Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Z nie swoimi rzeczami- C by Wiki

Dystans całkowity:985.91 km (w terenie 155.50 km; 15.77%)
Czas w ruchu:57:39
Średnia prędkość:17.10 km/h
Maksymalna prędkość:54.84 km/h
Liczba aktywności:29
Średnio na aktywność:34.00 km i 1h 59m
Więcej statystyk
Poniedziałek, 5 października 2009 Kategoria Do pracy / z pracy, Meridka :), Z nie swoimi rzeczami- C by Wiki

Okręt mój płynie dalej... trzeba jeździć :-)


Okręt mój płynie dalej... trzeba jeździć :-)

Na dnie sarkofagu noc, czarna suknia
Rozrzucam korale wspomnień
Wtulona we włosów płaszcz, wonna rodnią swą
Teraz okryta snem
Na wpół lodowata dłoń, zimne twe usta
A jeszcze nie dawno ogień tlił
Pamiętam rozkoszny wiatr, masztem gnący sztorm
Daję ci moją łzę

Okręt mój płynie dalej, gdzieś tam
Serce choć popękane, chce bić
Nie ma cię i nie było, jest noc
Nie ma mnie i nie było jest dzień


Do pracy - pierwszy raz po potrąceniu...
Jakoś przeżyłam.
Po 17:00 do domu.


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 32.34km
  • Czas 01:38
  • VAVG 19.80km/h
  • VMAX 36.94km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Odyseja - dzień 2.


Nie każdy krzyk rodzi łzy
Nie każdy szept musi szczerym być
Tysiące słów zatopionych w szkle
Gniew w dymie grał
Dławił młody lęk
Noc była dniem
Czas uciekał w snach
I wiara w Świat żeby Światem był

Złapać wiatr
Pokonać strach i być
Oszukać grzech
Okpić los i śnić
I zanim ktoś odnajdzie nas na dnie
Zawołać...

Nie każda z dróg
Zawsze prostą jest
Raz ślepy tor
Raz aleja kłamstw
Noc będzie dniem
Czas ucieknie snach
I wiara w Świat żeby Światem był

Złapać wiatr
Pokonać strach i być
Oszukać grzech
Okpić los i śnić
I zanim ktoś odnajdzie nas na dnie
Zawołać...


Na razie fotorelacja. Opis... może będzie później ;p

Poranny widok z okna pokoju ;-)


Niektórzy, po wczorajszym dniu, mają takie buty:


Pod górę


Darek wjeżdża pod górę


Na górce


Widoki...


Na punkcie 3.


:)

Ruiny na punkcie nr 3.


Mieszkam w Polsce... :(


Darek po zdobyciu punktu


Na mostku – następnym punkcie :)


Z fotografem w tle...


Pchaj...


A & M.


Ekipa... :)










Góry nas żegnają...


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 49.26km
  • Teren 15.00km
  • Czas 03:24
  • VAVG 14.49km/h
  • VMAX 54.84km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Odyseja - dzień 1

Odyseja – dzień 1

Patrzą na mnie
Przez witraże tego nieba różowego
Uczuciami pogmatwany
Nie potrafię znaleźć szczęścia
Mówią ludzie
Jest mu dobrze
Pewnie pełen jest nadziei
Chciałbym umieć nienawidzić
Nie potrafię nawet krzywdzić
 
Raj upragniony
Raj który chciałeś
Raj nie istnieje
Raj wydumałeś
 
Patrzę na nich
Na dno studni
Wypełnionej ludzkim żalem
Dzień po dniu
Noc po nocy
Jak zaklęty powtarzałem
Tracę wiarę w miłość
Dobro, przyjaźń, prawdę
Szczerość, wolność
Zwykłych ludzi, zwykłe słowa
Szukam błądzę
Nie znam drogi
 
Raj upragniony
Raj który chciałeś
Raj nie istnieje
Raj wydumałeś



Mój udział w Odysei od 21 września, kiedy to zostałam potrącona przez samochód, stał pod wielkim znakiem zapytania.
25 września, po wyjściu od lekarza, trzymając w rękach kolejne L4 (do 2 października), receptę na zastrzyki rozrzedzające krew, czując się wypompowana i zaciskając zęby z powodu bólu kręgosłupa postanowiłam zadzwonić do mojego Rowerowego Partnera informując Go, że niestety rezygnuję z Odysei.
Było mi przykro, chciało mi się płakać, ponieważ czekałam na tę imprezę i bardzo chciałam pojechać.
Względy zdrowotne wygrały jednak z chęciami i rowerowym nałogiem.
Załatwiłam Darkowi Partnerkę i piątek spędziłam na rozpaczaniu z tego powodu…
W niedzielę poczułam się lepiej – kręgosłup już tak nie przeszkadzał, zaczęło jednak ściskać w gardle gdy myślałam, że nie pojadę na Odyseję.
„Odkręciłam” piątkową decyzję i zadowolona czekałam na Odyseję.
Problem tkwił w tym, że nie miałam sprawnego rowerka – Kellysek czeka na przegląd po wypadku, a Meridka ma nowego właściciela.
Pożyczyłam więc Meridkę od Wiktora (dzięki Wiku) i ruszyłam na Odyseję :-)
 
W piątek wieczorno – nocna posiadówa z osobami, z którymi dawno się nie widzieliśmy oraz z nowymi twarzami. Śmiechy, rozmowy o wszystkim popijane złotym napojem do późnych godzin nocnych albo wczesno porannych :-)
Rano, pomimo dzwonków przypomnień, budzików i drzemek, trudno było się zebrać.
W końcu udało się ruszyć cztery litery.
O 9:00 ruszamy z Darkiem z bazy na miejsce startu – start jest w Stryszowie przy Urzędzie Gminy, a baza znajduje się w ośrodku Caritas w Zakrzowie.
Pierwszy zjazd „na dzień dobry” bardzo mi się podoba :) oczywiście hamuję, ponieważ nie mam na tyle odwagi by pędzić z górki z pełną prędkością ale i tak jest super.
Darek na zjeździe:

Widoki zachwycają i zapierają mi dech w piersiach.
Widok podczas zjazdu z bazy.


Dojeżdżamy na start – wcześnie, za wcześnie. Postanowiliśmy więc pojechać pod górę by zrobić sobie wspólną fotę :)


Na starcie






Następuje rozdanie map, a następnie start.
Od paru startów w rajdach na orientacje tłumaczyliśmy sobie, że nie warto gnać zaraz po starcie, tylko trzeba sobie na spokojnie przeanalizować mapę, zaznaczyć markerem trasę, a dopiero ruszać.
Mimo tego, że wiedzieliśmy co chcemy zrobić, to nigdy nie udało nam się wprowadzić tego planu w czyn.
Teraz nam się udało :-)
Siedzieliśmy na spokojnie, gdy tymczasem wszyscy już dawno pojechali.
Przeanalizowaliśmy mapę, zważyliśmy nasze możliwości i zaplanowaliśmy trasę. Już na początku odpuściliśmy punkt 1, 10, 13, 12. Punkt 11 mieliśmy zaliczyć jak nam starczy czasu i sił.
Ruszyliśmy na wschód. Drogą główną przez Stryszów, Zakrzów, Stronie do Leśnicy. Tam wjeżdżamy w teren. Pierwszy podjazd daje nam w kość – przypomina, że jesteśmy w górach :)

Widoki z pierwszego poważniejszego podjazdu - w oddali Kalwaria.


Super trasy :)


Darek zaczyna się rozbierać...


Pierwszy podjazd zaliczony :)


Ach te widoki – warto było się tu wspiąć :)


Zdobywamy punkt numer 8, który zlokalizowany jest „na rogu lasu”. Potem jeszcze troszkę podjazdu i zjazd do Skawinki.


Jedziemy asfaltem do Lanckorony. Punkt 9 mieści się przy ruinach zamku, z południowej strony.

Po drodze na ten punkt pijemy „anielski izotonik” ze studni Trzeciego Anioła.


W Lanckoronie podziwiamy Rynek. Niestety jedyne zdjęcie z Rynku to Izba Pamięci :(


Ruiny zamku


Po zdobyciu 9 jedziemy niebieskim szlakiem. Tam pewna pani po zaobserwowaniu jak zjeżdżam z górki, mówi do sprowadzającego rower Darka: „Pan jest mądrzejszy”. Śmiejemy się z tego tekstu przez cały dzień :)



Jedziemy do Kalwarii.


Zastanawiamy się z Darkiem po co i dlaczego, komu i w jakim celu powstały te kapliczki i ta droga...

Kalwaria jest ośrodkiem ruchu pielgrzymkowego do sanktuarium pasyjno-maryjnego oo. bernardynów, w skład którego wchodzi klasztor bernardynów, Bazylika Matki Boskiej Anielskiej oraz zespół 42 kapliczek i kościółków (tzw. Dróżki). Ten manierystyczno-barokowy zespół z XVII i XVIII wieku został w 1999 r. wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Odwiedza go rocznie 300 tys. turystów i pątników.
Kalwarię tworzą 42 kaplice i kościoły. Dróżki Pana Jezusa (28 stacji), opowiadając historię od wyjścia w Wielki Czwartek z Wieczernika, aż do Jego śmierci i pogrzebu. Są tu kaplice: Wieczernika, Ogrójca, Pojmania na Cedronie, domy Annasza i Kajfasza, pałac Heroda i Piłata. Dróżki Matki Boskiej (24 stacje), obrazujące boleść, pogrzeb i tryumf. Część kaplic jest wspólna, np. Kościół Grobu Matki Bożej, Wieczernik czy Kościół Ukrzyżowania. Są również zupełnie odrębne budowle, jak Betsaida, Kościół Wniebowstąpienia czy Pustelnia św. Marii Magdaleny.

Kapliczka w Kalwarii.


Po przejeździe przez pielgrzymkowy szlak kapliczek i kościółków pedalimy na punkt numer 4.
Nie jest łatwo. Stromo i z przeszkodami. Nie zniechęca nas to jednak – pedalimy dalej.
Czwórka okazuje się masakrą.
Wiele zespołów rozdziela się tutaj by w pojedynkę zdobyć ten punkt...


A my dzielnie dajemy radę ;-)


Końcówka przed 4 to już przesada :)


Zjeżdżamy na dół, tam wspólna fota i w drogę :)


Kultura... niestety to „nasi”... :/


Ruszamy na 3 na Ostrą Górę.
Piękne widoki... :)


Po zaliczeniu 3 jedziemy czarnym szlakiem prowadzącym po ulicy następnie w Łękawicy trochę wspinania i jazda drogą wzdłuż poziomic :)


Odbijamy Dwójkę, która jest ulokowana na szczycie.
Następnie szlakiem rowerowym kierujemy się do Marcówki.
Z utęsknieniem czekamy na bar oznaczony na mapie. Niestety baru nie ma :(
Na 5 tracimy trochę czasu, bo zaufaliśmy ekipie wracającej z punktu, zamiast jechać według swoich planów.
W Marcówce robimy postój w barze :-)
Uzupełniamy zapasy wody, jemy i pijemy izotonika, po którym Darka otrzepuje :D


Po odpoczynku ruszamy na podbój Szóstki. Wprowadzając pod górę mijamy się ze zjeżdżającym tomalosem... straszny zjazd.
Po zdobyciu 6 postanawiamy nie zjeżdżać tą sama drogą tylko jechać prosto i zjechać następną.
Gubimy się.
Lądujemy w krzakach... tutaj pomaga nam kompas. Idziemy „na azymut”, przedzierając się przez krzaki i chaszcze.
Docieramy wreszcie do drogi... jest późno, sił ubywa...


Jedziemy w kierunku bazy. Jedziemy to zbyt ambitne określenie... wleczemy się.
Pod ostatnia górę naprawdę jest ciężko.


Docieramy w końcu do bazy – 18:07 – 7 minut spóźnienia czyli 35 minut kary.
Dodatkowo doliczone minuty karne za niezdobyte punkty.
Zadowoleni, uśmiechnięci dowiadujemy się, że nie ma ogniska, idziemy się kąpać i wieczorna „imprezka” na której wszyscy padają przed 22:00.

BYŁO PIĘKNIE!!!
Dawno nie doznałam takiej przyjemności z jazdy na rowerze – piękna okolica i przesympatyczne towarzystwo.

Sorki za nadmiar zdjęć, ale widoki były tak piękne, że nie mogłam się oprzeć :)


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 56.76km
  • Teren 30.00km
  • Czas 04:59
  • VAVG 11.39km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Boki... :-)

Dzisiaj, stacjonując w dalszym ciągu na Helence, postanowiłam załatwić sprawę, którą muszę załatwić do końca tygodnia, mianowicie odebrać notatkę urzędową o wypadku (kolizji drogowej) z Komendy Policji w Bytomiu.
Wsiadłam więc na pożyczony od Wiktora rower (moją byłą Meridkę), bez spd (masakra!) i popedaliłam przed siebie.
Pojechałam więc z Helenki, przez Stolarzowice do Bytomia.
Niestety nadal mam lęki...
Pojechałam więc bocznymi drogami.
Z Helenki, przez Stolarzowice do Bytomia. Od skrzyżowania z 94 do centrum Bytomia jechałam chodnikami i ścieżką rowerową.

Miałam zaszczyt jechać nową ścieżką rowerową, która biegnie przy ulicy Wrocławskiej.
Ścieżka bardzo ładna - asfaltowa, dobrze oznakowana, dodatkowo oddzielona od strefy pieszej strefą zieleni i drzewami.
Ścieżka rowerowa w Bytomiu (wzdłuż 94-ki).
Ścieżka rowerowa © kosma100


Niestety widząc taką sytuację chciało mi się zaśpiewać razem z Kazikiem: "Mieszkam w Polsce, mieszkam w Polsce, mieszkam tu, tu, tu, tu...".
Brak ścieżek rowerowych nie jest niestety jedynym problemem rowerzystów... trzeba zmienić mentalność...
"Wyedukowana inaczej" pani z wózkiem i z dzieckiem na ścieżce rowerowej :(


W Komendzie Miejskiej Policji spędziłam jakieś pół godziny czekając na notatkę.
Później postanowiłam pojechać do sklepu RB Rowerek by umówić się na przegląd Kellyska.

Stary tramwaj w Bytomiu.
Tramwaj © kosma100





Kościół w Bytomiu
Kościół w Bytomiu © kosma100


W sklepie spędziłam "Chwilkę". Kupiłam sobie fajną czapkę pod kask na zimę :-) Roman wytłumaczył mi jak mam dojechać do zielonego szlaku. Prawdę powiedziawszy w połowie tłumaczenia przestałam wierzyć w moje możliwości zapamiętania ale okazało się, że bez pudła podążyłam za głosem tłumaczącego i dojechałam na stadion Polonii, gdzie złapałam zielony szlak.

Stadion w Bytomiu


Zielonym szlakiem popedaliłam fajnymi ścieżkami i drogami.
Droga... © kosma100



Staw
Staw © kosma100



Przy drodze numer 11 zagubiłam szlak ale udało mi się dotrzeć tam gdzie zaplanowałam - do drogi do Stolarzowic.
Było fajnie :-)

Jutro przekręcę pedały na spd i będzie super :)



Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 31.14km
  • Czas 01:44
  • VAVG 17.97km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Terapia wstrząsowa...

Terapia wstrząsowa...

Tato kup rowerek
rowerek ma Felek
Basia i Kacperek.
Tato chcę rowerek
taki jak ma Felek,
Jasio i Andrzejek

Tato:Patrz, rowerek
taki jak ma Felek,
Krysia i Pawełek.
Tato, kup rowerek
taki jak ma Felek, Ania i Bożenka
Ja nie mam rowerka.

"Daj mi dziecko spokój
idź posprzątaj pokój.
Ty jesteś wariatka,
tak jak twoja matka.
A taki rowerek,
niech ci kupi Felek,
albo tatuś Felka.
Nie dam ci rowerka!"

Tato nie dał mi rowerka,
przegrał auto w domu Felka.
Wrócił rano bez pieniędzy,
i powiedział: "Jestem nędzny"
Mama się zdenerwowała,
tatusiowi w buzię dała.
Wtedy tatuś już o zmroku
poszedł gdzieś i mamy spokój.


Po feralnym poniedziałku nie jeździłam na rowerze. Po pierwsze: nie miałam na czym (Kellysek czeka na "obdukcję), po drugie: nie bardzo mogłam.
Pojechałam w sobotę na Helenkę na rehabilitację.
Od razu poczułam się lepiej :-)

Dodatkowo dr X. powiedział, że jazda na rowerze rekreacyjna może tylko pomóc moim kolanom i kręgosłupowi :D
Więc w dniu dzisiejszym poczułam się na tyle dobrze, że wymusiłam na Darku przejażdżkę na rowerze.
Pożyczyłam Meridkę od Wiktora, ciuchy od Anetki i pojechaliśmy na przejażdżkę.
Pierwszy raz od paru lat jechałam bez spd... MASAKRA!!! Ale obeszło się bez glebki :D

Hmmm... Tego mi brakowało :)
Darek wziął mnie jednak na drogę numer 78 - bym nie zapomniała jak się jeździ wśród pędzących blachosmrodów...
MASAKRA!!! Mam uraz na psychice po potrąceniu a tu jeszcze taki ruch...
Ale jakoś przeżyłam.
Chociaż nie zabrakło scen mrożących nam krew w żyłach...
Pojechaliśmy do Gliwic obejrzeć radiostację - najwyższą drewnianą budowlę na świecie.
zdjęcie zapożyczone (na wieczne nieoddanie) od djk71

Potem był lans po ścisłym centrum Gliwic, no i powrót przez Zabrze na Helenkę.

Było super :)
Wróciłam do żywych... bikerów.


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 39.16km
  • Czas 01:55
  • VAVG 20.43km/h
  • VMAX 42.67km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Biega, krzyczy Pan Hilary: "Gdzie są moje okulary!?!?!?"

Biega, krzyczy Pan Hilary: "Gdzie są moje okulary!?!?!?"

Dzisiaj pomieszanie z poplątaniem...
Nigdy nie zostawiałam niczego na ostatnią chwilę... teraz był mój pierwszy raz i niestety przez to było pomieszanie z poplataniem ;)

Rankiem na Kellysku z pracy na dworzec PKP w D.G.
Później z serwisu Meridką.
Następnie "odebrać przesyłkę konduktorską nadaną w Bydgoszczy ;)"



Następnie wymiana koron, zakup bagażnika.
I do domku, bo zaczęło padać ;(

W domku okazało się, że bagażnik nie ma nakrętek...
Więc do castoramy po nakrętki.

Po powrocie do domku okazało się, że śrubki nie są od tego bagażnika - są za krótkie.

Więc znowu do castoramy po śrubki...

Bagażnik jeszcze nie zmontowany więc nie wiem co będzie dalej ;)
Podsumowanie kwietnia
Pierwszy miesiąc w moim życiu, w którym nie opuściłam ani jednego dnia na rowerze ;)))
Hip hip hurra!!!



Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
  • DST 32.57km
  • Teren 2.00km
  • Czas 04:49
  • VAVG 6.76km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mój pierwszy raz...

Mój pierwszy raz...

Mój pierwszy raz... od niepamiętnych czasów w dżinsach na rowerze :(((
Masakra!!!
W dżinsach i bez spd - odwieźć rower do serwisu - wymiana pancerzy i linek do hamulców.
Wszystkiego najlepszego...
Pewnej Parze
Moni(cz)ka życzy ;D


Po południu Kellyskiem do serwisu - po lampki, które zostały na Meridce i po pompkę.
Przy okazji "pan doktor" zbadał Kellyska, tzn. zrobił mu przegląd gwarancyjny ;)))

Wieczorem - do pracy - nie standardowo ;) bo na przystanek po koleżankę i około kilometra tempem spacerowym - jako obstawa koleżanki ;) dlatego taka słaba średnia jak na rumaka pościgowego ;)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
  • DST 23.28km
  • Czas 01:24
  • VAVG 16.63km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bo fantazja, fantazja, fantazja jest od tego
aby bawić się, aby bawić się, aby bawić się na całego

Bo fantazja, fantazja, fantazja jest od tego
aby bawić się, aby bawić się, aby bawić się na całego

Rankiem – z pracy – na wpół standardowo – Kellyskiem.
Dzisiaj, zazdroszcząc Agnieszce Jej setki postanowiliśmy razem z Młynarzem także ustrzelić swoją seteczkę ;) No i udało się OMC.
Ale od początku. Oboje wróciliśmy skonani z nocek, więc pobudka była o 10:00. Wygramoliliśmy się dopiero z domu około 12:00, a tu jeszcze trzeba było odebrać moją meridkę z serwisu.
Po odebraniu rumaka pojechaliśmy na stację benzynową podpompować powietrza do kół.
Młynarz pompuje koła na stacji benzynowej ;)


No i stało się – wszystkiemu winna jestem ja ;)


Młynarz naprawia zepsute kółeczko;)


Po „przygodzie” na stacji benzynowej setka poszła się... w zapomnienie. Po pierwsze – za późno, po drugie – bez zapasu... pożegnaliśmy się ze smutkiem z planami zdobycia zamku w Ogrodzieńcu i seteczki.

Podjechaliśmy z powrotem do domku po licznik (mój) i zapas i śmignęliśmy na podbój Zagłębia.

Najpierw na zamek w Będzinie.
Na zamku.


Młynarz podziwia widoki leżąc na ławeczce ;)


Na zamku...




Następnie pojechaliśmy obejrzeć polecany przez bardzo miłego (czytaj: natarczywego) Pana dworek – muzeum – także w Będzinie.


Następnym celem było zdobycie (czytaj: zaliczenie) Dorotki.
W drodze na Dorotkę udało mi się w końcu upolować ;D




Na Dorotce – chwila relaksu ;))) Potem zjazd na dół i przez Łagiszę w kierunku Pogorii.
Młynarz jadąc pod prąd na czerwonym świetle nagle wydał okrzyk. Myślałam, że się przewrócił ale nie. Okazało się, że rzucił rower by podnieść 5 zł, które wypadło mu z kieszeni. Po sprawdzeniu zawartości owej kieszeni okazało się, że jest pusta. A nie powinna. Powinna zawierać jeszcze dowód osobisty Młynarza oraz drugie 5 zł.
Decyzja była szybka – nawrót i poszukiwania zaginionych przedmiotów.

Dalej – naginamy w górę po raz drugi!!!


O dziwo! Młynarz znalazł dowód osobisty a ja 5 zł ;)


Piotrek z radości zaczął rzucać kamieniami na odległość ;)


Uradowani zjechaliśmy po raz drugi z Dorotki i wpadliśmy po drodze do sklepu – po lodziki ;)
"Termin promocji do 30.09.2007" - ciekawe jaki był termin ważności do spożycia tych lodów? ;/


Przez Łagiszę, Zieloną, na Pogorię III i ławeczkę. Niestety ławeczka była zajęta i musieliśmy zasiąść na innej, obcej ławeczce.
Posiedzieliśmy, pogadaliśmy, popodziwialiśmy widoki itp.


Młynarz zaczaił się na Pogorię za drzewem, z aparatem spragniony jej widoku ;)


Czas mijał, trzeba było zwinąć się do domku.

Setki nie było ale było PIĘKNIE!!!

Wieczorem do pracy – standardowo.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
  • DST 77.78km
  • Teren 20.00km
  • Czas 04:20
  • VAVG 17.95km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 8 kwietnia 2008 Kategoria Do pracy / z pracy, Z nie swoimi rzeczami- C by Wiki

Kiedyś dadzą Ci karabin,
Każą równo stać.
Kiedyś każą załadować,
Potem oddać strzał.
Siłą wpędzą do okopu,
Błoto wb

Kiedyś dadzą Ci karabin,
Każą równo stać.
Kiedyś każą załadować,
Potem oddać strzał.
Siłą wpędzą do okopu,
Błoto wbiją w twarz.
Potem padnie rozkaz :"Umrzyj!"
I skończy się czas...

Rozkaz, rozkaz idziemy ze śpiewem!
Rozkaz, rozkaz a sztandar powiewa nasz!

Tamten frajer z drugiej strony
To odwieczny wróg.
Rozkaz padł, rzucasz granat,
On już jest bez nóg.
Miał dwadzieścia lat jak Ty,
I chciał rzucić też.
Ty dostaniesz wielki order,
Z niego tryska krew.

Rozkaz, rozkaz idziemy ze śpiewem!
Rozkaz, rozkaz a sztandar powiewa nasz!


Wieczorkiem do pracy - standardowo, jeśli chodzi o trasę, niestandardowo, jeśli chodzi o pojazd lokomocji ;)))
Mój rumak nadal w serwisie, więc pojechałam na Kellysku ;D

Tekst piosenki, który umiesciłam cały czas mi huczał w głowie - może ze względu na tempo, którym jechałam.... "popierd........ aż miło ;D"

Było pięknie, mimo tego, że:
1. Nie zabrałam ani pompki (została w serwisie) ani dętki - z tego powodu trzęsłam gaciami by nie złapać kapcia;
2. Zapomniałam, że jak się nie ma spd, to trzeba przyciskać stopy do pedałów - kilka razy była by gleba OMC;
3. Rozmiar ramy 21 - czasami miałam obawy przed "obiciem sobie jajek";
4. Dziwnie się czułam w pozycji "na stojąco OMC";

Mam nadzieję, że jutro rano wracając do domku nie złapię kapcia.
A jutro... ;D

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)

  • DST 16.27km
  • Czas 00:43
  • VAVG 22.70km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl