Wtorek, 10 maja 2011
Z pracy ;-)
Bez tekstu piosenki...
Powrót z pracy... niby standardowy a jednak.
Najpierw proszę Kolegę by popilnował rowerka przy Plejadzie.
Tam też spotykam Rafaella
Kupuję zegarek w moim nieulubionym kolorze i jedziemy do DG.
Tam rozstajemy się z Kolegą i sama gnam... miałam najkrótszą drogą...
Nie jest najkrótsza... potrzebuje tego.
A więc Pogoria III,

Pogoria I...
Ząbkowice – pierwszy raz prowadzę rower po kładce ;-)

Nowy industrial ;-)

No i w końcu Łosień... chociaż dzisiaj chciałabym popedalić daaaaaaaaaaaaaaaleko...
Ach...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
Powrót z pracy... niby standardowy a jednak.
Najpierw proszę Kolegę by popilnował rowerka przy Plejadzie.
Tam też spotykam Rafaella
Kupuję zegarek w moim nieulubionym kolorze i jedziemy do DG.
Tam rozstajemy się z Kolegą i sama gnam... miałam najkrótszą drogą...
Nie jest najkrótsza... potrzebuje tego.
A więc Pogoria III,

Pogoria III© kosma100
Pogoria I...
Ząbkowice – pierwszy raz prowadzę rower po kładce ;-)

Kładka ;-)© kosma100
Nowy industrial ;-)

Nowy industrial ;)© kosma100
No i w końcu Łosień... chociaż dzisiaj chciałabym popedalić daaaaaaaaaaaaaaaleko...
Ach...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 35.26km
- Czas 01:45
- VAVG 20.15km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 10 maja 2011
Kategoria Do pracy / z pracy
Pracowo rowerowo
Pobudka o 4:00. Kawa, mycie i takie tam.
Już mam wyjeżdżać – godzina 5:00 ale postanawiam umieścić jeszcze wpis z wycieczki po Węgrzech.
Umieszczam więc opis dnia 1 oraz dnia2 i przeraża mnie godzina – 6:30!!! Standardowo wyjeżdżam 2 godziny przed rozpoczęciem pracy. No cóż – trochę będę musiała szybciej pokręcić. Słonecznie ale chłodno – 6 stopni.
Łosień – Strzemieszyce – Mydlice – Sosnowiec – Stawiki – Katowice.
Mój rekord szybkości dotarcia do pracy rowerem ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
Już mam wyjeżdżać – godzina 5:00 ale postanawiam umieścić jeszcze wpis z wycieczki po Węgrzech.
Umieszczam więc opis dnia 1 oraz dnia2 i przeraża mnie godzina – 6:30!!! Standardowo wyjeżdżam 2 godziny przed rozpoczęciem pracy. No cóż – trochę będę musiała szybciej pokręcić. Słonecznie ale chłodno – 6 stopni.
Łosień – Strzemieszyce – Mydlice – Sosnowiec – Stawiki – Katowice.
Mój rekord szybkości dotarcia do pracy rowerem ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 29.80km
- Czas 01:14
- VAVG 24.16km/h
- VMAX 40.70km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 4 maja 2011
Kategoria Balaton 2011, Kellysek :), Ponad 100 km ;), Ponad 50 km ;), W towarzystwie ;)
Karpackie na Węgrzech, Mozgó Posta oraz wątróbka ;-)
5 dzień przejażdżki wokół Balatonu ;-)
Ruszamy z Szamarko (Donkey Stone).

Policja



Karpackie na Węgrzech ;-)

Do tej pory znałam tylko „Defekt Muzgó” a tutaj Poczta Mózgó :-)





Obiadek... zamawiam... wątróbki ;-) (jedna z niewielu potraw, której nie lubię – zaraz po flakach).
Zjadam ze smakiem ;-)



Znajdujemy fajną miejscówkę na nocleg – tuż przy ściece rowerowej, z miejscem na piknik. Robimy imieninową imprezkę i mykamy spać ;-)

Jak sobie przypomnę trasę to napiszę ;-)
Było super!!!
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Ruszamy z Szamarko (Donkey Stone).

Szamarko - Węgry© kosma100
Policja

Węgierska Policja© kosma100

:-)© kosma100

Jachty© kosma100
Karpackie na Węgrzech ;-)

Karpackie na Węgrzech© kosma100
Do tej pory znałam tylko „Defekt Muzgó” a tutaj Poczta Mózgó :-)

Muzeum Poczty na Węgrzech© kosma100

:-)© kosma100

Węgierskie piwko© kosma100

Egesz!© kosma100

Kółko ;-)© kosma100
Obiadek... zamawiam... wątróbki ;-) (jedna z niewielu potraw, której nie lubię – zaraz po flakach).
Zjadam ze smakiem ;-)

Obiadek© kosma100

Pałac© kosma100

Węgry© kosma100
Znajdujemy fajną miejscówkę na nocleg – tuż przy ściece rowerowej, z miejscem na piknik. Robimy imieninową imprezkę i mykamy spać ;-)

Wieczorne piwko© kosma100
Jak sobie przypomnę trasę to napiszę ;-)
Było super!!!
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 108.82km
- Czas 06:24
- VAVG 17.00km/h
- VMAX 34.90km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 3 maja 2011
Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), W towarzystwie ;), Balaton 2011
Krzaki, śniadanie na trawie, kapeć, huragan, sztorm, ulewa i pan w piance ;-)
Wieje na wieczór wiatr
Śmieje się skrycie
Na rozwidleniu dróg czekają na nas
Strzygi i topielice
Mam głowy zawroty daj mi jakiś znak
Mam głowy zawroty daj mi jakiś znak
Dygoty dygo dygoty
Dygoty dygo dygoty
Dygoty dygo dygoty
Dygoty dygo dygoty
Mam srebrny pierścień i nóż
Cień pada na twoją szyję
Już migotają mi ślepia
Dziś twoją krew wypije
Jak mnie zapalisz wtedy zapłonę
Jak mnie zapalisz wtedy zapłonę
Co do sekundy o księżyca wschodzie
Ja będę gotów ja będę godzien
A wtedy cuda staną się w mig
A wtedy cuda staną się w mig
Mam głowy zawroty daj mi jakiś znak...
Dygoty dygo dygoty...
Kalinowy sad
Dziad i czarodziej
Ranem rosa z drzew kropla po kropli
Kapie mu po brodzie
Mam głowy zawroty daj mi jakiś znak...
Dygoty dygo dygoty...
Usta mam czerwone jak krew
Rozbiegam się po polach
Maki spod sukienki
Masa cała napalona
Jak mnie zapalisz wtedy zapłonę
Jak mnie zapalisz wtedy zapłonę
Chodzę po wodzie zawracam łodzie
Ja jestem Cygan ja jestem złodziej
Usta pól są pełne krwi
Usta pól są pełne krwi
Mam głowy zawroty daj mi jakiś znak... Dygoty dygo dygoty...*
To była nasza miejscówka :)

A tak trzeba było wejść w tą miejscówkę :)

Balaton

Wszyscy uśmiechnięci ;-)

I zadowoleni ;-)

Śniadanie... no może nie na trawie ;-)

Degustujemy batony Balaton.

I piwo Dreher ;-)

Następnie ruszamy dalej.
Najczęściej spotykany tutaj samochód w różnych odmianach ;-)

Ekipa BS na ścieżce rowerowej obok Balatonu... pięknie!!!

Ach! Jak tu pięknie!!!

Ten Pan chyba nie umie parkować, skoro nie ma naklejki tylko stałą rejestrację ;-)

Okazuje się, że Asiczka łapie kapcia.
By nie marnować czasu ruszam z Iskierką do sklepu w celu zakupu izotonika pomocnego przy łataniu kapcia. Rozkładamy się nad Balatonem.
Ekipa BS nad Balatonem part 1

Ekipa BS nad Balatonem part 2

Ekipa BS nad Balatonem part 3

Niektórzy nawet odprawiają jakieś czary... pewnie by móc zostać tu dłużej!

Po załataniu kapcia Balaton zaczyna wyglądać wrogo...

Fale przypominają morskie fale ;-)

Nagle zaczyna wiać tak, że OMC zwiewa mnie z roweru (rower obciążony sakwami a ja kruszynką też nie jestem!).
Dojeżdżamy do baru i zaczyna lać (jakieś przeznaczenie? :D).
Siadamy więc w barze przy izobroniku i langosie ;)

Pan w piance stawia nam... piwo ;-)
Jest fajnie... tu siedzimy już do wieczora.

Wieczorem zbieramy się by przenocować w Szamarko (Donkey Stone), gdzie widać podobno odcisk osiołka.

30 km na wyprawie – po byku, a może raczej po ośle? :D ale nikt nie narzeka – było pięknie! ;-)
Jutro też jest dzień ;-)
*Strachy Na Lachy - "Dygoty".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
Śmieje się skrycie
Na rozwidleniu dróg czekają na nas
Strzygi i topielice
Mam głowy zawroty daj mi jakiś znak
Mam głowy zawroty daj mi jakiś znak
Dygoty dygo dygoty
Dygoty dygo dygoty
Dygoty dygo dygoty
Dygoty dygo dygoty
Mam srebrny pierścień i nóż
Cień pada na twoją szyję
Już migotają mi ślepia
Dziś twoją krew wypije
Jak mnie zapalisz wtedy zapłonę
Jak mnie zapalisz wtedy zapłonę
Co do sekundy o księżyca wschodzie
Ja będę gotów ja będę godzien
A wtedy cuda staną się w mig
A wtedy cuda staną się w mig
Mam głowy zawroty daj mi jakiś znak...
Dygoty dygo dygoty...
Kalinowy sad
Dziad i czarodziej
Ranem rosa z drzew kropla po kropli
Kapie mu po brodzie
Mam głowy zawroty daj mi jakiś znak...
Dygoty dygo dygoty...
Usta mam czerwone jak krew
Rozbiegam się po polach
Maki spod sukienki
Masa cała napalona
Jak mnie zapalisz wtedy zapłonę
Jak mnie zapalisz wtedy zapłonę
Chodzę po wodzie zawracam łodzie
Ja jestem Cygan ja jestem złodziej
Usta pól są pełne krwi
Usta pól są pełne krwi
Mam głowy zawroty daj mi jakiś znak... Dygoty dygo dygoty...*
To była nasza miejscówka :)

Widok z miejscówki do spania© kosma100
A tak trzeba było wejść w tą miejscówkę :)

Wyjście/wejście do miejscówki© kosma100
Balaton

Balaton© kosma100
Wszyscy uśmiechnięci ;-)

Wszyscy uśmiechnięci© kosma100
I zadowoleni ;-)

Jest pięknie!© kosma100
Śniadanie... no może nie na trawie ;-)

Śniadanie na ławce© kosma100
Degustujemy batony Balaton.

Batoniki Balaton nad Balatonem ;-)© kosma100
I piwo Dreher ;-)

Degustacja Drehera© kosma100
Następnie ruszamy dalej.
Najczęściej spotykany tutaj samochód w różnych odmianach ;-)

Popularny wóz na Węgrzech ;-)© kosma100
Ekipa BS na ścieżce rowerowej obok Balatonu... pięknie!!!

Ekipa BS nad Balatonem© kosma100
Ach! Jak tu pięknie!!!

Balaton© kosma100
Ten Pan chyba nie umie parkować, skoro nie ma naklejki tylko stałą rejestrację ;-)

Parkujesz jak...© kosma100
Okazuje się, że Asiczka łapie kapcia.
By nie marnować czasu ruszam z Iskierką do sklepu w celu zakupu izotonika pomocnego przy łataniu kapcia. Rozkładamy się nad Balatonem.
Ekipa BS nad Balatonem part 1

Ekipa BS nad Balatonem part 1© kosma100
Ekipa BS nad Balatonem part 2

Ekipa BS nad Balatonem part 2© kosma100
Ekipa BS nad Balatonem part 3

Ekipa BS nad Balatonem part 3© kosma100
Niektórzy nawet odprawiają jakieś czary... pewnie by móc zostać tu dłużej!

Odprawianie czarów ;-)© kosma100
Po załataniu kapcia Balaton zaczyna wyglądać wrogo...

Groźny Balaton© kosma100
Fale przypominają morskie fale ;-)

Balaton - jak morze© kosma100
Nagle zaczyna wiać tak, że OMC zwiewa mnie z roweru (rower obciążony sakwami a ja kruszynką też nie jestem!).
Dojeżdżamy do baru i zaczyna lać (jakieś przeznaczenie? :D).
Siadamy więc w barze przy izobroniku i langosie ;)

Langos© kosma100
Pan w piance stawia nam... piwo ;-)
Jest fajnie... tu siedzimy już do wieczora.

Uzupełniamy płyny© kosma100
Wieczorem zbieramy się by przenocować w Szamarko (Donkey Stone), gdzie widać podobno odcisk osiołka.

Szamarko© kosma100
30 km na wyprawie – po byku, a może raczej po ośle? :D ale nikt nie narzeka – było pięknie! ;-)
Jutro też jest dzień ;-)
*Strachy Na Lachy - "Dygoty".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 33.26km
- Czas 02:07
- VAVG 15.71km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 2 maja 2011
Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), Ponad 50 km ;), W towarzystwie ;), Balaton 2011
Szekesfehervar - Balatonfuzfo (Węgry) ;-)
Pobudka o 7:30. W drodze do porannej toalety (czyt. las) spotykam dwa kicające zające.
Pakowanie, składanie namiotów, śniadanie i kawa.
Rankiem byłam ciekawa w sąsiedztwie czego się rozbiliśmy wczoraj okolo północy.
Urok (oraz niebezpieczeństwo) rozbijania namiotów po zmroku wiąże się z tym, że nigdy nie wiadomo co jest parę metrów obok – czy przepaść, czy jezioro, czy pasieka ;-)
Tym razem miejscówka bezpieczna – z jednej strony las, z drugiej pola.

9:40 ruszamy do Tac, gdzie zamierzamy zwiedzić ruiny antycznego miasta.
Niebo błękitne (w końcu! - po dwóch dniach deszczowych).

Nie dziwne więc, że mordy same się śmieją ;-)

Zwiedzamy ruiny w Tac.
Zagadka: Co to? :D

Ruiny.




Niektórzy zajęci są robieniem zdjęć.

Niektórzy pozowaniem ;-)



Następnie pedalimy dalej.
Po drodze fotografuję pomnik komunistyczny.

Wpadamy do sklepu by zjeść posiłek i zdegustować kolejnego węgierskiego browca.

Tym razem Borsodi.
Niektórzy nie znają umiaru ;-)

Ale jak to mówią: „Padłeś? Powstań!”

Po drodze było kilka króciutkich odpoczynków.

Buszujący w zbożu... nie w zbożu – w rzepaku ;-)

Po drodze zwiedzamy kilka ciekawych miejsc.

W Zabrzu jest bardziej klimatyczny...

No i w końcu docieramy do Balatonu. Stykamy się z nim w miejscowości Balatonfuzfo.

Chwila przerwy na browara ;-)


Ścieżki rowerowe na Węgrzech zachwycają. Jesteśmy jednak 100 lat do tyłu :(

Znajdujemy wspaniałą miejscówkę na nocleg i ognisko. Przedzieramy się przez krzaki by mieć taki widok:



I to wszystko za darmo ;-)
Ognicho, wino, widoczki... było pięknie ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
Pakowanie, składanie namiotów, śniadanie i kawa.
Rankiem byłam ciekawa w sąsiedztwie czego się rozbiliśmy wczoraj okolo północy.
Urok (oraz niebezpieczeństwo) rozbijania namiotów po zmroku wiąże się z tym, że nigdy nie wiadomo co jest parę metrów obok – czy przepaść, czy jezioro, czy pasieka ;-)
Tym razem miejscówka bezpieczna – z jednej strony las, z drugiej pola.

Miejscówka do spania Węgry© kosma100
9:40 ruszamy do Tac, gdzie zamierzamy zwiedzić ruiny antycznego miasta.
Niebo błękitne (w końcu! - po dwóch dniach deszczowych).

Błękit nieba... cóż można chcieć więcej na wyprawie rowerowej?© kosma100
Nie dziwne więc, że mordy same się śmieją ;-)

Wszyscy się radują ;)© kosma100
Zwiedzamy ruiny w Tac.
Zagadka: Co to? :D

Zagadka: co to jest? :D© kosma100
Ruiny.

Ruiny w Tac© kosma100

Ruiny w Tac© kosma100

Ruiny w Tac© kosma100

Ruiny w Tac© kosma100
Niektórzy zajęci są robieniem zdjęć.

Młynarz foci ;-)© kosma100
Niektórzy pozowaniem ;-)

Ekipa BS na Węgrzech, dokładniej w Tac© kosma100

Bikerzy na ruinach w Tac© kosma100

Ach... w Tac© kosma100
Następnie pedalimy dalej.
Po drodze fotografuję pomnik komunistyczny.

Pomnik© kosma100
Wpadamy do sklepu by zjeść posiłek i zdegustować kolejnego węgierskiego browca.

Posiłek przy sklepie© kosma100
Tym razem Borsodi.
Niektórzy nie znają umiaru ;-)

Znać umiar w piciu ;)© kosma100
Ale jak to mówią: „Padłeś? Powstań!”

Padłeś? Powstań!© kosma100
Po drodze było kilka króciutkich odpoczynków.

Odpoczynek na trasie ;)© kosma100
Buszujący w zbożu... nie w zbożu – w rzepaku ;-)

Buszujący w rzepaku ;-)© kosma100
Po drodze zwiedzamy kilka ciekawych miejsc.

Okno... na świat ;)© kosma100
W Zabrzu jest bardziej klimatyczny...

Cmentarz Żydowski© kosma100
No i w końcu docieramy do Balatonu. Stykamy się z nim w miejscowości Balatonfuzfo.

Balaton - Węgry ;)© kosma100
Chwila przerwy na browara ;-)

Chwila odpoczynku na browara ;)© kosma100

Balaton© kosma100
Ścieżki rowerowe na Węgrzech zachwycają. Jesteśmy jednak 100 lat do tyłu :(

Ścieżki rowerowe na Węgrzech© kosma100
Znajdujemy wspaniałą miejscówkę na nocleg i ognisko. Przedzieramy się przez krzaki by mieć taki widok:

Miejscówka do spania... piękny widok ;-)© kosma100

Widok z miejscówki do spania ;)© kosma100

Widok z miejscówki do spania ;)© kosma100
I to wszystko za darmo ;-)
Ognicho, wino, widoczki... było pięknie ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 69.45km
- Czas 03:55
- VAVG 17.73km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 1 maja 2011
Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), Ponad 100 km ;), W towarzystwie ;), Balaton 2011
Budapeszt - Szekesfehervar
Po wczorajszym zmoknięciu i zmarznięciu mamy nadzieje, że poranek powita nas słońcem. Niestety – pada deszcz :(
Po śniadaniu ruszamy z Dunakeszi do Budapesztu.
Zmoknięci ale szczęśliwi.

Mieliśmy w planach zwiedzanie Budapesztu ale decydujemy się zwiedzić go za tydzień – jak wrócimy z Balatonu – nie ma sensu w deszczu :(
Synagoga.

Rączki opadają.

Muzeum komunizmu.


W Erd zajeżdżamy na obiad do Chińczyka. Za niecałe 10 zł spora porcja pysznego kurczaka z warzywami.

Następnie zatrzymujemy się nad jeziorem Velence w celu degustacji węgierskiego piwa.



Odwiedzamy Szekesfehervar – pierwszą historyczną stolicę Węgier.



Następnie znajdujemy miejscówkę na nocleg pod lasem, przy drodze.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
Po śniadaniu ruszamy z Dunakeszi do Budapesztu.
Zmoknięci ale szczęśliwi.

Pada... :(© kosma100
Mieliśmy w planach zwiedzanie Budapesztu ale decydujemy się zwiedzić go za tydzień – jak wrócimy z Balatonu – nie ma sensu w deszczu :(
Synagoga.

Synagoga w Budapeszcie© kosma100
Rączki opadają.

Rączki opadają© kosma100
Muzeum komunizmu.

Park Komunizmu Budapeszt© kosma100

Muzeum komunizmu© kosma100
W Erd zajeżdżamy na obiad do Chińczyka. Za niecałe 10 zł spora porcja pysznego kurczaka z warzywami.

Obiad u Chińczyka© kosma100
Następnie zatrzymujemy się nad jeziorem Velence w celu degustacji węgierskiego piwa.

Degustacja soproni© kosma100

Jezioro Velence© kosma100

Zamek© kosma100
Odwiedzamy Szekesfehervar – pierwszą historyczną stolicę Węgier.

Szekesfehervar© kosma100

Szekesfehervar© kosma100

Szekesfehervar© kosma100
Następnie znajdujemy miejscówkę na nocleg pod lasem, przy drodze.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 112.45km
- Czas 06:37
- VAVG 16.99km/h
- VMAX 43.70km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 30 kwietnia 2011
Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), W towarzystwie ;), Balaton 2011
Budapeszt
30 kwietnia ruszyłam wraz z Asiczką, Młynarzem i Iskierką na podbój Budapesztu i Balatonu.
Do Budapesztu, a dokładniej do Dunakeszi dotarliśmy samochodami, gdzie pozostawiliśmy blachosmrody i pojechaliśmy po 17-tej zwiedzić Budapeszt.
Piękne miasto.

Najpierw wizyta nad Dunajem w Dunakeszi.

Chciałam pojechać traktorem ale nie odpalił ;-)

Rundka po mieście, zdjęcia, zwiedzanie.
Parlament.


Komuś się pomyliło, miało być przez „S” ;-)



Na baszcie rybackiej dopada nas deszcz. Chcemy go przeczekać, niestety czas mija, my marzniemy a deszcz nie przestaje padać :( postanawiamy wrócić w deszczu do samochodów.
Jedziemy w deszczu. Przy samochodach jesteśmy około 1:00. Dobrze, że nie musimy rozkładać namiotów – dzisiaj nocleg w samochodach.
Przemoknięci, zmarznięci ale szczęśliwi idziemy spać.
Jutro ruszamy nad Balaton ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
Do Budapesztu, a dokładniej do Dunakeszi dotarliśmy samochodami, gdzie pozostawiliśmy blachosmrody i pojechaliśmy po 17-tej zwiedzić Budapeszt.
Piękne miasto.

Budapeszt nocą© kosma100
Najpierw wizyta nad Dunajem w Dunakeszi.

Dunaj w Dunakeszi© kosma100
Chciałam pojechać traktorem ale nie odpalił ;-)

Traktor ;-)© kosma100
Rundka po mieście, zdjęcia, zwiedzanie.
Parlament.

Parlament w Budapeszcie© kosma100

Budapeszt© kosma100
Komuś się pomyliło, miało być przez „S” ;-)

Kozma?© kosma100

Budapeszt - most łańcuchowy, w tle baszta rybacka© kosma100

Budapeszt© kosma100
Na baszcie rybackiej dopada nas deszcz. Chcemy go przeczekać, niestety czas mija, my marzniemy a deszcz nie przestaje padać :( postanawiamy wrócić w deszczu do samochodów.
Jedziemy w deszczu. Przy samochodach jesteśmy około 1:00. Dobrze, że nie musimy rozkładać namiotów – dzisiaj nocleg w samochodach.
Przemoknięci, zmarznięci ale szczęśliwi idziemy spać.
Jutro ruszamy nad Balaton ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 42.70km
- Czas 02:48
- VAVG 15.25km/h
- VMAX 31.80km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 26 kwietnia 2011
Wbrew planom rowerem po piwo ;-)
Miało dzisiaj nie być roweru...
Miało dzisiaj nie być piwa...
Po dentyście (twarda jestem ;-)), po trzaskaniu kilofem gruzu, po ładowaniu gruzu na taczkę (dobrze, że spod ziemi wyrosło nagle dwóch pomocników, to nie musiałam wozić taczkami gruzu i skoszonej trawy ;-)), po skoszeniu trawnika (a nie było łatwo) w nagrodę pojechałam rowerem do sklepu po piwo ;-)
No i wróciłam z piwem do domu ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Miało dzisiaj nie być piwa...
Po dentyście (twarda jestem ;-)), po trzaskaniu kilofem gruzu, po ładowaniu gruzu na taczkę (dobrze, że spod ziemi wyrosło nagle dwóch pomocników, to nie musiałam wozić taczkami gruzu i skoszonej trawy ;-)), po skoszeniu trawnika (a nie było łatwo) w nagrodę pojechałam rowerem do sklepu po piwo ;-)
No i wróciłam z piwem do domu ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 1.36km
- Czas 00:04
- VAVG 20.40km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 25 kwietnia 2011
Świątecznie z Anią ;-)
No chodź, chodź ze mną do łóżka
Zrobię to byś bać się przestała
Będę całował twoje palce
Będę dotykał twoje nagie ciało
No chodź, chodź ze mną do łóżka
Ja będę w tobie, a ty będziesz we mnie
No chodź, chodź ze mną do łóżka
Poczujemy się wzajemnie
No chodź, chodź ze mną do łóżka
No chodź!
No chodź, chodź ze mną do łóżka
Nie potrzebujemy się cieszyć po ciemku
No chodź, chodź ze mną do łóżka
Bez ambicji, grzechów, wstydu i lęku
No chodź, chodź ze mną do łóżka
Ja będę w tobie, a ty będziesz we mnie
No chodź, chodź ze mną do łóżka
Poczujemy się wzajemnie
No chodź, chodź ze mną do łóżka
No chodź!
Raissa, Raissa, Raissa ...
No chodź, chodź ze mną do łóżka
No chodź, chodź ze mną do łóżka
No chodź, chodź ze mną do łóżka
No chodź, chodź ze mną do łóżka
No chodź, chodź ze mną do łóżka
Ja będę w tobie, a ty będziesz we mnie
Najważniejsze jest to, że jesteś
Gdy możemy poczuć się wzajemnie
No chodź, chodź ze mną do łóżka
No chodź!
Raissa, Raissa, Raissa ...*
Miała być pobudka o 4:00.
Miał być poranny rower – do Ogrodzieńca, by zdążyć wrócić przed śniadaniem (o 9:00).
Takie były plany...
ale plany są po to, by je realizować bądź zmieniać, cele są po to by je osiągać albo anulować ;-)
Zmieniłam więc swoje dzisiejsze plany i pewne cele anulowałam ;-)
Pobudka o 8:00, kąpiel itp.
Na śniadanie do Tatusia wyjeżdżam o 8:50.
Po śniadaniu jadę do Brata, Bratowej, Ani i Martusi ;-)
Jadę przy Hucie Katowice.

Następnie przez Kasprzaka. Po drodze wpadam na laski ;-)

Docieram na Manhattan. Po cieście, grze w Spaghetti, Prawo Dżungli i Piotrusia wyjeżdżam z Anią na rower.
Manhattan – Pogoria III – Zielona – Pogoria III – Manhattan.
Na Pogorii

Zielona

Ach te ścieżki rowerowe w Polsce...

Odstawiam Anię do domku i pedalę do swojego.
Pożegnanie ;-)

Manhattan – Tworzeń – Łosień.
Opis u Ani
Było super, pomimo dnia zupełnie inaczej wyglądającego od tego co planowałam ;-)
Sobotnie ugryzienie nie wyglada najlepiej... może to jednak żmija? :)

*Strachy na Lachy - "Raissa".
Zacytowałam tekst tej piosenki bo Ania sobie ją śpiewała cały czas :-) tzn. refren ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
Zrobię to byś bać się przestała
Będę całował twoje palce
Będę dotykał twoje nagie ciało
No chodź, chodź ze mną do łóżka
Ja będę w tobie, a ty będziesz we mnie
No chodź, chodź ze mną do łóżka
Poczujemy się wzajemnie
No chodź, chodź ze mną do łóżka
No chodź!
No chodź, chodź ze mną do łóżka
Nie potrzebujemy się cieszyć po ciemku
No chodź, chodź ze mną do łóżka
Bez ambicji, grzechów, wstydu i lęku
No chodź, chodź ze mną do łóżka
Ja będę w tobie, a ty będziesz we mnie
No chodź, chodź ze mną do łóżka
Poczujemy się wzajemnie
No chodź, chodź ze mną do łóżka
No chodź!
Raissa, Raissa, Raissa ...
No chodź, chodź ze mną do łóżka
No chodź, chodź ze mną do łóżka
No chodź, chodź ze mną do łóżka
No chodź, chodź ze mną do łóżka
No chodź, chodź ze mną do łóżka
Ja będę w tobie, a ty będziesz we mnie
Najważniejsze jest to, że jesteś
Gdy możemy poczuć się wzajemnie
No chodź, chodź ze mną do łóżka
No chodź!
Raissa, Raissa, Raissa ...*
Miała być pobudka o 4:00.
Miał być poranny rower – do Ogrodzieńca, by zdążyć wrócić przed śniadaniem (o 9:00).
Takie były plany...
ale plany są po to, by je realizować bądź zmieniać, cele są po to by je osiągać albo anulować ;-)
Zmieniłam więc swoje dzisiejsze plany i pewne cele anulowałam ;-)
Pobudka o 8:00, kąpiel itp.
Na śniadanie do Tatusia wyjeżdżam o 8:50.
Po śniadaniu jadę do Brata, Bratowej, Ani i Martusi ;-)
Jadę przy Hucie Katowice.

Huta Katowice© kosma100
Następnie przez Kasprzaka. Po drodze wpadam na laski ;-)

Laski ;-)© kosma100
Docieram na Manhattan. Po cieście, grze w Spaghetti, Prawo Dżungli i Piotrusia wyjeżdżam z Anią na rower.
Manhattan – Pogoria III – Zielona – Pogoria III – Manhattan.
Na Pogorii

Na ławeczce ;-)© kosma100
Zielona

Wypuścić pawia na wolność!© kosma100
Ach te ścieżki rowerowe w Polsce...

Ach te ścieżki rowerowe w Polsce...© kosma100
Odstawiam Anię do domku i pedalę do swojego.
Pożegnanie ;-)

Po wycieczce rowerowej ;-)© kosma100
Manhattan – Tworzeń – Łosień.
Opis u Ani
Było super, pomimo dnia zupełnie inaczej wyglądającego od tego co planowałam ;-)
Sobotnie ugryzienie nie wyglada najlepiej... może to jednak żmija? :)

Ugryzienie© kosma100
*Strachy na Lachy - "Raissa".
Zacytowałam tekst tej piosenki bo Ania sobie ją śpiewała cały czas :-) tzn. refren ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 40.46km
- Czas 02:39
- VAVG 15.27km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 24 kwietnia 2011
Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Szwankujacy budzik ;-)
W końcu dojdziemy tam, dokąd zmierzamy,
Pomimo przeszkód które są przed nami,
Pomimo kłód rzucanych nam pod nogi,
Nie zawrócimy z raz wybranej drogi
W końcu znajdziemy to,
o czym śnimy wciąż,
Nieważne ile czasu nam to zajmie,
Będziemy szli uparcie wciąż do przodu,
Nie patrząc na to co zostaje z tyłu,
Nie czując wokół przeraźliwego chłodu
W końcu znajdziemy to,
o czym śnimy wciąż,
A gdyby się tym razem nie udało,
Za jakiś czas zbierzemy nowe siły,
Znajdziemy cel którego wciąż szukamy,
Znajdziemy to o czym ciągle śnimy
Wczorajszą wycieczkę zakończyłam na Helence. Nastawiłam budzik na 6:00 - by ruszyć przed świątecznym śniadaniem do domku w celach remontowo-budowlanych.
Okazało się jednak, że jakieś palce przestawiły mój budzik na 9:00.
I tak budzę się o 6:10 i dziwię się, że budzika nie słyszałam... gdy odkrywam zagadkę wybucham śmiechem ;-)
I jak tu nie zostać na śniadaniu? :D
Później gra w robale i ruszam po 12:00.
Rano padało, gdy ruszam nie pada ale jest chłodno. Pożyczam bluzę od Wiktora i pedalę na wschód.
Helenka - Stolarzowice.
Tam sprawdzam jak idą pracę nad autostradą.

Autostrada ;-)© kosma100
Dalej Radzionków. Pięciolinia? :D

Pięciolinia?© kosma100
Dojeżdżam do Świerklańca

Świerklaniec© kosma100

Świerklaniec© kosma100

Świerklaniec© kosma100
Przypadkiem trafiam na bunkier - Wymysłów - bunkier Obszaru Warownego Śląsk.

Bunkier Obszaru Warownego "Śląsk" Wymysłów© kosma100
Natrafiam na całkiem dłuuuuuuuuuuuuugi dźwig

Dłuuugi... dźwig ;-)© kosma100
Dojeżdżam do Rogoźnika

Rogoźnik© kosma100

Rogoźnik© kosma100
Po drodze, w Rogoźniku napotykam całkiem ciekawy obiekt - niektórych może to zaciekawi ;-)

Rogoźnik© kosma100

Rogoźnik© kosma100

Rogoźnik© kosma100

Rogoźnik© kosma100

Rogoźnik© kosma100
Focę ruiny i jadę dalej. I tu błąd nawigacyjny :(
Jak ja mam dobrze jeździć w rajdach na orientację jak popełniam takie błędy?
Optymistyczny akcent w tej pomyłce jest taki, że trafiam na drugie jeziorko w Rogoźniku

Rogoźnik again© kosma100
Potem napotykam na polskie San Francisco

Polskie San Francisco© kosma100
Dalej: Góra Siewierska - Dąbie - Toporowice- Przeczyce.
Przeczyce ;)

Przeczyce© kosma100

Przeczyce© kosma100
Z Przeczyc na Pogorię (tutaj jest mi strasznie zimno i zastanawiam się czy nie jechać już do domu... ale postanawiam zwiedzić jeszcze Pogorię ;)
Pogoria IV

Pogoria IV© kosma100
Kolejna Trójka

Pogoria III© kosma100
Z Pogorii niestandardowo - przez Antoniów ;)
Szybka, świąteczna wizyta u Taty i dom.
Jak ja nie lubię świąt... ale te były nawet fajne a jutro... ;-)
* Cela nr 3 - "Droga do celu".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 72.95km
- Czas 03:49
- VAVG 19.11km/h
- VMAX 38.95km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze







