Wpisy archiwalne w kategorii
Czarna lista kierowców bałwanów
Dystans całkowity: | 2463.43 km (w terenie 60.70 km; 2.46%) |
Czas w ruchu: | 124:36 |
Średnia prędkość: | 20.09 km/h |
Maksymalna prędkość: | 45.10 km/h |
Liczba aktywności: | 68 |
Średnio na aktywność: | 36.77 km i 1h 49m |
Więcej statystyk |
Wtorek, 10 listopada 2009
Kategoria Czarna lista kierowców bałwanów, Do pracy / z pracy, In the rain..., Kellysek :), W oczojebnej kamizelce
Upolowane w ostatnim momencie :-)
Upolowane w ostatnim momencie :-)
Życie ucieka, zabije dzwon
Coraz bliżej i bliżej, gdy usłyszysz go
Ale nie martw się bracie, to nie tylko Ty
Masz nie zwarte godziny, zmarnowane dni
Życie ucieka, nie zatrzymasz go
Może nie jest za późno, żeby zrobić coś
Zbieraj się bracie, otwórz swoje drzwi
Nie no, po co chcesz liczyć zmarnowane dni?
Ouuouu Dla Ciebie…
Ouuuuuo Jest jeszcze…
Uouuoou Jest jeszcze na Ciebie czas*
Najpierw do PKZ po bilety na Hope Festival.
Dobrze, że wcześniej zadzwoniłam do kasy i zamówiłam, bo odebrałam 10 + ostatniego rodzynka gratis :-)
Oj będzie się działo :-)
Tym oto sposobem idzie w zapomnienie budynek po Urzędzie miasta DG. Hmmm. Czy faktycznie nie dało się tam czegoś zrobić? Musiał zniszczeć?
Później do pracy - standardowo.
Jakiś czas temu obserwowałam na rondzie w Sosnowcu kierowcę barana, który wjechał na rondzie pod prąd, dzisiaj obserwowałam gościa, który w Katowicach, na dojeździe do drogi dwupasmowej próbował skręcić w ową drogę - pod prąd :-) ciężko mu było wykręcić pod kątem 45 stopni w lewo więc stanął w poprzek dojazdu :-) na szczęście zorientował się w porę.
Po pracy w deszczyku, po mokrych ulicach do domku.
Dobrze, że nie było mgły. W Sosnowcu blondi w czerwonym seicento o numerach SO 00cośtamcośtam wkurzona, że nie mogła mnie wyprzedzić w tunelu (jechałam środkiem by mnie nie potrąciła) wyprzedziła mnie z prawej a następnie zajechała mi drogę skręcając w lewo... no comments :(
* AZYL P. - "Jest jeszcze na Ciebie czas".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Życie ucieka, zabije dzwon
Coraz bliżej i bliżej, gdy usłyszysz go
Ale nie martw się bracie, to nie tylko Ty
Masz nie zwarte godziny, zmarnowane dni
Życie ucieka, nie zatrzymasz go
Może nie jest za późno, żeby zrobić coś
Zbieraj się bracie, otwórz swoje drzwi
Nie no, po co chcesz liczyć zmarnowane dni?
Ouuouu Dla Ciebie…
Ouuuuuo Jest jeszcze…
Uouuoou Jest jeszcze na Ciebie czas*
Najpierw do PKZ po bilety na Hope Festival.
Dobrze, że wcześniej zadzwoniłam do kasy i zamówiłam, bo odebrałam 10 + ostatniego rodzynka gratis :-)
Oj będzie się działo :-)
Tym oto sposobem idzie w zapomnienie budynek po Urzędzie miasta DG. Hmmm. Czy faktycznie nie dało się tam czegoś zrobić? Musiał zniszczeć?
Później do pracy - standardowo.
Jakiś czas temu obserwowałam na rondzie w Sosnowcu kierowcę barana, który wjechał na rondzie pod prąd, dzisiaj obserwowałam gościa, który w Katowicach, na dojeździe do drogi dwupasmowej próbował skręcić w ową drogę - pod prąd :-) ciężko mu było wykręcić pod kątem 45 stopni w lewo więc stanął w poprzek dojazdu :-) na szczęście zorientował się w porę.
Po pracy w deszczyku, po mokrych ulicach do domku.
Dobrze, że nie było mgły. W Sosnowcu blondi w czerwonym seicento o numerach SO 00cośtamcośtam wkurzona, że nie mogła mnie wyprzedzić w tunelu (jechałam środkiem by mnie nie potrąciła) wyprzedziła mnie z prawej a następnie zajechała mi drogę skręcając w lewo... no comments :(
* AZYL P. - "Jest jeszcze na Ciebie czas".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 35.38km
- Czas 01:53
- VAVG 18.79km/h
- VMAX 36.60km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 26 października 2009
Kategoria Czarna lista kierowców bałwanów, Do pracy / z pracy, In the fog..., Kellysek :), W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
W przerażająco koszmarnej mgle :(
W przerażająco koszmarnej mgle :(
O 6:00, tzn. o 5:00 do pracy.
Mgła była potworna. Już dawno się tak nie bałam jadąc rowerem... Masakra!!!
"Uzbrojona" w kamizelkę odblaskową, lampkę tylną, przednią oraz czołówkę popedaliłam do pracy.
Zaczęłam liczyć ilu kierowców przy wyprzedzaniu "wymiguje" - co jest ważne, a już bardzo ważne w takich warunkach jakie panowały dzisiaj...
Pogubiłam się na 5/27... KOSZMAR!!! Czy ludzie nie zdają sobie z tego sprawy???
Koło stawików, po tym jak czwarty samochód z rzędu wyprzedził mnie nie wymigując darowałam sobie i zjechałam na chodnik. Prosta, niezbyt szeroka, dwukierunkowa droga, widoczność straszna, a oni wyprzedzają bez migacza... NO COMMENTS.
I tym o to sposobem spóźniłam się 4 minuty do pracy...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
O 6:00, tzn. o 5:00 do pracy.
Mgła była potworna. Już dawno się tak nie bałam jadąc rowerem... Masakra!!!
"Uzbrojona" w kamizelkę odblaskową, lampkę tylną, przednią oraz czołówkę popedaliłam do pracy.
Zaczęłam liczyć ilu kierowców przy wyprzedzaniu "wymiguje" - co jest ważne, a już bardzo ważne w takich warunkach jakie panowały dzisiaj...
Pogubiłam się na 5/27... KOSZMAR!!! Czy ludzie nie zdają sobie z tego sprawy???
Koło stawików, po tym jak czwarty samochód z rzędu wyprzedził mnie nie wymigując darowałam sobie i zjechałam na chodnik. Prosta, niezbyt szeroka, dwukierunkowa droga, widoczność straszna, a oni wyprzedzają bez migacza... NO COMMENTS.
I tym o to sposobem spóźniłam się 4 minuty do pracy...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 15.88km
- Czas 00:46
- VAVG 20.71km/h
- VMAX 30.60km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 6 października 2009
Kategoria Czarna lista kierowców bałwanów, Do pracy / z pracy, Meridka :), We dwoje - ja i mój rowerek ;))), Z nie swoimi rzeczami- C by Wiki
Paranoja...
Nic nie stało się od wieczora
Nawet jakoś smutno padał deszcz
Świt nie wniesie pewnie nic nowego
Chyba znowu muszę napić się
Masz na imię moja Paranoja
Masz na imię moje Przeznaczenie
Masz na imię moja Paranoja
Masz na imię Lęk
Nic nie stało się od wieczora
Nawet jakoś nudno leciał czas
Świt nie wniesie pewnie nic nowego
Chyba znowu muszę napić się
Masz na imię moja Paranoja
Masz na imię moje Przeznaczenie
Masz na imię moja Paranoja
Masz na imię Lęk*
Rankiem (późnym) do pracy.
W pracy ciężko - trudno się przyzwyczaić, po 2 tygodniach lenistwa, do pracy...
Wytrzymałam dzięki kubkowi, który dostałam od Anetki, w którym pijam w pracy.
Pracując obserwowałam jak pada za oknem.
Masakra... a ja nie mam przedniego błotnika.
Na szczęście przestało padać.
Po pracy do domu.
W drodze z Sosnowca do Dąbrowy miałam chyba z 5 zawałów serca... nie mogę - boję się jeździć po tak uczęszczanych drogach jak ta dwupasmówka... tym bardziej, że było dzisiaj mokro (czytaj: ślisko!).
Muszę sobie wymyślić inną drogę...
Na szczęście udało mi się dojechać w jednym kawałku.
A tu parę buraczków:
* Totentanz - "Paranoja".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 32.65km
- Teren 1.00km
- Czas 01:37
- VAVG 20.20km/h
- VMAX 35.56km/h
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 27 września 2009
Kategoria Czarna lista kierowców bałwanów, Kosmacz - Powsinoga :), Meridka :), W towarzystwie ;), Z Helenką :), Z nie swoimi rzeczami- C by Wiki
Terapia wstrząsowa...
Terapia wstrząsowa...
Tato kup rowerek
rowerek ma Felek
Basia i Kacperek.
Tato chcę rowerek
taki jak ma Felek,
Jasio i Andrzejek
Tato:Patrz, rowerek
taki jak ma Felek,
Krysia i Pawełek.
Tato, kup rowerek
taki jak ma Felek, Ania i Bożenka
Ja nie mam rowerka.
"Daj mi dziecko spokój
idź posprzątaj pokój.
Ty jesteś wariatka,
tak jak twoja matka.
A taki rowerek,
niech ci kupi Felek,
albo tatuś Felka.
Nie dam ci rowerka!"
Tato nie dał mi rowerka,
przegrał auto w domu Felka.
Wrócił rano bez pieniędzy,
i powiedział: "Jestem nędzny"
Mama się zdenerwowała,
tatusiowi w buzię dała.
Wtedy tatuś już o zmroku
poszedł gdzieś i mamy spokój.
Po feralnym poniedziałku nie jeździłam na rowerze. Po pierwsze: nie miałam na czym (Kellysek czeka na "obdukcję), po drugie: nie bardzo mogłam.
Pojechałam w sobotę na Helenkę na rehabilitację.
Od razu poczułam się lepiej :-)
Dodatkowo dr X. powiedział, że jazda na rowerze rekreacyjna może tylko pomóc moim kolanom i kręgosłupowi :D
Więc w dniu dzisiejszym poczułam się na tyle dobrze, że wymusiłam na Darku przejażdżkę na rowerze.
Pożyczyłam Meridkę od Wiktora, ciuchy od Anetki i pojechaliśmy na przejażdżkę.
Pierwszy raz od paru lat jechałam bez spd... MASAKRA!!! Ale obeszło się bez glebki :D
Hmmm... Tego mi brakowało :)
Darek wziął mnie jednak na drogę numer 78 - bym nie zapomniała jak się jeździ wśród pędzących blachosmrodów...
MASAKRA!!! Mam uraz na psychice po potrąceniu a tu jeszcze taki ruch...
Ale jakoś przeżyłam.
Chociaż nie zabrakło scen mrożących nam krew w żyłach...
Pojechaliśmy do Gliwic obejrzeć radiostację - najwyższą drewnianą budowlę na świecie.
zdjęcie zapożyczone (na wieczne nieoddanie) od djk71
Potem był lans po ścisłym centrum Gliwic, no i powrót przez Zabrze na Helenkę.
Było super :)
Wróciłam do żywych... bikerów.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Tato kup rowerek
rowerek ma Felek
Basia i Kacperek.
Tato chcę rowerek
taki jak ma Felek,
Jasio i Andrzejek
Tato:Patrz, rowerek
taki jak ma Felek,
Krysia i Pawełek.
Tato, kup rowerek
taki jak ma Felek, Ania i Bożenka
Ja nie mam rowerka.
"Daj mi dziecko spokój
idź posprzątaj pokój.
Ty jesteś wariatka,
tak jak twoja matka.
A taki rowerek,
niech ci kupi Felek,
albo tatuś Felka.
Nie dam ci rowerka!"
Tato nie dał mi rowerka,
przegrał auto w domu Felka.
Wrócił rano bez pieniędzy,
i powiedział: "Jestem nędzny"
Mama się zdenerwowała,
tatusiowi w buzię dała.
Wtedy tatuś już o zmroku
poszedł gdzieś i mamy spokój.
Po feralnym poniedziałku nie jeździłam na rowerze. Po pierwsze: nie miałam na czym (Kellysek czeka na "obdukcję), po drugie: nie bardzo mogłam.
Pojechałam w sobotę na Helenkę na rehabilitację.
Od razu poczułam się lepiej :-)
Dodatkowo dr X. powiedział, że jazda na rowerze rekreacyjna może tylko pomóc moim kolanom i kręgosłupowi :D
Więc w dniu dzisiejszym poczułam się na tyle dobrze, że wymusiłam na Darku przejażdżkę na rowerze.
Pożyczyłam Meridkę od Wiktora, ciuchy od Anetki i pojechaliśmy na przejażdżkę.
Pierwszy raz od paru lat jechałam bez spd... MASAKRA!!! Ale obeszło się bez glebki :D
Hmmm... Tego mi brakowało :)
Darek wziął mnie jednak na drogę numer 78 - bym nie zapomniała jak się jeździ wśród pędzących blachosmrodów...
MASAKRA!!! Mam uraz na psychice po potrąceniu a tu jeszcze taki ruch...
Ale jakoś przeżyłam.
Chociaż nie zabrakło scen mrożących nam krew w żyłach...
Pojechaliśmy do Gliwic obejrzeć radiostację - najwyższą drewnianą budowlę na świecie.
zdjęcie zapożyczone (na wieczne nieoddanie) od djk71
Potem był lans po ścisłym centrum Gliwic, no i powrót przez Zabrze na Helenkę.
Było super :)
Wróciłam do żywych... bikerów.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 39.16km
- Czas 01:55
- VAVG 20.43km/h
- VMAX 42.67km/h
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 21 września 2009
Kategoria Czarna lista kierowców bałwanów, Do pracy / z pracy, Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Potrącona przez samochód...
Potrącona przez samochód...
Dzisiaj nadszedł ten dzień, w którym trzeba było wrócić do normalności (czyt: "wymeldować" się z tymczasowego zamieszkania na Helence) i pojechać do pracy.
Wczesnym rankiem spakowałam swoje rzeczy do sakw Darka, założyłam moją oczo... kamizelkę, zamontowałam czołówkę na kask i ruszyłam około 5:20 z Helenki do Katowic do pracy.
Jechało się przyjemnie. Ubrana byłam w sam raz - długie getry, rękawiczki długie aczkolwiek cienkie, kurtka wiatrówka. Nie było ani za ciepło, ani za zimno.
W Miechowicach jechałam ulicą Frenzla. Z prawej strony dochodzi do tej ulicy ulica Racjonalizatorów. Jest to ulica podporządkowana.
Jadę sobie zadowolona, z ulicy Racjonalizatorów próbują wyjeżdżać samochody. Stoi jakiś bus czy dostawczak, który skręca w lewo i czeka aż przejadę wraz z innymi samochodami. Mijam tego dostawczaka czy busa i kątem oka widzę jak na tej podporządkowanej pędzi jakiś samochód (ciemnozielone Punto). "Co za kretyn tak pędzi, będzie teraz hamować z piskiem opon" - pomyślałam. Myliłam się nie było pisku opon, był huk, trzask i mój lot z finałem na asfalcie. Gościu nawet nie przyhamował w trakcie potrącania mnie.
Leżąc na asfalcie patrzyłam z paniką na samochód, który zatrzymał się jakieś 30-50 metrów dalej.
Na szczęście kierowca samochodu, który jechał za mną miał trochę więcej wyobraźni niż kierowca Punto i refleks.
Leżałam na pasach. W pierwszym momencie nie mogłam się podnieść z asfaltu.
Udało mi się jednak podnieść. Problem miałam z dźwignięciem roweru. Prawą ręką nie dałam rady. Ściągnęłam rower ze środka drogi na chodnik i cała drżąca czekałam na dalszy rozwój wydarzeń.
Samochód, który jechał za mną pojechał. Zatrzymał się samochód jadący za nim. Kobieta z mężczyzną zaopiekowali się mną, zaoferowali pomoc, zadzwonili po pogotowie i policję. Niestety nie widzieli całego zdarzenia.
W moim telefonie siadała bateria. Udało mi się jednak zadzwonić do Darka informując Go o zdarzeniu i prosząc o pomoc.
Kierowca Punta także przyszedł. Powiedział, że nie widział mnie.
Jak można mnie nie widzieć??? Byłam ubrana w żarówiastą kamizelkę odblaskową i miałam włączone światła. Dodatkowo było to około 6:00 więc nie było już ciemno tylko była szarówka.
A z resztą kto podjeżdża do skrzyżowania z pierwszeństwem przejazdu na pełnym gazie???
Wiele pytań cisnęło mi się na usta ale nie miałam siły...
Pogotowie przyjechało ale odmówiłam zabrania do szpitala - bolała mnie tylko ręka a nie wiedziałam co się stanie z rowerem. Z resztą wtedy jeszcze byłam pewna, że pojadę do pracy.
Przyjechał najpierw patrol policji. Policjant powiedział, że zgłosi tą kolizję do dyżurnego ruchu. Wyglądało to tak, jak byśmy mieli się zaraz rozjechać - każdy w swoją stronę...
Policjant jednak zobaczył, że trzymam się za rękę i wezwał drogówkę.
Kierowca Punto zachowywał się dziwnie - jakby był przestraszony faktem, że przyjeżdża drogówka.
Drogówka przyjechała, zaczęliśmy rozmawiać.
Bardzo miły Pan Policjant (:D) wytłumaczył sprawcy, że jest to ewidentnie jego wina.
Następnie zostaliśmy sprawdzeni pod względem trzeźwości.
Ja - jedyny słuszny wynik :-)
Kierowca Punto - też 0,00 (myślałam, że może jest pod wpływem skoro taki był przestraszony).
Kierowca dostał mandat 500 zł. Policjant wytłumaczył mi co mam zrobić by przy ewentualnych szkodach otrzymać pieniądze od ubezpieczyciela sprawcy.
Kierowca próbował negocjować wysokość mandatu Policjant jednak wytłumaczył mu, że nie dość, że wymusił pierwszeństwo, to jeszcze potrącił rowerzystę - jest to bardzo poważne zdarzenie. Dobrze, że to się tak skończyło a nie inaczej... Dodatkowo kierowca cisnął kit, że zahaczył mnie lusterkiem, gdy tymczasem potrącił mnie bokiem maski!!!
Już po wszystkim stwierdziłam, że obojczyk jednak mnie boli i ból nie przechodzi, wręcz przeciwnie jest coraz większy, postanowiłam, że nie pójdę do pracy tylko do lekarza.
Darek przyjechał po mnie samochodem i zawiózł mnie do domu.
Wielkie dzięki Darku za to, że mi pomogłeś.
Idę teraz do lekarza więc okaże się czy mam coś złamanego, czy tylko stłuczone.
Mam nadzieję, że nie będzie gipsu, bo czeka na nas Odyseja.
Skutki zdarzenia:
- bolący obojczyk (krwiak + siniak);
- stłuczone i spuchnięte kolana;
- stłuczone i posiniaczone udo;
- stłuczony łokieć;
- potargana kurtka Biemme z windstoppera!!!
- potargane getry rowerowe (NOWE!!!);
- skrzywiona kierownica w Kellysku.
Rower musi zobaczyć specjalista z serwisu, okaże się czy coś uległo zniszczeniu.
W sakwach miałam także aparat ale nie ucierpiał (jak na razie działa).
Obojczyk:
Pechowe skrzyżowanie:
lokalizacja skrzyżowania
Pamiątka ;p
Skrzywiona kierownica:
Mam szczęście, że żyję. Mam szczęście, że zostałam potrącona bokiem maski a nie przodem.
Mam szczęście, że skończyło się tak jak się skończyło...
Niemniej jednak zdarzenie to tylko potwierdziło moje zdanie na temat polskich kierowców.
POLSCY KIEROWCY (PRZEWAŻNIE) NIE MAJĄ POJĘCIA O PROWADZENIU SAMOCHODU I NIE WIDZĄ, NIE CHCĄ WIDZIEĆ ROWERZYSTÓW!!!
Chyba zacznę się gdzieś udzielać by choć w minimalnym stopniu poprawić bezpieczeństwo rowerzystów...
Edit 17:00
Jednak mam szczęście - nie mam nic złamanego.
Mocne potłuczenia. Moje ciało w niektórych miejscach zmienia kolory jak kameleon.
No i chyba będę przez najbliższy czas świecić w ciemnościach - miałam dzisiaj "sesję fotograficzną":
- fotka kręgosłupa z tyłu,
- fota kręgosłupa z boku;
- fota obojczyka z żebrami;
- fota obojczyka;
- fota kolana z boku;
- fota kolana z przodu.
Mam L4 do piątku z adnotacją "LEŻEĆ" :(
W sumie... może uzupełnię część wpisów z mojej wyprawy :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Dzisiaj nadszedł ten dzień, w którym trzeba było wrócić do normalności (czyt: "wymeldować" się z tymczasowego zamieszkania na Helence) i pojechać do pracy.
Wczesnym rankiem spakowałam swoje rzeczy do sakw Darka, założyłam moją oczo... kamizelkę, zamontowałam czołówkę na kask i ruszyłam około 5:20 z Helenki do Katowic do pracy.
Jechało się przyjemnie. Ubrana byłam w sam raz - długie getry, rękawiczki długie aczkolwiek cienkie, kurtka wiatrówka. Nie było ani za ciepło, ani za zimno.
W Miechowicach jechałam ulicą Frenzla. Z prawej strony dochodzi do tej ulicy ulica Racjonalizatorów. Jest to ulica podporządkowana.
Jadę sobie zadowolona, z ulicy Racjonalizatorów próbują wyjeżdżać samochody. Stoi jakiś bus czy dostawczak, który skręca w lewo i czeka aż przejadę wraz z innymi samochodami. Mijam tego dostawczaka czy busa i kątem oka widzę jak na tej podporządkowanej pędzi jakiś samochód (ciemnozielone Punto). "Co za kretyn tak pędzi, będzie teraz hamować z piskiem opon" - pomyślałam. Myliłam się nie było pisku opon, był huk, trzask i mój lot z finałem na asfalcie. Gościu nawet nie przyhamował w trakcie potrącania mnie.
Leżąc na asfalcie patrzyłam z paniką na samochód, który zatrzymał się jakieś 30-50 metrów dalej.
Na szczęście kierowca samochodu, który jechał za mną miał trochę więcej wyobraźni niż kierowca Punto i refleks.
Leżałam na pasach. W pierwszym momencie nie mogłam się podnieść z asfaltu.
Udało mi się jednak podnieść. Problem miałam z dźwignięciem roweru. Prawą ręką nie dałam rady. Ściągnęłam rower ze środka drogi na chodnik i cała drżąca czekałam na dalszy rozwój wydarzeń.
Samochód, który jechał za mną pojechał. Zatrzymał się samochód jadący za nim. Kobieta z mężczyzną zaopiekowali się mną, zaoferowali pomoc, zadzwonili po pogotowie i policję. Niestety nie widzieli całego zdarzenia.
W moim telefonie siadała bateria. Udało mi się jednak zadzwonić do Darka informując Go o zdarzeniu i prosząc o pomoc.
Kierowca Punta także przyszedł. Powiedział, że nie widział mnie.
Jak można mnie nie widzieć??? Byłam ubrana w żarówiastą kamizelkę odblaskową i miałam włączone światła. Dodatkowo było to około 6:00 więc nie było już ciemno tylko była szarówka.
A z resztą kto podjeżdża do skrzyżowania z pierwszeństwem przejazdu na pełnym gazie???
Wiele pytań cisnęło mi się na usta ale nie miałam siły...
Pogotowie przyjechało ale odmówiłam zabrania do szpitala - bolała mnie tylko ręka a nie wiedziałam co się stanie z rowerem. Z resztą wtedy jeszcze byłam pewna, że pojadę do pracy.
Przyjechał najpierw patrol policji. Policjant powiedział, że zgłosi tą kolizję do dyżurnego ruchu. Wyglądało to tak, jak byśmy mieli się zaraz rozjechać - każdy w swoją stronę...
Policjant jednak zobaczył, że trzymam się za rękę i wezwał drogówkę.
Kierowca Punto zachowywał się dziwnie - jakby był przestraszony faktem, że przyjeżdża drogówka.
Drogówka przyjechała, zaczęliśmy rozmawiać.
Bardzo miły Pan Policjant (:D) wytłumaczył sprawcy, że jest to ewidentnie jego wina.
Następnie zostaliśmy sprawdzeni pod względem trzeźwości.
Ja - jedyny słuszny wynik :-)
Kierowca Punto - też 0,00 (myślałam, że może jest pod wpływem skoro taki był przestraszony).
Kierowca dostał mandat 500 zł. Policjant wytłumaczył mi co mam zrobić by przy ewentualnych szkodach otrzymać pieniądze od ubezpieczyciela sprawcy.
Kierowca próbował negocjować wysokość mandatu Policjant jednak wytłumaczył mu, że nie dość, że wymusił pierwszeństwo, to jeszcze potrącił rowerzystę - jest to bardzo poważne zdarzenie. Dobrze, że to się tak skończyło a nie inaczej... Dodatkowo kierowca cisnął kit, że zahaczył mnie lusterkiem, gdy tymczasem potrącił mnie bokiem maski!!!
Już po wszystkim stwierdziłam, że obojczyk jednak mnie boli i ból nie przechodzi, wręcz przeciwnie jest coraz większy, postanowiłam, że nie pójdę do pracy tylko do lekarza.
Darek przyjechał po mnie samochodem i zawiózł mnie do domu.
Wielkie dzięki Darku za to, że mi pomogłeś.
Idę teraz do lekarza więc okaże się czy mam coś złamanego, czy tylko stłuczone.
Mam nadzieję, że nie będzie gipsu, bo czeka na nas Odyseja.
Skutki zdarzenia:
- bolący obojczyk (krwiak + siniak);
- stłuczone i spuchnięte kolana;
- stłuczone i posiniaczone udo;
- stłuczony łokieć;
- potargana kurtka Biemme z windstoppera!!!
- potargane getry rowerowe (NOWE!!!);
- skrzywiona kierownica w Kellysku.
Rower musi zobaczyć specjalista z serwisu, okaże się czy coś uległo zniszczeniu.
W sakwach miałam także aparat ale nie ucierpiał (jak na razie działa).
Obojczyk:
Pechowe skrzyżowanie:
lokalizacja skrzyżowania
Pamiątka ;p
Skrzywiona kierownica:
Mam szczęście, że żyję. Mam szczęście, że zostałam potrącona bokiem maski a nie przodem.
Mam szczęście, że skończyło się tak jak się skończyło...
Niemniej jednak zdarzenie to tylko potwierdziło moje zdanie na temat polskich kierowców.
POLSCY KIEROWCY (PRZEWAŻNIE) NIE MAJĄ POJĘCIA O PROWADZENIU SAMOCHODU I NIE WIDZĄ, NIE CHCĄ WIDZIEĆ ROWERZYSTÓW!!!
Chyba zacznę się gdzieś udzielać by choć w minimalnym stopniu poprawić bezpieczeństwo rowerzystów...
Edit 17:00
Jednak mam szczęście - nie mam nic złamanego.
Mocne potłuczenia. Moje ciało w niektórych miejscach zmienia kolory jak kameleon.
No i chyba będę przez najbliższy czas świecić w ciemnościach - miałam dzisiaj "sesję fotograficzną":
- fotka kręgosłupa z tyłu,
- fota kręgosłupa z boku;
- fota obojczyka z żebrami;
- fota obojczyka;
- fota kolana z boku;
- fota kolana z przodu.
Mam L4 do piątku z adnotacją "LEŻEĆ" :(
W sumie... może uzupełnię część wpisów z mojej wyprawy :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 6.91km
- Czas 00:23
- VAVG 18.03km/h
- VMAX 39.60km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 14 września 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;))), Czarna lista kierowców bałwanów, W oczojebnej kamizelce
Zginął rowerzysta...
Gdy matka tuli w ramionach dziecie swe
Jej miłość staje przeciw złym mocom
Tak ludzie modlą się o urodzajny deszcz
Jak ona czuwa nad nim nocą
Wyfruwa wreszcie z gniazda młody ptak
Bo przywilejem jest młodości
Zabawa, radość, przyjaźń a nie strach
Bo młodość nie chce wiedzie o tym, że:
Życie choć piękne tak kruche jest
Wystarczy jedna chwila by zgasić je
Życie cho piękne tak kruche jest
Zrozumiał ten kto otarł się o śmierć
I nie do końca piękny jest ten świat
Gdy wciąż odwieczne prawa łamie
Zabiera miłość, młodość, słońca blask
Lecz my nie chcemy o tym wiedzieć, że:
Życie choć piękne tak kruche jest
Wystarczy jedna chwila by zgasić je
życie cho piękne tak kruche jest
Zrozumiał ten kto otarł się o śmierć
Życie choć piękne tak kruche jest
Wystarczy jedna chwila by zgasić je
życie cho piękne tak kruche jest
Zrozumiał ten kto otarł się o śmierć
Dzisiaj rano po 6:00 wracałam z pracy z Katowic. Dzisiaj nie rowerem tylko samochodem. W tych godzinach, blisko mojej pracy zginął rowerzysta potrącony przez samochód...
Po odespaniu bardzo ciężkiej nocki w pracy pojechałam do Ani pomóc jej w odrabianiu lekcji.
Później szybko do domku, bo byłam umówiona.
Wieczorem do Katowic do pracy.
3 dni bez roweru... masakra.
No i wieczorem już jakiś diabeł (czytaj: Kosmacz - Leniuch) namawiał mnie bym pojechała do pracy samochodem, który tymczasowo skonfiskowałam Właścicielom :D
Wygrał (na szczęście) Kosmacz-Rowerzysta i pojechałam do pracy rowerkiem ubrana w bluzę z długim rękawem i długie getry oraz fantastyczne rękawiczki, które zakupiłam ostatnio w promocji w decathlonie za jedyne 15 zł :-)
Rękawiczki są super!!! Cienkie - akurat na chłodniejsze wieczory i poranki :D Żałuję, że kupiłam tylko jedną parę :(((( Może ktoś jedzie do Gliwic do Decathlona?
W Sosnowcu "krótka reprymenda" kierowcy - bałwana, który nie umiał wyprzedzać i OMC mnie nie potrącił :(
SO53561
Nie jestem pewna co do ostatniej cyfry w numerze rejestracyjnym :(
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Jej miłość staje przeciw złym mocom
Tak ludzie modlą się o urodzajny deszcz
Jak ona czuwa nad nim nocą
Wyfruwa wreszcie z gniazda młody ptak
Bo przywilejem jest młodości
Zabawa, radość, przyjaźń a nie strach
Bo młodość nie chce wiedzie o tym, że:
Życie choć piękne tak kruche jest
Wystarczy jedna chwila by zgasić je
Życie cho piękne tak kruche jest
Zrozumiał ten kto otarł się o śmierć
I nie do końca piękny jest ten świat
Gdy wciąż odwieczne prawa łamie
Zabiera miłość, młodość, słońca blask
Lecz my nie chcemy o tym wiedzieć, że:
Życie choć piękne tak kruche jest
Wystarczy jedna chwila by zgasić je
życie cho piękne tak kruche jest
Zrozumiał ten kto otarł się o śmierć
Życie choć piękne tak kruche jest
Wystarczy jedna chwila by zgasić je
życie cho piękne tak kruche jest
Zrozumiał ten kto otarł się o śmierć
Dzisiaj rano po 6:00 wracałam z pracy z Katowic. Dzisiaj nie rowerem tylko samochodem. W tych godzinach, blisko mojej pracy zginął rowerzysta potrącony przez samochód...
Po odespaniu bardzo ciężkiej nocki w pracy pojechałam do Ani pomóc jej w odrabianiu lekcji.
Później szybko do domku, bo byłam umówiona.
Wieczorem do Katowic do pracy.
3 dni bez roweru... masakra.
No i wieczorem już jakiś diabeł (czytaj: Kosmacz - Leniuch) namawiał mnie bym pojechała do pracy samochodem, który tymczasowo skonfiskowałam Właścicielom :D
Wygrał (na szczęście) Kosmacz-Rowerzysta i pojechałam do pracy rowerkiem ubrana w bluzę z długim rękawem i długie getry oraz fantastyczne rękawiczki, które zakupiłam ostatnio w promocji w decathlonie za jedyne 15 zł :-)
Rękawiczki są super!!! Cienkie - akurat na chłodniejsze wieczory i poranki :D Żałuję, że kupiłam tylko jedną parę :(((( Może ktoś jedzie do Gliwic do Decathlona?
W Sosnowcu "krótka reprymenda" kierowcy - bałwana, który nie umiał wyprzedzać i OMC mnie nie potrącił :(
SO53561
Nie jestem pewna co do ostatniej cyfry w numerze rejestracyjnym :(
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 27.37km
- Czas 01:21
- VAVG 20.27km/h
- VMAX 34.90km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 6 września 2009
Kategoria Czarna lista kierowców bałwanów, Do pracy / z pracy, In the rain..., Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), We dwoje - ja i mój rowerek ;))), W oczojebnej kamizelce
Do pracy - zmodyfikowanym standardem numer II.
Do pracy - zmodyfikowanym standardem numer II.
Dziś powiedziałaś mi że miałaś piękny sen
Nie było tam wojen i nie było łez
Ludzie uśmiechnięci chodzili ulicami
A największe szczęście było wciąż przed nami
Chciałbym ci to dać ale nie wiem skąd to brać
Tutaj wszyscy tylko w siebie patrzą się
I mówią że jest im bardzo źle
Miałaś tam swych przyjaciół miałaś swoje mieszkanie
Wszyscy mieli auta szynkę na śniadanie
Nie było tam biednych i bogatych tez nie było
Jak w bajeczce Marksa słońce wszystkim wciąż świeciło
Chciałbym ci to dać ale nie wiem skąd to brać
Tutaj wszyscy tylko w siebie patrzą się
I mówią że jest im bardzo źle
Obudź się kochanie spójrz wreszcie na oczy
To był tylko sen który cię zauroczył
Tutaj nie ma równych i nigdy nie było
Tylko najrówniejszym słońce będzie wciąż świeciło
Chciałbym ci to dać ale nie wiem skąd to brać
Tutaj wszyscy tylko w siebie patrzą się
I mówią że jest im bardzo źle*
Po wspaniałym piątku oraz rewelacyjnej sobocie na Helence, z grupą Debeściaków, musiałam wylądować moim kosmicznym statkiem na Ziemi, wsiąść na rower i popedałować do pracy... no cóż - wszystko co piękne szybko się kończy :(
Dziękuję za prześwietny weekend (jak zawsze).
Fajnie było zobaczyć, po długiej przerwie Asiczkę i Młynarza oraz Iskierkę, oraz Moją Adoptowaną Rodzinkę :-) (jeśli chodzi o Rodzinkę to długość... zależy od punktu patrzenia :D).
Miałam dość jazdy od Bytomia przez Chorzów do Katowic główną drogą, pojechałam więc w Bytomiu na Świętochłowice - i to był strzał w 10!!! Bardzo miło się jechało - mały ruch - sama przyjemność. Coś mi się wydaje, że to będzie od dziś standard numer II :-)
Nie obeszło się bez kierowców - bałwanów. W Stolarzowicach kierowca, który miał dużo miejsca wyprzedził mnie na centymetry. Stanął później na światłach więc zrobiłam fotę :-)
Fiat Punto, koloru bordo lub czerwonego :-)
Numer rejestracyjny:SY...... (na komórce nie widzę dokładnie - napiszę jak zgram na kompa.
Na Gliwickiej złapał mnie deszcz ale miałam ubraną kurtkę :-)
Wieczorem - do domku - standardem numer I.
*tekst - Defekt Muzgó - "Chciałbym Ci to dać".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Dziś powiedziałaś mi że miałaś piękny sen
Nie było tam wojen i nie było łez
Ludzie uśmiechnięci chodzili ulicami
A największe szczęście było wciąż przed nami
Chciałbym ci to dać ale nie wiem skąd to brać
Tutaj wszyscy tylko w siebie patrzą się
I mówią że jest im bardzo źle
Miałaś tam swych przyjaciół miałaś swoje mieszkanie
Wszyscy mieli auta szynkę na śniadanie
Nie było tam biednych i bogatych tez nie było
Jak w bajeczce Marksa słońce wszystkim wciąż świeciło
Chciałbym ci to dać ale nie wiem skąd to brać
Tutaj wszyscy tylko w siebie patrzą się
I mówią że jest im bardzo źle
Obudź się kochanie spójrz wreszcie na oczy
To był tylko sen który cię zauroczył
Tutaj nie ma równych i nigdy nie było
Tylko najrówniejszym słońce będzie wciąż świeciło
Chciałbym ci to dać ale nie wiem skąd to brać
Tutaj wszyscy tylko w siebie patrzą się
I mówią że jest im bardzo źle*
Po wspaniałym piątku oraz rewelacyjnej sobocie na Helence, z grupą Debeściaków, musiałam wylądować moim kosmicznym statkiem na Ziemi, wsiąść na rower i popedałować do pracy... no cóż - wszystko co piękne szybko się kończy :(
Dziękuję za prześwietny weekend (jak zawsze).
Fajnie było zobaczyć, po długiej przerwie Asiczkę i Młynarza oraz Iskierkę, oraz Moją Adoptowaną Rodzinkę :-) (jeśli chodzi o Rodzinkę to długość... zależy od punktu patrzenia :D).
Miałam dość jazdy od Bytomia przez Chorzów do Katowic główną drogą, pojechałam więc w Bytomiu na Świętochłowice - i to był strzał w 10!!! Bardzo miło się jechało - mały ruch - sama przyjemność. Coś mi się wydaje, że to będzie od dziś standard numer II :-)
Nie obeszło się bez kierowców - bałwanów. W Stolarzowicach kierowca, który miał dużo miejsca wyprzedził mnie na centymetry. Stanął później na światłach więc zrobiłam fotę :-)
Fiat Punto, koloru bordo lub czerwonego :-)
Numer rejestracyjny:SY...... (na komórce nie widzę dokładnie - napiszę jak zgram na kompa.
Na Gliwickiej złapał mnie deszcz ale miałam ubraną kurtkę :-)
Wieczorem - do domku - standardem numer I.
*tekst - Defekt Muzgó - "Chciałbym Ci to dać".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 46.80km
- Czas 02:18
- VAVG 20.35km/h
- VMAX 44.30km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 4 września 2009
Kategoria Czarna lista kierowców bałwanów, Do pracy / z pracy, Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Dostałam z liścia od kierowcy autobusu OMC :-)
Dostałam z liścia od kierowcy autobusu O MAŁO CO :-)
Rankiem do pracy - standardowo.
Po pracy standardem ale numer II, czyli z Katowic do Zabrza (os. Helenka).
Podczas gdy zjeżdżałam z górki w Rokitnicy, kierowca autobusu o numerze 132 wyprzedzając mnie o mały włos by mnie potrącił, dobrze, że zdążyłam i miałam gdzie uciec.
Na dole zajechał na przystanek (taka mała zajezdnia). Podjechałam grzecznie pod jego szybę i chciałam mu uświadomić, że powinien poćwiczyć manewr wyprzedzania, bo nie jest w tym dobry.
Pan niestety odwrócił głowę w drugą stronę, by nie patrzeć na mnie.
Podjechałam więc przed przednią szybę autobusu i wyciągnęłam telefon by zrobić zdjęcie.
Pan zaczął się zastawiać ręką.
Na to ja z uśmiechem na ustach zrobiłam mu zdjęcie.
"Kolega kierowcy" wyskoczył z autobusu z krzykiem czy mam zgodę na fotografowanie.
Kierowca autobusu zdenerwował się "nieco" i wyskoczył z autobusu.
Przestraszyłam się jak dobiegł do mnie ale chyba w ostatniej chwili zorientował się, że jest dużo ludzi wokoło.
"Dostałaś zgodę na robienie zdjęć???"
"Nie dostałam. A Pan niech się nauczy jeździć. Zaraz zrobię jeszcze zdjęcie numeru rejestracyjnego i prześlę policji."
"Na komisariat to możemy zaraz podjechać"
"Bardzo proszę. Jedziemy?"
Kierowca zbulwersowany wsiadł do autobusu i odjechał.
Zrobiłam jeszcze fotę numeru rejestracyjnego.
TBU 32PS uważajcie na niego :)
A wieczorem...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Rankiem do pracy - standardowo.
Po pracy standardem ale numer II, czyli z Katowic do Zabrza (os. Helenka).
Podczas gdy zjeżdżałam z górki w Rokitnicy, kierowca autobusu o numerze 132 wyprzedzając mnie o mały włos by mnie potrącił, dobrze, że zdążyłam i miałam gdzie uciec.
Na dole zajechał na przystanek (taka mała zajezdnia). Podjechałam grzecznie pod jego szybę i chciałam mu uświadomić, że powinien poćwiczyć manewr wyprzedzania, bo nie jest w tym dobry.
Pan niestety odwrócił głowę w drugą stronę, by nie patrzeć na mnie.
Podjechałam więc przed przednią szybę autobusu i wyciągnęłam telefon by zrobić zdjęcie.
Pan zaczął się zastawiać ręką.
Na to ja z uśmiechem na ustach zrobiłam mu zdjęcie.
"Kolega kierowcy" wyskoczył z autobusu z krzykiem czy mam zgodę na fotografowanie.
Kierowca autobusu zdenerwował się "nieco" i wyskoczył z autobusu.
Przestraszyłam się jak dobiegł do mnie ale chyba w ostatniej chwili zorientował się, że jest dużo ludzi wokoło.
"Dostałaś zgodę na robienie zdjęć???"
"Nie dostałam. A Pan niech się nauczy jeździć. Zaraz zrobię jeszcze zdjęcie numeru rejestracyjnego i prześlę policji."
"Na komisariat to możemy zaraz podjechać"
"Bardzo proszę. Jedziemy?"
Kierowca zbulwersowany wsiadł do autobusu i odjechał.
Zrobiłam jeszcze fotę numeru rejestracyjnego.
TBU 32PS uważajcie na niego :)
A wieczorem...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 28.44km
- Czas 01:26
- VAVG 19.84km/h
- VMAX 39.60km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 23 sierpnia 2009
Kategoria Czarna lista kierowców bałwanów, Do pracy / z pracy, Kosmacz - Powsinoga :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Pot, słońce i gliwicka Panda...
Poznałem go po czarnym kapeluszu
wszedł chwiejnie do małego baru
"Hej, przyjacielu!" - zawołałem za nim
lecz nie, nie odwrócił się
Poszedłem za nim przyspieszając kroku
nie byłem pewien czy to on
Ale ten kapelusz był tak podobny
do tego, który nosił On
Tam w barze stoły okalane dymem
przy jednym usiadł właśnie On
"Hej Przyjacielu!" - zagadnąłem doń
lecz już wiedziałem, że robię błąd
Spytałem, czy nie napił by się ze mną
widział, gdy wziąłem kufle dwa
"Słuchaj, pomyliłem Cię z moim przyjacielem"
powiedziałem odwracając twarz
Spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem
i odpowiedział chłodno, że
jeszcze nikt nie nazwał go przyjacielem
wstał i odwrócił się odchodząc w stronę drzwi
Zrobiło mi się jakoś głupio,
poczułem dziwny żal
"Hej Przyjacielu!" - zawołałem za nim,
lecz nie, nie odwrócił się
"Hej Przyjacielu!" - zawołałem za nim
lecz nie odwrócił się*
Do pracy - standardem numer II.
Jeżdżąc z moim plecakiem rowerowym zastanawiałam się, czy faktycznie jest różnica pomiędzy jazdą ze zwykłym plecakiem (bez systemu wentylacji pleców) a jazdą z plecakiem rowerowym, przecież i tak się pociłam.
Dzisiaj Darek pożyczył mi górę od swoich sakw, którą można założyć na plecy jako plecak...
Masakra! Po 5 minutach jazdy bez wysiłku plecy miałam mokre.
Różnica jest i to znaczna.
Z plecakiem rowerowym mam spocone plecy ale przy większym wysiłku, z plecakiem zwykłym plecy się pocą bez przyczyny.
Mimo tego - dzięki Darku za pożyczenie plecaka :-)
Dzisiaj pani za kierownicą Fiata Pandy chyba się zdenerwowała, że jadę na dwupasmówce z Bytomia do Chorzowa jakieś 70 cm od krawężnika - strąbiła mnie.
Poczekałam aż wreszcie uda jej się mnie wyprzedzić i z uśmiechem na ustach pomachałam jej zadowolona.
Zauważyłam jak lico kierowczyni zmienia barwę z blado-cielistego na purpurowy :-)
Pani miała rejestrację...
...
..
.
Gliwicką...
Optymistyczny akcent:
Dzisiaj udało mi się otworzyć Mozillę w pracy :-) :-) :-) :-) zorientowani wiedzą o co chodzi :-)
Hip hip hurra!!!
Blase Wiem, że się tym nie zajmowałeś, ale jak byś się chciał zająć to już nie musisz - mogę w końcu oglądać swojego bloga w pracy :-) :-) :-) IE nie ma już monopolu ;-)
* tekst - Dżem - "Poznałem go po czarnym kapeluszu".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
wszedł chwiejnie do małego baru
"Hej, przyjacielu!" - zawołałem za nim
lecz nie, nie odwrócił się
Poszedłem za nim przyspieszając kroku
nie byłem pewien czy to on
Ale ten kapelusz był tak podobny
do tego, który nosił On
Tam w barze stoły okalane dymem
przy jednym usiadł właśnie On
"Hej Przyjacielu!" - zagadnąłem doń
lecz już wiedziałem, że robię błąd
Spytałem, czy nie napił by się ze mną
widział, gdy wziąłem kufle dwa
"Słuchaj, pomyliłem Cię z moim przyjacielem"
powiedziałem odwracając twarz
Spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem
i odpowiedział chłodno, że
jeszcze nikt nie nazwał go przyjacielem
wstał i odwrócił się odchodząc w stronę drzwi
Zrobiło mi się jakoś głupio,
poczułem dziwny żal
"Hej Przyjacielu!" - zawołałem za nim,
lecz nie, nie odwrócił się
"Hej Przyjacielu!" - zawołałem za nim
lecz nie odwrócił się*
Do pracy - standardem numer II.
Jeżdżąc z moim plecakiem rowerowym zastanawiałam się, czy faktycznie jest różnica pomiędzy jazdą ze zwykłym plecakiem (bez systemu wentylacji pleców) a jazdą z plecakiem rowerowym, przecież i tak się pociłam.
Dzisiaj Darek pożyczył mi górę od swoich sakw, którą można założyć na plecy jako plecak...
Masakra! Po 5 minutach jazdy bez wysiłku plecy miałam mokre.
Różnica jest i to znaczna.
Z plecakiem rowerowym mam spocone plecy ale przy większym wysiłku, z plecakiem zwykłym plecy się pocą bez przyczyny.
Mimo tego - dzięki Darku za pożyczenie plecaka :-)
Dzisiaj pani za kierownicą Fiata Pandy chyba się zdenerwowała, że jadę na dwupasmówce z Bytomia do Chorzowa jakieś 70 cm od krawężnika - strąbiła mnie.
Poczekałam aż wreszcie uda jej się mnie wyprzedzić i z uśmiechem na ustach pomachałam jej zadowolona.
Zauważyłam jak lico kierowczyni zmienia barwę z blado-cielistego na purpurowy :-)
Pani miała rejestrację...
...
..
.
Gliwicką...
Optymistyczny akcent:
Dzisiaj udało mi się otworzyć Mozillę w pracy :-) :-) :-) :-) zorientowani wiedzą o co chodzi :-)
Hip hip hurra!!!
Blase Wiem, że się tym nie zajmowałeś, ale jak byś się chciał zająć to już nie musisz - mogę w końcu oglądać swojego bloga w pracy :-) :-) :-) IE nie ma już monopolu ;-)
* tekst - Dżem - "Poznałem go po czarnym kapeluszu".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 27.00km
- Czas 01:30
- VAVG 18.00km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 17 lipca 2009
Kategoria Czarna lista kierowców bałwanów, Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Praca, nuda a Oni pedalą dalej...
Zimno, przytul mnie nie mów nic
Jutro tez jest dzień opowiesz mi co chcesz
A dzisiaj tylko bądź,
Pozwól ciszy trwać, tylko bądź
Wiesz, że boję się ciemności
wiesz, że się boje gdy jest noc
Wiesz, że boje się ciemności
Wiesz, że się boje gdy jest noc.
Wiatr, deszcz
Malują coś na szybach okna
Tańczą krople wciąż i płyną w dół
Jak łzy wypłakiwane z chmur
Znowu wchodzi ktoś boje się
Tylko przy mnie bądź
Tylko przy mnie bądź
Tylko przy mnie bądź
Tylko przy mnie bądź
Tylko przy mnie bądź
Tylko przy mnie bądź
Tylko przy mnie bądź
Tylko przy mnie bądź.
Przeżyjemy zło! Przeżyjemy zło!
Przeżyjemy zło! Przeżyjemy zło!
Przeżyjemy zło! Przeżyjemy zło!
Po południu do pracy.
Dzięki mojemu refleksowi i dzięki usytuowanym oczom dookoła.... teraz wpisuję ten wpis....
Jadę sobie spokojnie do pracy - piękne słońce, upał, aż chce się żyć a tu mnie TIR wyprzedza (ciągnik z naczepą).
Wyprzedza i... jak jego kabina wyprzedziła mój rower to zaczyna zjeżdżać na mój pas...
Skutki tego manewru każdy uczestnik ruchu ulicznego przewidzi...
Dobrze, że jechałam jakiś metr, może niecały od krawężnika, bo zdążyłam uciec....
KRETYNOM ZA KIEROWNICĄ MÓWIMY STANOWCZE "NIE"!!!
W pracy taki ładny widoczek mnie zachwycił:
Hmmm... warto zrobić sobię przerwę w pracy....© kosma100
A Oni pedalą dalej...
Oj szkoda, że nie mam urlopu już... :(
W nocy z pracy do domku.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 32.70km
- Czas 01:34
- VAVG 20.87km/h
- VMAX 38.80km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze