Wpisy archiwalne w kategorii
Ponad 100 km ;)
Dystans całkowity: | 9396.20 km (w terenie 830.00 km; 8.83%) |
Czas w ruchu: | 523:04 |
Średnia prędkość: | 17.96 km/h |
Maksymalna prędkość: | 45.80 km/h |
Liczba aktywności: | 73 |
Średnio na aktywność: | 128.72 km i 7h 09m |
Więcej statystyk |
Wtorek, 15 kwietnia 2008
Kategoria W towarzystwie ;), Ponad 100 km ;)
Na rozstaju dróg, gdzie przydrożny Chrystus stał,
Zapytałeś dokąd iść, frasobliwą minę miał.
Przystanąłeś więc z płaczem brzóz sp
Na rozstaju dróg, gdzie przydrożny Chrystus stał,
Zapytałeś dokąd iść, frasobliwą minę miał.
Przystanąłeś więc z płaczem brzóz sprzymierzyć się
I uronić pierwszy raz czerwone wino – łzę.
Podróż ciapągiem minęła bez sekscesów – miłe towarzystwo Pana – pół Tychowianina pół Gdańszczanina, który też jechał z rowerkiem. O dziwo! Był przedział dla rowerów więc rumaki w stajni a my w przedziale z okiem na rumaki ;)
Co to jest??? (sama nie wiem ;))
Dzisiaj z Kobrą postanowiliśmy obejrzeć krzyżacki zamek w Świeciu, na który ochoty narobiła nam Agenciara.
Wyruszyliśmy wcześnie – zaraz po śniadaniu. Na początku Kobra nie miał ciśnienia na setkę, więc tłumaczyliśmy sobie, że jedziemy „w kierunku Świecia” – jak nam się odechce pedalić to zawrócimy ;D
A więc Bydgoszcz – Myślęcinek (tam Kobra chciał ratować wszystkie ślimaki przed rozjechaniem ;))
Żołędowo
Kościółek w Żołędowie.
Pomnik w Żołędowie.
Następnie Nekla – Borówno.
W Borównie dłuuuuuuuuugi postój na „małe co nieco” ;D
W Borównie też małe polowanie na motyla.
Już wiem czemu Borówno to Borówno ;D
Nie mieliśmy mapy, więc cała trasa to była spontaniczna prowizorka ;)
Coś dla Młynarza ;D;D;D
Pyszczyn 2?? Chyba dwa dni i dwie noce ;)))
Dalej: Dobrcz.
Kościół w Dobrczu.
Jakąś dziwną manię tu mają ludzie – cmentarz naokoło kościoła.
A tu ten kościół w środku
Sienno – Zawada...
Dojechaliśmy do drogi Flasha ;D
Ale życie nam nadal miłe, więc tylko przecięliśmy ją by popedalić dalej niezbyt uczęszczanymi drogami.
O Boshe!!!! Mój nowiutki, czyściutki napęd!!!
Niewieścin
„Na rozstaju dróg...” mówię do Kobry:
- „No to co? Może wybieramy drogę w prawo? – wracamy do Bydzi, pojeździmy po okolicy i stuknie ci setka?”
Kobra, chcąc dopiąć swego celu rzekł:
- „Jedziemy w lewo do Świecia”.
O.K. No to popedaliliśmy... ;D
Topolno – kosciółek tamże ;D
I Aga mówi, że nie ma u niej terenów górzystych ;>
W Świeciu obiadek i zwiedzanie upragnionego zamku.
Można powiedzieć, że mieliśmy szczęście – jak byliśmy w Świeciu to lało w okolicy – więc udało nam się nie zmoknąć ;)
Gdy wyruszyliśmy z powrotem, z uporem maniaka chciałam zakupić mapę ale nie udało mi się to :(
W drodze powrotnej Kobra się wciągnął i pedalił „jak trza” skutkiem tego podróż minęła szybko.
Myślałam, że takie sklepy już nie egzystują ;D
I jakie oryginalne podpórki pod rower ;)
Działają ;D
Kobra zaliczył (znów coś zaliczył!) pierwszą setkę ;)
Dolina Wisły.
Przez Fordon (pomachaliśmy Agenciarze, która niczym, księżniczka na wieży machała nam z balkonu ;)) oraz wizyta na kawie u...
Fordon – osiedle lotników ;)
Powrót Fordon – centrum sama – jestem blada i dumna, że trafiłam ;)
Pierwsza setka w tym roku;
Pierwsza setka z Kobrą;
Po prostu było SUPER
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
Zapytałeś dokąd iść, frasobliwą minę miał.
Przystanąłeś więc z płaczem brzóz sprzymierzyć się
I uronić pierwszy raz czerwone wino – łzę.
Podróż ciapągiem minęła bez sekscesów – miłe towarzystwo Pana – pół Tychowianina pół Gdańszczanina, który też jechał z rowerkiem. O dziwo! Był przedział dla rowerów więc rumaki w stajni a my w przedziale z okiem na rumaki ;)
Co to jest??? (sama nie wiem ;))
Dzisiaj z Kobrą postanowiliśmy obejrzeć krzyżacki zamek w Świeciu, na który ochoty narobiła nam Agenciara.
Wyruszyliśmy wcześnie – zaraz po śniadaniu. Na początku Kobra nie miał ciśnienia na setkę, więc tłumaczyliśmy sobie, że jedziemy „w kierunku Świecia” – jak nam się odechce pedalić to zawrócimy ;D
A więc Bydgoszcz – Myślęcinek (tam Kobra chciał ratować wszystkie ślimaki przed rozjechaniem ;))
Żołędowo
Kościółek w Żołędowie.
Pomnik w Żołędowie.
Następnie Nekla – Borówno.
W Borównie dłuuuuuuuuugi postój na „małe co nieco” ;D
W Borównie też małe polowanie na motyla.
Już wiem czemu Borówno to Borówno ;D
Nie mieliśmy mapy, więc cała trasa to była spontaniczna prowizorka ;)
Coś dla Młynarza ;D;D;D
Pyszczyn 2?? Chyba dwa dni i dwie noce ;)))
Dalej: Dobrcz.
Kościół w Dobrczu.
Jakąś dziwną manię tu mają ludzie – cmentarz naokoło kościoła.
A tu ten kościół w środku
Sienno – Zawada...
Dojechaliśmy do drogi Flasha ;D
Ale życie nam nadal miłe, więc tylko przecięliśmy ją by popedalić dalej niezbyt uczęszczanymi drogami.
O Boshe!!!! Mój nowiutki, czyściutki napęd!!!
Niewieścin
„Na rozstaju dróg...” mówię do Kobry:
- „No to co? Może wybieramy drogę w prawo? – wracamy do Bydzi, pojeździmy po okolicy i stuknie ci setka?”
Kobra, chcąc dopiąć swego celu rzekł:
- „Jedziemy w lewo do Świecia”.
O.K. No to popedaliliśmy... ;D
Topolno – kosciółek tamże ;D
I Aga mówi, że nie ma u niej terenów górzystych ;>
W Świeciu obiadek i zwiedzanie upragnionego zamku.
Można powiedzieć, że mieliśmy szczęście – jak byliśmy w Świeciu to lało w okolicy – więc udało nam się nie zmoknąć ;)
Gdy wyruszyliśmy z powrotem, z uporem maniaka chciałam zakupić mapę ale nie udało mi się to :(
W drodze powrotnej Kobra się wciągnął i pedalił „jak trza” skutkiem tego podróż minęła szybko.
Myślałam, że takie sklepy już nie egzystują ;D
I jakie oryginalne podpórki pod rower ;)
Działają ;D
Kobra zaliczył (znów coś zaliczył!) pierwszą setkę ;)
Dolina Wisły.
Przez Fordon (pomachaliśmy Agenciarze, która niczym, księżniczka na wieży machała nam z balkonu ;)) oraz wizyta na kawie u...
Fordon – osiedle lotników ;)
Powrót Fordon – centrum sama – jestem blada i dumna, że trafiłam ;)
Pierwsza setka w tym roku;
Pierwsza setka z Kobrą;
Po prostu było SUPER
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
- DST 124.34km
- Teren 50.00km
- Czas 08:03
- VAVG 15.45km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 17 września 2007
Kategoria Ponad 100 km ;), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Kwiaty we włosach potargał wiatr
Kwiaty we włosach potargał wiatr
Po wyjściu z domku zorientowałam się, że nie mam kasku, postanowiłam nie wracać po niego – nie, że jestem przesądna, po prostu szkoda mi było czasu.
To był mój drugi wyjazd w tym roku bez kasku – dziwnie się czułam...
Najpierw popędziłam do sklepu po zakup butów, które będą nadawały się do jeżdżenia a nie do oglądania... ;)
I zakupiłam ;)
Włożyłam na nogi, stare powędrowały do kosza w sklepie i fruuu na rowerek ;)))))
Dąbrowa Górnicza Mydlice – Manhattan – Ząbkowice – Łosień (wizyta u Tatusia).
W drodze spotkałam stado hipopotamów ;), które żerowały przy ulicy ;)
Posiedziałam u Tatusia, pogadaliśmy i ruszyłam dalej.
Dzisiaj miałam lenia....leniwca terenowego – na myśl o jeździe po terenie dostawałam drgawek........ niemożliwe – ja – taki terenowiec, no cóż czasami zdarzają się niewyjaśnione zjawiska ;)
Pojechałam więc asfaltem przez Błędów, Chechło do Ogrodzieńca – trasa co niektórym znana ;))))))))))
Mamy piękną jesień tego lata.
W Ogrodzieńcu odbiłam na Zawiercie – beznadzieja samochodów multum ;(((
W Zawierciu skręciłam na Dąbrowę i pojechałam przez Turzę, Ciągowice do Chruszczobrodu, gdzie skręciłam na Siewierz.
Wiem, że nie o to chodziło ale wydaję mi się, że ten gest to gest bezradności a nie zachęty i zaproszenia.
Przez Gołuchowice i Wojkowice Kościelne doczłapałam się na Pogorię IV.
Foty Pogorii Iv – na pewno się za nią stęskniliście, hihihi.
Następnie Pogoria III i posiadówa na mojej ławeczce ;))))
Pogoria III.
No i trzeba było wracać do domku ;)
Powiem jedno:
BYŁO PIĘKNIE!!!
Ale byłam za Nim stęskniona... strasznie... biedactwo wisiało na ścianie nie wietrzone nawet.
Poprawię się a przynajmniej w tym tygodniu ;)
Wieczorem do pracy - standard ;(
Pozdrawiam serdecznie wszystkich tu zaglądających ;)
Po wyjściu z domku zorientowałam się, że nie mam kasku, postanowiłam nie wracać po niego – nie, że jestem przesądna, po prostu szkoda mi było czasu.
To był mój drugi wyjazd w tym roku bez kasku – dziwnie się czułam...
Najpierw popędziłam do sklepu po zakup butów, które będą nadawały się do jeżdżenia a nie do oglądania... ;)
I zakupiłam ;)
Włożyłam na nogi, stare powędrowały do kosza w sklepie i fruuu na rowerek ;)))))
Dąbrowa Górnicza Mydlice – Manhattan – Ząbkowice – Łosień (wizyta u Tatusia).
W drodze spotkałam stado hipopotamów ;), które żerowały przy ulicy ;)
Posiedziałam u Tatusia, pogadaliśmy i ruszyłam dalej.
Dzisiaj miałam lenia....leniwca terenowego – na myśl o jeździe po terenie dostawałam drgawek........ niemożliwe – ja – taki terenowiec, no cóż czasami zdarzają się niewyjaśnione zjawiska ;)
Pojechałam więc asfaltem przez Błędów, Chechło do Ogrodzieńca – trasa co niektórym znana ;))))))))))
Mamy piękną jesień tego lata.
W Ogrodzieńcu odbiłam na Zawiercie – beznadzieja samochodów multum ;(((
W Zawierciu skręciłam na Dąbrowę i pojechałam przez Turzę, Ciągowice do Chruszczobrodu, gdzie skręciłam na Siewierz.
Wiem, że nie o to chodziło ale wydaję mi się, że ten gest to gest bezradności a nie zachęty i zaproszenia.
Przez Gołuchowice i Wojkowice Kościelne doczłapałam się na Pogorię IV.
Foty Pogorii Iv – na pewno się za nią stęskniliście, hihihi.
Następnie Pogoria III i posiadówa na mojej ławeczce ;))))
Pogoria III.
No i trzeba było wracać do domku ;)
Powiem jedno:
BYŁO PIĘKNIE!!!
Ale byłam za Nim stęskniona... strasznie... biedactwo wisiało na ścianie nie wietrzone nawet.
Poprawię się a przynajmniej w tym tygodniu ;)
Wieczorem do pracy - standard ;(
Pozdrawiam serdecznie wszystkich tu zaglądających ;)
- DST 111.79km
- Teren 5.00km
- Czas 05:19
- VAVG 21.03km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 15 lipca 2007
Kategoria W towarzystwie ;), Ponad 100 km ;), Do pracy / z pracy
Jaka piękna pogoda!!! ;))))))))))))))))
Jaka piękna pogoda!!! ;))))))))))))))))
Na początek powrót z pracy (standard - 16 km).
Później szybko do łóżka - trzeba było odespać nieprzespaną noc.
Gdy o 9:30 zadzwonił budzik miałam go ochotę wyrzucić przez okno... dopiero za parę sekund przypomniałam sobie, że jestem umówiona na rowerowanie.
Trzeba było wstać ;)
Dąbrowa Górnicza - Sławków.
Sławków - rynek.
Następnie ze Sławkowa czerwonym szlakiem do Okradzionowa.
W drodze mijaliśmy pomnik
niestety zdemolowany :(
"W tym miejscu w pierwszych dniach wojny we wrześniu 1939 Niemcy zamordowali dziesiątki Żydów, którzy przechodzili przez uszkodzony most"
Czerwony szlak bardzo malowniczy, mimo zamulonej Białej Przemszy.
O jak tu pięknie... i zielono ;)
W Okradzionowie przypomniałam sobie, że nie wypłaciłam pieniędzy i mam 1 zł (słownie: jedną złotówkę) w portfelu, co mając na uwadze dzisiejszy skwar lejący się z nieba i moje "zapasy" picia, które wynosiły 0 (czytaj: zero) litrów płynnej substancji, nie było optymistyczną wiadomością.
Decyzja zapadła - nadrobimy trochę trasy i odwiedzimy tatusia, który poratuje córeczkę ;)
I tak też się stało - odwiedziny u tatusia i pożyczka 10 zł ;)
Dodatkowo tatuś poczęstował szklanką (no może 1,5 szklanki) soku z chmielu ;) (Sorki Wiola - miałaś rację - zapomniałam sobie o tej szklance, hehehehe ;))
Posiedzieliśmy chwilę i w ruszyliśmy w dalszą drogę.
Łosień - Błędów - Chechło.
Kościół w Błędowie.
Na Pustynię Błędowską.
Pustynia Błędowska, moja zmechacona przez ostatnie deszcze wlepka :( (obklejona wczoraj taśmą) oraz pomysłowy pan, który wjechał blachosmrodem w piach i się zakopał ;)
Dalej do Rodaków szosą i tam na szlak.
No i na tym zjeździe zaliczyłam glebę (Gleb...... ;]). Wyjazd bez gleby to wyjazd stracony ;)))) Jak to powiedział spotkany po drodze Paweł: "To wycieczka jest udana - glebę zaliczyłaś ;)".
Przez Żelazko (szlakiem zielonym) na Podzamcze.
Na podzamcze przyjechali kałboje ;D
Na Podzamczu panowie niebiescy siedzieli w autku i czekali jak jakiś rowerzysta wypije piffko ;D A ja z premedytacją podniosłam moją butelkę i piłam nie kryjąc się z tym.
Mała sesyjka zdjęciowa ;P
Taka tam Jamaszka ;)
Zamek (ruiny znaczy się ;))
Po posiadówie na Podzamczu powrót asfaltem przez Ogrodzieniec, Niegowonice, Łosień, Ząbkowice.
Skałki w Niegowonicach.
Następnie w teren, przy torach na Pogorię III.
Na Pogorii ludzi jak mrówków ;]
Więc przez centrum do domku.
Było pięknie, szczególnie ten żar lejący się z nieba.
Pot spływający po całym ciele, zalewający oczy.
Ja naprawdę to kocham <myśli> czyżbym miała nierówno pod sufitem? ;D
Nie lubię za to deszczu, ulewy, kapuśniaczka, gradu, śniegu.
Oby tak dalej - może być po 40 stopni codziennie do końca roku - mi to nie przeszkadza ;]
P.S. W butelce (1,5 litrowej) była Muszynianka ;]
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających oczywiście ;)
______________________________________________________________________
No i kilka niusów o naszym Wspaniałym Zielaku ;)
TransAlp - etap 2 - Reith im Alpbachtal –> Mayrhofen dla zainteresowanych, do poczytania tutaj
Zielak go!!!
Na początek powrót z pracy (standard - 16 km).
Później szybko do łóżka - trzeba było odespać nieprzespaną noc.
Gdy o 9:30 zadzwonił budzik miałam go ochotę wyrzucić przez okno... dopiero za parę sekund przypomniałam sobie, że jestem umówiona na rowerowanie.
Trzeba było wstać ;)
Dąbrowa Górnicza - Sławków.
Sławków - rynek.
Następnie ze Sławkowa czerwonym szlakiem do Okradzionowa.
W drodze mijaliśmy pomnik
niestety zdemolowany :(
"W tym miejscu w pierwszych dniach wojny we wrześniu 1939 Niemcy zamordowali dziesiątki Żydów, którzy przechodzili przez uszkodzony most"
Czerwony szlak bardzo malowniczy, mimo zamulonej Białej Przemszy.
O jak tu pięknie... i zielono ;)
W Okradzionowie przypomniałam sobie, że nie wypłaciłam pieniędzy i mam 1 zł (słownie: jedną złotówkę) w portfelu, co mając na uwadze dzisiejszy skwar lejący się z nieba i moje "zapasy" picia, które wynosiły 0 (czytaj: zero) litrów płynnej substancji, nie było optymistyczną wiadomością.
Decyzja zapadła - nadrobimy trochę trasy i odwiedzimy tatusia, który poratuje córeczkę ;)
I tak też się stało - odwiedziny u tatusia i pożyczka 10 zł ;)
Dodatkowo tatuś poczęstował szklanką (no może 1,5 szklanki) soku z chmielu ;) (Sorki Wiola - miałaś rację - zapomniałam sobie o tej szklance, hehehehe ;))
Posiedzieliśmy chwilę i w ruszyliśmy w dalszą drogę.
Łosień - Błędów - Chechło.
Kościół w Błędowie.
Na Pustynię Błędowską.
Pustynia Błędowska, moja zmechacona przez ostatnie deszcze wlepka :( (obklejona wczoraj taśmą) oraz pomysłowy pan, który wjechał blachosmrodem w piach i się zakopał ;)
Dalej do Rodaków szosą i tam na szlak.
No i na tym zjeździe zaliczyłam glebę (Gleb...... ;]). Wyjazd bez gleby to wyjazd stracony ;)))) Jak to powiedział spotkany po drodze Paweł: "To wycieczka jest udana - glebę zaliczyłaś ;)".
Przez Żelazko (szlakiem zielonym) na Podzamcze.
Na podzamcze przyjechali kałboje ;D
Na Podzamczu panowie niebiescy siedzieli w autku i czekali jak jakiś rowerzysta wypije piffko ;D A ja z premedytacją podniosłam moją butelkę i piłam nie kryjąc się z tym.
Mała sesyjka zdjęciowa ;P
Taka tam Jamaszka ;)
Zamek (ruiny znaczy się ;))
Po posiadówie na Podzamczu powrót asfaltem przez Ogrodzieniec, Niegowonice, Łosień, Ząbkowice.
Skałki w Niegowonicach.
Następnie w teren, przy torach na Pogorię III.
Na Pogorii ludzi jak mrówków ;]
Więc przez centrum do domku.
Było pięknie, szczególnie ten żar lejący się z nieba.
Pot spływający po całym ciele, zalewający oczy.
Ja naprawdę to kocham <myśli> czyżbym miała nierówno pod sufitem? ;D
Nie lubię za to deszczu, ulewy, kapuśniaczka, gradu, śniegu.
Oby tak dalej - może być po 40 stopni codziennie do końca roku - mi to nie przeszkadza ;]
P.S. W butelce (1,5 litrowej) była Muszynianka ;]
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających oczywiście ;)
______________________________________________________________________
No i kilka niusów o naszym Wspaniałym Zielaku ;)
TransAlp - etap 2 - Reith im Alpbachtal –> Mayrhofen dla zainteresowanych, do poczytania tutaj
Zielak go!!!
- DST 114.26km
- Teren 40.00km
- Czas 06:13
- VAVG 18.38km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 30 czerwca 2007
Kategoria W towarzystwie ;), Ponad 100 km ;), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Z Ulesia wyruszam o 8:30 ;)
Z Ulesia wyruszam o 8:30 ;)
Ulesie – Koniecpol – Secemin – Czarnca – Włoszczowa – Kluczewsko – Pilczyca – Stanowiska – Dobromierz – Rączki – Przedbórz – Ręczno – Karolinów – Włodzimierzów – Przygłów – Koło – Golesza – Polichno – Wolbórz.
Zboże, zboże, zboże... z tego będzie mąka... ;], a mąkę kto robi? no kto? ;D
Takie tam.. Włoszczowa ;)
4 bocianowa rodzinka ;))) 2 +2 ;]
Kielce... ulubiona liczba........kogo? no kogo? ;D
Gdyby kuzka nie skakała to by nurzki nie złamała ;P
A ten sobie stoi ;D
A rączki... trzymamy na kołderce ;D
A tu Górki Małe ;)
Przedbórz - w roli głównej CHMURZYSKA ;)
Młynarzowo ;)
Do miejsca noclegu (Bolesławice) dotarłam około 15:30 (130 km). Kąpiel, telefon do Agenciary i do łóżka rozprostować obolały od plecaka kręgosłup ;)
I tu „oczko mi się przymknęło” ;)
Obudził mnie telefon od Tomalosa – ubieram się szybciutko i jadę do Wolborza na spotkanie z kolejną Osobą z Bikestats ;))))))
Jedziemy na zakupy, na spotkanie z Kolegą oraz rozwieszamy plakaty reklamujące BikeOrient.
Chyba mamy nadzieję, że uda nam się wyłudzić informacje na temat rozmieszczenia punktów kontrolnych, hehehehehe, niestety Organizatorzy są „tfardzi a nie miętcy” i próba kończy się fiaskiem ;)
Miejsce jutrzejszego startu ;)
Jedziemy po Agę do Bolesławic, która po przygodach, mknąc niezupełnie prosto do celu, swoim blachosmrodem, dotarła w końcu na miejsce ;)))))
Jedziemy do Znajomego z zamiarem wymiany mojej bezzębnej zębatki ;) Tomalos pogrzebał w swoich skarbach i przywiózł mi ją ;)))) Tomalos – buziak ;) FENKJU MEN
W drodze z Bogusławic do Wolborza ktoś (nie pamiętam kto ;)) proponuje skróty – droga wygląda OK. ;)
Reszta zgadza się z propozycją ;)
Po jakimś czasie następuje powolny zanik drogi, następny tajemniczy ktoś proponuje jazdę przez łąkę... Na łące suszy się sianko ;)))
Skutkiem tego przejazdu są napędy zasianione do granic możliwości ;)))))
Drogi Bikestatsowiczu! Jeśli w sobotę wieczorem spacerowałbyś po łąkach w okolicy Wolborza Twoim oczom ukazałby się następujący widok: Dwie Bikerki wyszarpujące siano z napędów swoich rumaków, usmarowane po łokcie smarem oraz jednego Bikera focącego wszystkich i wszystko dookoła ;)
Wszystkim humor dopisywał ;)
Po zawróceniu, mimo zasady „nigdy nie zawracam” ;) podążyliśmy do Żarnowicy Wielkiej.
Agenciara była w szoku, że ludzie na wsi hodują krowy ;))))))))))
Później nad Jezioro Sulejowskie ;)
Powrót po zmroku i w deszczu :(
Na rynku spotykamy następnych Bikestatsowiczów, którym polecamy nocleg w tym samym miejscu co my.
Nocny grill i do łóżek...
Podniecenie BikeOrientem nie daje nam spać ;))))))
HASŁO WIECZORU:
Szynka sojowa z kością ;))))))).
Pozdrawiam serdecznie wszystkich tu zaglądających ;)
Ulesie – Koniecpol – Secemin – Czarnca – Włoszczowa – Kluczewsko – Pilczyca – Stanowiska – Dobromierz – Rączki – Przedbórz – Ręczno – Karolinów – Włodzimierzów – Przygłów – Koło – Golesza – Polichno – Wolbórz.
Zboże, zboże, zboże... z tego będzie mąka... ;], a mąkę kto robi? no kto? ;D
Takie tam.. Włoszczowa ;)
4 bocianowa rodzinka ;))) 2 +2 ;]
Kielce... ulubiona liczba........kogo? no kogo? ;D
Gdyby kuzka nie skakała to by nurzki nie złamała ;P
A ten sobie stoi ;D
A rączki... trzymamy na kołderce ;D
A tu Górki Małe ;)
Przedbórz - w roli głównej CHMURZYSKA ;)
Młynarzowo ;)
Do miejsca noclegu (Bolesławice) dotarłam około 15:30 (130 km). Kąpiel, telefon do Agenciary i do łóżka rozprostować obolały od plecaka kręgosłup ;)
I tu „oczko mi się przymknęło” ;)
Obudził mnie telefon od Tomalosa – ubieram się szybciutko i jadę do Wolborza na spotkanie z kolejną Osobą z Bikestats ;))))))
Jedziemy na zakupy, na spotkanie z Kolegą oraz rozwieszamy plakaty reklamujące BikeOrient.
Chyba mamy nadzieję, że uda nam się wyłudzić informacje na temat rozmieszczenia punktów kontrolnych, hehehehehe, niestety Organizatorzy są „tfardzi a nie miętcy” i próba kończy się fiaskiem ;)
Miejsce jutrzejszego startu ;)
Jedziemy po Agę do Bolesławic, która po przygodach, mknąc niezupełnie prosto do celu, swoim blachosmrodem, dotarła w końcu na miejsce ;)))))
Jedziemy do Znajomego z zamiarem wymiany mojej bezzębnej zębatki ;) Tomalos pogrzebał w swoich skarbach i przywiózł mi ją ;)))) Tomalos – buziak ;) FENKJU MEN
W drodze z Bogusławic do Wolborza ktoś (nie pamiętam kto ;)) proponuje skróty – droga wygląda OK. ;)
Reszta zgadza się z propozycją ;)
Po jakimś czasie następuje powolny zanik drogi, następny tajemniczy ktoś proponuje jazdę przez łąkę... Na łące suszy się sianko ;)))
Skutkiem tego przejazdu są napędy zasianione do granic możliwości ;)))))
Drogi Bikestatsowiczu! Jeśli w sobotę wieczorem spacerowałbyś po łąkach w okolicy Wolborza Twoim oczom ukazałby się następujący widok: Dwie Bikerki wyszarpujące siano z napędów swoich rumaków, usmarowane po łokcie smarem oraz jednego Bikera focącego wszystkich i wszystko dookoła ;)
Wszystkim humor dopisywał ;)
Po zawróceniu, mimo zasady „nigdy nie zawracam” ;) podążyliśmy do Żarnowicy Wielkiej.
Agenciara była w szoku, że ludzie na wsi hodują krowy ;))))))))))
Później nad Jezioro Sulejowskie ;)
Powrót po zmroku i w deszczu :(
Na rynku spotykamy następnych Bikestatsowiczów, którym polecamy nocleg w tym samym miejscu co my.
Nocny grill i do łóżek...
Podniecenie BikeOrientem nie daje nam spać ;))))))
HASŁO WIECZORU:
Szynka sojowa z kością ;))))))).
Pozdrawiam serdecznie wszystkich tu zaglądających ;)
- DST 180.58km
- Teren 2.00km
- Czas 08:44
- VAVG 20.68km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 10 czerwca 2007
Kategoria W towarzystwie ;), TdP a''la Kosmacz, Ponad 100 km ;), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Żerniki - Bydgoszcz. :)
Oczywiście
Żerniki - Bydgoszcz. :)
Oczywiście Grzeczna Panna zaliczona ;D
Tzn.sesja zdjęciowa pod znakiem ;)
Szczegóły później ;)
No i dzisiaj miałam znowu szczęście - miałam towarzystwo ;)
Pozdrawiam - Monika
_________________________________________________________________
Wyruszyłam o 7:00.
Wpadłam na chwilę do Zamościa ;)
Nawóz to inaczej ..... gówno ;D
Coś dla wielbicieli kaczek ;)
I następna fajna nazwa ;)
Pomnik we Wrześni
Gniezno wita ;)))
Gniezno
Bolesław Chrobry ;)
Do Bydgoszczy, po odjęciu 10, pozostaje ulubiona liczba zielaka ;D ;)
No i stuknęła mi 13tka ;D
Leszek Biały - ale ma kolarskie uda i łydki ;D ;)))))
Następnie w Biskupinie czekałam na...........
Agenciarę - dzisiaj znowu miałam szczęście nie pedalić samotnie tylko w bardzo miłym towarzystwie ;)
Biskupin
Turystyczna Kolej Wąskotorowa - Biskupin
Aga podkłada się pod ciapąg ;)
Aga w cieniu... ;) Ruiny gotyckiego zamku "diabła weneckiego"
Muzeum Kolei Wąskotorowej
Wenecja - nie widziałyśmy tu żadnych kanałów wodnych ;)))
Grzeczna Panna w grzesznej pozie ;))))
Drzewa - Aga była zdziwiona co ja fajnego widzę w tych drzewach ;D a mi się po prostu podobały i się nimi zachwycałam ;P ;)
No coments ;)
Padła... nie wstanę! tak będę leżeć ;)))
Bydgoszcz
Dziękuję Adze za miłe towarzystwo ;))))))))
I do zobaczenia kolejny raz na żywca na Bikeoriencie... bo nie zrealizowałyśmy naszego planu.... mówię o "pstrągu" ;))))))))
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
Oczywiście Grzeczna Panna zaliczona ;D
Tzn.sesja zdjęciowa pod znakiem ;)
Szczegóły później ;)
No i dzisiaj miałam znowu szczęście - miałam towarzystwo ;)
Pozdrawiam - Monika
_________________________________________________________________
Wyruszyłam o 7:00.
Wpadłam na chwilę do Zamościa ;)
Nawóz to inaczej ..... gówno ;D
Coś dla wielbicieli kaczek ;)
I następna fajna nazwa ;)
Pomnik we Wrześni
Gniezno wita ;)))
Gniezno
Bolesław Chrobry ;)
Do Bydgoszczy, po odjęciu 10, pozostaje ulubiona liczba zielaka ;D ;)
No i stuknęła mi 13tka ;D
Leszek Biały - ale ma kolarskie uda i łydki ;D ;)))))
Następnie w Biskupinie czekałam na...........
Agenciarę - dzisiaj znowu miałam szczęście nie pedalić samotnie tylko w bardzo miłym towarzystwie ;)
Biskupin
Turystyczna Kolej Wąskotorowa - Biskupin
Aga podkłada się pod ciapąg ;)
Aga w cieniu... ;) Ruiny gotyckiego zamku "diabła weneckiego"
Muzeum Kolei Wąskotorowej
Wenecja - nie widziałyśmy tu żadnych kanałów wodnych ;)))
Grzeczna Panna w grzesznej pozie ;))))
Drzewa - Aga była zdziwiona co ja fajnego widzę w tych drzewach ;D a mi się po prostu podobały i się nimi zachwycałam ;P ;)
No coments ;)
Padła... nie wstanę! tak będę leżeć ;)))
Bydgoszcz
Dziękuję Adze za miłe towarzystwo ;))))))))
I do zobaczenia kolejny raz na żywca na Bikeoriencie... bo nie zrealizowałyśmy naszego planu.... mówię o "pstrągu" ;))))))))
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
- DST 165.19km
- Czas 09:09
- VAVG 18.05km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 9 czerwca 2007
Kategoria W towarzystwie ;), TdP a''la Kosmacz, Ponad 100 km ;), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Wrocław - Żerniki.
Tym
Wrocław - Żerniki.
Tym razem nie "w pogoni za..."
Tym razem "uciekając przed..."
BURZAMI I DESZCZEM.
Pozdrawiam Wszystkich! :)
Kosma
___________________________________________________________________________________
Z różnych powodów ;P wyjazd troszkę opóźniony. Wyjechaliśmy przed 9:00. Troszkę jednak za późno...
Wrocław - Mirków - Wrocław Zakrzów - Domaszczyn - Bąków - Łozina - Bierzyce - Węgrów - Ludgierzowice - Złotów - Bukowice - Pierstnica - Krośnice - Wierzchowice - Czatkowice - Grabownica - Ruda Milicka - Stawno - dłuższy postój pomiędzy Stawem Słonecznym Górnym, a Stawami Wilczymi - Nowy Zamek - rozdroże, rozstanie :( - Ostrowąsy - Sulmierzyce - Chwaliszew - Mazury - Świnków - Orpiszew - Roszki - Koźminiec - Izbiano - Dobrzyca - Fabianów - Wilcza - Kotlin - Sławoszew - Sucha - Dobieszczyna - Żerniki
Dąbrowa Górnicza żegna Wrocław :(
Wspaniała droga - wprost dla moich łysoli i takiego obciążenia ;/
Konie mijane po drodze ;)
Dawamy, dawamy jak by powiedziała Agenciara ;D
Dłuższy postój na stawach - sesja zdjęciowa, zabawy z samowyzwalaczem i takie tam ;)
Sesja zdjęciowa ;)
Zamyślona...
Nadszedł czas rozstania - każdy jedzie w swoją stronę.
Jechałam przez Mazury ;)
Świnków ;)
Droga zaznaczona na mojej samochodowej mapie Polski....... wprost na moje łyse slicki ;/
Następna "autostrada" ;)
I o 21:00 byłam na miejscu zakwaterowania... trochę późno.... :(((((
Pozdrawiam wszystkich serdecznie ;)
Tym razem nie "w pogoni za..."
Tym razem "uciekając przed..."
BURZAMI I DESZCZEM.
Pozdrawiam Wszystkich! :)
Kosma
___________________________________________________________________________________
Z różnych powodów ;P wyjazd troszkę opóźniony. Wyjechaliśmy przed 9:00. Troszkę jednak za późno...
Wrocław - Mirków - Wrocław Zakrzów - Domaszczyn - Bąków - Łozina - Bierzyce - Węgrów - Ludgierzowice - Złotów - Bukowice - Pierstnica - Krośnice - Wierzchowice - Czatkowice - Grabownica - Ruda Milicka - Stawno - dłuższy postój pomiędzy Stawem Słonecznym Górnym, a Stawami Wilczymi - Nowy Zamek - rozdroże, rozstanie :( - Ostrowąsy - Sulmierzyce - Chwaliszew - Mazury - Świnków - Orpiszew - Roszki - Koźminiec - Izbiano - Dobrzyca - Fabianów - Wilcza - Kotlin - Sławoszew - Sucha - Dobieszczyna - Żerniki
Dąbrowa Górnicza żegna Wrocław :(
Wspaniała droga - wprost dla moich łysoli i takiego obciążenia ;/
Konie mijane po drodze ;)
Dawamy, dawamy jak by powiedziała Agenciara ;D
Dłuższy postój na stawach - sesja zdjęciowa, zabawy z samowyzwalaczem i takie tam ;)
Sesja zdjęciowa ;)
Zamyślona...
Nadszedł czas rozstania - każdy jedzie w swoją stronę.
Jechałam przez Mazury ;)
Świnków ;)
Droga zaznaczona na mojej samochodowej mapie Polski....... wprost na moje łyse slicki ;/
Następna "autostrada" ;)
I o 21:00 byłam na miejscu zakwaterowania... trochę późno.... :(((((
Pozdrawiam wszystkich serdecznie ;)
- DST 159.01km
- Teren 10.00km
- Czas 08:27
- VAVG 18.82km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 8 czerwca 2007
Kategoria TdP a''la Kosmacz, Ponad 100 km ;), W towarzystwie ;)
Dzisiaj miałam wylądować w Żernikach
Dzisiaj miałam wylądować w Żernikach za Jarocinem...
Miałam...
Coś mi się pomyliło i wylądowałam w Żernikach ale Wrocławskich...
Byłam głodna więc pojechałam po bułkę z serem do pewnej piekarni ;))))
Pozdrawiam wszystkich ;)
Szczegóły i fotorelacja później ;)
P.S. Mam nadzieję, że w Bydgoszczy jednak będę w niedzielę ;)
_________________________________________________________________________
Po perypetiach związanych z zakupem obręczy (nie takiej jak trzeba ;)), zakupem koła, założeniem koła, oddaniem obręczy decyzja zapadła: "Jest już za późno na dalszą trasę więc zostaje we Wrocławiu, w dalszą trasę ruszam jutro" ;))))
W takim razie pojechaliśmy do piekarni rozreklamowanej przez Cześka ;) po chlebek i takie tam ;D
Pozwoliłam sobie użyć klawiszy ctrl+c a później ctrl + v ;)))))
Trasa:
Wrocław Śródmieście - Wrocław Krzyki - Wrocław Gaj (tu chciałam wpaść na kawę i Piasta do Młynarza ale Go nie zastałam w domu)- Żerniki Wrocławskie - Biestrzyków - Suchy Dwór - Żórawina - Galowice - Wilczków - Pełczyce - Kobierzyce - Królikowice - Bąki - Owsianka - Pustków Żurawski - Solna - Ręków - Stary Zamek - Michałowice - Rogów Sobócki - Sobótka - Sobótka Górka - kamieniołom - Sobótka - Rogów Sobócki - Mirosławice - Siedlakowice - Gniechowice - Krzyżanowice - Małuszów - Biskupice Podgórne - Nowa Wieś Wrocławska - Gądów - Cesarzowice - Mokronos Dolny - Wrocław Oporów - Wrocław Grabiszyn - Wrocław Krzyki - Wrocław Śródmieście.
Na dobry początek - Owsianka ;)
Rogów Sobócki
Po drodze na kamieniołomy zaopatrzyliśmy się w prowiant w przydrożnym sklepie ;)
Widok na Wieżycę w drodze na kamieniołom ;)
Kamieniołom
Kamieniołom
A tu jeszcze czynny kamieniołom ;)
"W wodzie"
"Trzeba się dobrze przypatrzeć by zobaczyć idiotę ;)"
W drodze powrotnej odwiedziliśmy Opata ;)
Ulica LG...... ciekawe czy doczekamy się ulicy Mastercooka, Philipsa, Telewizora Plazmowego, Robota Kuchennego, Telefonu Komórkowego itp. ;)
Pomnik na cmentarzu.
"POLEGŁYM ZA WOLNOŚĆ I OJCZYZNĘ * ŻOŁNIERZOM POLSKIM Z LAT 1939-1945 * WOJOWNIKOM WALKI PODZIEMNEJ * WIĘŹNIOM OBOZÓW KONCENTRACYJNYCH*
Oczywiście jakiś moher musiał wtrącić tutaj swoje trzy grosze... mógł się nie odzywać - a tak oberwało mu się ;)))))
Nie zgadzam się z tą reklamą ;)
Moim zdaniem:
"WROCŁAW - WIELE TWARZY
WIELE PIW
WSPANIALI LUDZIE
WSPANIAŁY ŻUREK
WSPANIALI LUDZIE
WSPANIAŁY SERNIK
WSPANIALI LUDZIE
WSPANIAŁE MIASTO" ;)
Wspaniały dzień ;))))))
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
Miałam...
Coś mi się pomyliło i wylądowałam w Żernikach ale Wrocławskich...
Byłam głodna więc pojechałam po bułkę z serem do pewnej piekarni ;))))
Pozdrawiam wszystkich ;)
Szczegóły i fotorelacja później ;)
P.S. Mam nadzieję, że w Bydgoszczy jednak będę w niedzielę ;)
_________________________________________________________________________
Po perypetiach związanych z zakupem obręczy (nie takiej jak trzeba ;)), zakupem koła, założeniem koła, oddaniem obręczy decyzja zapadła: "Jest już za późno na dalszą trasę więc zostaje we Wrocławiu, w dalszą trasę ruszam jutro" ;))))
W takim razie pojechaliśmy do piekarni rozreklamowanej przez Cześka ;) po chlebek i takie tam ;D
Pozwoliłam sobie użyć klawiszy ctrl+c a później ctrl + v ;)))))
Trasa:
Wrocław Śródmieście - Wrocław Krzyki - Wrocław Gaj (tu chciałam wpaść na kawę i Piasta do Młynarza ale Go nie zastałam w domu)- Żerniki Wrocławskie - Biestrzyków - Suchy Dwór - Żórawina - Galowice - Wilczków - Pełczyce - Kobierzyce - Królikowice - Bąki - Owsianka - Pustków Żurawski - Solna - Ręków - Stary Zamek - Michałowice - Rogów Sobócki - Sobótka - Sobótka Górka - kamieniołom - Sobótka - Rogów Sobócki - Mirosławice - Siedlakowice - Gniechowice - Krzyżanowice - Małuszów - Biskupice Podgórne - Nowa Wieś Wrocławska - Gądów - Cesarzowice - Mokronos Dolny - Wrocław Oporów - Wrocław Grabiszyn - Wrocław Krzyki - Wrocław Śródmieście.
Na dobry początek - Owsianka ;)
Rogów Sobócki
Po drodze na kamieniołomy zaopatrzyliśmy się w prowiant w przydrożnym sklepie ;)
Widok na Wieżycę w drodze na kamieniołom ;)
Kamieniołom
Kamieniołom
A tu jeszcze czynny kamieniołom ;)
"W wodzie"
"Trzeba się dobrze przypatrzeć by zobaczyć idiotę ;)"
W drodze powrotnej odwiedziliśmy Opata ;)
Ulica LG...... ciekawe czy doczekamy się ulicy Mastercooka, Philipsa, Telewizora Plazmowego, Robota Kuchennego, Telefonu Komórkowego itp. ;)
Pomnik na cmentarzu.
"POLEGŁYM ZA WOLNOŚĆ I OJCZYZNĘ * ŻOŁNIERZOM POLSKIM Z LAT 1939-1945 * WOJOWNIKOM WALKI PODZIEMNEJ * WIĘŹNIOM OBOZÓW KONCENTRACYJNYCH*
Oczywiście jakiś moher musiał wtrącić tutaj swoje trzy grosze... mógł się nie odzywać - a tak oberwało mu się ;)))))
Nie zgadzam się z tą reklamą ;)
Moim zdaniem:
"WROCŁAW - WIELE TWARZY
WIELE PIW
WSPANIALI LUDZIE
WSPANIAŁY ŻUREK
WSPANIALI LUDZIE
WSPANIAŁY SERNIK
WSPANIALI LUDZIE
WSPANIAŁE MIASTO" ;)
Wspaniały dzień ;))))))
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
- DST 117.00km
- Czas 05:42
- VAVG 20.53km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 6 czerwca 2007
Kategoria Ponad 200 km ;), Ponad 100 km ;), TdP a''la Kosmacz, We dwoje - ja i mój rowerek ;))), REKORD :)
___________________________________________________
I WERSJA
Mój pierwszy
___________________________________________________
I WERSJA
Mój pierwszy raz.... nie bolało i nawet było przyjemnie ;))))
Moje pierwsze 200 kaemów w życiu ;)
Dąbrowa Górnicza - Ząbkowice Śląskie przez Głuchołazy i Czechy ;)
Koleżanka do mnie dzwoni dzisiaj i ja po pewnym czasie mówię:
"OK zadzwonię później bo bulę za tą rozmowę jak za zboże"
Ona:"Dlaczego"
J:"Bo jestem w Czechach"
O:"W Czechach??? Miałaś jechać nad morze!!!!!!"
J:"No jadę nad morze"
O:"Jakie?"
J:"Bałtyckie"
O:"piiiiiiiiiiii piiiiiii - cenzura ;))))
W Ząbkowicach Śląskich kogo spotkałam???
No kogo???????
Ale miałam głupią minę i późny zapłon.... no ale naprawdę nie spodziewałam się spotkać tego osobnika... a tu zatrzymuje się samochód i słychać:"Witaj"
Hehehhehe
Pozdrawiam wszystkich
_______________________________________________________________
II WERSJA
Pobudka o 4:00, miałam wyjechać o 4:30...
Niestety liczba obowiązków do wykonania wzrastała przeciwproporcjonalnie do czasu pozostałego do wyjazdu...
Dlatego wyjechałam o 5:08...
Adrenalina i podniecenie przyczyniła się do tego, że "miałam moc" ;))) Jechało się wspaniale - prawie nie czułam obciążenia, które nie było małe ;)
Na pierwszy, nieprzyjemny incydent nie musiałam długo czekać... W Będzinie (5 km od domu) kierowca pędzący z drogi podporządkowanej wyhamował z piskiem w ostatniej chwili, na co ja uśmiechnęłam się szyderczo...
Na krótkim postoju w Bytomiu (sprawdzałam czy z kołem jest wszystko ok) okazało się, że ten pirat drogowy próbował mnie opluć... ucierpiała moja sakwa i tabliczka z herbem Dąbrowy Górniczej... :(
Ale to oczywiście nie zdołało mi popsuć wspaniałego humoru ;)
Pierwszy dłuższy postój był na przystanku na którym w pewną lutową noc spędziłam parę godzin czekając aż zacznie świtać ;)
Mój góral po liftingu na turystyczny ;)
Kartka z herbem Dąbrowy Górniczej miała spełniać dwie funkcje:
- robić za błotnik ;)
- skłaniać kierowców do myślenia (jeśli jakiś palant chciałby zatrąbić na mnie po zauważeniu tej kartki być może nie zatrąbi ;))
Powiem, że był to dobrych wiele przyjemnych sytuacji mnie spotkało dzięki tej kartce ;))))
Kościół w Kędzierzynie Koźlu
Kanał Gliwicki w Kędzierzynie - Koźlu
Po drodze straszne widoki - na zabudowaniach widać ślady powodzi... widać jaka była wysokość wody.. :(
Jadę podziwiając widoki ;)
W Prudniku (przejechane 130 km) jestem już o 12:00.
Nie czuję w ogóle przejechanych kilometrów ;)))))))))))
Miałam jechać tak jak w lutym czyli przez Nysę...
Postanowiłam jechać przez ulubione miasto Młynarza - Jego ukochane Głuchołazy ;))))
Następnie moja podróż przebiegała przez Czechy ;)
Pan na granicy mówi do mnie: "Lepiej by było Pani jechać po stronie Polskiej, bo tu trochę gór jest"
A ja na to: "Nie szkodzi" ;)))
W Czechach
Doliczyłam się 13 boćków ;)
O! jaki wielki zielony piesek ;D
Przejście graniczne Bily Potok (Czechy) - Paczków (Polska)
Gdzieś w Polsce (Czesiek na pewno będzie wiedział gdzie to jest ;) )
Kamieniec Ząbkowicki - tym razem z innej drogi ;)
A to WSPANIALI, PRZEMILI LUDZIE u których nocowałam ;)))
POZDRAWIAM SERDECZNIE I DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKO ;)))
W nocy, jak się obudziłam czułam wszystkie mięśnie, na szczęście rano podniosłam się z łóżka by ruszyć przed siebie ;)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie ;)
I WERSJA
Mój pierwszy raz.... nie bolało i nawet było przyjemnie ;))))
Moje pierwsze 200 kaemów w życiu ;)
Dąbrowa Górnicza - Ząbkowice Śląskie przez Głuchołazy i Czechy ;)
Koleżanka do mnie dzwoni dzisiaj i ja po pewnym czasie mówię:
"OK zadzwonię później bo bulę za tą rozmowę jak za zboże"
Ona:"Dlaczego"
J:"Bo jestem w Czechach"
O:"W Czechach??? Miałaś jechać nad morze!!!!!!"
J:"No jadę nad morze"
O:"Jakie?"
J:"Bałtyckie"
O:"piiiiiiiiiiii piiiiiii - cenzura ;))))
W Ząbkowicach Śląskich kogo spotkałam???
No kogo???????
Ale miałam głupią minę i późny zapłon.... no ale naprawdę nie spodziewałam się spotkać tego osobnika... a tu zatrzymuje się samochód i słychać:"Witaj"
Hehehhehe
Pozdrawiam wszystkich
_______________________________________________________________
II WERSJA
Pobudka o 4:00, miałam wyjechać o 4:30...
Niestety liczba obowiązków do wykonania wzrastała przeciwproporcjonalnie do czasu pozostałego do wyjazdu...
Dlatego wyjechałam o 5:08...
Adrenalina i podniecenie przyczyniła się do tego, że "miałam moc" ;))) Jechało się wspaniale - prawie nie czułam obciążenia, które nie było małe ;)
Na pierwszy, nieprzyjemny incydent nie musiałam długo czekać... W Będzinie (5 km od domu) kierowca pędzący z drogi podporządkowanej wyhamował z piskiem w ostatniej chwili, na co ja uśmiechnęłam się szyderczo...
Na krótkim postoju w Bytomiu (sprawdzałam czy z kołem jest wszystko ok) okazało się, że ten pirat drogowy próbował mnie opluć... ucierpiała moja sakwa i tabliczka z herbem Dąbrowy Górniczej... :(
Ale to oczywiście nie zdołało mi popsuć wspaniałego humoru ;)
Pierwszy dłuższy postój był na przystanku na którym w pewną lutową noc spędziłam parę godzin czekając aż zacznie świtać ;)
Mój góral po liftingu na turystyczny ;)
Kartka z herbem Dąbrowy Górniczej miała spełniać dwie funkcje:
- robić za błotnik ;)
- skłaniać kierowców do myślenia (jeśli jakiś palant chciałby zatrąbić na mnie po zauważeniu tej kartki być może nie zatrąbi ;))
Powiem, że był to dobrych wiele przyjemnych sytuacji mnie spotkało dzięki tej kartce ;))))
Kościół w Kędzierzynie Koźlu
Kanał Gliwicki w Kędzierzynie - Koźlu
Po drodze straszne widoki - na zabudowaniach widać ślady powodzi... widać jaka była wysokość wody.. :(
Jadę podziwiając widoki ;)
W Prudniku (przejechane 130 km) jestem już o 12:00.
Nie czuję w ogóle przejechanych kilometrów ;)))))))))))
Miałam jechać tak jak w lutym czyli przez Nysę...
Postanowiłam jechać przez ulubione miasto Młynarza - Jego ukochane Głuchołazy ;))))
Następnie moja podróż przebiegała przez Czechy ;)
Pan na granicy mówi do mnie: "Lepiej by było Pani jechać po stronie Polskiej, bo tu trochę gór jest"
A ja na to: "Nie szkodzi" ;)))
W Czechach
Doliczyłam się 13 boćków ;)
O! jaki wielki zielony piesek ;D
Przejście graniczne Bily Potok (Czechy) - Paczków (Polska)
Gdzieś w Polsce (Czesiek na pewno będzie wiedział gdzie to jest ;) )
Kamieniec Ząbkowicki - tym razem z innej drogi ;)
A to WSPANIALI, PRZEMILI LUDZIE u których nocowałam ;)))
POZDRAWIAM SERDECZNIE I DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKO ;)))
W nocy, jak się obudziłam czułam wszystkie mięśnie, na szczęście rano podniosłam się z łóżka by ruszyć przed siebie ;)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie ;)
- DST 228.00km
- Czas 10:44
- VAVG 21.24km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 24 maja 2007
Kategoria Ponad 100 km ;), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Dąbrowa Górnicza - Kazimierz
Dąbrowa Górnicza - Kazimierz - Maczki - Szczakowa - Jaworzno - Jeleń - Imielin - Lędziny - Bieruń - Pszczyna - Goczłkowice - Skoczów - Ustroń
Teren tutaj oznacza coś innego jak asfalt - czyli szuter, drogi leśne i trawiaste ;)
MINISTER ZDROWIA OSTRZEGA - W OPISIE WYCIECZKI BĘDZIE DUŻA ILOŚĆ ZDJĘĆ PRZEDSTAWIAJĄCYCH MOSTY ORAZ GÓRY NIEKTÓRZY MOGĄ TEGO NERWOWO NIE WYTRZYMAĆ, WIĘC LUDZI O SŁABYCH NERWACH PROSZĘ O JAK NAJSZYBSZE ZAMKNIĘCIE TEGO BLOGA ;))))
Wyruszyłam o godzinie 5:30 zamiast o planowanej 4:30 i to nie była jedyna zmiana w tym dniu...
Mój wyimaginowany plan to przejechanie istniejącej już (sprawdziłam w necie;)) Wiślańskiej Trasy Rowerowej (WTR) z Lędzin do Wisły.
W Lędzinach nie znalazłam WTR, być może za słabo szukałam... więc pojechałam do Bierunia...
I tu też klapa :(
Gdzieś w trasie....
Pomiędzy pierwszym zdjęciem
a drugim....
powinien być most - moja ulubiona konstrukcja ;)
Kościół w....... :D
Z Bierunia przez Bojszowy...
podziwiając kolejny most ;) ...
Pierwszy popas w Międzyrzeczu na 53 kilometrze - na śniadanie "zjadłam" szklankę kefiru, więc brzusio domagał się jedzonka ;)
..do Pszczyny
W Pszczynie wizyta w Biurze Informacji Turystycznej. Dziewczyny nie były zorientowane w temacie gdzie zaczyna się WTR ;)))
Zakupiłam mapkę za 5 zł... w sumie niepotrzebną ale dzięki niej znalazłam WTR ;)
Zadowolona ruszyłam szlakiem...
Pomnik mijany po drodze
"Tu spoczywają Polacy rostrzelani przez Hitlerowców w Parku Pszczyńskim w Cierniowych dniach września 1939 r. Sprowadzeni do tej mogiły honorowej przez społeczeństwo pszczyńskie w dniu 10 listopada 1945r."
Czy nie powinno być rozstrzelani????
Dalej do Goczałkowic...
W Goczałkowicach rozmowa i chwilowa jazda z bikerem z Katowic.
Po czym jeżdżenie szlakami WTR przez 3 godziny po Goczłkowicach :((((((((((((((( szlag mnie trafiał ;(((((((((
Proponowany punkt odpoczynku...
brzmi ładnie... wygląda jeszcze ładniej
No i taki widok mnie spotkał...
Hmm... a gdzie dalsza trasa???
Most ;)
W Czechowicach - Dziecicach napotkałam znów na WTR ale w kierunku Oświęcimia - czyli przeciwny kierunek....wrrrrrr........................
W końcu zadecydowałam, że jadę "starym" szlakiem - żółtym do Cieszyna (110 km od punktu w którym na niego wjechałam a na blacie już 109 km)
Ale cóż.. nie jest lekko ;)
Szlak po drodze oczywiście zgubiłam....
Ale to nawet dobrze bo trafiłam jakimiś bocznymi drogami przez Pierściec do Skoczowa ;)
Zawsze nazwa Pieściec kojarzy mi się z "Pieściec" ;P
A tam drogowskaz:"Cieszyn 25 km, Ustroń 12km" ;D
I jakie piękne widoki ;)
Więc pojechałam do Ustronia - bo tam chciałam znaleźć nocleg. Po rozpakowaniu chciałam jeszcze jechać do Wisły ale zrezygnowałam bo miałam gorączkę... delirium - "troszkę" mnie spaliło ;) Padłam i oglądałam TV "dogorywając" w łóżeczku ;), hehehehehe... w domu tego nie ma ;P
Teren tutaj oznacza coś innego jak asfalt - czyli szuter, drogi leśne i trawiaste ;)
MINISTER ZDROWIA OSTRZEGA - W OPISIE WYCIECZKI BĘDZIE DUŻA ILOŚĆ ZDJĘĆ PRZEDSTAWIAJĄCYCH MOSTY ORAZ GÓRY NIEKTÓRZY MOGĄ TEGO NERWOWO NIE WYTRZYMAĆ, WIĘC LUDZI O SŁABYCH NERWACH PROSZĘ O JAK NAJSZYBSZE ZAMKNIĘCIE TEGO BLOGA ;))))
Wyruszyłam o godzinie 5:30 zamiast o planowanej 4:30 i to nie była jedyna zmiana w tym dniu...
Mój wyimaginowany plan to przejechanie istniejącej już (sprawdziłam w necie;)) Wiślańskiej Trasy Rowerowej (WTR) z Lędzin do Wisły.
W Lędzinach nie znalazłam WTR, być może za słabo szukałam... więc pojechałam do Bierunia...
I tu też klapa :(
Gdzieś w trasie....
Pomiędzy pierwszym zdjęciem
a drugim....
powinien być most - moja ulubiona konstrukcja ;)
Kościół w....... :D
Z Bierunia przez Bojszowy...
podziwiając kolejny most ;) ...
Pierwszy popas w Międzyrzeczu na 53 kilometrze - na śniadanie "zjadłam" szklankę kefiru, więc brzusio domagał się jedzonka ;)
..do Pszczyny
W Pszczynie wizyta w Biurze Informacji Turystycznej. Dziewczyny nie były zorientowane w temacie gdzie zaczyna się WTR ;)))
Zakupiłam mapkę za 5 zł... w sumie niepotrzebną ale dzięki niej znalazłam WTR ;)
Zadowolona ruszyłam szlakiem...
Pomnik mijany po drodze
"Tu spoczywają Polacy rostrzelani przez Hitlerowców w Parku Pszczyńskim w Cierniowych dniach września 1939 r. Sprowadzeni do tej mogiły honorowej przez społeczeństwo pszczyńskie w dniu 10 listopada 1945r."
Czy nie powinno być rozstrzelani????
Dalej do Goczałkowic...
W Goczałkowicach rozmowa i chwilowa jazda z bikerem z Katowic.
Po czym jeżdżenie szlakami WTR przez 3 godziny po Goczłkowicach :((((((((((((((( szlag mnie trafiał ;(((((((((
Proponowany punkt odpoczynku...
brzmi ładnie... wygląda jeszcze ładniej
No i taki widok mnie spotkał...
Hmm... a gdzie dalsza trasa???
Most ;)
W Czechowicach - Dziecicach napotkałam znów na WTR ale w kierunku Oświęcimia - czyli przeciwny kierunek....wrrrrrr........................
W końcu zadecydowałam, że jadę "starym" szlakiem - żółtym do Cieszyna (110 km od punktu w którym na niego wjechałam a na blacie już 109 km)
Ale cóż.. nie jest lekko ;)
Szlak po drodze oczywiście zgubiłam....
Ale to nawet dobrze bo trafiłam jakimiś bocznymi drogami przez Pierściec do Skoczowa ;)
Zawsze nazwa Pieściec kojarzy mi się z "Pieściec" ;P
A tam drogowskaz:"Cieszyn 25 km, Ustroń 12km" ;D
I jakie piękne widoki ;)
Więc pojechałam do Ustronia - bo tam chciałam znaleźć nocleg. Po rozpakowaniu chciałam jeszcze jechać do Wisły ale zrezygnowałam bo miałam gorączkę... delirium - "troszkę" mnie spaliło ;) Padłam i oglądałam TV "dogorywając" w łóżeczku ;), hehehehehe... w domu tego nie ma ;P
- DST 140.07km
- Teren 80.00km
- Czas 08:23
- VAVG 16.71km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 14 kwietnia 2007
Kategoria Ponad 100 km ;), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Wrocław - w takim kierunku
Wrocław - w takim kierunku zmierzałam dzisiaj... ;D
Pobudka o 5:30, tzn. "oderwanie się od obowiązków w pracy" ;) wyjazd godzina 6:15.
Katowice Zawodzie - Katowice centrum - Wełnowiec - Bytków
Telewizja Katowice - nie mam telewizora to chociaż obejrzałam sobie jak wygląda Telewizja Katowice ;P
Następnie obrałam kierunek Wrocław ;)
"Wyskoczyłam" na drogę "4", "94" "E40" w Siemianowicach Śląskich i ruszyłam w w/w kierunku ;P
Chorzów, Bytom
Już tylko 156 km ;D
Rokitnica - Wieszowa - Karchowice - Zawada - Pyskowice
Bycina (po prowiant;D)
I nad zbiornik Dzierżno Małe - tak na serio to to był mój cel dzisiejszej wycieczki ;)
Chciałam pojechać trasą, którą tak bardzo bałam się jechać w pewną lutową noc ;D
I obejrzeć zbiornik, którego wtedy nie widziałam.
A także pokazać pewnej osobie, która nie wierzyła, że dojadę nad morze (a dojechałam), która mówiła, że Pyskowice to dla mnie za daleko, która mówiła, że za mało jeżdżę ;P że dojadę bez problemu ;P;P;P
I jakież było moje zdumienie jak zobaczyłam "piękny" widok tego zbiornika :((((((((
Otóż objechałam ponad połowę zbiornika i nie mogłam podjechać nad brzeg :(((((
Ponieważ brzeg był ogrodzony i właścicielem były albo jakieś ośrodki, albo kluby "jachciarskie", albo działkowcy, albo kto tam wie kto ;P
Widoki miałam takie
Nieciekawe raczej... :(
O! Ciut lepsze ;D
Ale by to zobaczyć musiałam wjechać tutaj
Trochę popatrzyłam uważając by mnie ciapąg nie przejechał ;D
Dalej takimi nieciekawymi traskami.... a psy szczekały.... :(
No i w końcu dojechałam w miejsce gdzie można było siąść na brzegu - najpierw rozepchać łokciami wędkarzy, którzy oblepili brzeg, hihihih ;)
I sobie popiknikowałam, pooglądałam, poodpoczywałam, popodziwiałam prawie godzinę ;P
O wyspa! (nie Cześka ;P)
Taka tam ciuchcia w Pyskowicach ;D
Tunele w Pyskowicach (takie jak kiedyś u mnie i u blase) ;)
I z powrotem przez Bytom, Czeladź do Dąbrowy Górniczej ;)
Przed skrzyzowaniem drogi 94 z drogą E40 napotkałam motocyklistów... jakiś zlot był, były ich SETKI!!!!!!!!!!!!! Aż mnie zamurowało ;D Kocham motocykle!!!!!! (Zaraz po rowerach i górach ;)))
Jak ktoś bedzie miał za dużo pieniędzy to może mi kupić takie BMW ;D
A tutaj bajorko w Czeladzi ;)
W Czeladzi chociaż nie ma dworca to i tak sa piękne widoczki ;) Ciekawe czy Paula wiesz gdzie to bajoro się znajduje? ;>
Podsumowując, reasumując i takie tam - BYŁO PIEKNIE!!!!!! chociaż za ruchliwą trasą jechałam ;P
Miałam jechać z powrotem przez Tarnowskie Góry i Chechło (nad zalewem) oraz przez Świerklaniec - może bym miała jakieś 130 km ;D ale obowiązki, tzn. przyjemności czekają ;D a nie lubię się spóźniać jak się z kimś umówię ;P
I jeszcze to:
Buahahahaha (tatuś ma rację - normalna to nie jestem ;)
P.S. Ale mnie słońce przysmarzyło.....:(((((((((((((((
Pozdrawiam wszystkich serdecznie ;)))
Pobudka o 5:30, tzn. "oderwanie się od obowiązków w pracy" ;) wyjazd godzina 6:15.
Katowice Zawodzie - Katowice centrum - Wełnowiec - Bytków
Telewizja Katowice - nie mam telewizora to chociaż obejrzałam sobie jak wygląda Telewizja Katowice ;P
Następnie obrałam kierunek Wrocław ;)
"Wyskoczyłam" na drogę "4", "94" "E40" w Siemianowicach Śląskich i ruszyłam w w/w kierunku ;P
Chorzów, Bytom
Już tylko 156 km ;D
Rokitnica - Wieszowa - Karchowice - Zawada - Pyskowice
Bycina (po prowiant;D)
I nad zbiornik Dzierżno Małe - tak na serio to to był mój cel dzisiejszej wycieczki ;)
Chciałam pojechać trasą, którą tak bardzo bałam się jechać w pewną lutową noc ;D
I obejrzeć zbiornik, którego wtedy nie widziałam.
A także pokazać pewnej osobie, która nie wierzyła, że dojadę nad morze (a dojechałam), która mówiła, że Pyskowice to dla mnie za daleko, która mówiła, że za mało jeżdżę ;P że dojadę bez problemu ;P;P;P
I jakież było moje zdumienie jak zobaczyłam "piękny" widok tego zbiornika :((((((((
Otóż objechałam ponad połowę zbiornika i nie mogłam podjechać nad brzeg :(((((
Ponieważ brzeg był ogrodzony i właścicielem były albo jakieś ośrodki, albo kluby "jachciarskie", albo działkowcy, albo kto tam wie kto ;P
Widoki miałam takie
Nieciekawe raczej... :(
O! Ciut lepsze ;D
Ale by to zobaczyć musiałam wjechać tutaj
Trochę popatrzyłam uważając by mnie ciapąg nie przejechał ;D
Dalej takimi nieciekawymi traskami.... a psy szczekały.... :(
No i w końcu dojechałam w miejsce gdzie można było siąść na brzegu - najpierw rozepchać łokciami wędkarzy, którzy oblepili brzeg, hihihih ;)
I sobie popiknikowałam, pooglądałam, poodpoczywałam, popodziwiałam prawie godzinę ;P
O wyspa! (nie Cześka ;P)
Taka tam ciuchcia w Pyskowicach ;D
Tunele w Pyskowicach (takie jak kiedyś u mnie i u blase) ;)
I z powrotem przez Bytom, Czeladź do Dąbrowy Górniczej ;)
Przed skrzyzowaniem drogi 94 z drogą E40 napotkałam motocyklistów... jakiś zlot był, były ich SETKI!!!!!!!!!!!!! Aż mnie zamurowało ;D Kocham motocykle!!!!!! (Zaraz po rowerach i górach ;)))
Jak ktoś bedzie miał za dużo pieniędzy to może mi kupić takie BMW ;D
A tutaj bajorko w Czeladzi ;)
W Czeladzi chociaż nie ma dworca to i tak sa piękne widoczki ;) Ciekawe czy Paula wiesz gdzie to bajoro się znajduje? ;>
Podsumowując, reasumując i takie tam - BYŁO PIEKNIE!!!!!! chociaż za ruchliwą trasą jechałam ;P
Miałam jechać z powrotem przez Tarnowskie Góry i Chechło (nad zalewem) oraz przez Świerklaniec - może bym miała jakieś 130 km ;D ale obowiązki, tzn. przyjemności czekają ;D a nie lubię się spóźniać jak się z kimś umówię ;P
I jeszcze to:
Buahahahaha (tatuś ma rację - normalna to nie jestem ;)
P.S. Ale mnie słońce przysmarzyło.....:(((((((((((((((
Pozdrawiam wszystkich serdecznie ;)))
- DST 106.73km
- Teren 6.00km
- Czas 05:25
- VAVG 19.70km/h
- Aktywność Jazda na rowerze