Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Z nie swoimi rzeczami- C by Wiki

Dystans całkowity:985.91 km (w terenie 155.50 km; 15.77%)
Czas w ruchu:57:39
Średnia prędkość:17.10 km/h
Maksymalna prędkość:54.84 km/h
Liczba aktywności:29
Średnio na aktywność:34.00 km i 1h 59m
Więcej statystyk

***S*N*O*W*****B*I*K*E***

***SNOW***BIKE***
Mimo tego, że nie miałam dzisiaj zbyt dużo czasu, chciałam przejechać się chociaż trochę w padającym śniegu...
Wyszłam przed klatkę i mnie zamurowało :-)
Śnieg, śnieg, śnieg...
To co działo się na ulicach wyprostowało trochę moje plany...
Miałam jechać na Pogorię ale stwierdziłam, że jeszcze życie mi jest miłe i nie wjeżdżam dzisiaj na ulicę.
Chodnikami... ale patrząc na to co się dzieję na ulicach, bałam się nawet jechać chodnikiem :)
Ogólnie korki wszędzie i albo tańczące auta albo jadące z prędkością 10 km/h.
Zrobiłam więc małą pętlę i wróciłam do domu.
Nie ma czasu – dzisiaj jadę z rowerkiem do serwisu.

Zima wszystkich zaskoczyła...




To jest chodnik...







Ilość km - żenująca...
Max prędkość 15,74 km/h :D

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 2.50km
  • Teren 2.50km
  • Czas 00:15
  • VAVG 10.00km/h
  • VMAX 15.74km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mam dość...


Mam już dość tych kłamstw
Mam już dość tych okrutnych kłamstw
Czasem każdy dzień przynosi lęk
Dzięki tobie wszystko traci sens

Nawet nie znasz mnie a oceniać chcesz
Jak to jest
Nie rozumiesz, że to sprawia ból
A to przecież tylko kilka słów
Nie obchodzi Cię, to że ranisz mnie
Jak to jest
Pozwól mi być tym kim chce

Mam już dość, nie mów mi nic
Pozwól żyć, pozwól mi być
Nie chcę już słuchać tych kłamstw.! Nie

Mam już dość, nie mów mi nic
Pozwól żyć, pozwól mi być
Nadszedł czas by mówić nie! Nie

Niszczyć łatwo trudniej wszystko znieść
Gorzkie chwile dają jednak sens
Dzięki tobie już wiem, nie pokona mnie, Twoje zło
Teraz kiedy siłę w sobie mam
Teraz kiedy los mi tworzę ja
Już Wyrzucam gniew i oddalam lęk..
Wierzę że.. Nadszedł czas by mówić nie

Mam już dość, nie mów mi nic
Pozwól żyć, pozwól mi być
Nie chcę już słuchać tych kłamstw! Nie

Mam już dość, nie mów mi nic
Pozwól żyć, pozwól mi być
Nadszedł czas by mówić nie Nie

Czasem każdy dzień przynosi lęk
Nie obchodzi Cię że ranisz mnie..

Pozwól mi być tym kim chcę..
Mam dość nie mów mi nic
Pozwól żyć, pozwól mi być
Nadszedł czas by mówić nie

Mam już dość tych kłamstw
Mam już dość tych okrutnych kłamstw..


Mam dość...
tej pogody,
tych kierowców,
tych dróg,
tych ludzi...

Jak mocno trzeba być nienormalnym by w padającym, zimnym deszczu wsiąść na rower i jechać do pracy?

Po 5 minutach byłam przemoknięta do suchej nitki...

Dodatkowo naszymi ulicami płynie nie tylko deszczówka ale także zawartość kanalizacji, benzyna, olej, smar... i to wszystko jest na mojej twarzy i w ogóle na całym moim ciele...

Kierowcy - idioci, których umiejętność szacowania sytuacji przy dobrych warunkach pogodowych pozostawia dużo do życzenia w takich warunkach jak dziś są... nie będę tego komentować...

W dniu dzisiejszym oprócz tego, że przemokłam i zmarzłam, zostałam chyba z 20 razy oblana od stóp do głowy tą substancją, która zalega na ulicach przez kierowcę - barana, który nie widzi, że wjeżdża w kałużę, bo on przecież ma sucho, oprócz wymownych spojrzeń i tekstów od ludzi w pracy zostałam o mały włos zmiażdżona przez ciężarówkę!!!

Jadę sobie, cała mokra, z góry leje, z dołu leje, patrzę na stojącą na pasie do parkowania ciężarówkę (ciągnik z naczepą), ciężarówka stoi, zaczynam ją omijać, gdy jestem gdzieś w środku składu słyszę jak zwiększa obroty... PANIKA!!! Szybki obrót, odbicie w lewo ale i tak nie zdążyłabym uciec bo z naprzeciwka nadjeżdżał samochód. Gościu wyjechał troszkę i chyba w końcu mnie zauważył bo się zatrzymał... MASAKRA!!! Byłam w takim miejscu, że jak by się nie zatrzymał to bym była wciągnięta pod naczepę i zmiażdżona - kierowca by pewnie nawet nie zauważył....
Numer rejestracyjny to: SBL J402

MAM DOŚĆ!!!
Od jutra nie jeżdżę rowerem...

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 16.08km
  • Czas 00:51
  • VAVG 18.92km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Awaryjne hamowanie...

There's a little black spot on the sun today
That's my soul up there.
It's the same old thing as yesterday
That's my soul up there.
There's a black hat caught in a high tree top
That's my soul up there.
There's a flag pole rag and the wind won't stop
That's my soul up there.

I have stood here before in the pouring rain
With the world turning circles running 'round my brain.
I guess I'm always hoping that you'll end this reign,
But it's my destiny to be the king of pain...

There's a fossil that's trapped in a high cliff wall
There's a dead salmon frozen in a waterfall
There's a blue whale beached by a springtime's ebb
There's a butterfly trapped in a spider's web

There's a king on a throne with his eyes torn out
There's a blind man looking for a shadow of doubt
There's a rich man sleeping on a golden bed
There's a skeleton choking on a crust of bread

There's a red fox torn by a huntsman's pack
There's a black-winged gull with a broken back
There's a little black spot on the sun today.
It's the same old thing as yesterday,
That's my soul up there.......................

I have stood here before in the pouring rain
With the world turning circles running 'round my brain.
I guess I always thought you could end this reign,
But it's my destiny to be the king of pain.............

I'll always be king of pain...


Po 20:00 powrót z pracy w deszczyku. Deszczyk zawierał też śladowe ilości śniegu.

Nie mam już siły. Chyba faktycznie polują na mnie.
W centrum Sosnowca autobus ruszył z przystanku gdy byłam na wysokości kierowcy...

Na wiadukcie obok Auchan musiałam awaryjnie zahamować zjeżdżając do krawężnika bo inaczej byłabym zmieciona z powierzchni ziemi przez kierowcę ciężarówki, który zapomniał, że ma naczepę...

MASAKRA!!

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 16.48km
  • Czas 00:53
  • VAVG 18.66km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rankiem...


Come closer and see
See into the trees
Find the girl
If you can
Come closer and see
See into the dark
Just follow your eyes
Just follow your eyes

I hear her voice
Calling my name
The sound is deep
In the dark
I hear her voice
And start to run
Into the trees
Into the trees

Into the trees

Suddenly I stop
But I know it's too late
I'm lost in a forest
All alone
The girl was never there
It's always the same
I'm running towards nothing
Again and again and again and again*



Rankiem - nie za wczesnym do pracy.
* The Cure "A forest"

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 16.08km
  • Czas 00:47
  • VAVG 20.53km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jeszcze tylko 10 minut...


Nie kupujmy
marzeń
jak mebli,
nie bądźmy
zanadto
przebiegli,
nie wstydźmy się własnej nagości,
tylko dajmy, dajmy, dajmy się zaskoczyć miłości.
Nie paktujmy
z panem Bogiem,
z panem diabłem,
nie mówmy,
że jest głupie,
to co nagłe,
zamknijmy stare życie
na klucz, na dwa,
wystarczy spuścić ze smyczy
to słowo "ja", "ja", "ja"...
Nie kupujmy
nieba
na kredyt,
nie planujmy
szczęścia
ni biedy,
nie grajmy w dwa życia jak w kości,
tylko dajmy, dajmy, dajmy się zaskoczyć miłości.
Niech przyjdzie
zbyt nagle
zdyszana,
niech nie da
dotrwać
do rana,
niech przyjdzie nie na czas,
nie w porę,
niech krzyknie: "Gore... gore, gore, gore..."
Zamknijmy stare życie
na klucz, na dwa, na trzy,
wystarczy spuścić ze smyczy
to słowo, jedno słowo: "my", "my", "my"...
Niech przyjdzie
znienacka
zdyszana,
niech nie da
doczekać
do rana,
niech przyjdzie
nie na czas,
nie w porę,
niech krzyknie:
"Gore, gore, gore, gore!...*


Kiedy o 5:45 z błogiego snu wyrwał mnie Siczka śpiewający: "Kiedy wszystko się wali i kończy się świat, a depresja zamraża jak zima" pomyślałam: "Jeszcze 10 minut... pliz" i włączyłam drzemkę...
Tak tylko mi się wydawało...
Gdy zadowolona z tego, że drzemka dała mi się wyspać otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek w telefonie moim oczom ukazały się cyfry: 07:27.
A ja mam na 7:30 do pracy!!!

Pierwszy raz w życiu zaspałam do pracy...
Wskoczyłam w rowerowe ciuszki i popedaliłam do pracy...

Dlatego - jak na mnie dosyć szybko.
Kawałek dwupasmówką na od wiaduktu przy Auchan do centrum Sosnowca - MASAKRA.
Obiecuję sobie, że jednak wymyślę inną drogę.
Pędzące blachosmrody, wyprzedzające z dwóch stron na raz - nie do przeżycia...


* Agnieszka Osiecka

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 16.07km
  • Czas 00:46
  • VAVG 20.96km/h
  • VMAX 39.70km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czy może świat odmienić jeden gest...


To znaczy tak niewiele, prawie nic
W półmroku jego twarz, monety błysk
Tylko dotknięcie ciepłe rąk
Gdzieś w tunelu metra song
Na twardej ławce kilka słów
Jakaś ballada, jakiś blues...
Czy może świat odmienić jeden gest
I czyjeś słowa dwa, co brzmią jak wiersz
Powrotny bilet czytam dziś

Jak od ciebie niewysłany list
Może odnajdę właśnie tu
Miejsce na ziemi, mały punkt...
Sens niemówionych słów,
Dźwięk niezagranych nut,
Blask niezapalonych jeszcze lamp
Nie mów nic, na strunach szyn
Orkiestra może grać.

Szukałam zawsze ciebie, dobrze wiem
Nie muszę dalej iść, by znaleźć cel
Nowe podróże chociaż raz na plakacie moja twarz
To już nie ważne powiedz mi że chcesz na zawsze za mną być
To znaczy tak niewiele, tylko my
Kto z nas obudzi się, czy ja, czy ty
Bo rzeczywistość była snem
Noc za nocą, dzień za dniem

Czy mam powiedzieć "kocham cię"
Czy prosić "zostań, nie zostawiaj mnie"
Sens nie mówionych słów
Dźwięk nie zagranych nut
Blask nie zapalonych jeszcze lamp
Nie mów nic, czy słyszysz mnie
W zamęcie wokół nas
Dźwięk nie zagranych nut
Sens nie wyznanych słów
W mrok, w tunel miłości ze mną wejdź
Nie mów nic, na strunach szyn
Orkiestra może grać*


W pracy zobaczyłam, że zaczął jeździć jeszcze jeden rowerzysta w "pedalskich" ciuszkach i walczymy teraz o miejsce na półpiętrze. Niestety wyszłam dzisiaj 10 minut później i już go nie było - nie doszło do konfrontacji wzrokowej :) Wczoraj także widziałam właściciela Kellyska, który przypina rower do słupa...
Ach tych rowerzystów w firmie się namnożyło :D

Ruszyłam - do Sosnowca standardowo. W Sosnowcu nie chciałam jechać przez centrum.
Pojechałam za dworcem pkp.
Przypomniałam sobie, że kiedyś z okna pociągu widziałam ładna cerkiew. Pojechałam ją zobaczyć.
Cerkiew Prawosławna pw. śww. Wiery, Nadziei, Luby i matki ich Zofii w Sosnowcu jest piękna. Niestety brama była zamknięta a pani sprzątająca powiedziała by zadzwonić do księdza. Darowałam sobie. Może kiedyś jak zmówię się z paroma osobami zwiedzimy tą piękną budowlę :)



Później była przeprawa przez tory... następnie skręciłam w ulicę o jedną za wcześnie i zrobiłam kółko... ale pooglądałam trochę :)

Kościół Ewangelicko-Augsburski na ulicy Żeromskiego. Trochę historii tutaj.




Huta Buczek w Sosnowcu


Drogami o małym natężeniu ruchu pod przejście dla pieszych na górce przy Auchan, następnie przez parking na Mydlice.
Później na Manhattan.

Wieczorkiem - późnym do domu...


* K.Groniec - "Na strunach szyn".

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 29.66km
  • Czas 01:43
  • VAVG 17.28km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pracowo... standardowo...

Ale szum, ale tłum.
Czarna noc, biały room
złote stosy pomarańczy.
Dudni nam danada
Jak zabawa to zaba
a wariatka jeszcze tańczy.
Taka to by na stos
na co jej marny los.
Dajcie chłopcy tan kagańczyk.
warkocz jej płonie już
dookoła zloty kurz,
a wariatka jeszcze tańczy.

Szalona wiruje chusta,
szalone wirują usta.
Odkaczałka wariatka
ech nie patrzy do lustra.
Czerwona na niej sukienka,
Czerwona w sercu udręka.
Odkaczałka wariatka,
ech przed losem nie klęka.*


Rankiem - do pracy - standardowo.

Wyszperałam ciekawą budowlę w Sosnowcu - muszę tam dzisiaj pojechać :-)




Historia owej najstarszej zagórskiej świątyńki owiana jest nimbem tajemnicy. Jak dotąd nie udało się ustalić nawet przybliżonej daty jej powstania. Jedni twierdzą że została zbudowana w wieku XIX, a inni skłaniają się ku temu że istniała już na początku XVIII stulecia. Jeszcze inni uważają że może ona pamiętać mroczne czasy średniowiecza.

Zastanawiająca jest również bryła tej budowli. Ściany wymurowano w sposób, który po dziś dzień zastanawia zwiedzających, każąc snuć rozmaite domysły na temat powodów jakimi kierowali się budowniczowie tego bądź co bądź sakralnego obiektu. Próżno szukać tutaj kątów prostych. Nawę wybudowano na planie równoległoboku, a przylegającą od południa niedużą wieżę na planie koła.

* Agnieszka Osiecka

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 16.21km
  • Czas 00:44
  • VAVG 22.10km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Schodami do nieba zacząłem się piąć tam nie ma autostrady...

Dawnych mistyków ludzkiej duszy pieśń
Księżyca ciemna strona
Słońce zabija na raty nas w nadfiolecie.
Schodami do nieba zacząłem się piąć
Tam nie ma autostrady
Myślę o tobie, a ptakiem jest myśl
zbytek słów.

Me światy są obce bez nocy i dnia
Tam wiersze z obłędu powstają
Lecz póki tu jestem, proszę
Kochaj mnie, dotykaj mnie.

Dotykaj delikatnie, bezszelestnie ciepłem palców
Dotykaj aksamitnie, rzęs pokłonem, nie przestawaj
Dotykaj całowaniem i oddechem tak, jak lubisz
Dotykaj smugą włosów niby muślin bólowi zadaj ból.

Kochaniem, samotność można wypić do dna choć to trudne.
Miłość prawdziwą daje tylko Bóg i zrozumienie.
Wszędzie Go szukam, dla Niego chcę żyć wbrew potępieniom.
Tęsknię za ciszą bezludnych wysp dzikich plaż.

Me światy są obce bez nocy i dnia
Tam wiersze z obłędu powstają
Lecz póki tu jestem, proszę
Kochaj mnie, dotykaj mnie.

Dotykaj delikatnie, bezszelestnie ciepłem palców
Dotykaj aksamitnie, rzęs pokłonem, nie przestawaj
Dotykaj całowaniem i oddechem tak, jak lubisz
Dotykaj smugą włosów niby muślin bólowi zadaj ból.

Wiem, że chcesz wspólnych snów dam Ci je.
Nie bój się, nie bój się.

Dziwne jest piękne wciąż twierdzę tak gorsząc dewotów.
Na urodziny sam sobie dziś dam znak pokoju.
Kochaniem, samotność mnożna wypić do dna choć to trudne.
Więcej nic nie mów, tylko przytul się dotykaj mnie.

Dotykaj delikatnie, bezszelestnie ciepłem palców
Dotykaj aksamitnie, rzęs pokłonem, nie przestawaj
Dotykaj całowaniem i oddechem tak, jak lubisz
Dotykaj smugą włosów niby muślin bólowi zadaj ból.

Dotykaj delikatnie, bezszelestnie ciepłem palców
Dotykaj aksamitnie, rzęs pokłonem, nie przestawaj
Dotykaj całowaniem i oddechem tak, jak lubisz
Dotykaj smugą włosów niby muślin bólowi zadaj ból.

Więcej nic nie mów tylko kochaj mnie.
Jestem Twój*


Z pracy... prosto do domu, bo jechałam później niż przypuszczałam...
Nie będę się wypowiadać na temat umiejętności lub ich braku u kierowców, bo albo mam pecha albo tam na górze (dole) polują na mnie...

* Tomasz Żółtko - Kochaj mnie i dotykaj

Pozdrawiam wszystkich tu lookających :)
  • DST 16.69km
  • Czas 00:50
  • VAVG 20.03km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nie odejdę w nieznane, nie wtopię się w tło...


Kiedy wszystko się wali i kończy się świat
A depresja zamraża jak zima
Kiedy wszyscy są obcy i warczą jak psy
Martwa rozpacz ogłupia i gryzie
Ani kroku do przodu, stary sztandar jak....
Wzniosłe słowa brzmią pusto jak kpina
Oczy nie chcą zapłakać widać szkoda im łez
a pociągu nie można zatrzymać.

Dobranoc, nadchodzi mrok
Okrywa dobro i zło
Dobranoc, króluje mrok
Umarła radość i złość
Ostatnia noc, ostatni pociąg.

Jutro kopia z przedwczoraj, bezmyślne dni
Jednakowym rytmem przepłyną
Powielane uczucia, zatrucie krwi
Gęstą papką z głupoty i śliny
Stary zegar szaleje gmatwając czas
Oszukuje, kradnąc mi nuty
Płynę z czasem pod wiatr błędnym pulsem jak liść
Opętany, żałosny, okrutny.

Dobranoc, nadchodzi mrok
Okrywa dobro i zło
Dobranoc, króluje mrok
Umarła radość i złość
Ostatnia noc, ostatni pociąg.

Te straszliwe decyzje które trzeba pchnąć
W sprawach błahych, nudnych i zwykłych
Wszyscy bliscy są obcy, wrogowie to dno
Jak tu uciec, odpłynąć i zniknąć
Nie odejdę w nieznane, nie wtopie się w tło
Brak odwagi jest gorszy od śmierci
Płynę z moją depresją szarą rzeką i klnę
Swą bezradność, obłudę i śmieszność.

Dobranoc, nadchodzi mrok
Okrywa dobro i zło
Dobranoc, króluje mrok
Umarła radość i złość
Ostatnia noc, ostatni pociąg... *



Dzisiaj miałam dzień wolny od pracy, niemniej jednak miałam dużo spraw do załatwienia.
Najpierw pojechałam do szpitala odwiedzić Bratową.
Dąbrowa Górnicza to bardzo dziwne miasto... po wycięciu migdałków pacjentki leżą na oddziale... ginekologicznym :D
Po rozmowie i odebraniu książeczki, którą miałam podbić w Katowicach ruszyłam w kierunku Katowic.
Standardową drogą, którą jeżdżę do pracy (w tę stronę da się to przeżyć).
Na Stawiki w Sosnowcu jesień też zawitała :-)


W Katowicach pojechałam ścieżką rowerową, która idzie przy ulicy Roździeńskiego.
Rozwiązanie ścieżki rowerowej przy przystanku autobusowym – jak widać ani czerwona kostka, ani gruba, biała, wyraźna linia nie uzmysławia ludkom, że to jest ścieżka dla rowerów a nie dla pieszych – grubasek w swetrze z telefoniady zacięcie rozmawia przez telefon stojąc na ścieżce rowerowej :(

Spodek


W oddali mój dzisiejszy cel – budynek przy ulicy Sokolskiej 34.


Zostawiłam rower przed budynkiem przypięty do stojaka i poprosiłam ochroniarza, który stał w budynku by miał go na oku. Pan potwierdził, że będzie miał go na oku... czy miał to nie wiem ale w budynku spędziłam jakieś 30 minut a rower stał nadal jak wróciłam do niego :-)

Zastanowiłam się gdzie by tu pojechać. Jedno było pewne – nie miałam ochoty jeździć między blachosmrodami.



Centrum Sztuki Filmowej... tu chyba było kiedyś kino...



Pojechałam więc przez Wełnowiec, Siemianowice, Park Pszczelnik, na skróty wylądowałam w Czeladzi przy osiedlu XXXV-lecia PRL. Następnie jechałam kawałek 94-ką.
Prawie jak w Danii :) Jajowate rondo w Siemianowicach z kulami na środku.


Niszczejący zabytek w Parku w Siemianowicach.


Jesień w pełni :)


Mam nadzieję, że Wiku nie czyta tego bloga... od Niego pożyczyłam Meridkę :-)


Żyj kolorowo :)


Na skrzyżowaniu z drogą podporządkowaną i to taką jakąś mało uczęszczaną następny incydent!!!
Dojeżdżam do skrzyżowaniu, gościu jedzie tą drogą trochę szybko ale w końcu się zatrzymuje. Gdy jestem na jego wysokości rusza!!! MASAKRA!!! Krzyczę głośno, dobrze, że gościu ma otwarte okno i usłyszał. On w ogóle mnie nie widział a ja byłam 2 metry przed nim!!!
Dziadek w samochodzie o wiadomej marce, tylko ta marka teraz dla kamuflażu kryje się pod nazwą Chevrolet. O dziwo nie miał kapelusza, pewnie jest za wysoki i nie mieści się w kapeluszu w samochodzie, pewnie kapelusz leżał na siedzeniu obok...
Numer rejestracyjny: SBE 39LW.
No tak LW jak LeWus...
Gościu machnął ręką w przeprosiny... tylko na co by mi były jego przeprosiny gdyby jednak nie usłyszał?
Nabawię się nerwicy. Dzisiaj jeszcze chyba z 4 razy miałam stracha na skrzyżowaniach, wszystko to na skrzyżowaniach z pierwszeństwem przejazdu.
Jak tak dalej pójdzie to będę się zatrzymywać przed każdym skrzyżowaniem, niezależnie od pierwszeństwa przejazdu – to dopiero będzie masakra.

W Czeladzi skręciłam na ulicę Grodziecką, którą dojechałam (jak sama nazwa wskazuje) do Grodźca.

Most na drodze do Grodźca.


Chciałam wjechać na Dorotkę ale bardzo chciało mi się pić i po zjeździe do sklepu nie chciało mi się już wjeżdżać pod górkę :)
Pojechałam więc w kierunku Pogorii przez las.
Łagisza.


Fajne tereny :-)


Przejazd przez most... ciekawy i dobrze podnosi adrenalinę :)




Chwilę spędziłam na ławeczce. Uruchomiłam w końcu tropiciela :)
W drodze powrotnej wpadłam na chwilę do Empiku kupić Pozytywny Przewodnik po Śląsku ale nie było (będą od 16 października).
Kupiłam więc taki przewodnik:


Wiele ciekawych rzeczy można się dowiedzieć :) Będzie gdzie jeździć i co opisywać :)

Na koniec jeszcze na moment do szpitala.
Acha - dzisiaj jechałam w krótkim rękawku!

A tu foty kubków z akcentem rowerowym (dla vana) (sorki za jakość ale baterie mi padły):

Kubek: „Najlepszy rowerzysta” - od Husików :)


Kubek „Kosma100” - od Anetki i Rodzinki :)



Kubek „Wyprawa rowerowa dookoła Polski” - od siebie :)


* KSU - "Dobranoc"

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 52.62km
  • Teren 25.00km
  • Czas 02:59
  • VAVG 17.64km/h
  • VMAX 37.30km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Paranoja...


Nic nie stało się od wieczora
Nawet jakoś smutno padał deszcz
Świt nie wniesie pewnie nic nowego
Chyba znowu muszę napić się

Masz na imię moja Paranoja
Masz na imię moje Przeznaczenie
Masz na imię moja Paranoja
Masz na imię Lęk

Nic nie stało się od wieczora
Nawet jakoś nudno leciał czas
Świt nie wniesie pewnie nic nowego
Chyba znowu muszę napić się

Masz na imię moja Paranoja
Masz na imię moje Przeznaczenie
Masz na imię moja Paranoja
Masz na imię Lęk*



Rankiem (późnym) do pracy.

W pracy ciężko - trudno się przyzwyczaić, po 2 tygodniach lenistwa, do pracy...
Wytrzymałam dzięki kubkowi, który dostałam od Anetki, w którym pijam w pracy.


Pracując obserwowałam jak pada za oknem.
Masakra... a ja nie mam przedniego błotnika.
Na szczęście przestało padać.
Po pracy do domu.
W drodze z Sosnowca do Dąbrowy miałam chyba z 5 zawałów serca... nie mogę - boję się jeździć po tak uczęszczanych drogach jak ta dwupasmówka... tym bardziej, że było dzisiaj mokro (czytaj: ślisko!).
Muszę sobie wymyślić inną drogę...
Na szczęście udało mi się dojechać w jednym kawałku.

A tu parę buraczków:






* Totentanz - "Paranoja".

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 32.65km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:37
  • VAVG 20.20km/h
  • VMAX 35.56km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl