Wpisy archiwalne w kategorii
Kellysek :)
Dystans całkowity: | 17087.09 km (w terenie 587.71 km; 3.44%) |
Czas w ruchu: | 947:04 |
Średnia prędkość: | 18.02 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.20 km/h |
Liczba aktywności: | 426 |
Średnio na aktywność: | 40.11 km i 2h 13m |
Więcej statystyk |
Sobota, 9 stycznia 2010
Kategoria Kellysek :), SNOW BIKE ***, W towarzystwie ;), Z Helenką :)
Bike walking...
Bike walking...
Denying the lying
A million children fighting
For lives in strife
For hope beyond the horizon
A dead world
A dark path
Not even crossroads to choose from
All the bloodred
Carpets before me
Behold this fair creation of God!
My only wish to leave behind
All the days of the Earth
This everyday hell of my
kingdom come
The 1st rock thrown again
Welcome to hell, little Saint
Mother Gaia in slaughter
Welcome to paradise, Soldier
My 1st cry neverending
All life is to fear for life
You fool, you wanderer
You challenged the gods and lost
Save yourself a penny for the ferryman
Save yourself and let them suffer
In hope
In love
This world ain't ready for The Ark
Mankind works in mysterious ways*
Dzisiaj, podczas wizyty na Helence, postanowiliśmy z Darkiem przejechać się po lesie.
Masakra...
Hard core...
Brak słów...
Na moim treckingowym Kellysku to już był szczyt akrobacji i przez większość "trasy" uprawiałam bike walking albo bike running :-)
Jak ktoś patrzył z okna na pola to widział dwóch świrów, którzy wyszli wyprowadzić rowery na spacer...
Zdjęć na razie nie będzie, bo aparat został na Helence :)
Opis i zdjęcia u Darka.
*Nightwish - "Planet hell"
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Denying the lying
A million children fighting
For lives in strife
For hope beyond the horizon
A dead world
A dark path
Not even crossroads to choose from
All the bloodred
Carpets before me
Behold this fair creation of God!
My only wish to leave behind
All the days of the Earth
This everyday hell of my
kingdom come
The 1st rock thrown again
Welcome to hell, little Saint
Mother Gaia in slaughter
Welcome to paradise, Soldier
My 1st cry neverending
All life is to fear for life
You fool, you wanderer
You challenged the gods and lost
Save yourself a penny for the ferryman
Save yourself and let them suffer
In hope
In love
This world ain't ready for The Ark
Mankind works in mysterious ways*
Dzisiaj, podczas wizyty na Helence, postanowiliśmy z Darkiem przejechać się po lesie.
Masakra...
Hard core...
Brak słów...
Na moim treckingowym Kellysku to już był szczyt akrobacji i przez większość "trasy" uprawiałam bike walking albo bike running :-)
Jak ktoś patrzył z okna na pola to widział dwóch świrów, którzy wyszli wyprowadzić rowery na spacer...
Zdjęć na razie nie będzie, bo aparat został na Helence :)
Opis i zdjęcia u Darka.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 3.64km
- Teren 2.51km
- Czas 00:39
- VAVG 5.60km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 6 stycznia 2010
Kategoria Kellysek :), SNOW BIKE ***, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
DZIEŃ ŚWIRA
DZIEŃ ŚWIRA
Złe siły chcą, żebym
Przestała kochać Cię
Ich piękne oczy kuszą mnie, o nie
Tak łatwo można
Stracić wszystko w jeden dzień
Tak łatwo można zgubić się, o nie
Nie umiem zamknąć oczu
Na tych, którzy chcą
Zabawiać mnie do pierwszych łez, o nie
Lubię się sparzyć
I spokojnie koić ból,
A potem mówić, że tak chcę, hey, hey
Jedno już wiem, jestem silna
Jedno już wiem, wytrzymam to
Jedno już wiem, jestem silna tak
I tylko czasem tracę coś
Nie wiem jak skończę,
Ale chcę, byś wiedział, że
Nie mogę nic obiecać Ci, o nie
Może przestanę w końcu
Bać się o mój los
Może naprawdę kocham Cię,
Jedno już wiem, jestem silna
Jedno już wiem, wytrzymam to,
Jedno już wiem, jestem silna tak
I tylko czasem tracę coś,
Jedno już wiem, jestem silna
Jedno już wiem, wytrzymam to, o nie
Jedno już wiem, jestem silna tak
I tylko czasem tracę coś, o nie
Jestem silna
O nie, nie
Hey, hey
Jestem silna
O nie, o nie *
Po wczorajszej kąpieli szkoda mi było Kellyska ciorać w tej śnieżno – błotnej brei... ale wlaściciel Meridki był niedostępny (pewnie w szkole) więc nie moglam się Go spytać czy mogę pożyczyć Meridkę, pojechałam więc Kellyskiem.
Najpierw do PZU złożyć dokumenty w sprawie mojego potrącenia.
Drogi były dzisiaj masakrujące – śnieg z błotem pośniegowym, które później zmieniło się w wodę z błotem pośniegowym, w parku śnieg, śnieg, śnieg miejscami z czymś śliskim pod spodem. Dodatkowo cały czas padał śnieg.
Ogólnie stwierdzam, że PZU zaczęło bać się w końcu o klienta – podobała mi się obsługa klienta :-) Po złożeniu notatki z policji, pogotowia, szpitala, faktur za lekarstwa, ekspertyzy z serwisu rowerowego, kopii L4, dowodu zakupu roweru okazało się, że nie mam historii choroby...
Pojechałam więc do jednej przychodni na Adamieckiego, gdzie niestety ksero było nieczynne więc pielęgniarka dała mi w łapkę historię choroby bym sama sobie skserowała.
Pojechałam do drugiej przychodni na Mydlicach, gdzie sytuacja z kserem się powtórzyła, popedaliłam więc z powrotem do PZU by pani skserowała dokumenty z adnotacją „zgodne z oryginałem”. Znowu się zdziwiłam, bo Pani, która mnie wcześniej obsługiwała (a siedziałam u niej chyba z 40 minut) przyjęła mnie bez ponownego stania w kolejce :) (chyba zacznę lubić PZU).
Z racji tego, że mój organizm przechodził cieplne wstrząsy (raz zimno, raz ciepło i to bardzo) postanowiłam nie jechać już do przychodni tylko jechać jeszcze na ksero by skserować sobie dokumenty i do domku. Tak też zrobiłam.
Nie obeszło się bez ekscesów – łysy dziadek (tym razem bez kapelusza) wyjeżdżając z podwórka o mały wlos by mnie potrącił (jechałam drogą) – żenada.
Następne kłody pod nogi w realizacji moich noworocznych postanowień by doprowadzić wszystko do końca to wspaniała sieć telefonii komórkowej (nie będę robić reklamy czy anty-reklamy).
Wczoraj użerałam się z panią, ponieważ 24 grudnia mieli pobrać z mojej karty kwotę za fakturę, której nie pobrali i miałam z tego powodu opóźnienie w płatności faktury. Pani przyjęła dyspozycję i mieli pobrać wczoraj z mojej karty kwotę 97,84 zł. Dostałam wczoraj smsa, że odmowa realizacji płatności za fakturę, dzwonię dzisiaj do banku i dowiaduję się, że próbowali pobrać ale kwotę 9784,00 zł!!!! Pani się przecinek nie wpisał!!! Masakra :(
Dodatkowo w historii choroby jeden lekarz pomylił sobie miesiące i zamiast 21.09.2009 napisał 21.08.2009, a drugi lekarz nie dokończył zdania i napisał: „21.09.2009 na rowerze” zamiast napisać, że zostałam potrącona przez samochód gdy jechałam rowerem... chyba cały świat sprzeciwił się mnie :(
Ale dam radę, bo jestem silna :D :D :D
Śniegowo...
Kellysek znowu upaprany :(
Na koniec smutny link do artykułu, który przeczytałam u Wrocnama.
No i na koniec... kolejne postanowienie noworoczne nie wypaliło... a to przez hamulce i warunki na drodze - chciałam się zatrzymać by umówić wizytę u dentysty ale ślisko było i nie zdążyłam się zatrzymać ;-)
*O.N.A. - "Jestem silna".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 11.81km
- Czas 00:52
- VAVG 13.63km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 5 stycznia 2010
Kategoria Kellysek :), SNOW BIKE ***, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
New Year's Day
NEW YEAR'S DAY
All is quiet on New Year's Day.
A world in white gets underway.
I want to be with you
Be with you night and day.
Nothing changes on New Year's Day.
On New Year's Day.
I... will be with you again.
I... will be with you again.
Under a blood-red sky
A crowd has gathered in black and white
Arms entwined, the chosen few
The newspaper says, says
Say it's true, it's true...
And we can break through
Though torn in two
We can be one.
I... I will begin again
I... I will begin again.
Oh, oh. Oh, oh. Oh, oh.
Oh, maybe the time is right.
Oh, maybe tonight.
I will be with you again.
I will be with you again.
And so we are told this is the golden age
And gold is the reason for the wars we wage
Though I want to be with you
Be with you night and day
Nothing changes
On New Year's Day
On New Year's Day
On New Year's Day *
Nowy Rok...
Nowe postanowienia...
Nowe obietnice...
Nowe życie...
Po cudownym Sylwestrze spędzonym w gronie Przyjaciół, po powrocie do domu, po przemyśleniu tego i owego postanowiłam dzisiaj wcześniej wstać i dokończyć niedokończone, zacząć niezaczęte, posprzątać nieposprzątane, umyć nieumyte, rozwiązać nierozwiązane, wydrukować niewydrukowane i zacząć realizować niezrealizowane...
Najpierw ambitne wstawanie – od 7:00 do 8:00 przygrywało mi co 10 minut KSU śpiewając „Dobranoc” :-), następnie budzik się wyłączył a Kosmacz wstał przed 10:00... no cóż – mogło być gorzej – mogłam wstać później.
Następnie uzupełniałam dokumenty, które powinny być uzupełnione kilka dni temu.
Po 14:00 wsiadłam na Kellyska i pojechałam do PZU zgłosić szkodę, która była skutkiem potrącenia mnie przez samochód (w końcu udało mi się dotrzeć!) :-)
Spędziłam dosyć dużo czasu na składaniu „zeznania”, malutki, miły akcencik zrekompensował mi ten czas :)
Po opuszczeniu PZU popedaliłam wydrukować brakujące dokumenty, następnie do Sosnowca do Auchan do Canal +. Powrót przez ścianę płaczu, po drodze wstępując do kiosku by odebrać 11 (sic!) płytek z serialem „Przystanek Alaska”.
Czyli służbowo...
Zaczynam wracać do swojej kondycji, mam dużo do zrobienia... ale mam nadzieję, że tak jak zwykle u mnie bywa – im mam więcej do zrobienia (mam chęci by to zrobić) tym więcej rzeczy zrobię :-)
A teraz mykam umyć Kellyska tak jak obiecałam Darkowi – trzeba zrobić to, co się obiecało...
PZU w Dąbrowie Górniczej
Odebrane Przystanki Alaska
Brudas Kellysek
Słoma z hamulców mu wychodzi...
Kellysek czeka na kapiel :)
*U2 - „New Year's Day”
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
All is quiet on New Year's Day.
A world in white gets underway.
I want to be with you
Be with you night and day.
Nothing changes on New Year's Day.
On New Year's Day.
I... will be with you again.
I... will be with you again.
Under a blood-red sky
A crowd has gathered in black and white
Arms entwined, the chosen few
The newspaper says, says
Say it's true, it's true...
And we can break through
Though torn in two
We can be one.
I... I will begin again
I... I will begin again.
Oh, oh. Oh, oh. Oh, oh.
Oh, maybe the time is right.
Oh, maybe tonight.
I will be with you again.
I will be with you again.
And so we are told this is the golden age
And gold is the reason for the wars we wage
Though I want to be with you
Be with you night and day
Nothing changes
On New Year's Day
On New Year's Day
On New Year's Day *
Nowy Rok...
Nowe postanowienia...
Nowe obietnice...
Nowe życie...
Po cudownym Sylwestrze spędzonym w gronie Przyjaciół, po powrocie do domu, po przemyśleniu tego i owego postanowiłam dzisiaj wcześniej wstać i dokończyć niedokończone, zacząć niezaczęte, posprzątać nieposprzątane, umyć nieumyte, rozwiązać nierozwiązane, wydrukować niewydrukowane i zacząć realizować niezrealizowane...
Najpierw ambitne wstawanie – od 7:00 do 8:00 przygrywało mi co 10 minut KSU śpiewając „Dobranoc” :-), następnie budzik się wyłączył a Kosmacz wstał przed 10:00... no cóż – mogło być gorzej – mogłam wstać później.
Następnie uzupełniałam dokumenty, które powinny być uzupełnione kilka dni temu.
Po 14:00 wsiadłam na Kellyska i pojechałam do PZU zgłosić szkodę, która była skutkiem potrącenia mnie przez samochód (w końcu udało mi się dotrzeć!) :-)
Spędziłam dosyć dużo czasu na składaniu „zeznania”, malutki, miły akcencik zrekompensował mi ten czas :)
Po opuszczeniu PZU popedaliłam wydrukować brakujące dokumenty, następnie do Sosnowca do Auchan do Canal +. Powrót przez ścianę płaczu, po drodze wstępując do kiosku by odebrać 11 (sic!) płytek z serialem „Przystanek Alaska”.
Czyli służbowo...
Zaczynam wracać do swojej kondycji, mam dużo do zrobienia... ale mam nadzieję, że tak jak zwykle u mnie bywa – im mam więcej do zrobienia (mam chęci by to zrobić) tym więcej rzeczy zrobię :-)
A teraz mykam umyć Kellyska tak jak obiecałam Darkowi – trzeba zrobić to, co się obiecało...
PZU w Dąbrowie Górniczej
Odebrane Przystanki Alaska
Brudas Kellysek
Słoma z hamulców mu wychodzi...
Kellysek czeka na kapiel :)
*U2 - „New Year's Day”
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 11.59km
- Czas 00:48
- VAVG 14.49km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 2 stycznia 2010
Kategoria Kellysek :), SNOW BIKE ***, W towarzystwie ;), Z Helenką :)
Ślisko... trzeba uważać by nie wylądować pod kołami Ziła :-)
Jadą czterej jeźdźcy, jadą
Jadą czterej jeźdźcy,
Jadą czterej jeźdźcy, jadą
Jadą czterej, jadą czterej jeźdźcy
Jadą czterej, jadą
Pierwszy niesie ci głód
Tak, pierwszy niesie ci głód
Pierwszy niesie ci głód
Pierwszy niesie ci głód
Niesie ci głód i pragnienie
Pierwszy niesie ci głód
Nie będziesz już nigdy syty
Nigdy nie będziesz już
Pierwszy niesie ci głód
Głód w każdym miejscu twego ciała
Niesie ci głód, którego nie chcesz, a który dostaniesz i tak
Jadą czterej jeźdźcy, jadą
Jadą czterej jeźdźcy,
Jadą czterej jeźdźcy, jadą
Jadą czterej, jadą czterej jeźdźcy
Jadą czterej, jadą
Drugi niesie ci wojnę
Tak, drugi niesie ci wojnę
Drugi niesie ci wojnę
Drugi niesie ci wojnę
Niesie ci wojnę na wschodzie
Na zachodzie niesie ci
Nie zaznasz już spokoju
Huk armat budzić cię będzie
Drugi niesie ci wojnę
Wojnę wokół całego ciebie
Niesie ci wojnę, której nie chcesz, a którą dostaniesz i tak
Jadą czterej jeźdźcy, jadą
Jadą czterej jeźdźcy,
Jadą czterej jeźdźcy, jadą
Jadą czterej, jadą czterej jeźdźcy
Jadą czterej, jadą
Trzeci niesie ci śmierć
Tak, trzeci niesie ci śmierć
Niesie śmierć twoim bliskim
Nieznajomym twym niesie ją
Trzeci niesie ci śmierć
Śmierć duszy twej i twego ciała
Niesie ci śmierć której nie chcesz, a którą dostaniesz i tak
Lecz nie trać nadziei
Nadziei nie trać
Nadziei nie trać
Tracić nie wolno
Czwarty niesie ci
On potężniejszy jest od tamtych trzech
On niesie ci miłość i wiarę
I miłość i wiarę, nadzieję dla ciebie ma
Niesie ci słońce i gwiazdy
On potężniejszy jest od tamtych trzech...
Po pożegnaniu Asiczki i Młynarza, którzy niestety pojechali dzisiaj do domu wsiadamy na rowerki i ruszamy na przejażdżkę po Zabrzu.
W ostatnim momencie zgadujemy się z Dyniem i już w czwórkę pędzimy po śniegu do Zabrza.
Ślisko, niektórzy napinają uda i łydki ze strachu - jest co oglądać :p
Helenka - Rokitnica - Mikulczyce, następnie oglądamy wagoniki, wieżę ciśnień i stalowy dom.
Dynio jest w szoku ile rzeczy w Zabrzu jeszcze nie widział na żywca.
Następnym punktem jest Luiza - oglądamy tam pojazdy wojskowe i rozmawiamy z osobami zajmującymi się nimi.
Dzisiaj jest ślisko, trzeba uważać, chwila nieuwagi i można wylądować pod kołami...
Odwiedzamy kościół Św. Józefa - piękny - robi na mnie wrażenie, szczególnie wystrój za ołtarzem.
W planach była jeszcze radiostacja w Gliwicach ale jest już ciemno i zimno więc wracamy na Helenkę.
Dzięki wszystkim za wspólną jazdę.
Opis u Darka
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 31.53km
- Czas 02:11
- VAVG 14.44km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 1 stycznia 2010
Kategoria In the fog..., Kellysek :), W oczojebnej kamizelce, W towarzystwie ;), Z Helenką :)
Rowerowe powitanie Nowego Roku
Rowerowe powitanie Nowego Roku
Po szampańskiej zabawie w gronie Bikestatsowych Przyjaciół nastała pora na rower.
Zebraliśmy się około 15:30 i wyruszyliśmy powitać Nowy Rok na rowerze.
W skład ekipy wchodzili: Asica, Młynarz, Darek, Jacek i ja.
Nie chciało mi się... bardzo mi się nie chciało... ale na szczęście Towarzystwo skutecznie wyciągnęło mnie na rower ;-)
We mgle... w strasznej mgle...
Z Helenki przez Stolarzowice, Radzionków (w Radzionkowie chwila wspomnień...) do Świerklańca.
Widoczność masakrująca... nic nie było widać. Na szczęście był mały ruch i było w miarę bezpiecznie.
W drodze powrotnej spotykamy gościa, który jedzie na rowerze BEZ ŻADNEGO oswietlenia... no comments :( widząc takie sytuacje nie dziwię się, że kierowcy wkurzają się na rowerzystów.
Gdybym prowadziła samochód i zobaczyła takiego gościa chyba bym wysiadła z samochodu i użyła klucza do kół w innym celu niż odkręcanie, dokręcanie kół...
W Radzionkowie mówię do Darka, że nie chciałabym dzisiaj złapać kapcia - zimno, ciemno nie chciałoby mi się łatać kapcia.
Na to Darek radzi mi bym za cel dzisiejszego dnia postawiła "brak kapci" i konsekwentnie dążyła do tego celu.
Udaje mi się zrealizować ten cel :-)
Za to Darek postawił sobie chyba inne cele, na dodatek sprzeczne z moimi :D bo zaraz po tej rozmowie przymusowy postój na zmianę dętki u Darka.
Na dodatek szkło zrobiło Darkowi psikusa noworocznego i schowało się tak, że go nie odnalazł przy naprawianiu pierwszego kapcia czego skutkiem był drugi kapeć ;-)
Po naprawieniu kolejnego kapcioszka popedaliliśmy na Helenkę :)
Dzięki za wspólną jazdę.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Po szampańskiej zabawie w gronie Bikestatsowych Przyjaciół nastała pora na rower.
Zebraliśmy się około 15:30 i wyruszyliśmy powitać Nowy Rok na rowerze.
W skład ekipy wchodzili: Asica, Młynarz, Darek, Jacek i ja.
Nie chciało mi się... bardzo mi się nie chciało... ale na szczęście Towarzystwo skutecznie wyciągnęło mnie na rower ;-)
We mgle... w strasznej mgle...
Z Helenki przez Stolarzowice, Radzionków (w Radzionkowie chwila wspomnień...) do Świerklańca.
Widoczność masakrująca... nic nie było widać. Na szczęście był mały ruch i było w miarę bezpiecznie.
W drodze powrotnej spotykamy gościa, który jedzie na rowerze BEZ ŻADNEGO oswietlenia... no comments :( widząc takie sytuacje nie dziwię się, że kierowcy wkurzają się na rowerzystów.
Gdybym prowadziła samochód i zobaczyła takiego gościa chyba bym wysiadła z samochodu i użyła klucza do kół w innym celu niż odkręcanie, dokręcanie kół...
W Radzionkowie mówię do Darka, że nie chciałabym dzisiaj złapać kapcia - zimno, ciemno nie chciałoby mi się łatać kapcia.
Na to Darek radzi mi bym za cel dzisiejszego dnia postawiła "brak kapci" i konsekwentnie dążyła do tego celu.
Udaje mi się zrealizować ten cel :-)
Za to Darek postawił sobie chyba inne cele, na dodatek sprzeczne z moimi :D bo zaraz po tej rozmowie przymusowy postój na zmianę dętki u Darka.
Na dodatek szkło zrobiło Darkowi psikusa noworocznego i schowało się tak, że go nie odnalazł przy naprawianiu pierwszego kapcia czego skutkiem był drugi kapeć ;-)
Po naprawieniu kolejnego kapcioszka popedaliliśmy na Helenkę :)
Dzięki za wspólną jazdę.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 30.21km
- Czas 01:52
- VAVG 16.18km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 27 grudnia 2009
Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), W towarzystwie ;), Z Helenką :)
Tańczący z lisami czyli błotna masakra w polu
Tańczący z lisami czyli błotna masakra w polu
Czy tu się głowy ścina
Czy zjedli tu Murzyna
Czy leży tu Madonna
Czy tu jest jazda konna
Siekiera
Czy w nocy dobrze śpicie
Czy śmierci się boicie
Czy zabił ktoś tokarza
Czy często się to zdarza
Siekiera*
Dzisiaj, podczas wizyty u Anetki i Darka postanowiliśmy z Darkiem ruszyć tyłki i pojechać gdzieś na rowerze.
Plany zmieniały się jak w kalejdoskopie: Katowice Panewniki, Bytom, Tarnowskie Góry...
Wyboru dokonaliśmy na skrzyżowaniu na Helence - Księży Las - to nasz dzisiejszy cel.
"Asfaltem czy lasem?" - zapytał Darek. "Lasem" - odparłam...
Wjechaliśmy zatem do lasu by terenem popedalić w wybranym kierunku.
Jechało się dosyć ciężko - na wpół zamarznięta gleba skutecznie utrudniała nam jazdę.
Mimo tego jechało się przyjemnie. Dojechaliśmy do skrzyżowania dróg: droga główna skręcała a droga, która szla w interesującym nas kierunku wyglądała jak by miała za chwile się skończyć :) Podjęliśmy ryzyko i wybraliśmy drogę "ma azymut".
Droga zwężała się coraz bardziej by w końcu przejść w zaorane pole ;-)
Nie wiedzieliśmy co robić: czy się wracać czy brnąć przez pole.
Wymyśliłam, że w oddali widzę polną drogę i pognałam przez pole ku wyimaginowanemu celowi.
Oj działo się... tutaj, w odróżnieniu od lasu gleba nie była zamarznięta - brnęliśmy więc w błocie przed siebie.
W pewnym momencie dojechaliśmy do trawy, poszłam zatem sprawdzić czy za nią jest droga. Oprócz uciekającego wściekłego lisa, który wyskoczył z trawy tuż przede mną nic godnego uwagi nie znalazłam.
Pozostało więc brnąć dalej przez błotnisto - gliniane pole.
Tak wyglądał mój Kellysek... będzie miał gładka cerę :D
Udało nam się w końcu dotrzeć do asfaltu. Po chwili jednak zauważyłam, że błoto na oponie jest dziwnie szerokie, okazało się, że mam kapcia.
Nie byłam zbytnio zadowolona z odkrycia - robienie kapcia tak strasznie ubłoconej opony w takiej temperaturze nie należy do przyjemności :(
Po zrobieniu kapcia (długo trwało doprowadzenie roweru to stanu używalności) postanowiliśmy już wracać do domu.
Przez Ptakowice na Helenkę.
Fajnie było pojeździć.
*Siekiera - "Siekiera".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Czy tu się głowy ścina
Czy zjedli tu Murzyna
Czy leży tu Madonna
Czy tu jest jazda konna
Siekiera
Czy w nocy dobrze śpicie
Czy śmierci się boicie
Czy zabił ktoś tokarza
Czy często się to zdarza
Siekiera*
Dzisiaj, podczas wizyty u Anetki i Darka postanowiliśmy z Darkiem ruszyć tyłki i pojechać gdzieś na rowerze.
Plany zmieniały się jak w kalejdoskopie: Katowice Panewniki, Bytom, Tarnowskie Góry...
Wyboru dokonaliśmy na skrzyżowaniu na Helence - Księży Las - to nasz dzisiejszy cel.
"Asfaltem czy lasem?" - zapytał Darek. "Lasem" - odparłam...
Wjechaliśmy zatem do lasu by terenem popedalić w wybranym kierunku.
Jechało się dosyć ciężko - na wpół zamarznięta gleba skutecznie utrudniała nam jazdę.
Mimo tego jechało się przyjemnie. Dojechaliśmy do skrzyżowania dróg: droga główna skręcała a droga, która szla w interesującym nas kierunku wyglądała jak by miała za chwile się skończyć :) Podjęliśmy ryzyko i wybraliśmy drogę "ma azymut".
Droga zwężała się coraz bardziej by w końcu przejść w zaorane pole ;-)
Nie wiedzieliśmy co robić: czy się wracać czy brnąć przez pole.
Wymyśliłam, że w oddali widzę polną drogę i pognałam przez pole ku wyimaginowanemu celowi.
Oj działo się... tutaj, w odróżnieniu od lasu gleba nie była zamarznięta - brnęliśmy więc w błocie przed siebie.
W pewnym momencie dojechaliśmy do trawy, poszłam zatem sprawdzić czy za nią jest droga. Oprócz uciekającego wściekłego lisa, który wyskoczył z trawy tuż przede mną nic godnego uwagi nie znalazłam.
Pozostało więc brnąć dalej przez błotnisto - gliniane pole.
Tak wyglądał mój Kellysek... będzie miał gładka cerę :D
Udało nam się w końcu dotrzeć do asfaltu. Po chwili jednak zauważyłam, że błoto na oponie jest dziwnie szerokie, okazało się, że mam kapcia.
Nie byłam zbytnio zadowolona z odkrycia - robienie kapcia tak strasznie ubłoconej opony w takiej temperaturze nie należy do przyjemności :(
Po zrobieniu kapcia (długo trwało doprowadzenie roweru to stanu używalności) postanowiliśmy już wracać do domu.
Przez Ptakowice na Helenkę.
Fajnie było pojeździć.
*Siekiera - "Siekiera".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 20.10km
- Teren 6.00km
- Czas 01:23
- VAVG 14.53km/h
- VMAX 34.20km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 26 grudnia 2009
Kategoria Kellysek :), Ponad 50 km ;), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Zamek w Siewierzu :-)
Zapominam cię
Co mam zrobić z tym?
Jeszcze tylko wspomnień garść
W mej pamięci wciąż się tli
Zapominam cię
Swoje robi czas
Znów przywołać próżno chcę
Twoje imię któryś raz
Wszystko to co było
Przecież to jest w nas
Tak niesprawiedliwy
Tylko jest ten czas
Strefa półcienia
To ten pierwszy krok
Potem zapomnienia
Bezlitosny mrok
Zapominam cię
W tłumie gubisz się
Jak samotna w morzu łódź
Na obszernym znikasz tle
Zapominam cię
Z wolna idą w kąt
Jakiś uśmiech, słowo, gest
Coraz dalej, dalej stąd
Wszystko to co było...
Zapominam cię
Nie tak miało być
Przecież miłość nasza wiem
Miała wiecznie, wiecznie żyć
Zapominam cię
Co mam robić z tym?
Jeszcze tylko wspomnień garść
W mej pamięci wciąż się tkwi*
Tak, ostatnio zapomniałam o rowerze...
Lenistwo, brak czasu, głowa nabita innymi sprawami, powsinogostwo lub inne sprawy spowodowały, że w grudniu wyszłam tylko 3 razy na rower!
Po wczorajszym i przedwczorajszym dniu, który poświęciłam pracy i Rodzinie dzisiaj przyszedł czas na mojego zapomnianego i zaniedbanego kochanka (czytaj: rower) ;)
Jeszcze wczoraj myślałam by wpakować rower do blachosmrodu i pojechać do Ojcowa, dzisiaj jednak postanowiłam pojechać sobie rowerem do Siewierza ;-)
A więc powróciwszy z emigracji, tej fizycznej i psychicznej, ubrałam się w ciuszki rowerowe (tak na jesienno a nie zimowo - rękawiczki jesienne, opaska + kask, podkoszulka, koszulka z krótkim rękawem, kurteczka i getry) wyciągnęłam Kellyska przed blok i... trochę mi się dziwnie jechało - "nie czułam go" ale po przejechaniu kilku kilometrów już było o.k.
Z Mydlic na Pogorię.
Na Pogorii postawiono tablicę informacyjną jak będzie wyglądać plaża w 2011 - będzie molo, prawie jak w Sopocie :-)
Kellysek grzecznie czekał na mnie gdy fociłam tablicę :)
Następnie przez Pogorię III, Pogorię IV w kierunku Siewierza.
Byłam w szoku w jakim tempie idzie budowa autostrady. Pod Siewierzem jest już zbudowana część wiaduktu
oraz teren przygotowany pod autostradę.
Jechało się super - już dawno nie czerpałam aż tak wielkiej satysfakcji i przyjemności z jazdy!!! Naprawdę byłam bardzo stęskniona za rowerkiem :-)
Tym sposobem dotarłam na zamek w Siewierzu. Tam też dużo się zmieniło od czasu kiedy byłam tam ostatni raz. Poczyniono pewne prace konserwacyjno - budowlane (które kosztowały 1 633 968,26 zł) oraz zrobiono ścieżkę dydaktyczną wokół zamku.
Przy zamku są ławeczki i stojaki na rowery.
Niestety "mieszkam w Polsce" - komuś przeszkadzały tablice z historią zamku - musiał je powyginać :/
W drodze powrotnej znalazłam nawet śnieg - w końcu mamy Boże Narodzenie :-)
Pogoria IV - czy to na pewno jest 26 grudzień???
Na Pogorii IV, gdy wracałam, spotkałam nawet 6 bikerów :) i wydarzyła się bardzo optymistyczna sytuacja: jadę sobie i z naprzeciwka idzie sobie 3-osobowa rodzinka, gdy przejeżdżam obok, kobieta w ostatniej chwili mówi: "Cześć Monia", "Cześć" - odpowiadam, niestety nie mam zielonego pojęcia kto to i jadę dalej. Jednak nie daje mi to spokoju co to za osoba i po jakimś kilometrze zawracam i jadę by pogadać z tą osobą i zaspokoić moją ciekawość. Podjeżdżam i witam się, mówię, że nie poznałam, kobieta ściąga okulary, które zasłaniały jej prawie całą twarz i okazuje się, że to Znajoma z pracy. Chwilka pogawędki i jadę dalej.
Dobrze, że zawróciłam bo miałabym dylemat na najbliższe wieczory "kto to był?"
Naprawdę cieszę się, że pojeździłam - potrzebowałam tego.
Pojeździłabym więcej ale spieszyłam się bo czeka mnie wspaniały wieczór... :-)
* Budka Suflera - "Strefa półcienia".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Co mam zrobić z tym?
Jeszcze tylko wspomnień garść
W mej pamięci wciąż się tli
Zapominam cię
Swoje robi czas
Znów przywołać próżno chcę
Twoje imię któryś raz
Wszystko to co było
Przecież to jest w nas
Tak niesprawiedliwy
Tylko jest ten czas
Strefa półcienia
To ten pierwszy krok
Potem zapomnienia
Bezlitosny mrok
Zapominam cię
W tłumie gubisz się
Jak samotna w morzu łódź
Na obszernym znikasz tle
Zapominam cię
Z wolna idą w kąt
Jakiś uśmiech, słowo, gest
Coraz dalej, dalej stąd
Wszystko to co było...
Zapominam cię
Nie tak miało być
Przecież miłość nasza wiem
Miała wiecznie, wiecznie żyć
Zapominam cię
Co mam robić z tym?
Jeszcze tylko wspomnień garść
W mej pamięci wciąż się tkwi*
Tak, ostatnio zapomniałam o rowerze...
Lenistwo, brak czasu, głowa nabita innymi sprawami, powsinogostwo lub inne sprawy spowodowały, że w grudniu wyszłam tylko 3 razy na rower!
Po wczorajszym i przedwczorajszym dniu, który poświęciłam pracy i Rodzinie dzisiaj przyszedł czas na mojego zapomnianego i zaniedbanego kochanka (czytaj: rower) ;)
Jeszcze wczoraj myślałam by wpakować rower do blachosmrodu i pojechać do Ojcowa, dzisiaj jednak postanowiłam pojechać sobie rowerem do Siewierza ;-)
A więc powróciwszy z emigracji, tej fizycznej i psychicznej, ubrałam się w ciuszki rowerowe (tak na jesienno a nie zimowo - rękawiczki jesienne, opaska + kask, podkoszulka, koszulka z krótkim rękawem, kurteczka i getry) wyciągnęłam Kellyska przed blok i... trochę mi się dziwnie jechało - "nie czułam go" ale po przejechaniu kilku kilometrów już było o.k.
Z Mydlic na Pogorię.
Na Pogorii postawiono tablicę informacyjną jak będzie wyglądać plaża w 2011 - będzie molo, prawie jak w Sopocie :-)
Kellysek grzecznie czekał na mnie gdy fociłam tablicę :)
Następnie przez Pogorię III, Pogorię IV w kierunku Siewierza.
Byłam w szoku w jakim tempie idzie budowa autostrady. Pod Siewierzem jest już zbudowana część wiaduktu
oraz teren przygotowany pod autostradę.
Jechało się super - już dawno nie czerpałam aż tak wielkiej satysfakcji i przyjemności z jazdy!!! Naprawdę byłam bardzo stęskniona za rowerkiem :-)
Tym sposobem dotarłam na zamek w Siewierzu. Tam też dużo się zmieniło od czasu kiedy byłam tam ostatni raz. Poczyniono pewne prace konserwacyjno - budowlane (które kosztowały 1 633 968,26 zł) oraz zrobiono ścieżkę dydaktyczną wokół zamku.
Przy zamku są ławeczki i stojaki na rowery.
Niestety "mieszkam w Polsce" - komuś przeszkadzały tablice z historią zamku - musiał je powyginać :/
W drodze powrotnej znalazłam nawet śnieg - w końcu mamy Boże Narodzenie :-)
Pogoria IV - czy to na pewno jest 26 grudzień???
Na Pogorii IV, gdy wracałam, spotkałam nawet 6 bikerów :) i wydarzyła się bardzo optymistyczna sytuacja: jadę sobie i z naprzeciwka idzie sobie 3-osobowa rodzinka, gdy przejeżdżam obok, kobieta w ostatniej chwili mówi: "Cześć Monia", "Cześć" - odpowiadam, niestety nie mam zielonego pojęcia kto to i jadę dalej. Jednak nie daje mi to spokoju co to za osoba i po jakimś kilometrze zawracam i jadę by pogadać z tą osobą i zaspokoić moją ciekawość. Podjeżdżam i witam się, mówię, że nie poznałam, kobieta ściąga okulary, które zasłaniały jej prawie całą twarz i okazuje się, że to Znajoma z pracy. Chwilka pogawędki i jadę dalej.
Dobrze, że zawróciłam bo miałabym dylemat na najbliższe wieczory "kto to był?"
Naprawdę cieszę się, że pojeździłam - potrzebowałam tego.
Pojeździłabym więcej ale spieszyłam się bo czeka mnie wspaniały wieczór... :-)
* Budka Suflera - "Strefa półcienia".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 52.68km
- Czas 02:51
- VAVG 18.48km/h
- VMAX 32.00km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 14 grudnia 2009
Kategoria Kellysek :), SNOW BIKE ***, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Mam dość...
Kiedy mówisz mi
Są bezpieczne wyspy
Nie wierzę
Kiedy mówisz mi
Burzę trzeba prześnić
Nie wierzę
Kiedy mówisz mi
Światło musi przeżyć
Nie wierzę
Kiedy mówisz mi
Że wierzysz, wierzysz, wierzysz
Nie wierzę
Mam dość
Nawiedzonych kochanków
Mam dość
Histerycznych poranków
Mam dość
Świętej wojny od święta
Losy świata nie leżą w naszych rękach
Mam dość
Histerycznych poranków
Mam dość
Rachitycznych kochanków
Mam dość
Waszych prawd nie pamiętam
Losy świata nie leżą w naszych rękach
Widzisz miły, myślę sobie nieraz
Że uwierzyć warto by, lecz teraz
Mam dość
Nawiedzonych kochanków
Mam dość
Histerycznych poranków
Mam dość
Świętej wojny od święta
Losy świata nie leżą w naszych rękach
Mam dość
Histerycznych poranków
Mam dość
Rachitycznych kochanków
Mam dość
Waszych prawd nie pamiętam
Losy świata nie leżą w naszych rękach*
Mam dość
tej zimy,która jeszcze nie nadeszła;
Mam dość
niedokończonych spraw;
Mam dość
niezrealizowanych planów;
Mam dość
pędzącego czasu;
Mam dość
...
Dzisiaj po pracy wybrałam się do cioci, by złożyć Jej życzenia urodzinowe.
Miałam dłuuugą przerwę od roweru.
Dopadł mnie leń, leń-gigant.
Nic mi się nie chce...
Mam za malo czasu... ale to tylko takie złudzenie, bo czasu mam dużo tylko nie mogę/nie chce mi się doprowadzić do końca spraw, które rozgrzebałam albo, które czekają w kolejce...
Dziwne - kiedyś miałam do zrobienia 3 razy więcej rzeczy i udawało mi się je doprowadzić do końca... teraz nie mogę sobie z niczym poradzić... Brak dobrej organizacji czy depresja zimowa?
Może pewne decyzje, które podjęłam przytłoczyły mnie swoją wagą? Może po prostu...
Nawet dzisiejsza jazda to wielka porażka...
Ubrałam sobie rękawiczki wiosenno-jesienne zamiast zimowych... w ogóle prószył śnieg jak jechałam i na ulicy momentami było bardzo nieciekawie...
Niektórzy to naprawdę nie mają za grosz wyobraźni.
Sorki za ten koszmarnie pesymistyczny wpis ale mam taki nastrój...
Muszę sobie poukładać niepoukładane, wyprostować pokrzywione i odnaleźć zagubione...
Fotka z mojej samotnej wyprawy do Danii przez Niemcy i z powrotem :-)
"Nadeszły czarne chmury".
Blog Robina bierze udział w konkursie "Blog roku 2009" gorąco zapraszam do lektury i... głosujcie :-)
* Lombard - "Mam dość".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Są bezpieczne wyspy
Nie wierzę
Kiedy mówisz mi
Burzę trzeba prześnić
Nie wierzę
Kiedy mówisz mi
Światło musi przeżyć
Nie wierzę
Kiedy mówisz mi
Że wierzysz, wierzysz, wierzysz
Nie wierzę
Mam dość
Nawiedzonych kochanków
Mam dość
Histerycznych poranków
Mam dość
Świętej wojny od święta
Losy świata nie leżą w naszych rękach
Mam dość
Histerycznych poranków
Mam dość
Rachitycznych kochanków
Mam dość
Waszych prawd nie pamiętam
Losy świata nie leżą w naszych rękach
Widzisz miły, myślę sobie nieraz
Że uwierzyć warto by, lecz teraz
Mam dość
Nawiedzonych kochanków
Mam dość
Histerycznych poranków
Mam dość
Świętej wojny od święta
Losy świata nie leżą w naszych rękach
Mam dość
Histerycznych poranków
Mam dość
Rachitycznych kochanków
Mam dość
Waszych prawd nie pamiętam
Losy świata nie leżą w naszych rękach*
Mam dość
tej zimy,która jeszcze nie nadeszła;
Mam dość
niedokończonych spraw;
Mam dość
niezrealizowanych planów;
Mam dość
pędzącego czasu;
Mam dość
...
Dzisiaj po pracy wybrałam się do cioci, by złożyć Jej życzenia urodzinowe.
Miałam dłuuugą przerwę od roweru.
Dopadł mnie leń, leń-gigant.
Nic mi się nie chce...
Mam za malo czasu... ale to tylko takie złudzenie, bo czasu mam dużo tylko nie mogę/nie chce mi się doprowadzić do końca spraw, które rozgrzebałam albo, które czekają w kolejce...
Dziwne - kiedyś miałam do zrobienia 3 razy więcej rzeczy i udawało mi się je doprowadzić do końca... teraz nie mogę sobie z niczym poradzić... Brak dobrej organizacji czy depresja zimowa?
Może pewne decyzje, które podjęłam przytłoczyły mnie swoją wagą? Może po prostu...
Nawet dzisiejsza jazda to wielka porażka...
Ubrałam sobie rękawiczki wiosenno-jesienne zamiast zimowych... w ogóle prószył śnieg jak jechałam i na ulicy momentami było bardzo nieciekawie...
Niektórzy to naprawdę nie mają za grosz wyobraźni.
Sorki za ten koszmarnie pesymistyczny wpis ale mam taki nastrój...
Muszę sobie poukładać niepoukładane, wyprostować pokrzywione i odnaleźć zagubione...
Fotka z mojej samotnej wyprawy do Danii przez Niemcy i z powrotem :-)
"Nadeszły czarne chmury".
Blog Robina bierze udział w konkursie "Blog roku 2009" gorąco zapraszam do lektury i... głosujcie :-)
* Lombard - "Mam dość".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 9.60km
- Czas 00:35
- VAVG 16.46km/h
- VMAX 28.00km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 2 grudnia 2009
Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;))), Kellysek :)
______________________________________
Pamiętam dobrze ideał swój
Marzeniami żyłem jak król
Siódma rano to dla mnie noc
Pracować nie chciałem, włóczyłem się
Za to do "puszki" zamykano mnie
Za to zwykle zamykano mnie
Po knajpach grywałem za piwko i chleb
Na szyciu blues'a tak mijał mi dzień
Tylko nocą do klubu puls
Jam Session do rana - tam królował blues
To już minęło, ten klimat, ten luz
Wspaniali ludzie nie powrócą
Nie powrócą już
Lecz we mnie zostało coś z tamtych lat
Mój mały intymny, muzyczny świat
Gdy tak wspominam ten miniony czas
Wiem jedno, że to nie poszło w las
Dużo bym dał by przeżyć to znów
Wehikuł czasu - to byłby cud
Mam jeszcze wiarę, odmieni się los
Znów kwiatek do lufy wetknie mi ktoś
Tylko nocą do klubu puls,
Jam Session do rana,
tam królował blues
To już minęło, te czasy, ten luz
Wspaniali ludzie nie powrócą
Nie powrócą już, o!
Tyle zostało po budynku Urzędu Miasta w Dąbrowie
Ul. 3 Maja
Wlepka BS na Pogorii IV
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Marzeniami żyłem jak król
Siódma rano to dla mnie noc
Pracować nie chciałem, włóczyłem się
Za to do "puszki" zamykano mnie
Za to zwykle zamykano mnie
Po knajpach grywałem za piwko i chleb
Na szyciu blues'a tak mijał mi dzień
Tylko nocą do klubu puls
Jam Session do rana - tam królował blues
To już minęło, ten klimat, ten luz
Wspaniali ludzie nie powrócą
Nie powrócą już
Lecz we mnie zostało coś z tamtych lat
Mój mały intymny, muzyczny świat
Gdy tak wspominam ten miniony czas
Wiem jedno, że to nie poszło w las
Dużo bym dał by przeżyć to znów
Wehikuł czasu - to byłby cud
Mam jeszcze wiarę, odmieni się los
Znów kwiatek do lufy wetknie mi ktoś
Tylko nocą do klubu puls,
Jam Session do rana,
tam królował blues
To już minęło, te czasy, ten luz
Wspaniali ludzie nie powrócą
Nie powrócą już, o!
Tyle zostało po budynku Urzędu Miasta w Dąbrowie
ul 3 maja© kosma100
Ul. 3 Maja
Wlepka BS na Pogorii IV
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 30.36km
- Czas 01:44
- VAVG 17.52km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 1 grudnia 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Do pracy - po dłuższej przerwie...
Do pracy - po dłuższej przerwie...
Rankiem do pracy.
Oj ciężko się wstawało. Planowałam wstać o 5:00, by na spokojnie wypić sobie jeszcze kawę w domu.
Wstałam o 6:10... i nie było spokojnie, chociaż inni mieli bardziej nerwowy poranek ;]
Pogoda rewelacyjna 11 stopni, aż trudno uwierzyć, że to grudzień :-)
Po południu do domku.
Na ulicy taka dziwna maź... nie wiem czy nie padał śnieg z deszczem, bo na sam deszcz to było za dziwne.
Końcówka po ciemku.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Rankiem do pracy.
Oj ciężko się wstawało. Planowałam wstać o 5:00, by na spokojnie wypić sobie jeszcze kawę w domu.
Wstałam o 6:10... i nie było spokojnie, chociaż inni mieli bardziej nerwowy poranek ;]
Pogoda rewelacyjna 11 stopni, aż trudno uwierzyć, że to grudzień :-)
Po południu do domku.
Na ulicy taka dziwna maź... nie wiem czy nie padał śnieg z deszczem, bo na sam deszcz to było za dziwne.
Końcówka po ciemku.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 33.00km
- Czas 01:48
- VAVG 18.33km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze