A imię Jego 71© kosma100
Jako pierwsi rejestrują się Ola z Arkiem. Na Rajdzie w Katowicach byli pierwsi, tutaj też pewnie zaliczą pudło ;-)
Przyjeżdża Darek, dzielimy się prowiantem, pakujemy nasze plecaki, jemy bułki, mocujemy numerki do rowerów.
Wspominając wczorajszą jazdę po lesie (czyt. błocie) mam pewne obawy co do dzisiejszej jazdy.
Dużo zawodników, duża rozpiętość wiekowa. Zdarzają się Ci z siwym włosem i Ci z jednocyfrową liczbą lat ;-)

Taki duży, taki mały może bikerem być!© kosma100
Rowery też są różne :)

Coś mu się do d... przkleiło ;-)© kosma100
Dariusz Pierwszy :)

Dariusz Pierwszy© kosma100
Uczestniczy zbierają się w amfiteatrze. W amfiteatrze też dochodzi do śmiesznej sytuacji ;) dosiada się do mnie dwóch bikerów lecz Darek skutecznie ich odstrasza swoim przyjściem ;-) Śmieję się, że kupię Mu na urodziny koszulkę z napisem: „Ja tylko z Kosmą jeżdżę na rowerze :)”.
Rozdanie map, chwila na analizę i ruszamy.
Start honorowy, nie do końca wyjaśniony uczestnikom. Może lepiej by było zorganizować ten start tłumacząc, że przy drugim wjeździe na rondo rozpoczynamy start ostry?
Część uczestników już na samym początku, na rondzie rozjeżdża się w swoją stronę.
No ale cóż…
Podczas jazdy za busem ktoś krzyczy: „Cześć Kosma!”. „Cześć!” – odpowiadam ale niestety nie wiem kto to :-(
Pierwszy punkt, który atakujemy to punkt numer 6 - „skraj lasu / skrzyżowanie”.
Nie mamy żadnego problemu z odnalezieniem punktu. Za to popełniamy błąd nawigacyjny opuszczając go (dokładniej ja go popełniam ;-)) i lądujemy w polu zamiast na drodze w lesie.
Tracimy sporo czasu prowadząc po polu rowery. Nie dość, że czas ucieka to na dodatek glina zatyka nam spd :(
Po dojściu do asfaltu czyszczę buty kluczem ale wiem, że mogę mieć problemy z wypinaniem… no cóż zobaczymy.
Następny punkt, który postanawiamy zdobyć to punkt nr 5 – „miejsce po byłym kościele”.

Miejsce po dawnym kościele© kosma100
Dobrze, że punkt ten jest tak jasno opisany a nie jako: „skrzyżowanie ścieżek w lesie” bo nie ma lampionu. Dziwimy się, że już ktoś zdążył ukraść lampion. No i nigdzie nie znajdujemy „konfetti”. Postanawiamy zadzwonić do organizatora.
Okazuje się, że jeszcze go nie zawiesił ;-) gdy szykujemy się do odjazdu organizator nadjeżdża więc możemy przedziurkować karty startowe ;-)
Wjeżdżamy w las. Jest pięknie – dywany z kwiatów ;-)

Kwiecisty dywan© kosma100
Dalej błotnista dróżka. Jadę koleiną, mierząc podczas jazdy linijką odległość na mapie. Nagle czuję jak koło ujeżdża i lecę na prawą stronę… no tak – zabrudzony prawy but nie chce się wypiąć i ląduje na ziemi. Na błotnistej dróżce trafiłam na grupę kamieni, w które wyrżnęłam z impetem! Szczęściara ze mnie! Przy upadku aż coś gruchnęło więc obawiam się, że mogłam złamać rękę… ale spoko mogę nią ruszać więc jadę dalej ozdobiona pięknym, świeżym błotem ;-)
Chwilkę szukamy drogi z paśnikiem gdzie jest umieszczony punkt nr 4.

Na punkcie - "paśnik w lesie"© kosma100
Podbijamy karty i ruszamy dalej.

Na punkcie© kosma100
Orientujemy się, że zapomnieliśmy o punkcie nr 3! To nic – zaliczymy go wracając z punktu nr 11.
Następny cel to nasyp po wąskotorówce.

Na nasypie po wąskotorówce© kosma100
Darek na punkcie

Na punkcie© kosma100
Darek wspomina stare czasy: „Tutaj pierwszy raz widziałem chudy pociąg”. „To musiało być bardzo dawno” – odpowiadam patrząc na nasyp na którym nie ma śladów torów ;-)
Trójka to „obiekt PKP”.
Jakieś 300 metrów od drogi. Standardowo Darek mierzy przejechaną odległość. Coś mi się nie podoba – za długo jedziemy. Pytam ile przejechaliśmy. 700 metrów. „Za daleko!”. „ale miały być tory kolejowe” – odpowiada Darek. Tory są w tunelu ;-)
Wracamy i podbijamy karty.
Teraz na dziewiątkę. Błoto, koleiny... Na punkcie Darek przekonuje mnie by odpuścić 7 i 8.

Na punkcie again© kosma100
Jedziemy na Dwójkę. Tam patrzymy na zegarek, na mapę i udaje mi się przekonać Darka do tego by jednak zaliczyć siódemkę.
Do siódemki dojeżdżamy grzęznąc w błocie. Ciężko się jedzie.
Na punkcie chwila rozmowy z sędzią, pstrykanie fotek i wracamy tą samą drogą.
Widoki zacne ;-)

Widok z punktu kontrolnego© kosma100
Obecność sędziego na punkcie skraca czas odnalezienia punktu ;)

Dobrze ze na punkcie byl sedzia ;)© kosma100
Darek foci krajobraz

Focimy ;)© kosma100
Następny cel to „stary sad”.
Bez żadnego problemu podbijamy karty i pedałujemy na metę.
Jedzie się szybko… bardzo szybko ;-)
Na metę wjeżdżamy godzinę przed zamknięciem.
Oddajemy karty jednocześnie myśląc, że mogliśmy jechać jednak na ósemkę.
Ósemka nas trochę przestraszyła bo znajdowała się w okolicach mojego wczorajszego rekonesansu ;-)
No cóż… szkoda. Wyciągniemy wnioski na przyszłość. Musimy zacząć notować nasze wnioski bo zaczynamy je już zapominać i popełniamy po raz kolejny te same błędy.
Czekając na koronację zwycięzców posilamy się kiełbaskami i grochówką. Czas umila nam występ lokalnego zespołu.

Jest muzyka, jest impreza!© kosma100
Bez wątpienia gwiazdą jest dziewczynka:

Gwiazda Mini Odysei© kosma100

Dzieci szaleja ;-)© kosma100
Wywieszenie wyników i… :( jestem ostatnia w swojej kategorii :(
Zdradzę, że liczyłam na wyższą pozycję. Ale na trasie „maraton” startowały tylko 4 zawodniczki, reszta płci pięknej pedałowała na trasie rekreacyjnej.
Ola staje na pudle (I miejsce) Arek jest IV. Darek zajmuje (pechowe?) 13 miejsce.
Nie jesteśmy do końca zadowoleni z naszego startu.
Po koronacji zwycięzców teletombola, w której jestem wylosowana ;-)
Łezkę smutku ociera jednak koronacja – na trasie maratonowej zawodnicy są nagradzani do IV miejsca ;-)

Koronacja... poza pudłem ;)© kosma100
Ogólnie zawody super!
Piękne tereny, piękne widoki, piękni bikerzy :), po prostu pięknie!!!
W cenie 25 zł wpisowego można było otrzymać: kiełbaskę, grochówkę, napój, izotonik, mapę... i mnóstwo radości i zabawy ;-)
;-)
Punkty rozmieszczone w miejscach łatwych nawigacyjnie.
Było super! Na pewno tu wrócę ;-)
Opis Darka tutaj.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 49.60km
- Czas 03:06
- VAVG 16.00km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 9 kwietnia 2011
Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), Orientacyjnie :-), Ponad 50 km ;), W towarzystwie ;), Z Helenką :)
Wariaci...
Idzie wariat ulicą wytykany palcami
Śmieją się ludzie nie wiadomo z czego
Dziwne ma spodnie dziwne ma włosy
Śmieszy to ogromnie szare roboty
Słychać wszędzie idiotyczne śmiechy
Nietolerancja jest cechą głupców
Głupota jest mądrością czy mądrość jest głupotą*
Ech jak nie napiszę od razu wpisu, to później nie chce mi się jakoś...
Wariaci... to nic, że trzeba jechać przez pół Polski...
wariaci... to nic, że Maraton Terenowy Blisko Otwocka nie wchodzi w skład PPMO...
wariaci... to nic, że wszyscy zawodnicy oprócz nas są z Warszawy, Otwocka lub okolic...
...pojechaliśmy.
U mnie tylko fotorelacja. Opis u Darka.

Maraton erenowy Blisko Otwocka© kosma100

Maraton terenowy Blisko Otwocka - na starcie© kosma100

Mostek... ;-)© kosma100

Na czerwonym szlaku© kosma100

Na czerwonym szlaku© kosma100

Mostek zrobiony własnoręcznie© kosma100

Przeprawa przez "mostek: ;-)© kosma100

Ja latam!!! ;-)© kosma100

Kościółek© kosma100

Na punkcie© kosma100

Na punkcie© kosma100

Bociek!!!© kosma100

Na mecie ;)© kosma100
Miejsce 45/96, 6 wśród kobiet ;-)
* Rejestracja - „Wariat”.
Chociaż mnie zauroczyła kiedyś ta wersja:
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 65.42km
- Teren 35.00km
- Czas 04:28
- VAVG 14.65km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 7 kwietnia 2011
Kategoria Kellysek :), W oczojebnej kamizelce, W towarzystwie ;), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Pracowo rowerowo ;-)
Kiedy mnie już nie będzie
Siądź z tamtym mężczyzną
twarzą w twarz,
kiedy mnie już nie będzie.
Spalcie w kominie
moje buty i płaszcz,
zróbcie sobie miejsce...
A mnie oszukuj mile
uśmiechem, słowem, gestem,
dopóki jestem, dopóki jestem.
A mnie oszukuj mile
uśmiechem, słowem, gestem,
dopóki jestem, dopóki jestem...
Dziel z tamtym mężczyzną
chleb na pół,
kiedy mnie już nie będzie,
kupcie firanki, jakąś lampę i stół,
zróbcie sobie miejsce...
A mnie zabawiaj smutnie
uśmiechem, słowem, gestem,
dopóki jestem, dopóki jestem...
A mnie zabawiaj smutnie
uśmiechem, słowem, gestem,
dopóki jestem, dopóki jestem...
Płyń z tamtym mężczyzną
w górę rzek,
kiedy mnie już nie będzie,
znajdźcie polanę, smukłą sosnę i brzeg,
zróbcie sobie miejsce...
A mnie wspominaj wdzięcznie,
że mało tak się śniłem,
a przecież byłem, no przecież byłem...
A mnie wspominaj wdzięcznie,
że mało tak się śniłem,
a przecież byłem, no przecież byłem... *
Nie chciało mi się wstać o 4:00... nie chciało... wstałam w końcu o 5:10 (leń!) ;-)
O 6:00 wyjeżdżam do pracy. Patrzę na termometr – 11 stopni!!!
Whaw! Ubieram się więc w bieliznę z długim rękawem, koszulkę i cienką bluzkę z długim rękawem.
Jadę... brrr... troszkę chlodno ale szybko zapominam o tym – wiatr jest straszny... walczę z nim dzisiaj przez cały dzień.
Łosień – Strzemieszyce – Kazimierz – Sosnowiec – Klimontów.
Tu mała modyfikacja trasy – zamiast prosto na Mysłowice jadę w prawo na centrum Sosnowca.
Przez centrum Sosnowca – Stawiki – Dąbrówkę do pracy.
Na takim odcinku można wiecznie modyfikować trasę ;-)
Jednak odcinek Klimontów – Stawiki nie zadowala mnie – za duży ruch... muszę coś innego wymyślić ;-)
W Katowicach zaczyna się mżawka... dojeżdżam do pracy lekko wilgotna... kask też ;-)

Dżdżyło...© kosma100
W środku dnia - niespodzianka!!!
Dzwoni mi telefon, patrzę - Poisonek. "Jesteś w pracy?" - pyta. "Tak" - odpowiadam. "To wychodź, czekam przed drzwiami". ;-) Wpadł do mnie do pracy z wizytą. Super! Dzięki za odwiedziny ;-) miło było.
Wczoraj kumpel zmotywowany moją jazdą do pracy przedzwonił i zaproponował mi, że mnie odwiezie z D.G. do Łośnia... super! Zawsze raźniej w towarzystwie ;)
Spotykamy się pod Tesco na Mydlicach (ech... sentyment ;-))
Robię zakupy na Otwock i jedziemy przez Pogorię.
Na Pogorii uzupelniają piasek... czysty ;-)

Pogoria III - dostawa czystego piasku ;-)© kosma100

Pogoria III© kosma100
Kominy szpecą? :D

Kominy szpecą? :D© kosma100
Jadąc obok torów kolejowych dojeżdżamy do Ząbkowic, następnie do Łośnia.
Jeszcze zakup izotonika w Łośniu i dom.
Wiatr dzisiaj dał nam się we znaki.
Ale Kellysek ma ostatnio wzięcie ;-)

Uahaha rowery dwa ;)© kosma100
* Raz Dwa Trzy - „Kiedy mnie nie bedzie” (Tekst: A. Osiecka).
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 66.90km
- Czas 03:36
- VAVG 18.58km/h
- VMAX 40.70km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 19 marca 2011
Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), W towarzystwie ;)
Łódź ;-)
In the town where I was born
Lived a man who sailed to sea
And he told us of his life
In the land of submarines
So we sailed up to the sun
Till we found the sea of green
And we lived beneath the waves
In our yellow submarine
We all live in our yellow submarine,
Yellow submarine, yellow submarine
We all live in our yellow submarine,
Yellow submarine, yellow submarine
And our friends are all on board
Many more of them live next door
And the band begins to play
We all live in our yellow submarine,
Yellow submarine, yellow submarine
We all live in our yellow submarine,
Yellow submarine, yellow submarine
As we live a life of ease
Everyone of us has all we need
Sky of blue and sea of green
In our yellow submarine.
We all live in our yellow submarine,
Yellow submarine, yellow submarine
We all live in our yellow submarine,
Yellow submarine, yellow submarine
We all live in our yellow submarine,
Yellow submarine, yellow submarine
We all live in our yellow submarine,
Yellow submarine, yellow submarine*
W piątek byłam na delegacji w Łodzi, więc grzechem byłoby nie odwiedzić mavica.
Wpadłam więc w odwiedziny ;-)
W piątek niestety nie udało nam się pojeździć, zobaczyłam za to, że mavic ma na ścianie m.in. mapę z moją miejscowością zamieszkania ;-)

Mapa z Łośniem ;-)© kosma100
W sobotę, z racji deficytu czasu, robimy krótki przeciąg po Łodzi.
Przed wyjazdem

mavic© kosma100
Mavic oprowadza mnie po ciekawych miejscach, opowiada różne historie z nimi związane ;)
Na Piotrkowskiej odwiedzamy Misia Uszatka.

Miś Uszatek pilnuje roweru© kosma100
Mavic z ostrym na Piotrkowskiej

Mavic z ostrym na Piotrkowskiej© kosma100

Riksza© kosma100

Miasto Łódź ;-)© kosma100

Mavic ;-)© kosma100

Komórki© kosma100

Komórki© kosma100

Mavic & komórki ;-)© kosma100

Komórki ;)© kosma100

Komórki ;-)© kosma100

Komórki ;-)© kosma100

Łódź ;)© kosma100

Łódź© kosma100

Łódź© kosma100

Mavic ;)© kosma100

Koty, koty, koty...© kosma100

Beczki Grohmana© kosma100

WTC w Łodzi© kosma100

Plac Wolności w Łodzi© kosma100
Było pięknie ;-)
Mavic & Reszta – dzięki za gościnę i zapraszam do mnie ;)
The Beatles - „Yellow submarine”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 11.29km
- Czas 00:48
- VAVG 14.11km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 15 marca 2011
Kategoria Kellysek :), W towarzystwie ;), Z Helenką :)
Czwarta nad ranem... może sen przyjdzie...
Ona dla zasady nie całuje w usta mnie
Zawsze kiedy śmierdzę wódką
Chociaż często sama kiedy nie widzi nikt
Umie nawalić się aż smutno
Bez łez i złudzeń i bez prawa veta
Między językiem a śliną
Między pierwszym skurczem a dobrym dreszczem
Gdzieś między karą a winą
Hej kobieto po co ten płacz...
Ona tak naprawdę tylko wtedy dobrze czuje się
Tylko wtedy kiedy robi to z kimś ważnym
-firanki na duszę-
Jeśli naprawdę jest taka jak o niej mówią
Zawsze przedtem ściąga z szyi łańcuszek
Hej kobieto po co ten płacz...
Nadchodzi taki moment jest taka chwila
Pewnie znów zaraz zatrzęsie się ziemia
-stoi głupiec z łukiem-
Na nocnym stoliku leżą bRULION i guma
Starczy miejsca na miłość i sztukę
Hej kobieto po co ten płacz...
Nadchodzi taki moment
Jest taka chwila
Teraz wiem chyba teraz rozumiem...
Te wszystkie ciche dni te wszystkie głuche telefony
Te wszystkie ciche dni te wszystkie głuche telefony
Te wszystkie ciche dni te wszystkie głuche telefony
Śpię spokojnie, jak dziecko śpię
Wiem że to od niej*
Już wczoraj mnie korciło by wyjść na rower.
Niestety, były inne priorytety.
Wczorajsze wieczorne postanowienie - wstać dzisiaj o 3:45 i jechać na rower.
3:45 to była optymistyczna wersja – Darek nastawił swój budzik. Profilaktycznie nastawiłam mój budzik na 4:00.
Pobudka o 4:00 i około 4:30 ruszamy. Po wyjściu przed blok doznaję szoku – ptaki strasznie się drą, głośno ćwierkają i śpiewają, znak, że wiosna pełną parą ;-)
Ciemno...

Wczesnoporanny rower ;-)© kosma100
Najpierw do Zabrza asfaltami i ścieżkami rowerowymi.
Później Darek prowadzi po parkach, alejkach i krzakach zabrzańskich. Mało komfortowo mi się jedzie, ponieważ moja czołówka domaga się wymiany baterii. Jedziemy lasem i lądujemy... w Gliwicach... Darek ma jednak wysublimowane poczucie humoru...
Gdzieś po drodze podziwiamy postępy przy budowie autostrady.

Poranny rowerek ;-)© kosma100
Zaliczamy błoto (coś nowego?), dobrze, że ściągnęłam błotnik ;-)
Na skrzyżowaniu w Rokitnicy jestem „pasażerem nas gapę” za autobusem i pędzę pod górę z prędkością 30 km/h... obracam się i Darek jednak nie podjął wyzwania więc czekam na Niego.
Pomimo wszystkich niedogodności, dzięki wszystkim optymistycznym akcentom... było pięknie.
Jedyny słuszny wniosek:
„Kto rano pojeździ ten dzień będzie miał lepszy”
Fajnie zacząć pracę po takim "doświadczeniu" ;-)
A to wytłumaczenie mojej absencji rowerowej w weekend i wczoraj:

Coś wyrosło...© djk71
*Strachy na Lachy - „Hej kobieto (Figa z makiem)”
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)©
- DST 29.42km
- Czas 01:38
- VAVG 18.01km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze