Wpisy archiwalne w kategorii
W towarzystwie ;)
Dystans całkowity: | 23465.49 km (w terenie 1491.71 km; 6.36%) |
Czas w ruchu: | 1358:23 |
Średnia prędkość: | 17.25 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.84 km/h |
Liczba aktywności: | 449 |
Średnio na aktywność: | 52.26 km i 3h 01m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 19 czerwca 2011
Kategoria Kellysek :), W towarzystwie ;), Z Helenką :)
Rajd rekreacyjny - "Day after" - Bikeorient 2011
Po wczorajszym Rajdzie na orientację dzisiaj rajd rekreacyjny.
W towarzystwie pracowników Parku Krajobrazowego ruszamy zwiedzić okolicę.

Bunkier w Jeleniu






Od pracownika Parku otrzymuję książkę.
W drodze do domu pierwszy raz w życiu widzę tak intensywną, piękną tęczę.. niestety fota nie wyszła :( nie oddaje rzeczywistego piękna.

Było super!
Dzięki wszystkim za towarzystwo. Miło było poznać nowe osoby, pogadać itp.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
W towarzystwie pracowników Parku Krajobrazowego ruszamy zwiedzić okolicę.

Wiku i Anetka© kosma100
Bunkier w Jeleniu

Bunkier w Konewce© kosma100

Inowłódź© kosma100

Widok na Pilicę ze wzgórza w Inowłodziu© kosma100

Pomnik przy kościele w Inowłodziu© kosma100

W schronie w Konewce© kosma100

Na motocyklu przy schroniew Konewce© kosma100
Od pracownika Parku otrzymuję książkę.
W drodze do domu pierwszy raz w życiu widzę tak intensywną, piękną tęczę.. niestety fota nie wyszła :( nie oddaje rzeczywistego piękna.

Tęcza© kosma100
Było super!
Dzięki wszystkim za towarzystwo. Miło było poznać nowe osoby, pogadać itp.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 44.19km
- Czas 02:46
- VAVG 15.97km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 18 czerwca 2011
Kategoria Bike Orient, In the rain..., Kellysek :), Orientacyjnie :-), Ponad 100 km ;), W towarzystwie ;), Z Helenką :)
BIKEORIENT 2011
Bike Orient – Rajd, od którego w 2007 roku wszystko się zaczęło... zaczęła się moja przygoda z rajdami na orientację.
W tym roku Organizatorzy pokazali po raz kolejny swoją kreatywność i po raz pierwszy punkty, które zdobywaliśmy były punktami stałymi, które zaznaczone na mapie wydanej przez Compass można zaliczać przez cały rok. Super pomysł!
Przekazałam już mapę mojemu Bratu, który zachwycił się Bikeorientem w 2010 roku ale z powodu niedyspozycyjności Córki nie mógł niestety przyjechać.
Nic straconego – teraz mogą wybrać się na weekend do Spały, by w rodzinnym gronie zdobyć punkty ;-)
Ale do rzeczy. Spaliśmy w Domu Rekolekcyjnym w Spale. Ja pod gołym niebem, bo na sali było mi za duszno ;) Piękna, ciepła noc ;-)
Rano kawa, śniadanie.
Darek medytuje popijając kawę... dobre miejsce wybrał (pod tablicą „NADZIEJA”).

Na miejscu startu spotykamy Znajomych Bikestatsowiczy.
Agenciara postanawia startować w towarzystwie swojego psa – Nazgula.


Odprawa techniczna.

Nauczeni doświadczeniem z Darkiem nie popełniamy tego samego błędu co na Waypointrace 2011i planując trasę od razu odpuszczamy punkty 20, 3, 8.
O dziwo! Planując trasę nawet uważamy na opisy typu: „lewy brzeg Pilicy”, „brawy brzeg Pilicy” (to chyba Darek zwrócił na to uwagę ;-)) - pięknie.
Ruszamy na północ, by następnie obrać kierunek zachodni przez Glinnik. Na początku jedziemy na 12-tkę – brzeg stawu.
Mamy trochę trudności z odnalezieniem słupka. Gdy jesteśmy nad stawem zaczyna lać. Darek ubiera kurtkę przeciwdeszczową, ja odpuszczam – jest bardzo ciepło... lubię ciepły deszcz ;-)
Z punktu chcemy dotrzeć do asfaltu, gubimy ścieżkę i brniemy przez pola na azymut. Darek chce zawrócić do ścieżki, bo mówi, że trafimy na ogrodzenia i nie przejdziemy do asfaltu. Naciskam i przekonuję Go. Dochodzimy do asfaltu i... ogrodzenia :) ale jest przerwa w ogrodzeniach – i pokrzywy do pasa ;-) Przedzieramy się przez las pokrzyw – pierwszy raz w życiu z własnej, nieprzymuszonej woli wchodzę w gąszcz pokrzyw, które sięgają pasa i uśmiecham się do tego ;-)
Następnie pędzimy na 11-tkę – lewy brzeg Pilicy.
Też trochę czasu poświęcamy by odnaleźć słupek.

Przez Tomaszów Mazowiecki, Jeleń podążamy w kierunku Jedynki.
Tutaj, jak przystało na Bułgarskie Centrum popełniamy Ch... błąd.
Droga jest tak prosta, że nie można jej pogubić więc zmniejszamy naszą czujność i pędzimy rozmawiając i brechtając... po czym znajdujemy się przy piaskowni – jakieś 3,2 km od punktu, w którym mieliśmy wyjechać :( Pięknie – oddane za darmo 6 km! No cóż... trzeba kontrolować jednak cały czas drogę – to nie piknik ;-)

Podążamy już we właściwym kierunku i odbijamy karty startowe na Jedynce, która jest zlokalizowana przy strażnicówce.
Z 1-ki, na wschód zaliczamy Skansen Niebowo, w którym jest 6-tka.



Kolejnym łupem jest 13-tka – lewy brzeg strumienia. Miałam zaznaczoną na mapie złą trasę, którą później skorektowaliśmy a ja nie zauważyłam korekty, więc musimy przejść przez strumień. Nie jest głęboki. Przechodzimy przez strumień bez ściągania butów.
Punkt, który na nas czeka to 5-tka - „kapliczka na wzniesieniu”.
Kapliczka „Giełzów” - dawna pustelnia. Tam robimy popas. Kanapki, batoniki, poziomki. Siedzimy dość długo odpoczywając i rysując dalszą trasę, licząc kilometry.

Z 5-tki na 19-tkę.
19 - „szczyt wzniesienia”. Kiedyś takie opisy punktów wywoływały u mnie lęk „przed trafieniem” ale teraz jest już better :-) Better, niewiele lepiej ale lepiej ;)

Jak szlajamy się po lesie zaczyna znowu padać. Znowu odpuszczam i nie ubieram kurtki.

Jedziemy na Cholerną Górkę, na której zlokalizowany jest punkt 15.
Później przez Poświętne na 4.
Na 4 jest bufet i moje wymarzone pomarańcze i mniej wymarzony Niewe z Gorem ;p
posilamy się uzupełniamy płyny i jedziemy goniąc przez chwilę Niewe'go i Gore'a ale Chłopaki skręcają w lewo więc nie mam już marchewki przed sobą i zwalniam ;-)
Przez Inowłódź jedziemy na 2-kę.
Po drodze telefon od Anetki, z informacją, że Wiku zgubił kartę.
Na 2-ce pytamy się dwóch chłopaków czy nie widzieli kobiety z dziećmi. Mówią, że widzieli na początku drogi. O.K. Podbijamy punkt i odjeżdżamy na wschód. Okazuje się, że z zachodu nadjechał Wiku, który zgubił kartę startową i widział nasze plecy. Dwóch chłopaków go zagaduje:
„Chyba pytali o Ciebie. Dziewczynka z czerwonymi włosami z łysym facetem ubranym na czarno”.
Z dziewczynki śmiejemy się z Wiktorem długo ;-)
Jedziemy z Darkiem na 17-tkę – szczyt wzniesienia. Podbijamy karty i zawracamy by zaliczyć 14-tkę.
14 przysparza nam problemu. Kolejny telefon od Anetki, że się zgubili i nie wiedzą gdzie są (tzn. są „w lesie”).
Podbijamy 14-tkę i jedziemy do mety z wizją, że oddamy karty i zawracamy w poszukiwaniu Zagubionych Uczestników.
Meta, oddajemy karty i telefon od Anetki, że są już na asfalcie i dzielnie jadą do mety... Ufff – kamień z serca. Swoją drogą SZACUN dla Anetki i Chłopaków - cały dzień szwędania się po lasach - byli dzielni ;-)
Wiku na mecie :-)

Igorek na mecie :)


Wieczorem integracja i uzupełnianie płynów. Dzięki za wspaniałe towarzystwo :-)

Rajd, jak zwykle SUPER!!! Moim zdaniem Bike Orient to najlepiej zorganizowany rajd na orientację. Tworzą go ludzie z pasją. W mojej wyobraźni poprzeczka, co do organizacji BikeOrientu jest już tak wysoko, że nie wiem czy Organizatorzy za rok spełnią moje wymagania... co ja piszę WIEM NA PEWNO, że spełnią. „Skacząc” o wiele wyżej niż myślę.
Do zobaczenia za rok na Bike Oriencie!
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
W tym roku Organizatorzy pokazali po raz kolejny swoją kreatywność i po raz pierwszy punkty, które zdobywaliśmy były punktami stałymi, które zaznaczone na mapie wydanej przez Compass można zaliczać przez cały rok. Super pomysł!
Przekazałam już mapę mojemu Bratu, który zachwycił się Bikeorientem w 2010 roku ale z powodu niedyspozycyjności Córki nie mógł niestety przyjechać.
Nic straconego – teraz mogą wybrać się na weekend do Spały, by w rodzinnym gronie zdobyć punkty ;-)
Ale do rzeczy. Spaliśmy w Domu Rekolekcyjnym w Spale. Ja pod gołym niebem, bo na sali było mi za duszno ;) Piękna, ciepła noc ;-)
Rano kawa, śniadanie.
Darek medytuje popijając kawę... dobre miejsce wybrał (pod tablicą „NADZIEJA”).

Poranna kawa© kosma100
Na miejscu startu spotykamy Znajomych Bikestatsowiczy.
Agenciara postanawia startować w towarzystwie swojego psa – Nazgula.

agenciara z psem© kosma100

Agenciara & Nazgul© kosma100
Odprawa techniczna.

Odprawa© kosma100
Nauczeni doświadczeniem z Darkiem nie popełniamy tego samego błędu co na Waypointrace 2011i planując trasę od razu odpuszczamy punkty 20, 3, 8.
O dziwo! Planując trasę nawet uważamy na opisy typu: „lewy brzeg Pilicy”, „brawy brzeg Pilicy” (to chyba Darek zwrócił na to uwagę ;-)) - pięknie.
Ruszamy na północ, by następnie obrać kierunek zachodni przez Glinnik. Na początku jedziemy na 12-tkę – brzeg stawu.
Mamy trochę trudności z odnalezieniem słupka. Gdy jesteśmy nad stawem zaczyna lać. Darek ubiera kurtkę przeciwdeszczową, ja odpuszczam – jest bardzo ciepło... lubię ciepły deszcz ;-)
Z punktu chcemy dotrzeć do asfaltu, gubimy ścieżkę i brniemy przez pola na azymut. Darek chce zawrócić do ścieżki, bo mówi, że trafimy na ogrodzenia i nie przejdziemy do asfaltu. Naciskam i przekonuję Go. Dochodzimy do asfaltu i... ogrodzenia :) ale jest przerwa w ogrodzeniach – i pokrzywy do pasa ;-) Przedzieramy się przez las pokrzyw – pierwszy raz w życiu z własnej, nieprzymuszonej woli wchodzę w gąszcz pokrzyw, które sięgają pasa i uśmiecham się do tego ;-)
Następnie pędzimy na 11-tkę – lewy brzeg Pilicy.
Też trochę czasu poświęcamy by odnaleźć słupek.

PK na Bikeorient 2011© kosma100
Przez Tomaszów Mazowiecki, Jeleń podążamy w kierunku Jedynki.
Tutaj, jak przystało na Bułgarskie Centrum popełniamy Ch... błąd.
Droga jest tak prosta, że nie można jej pogubić więc zmniejszamy naszą czujność i pędzimy rozmawiając i brechtając... po czym znajdujemy się przy piaskowni – jakieś 3,2 km od punktu, w którym mieliśmy wyjechać :( Pięknie – oddane za darmo 6 km! No cóż... trzeba kontrolować jednak cały czas drogę – to nie piknik ;-)

piaskownia© kosma100
Podążamy już we właściwym kierunku i odbijamy karty startowe na Jedynce, która jest zlokalizowana przy strażnicówce.
Z 1-ki, na wschód zaliczamy Skansen Niebowo, w którym jest 6-tka.

ptok© kosma100

skansen© kosma100

gdzie ja k... jestem?© kosma100
Kolejnym łupem jest 13-tka – lewy brzeg strumienia. Miałam zaznaczoną na mapie złą trasę, którą później skorektowaliśmy a ja nie zauważyłam korekty, więc musimy przejść przez strumień. Nie jest głęboki. Przechodzimy przez strumień bez ściągania butów.
Punkt, który na nas czeka to 5-tka - „kapliczka na wzniesieniu”.
Kapliczka „Giełzów” - dawna pustelnia. Tam robimy popas. Kanapki, batoniki, poziomki. Siedzimy dość długo odpoczywając i rysując dalszą trasę, licząc kilometry.

Kapliczka© kosma100
Z 5-tki na 19-tkę.
19 - „szczyt wzniesienia”. Kiedyś takie opisy punktów wywoływały u mnie lęk „przed trafieniem” ale teraz jest już better :-) Better, niewiele lepiej ale lepiej ;)

Oto kask mój© kosma100
Jak szlajamy się po lesie zaczyna znowu padać. Znowu odpuszczam i nie ubieram kurtki.

Padało...© kosma100
Jedziemy na Cholerną Górkę, na której zlokalizowany jest punkt 15.
Później przez Poświętne na 4.
Na 4 jest bufet i moje wymarzone pomarańcze i mniej wymarzony Niewe z Gorem ;p
posilamy się uzupełniamy płyny i jedziemy goniąc przez chwilę Niewe'go i Gore'a ale Chłopaki skręcają w lewo więc nie mam już marchewki przed sobą i zwalniam ;-)
Przez Inowłódź jedziemy na 2-kę.
Po drodze telefon od Anetki, z informacją, że Wiku zgubił kartę.
Na 2-ce pytamy się dwóch chłopaków czy nie widzieli kobiety z dziećmi. Mówią, że widzieli na początku drogi. O.K. Podbijamy punkt i odjeżdżamy na wschód. Okazuje się, że z zachodu nadjechał Wiku, który zgubił kartę startową i widział nasze plecy. Dwóch chłopaków go zagaduje:
„Chyba pytali o Ciebie. Dziewczynka z czerwonymi włosami z łysym facetem ubranym na czarno”.
Z dziewczynki śmiejemy się z Wiktorem długo ;-)
Jedziemy z Darkiem na 17-tkę – szczyt wzniesienia. Podbijamy karty i zawracamy by zaliczyć 14-tkę.
14 przysparza nam problemu. Kolejny telefon od Anetki, że się zgubili i nie wiedzą gdzie są (tzn. są „w lesie”).
Podbijamy 14-tkę i jedziemy do mety z wizją, że oddamy karty i zawracamy w poszukiwaniu Zagubionych Uczestników.
Meta, oddajemy karty i telefon od Anetki, że są już na asfalcie i dzielnie jadą do mety... Ufff – kamień z serca. Swoją drogą SZACUN dla Anetki i Chłopaków - cały dzień szwędania się po lasach - byli dzielni ;-)
Wiku na mecie :-)

Wiku na mecie :)© kosma100
Igorek na mecie :)

Igorek na mecie© kosma100

Igorek na mecie© kosma100
Wieczorem integracja i uzupełnianie płynów. Dzięki za wspaniałe towarzystwo :-)

Wieczorna integracja© kosma100
Rajd, jak zwykle SUPER!!! Moim zdaniem Bike Orient to najlepiej zorganizowany rajd na orientację. Tworzą go ludzie z pasją. W mojej wyobraźni poprzeczka, co do organizacji BikeOrientu jest już tak wysoko, że nie wiem czy Organizatorzy za rok spełnią moje wymagania... co ja piszę WIEM NA PEWNO, że spełnią. „Skacząc” o wiele wyżej niż myślę.
Do zobaczenia za rok na Bike Oriencie!
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 121.85km
- Czas 06:33
- VAVG 18.60km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 15 czerwca 2011
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), Ponad 50 km ;), W towarzystwie ;), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Poranny lodzik nie jest zły ;-)
Gdy ujrzała go był maj, pachniały bzy
w twarz uderzył wiatr stanęły w oczach łzy
on uśmiechnął się i podniósł dłoń spojrzeniem przywołał ją
do siebie ujęła jego dłoń, ścisnęła mocno gdzieś w oddali ptak wzniósł pieśń radosną czy to wiosny czar czymiłosny żar sprawiły to.....
ref: że Robbie Loe d'Amour, bo umi
Robbie Loe d'Amour bo lubi to
Robbie Loe d'Amour jakie to piękne jest
Robbie Loe d'Amour bo umi
Robbie Loe d'Amour bo lubi to
Robbie Loe d'Amour, a wokół kwitną bzy
Ciepłem swoich warg, ogrzała go całego
on palce w jej włosy wplótł i spojrzał w niebo
w welurze jego ud znalazła schronienie swe
i radość przed końcem drogi tej, nie czuł już lęku wcale
cytować zaczął więc Goethego w oryginale
po chwili białym bzem udekorował włosy jej
ref: bo ona Robbie Loe d'Amour bo umi...*
Parę dni temu zgadaliśmy się z Dyniem, że odwiedzimy Żabie Doły o 6:00.
Wczoraj nie mogłam zasnąć, zasypiam około 2:00... pobudka o 3:30... z uporem maniaka przestawiam budziki w końcu wstaję ol 4:00 (o tej godzinie miałam wyjechać).
Kąpiel i takie tam i wyjeżdżam o 4:30... późno...
Nie lubię się spóźniać i zazwyczaj nie spóźniam się więc pedalę... szybko :)
Do Czeladzi dojeżdżam w 55 minut, ze średnią 26,8 km/h – masakra!
Później trochę wolniej...
O 6:00 spotykam się z Dyniem i jedziemy na Żabie Doły.
Niestety fotki mi nie wyszły ale „słit focie” ma Dynio ;-)
Później Dynio prowadzi mnie jakimiś zadupiami do WPKiW.
Po drodze mijamy kulkę :D

Kula... czemu tylko jedna?© kosma100
A następnie szyb.

Szyb... wysoki!© kosma100
W WPKiW gawędzimy na temat gołębi, a raczej jest to mój monolog:
„Niecierpię tych spasionych, śmierdzących ptaszysk! Takie rozlazłe, spasione, gruchajace i srające wokoło. Stoi taki spaślak...”
Dynio mi przerywa krzycząc: „Dobra! Zrozumiałem aluzję, muszę trochę zrzucić ale bez przesady!”.
Śmiejemy się przez następne 5 minut, ja już dostaję spazmów i brzuch mnie okrutnie boli – było bosko!!!
Mijamy spodek, a Dynio zaczyna zagadywać o lodzie (loda nie było w naszym kontrakcie ale daję się namówić) i pedalimy do Maca na lody ;-)
Historia pewnego loda:

Lodzik part 1© kosma100

Lodzik part 2© kosma100

Lodzik part 3© kosma100
Później do pracy.
Super poranek – dzięki Dynio!
Tym o to sposobem mam 50 km o 8:00 ;-)
To co, że w pracy usypiam na stojąco? :D
Wyjeżdżam z pracy – jak miło popatrzeć, że oni stoją a ja nie muszę ;-)

Korek - oni stoją a ja nie ;)© kosma100
Następnie przez Czeladź, Zieloną, Pogorię na Manhattan.
Piękne ścieżki rowerowe ;-)

Budujemy ścieżki rowerowe ;)© kosma100

Budujemy ścieżki rowerowe© kosma100

Budujemy ścieżki rowerowe© kosma100
Na Manhattanie porzucam mojego rumaka na rzecz innego ;-)
He he he tej wersji nie słyszałam wcześniej ;-)
&feature=related
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 77.27km
- Czas 03:29
- VAVG 22.18km/h
- VMAX 42.10km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 3 czerwca 2011
Kategoria Kosmacz - Powsinoga :), W towarzystwie ;)
Gliwicka Masa Krytyczna
Jestem pod wrażeniem organizacji.
Pod wrażeniem Policjantów ;-)
Nieźle dawali radę ;) nawet na jednym kole jechali ;-)
PIĘKNIE!!!
W ciuchach cywilnych, bez kasku.
Spotkanie z Goofym, Dyniem.
Pozdrawiam wszystkich tu zagladających :)
Pod wrażeniem Policjantów ;-)
Nieźle dawali radę ;) nawet na jednym kole jechali ;-)
PIĘKNIE!!!
W ciuchach cywilnych, bez kasku.
Spotkanie z Goofym, Dyniem.
Pozdrawiam wszystkich tu zagladających :)
- DST 12.15km
- Czas 01:05
- VAVG 11.22km/h
- VMAX 18.30km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 29 maja 2011
Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), W towarzystwie ;), Z Helenką :)
Szkoła porażek – ja wiem, że czasem są upadki i wzloty.
„Ja wiem, że czasem są upadki i wzloty...
Dzisiaj pojechałam jako kibic na Silesia MTB.
Startował Igorek.

Igorek napiera© kosma100
Po ostatnich sukcesach był pełen nadziei i pewności, że znowu odbierze zloto...
Dzisiejszy start nie jest łatwy – solo – po trawiastym boisku. Nie dość, że ciężko się jedzie z powodu podłoża, to nie widzi się przeciwników...
Jedzie!

Igorek w trakcie zawodów© kosma100
Po Igorka solówce jeszcze zawody Tata kontra Syn – wygrywa Igorek ;-)

Ojciec i syn na starcie© kosma100

Liczy się jak facet kończy :)© kosma100
Następnie ruszamy zwiedzić WPKiW.
Zoo (z zewnątrz).

ZOO WPKiW© kosma100
Wracamy na koronację.
Tam spotykamy Adamuso (sorki, że Cię nie poznalam ;-) - z Nim chwila pogawędki.
W drodze na koronację dzieci ktoś woła: „Cześć Kosma”.
Hmmm... nie znam Go.
Okazuje się, że to Marusia – poznał mnie po koszulce – no tak jestem w bikestatsowej koszulce ;-)
Fajnie było Cię poznać, szkoda, że tak krótko... mam nadzieję, że jeszcze to nadrobimy ;-)
Po rozdaniu nagród (Igorek tym razem nie jest pierwszy, ani drugi, ani trzeci) ruszamy do samochodu „nie na skróty”.
A więc:
Planetarium.

Igorek patrzy na Planetarium© kosma100
Pomnik Mikołaja Kopernika.

Mikołaj Kopernik© kosma100
Odprowadzam Chłopaków do samochodu, biorę sakwy i jadę do domku.
No i napotykam na następną kandydatkę do konkursu „miss bikestats” ;-)

Kandydatka na Miss Bikestats ;-)© kosma100
WPKiW, Siemianowice (tu się gubię polegając na mojej wybiórczej pamięci) – Czeladź – Będzin – DG – Strzemieszyce – Łosień.
Nie jest ważne podium,
nie jest ważne miejsce,
nie jest ważna klasyfikacja,
nie jest ważny wynik...
Najważniejsze jest to:
że dobrze się bawimy,
że robimy to z pasją,
że kochamy to, co robimy,
że czerpiemy z tego przyjemność,
że czerpiemy z tego radość,
że robiąc to czujemy, że żyjemy...
i o to właśnie chodzi!!!
A jak będziemy systematyczni, konsekwentni, wytrwali to wynik przyjdzie...
;-)
Tylko Bułgarskie Centrum musi zacząć swoje wnioski z porażek wprowadzać w czyn ;-)
* Kazik - „Dziewczyny".
cały tekst dostępny tutaj nie będę umieszczać, bo mogę być skazana ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 50.96km
- Czas 02:59
- VAVG 17.08km/h
- VMAX 40.70km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 28 maja 2011
Kategoria Kellysek :), Orientacyjnie :-), Ponad 100 km ;), W towarzystwie ;), Z Helenką :)
WaypointRace2011 - Godna reprezentacja Bułgarskiego Centrum
Miałam coś napisać... ale po przeczytaniu relacji Darka – mojego rowerowego Partnera, myślę, że nie ma sensu się dublować...
Zamieszczę tylko fotorelację:


Chociaż kiedyś też nam poszło fatalnie...
Stwierdzam tylko, że godnie reprezentowaliśmy nazwę naszego Zespołu...
Jedynie pies patrzył na wyniki bez emocji ;-)

Pidżama Porno - „Bułgarskie Centrum Hujozy”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
Zamieszczę tylko fotorelację:

Przejście przez mostek ;)© kosma100

Na mecie© kosma100
Chociaż kiedyś też nam poszło fatalnie...
Stwierdzam tylko, że godnie reprezentowaliśmy nazwę naszego Zespołu...
Jedynie pies patrzył na wyniki bez emocji ;-)

A piesek sobie obserwował ;)© kosma100
Pidżama Porno - „Bułgarskie Centrum Hujozy”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 101.11km
- Czas 05:09
- VAVG 19.63km/h
- VMAX 37.90km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 maja 2011
Kategoria Kellysek :), Orientacyjnie :-), W towarzystwie ;)
KoRNO II
Bo fantazja, fantazja, bo fantazja jest od tego, aby bawić się, aby bawić, aby bawić się na całego, fantazja, lalalalalala lalalalala.
To szkiełko wszystko potrafi, na każde pytanie odpowie, wystarczy wziąć je do ręki i wszystko będzie różowe, wystarczy wziąć je do ręki, usypać ziarnko fantazji i już za chwile można dolecieć aż do gwiazdy.
Bo fantazja, fantazja, bo fantazja jest od tego, aby bawić się, aby bawić, aby bawić się na całego, fantazja, lalalalalala lalalalala.
To szkiełko nigdy nie płacze, zawsze jest w dobrym humorze, to szkiełko wszystko rozumie, każdemu chętnie pomoże, wystarczy wziąć je do ręki ziarnko fantazji dosypać i już za chwile można z panem Kleksem w świat pomykać.
Bo fantazja, fantazja, bo fantazja jest od tego, aby bawić się, aby bawić, aby bawić się na całego, fantazja, lalalalalala lalalalala.*
Dzisiaj odbył się KoRNO [Kosmiczny Rajd na Orientację].

KoRNO - i wszystko jasne ;-)© kosma100
Uczestnicy, którzy zaszczycili mnie swoją obecnością to:
Mama Młynarza (berna100 – niewątpliwie niezwłocznie zalogowana na bikestats ;-));
Młynarz;
Asica;
Anetka;
Darek;
Wiku;
Igorek;
ewcia0706
Yoasia.
Było super!!!
Dziękuję wszystkim za udział.
Poniżej fotorelacja:

Przed startem KoRNO :)© kosma100

Na PK 1© kosma100

W drodze© kosma100

PK 9 - ambona© kosma100

Awaria... nie szkodzi - Tata pomoże ;-)© kosma100

Na PK 7© kosma100
Na wybranych punktach do zrobienia były zadania.
Na punkcie nr 7 zadanie brzmialo:
„Używając siebie jako rekwizytów” narysować wykres funkcji:
f(x) = x2, x€<0; 2>;
2, x€(2; 6)
x-6, x€<6; 9>
oraz wykres:
(x – 4)2 = (y – 2)2 = 4
na narysowanym na ulicy układzie współrzędnych.
;-)

Zadanie na punkcie ;-)© kosma100

Dalej nie jedziemy... tak będziemy leżeć!© kosma100

Przy punkcie© kosma100

Szczery uśmiech... za wszystko inne zapłacisz kartą MasterCard© kosma100

PK 5© kosma100

Nauka łatania :-)© kosma100

Przy PK 2© kosma100

Ekipa KoRNO w trakcie rozwiązywania zadań ;-)© kosma100
BAWILIŚMY SIĘ NA CAŁEGO!!!
DZIĘKI WSZYSTKIM UCZESTNIKOM ;-)
&feature=player_embedded
* Fasolki - „Moja fantazja”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 25.26km
- Czas 02:07
- VAVG 11.93km/h
- VMAX 40.70km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 13 maja 2011
Kategoria W towarzystwie ;), Z Helenką :)
Objazd trasy Family Cup
Jutro MISTRZOSTWA ŚLĄSKA W KOLARSTWIE GÓRSKIM AMATORÓW.
Startujemy z Wiktorem i Igorkiem.
Dlatego dzisiaj postanowiliśmy z Wikiem objechać trasę.
Niestety było już ciemno - ruszyliśmy dość późno - przed 21:00.
Parę podjazdów i zjazdów i stwierdziliśmy, że jazda po ciemku nie ma sensu.
Jutro rano ją objedziemy.
No i dzisiaj wybiło mi 2000 km w tym roku.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Startujemy z Wiktorem i Igorkiem.
Dlatego dzisiaj postanowiliśmy z Wikiem objechać trasę.
Niestety było już ciemno - ruszyliśmy dość późno - przed 21:00.
Parę podjazdów i zjazdów i stwierdziliśmy, że jazda po ciemku nie ma sensu.
Jutro rano ją objedziemy.
No i dzisiaj wybiło mi 2000 km w tym roku.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 2.17km
- Czas 00:11
- VAVG 11.84km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 4 maja 2011
Kategoria Balaton 2011, Kellysek :), Ponad 100 km ;), Ponad 50 km ;), W towarzystwie ;)
Karpackie na Węgrzech, Mozgó Posta oraz wątróbka ;-)
5 dzień przejażdżki wokół Balatonu ;-)
Ruszamy z Szamarko (Donkey Stone).

Policja



Karpackie na Węgrzech ;-)

Do tej pory znałam tylko „Defekt Muzgó” a tutaj Poczta Mózgó :-)





Obiadek... zamawiam... wątróbki ;-) (jedna z niewielu potraw, której nie lubię – zaraz po flakach).
Zjadam ze smakiem ;-)



Znajdujemy fajną miejscówkę na nocleg – tuż przy ściece rowerowej, z miejscem na piknik. Robimy imieninową imprezkę i mykamy spać ;-)

Jak sobie przypomnę trasę to napiszę ;-)
Było super!!!
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Ruszamy z Szamarko (Donkey Stone).

Szamarko - Węgry© kosma100
Policja

Węgierska Policja© kosma100

:-)© kosma100

Jachty© kosma100
Karpackie na Węgrzech ;-)

Karpackie na Węgrzech© kosma100
Do tej pory znałam tylko „Defekt Muzgó” a tutaj Poczta Mózgó :-)

Muzeum Poczty na Węgrzech© kosma100

:-)© kosma100

Węgierskie piwko© kosma100

Egesz!© kosma100

Kółko ;-)© kosma100
Obiadek... zamawiam... wątróbki ;-) (jedna z niewielu potraw, której nie lubię – zaraz po flakach).
Zjadam ze smakiem ;-)

Obiadek© kosma100

Pałac© kosma100

Węgry© kosma100
Znajdujemy fajną miejscówkę na nocleg – tuż przy ściece rowerowej, z miejscem na piknik. Robimy imieninową imprezkę i mykamy spać ;-)

Wieczorne piwko© kosma100
Jak sobie przypomnę trasę to napiszę ;-)
Było super!!!
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 108.82km
- Czas 06:24
- VAVG 17.00km/h
- VMAX 34.90km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 3 maja 2011
Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), W towarzystwie ;), Balaton 2011
Krzaki, śniadanie na trawie, kapeć, huragan, sztorm, ulewa i pan w piance ;-)
Wieje na wieczór wiatr
Śmieje się skrycie
Na rozwidleniu dróg czekają na nas
Strzygi i topielice
Mam głowy zawroty daj mi jakiś znak
Mam głowy zawroty daj mi jakiś znak
Dygoty dygo dygoty
Dygoty dygo dygoty
Dygoty dygo dygoty
Dygoty dygo dygoty
Mam srebrny pierścień i nóż
Cień pada na twoją szyję
Już migotają mi ślepia
Dziś twoją krew wypije
Jak mnie zapalisz wtedy zapłonę
Jak mnie zapalisz wtedy zapłonę
Co do sekundy o księżyca wschodzie
Ja będę gotów ja będę godzien
A wtedy cuda staną się w mig
A wtedy cuda staną się w mig
Mam głowy zawroty daj mi jakiś znak...
Dygoty dygo dygoty...
Kalinowy sad
Dziad i czarodziej
Ranem rosa z drzew kropla po kropli
Kapie mu po brodzie
Mam głowy zawroty daj mi jakiś znak...
Dygoty dygo dygoty...
Usta mam czerwone jak krew
Rozbiegam się po polach
Maki spod sukienki
Masa cała napalona
Jak mnie zapalisz wtedy zapłonę
Jak mnie zapalisz wtedy zapłonę
Chodzę po wodzie zawracam łodzie
Ja jestem Cygan ja jestem złodziej
Usta pól są pełne krwi
Usta pól są pełne krwi
Mam głowy zawroty daj mi jakiś znak... Dygoty dygo dygoty...*
To była nasza miejscówka :)

A tak trzeba było wejść w tą miejscówkę :)

Balaton

Wszyscy uśmiechnięci ;-)

I zadowoleni ;-)

Śniadanie... no może nie na trawie ;-)

Degustujemy batony Balaton.

I piwo Dreher ;-)

Następnie ruszamy dalej.
Najczęściej spotykany tutaj samochód w różnych odmianach ;-)

Ekipa BS na ścieżce rowerowej obok Balatonu... pięknie!!!

Ach! Jak tu pięknie!!!

Ten Pan chyba nie umie parkować, skoro nie ma naklejki tylko stałą rejestrację ;-)

Okazuje się, że Asiczka łapie kapcia.
By nie marnować czasu ruszam z Iskierką do sklepu w celu zakupu izotonika pomocnego przy łataniu kapcia. Rozkładamy się nad Balatonem.
Ekipa BS nad Balatonem part 1

Ekipa BS nad Balatonem part 2

Ekipa BS nad Balatonem part 3

Niektórzy nawet odprawiają jakieś czary... pewnie by móc zostać tu dłużej!

Po załataniu kapcia Balaton zaczyna wyglądać wrogo...

Fale przypominają morskie fale ;-)

Nagle zaczyna wiać tak, że OMC zwiewa mnie z roweru (rower obciążony sakwami a ja kruszynką też nie jestem!).
Dojeżdżamy do baru i zaczyna lać (jakieś przeznaczenie? :D).
Siadamy więc w barze przy izobroniku i langosie ;)

Pan w piance stawia nam... piwo ;-)
Jest fajnie... tu siedzimy już do wieczora.

Wieczorem zbieramy się by przenocować w Szamarko (Donkey Stone), gdzie widać podobno odcisk osiołka.

30 km na wyprawie – po byku, a może raczej po ośle? :D ale nikt nie narzeka – było pięknie! ;-)
Jutro też jest dzień ;-)
*Strachy Na Lachy - "Dygoty".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
Śmieje się skrycie
Na rozwidleniu dróg czekają na nas
Strzygi i topielice
Mam głowy zawroty daj mi jakiś znak
Mam głowy zawroty daj mi jakiś znak
Dygoty dygo dygoty
Dygoty dygo dygoty
Dygoty dygo dygoty
Dygoty dygo dygoty
Mam srebrny pierścień i nóż
Cień pada na twoją szyję
Już migotają mi ślepia
Dziś twoją krew wypije
Jak mnie zapalisz wtedy zapłonę
Jak mnie zapalisz wtedy zapłonę
Co do sekundy o księżyca wschodzie
Ja będę gotów ja będę godzien
A wtedy cuda staną się w mig
A wtedy cuda staną się w mig
Mam głowy zawroty daj mi jakiś znak...
Dygoty dygo dygoty...
Kalinowy sad
Dziad i czarodziej
Ranem rosa z drzew kropla po kropli
Kapie mu po brodzie
Mam głowy zawroty daj mi jakiś znak...
Dygoty dygo dygoty...
Usta mam czerwone jak krew
Rozbiegam się po polach
Maki spod sukienki
Masa cała napalona
Jak mnie zapalisz wtedy zapłonę
Jak mnie zapalisz wtedy zapłonę
Chodzę po wodzie zawracam łodzie
Ja jestem Cygan ja jestem złodziej
Usta pól są pełne krwi
Usta pól są pełne krwi
Mam głowy zawroty daj mi jakiś znak... Dygoty dygo dygoty...*
To była nasza miejscówka :)

Widok z miejscówki do spania© kosma100
A tak trzeba było wejść w tą miejscówkę :)

Wyjście/wejście do miejscówki© kosma100
Balaton

Balaton© kosma100
Wszyscy uśmiechnięci ;-)

Wszyscy uśmiechnięci© kosma100
I zadowoleni ;-)

Jest pięknie!© kosma100
Śniadanie... no może nie na trawie ;-)

Śniadanie na ławce© kosma100
Degustujemy batony Balaton.

Batoniki Balaton nad Balatonem ;-)© kosma100
I piwo Dreher ;-)

Degustacja Drehera© kosma100
Następnie ruszamy dalej.
Najczęściej spotykany tutaj samochód w różnych odmianach ;-)

Popularny wóz na Węgrzech ;-)© kosma100
Ekipa BS na ścieżce rowerowej obok Balatonu... pięknie!!!

Ekipa BS nad Balatonem© kosma100
Ach! Jak tu pięknie!!!

Balaton© kosma100
Ten Pan chyba nie umie parkować, skoro nie ma naklejki tylko stałą rejestrację ;-)

Parkujesz jak...© kosma100
Okazuje się, że Asiczka łapie kapcia.
By nie marnować czasu ruszam z Iskierką do sklepu w celu zakupu izotonika pomocnego przy łataniu kapcia. Rozkładamy się nad Balatonem.
Ekipa BS nad Balatonem part 1

Ekipa BS nad Balatonem part 1© kosma100
Ekipa BS nad Balatonem part 2

Ekipa BS nad Balatonem part 2© kosma100
Ekipa BS nad Balatonem part 3

Ekipa BS nad Balatonem part 3© kosma100
Niektórzy nawet odprawiają jakieś czary... pewnie by móc zostać tu dłużej!

Odprawianie czarów ;-)© kosma100
Po załataniu kapcia Balaton zaczyna wyglądać wrogo...

Groźny Balaton© kosma100
Fale przypominają morskie fale ;-)

Balaton - jak morze© kosma100
Nagle zaczyna wiać tak, że OMC zwiewa mnie z roweru (rower obciążony sakwami a ja kruszynką też nie jestem!).
Dojeżdżamy do baru i zaczyna lać (jakieś przeznaczenie? :D).
Siadamy więc w barze przy izobroniku i langosie ;)

Langos© kosma100
Pan w piance stawia nam... piwo ;-)
Jest fajnie... tu siedzimy już do wieczora.

Uzupełniamy płyny© kosma100
Wieczorem zbieramy się by przenocować w Szamarko (Donkey Stone), gdzie widać podobno odcisk osiołka.

Szamarko© kosma100
30 km na wyprawie – po byku, a może raczej po ośle? :D ale nikt nie narzeka – było pięknie! ;-)
Jutro też jest dzień ;-)
*Strachy Na Lachy - "Dygoty".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 33.26km
- Czas 02:07
- VAVG 15.71km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze