Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Suma w górę: 0 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

W towarzystwie ;)

Dystans całkowity:23465.49 km (w terenie 1491.71 km; 6.36%)
Czas w ruchu:1358:23
Średnia prędkość:17.25 km/h
Maksymalna prędkość:54.84 km/h
Liczba aktywności:449
Średnio na aktywność:52.26 km i 3h 01m
Więcej statystyk

ŚWIR bez "W" :)

Dosyć często rozważam
Co jest warte me życie
Setka zgranych kawałków
Miraż bycia na szczycie
W takich chwilach najczęściej
Ruszam gdzieś w Połoniny
Tam zmęczony wspinaczką
Człowiek staje się inny

Tam na dole zostało
Wszystko to co cię męczy
Patrząc z góry wokoło
Świat wydaje się lepszy

Tam na dole zostało wszystko
Wszystko to co cię męczy
Patrząc z góry wokoło
Świat wydaje się lepszy


Uczesane przez wiatry
Gołe szczyty Połonin
Proszą byś po nich poszedł
Biesom, Czadom się skłonił
Z twarzą mokrą od deszczu
Przeziębnięty, zmęczony
Od złych rzeczy na dole
Jesteś mgłą oddzielony

Tam na dole...



Z Zabrza - os. Helenka ruszamy z djk71 w kierunku Gliwic na spotkanie ŚIR.
Czasami asfaltem, czasami błotkiem, czasami całkiem przyjemnym parkiem docieramy do Gliwic.
Kościół w Gliwicach z ciekawą dzwonnicą.


Następnie jedziemy zwiedzić Cmentarz Hutniczy w Gliwicach
Masakra... co "ludzie" potrafią uczynić...


Dzięki Stowarzyszeniu Gliwickie Metamorfozy Cmentarz Hutniczy zaczyna swoje drugie życie...




















Następnie na Rynek, by spotkać się z Darthem.

W oczekiwaniu na otwarcie klubu 4art pogawędki na temat wypadków i ubezpieczenia (czyt: egzekwowania swoich praw) :-)

Przy czołgu:


Kosma atakująca czołg :-)




Potem na spotkanie Śląskiej Inicjatywy Rowerowej. Oj działo się :-)

Na spotkaniu Pewien Darek z Pewnym Przemkiem :-)


Finish Spotkania ŚIR:


Powrót: z Gliwic do Zabrza w towarzystwie Darka i Artura - dzięki Chłopaki za odholowanie :-)
Z Zabrza przez Katowice do Będzina - Ksawery pkp, później rowerkiem - u nas - na Zagłębiu... padało :(

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 34.96km
  • Czas 01:58
  • VAVG 17.78km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Odyseja - dzień 2.


Nie każdy krzyk rodzi łzy
Nie każdy szept musi szczerym być
Tysiące słów zatopionych w szkle
Gniew w dymie grał
Dławił młody lęk
Noc była dniem
Czas uciekał w snach
I wiara w Świat żeby Światem był

Złapać wiatr
Pokonać strach i być
Oszukać grzech
Okpić los i śnić
I zanim ktoś odnajdzie nas na dnie
Zawołać...

Nie każda z dróg
Zawsze prostą jest
Raz ślepy tor
Raz aleja kłamstw
Noc będzie dniem
Czas ucieknie snach
I wiara w Świat żeby Światem był

Złapać wiatr
Pokonać strach i być
Oszukać grzech
Okpić los i śnić
I zanim ktoś odnajdzie nas na dnie
Zawołać...


Na razie fotorelacja. Opis... może będzie później ;p

Poranny widok z okna pokoju ;-)


Niektórzy, po wczorajszym dniu, mają takie buty:


Pod górę


Darek wjeżdża pod górę


Na górce


Widoki...


Na punkcie 3.


:)

Ruiny na punkcie nr 3.


Mieszkam w Polsce... :(


Darek po zdobyciu punktu


Na mostku – następnym punkcie :)


Z fotografem w tle...


Pchaj...


A & M.


Ekipa... :)










Góry nas żegnają...


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 49.26km
  • Teren 15.00km
  • Czas 03:24
  • VAVG 14.49km/h
  • VMAX 54.84km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Odyseja - dzień 1

Odyseja – dzień 1

Patrzą na mnie
Przez witraże tego nieba różowego
Uczuciami pogmatwany
Nie potrafię znaleźć szczęścia
Mówią ludzie
Jest mu dobrze
Pewnie pełen jest nadziei
Chciałbym umieć nienawidzić
Nie potrafię nawet krzywdzić
 
Raj upragniony
Raj który chciałeś
Raj nie istnieje
Raj wydumałeś
 
Patrzę na nich
Na dno studni
Wypełnionej ludzkim żalem
Dzień po dniu
Noc po nocy
Jak zaklęty powtarzałem
Tracę wiarę w miłość
Dobro, przyjaźń, prawdę
Szczerość, wolność
Zwykłych ludzi, zwykłe słowa
Szukam błądzę
Nie znam drogi
 
Raj upragniony
Raj który chciałeś
Raj nie istnieje
Raj wydumałeś



Mój udział w Odysei od 21 września, kiedy to zostałam potrącona przez samochód, stał pod wielkim znakiem zapytania.
25 września, po wyjściu od lekarza, trzymając w rękach kolejne L4 (do 2 października), receptę na zastrzyki rozrzedzające krew, czując się wypompowana i zaciskając zęby z powodu bólu kręgosłupa postanowiłam zadzwonić do mojego Rowerowego Partnera informując Go, że niestety rezygnuję z Odysei.
Było mi przykro, chciało mi się płakać, ponieważ czekałam na tę imprezę i bardzo chciałam pojechać.
Względy zdrowotne wygrały jednak z chęciami i rowerowym nałogiem.
Załatwiłam Darkowi Partnerkę i piątek spędziłam na rozpaczaniu z tego powodu…
W niedzielę poczułam się lepiej – kręgosłup już tak nie przeszkadzał, zaczęło jednak ściskać w gardle gdy myślałam, że nie pojadę na Odyseję.
„Odkręciłam” piątkową decyzję i zadowolona czekałam na Odyseję.
Problem tkwił w tym, że nie miałam sprawnego rowerka – Kellysek czeka na przegląd po wypadku, a Meridka ma nowego właściciela.
Pożyczyłam więc Meridkę od Wiktora (dzięki Wiku) i ruszyłam na Odyseję :-)
 
W piątek wieczorno – nocna posiadówa z osobami, z którymi dawno się nie widzieliśmy oraz z nowymi twarzami. Śmiechy, rozmowy o wszystkim popijane złotym napojem do późnych godzin nocnych albo wczesno porannych :-)
Rano, pomimo dzwonków przypomnień, budzików i drzemek, trudno było się zebrać.
W końcu udało się ruszyć cztery litery.
O 9:00 ruszamy z Darkiem z bazy na miejsce startu – start jest w Stryszowie przy Urzędzie Gminy, a baza znajduje się w ośrodku Caritas w Zakrzowie.
Pierwszy zjazd „na dzień dobry” bardzo mi się podoba :) oczywiście hamuję, ponieważ nie mam na tyle odwagi by pędzić z górki z pełną prędkością ale i tak jest super.
Darek na zjeździe:

Widoki zachwycają i zapierają mi dech w piersiach.
Widok podczas zjazdu z bazy.


Dojeżdżamy na start – wcześnie, za wcześnie. Postanowiliśmy więc pojechać pod górę by zrobić sobie wspólną fotę :)


Na starcie






Następuje rozdanie map, a następnie start.
Od paru startów w rajdach na orientacje tłumaczyliśmy sobie, że nie warto gnać zaraz po starcie, tylko trzeba sobie na spokojnie przeanalizować mapę, zaznaczyć markerem trasę, a dopiero ruszać.
Mimo tego, że wiedzieliśmy co chcemy zrobić, to nigdy nie udało nam się wprowadzić tego planu w czyn.
Teraz nam się udało :-)
Siedzieliśmy na spokojnie, gdy tymczasem wszyscy już dawno pojechali.
Przeanalizowaliśmy mapę, zważyliśmy nasze możliwości i zaplanowaliśmy trasę. Już na początku odpuściliśmy punkt 1, 10, 13, 12. Punkt 11 mieliśmy zaliczyć jak nam starczy czasu i sił.
Ruszyliśmy na wschód. Drogą główną przez Stryszów, Zakrzów, Stronie do Leśnicy. Tam wjeżdżamy w teren. Pierwszy podjazd daje nam w kość – przypomina, że jesteśmy w górach :)

Widoki z pierwszego poważniejszego podjazdu - w oddali Kalwaria.


Super trasy :)


Darek zaczyna się rozbierać...


Pierwszy podjazd zaliczony :)


Ach te widoki – warto było się tu wspiąć :)


Zdobywamy punkt numer 8, który zlokalizowany jest „na rogu lasu”. Potem jeszcze troszkę podjazdu i zjazd do Skawinki.


Jedziemy asfaltem do Lanckorony. Punkt 9 mieści się przy ruinach zamku, z południowej strony.

Po drodze na ten punkt pijemy „anielski izotonik” ze studni Trzeciego Anioła.


W Lanckoronie podziwiamy Rynek. Niestety jedyne zdjęcie z Rynku to Izba Pamięci :(


Ruiny zamku


Po zdobyciu 9 jedziemy niebieskim szlakiem. Tam pewna pani po zaobserwowaniu jak zjeżdżam z górki, mówi do sprowadzającego rower Darka: „Pan jest mądrzejszy”. Śmiejemy się z tego tekstu przez cały dzień :)



Jedziemy do Kalwarii.


Zastanawiamy się z Darkiem po co i dlaczego, komu i w jakim celu powstały te kapliczki i ta droga...

Kalwaria jest ośrodkiem ruchu pielgrzymkowego do sanktuarium pasyjno-maryjnego oo. bernardynów, w skład którego wchodzi klasztor bernardynów, Bazylika Matki Boskiej Anielskiej oraz zespół 42 kapliczek i kościółków (tzw. Dróżki). Ten manierystyczno-barokowy zespół z XVII i XVIII wieku został w 1999 r. wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Odwiedza go rocznie 300 tys. turystów i pątników.
Kalwarię tworzą 42 kaplice i kościoły. Dróżki Pana Jezusa (28 stacji), opowiadając historię od wyjścia w Wielki Czwartek z Wieczernika, aż do Jego śmierci i pogrzebu. Są tu kaplice: Wieczernika, Ogrójca, Pojmania na Cedronie, domy Annasza i Kajfasza, pałac Heroda i Piłata. Dróżki Matki Boskiej (24 stacje), obrazujące boleść, pogrzeb i tryumf. Część kaplic jest wspólna, np. Kościół Grobu Matki Bożej, Wieczernik czy Kościół Ukrzyżowania. Są również zupełnie odrębne budowle, jak Betsaida, Kościół Wniebowstąpienia czy Pustelnia św. Marii Magdaleny.

Kapliczka w Kalwarii.


Po przejeździe przez pielgrzymkowy szlak kapliczek i kościółków pedalimy na punkt numer 4.
Nie jest łatwo. Stromo i z przeszkodami. Nie zniechęca nas to jednak – pedalimy dalej.
Czwórka okazuje się masakrą.
Wiele zespołów rozdziela się tutaj by w pojedynkę zdobyć ten punkt...


A my dzielnie dajemy radę ;-)


Końcówka przed 4 to już przesada :)


Zjeżdżamy na dół, tam wspólna fota i w drogę :)


Kultura... niestety to „nasi”... :/


Ruszamy na 3 na Ostrą Górę.
Piękne widoki... :)


Po zaliczeniu 3 jedziemy czarnym szlakiem prowadzącym po ulicy następnie w Łękawicy trochę wspinania i jazda drogą wzdłuż poziomic :)


Odbijamy Dwójkę, która jest ulokowana na szczycie.
Następnie szlakiem rowerowym kierujemy się do Marcówki.
Z utęsknieniem czekamy na bar oznaczony na mapie. Niestety baru nie ma :(
Na 5 tracimy trochę czasu, bo zaufaliśmy ekipie wracającej z punktu, zamiast jechać według swoich planów.
W Marcówce robimy postój w barze :-)
Uzupełniamy zapasy wody, jemy i pijemy izotonika, po którym Darka otrzepuje :D


Po odpoczynku ruszamy na podbój Szóstki. Wprowadzając pod górę mijamy się ze zjeżdżającym tomalosem... straszny zjazd.
Po zdobyciu 6 postanawiamy nie zjeżdżać tą sama drogą tylko jechać prosto i zjechać następną.
Gubimy się.
Lądujemy w krzakach... tutaj pomaga nam kompas. Idziemy „na azymut”, przedzierając się przez krzaki i chaszcze.
Docieramy wreszcie do drogi... jest późno, sił ubywa...


Jedziemy w kierunku bazy. Jedziemy to zbyt ambitne określenie... wleczemy się.
Pod ostatnia górę naprawdę jest ciężko.


Docieramy w końcu do bazy – 18:07 – 7 minut spóźnienia czyli 35 minut kary.
Dodatkowo doliczone minuty karne za niezdobyte punkty.
Zadowoleni, uśmiechnięci dowiadujemy się, że nie ma ogniska, idziemy się kąpać i wieczorna „imprezka” na której wszyscy padają przed 22:00.

BYŁO PIĘKNIE!!!
Dawno nie doznałam takiej przyjemności z jazdy na rowerze – piękna okolica i przesympatyczne towarzystwo.

Sorki za nadmiar zdjęć, ale widoki były tak piękne, że nie mogłam się oprzeć :)


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 56.76km
  • Teren 30.00km
  • Czas 04:59
  • VAVG 11.39km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Terapia wstrząsowa...

Terapia wstrząsowa...

Tato kup rowerek
rowerek ma Felek
Basia i Kacperek.
Tato chcę rowerek
taki jak ma Felek,
Jasio i Andrzejek

Tato:Patrz, rowerek
taki jak ma Felek,
Krysia i Pawełek.
Tato, kup rowerek
taki jak ma Felek, Ania i Bożenka
Ja nie mam rowerka.

"Daj mi dziecko spokój
idź posprzątaj pokój.
Ty jesteś wariatka,
tak jak twoja matka.
A taki rowerek,
niech ci kupi Felek,
albo tatuś Felka.
Nie dam ci rowerka!"

Tato nie dał mi rowerka,
przegrał auto w domu Felka.
Wrócił rano bez pieniędzy,
i powiedział: "Jestem nędzny"
Mama się zdenerwowała,
tatusiowi w buzię dała.
Wtedy tatuś już o zmroku
poszedł gdzieś i mamy spokój.


Po feralnym poniedziałku nie jeździłam na rowerze. Po pierwsze: nie miałam na czym (Kellysek czeka na "obdukcję), po drugie: nie bardzo mogłam.
Pojechałam w sobotę na Helenkę na rehabilitację.
Od razu poczułam się lepiej :-)

Dodatkowo dr X. powiedział, że jazda na rowerze rekreacyjna może tylko pomóc moim kolanom i kręgosłupowi :D
Więc w dniu dzisiejszym poczułam się na tyle dobrze, że wymusiłam na Darku przejażdżkę na rowerze.
Pożyczyłam Meridkę od Wiktora, ciuchy od Anetki i pojechaliśmy na przejażdżkę.
Pierwszy raz od paru lat jechałam bez spd... MASAKRA!!! Ale obeszło się bez glebki :D

Hmmm... Tego mi brakowało :)
Darek wziął mnie jednak na drogę numer 78 - bym nie zapomniała jak się jeździ wśród pędzących blachosmrodów...
MASAKRA!!! Mam uraz na psychice po potrąceniu a tu jeszcze taki ruch...
Ale jakoś przeżyłam.
Chociaż nie zabrakło scen mrożących nam krew w żyłach...
Pojechaliśmy do Gliwic obejrzeć radiostację - najwyższą drewnianą budowlę na świecie.
zdjęcie zapożyczone (na wieczne nieoddanie) od djk71

Potem był lans po ścisłym centrum Gliwic, no i powrót przez Zabrze na Helenkę.

Było super :)
Wróciłam do żywych... bikerów.


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 39.16km
  • Czas 01:55
  • VAVG 20.43km/h
  • VMAX 42.67km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 20 września 2009 Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), W towarzystwie ;), Z Helenką :)

Ujarzmianie Kellyska w terenie...

Ujarzmianie Kellyska w terenie...

Od wczoraj było wiadomo, że pojeździmy. Nie wiadomo było tylko gdzie.
Plany zmieniały się jak w kalejdoskopie.
A to góra Św. Anny, a to lotnisko w Pyrzowicach, a to radiostacja w Gliwicach...
skończyło się na Tarnowskich Górach i Chechle.

Poprosiłam dzisiaj Darka o teren. Chyba był zdziwiony pamiętając dzień, w którym wywiózł mnie na kamienistą drogę w terenie, a ja miałam wtedy nowego Kellyska...

Potrzebowałam terenu, bo chciałam zobaczyć czy Kellysek podoła na Odysei, czy będę zmuszona pożyczyć Meridkę od Nowego Właściciela.

Okazało się, że Kellysek podołał, odkręciła się tylko śruba podtrzymująca błotnik.

Było fajnie, momentami gnaliśmy w tempie, które wcale a wcale do nas nie pasuje :-)


A więc: Helenka - T.G. - Chechło - T.G. - Helenka.


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 39.53km
  • Czas 02:02
  • VAVG 19.44km/h
  • VMAX 41.63km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

III BYTOMSKA MASA KRYTYCZNA i moje zakwasy...

III BYTOMSKA MASA KRYTYCZNA i moje zakwasy...

Od 14 marca 2009 było niewiele dni (około 7 - dokładnie policzę jak będę miała chwilę) kiedy nie wsiadłam na rower. I aż 4 w ostatnim tygodniu!!!
Na szczęście skonfiskowany przeze mnie w ostatnim czasie blachosmród wrócił do Właściciela, więc jest szansa, że znowu będę kręcić non-stop ;p

Dzisiaj od rana miałam straszne zakwasy na udach... nie wiem czy to od wchodzenia dosyć często ostatnio na IV piętro, czy od naciskania pedałów w samochodzie :D a może od chodzenia - przez ostatnie parę dni chodziłam, co w moim przypadku rzadko się zdarza - wszędzie jeżdżę rowerem...
Niemniej jednak bolało... boli do tej pory...

A więc popołudniu wsiedliśmy z djk71 na rowery i ruszyliśmy z Helenki, przez Stolarzowice do Bytomia.
W Bytomiu spotkaliśmy się z Organizatorem Masy, keszolem i darthem oraz resztą Masowiczów (w sumie było nas około 100).

Ruszyliśmy na podbój bytomskich ulic.
Traska b. fajna.
Miny zdziwionych ludzi - bezcenne :-)

Po Masie Dyniogłowy powiedział prezydentowi Bytomia, że przyjechałam z Dąbrowy. P. prezydent wyraził szacun... hmmm. Ci, którzy przyjechali z Gliwic mieli chyba dalej...
No ale ja przyjechałam zza granicy :D

Dzięki wszystkim za miłe towarzystwo.

Trasa masy (zapożyczona od fredziomf):


Następnie rozjechaliśmy się każdy w swoją stronę. Keszol towarzyszył mi jeszcze przez pewien czas - wielkie dzięki za odwiezienie :-)
Przez Bytom - Świętochłowice - Chorzów - Katowice do pracy.


Przed Masą




Naklejka :)




Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :-)
  • DST 46.28km
  • Czas 02:45
  • VAVG 16.83km/h
  • VMAX 41.90km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 16 września 2009 Kategoria W towarzystwie ;), Kellysek :)

Pożegnanie z Meridką...

Pożegnanie z Meridką...

Po odespaniu nocki ruszyłam na spotkanie z Ewcią0706, która przyjechała do D.G., między innymi po kurtkę, którą zostawiła na Kosmicznym Rajdzie :-)
Spotkałyśmy się przy pomniku Hendrixa i popedaliłyśmy na Pogorię III, następnie na IV. Tam posiedziałyśmy na ławeczce uzupełniając płyny.
Z IV na III i na Manhattan.

Było jak zwykle super, szkoda, że tak krótko :(

Później odebrałam Meridkę z serwisu.
Przeszła przegląd, czyszczenie linek, założenie przedniej przerzutki, odwrócenie mostka do góry nogami, podłożenie podkładek pod mostek, czyszczenie napędu, polerowanie ramy, przekręcenie pedałów (z spd na normalne).

Wygląda jak nowa...
Wygląda pięknie...
Teraz czeka spakowana w samochodzie razem z Kellyskiem i jutro pożegnam się z nią.

Będzie ją ujeżdżał nowy właściciel - także prowadzący bloga na bikestats :-)


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 25.60km
  • Czas 01:20
  • VAVG 19.20km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Znowu deszcz...



Kolejny dzień, otwieram swe okno
Za oknem deszcz i wszystko zamokło
Znowu deszcz, znowu mgła
Niech się skończy znowu sam

Jak wytrzymać wszystko to mam
Świat rozmyty deszczem i ja
Świat rozmyty deszczem we mgle
Niech się skończy wreszcie deszcz ten

Inne są papierosy, inny dzień
Deszczowe medytacje,
Mój mózg rozpada się
Znowu deszcz, znowu mgła
Niech się skończy, znowu sam

Inne słowa na ustach mam
Ciągle czekam słońca bram
Znowu deszcz, znowu mgła
Niech się skończy znowu sam

Cały czas zapowiadali deszcz na dzisiaj…
Wczoraj na gg zgadałam się z Osobą, z którą przepedaliłam kiedyś tysiące kilometrów, która zaraziła mnie jazdą rowerem po górach, dzięki której złożyłam Meridkę.
Rankiem do pracy.
Po południu z pracy.
Następnie szybka wizyta w domku i pod Tesco.
Spotkanie z T. następnie do centrum do kuriera po umowę.
Później Przeczyce, Pogoria IV, III.
Mydlice, pizza i piwko.
Było przyjemnie :)
Weszłam do domu i zaczęło lać i pioruny ciskały na lewo i prawo!
Przeczyce

Przeczyce

Kościół

Kościół



Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 76.97km
  • Czas 03:51
  • VAVG 19.99km/h
  • VMAX 41.60km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 1 września 2009 Kategoria 200 km OMC, Kellysek :), W towarzystwie ;)

Witaj Szkoło!!!

Dzień dobry maleńka, jak ci na imię
Zgubiłaś się w tym tłumie
Wyciągam do ciebie moją dłoń
Odpowiedź na wszystko się znajdzie

Labirynt wśród tylu korytarzy
Oszukałby Tezeusza
Lecz my możemy to zrobić gdzie indziej
Nie łamiąc zasad savoir-vivre

IV liceum ogólnokształcące
Wszystko możesz tu znaleść
IV liceum ogólnokształcące
Granatowy sen...
Granatowy sen...

Wiec chodź maleńka, znam twoje imię
Mińmy tabuny pędzacych w biegu
Czy widzisz playboyów jedzących kredę
Czy widzisz dziewice czekające na sygnał

Czy czujesz historię pachnącą prochem
Tej starej armaty bum bum
Czy czujesz historię pachnącą prochem
Tej starej armaty
IV liceum...

Dzisiaj rano pojechałam do AniK, ponieważ Ania miała rozpocząć dzisiaj szkolna edukację :)
A więc Mydlice – Manhattan.
Z Anią na rozpoczęcie roku szkolnego:


Żegnajcie wakacje!

Ania rozmyśla nad tym co ja czeka…

Po uroczystości rozpoczęcia roku szkolnego 2009/2010 wyciągam Anię na rower.
Nie tylko Ania mi towarzyszy – także Jej mama – Ewa oraz młodsza siostra – Marta.
Jedziemy z Manhattanu do centrum po kuzyna Ani – Kamila, by wspólnie pokręcić najpierw na Pogorię a później na Zieloną.
Pogoria dzisiaj miała pięknego koloru wodę :)

Uczestnicy dzisiejszej wycieczki (nie wszyscy)

Ania na Pogorii

Chciałam jechać nowym szlakiem z Pogorii na Zieloną ale był tak fatalnie oznakowany, że go zgubiliśmy :)
Czasami oznakowanie szlaków jest piękne, aż za bardzo.

Krótki postój na picie – gdzieś w drodze.

Na Zielonej przerwa przy mini zoo.
Pozdrowienia z Wenecji

Na Zielonej można wypożyczyć riksze, szkoda, że piszący nie mogli wypożyczyć słownika ortograficznego :D

Wracamy na Pogorię, gdzie najpierw jest uzupełnianie płynów i kalorii, a później zabawy w piasku i wodzie.
Najmłodsza bierka uzupełnia płyny :-)

Na Pogorii…

Budowanie zamków na piasku…

Wracamy do domku na Manhattan.
Było super!
Wczesnym wieczorem wracam do domku.
Miały być inne plany – szlak Orlich gniazd z Częstochowy do Krakowa z namiotem… ale plany są po to by je realizować, bądź zmieniać :) No i przecież co się odwlecze to nie uciecze :D
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 26.19km
  • Czas 02:12
  • VAVG 11.90km/h
  • VMAX 34.40km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 29 sierpnia 2009 Kategoria Kellysek :), Orientacyjnie :-), W towarzystwie ;)

KoRNo - Kosmiczny Rajd Na Orientację

O godzinie 3:30 postanawiamy z Elą i Darkiem, że nie idziemy spać bo i tak o 4:30 musimy wyjechać po JPbike’a.
Jedziemy więc o 4:30 po Jacka do Ząbkowic na PKP. Przywozimy Go, kładziemy spać a ja z Elą wyruszamy rozstawić punkty kontrolne.
Jedziemy przykleić 7 – tam spotykamy pięknego aczkolwiek zaniedbanego psa.
Później 8, podróż przez Łękę i do domku.
Wszyscy śpią a ja jeszcze dopisuje do opisu trasy szczegółowe wyjaśnienia lokalizacji punktów. Ręcznie. Dla takiej ilości osób trochę tego jest. Postanawiam zrobić zabawę i tylko na dwóch kartach jest szczegółowy opis wszystkich punktów. Reszta ma niekompletne opisy – do nich należy decyzja czy pojadą razem, czy siłą odbiorą kartkę osobie, która ma wszystkie punkty wytłumaczone :-)
Idę spać po 7:00, około 9:00 budzę się… :-)
W jednym pokoju napotykam Gości śpiących w dziwnej pozie – tak chyba regenerują siły za pomocą magii, jogi i innych czarów :D

Ekipa powoli budzi się ze snu. Patrzy za okno – deszcz…
Szkoda :( ale taki szczegół nie psuje nam humorów. Trochę posmutnieliśmy po smsie od Ewci, w którym napisała, że nie przyjedzie na rajd (planowany start był o godzinie 11:00) tylko wieczorem na imprezkę.
O 11:00 Organizator postanawia przełożyć start „na później” – postanawiamy przeczekać deszcz.

Rozrywką zastępczą staje się gra w grę fabularną Andrzeja Sapkowskiego „Oko Yrrhedesa”.
Oprócz Organizatora, nikt wcześniej nie bawił się w taką grę, należy także dopisać, że Organizator grał w nią jakieś 10 lat temu :-)
Mimo tego udaje nam się troszkę pograć, pośmiać, powygłupiać.
Ktoś sobie skręca kostkę, ktoś w jednej ręce trzyma latarnię, w drugiej linę i po tej, trzymanej przez siebie linie spuszcza się do dziury :) Komuś innemu ktoś napaskudził do worka. Zdarzają się też czarownicy i znawcy węzłów i spuszczania się po linie :)
Wstęp idzie sprawnie. Niestety gdy chcę przejść do gry faktycznej objawia się moja niewiedza i długa przerwa w tej zabawie. Przestajemy grać a ja obiecuję przypomnieć sobie dokładne reguły i następnym razem pogramy :)
W sumie na czas przestajemy grać – przestało padać i na drodze nie ma już kałuż po kostki.
Idę jeszcze rozwiesić punkt 9, który znajduje się przy pomniku przyrody – jakieś 100 m od bazy rajdu. Przechodzień patrzy się dziwnie jak wchodzę w krzaki – chyba myśli, że idę za potrzebą.
Ekipie Rajdu, która częściowo obserwuje mnie z balkonu także tłumaczę, że poszłam za potrzebą :D
O 16:15 rozpoczęcie KoRNo – Kosmicznego Rajdu na Orientacje.
Do części rowerowej rajdu przystępują: Igorek, Krzysiu, Wiktor, Ela, Kajman, Jacek, Darek, Rafał.
Z powodu braku rowerów do rajdu ale na piechotę przystępują: Anetka i Dominika.
Rozdaję pakiety startowe, tłumaczę reguły i błędy na mapie i ruszają.
Jadę z Nimi jako obserwator – obserwator rzeczy ulotnych i dziwnych :-)
Pierwszą ofiarą jest wspomniany punkt 9. Tam faktycznie o mało co wchodzą na … :p
Później jedziemy na 8, która zlokalizowana jest na śliwce przy ogrodzeniu kościoła w Łęce.

Kościół

Kolejnym łupem pada punkt numer 1. W tym momencie przekonuje się, że jedyną osobą, która mnie słucha jest Darek – a prawie zawsze sprawia inne wrażenie ;p
On jako pierwszy bez problemu trafia tam gdzie trzeba.

Pora upolować Dwójkę.

Po zdobyciu 2 zmykam na bazę. Ekipa rusza dalej a ja mknę do bazy by przywitać DARIUSZA79 i Jego Dziewczynę – Kasię, którzy przyjechali na imprezę autobusem.
Następnie nawiedza nas Ewcia0706 z grzybkiem i Jego prześlicznym psem.
Szykuje makaron by ekipa rajdu miała co zjeść po zakończeniu rajdu.
Dociera też tomalos – jak miło, że chciało Mu się przyjechać, szkoda tylko, że bez Kasi.
Po chwili docierają zdobywcy. Uczestnicy Rajdu w kategorii „<15” kończą rajd, a uczestnicy, którzy startują w kategorii „>15” ruszają dalej na trasę.
Opatruję Wiktora, który poniósł obrażenia przy pomniku żołnierzy.
Rajd kończą Dzielne Dziewczyny – Anetka i Dominika, które przeszly około 16 km, zdobywając 6 punktów kontrolnych!
Anetkę obtarły buty i ostatnie kilometry szła boso!!!
Dojeżdżają kolejni uczestnicy i część rowerowa dobiega końca.
Później rozdanie dyplomów i rozpoczęcie zabawy nie rowerowej :-)
Opuszczają nas niestety DARIUSZ79 z Kasią oraz ggrzybek, który „wychodzi tylko na chwilę” i nie wraca.
Gramy w gry chichocząc non-stop. Po raz kolejny upewniam się, że z ludźmi dzielącymi pasję można „konie kraść”.

Jacek robi fotę – fajny ma statyw :)

W godzinach nocnych dociera Hose – rowerzyści to jednak wariaci :-)
Świetna impreza, jednak wytrzymałość organizmu ludzkiego ma swoje granice – kończą mi się akumulatory i padam jedna z pierwszych :)
Opisy u innych:
U Kajmana,
U djk71.
BYŁO SUPER!!! Dziękuję wszystkim obecnym za wspaniałą atmosferę
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 34.29km
  • Czas 02:00
  • VAVG 17.14km/h
  • VMAX 42.90km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl