Wpisy archiwalne w kategorii
Do pracy / z pracy
Dystans całkowity: | 23039.43 km (w terenie 557.00 km; 2.42%) |
Czas w ruchu: | 1183:00 |
Średnia prędkość: | 19.51 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.20 km/h |
Liczba aktywności: | 721 |
Średnio na aktywność: | 32.00 km i 1h 38m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 12 października 2008
Kategoria Do pracy / z pracy, W oczojebnej kamizelce
Nocna masakra Kosmacza cz. IV...
Nie każdy krzyk rodzi łzy
Nie każdy szept musi szczerym być
Tysiące słów zatopionych w
Nocna masakra Kosmacza cz. IV...
Nie każdy krzyk rodzi łzy
Nie każdy szept musi szczerym być
Tysiące słów zatopionych w szkle
Gniew w dymie grał
Dławił młody lęk
Noc była dniem
Czas uciekał w snach
I wiara w Świat żeby Światem był
Złapać wiatr
Pokonać strach i być
Oszukać grzech
Okpić los i śnić
I zanim ktoś odnajdzie nas na dnie
Zawołać...
Nie każda z dróg
Zawsze prostą jest
Raz ślepy tor
Raz aleja kłamstw
Noc będzie dniem
Czas ucieknie snach
I wiara w Świat żeby Światem był
Złapać wiatr
Pokonać strach i być
Oszukać grzech
Okpić los i śnić
I zanim ktoś odnajdzie nas na dnie
Zawołać...
Złapałam wiatr...
pokonałam strach...
i jestem :D
Zapomniałam, że dzisiaj jest sobota i większość bawi się w sobotę do upadłego...
Jadąc zajarzyłam, że jest dosyć duży ruch jak na "po północy".
Większość napruta jak messerschmidty...
Troszkę się bałam... w tym przypadku to nawet zajebiaszcza kamizelka nie pomoże...
Troszkę ochraniał mnie mój osobisty ochroniarz, troszkę muzyka w uszach...
Troszkę się włóczyłam po osiedlu próbując kupić piwo (przy jednym ze sklepów stało za dużo miśków więc pojechałam do następnego :D).
Dojechałam :D
A tak wyglądam w światłach :D
W południe do pracy...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Nie każdy krzyk rodzi łzy
Nie każdy szept musi szczerym być
Tysiące słów zatopionych w szkle
Gniew w dymie grał
Dławił młody lęk
Noc była dniem
Czas uciekał w snach
I wiara w Świat żeby Światem był
Złapać wiatr
Pokonać strach i być
Oszukać grzech
Okpić los i śnić
I zanim ktoś odnajdzie nas na dnie
Zawołać...
Nie każda z dróg
Zawsze prostą jest
Raz ślepy tor
Raz aleja kłamstw
Noc będzie dniem
Czas ucieknie snach
I wiara w Świat żeby Światem był
Złapać wiatr
Pokonać strach i być
Oszukać grzech
Okpić los i śnić
I zanim ktoś odnajdzie nas na dnie
Zawołać...
Złapałam wiatr...
pokonałam strach...
i jestem :D
Zapomniałam, że dzisiaj jest sobota i większość bawi się w sobotę do upadłego...
Jadąc zajarzyłam, że jest dosyć duży ruch jak na "po północy".
Większość napruta jak messerschmidty...
Troszkę się bałam... w tym przypadku to nawet zajebiaszcza kamizelka nie pomoże...
Troszkę ochraniał mnie mój osobisty ochroniarz, troszkę muzyka w uszach...
Troszkę się włóczyłam po osiedlu próbując kupić piwo (przy jednym ze sklepów stało za dużo miśków więc pojechałam do następnego :D).
Dojechałam :D
A tak wyglądam w światłach :D
W południe do pracy...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 32.32km
- Czas 01:42
- VAVG 19.01km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 11 października 2008
Kategoria Do pracy / z pracy, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
jeżeli będę kiedykolwiek
politykiem czy idolem
milicjantem czy złodziejem
to mam tylko tę nadzieję
że po wojnie
jeżeli będę kiedykolwiek
politykiem czy idolem
milicjantem czy złodziejem
to mam tylko tę nadzieję
że po wojnie
jeżeli będę miał samochód
niech mi dupę wiózł na pochód
jeśli mnie się to przydarzy
to na pewno będzie to
po wojnie
a teraz walka, walka,
walka otwarta
otwarta walka o świat
walka, walka,
walka otwarta...
o świat
a teraz walka, walka,
walka otwarta
otwarta walka o świat
walka, walka,
walka otwarta...
o świat
pierdolona polityka,
pierdolony cały świat
pierdolona polityka,
pierdolony cały świat
tak, tak, tak,
tak - tak, tak, tak, tak!
Zachęcona po raz n-ty przez Darka Trójkątem Trzech Cesarzy pojechałam dzisiaj przed pracą by obejrzeć to specyficzne miejsce.
Pogoda cudna: słoneczko i dość wysoka temperatura, po prostu PIĘKNIE!!!
Ruszyłam z Mydlic w kierunku Auchan, czyli początek – tak jak standard do pracy. Następnie, na Środuli skręciłam w lewo i ulicą Franciszka Blachnickiego dojechałam do Braci Mieroszewskich, gdzie skręciłam, dla odmiany w prawo.
Potem było długo prosto przez Pekin, Klimontów, Dańdówkę, Bobrek, Niwkę. Wyjechałam na ulicy Orląt Lwowskich w Mysłowicach i tam wjechałam w ulicę Żeglarską w poszukiwaniu Trójkąta.
Najpierw była droga, potem była dróżka, następnie było troszkę błądzenia a na końcu pojawiła się błotna masakra.
Po przebiciu się przez błotko i ciężką do jazdy nawierzchnię, po wejściu na dość stromy nasyp oczom moim ukazuje się Trójkąt Trzech Cesarzy.
Pomnik
Schodki :D
Czarna Przemsza - rzeczywiście czarna :(
Mostek (I love mostki :D)
Obelisk again :)
Rowerek na tle pomnika :D
W drodze powrotnej natchnęłam się na znalezisko, hmm… czyżby Darek (djk71) z Andrzejem tu byli? :-)
Niestety dzisiejszą wizytę w miejscu Trójkąta zakończyłam tylko na odwiedzinach strony sosnowieckiej. Trzeba było pedalić do pracy. Następnym razem zwiedzę resztę :)
Mysłowice – Piasek – Szabelnia – Katowice Szopienice – Zawodzie.
Bardzo mi się podobało i cieszę się, że chciało mi się wcześniej wyjechać by popedalić gdzieś, nie tylko do pracy :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
politykiem czy idolem
milicjantem czy złodziejem
to mam tylko tę nadzieję
że po wojnie
jeżeli będę miał samochód
niech mi dupę wiózł na pochód
jeśli mnie się to przydarzy
to na pewno będzie to
po wojnie
a teraz walka, walka,
walka otwarta
otwarta walka o świat
walka, walka,
walka otwarta...
o świat
a teraz walka, walka,
walka otwarta
otwarta walka o świat
walka, walka,
walka otwarta...
o świat
pierdolona polityka,
pierdolony cały świat
pierdolona polityka,
pierdolony cały świat
tak, tak, tak,
tak - tak, tak, tak, tak!
Zachęcona po raz n-ty przez Darka Trójkątem Trzech Cesarzy pojechałam dzisiaj przed pracą by obejrzeć to specyficzne miejsce.
Pogoda cudna: słoneczko i dość wysoka temperatura, po prostu PIĘKNIE!!!
Ruszyłam z Mydlic w kierunku Auchan, czyli początek – tak jak standard do pracy. Następnie, na Środuli skręciłam w lewo i ulicą Franciszka Blachnickiego dojechałam do Braci Mieroszewskich, gdzie skręciłam, dla odmiany w prawo.
Potem było długo prosto przez Pekin, Klimontów, Dańdówkę, Bobrek, Niwkę. Wyjechałam na ulicy Orląt Lwowskich w Mysłowicach i tam wjechałam w ulicę Żeglarską w poszukiwaniu Trójkąta.
Najpierw była droga, potem była dróżka, następnie było troszkę błądzenia a na końcu pojawiła się błotna masakra.
Po przebiciu się przez błotko i ciężką do jazdy nawierzchnię, po wejściu na dość stromy nasyp oczom moim ukazuje się Trójkąt Trzech Cesarzy.
Pomnik
Schodki :D
Czarna Przemsza - rzeczywiście czarna :(
Mostek (I love mostki :D)
Obelisk again :)
Rowerek na tle pomnika :D
W drodze powrotnej natchnęłam się na znalezisko, hmm… czyżby Darek (djk71) z Andrzejem tu byli? :-)
Niestety dzisiejszą wizytę w miejscu Trójkąta zakończyłam tylko na odwiedzinach strony sosnowieckiej. Trzeba było pedalić do pracy. Następnym razem zwiedzę resztę :)
Mysłowice – Piasek – Szabelnia – Katowice Szopienice – Zawodzie.
Bardzo mi się podobało i cieszę się, że chciało mi się wcześniej wyjechać by popedalić gdzieś, nie tylko do pracy :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 24.54km
- Teren 4.00km
- Czas 01:21
- VAVG 18.18km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 10 października 2008
Kategoria W oczojebnej kamizelce, In the fog..., Do pracy / z pracy, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Nocna masakra Kosmacza cz. III
Myślę o tym, żeby wyjść już stąd
Powietrze tu nieświeże i niezdrowy swąd
Podróż się prze
Nocna masakra Kosmacza cz. III
Myślę o tym, żeby wyjść już stąd
Powietrze tu nieświeże i niezdrowy swąd
Podróż się przeciąga, lecz ty panuj nad sobą
Sprawdź, czy działa miecz, wracamy inną drogą
Wojny gwiezdne, wszystko możesz mieć
Wojny gwiezdne, wszystko możesz mieć
Wojny gwiezdne, wszystko możesz mieć
Wojny gwiezdne, wszystko możesz mieć
Obcy nas ścigają, lecz to dla mnie nic
Obi Wan Kenobi, on zawsze jest z nami
Niechaj moc będzie zawsze z tobą
Sprawdź, czy działa miecz, wracamy inną drogą
Wojny gwiezdne, wszystko możesz mieć
Wojny gwiezdne, wszystko możesz mieć
Wojny gwiezdne, wszystko możesz mieć
Wojny gwiezdne, wszystko możesz mieć
Fajnie się kręciło (niezła kadencja - specjal dla ćwiczącego kadencje Damianka :D) przy tym kawałku.
Powrót z pracy.
W oczojebnej kamizelce :-) fajnie się jechało, tak jakby odważniej, tak jakby kozacko :D
Mgła zaczęła się obok stoku narciarskiego na Środuli, przy zjeździe do Auchan mgła była przeraźliwa - widoczność była na góra 25 metrów, aż TIRowiec jechał z prędkością 30 km / h.
Na szczęście w połowie górki pod Makro mgła zniknęła :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Myślę o tym, żeby wyjść już stąd
Powietrze tu nieświeże i niezdrowy swąd
Podróż się przeciąga, lecz ty panuj nad sobą
Sprawdź, czy działa miecz, wracamy inną drogą
Wojny gwiezdne, wszystko możesz mieć
Wojny gwiezdne, wszystko możesz mieć
Wojny gwiezdne, wszystko możesz mieć
Wojny gwiezdne, wszystko możesz mieć
Obcy nas ścigają, lecz to dla mnie nic
Obi Wan Kenobi, on zawsze jest z nami
Niechaj moc będzie zawsze z tobą
Sprawdź, czy działa miecz, wracamy inną drogą
Wojny gwiezdne, wszystko możesz mieć
Wojny gwiezdne, wszystko możesz mieć
Wojny gwiezdne, wszystko możesz mieć
Wojny gwiezdne, wszystko możesz mieć
Fajnie się kręciło (niezła kadencja - specjal dla ćwiczącego kadencje Damianka :D) przy tym kawałku.
Powrót z pracy.
W oczojebnej kamizelce :-) fajnie się jechało, tak jakby odważniej, tak jakby kozacko :D
Mgła zaczęła się obok stoku narciarskiego na Środuli, przy zjeździe do Auchan mgła była przeraźliwa - widoczność była na góra 25 metrów, aż TIRowiec jechał z prędkością 30 km / h.
Na szczęście w połowie górki pod Makro mgła zniknęła :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 16.21km
- Czas 00:52
- VAVG 18.70km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 9 października 2008
Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;))), In the fog..., Do pracy / z pracy
Nocna masakra Kosmacza cz. II
Nocna masakra Kosmacza cz. II
I am a man who walks alone
And when I'm walking a dark road
At night or strolling through the park
When the light begins to change
I sometimes feel a little strange
A little anxious when it's dark
Fear of the dark, fear of the dark
I have constant fear that something's
always near
Fear of the dark, fear of the dark
I have a phobia that someone's
always there
Have you run your fingers down
the wall
And have you felt your neck skin crawl
When you're searching for the light?
Sometimes when you're scared
to take a look
At the corner of the room
You've sensed that something's
watching you
Have you ever been alone at night
Thought you heard footsteps behind
And turned around and no one's there?
And as you quicken up your pace
You find it hard to look again
Because you're sure there's
someone there
Watching horror films the night before
Debating witches and folklores
The unknown troubles on your mind
Maybe your mind is playing tricks
You sense, and suddenly eyes fix
On dancing shadows from behind
Fear of the dark, fear of the dark
I have constant fear that something's
always near
Fear of the dark, fear of the dark
I have a phobia that someone's
always there
When I'm walking a dark road
I am a man who walks alone
We mgle...
strasznej mgle...
Nie pamiętam kiedy się tak bałam...
Chyba wtedy...
Przyrzekam sobie i wszystkim zainteresowanym, że jutro kupuję w tesco kamizelkę odblaskową... masakra...
Mgła była okrutna – widoczność na 50 metrów, w porywach do 100 a ja sama bidulka, po 0:00 w nocy zapier..... na bike’u. Czy ja jestem normalna???
Z pracy...
To nie deszcz... to osiadająca na moim kasku mgła...
Zdjęcie z balkonu – nie oddaje tej mgły na drodze – między dwoma blisko usytuowanymi blokami mgła jest mniejsza...
Mimo tego, że było chłodno strasznie gorąco mi było i czułam zimny pot na plecach – adrenalina gotowała krew w moich żyłach ze strachu...
Po południu do pracy.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
I am a man who walks alone
And when I'm walking a dark road
At night or strolling through the park
When the light begins to change
I sometimes feel a little strange
A little anxious when it's dark
Fear of the dark, fear of the dark
I have constant fear that something's
always near
Fear of the dark, fear of the dark
I have a phobia that someone's
always there
Have you run your fingers down
the wall
And have you felt your neck skin crawl
When you're searching for the light?
Sometimes when you're scared
to take a look
At the corner of the room
You've sensed that something's
watching you
Have you ever been alone at night
Thought you heard footsteps behind
And turned around and no one's there?
And as you quicken up your pace
You find it hard to look again
Because you're sure there's
someone there
Watching horror films the night before
Debating witches and folklores
The unknown troubles on your mind
Maybe your mind is playing tricks
You sense, and suddenly eyes fix
On dancing shadows from behind
Fear of the dark, fear of the dark
I have constant fear that something's
always near
Fear of the dark, fear of the dark
I have a phobia that someone's
always there
When I'm walking a dark road
I am a man who walks alone
We mgle...
strasznej mgle...
Nie pamiętam kiedy się tak bałam...
Chyba wtedy...
Przyrzekam sobie i wszystkim zainteresowanym, że jutro kupuję w tesco kamizelkę odblaskową... masakra...
Mgła była okrutna – widoczność na 50 metrów, w porywach do 100 a ja sama bidulka, po 0:00 w nocy zapier..... na bike’u. Czy ja jestem normalna???
Z pracy...
To nie deszcz... to osiadająca na moim kasku mgła...
Zdjęcie z balkonu – nie oddaje tej mgły na drodze – między dwoma blisko usytuowanymi blokami mgła jest mniejsza...
Mimo tego, że było chłodno strasznie gorąco mi było i czułam zimny pot na plecach – adrenalina gotowała krew w moich żyłach ze strachu...
Po południu do pracy.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 31.90km
- Czas 01:38
- VAVG 19.53km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 8 października 2008
Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;))), Do pracy / z pracy
Nocna masakra Kosmacza cz. I
Nocna masakra Kosmacza cz. I
Powrót z pracy (nie - nie pomyliłam dat).
I do pracy - przed południem (nadgodziny...kasa, kasa, kasa.. ;D) hehehhehehe.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Powrót z pracy (nie - nie pomyliłam dat).
I do pracy - przed południem (nadgodziny...kasa, kasa, kasa.. ;D) hehehhehehe.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 31.61km
- Czas 01:41
- VAVG 18.78km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 7 października 2008
Kategoria Do pracy / z pracy, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Two minutes to midnight...
The killer's breed or the demon's seed,
The glamour, the fortune, the pain,
Go to war ag
Two minutes to midnight...
The killer's breed or the demon's seed,
The glamour, the fortune, the pain,
Go to war again, blood is freedom's stain,
But don't you pray for my soul anymore.
2 minutes to midnight
The hands that threaten doom.
2 minutes to midnight
To kill the unborn in the womb.
Rankiem Mydlice - Manhattan.
Później na odwrót :D
Po południu - do pracy.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
The killer's breed or the demon's seed,
The glamour, the fortune, the pain,
Go to war again, blood is freedom's stain,
But don't you pray for my soul anymore.
2 minutes to midnight
The hands that threaten doom.
2 minutes to midnight
To kill the unborn in the womb.
Rankiem Mydlice - Manhattan.
Później na odwrót :D
Po południu - do pracy.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 26.12km
- Czas 01:29
- VAVG 17.61km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 2 października 2008
Kategoria Do pracy / z pracy, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Nie pij Piotrek nie pij w piątek
piątek zły jest na początek
co z sobotą pracującą
będziesz chory na stojąco
n
Nie pij Piotrek nie pij w piątek
piątek zły jest na początek
co z sobotą pracującą
będziesz chory na stojąco
nie pij Piotrek nie pij w czwartek
picie w czwartek nic nie warte
coś się zdarzy przyjemnego
nic nie zapamiętasz z tego
pij w sobotę pij w niedzielę
na ulicy i w kościele
przypal sobie w każde święta
pal spokojnie leż i stękaj
nie pij Piotrek w poniedziałek
ty się na to nie nadajesz
w poniedziałek trzeba walczyć
po pijaku sił nie starczy
nie pij Piotrek nie pij w środę
w środę jedziesz samochodem
nie ujedziesz za daleko
jeszcze staniesz się kaleką
wtorek lepszy jest do picia
musisz przecież mieć coś z życia
pij we wtorek ile wlezie
a najlepiej po obiedzie
nie pij Piotrek o dziewiątej
pić tak wcześnie jest niemądrze
lepiej gdy się robi ciemno
kiedy jest już wszystko jedno
mówisz w głowie się gotuje
w sercu rwie się i kotłuje
nie bądź taki delikatny
twardy bądź jak Roman Bratny
wszystko dobrze jest do kiedy
nie narobisz sobie biedy
nie dość że dokoła nędza
ty się sam w tę nędzę wpędzasz
wypij trochę przed kolacją
żeby móc spokojnie zasnąć
jeśli jeszcze cię nie bierze
powiedz co ty na to szczerze
a Piotrek na to szczerze
ja wohl ja wohl ich liebe alkohol
Tak mi się przypomniała ta piosenka :D
Piosenka oczywiście dla pewnego Piotrka :D
Rankiem (nie za wczesnym) - do pracy.
Piździało jak w kieleckim. Hmmm ciekawe czy w kieleckim też będzie tak piździc?
Po południu - z pracy - nie standardowo, bo na przystanku w Katowicach spotkałam krzyczącego do mnie hose więc chwilkę pogadaliśmy ;) Aj! Jaki ten świat jest mały, dzięki Bike Stats ;)
Kto z BikeStatsowiczy / Bikestatsowiczek jedzie na Odyseję Świętokrzyską???
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
piątek zły jest na początek
co z sobotą pracującą
będziesz chory na stojąco
nie pij Piotrek nie pij w czwartek
picie w czwartek nic nie warte
coś się zdarzy przyjemnego
nic nie zapamiętasz z tego
pij w sobotę pij w niedzielę
na ulicy i w kościele
przypal sobie w każde święta
pal spokojnie leż i stękaj
nie pij Piotrek w poniedziałek
ty się na to nie nadajesz
w poniedziałek trzeba walczyć
po pijaku sił nie starczy
nie pij Piotrek nie pij w środę
w środę jedziesz samochodem
nie ujedziesz za daleko
jeszcze staniesz się kaleką
wtorek lepszy jest do picia
musisz przecież mieć coś z życia
pij we wtorek ile wlezie
a najlepiej po obiedzie
nie pij Piotrek o dziewiątej
pić tak wcześnie jest niemądrze
lepiej gdy się robi ciemno
kiedy jest już wszystko jedno
mówisz w głowie się gotuje
w sercu rwie się i kotłuje
nie bądź taki delikatny
twardy bądź jak Roman Bratny
wszystko dobrze jest do kiedy
nie narobisz sobie biedy
nie dość że dokoła nędza
ty się sam w tę nędzę wpędzasz
wypij trochę przed kolacją
żeby móc spokojnie zasnąć
jeśli jeszcze cię nie bierze
powiedz co ty na to szczerze
a Piotrek na to szczerze
ja wohl ja wohl ich liebe alkohol
Tak mi się przypomniała ta piosenka :D
Piosenka oczywiście dla pewnego Piotrka :D
Rankiem (nie za wczesnym) - do pracy.
Piździało jak w kieleckim. Hmmm ciekawe czy w kieleckim też będzie tak piździc?
Po południu - z pracy - nie standardowo, bo na przystanku w Katowicach spotkałam krzyczącego do mnie hose więc chwilkę pogadaliśmy ;) Aj! Jaki ten świat jest mały, dzięki Bike Stats ;)
Kto z BikeStatsowiczy / Bikestatsowiczek jedzie na Odyseję Świętokrzyską???
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 31.15km
- Teren 2.00km
- Czas 01:40
- VAVG 18.69km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 1 października 2008
Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;))), In the rain..., Do pracy / z pracy
Znów wstaję i po omacku dotykam ściany
Przechodzę poprzez pokój na wpół rozebrany
Gdy docieram do lustra, to już połowa drogi
Znów wstaję i po omacku dotykam ściany
Przechodzę poprzez pokój na wpół rozebrany
Gdy docieram do lustra, to już połowa drogi
Nie pozbędę się przez dzień dzisiejszy uczucia trwogi
Patrzy na mnie twarz z lustra. Jej oczy niebieskie
Nie dają mi zapomnieć, że ponoć jestem człowiekiem
Więc odchodzę od lustra i o tym nie pamiętam
Taki jestem od wczoraj. Czy to ubiór ten sam?
Oczy niebieskie mówia wprost:
Wczoraj wyjątkowo aktywna noc
Mrowie chodzi po głowie, światło słońca razi
Nie mam tyle siły, by się patrzeć odważyć
Brudne ręce od wczoraj i włosy. Dwa światy
Dnia i Nocy się łączą bez wieczornej toalety
Kładę się i po omacku opuszczam swoją ścianę
Ta metoda jest znana, czas zaleczy ranę
A sen wyleczy mnie i usunie spod powiek
Ból, co oczy niebieskie wpychają mi w głowę
Oczy niebieskie mówią wprost:
Wczoraj wyjątkowo aktywna noc...
Rankiem (bardzo wczesnym) - w deszczu :((( do pracy.
Po południu - z pracy - standardowo - było mi strasznie gorąco :)
Wieczorkiem na angielski ;D
Późnym wieczorkiem - z angielskiego - oj będzie ciężko :D
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Przechodzę poprzez pokój na wpół rozebrany
Gdy docieram do lustra, to już połowa drogi
Nie pozbędę się przez dzień dzisiejszy uczucia trwogi
Patrzy na mnie twarz z lustra. Jej oczy niebieskie
Nie dają mi zapomnieć, że ponoć jestem człowiekiem
Więc odchodzę od lustra i o tym nie pamiętam
Taki jestem od wczoraj. Czy to ubiór ten sam?
Oczy niebieskie mówia wprost:
Wczoraj wyjątkowo aktywna noc
Mrowie chodzi po głowie, światło słońca razi
Nie mam tyle siły, by się patrzeć odważyć
Brudne ręce od wczoraj i włosy. Dwa światy
Dnia i Nocy się łączą bez wieczornej toalety
Kładę się i po omacku opuszczam swoją ścianę
Ta metoda jest znana, czas zaleczy ranę
A sen wyleczy mnie i usunie spod powiek
Ból, co oczy niebieskie wpychają mi w głowę
Oczy niebieskie mówią wprost:
Wczoraj wyjątkowo aktywna noc...
Rankiem (bardzo wczesnym) - w deszczu :((( do pracy.
Po południu - z pracy - standardowo - było mi strasznie gorąco :)
Wieczorkiem na angielski ;D
Późnym wieczorkiem - z angielskiego - oj będzie ciężko :D
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 34.63km
- Czas 02:03
- VAVG 16.89km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 30 września 2008
Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;))), Do pracy / z pracy
Obudziłem się o północy
Mimo strachu otworzyłem oczy
Mimo lęku podniosłem głowę
Chciałem uciec, ale nie mogłem
Na tl
Obudziłem się o północy
Mimo strachu otworzyłem oczy
Mimo lęku podniosłem głowę
Chciałem uciec, ale nie mogłem
Na tle okna zobaczyłem postać
W prawej ręce coś ostrego niosła
Wokół głowy jasna aureola
Metalowy blask to chyba zbroja
Co to, kto to
Czy to sen czy jawa
Czy to moja chora wyobraźnia
Strach me serce ściskał oszalałe
W moim mózgu zapanował zamęt
Chciałem uciec, lecz bezwład mnie spętał
A tu zbliża się straszliwa ręka
Chciałem krzyczeć coś ścisnęło krtań
Jak uwolnić się z tej matni mam
Nagle światło rozpędziło cienie
To nie horror to tylko sumienie
Weszłam do sklepu z tanimi ciuchami rowerowymi. Jakie piękne łaszki rowerowe dookoła :D Zaczęłam grzebać, wybierać, przymierzać. Po czym przypomniałam sobie, że rower zostawiłam przed sklepem bez zapięcia. Wybiegam i...
NIE MA MOJEJ MERIDKI!!!
Coś ścisnęło mnie w klatce, nie mogę oddychać, zaczynam się dusić...
i na szczęście obudziłam się... z twarzą w poduszce :D
Ale koszmar!!!
Rankiem - tym razem ubrana w moją kurtkę z windstoperem ruszyłam, o wiele za późno, do pracy. Było mi za ciepło...
Jechało się ciężko... chyba nie mam siły ani kondycji, albo to przez te nowe gumy?
W ogóle - zakładanie tych gum wczoraj to była wielka porażka - jakieś takie ciężkie i twarde. Zakładając chyba zrobiłam dziurę w dętce... Musiałam załatać bo nie mam zapasu. Moje dętki to też obraz nędzy i rozpaczy - dzisiaj muszę kupić dętki, wymienić i nabić na stacji - wtedy będzie się lepiej jechac :D
Dlatego, ze wyjechałam za późno od połowy trasy zaczęłam mocniej cisnąć...
Zmęczyłam się :D
Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Chłopa(ka) dla wszystkich bikestats'owych Chłopaków :)
Każdy facet u mnie w pracy dostał od niewiast taki o to prezent :D (skądś to znam :D)
Po południu pojechałam po dętki i następnie na stację benzynową wymienić dętki i nadymać oponki ;D
WRZESIEŃ - nie opuściłam ani jednego dnia - wszystkie dni rowerowe :D
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Mimo strachu otworzyłem oczy
Mimo lęku podniosłem głowę
Chciałem uciec, ale nie mogłem
Na tle okna zobaczyłem postać
W prawej ręce coś ostrego niosła
Wokół głowy jasna aureola
Metalowy blask to chyba zbroja
Co to, kto to
Czy to sen czy jawa
Czy to moja chora wyobraźnia
Strach me serce ściskał oszalałe
W moim mózgu zapanował zamęt
Chciałem uciec, lecz bezwład mnie spętał
A tu zbliża się straszliwa ręka
Chciałem krzyczeć coś ścisnęło krtań
Jak uwolnić się z tej matni mam
Nagle światło rozpędziło cienie
To nie horror to tylko sumienie
Weszłam do sklepu z tanimi ciuchami rowerowymi. Jakie piękne łaszki rowerowe dookoła :D Zaczęłam grzebać, wybierać, przymierzać. Po czym przypomniałam sobie, że rower zostawiłam przed sklepem bez zapięcia. Wybiegam i...
NIE MA MOJEJ MERIDKI!!!
Coś ścisnęło mnie w klatce, nie mogę oddychać, zaczynam się dusić...
i na szczęście obudziłam się... z twarzą w poduszce :D
Ale koszmar!!!
Rankiem - tym razem ubrana w moją kurtkę z windstoperem ruszyłam, o wiele za późno, do pracy. Było mi za ciepło...
Jechało się ciężko... chyba nie mam siły ani kondycji, albo to przez te nowe gumy?
W ogóle - zakładanie tych gum wczoraj to była wielka porażka - jakieś takie ciężkie i twarde. Zakładając chyba zrobiłam dziurę w dętce... Musiałam załatać bo nie mam zapasu. Moje dętki to też obraz nędzy i rozpaczy - dzisiaj muszę kupić dętki, wymienić i nabić na stacji - wtedy będzie się lepiej jechac :D
Dlatego, ze wyjechałam za późno od połowy trasy zaczęłam mocniej cisnąć...
Zmęczyłam się :D
Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Chłopa(ka) dla wszystkich bikestats'owych Chłopaków :)
Każdy facet u mnie w pracy dostał od niewiast taki o to prezent :D (skądś to znam :D)
Po południu pojechałam po dętki i następnie na stację benzynową wymienić dętki i nadymać oponki ;D
WRZESIEŃ - nie opuściłam ani jednego dnia - wszystkie dni rowerowe :D
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 36.39km
- Czas 01:57
- VAVG 18.66km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 29 września 2008
Kategoria Do pracy / z pracy, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Bez kurtki, ubrana tylko
Bez kurtki, ubrana tylko w bluzkę, o godzinie 4:45, przy temperaturze 6,5 stopni... to nie był najlepszy pomysł...
Było zimno a nie mogłam się rozgrzać szybkim pedaleniem bo obawiałam się, że tylna opona tego nie wytrzyma :)
Po pracy uderzam po nowe oponki i może jeszcze coś :D
Po pracy - do rowerowego.
_______________________________________________
Edit
Posłuchałam się chłopaków - pewnie mają doświadczenie, jeżeli chodzi o gumy :D i zakupiłam nowe, wytrzymałe gumy.
Zbliża się Odyseja i nie chciałabym gdyby podczas takiej przygody pękła mi guma :D
Oto moje gumki:
A to "coś jeszcze" o którym wspomniałam rano - Asica nie zgadłaś ;p
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Było zimno a nie mogłam się rozgrzać szybkim pedaleniem bo obawiałam się, że tylna opona tego nie wytrzyma :)
Po pracy uderzam po nowe oponki i może jeszcze coś :D
Po pracy - do rowerowego.
_______________________________________________
Edit
Posłuchałam się chłopaków - pewnie mają doświadczenie, jeżeli chodzi o gumy :D i zakupiłam nowe, wytrzymałe gumy.
Zbliża się Odyseja i nie chciałabym gdyby podczas takiej przygody pękła mi guma :D
Oto moje gumki:
A to "coś jeszcze" o którym wspomniałam rano - Asica nie zgadłaś ;p
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 34.10km
- Czas 01:55
- VAVG 17.79km/h
- Aktywność Jazda na rowerze