Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Suma w górę: 0 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Dystans całkowity:26901.39 km (w terenie 1175.03 km; 4.37%)
Czas w ruchu:1454:35
Średnia prędkość:18.46 km/h
Maksymalna prędkość:47.30 km/h
Liczba aktywności:902
Średnio na aktywność:29.82 km i 1h 37m
Więcej statystyk
Niedziela, 17 maja 2009 Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Z kwiatkami na 84 urodziny mojej Babci.

Kończy się tydzień, nie ma nadziei
Że następny coś jeszcze zmieni
Złość jest niedobra gdy z tobą stoję
Gdy ciebię widzę, gdy ciebie czuję
Kończy się rok i słuchaj słowa
By zacząć to wszystko od nowa
Obejrzyj to sobie, sam sobie odpowiedz

Sam sobie odpowiedz...

I czy tego chcesz, czy o to chodzi
Bym w złości tu przychodził
Porównaj to z resztą, wybierz wartość największą
Ja chciałbym zobaczyć to wszystko raz jeszcze
Raz jeszcze to wszystko zobaczyć ja chciałbym
Porównaj to z resztą, wybierz drogę najlepszą

Jak to jest, gdy wchodzisz w moją głowę
Co tutaj jest typowe, z tobą jest od nowa
Porównaj to z nami, czarnych słońc milionami
Czy warto jest, czy warte to wszystko
By czynić upadek
Porównaj to z resztą, wybierz drogę najlepszą

A w mojej głowie słońc milionami
Karuzela nocą lśni
Na niej jesteśmy sami
Ja i ty...


Ostatnio Kajman udowadniał wyższość treckinga nad góralem. Dzisiaj mój Kellysek także zagórował nad moją Meridką:
Funkcjonalność bagażnika :-) © kosma100


Rankiem pojechałam na 84 urodziny mojej Babci - Mydlice - Brodway.

Potem przez Pogorię, drogą na Zieloną.
Postanowiłam spenetrować tereny, którymi wcześniej nie jeździłam, więc pojechałam prosto a nie w prawo:
Droga na Zieloną © kosma100


Było terenowo ;-)
Tory na Zielonej © kosma100


Tory na Zielonej © kosma100



Droga do... nie wiem jeszcze dokąd. © kosma100



Wyjechałam obok przejazdu kolejowego na Zielonej i popędziłam na chwilę do domku.
Pobiłam swój rekord dojazdu do pracy - wyjechałam do pracy o 13:19, w pracy byłam o 13:56 - jak dla mnie to z prędkością światła ;-)

Późnym wieczorem - standardowo z pracy do domku.

Jutro - pobudka o 5:00 - Beskidy powiedziały mi, że tęsknią za mną - test przyczepki i namiotu ;))))

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających i życzę miłej niedzieli ;-)
  • DST 45.12km
  • Czas 02:10
  • VAVG 20.82km/h
  • VMAX 40.60km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jak malowany ptak...

Za oknem żywi ludzie, inny wymiar, inne życie.
Czy wiesz, jak ciężko jest
Walczyć z każdym nowym dniem,
Każdej nocy modlić się o bezpieczny, spokojny sen.
Bez nadziei i bez szans spojrzeć w karty mówiąc pas

Czy przyjmiesz mnie mój Boże,
kiedy odejść przyjdzie czas?
Czy podasz mi swą rękę?
A może będziesz się bał,
będziesz się bał...

Za oknem wrzeszczą ludzie,
Szybę stłukł rzucony kamień.
Czy wiesz jak czuję się,
Gdy wy objęciach trzymam śmierć?
Gdy wyrok napisany w lekarza oczach szklanych.
Gdy lecę, lecę tak, jak ten malowany ptak.

Czy przyjmiesz mnie mój Boże...

Za oknem wrzeszczą ludzie...

Czy przyjmiesz mnie mój Boże...


Rankiem lekkie odgruzowanie mieszkania.
Następnie dowiedziałam się, że jednak nie spotkam się z Huraganem pędzącym z Gliwic do Dąbrowy Górniczej - szkoda :( - innym razem "przecioram" "Chłopaków" po okolicznych zakamarkach :-)

Do pracy - nie standardowo, pojechałam przez Będzin, Czeladź, następnie w Czeladzi skrótem przez działki i pola wyjechałam w Siemianowicach Ślaskich, potem przez rondo i dalej już ścieżką do pracy.
Miałam iskierkę nadzieji, że po drodze spotkam Huraganów ale niestety nie udało się - pewnie siedzieli już na Pogorii.

Niebo straszy. Nie zmokłam - zaczęło padać jak już siedziałam w pracy - mam nadzieję, że wypada się do 22:00.

Powrót z pracy o 22:25 - trochę się zagadałam ;-)
W Sosnowcu przeżyłam chwilę grozy - jakieś 2 zawały i 3 wylewy...
Jadę sobie na drodze do Auchana (zjechałam w lewo z dwupasmówki). Przede mną lekki łuk w lewo. Z naprzeciwka jedzie taksówka, na łuku nie skręca tylko jedzie wprost na mnie... nie mam gdzie uciekać - z prawej wysoki krawężnik i zaraz barierki, zrobiło mi się słabo - czuję jak ręce i nogi mam jak z waty...
Gościu w ostatnim momencie (jakieś 30 metrów) odbił - nie wiem czy usnął czy dla niego to był dobry żart... ja wymiękłam, myślałam, że zemdleję ze strachu...

W domu byłam z opóźnieniem - około 23:15.
Na ulicy niestety dało się odczuć, że sobota :/

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 37.50km
  • Czas 01:51
  • VAVG 20.27km/h
  • VMAX 38.70km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Aniołowie jeśli tylko są kryją się w metalowych bunkrach

Aniołowie jeśli tylko są
Kryją się w metalowych bunkrach
Takie listy szybko drą
Chcą mnie dziś, chcą mnie widzieć jutro

Paru kumpli już tam jest
Mówią, że krzyżyk piecze w usta
Nauczeni nie bać się
Tylko coś nie pozwala usnąć

Zawsze iść - rozkaz, który mam we krwi
Małą wojnę w sobie mieć
Z każdym z was walczyć do utraty tchu
I bez słów...

Mogę zwalić ciebie z nóg
Wrogu mój, co wykrzywiasz usta
Nie przepraszaj, tylko wstań
Nigdy już nie zobaczysz lustra

Ludzie są po to, żeby żyć i tańczyć
Ludzie są po to, żeby mogli walczyć
Ludzie są i nie będą nigdy lepsi
Ludzie są...

Tacy są...
Ktoś zapłacił za twój ból
Za szampana łyk
Od tej chwili będziesz mój
Nie odwracaj się
Patrz mi w oczy, patrz


Rankiem - do Brata - Mydlice - centrum - Brodway - Manhattan.
Po południu - do pracy: Manhattan - centrum - Mydlice - Makro - Sosnowiec - Katowice.
Od Sosnowca (skręt na stawiki) jakiś biker siedział mi na kole :-) jakoś lekko mi się wtedy jechało - 28/30 km/h non stop.
Biker utrzymał się do Katowic, następnie ja skręciłam na ścieżkę rowerową, on pojechał asfaltem...

Późnym wieczorem - z pracy - standardowo, jak na piątek to kierowcy wyglądali i zachowywali się jak by byli trzeźwi :-)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 42.46km
  • Czas 01:58
  • VAVG 21.59km/h
  • VMAX 42.30km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót do szarej rzeczywistości z krótkiej acz treściwej powsinogowej wycieczki ;-)

Czasem czuję się jak wypuszczony z lasu
Maniakalny zabójca straconego czasu
Ktoś dookoła wyglądał kiedyś groźnie
Dziś ostatnie drzewa szumią żałośnie
Na wielkich parkingach wypalonych słońcem
Metalowe robaki zaprzątnięte tańcem
Ale też żelazny gąszcz wygląda inaczej
Niczym pożałowania godny rozpaczy

Nie jestem konsumentem mieszczącym się w standardzie
Nie jestem gatunkiem skazanym na wymarcie
Nie jestem obiektem medialnego hałasu
Jestem nielegalnym zabójcą czasu!

Miasto cierpi przy każdym oddechu
Czeka na wieczór wśród zgiełku i pośpiechu
Ja niczym przywódca tajemnej frakcji
Jestem gotowy do rozpaczliwych akcji
Tyle jest miejsc od których uciekam
Tam oczy wolą patrzeć na drugiego człowieka
Zraniona dusza podąża moim śladem
chroniąc rozum przed zupełnym rozpadem.

Nie jestem konsumentem mieszczącym się w standardzie
Nie jestem gatunkiem skazanym na wymarcie
Nie jestem obiektem medialnego hałasu
Jestem nielegalnym zabójcą czasu!

Zegary odmierzają chwile już zużyte
Od razu stare, choć dopiero przeżyte
Teraz niepotrzebne, właśnie przetrawione
Na śmietnik historii zostają wywalone
Nie mogę na to patrzeć zupełnie bez żalu,
Wiele rzeczy dzieje się bez mojego udziału
Wtedy czuję się jak wypuszczony z lasu
Manakalny zabójca straconego czasu

Rankiem (wczesnym) obudził mnie budzik, później drugi, no to trzeba było się zwlec z ciepłego łóżeczka i udać się z kosmicznej, powsinogowej tułaczki do domku.
Zatem: Helenka – Bytom – Siemianowice Śl. – Czeladź – Będzin – D.G.
Miałam już dość wszystkiego w Rokitnicy (jakieś 2 km od ruszenia) z powodu zamarznięcia całkowitego na zjeździe Helenka – Rokitnica.
Nie pamiętam kiedy tak zamarzłam…
No ale cóż – życie to nie rurka z kremem – trzeba było popedalić z przyczepką do domku.
Po gorącej kąpieli, chwili na BS trzeba było ruszyć do pracy.
Do pracy – standardowo, w końcu bez przyczepki.
Wyjechałam o wiele za późno (o 11:18), ponieważ ważniejsze było zrobienie wpisu I, wpisu II na BS niż udanie się do pracy :) - w pracy byłam o 12:02 – nowy rekord podróży do pracy.
Bez przyczepki jechało się jak na skrzydłach.
Muszę trochę pojeździć tu i ówdzie z przyczepką, bo po wczorajszym mam małe zakwasy.
Wieczorem - powrót do domku - standardowo ale powoli, bo 5 minut przed wyjściem zjadłam pizzę z sosem czosnkowym i nie miałam siły szybciej kręcić ;)

Po drodze zajrzałam do skrzynki pocztowej - HURRRAAAA!!!!! - takie cóś tam znalazłam ;) (Benasek - dzięki :))
karta telefoniczna © kosma100



Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 64.50km
  • Czas 03:10
  • VAVG 20.37km/h
  • VMAX 41.20km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Test przyczepki...

Test przyczepki...

Rankiem (troszkę później niż planowałam) wyjechałam z Wrocławia do domku.
Młynarz był taki miły, że wstał rano i „odprowadził mnie” za Lasek Rakowiecki bym nie musiała gubić się w wielkim mieście – dzięki :)

Mała sesja zdjęciowa z przyczepką:
Kosmacz z przyczepką © kosma100


Kosmacz z przyczepką © kosma100


Kosmacz z przyczepka © kosma100


Kosmacz z przyczepką © kosma100


Rowerek na śluzie.
Rower z przyczepką na sluzie © kosma100


A łabądków Cześka nie ma :(
Nie ma łabędzi Cześka © kosma100


Jest różnica jak jedzie się z taką przyczepką – kierowcy (chyba będąc w szoku) wyprzedzają z większym odstępem.
Nie dotyczy to oczywiście wszystkich. Przed Opolem autobus wyprzedził mnie na trzeciego, z naprzeciwka jechał TIR!!! TIR + AUTOBUS = bardzo mało miejsca na drodze dla Kosmacza na rowerze z przyczepką!!!
Za parę minut jadę, patrzę, a autobus stoi na poboczu.
Podjeżdżam i mówię:
- Pan jest kierowcą tego autobusu?
- Tak.
- Proszę się nauczyć wyprzedzać.
- Umiem.
- Hahahaha. Żenujące – wyprzedził mnie Pan na centymetry.
- Bez przesady – nie na centymetry. A z resztą tak równo Pani jechała, że nie było obawy.
- Równo? To za to, że równo jeżdżę mam stracić życie pod kołami autobusu??? Przy takiej prędkości i odległości wystarczyłby delikatny podmuch wiatru i śmierć murowana.

Zrobiłam jeszcze fotkę autobusu – Pan nawet mi pomachał, więc wyraża zgodę na publikację zdjęcia :-)
Autobus z kierowcą, który nie umie wyprzedzać! © kosma100


Miałam jechać cały czas 94-ką ale trochę mnie zmęczył ruch na niej.
Postanowiłam, że pojadę tak jak ostatnio, obok jeziora Turawskiego i przez Ozimek oraz Pyskowice.

10 km przed Opolem zatrzymałam się w przydrożnym barze na obiad.
Rozmawiałam z kierowcą i ten polecił mi bym zamiast w Opolu odbijała najpierw na Kluczbork, później na Turawę, pojechała na Częstochowę i tam dojadę od razu do Ozimka. Powiedział, że droga jest fajna, szerokie pobocze i około 10 km od Opola. Nie mam mojej mapy Polski więc łamię moją zasadę „Nie UFOj nikomu” i jadę tak jak mi radzi.
Rzeczywistość była inna...

Faktycznie przy Opolu droga na Częstochowę to marzenie bikerów – piękna droga rowerowa obok:
droga rowerowa obok Opola © kosma100


Kamień pamięci - rowerowy akcent.
"W tym miejscu, w dniu 28.04.1928 roku poległ z ręki mordercy mieszkaniec Lędzin, 19-letni ROCH NOWAK – członek Górnośląskiego Związku Łowieckiego.
Jadących tą drogą, na rowerach, czterech młodzieńców natknęło się na jadącego z przeciwka mężczyznę (okolicznego bandziora), który bez uprzedzenia oddał w ich stronę strzał z pistoletu. Roch trafiony kulą zginął na miejscu.
Morderca zbiegł i nie został ujęty, mimo iż został rozpoznany.
Na cześć zmarłego członkowie miejscowego Koła Łowieckiego ufundowali ten kamień – głaz, który upamiętnia nagłą i niewinną śmierć kolegi.
Tablicę opisową dołączono w 80 rocznicę śmierci – po przebudowie drogi nr 46 i renowacji postumentu – maj 2008."
kamień pamięci © kosma100


Przy drodze miejscowości w dwóch językach...
Nazwy miejscowości w dwóch językach... © kosma100


W okolicy Lędzin jadący z naprzeciwka biały samochód zatrąbił, zbliżając się zatrąbił jeszcze raz – Kierowca pozdrowił mnie... ciekawe kto to?

Sesja zdjęciowa chmur:
Chmury © kosma100


chmury © kosma100

chmury © kosma100


kościół © kosma100


Stan dobrej drogi trwa jakieś 5 km, później (przez około 15 – 20 km) droga jest STRASZNA!!!!!!!! – wąska i straszny ruch!!!
Przez tą godzinę jazdy do Ozimka strasznie się stresowałam – non stop adrenalina na wysokich obrotach, bo blachosmrody pędziły obok mnie o centymetry!!!

Jak już zjechałam z tej drogi śmierci to nawet mnie to nie cieszyło – byłam padnięta. Mój organizm reaguje na stres tak, że gdy stres odpuści jestem jak dętka w której nie ma powietrza – tak też było i tym razem, no ale nic – trzeba jechać dalej...

W miejscowości Zawadzkie mam przyjemność oglądania jak kierowca TIRa z Ukrainy wjeżdża na zakaz ruchu na rozkopaną całkowicie drogę i tam już chyba pozostanie...

Robię odpoczynek na stacji EJK... kupuję litrową colę, dzwonię do Darka by powiedział ile kilometrów mi pozostało... nie mam siły, trochę biadolę przez telefon.
Okazuję się, że zostało mi jakieś 40 km.
rower © kosma100


Darek pyta się czy ma po mnie przyjechać. „Rowerem?” – pytam. „Chyba żartujesz” – słyszę odpowiedź. „Nie, nie przyjeżdżaj, sama dojadę”.
Musiałam mieć chyba bardzo wykończony głos, bo gdy jechałam do Pyskowic, po litrowej coli dostałam kopa i nawet fajnie mi się jechało, spotkałam „wóz techniczny”, który zabrał mnie na Helenkę.
Już dawno się tak nie zmasakrowałam, a to przede wszystkim przez ten wysoki stres, który trwał przez godzinę...

Opatowice - Trestno - Blizanowice - Siechnice (tam wyjazd na drogę numer 94) – Oława – Brzeg – Opole – Ozimek – Zawadzkie Wielowieś.

Potem już tylko gorączka ze zmęczenia i przemiły (jak zwykle) wieczór na Helence – dziękuję za gościnę :)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 171.87km
  • Teren 5.00km
  • Czas 08:08
  • VAVG 21.13km/h
  • VMAX 37.40km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tańcząca z chmurami...

Poranne zorze, poranne zorze
Gdy idę w Sopocie nad morzem
Po plaży brudno-piaskowej
Bałtyk śmierdzi ropą naftową
Poranne chodniki
Gdy idę, nie rozmawiam z nikim
Jak jest w niedzielę nad ranem
Po sobotnich balach chodniki zarzygane

Polska
Mieszkam w Polsce
Mieszkam w Polsce
Mieszkam tu, tu, tu, tu

Koncerty popołudniowe
Pełne bezmózgów w służbie porządkowej
Patrzą wokoło, bo swędzą ich recę
Kochają bić coraz więcej i więcej
Znowu wieczorne przygody
Gdy wchodzę na kamienne schody
Zaczepia mnie pijanych meneli wielu
Jutro spotkają się w kościele

Polska
Mieszkam w Polsce
Mieszkam w Polsce
Mieszkam tu, tu, tu, tu

Nocne sklepy z mlekiem
I patrzę, co się dzieje pod sklepem
Tłum przystawia komuś do twarzy pięści
Żądają dla niego kary śmierci
Znowu poranne pociągi
Ja stoję i patrzę na mundurowe dziwolągi
Czy byłeś kiedyś w Kutnie na dworcu w nocy
Jest tak brudno i brzydko, że pękają oczy

Polska
Mieszkam w Polsce
Mieszkam w Polsce
Mieszkam tu, tu, tu, tu

Nocne sklepy z mlekiem
I patrzę, co się dzieje pod sklepem
Tłum przystawia komuś do twarzy pięści
Żądają dla niego kary śmierci
Znowu poranne pociągi
Ja stoję i patrzę na mundurowe dziwolągi
Czy byłeś kiedyś u nas na dworcu w nocy
Jest tak brudno i brzydko, że pękają oczy, oczy, oczy

Polska
Mieszkam w Polsce
Mieszkam w Polsce
Mieszkam tu, tu, tu, tu
Tu, tu, tu, tu, tu, tu, tu, tu ...


Rankiem – do pracy – standardowo, no może trochę szybciej, bo ostatnim standardem – za późno wyjechałam.
Szczytem wyrafinowania i opanowania techniki prowadzenia pojazdów mechanicznych wykazała się pewna istota (płci żeńskiej) wyprzedzając mnie na 2 metry przed skrzyżowaniem i skręcając gwałtownie w lewo (jechałam lewym pasem i skręcałam na tym skrzyżowaniu w lewo).
Gdy ta „miszczyni” kierownicy zatrzymała się na światłach, podjechałam pod jej szybę i „wymownie” popatrzyłam na nią - oczy miałam jak 5 złotych.... nie zrozumiała, pewnie pomyślała, że jestem na coś chora skoro mam tak wielkie oczy...

Po pracy – do domku – uciekając przed chmurami i deszczem. Skropiło mnie tylko trochę.
Wieczorkiem, w deszczu do Znajomych. Miałam nie jechać bo lało i była burza ale ciężarnej się nie odmawia :]
Późnym wieczorkiem – powrót do domku.

No i pochwalę się moim zakupem - wiadomo gdzie mi się przyda :)
Namiot i ręcznik szybkoschnący :) © kosma100



Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 39.28km
  • Czas 01:55
  • VAVG 20.49km/h
  • VMAX 36.20km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 10 maja 2009 Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Jesteś podwiniętą rzęsą pod moją powieką...

Miłość to biegun ciepła
Transcendentna energia
Miłość to późna godzina
Absolutna przyczyna
I moje serce czasem też
Czuje jej rytm
Kiedy zamykam oczy
Gdy nie dzieje się nic

Taka miłość jest jedna
Ty jesteś jedna
Jesteś podwiniętą rzęsą pod moją powieką
Taka miłość jest jedna
Ty jesteś jedna
Dlatego chciałbym ukryć nas za najodleglejszą rzeką

Miłość nie drży na widok miecza
Jest kruchym ciastem powietrza
Którym zachłystuję się codziennie
To cholerna niepewność
Kiedy znowu wreszcie staniesz w drzwiach
I to czy zobaczę Cię na pewno

Taka miłość jest jedna...

Miłość to raczej nie chemia
To nie są małpie gaje
Kiedy uśmiechamy się przez łzy
Kiedy przeklinamy się nawzajem
Ja nie mówię kocham
Pewnie dobrze sama wiesz dlaczego
Jestem prostym pytaniem
Ty jesteś na nie odpowiedzią

Taka miłość jest jedna...


Dzisiaj od rana na nogach – odgruzowanie mieszkania przed rodzinnym spędem ;-)
Ilość rzeczy do zrobienia rosła przeciw proporcjonalnie do pozostałego czasu... z tej przyczyny nie wyszłam na rowerek przed dżamprezą.
Ewakuacja ostatnich gości nastąpiła o 19:45.
Pomyślałam: „Rowerek!”
Następnie pomyślałam, że muszę odgruzować mieszkanie po imprezie.. i że nie wypada tak rzucać się na rower w każdej wolnej sekundzie, bo to chyba nie jest normalne :D
Więc wymyśliłam sobie, że muszę jechać wpłacić pieniądze :D No to już cel był – nie wychodzę tylko na rower ;-)
Pojechałam do jednego wpłatomatu – nieczynny, do drugiego (na Królowej Jadwigi) wpłaciłam pieniądze i pojechałam na Pogorię.
Kilka fot:
Wieczorna Pogoria © kosma100



Co ta dziewczyna robi? :D
Co ta dziewczyna (mu) robi? © kosma100


chmury © kosma100


Pogoria © kosma100


Fajnie się jechało, pojeździłabym jeszcze ale lampka świeciła bardzo słabo więc wróciłam do domku, oczywiście „na skróty” obok Huty Bankowej.
Tęsknie za rowerem... jutro w pracy :( ale za to we wtorek sobie pojeżdżę, no i w środę :)


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 12.24km
  • Czas 00:38
  • VAVG 19.33km/h
  • VMAX 28.90km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy...

Kiedy wszystko się wali i kończy się świat a depresja zamraża jak zima
Kiedy wszyscy są obcy i warczą jak psy, martwa rozpacz ogłupia i gryzie
Ani kroku do przodu, stary sztandar jak strzęp, wzniosłe słowa brzmią pusto jak kpina
Oczy nie chcą zapłakać - widać szkoda im łez, a pociągu nie można zatrzymać.

Dobranoc...nadchodzi mrok okrywa dobro i zło.
Dobranoc króluje mrok, umarły radość i złość.
Ostatnia noc, ostatni pociąg…

Jutro kopia sprzed wczoraj, bezmyślne dni, jednakowym rytmem przepłyną,
Powielane uczucia, zatrucie krwi, gęstą papką z głupoty i śliny,
Stary zegar szaleje gmatwając czas, oszukuje kradnąc minuty,
Płynę z czasem pod wiatr, błędnym kursem jak liść, opętany, żałosny, okrutny.

Dobranoc...nadchodzi mrok okrywa dobro i zło
Dobranoc króluje mrok umarły radość i złość
Ostatnia noc, ostatni pociąg

Te straszliwe decyzje, które trzeba pchnąć
W sprawach błahych, nudnych i zwykłych
Wszyscy bliscy są obcy, wrogowie to dno, jak tu uciec odpłynąć i zniknąć?
Nie odejdę w nieznane, nie wtopię się w tło, brak odwagi jest gorszy od śmierci.
Płynę z moją depresją, szarą rzeką i klnę swą bezradność, obłudę i śmieszność.

Dobranoc...nadchodzi mrok okrywa dobro i zło
Dobranoc króluje mrok umarły radość i złość
Ostatnia noc ostatni pociąg



Rankiem nie miałam czasu na rowerek, bo musiałam umyć okna i trochę odgruzować mieszkanie...

To, co zauważyłam podczas mycia okien:
Pan idzie z psem. Pies do małych ras nie należy (owczarek niemiecki wielkości małej krówki), pies idzie bez smyczy i bez kagańca. Wchodzi na plac zabaw dla dzieci (pan oddalony o jakieś 15 metrów od niego). Pies załatwia swoja "grubszą" potrzebę 1 metr od huśtawki.
Pies nie jest mały więc to, co wydalił także do małych nie należy.
Pan spokojnie czeka na psa.
Wtem do huśtawki zbliża się mężczyzna z kobietą. Właściciel psa odwraca się i powoli podąża chodnikiem w drugim kierunku (udaje, że pies nie należy do niego).

NO COMMENTS...

Do pracy - standardowo.
Z pracy - standardowo, no może z lekką nutką albo promilem obawy, że jakiś zapromilony kierowca zrobi mi z tyłka garaż (w najlepszym wypadku). Ubrana więc w oczo.... kamizelkę, po 22:00 popedaliłam do domku (Katowice - Dąbrowa Górnicza).
W centrum Sosnowca, na światłach widziałam chłopaka i dziewczynę na rowerach (dziewczyna na miejskim, chłopak na góralu)... może to jacyś bikestatsowicze? :D

A tu plan mojej wyprawy ;))) Już nie mogę się doczekać ;-)


Pozdrawiam wszytkich tu zaglądających :)
  • DST 32.33km
  • Czas 01:30
  • VAVG 21.55km/h
  • VMAX 36.80km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 8 maja 2009 Kategoria Do pracy / z pracy, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Pod wiatr...

Nie próbuj nigdy jechać pod wiatr,
wiatr zawsze głupcom wieje w oczy...


Jechało się strasznie... z powodu wiatru wiejącego prosto w twarz.
Strasznie też się siedzi w pracy, gdy za oknem taaaaakie słońce :/
Fajnie się jechało z dobrze ustawionym licznikiem. Wczoraj jak jechałam z pracy to aż mnie brzuch ze śmiechu bolał jakie prędkości osiagałam ;-) (40 km/h bez większego wysiłku ;-)). A dzisiaj to już standardowo: 20-30 km/h.

Takie widoki miałam pod koniec pracy...
Niebo widok z pracy © kosma100


A po pracy trochę standardowo, trochę bojaźliwie... piątek, godzina "po 20-tej", wielu kierowców spieszy się do hipermarketu, wielu kierowców jest już na "podwójnym gazie"... nie było miło.
"Złotówka" z "Euro Taxi" - chyba.... z numerem bocznym 116, rejestracja SO 74... chyba 140 wyprzedził mnie na centymetry, gdy tymczasem miał jakieś 3 metry wolnego.... żenada.... zatrzymałam się później obok niego popatrzyłam na spaślaka w białym sweterku, próbowałam zapamiętać numer rejestracyjny "wozu"... jak widać nie udało mi się...
No cóż - cieszę się, że tym razem przeżyłam i nie zostałam potrącona ;/
Jakoś szczęśliwie dojechałam do domku...

Ta fota jest robiona przy stawikach w Sosnowcu - sorki za "niewyraźny gniot" ;)
stawiki w Sosnowcu © kosma100


Czekałam długo na dwa ważne awiza z naszej "kochanej" Poczty Polskiej... jeden to zwrot z US - który sponsoruje mi moją "wyprawę" w 80%... drugi to namiot, w którym zamierzam spać na mojej "wyprawie"...
Dzisiaj było jedno awizo!!! ALLELUJA!!!! - kaska... ciekawe kiedy będzie namiot? :D

Jutro pobudka i mycie okien, odgruzowywanie mieszkania, bo w niedzielę spęd rodzinny - moje imieniny ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 32.88km
  • Czas 01:32
  • VAVG 21.44km/h
  • VMAX 39.30km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Człowiek uczy się przez całe życie...

Pośpiech jest dobry przy łapaniu pcheł...

Po 9:00 do pracy...
Po 100 metrach zorientowałam się, że nie skasowałam licznika...
Nie chciałam tracić czasu na stawanie więc spróbowałam skasować licznik w trakcie jazdy... w Sigmie się dało... w Kellysie jednak jest inaczej...
Jak zobaczyłam, że na wyswietlaczu zaświeciło się wszystko co tylko mogło się zaświecić to juz wiedziałam co się święci...
Po raz kolejny okazało się, że jak się chce coś zrobić szybko to zrobi sie to 3 razy wolniej...
Wszystkie dane poszły... w Kosmos :D
Dobrze, że na BS wpisuje kilometry więc sobie odtworzę :D

A w ogóle to straszny HURAGAN (BTW - pozdrowienia dla Chłopaków z Huragana) dzisiaj był ;)

Po pracy pędzę do domku, bo umówiłam się ze Znajomym, który ma mi zreanimować przerzutkę do Meridki, Jemu się udało, więc mam nadzieję, że to samo zrobi z moją :-)

A ogólnie usłyszałam dzisiaj od pewnej osoby, że mam się PAŁOWAĆ :-) jak miło :D

Wieczorkiem - z pracy do domku - "naprawiać Meridkę" :D

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 31.36km
  • Czas 01:33
  • VAVG 20.23km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl