Wpisy archiwalne w kategorii
Do pracy / z pracy
Dystans całkowity: | 23039.43 km (w terenie 557.00 km; 2.42%) |
Czas w ruchu: | 1183:00 |
Średnia prędkość: | 19.51 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.20 km/h |
Liczba aktywności: | 721 |
Średnio na aktywność: | 32.00 km i 1h 38m |
Więcej statystyk |
Piątek, 22 maja 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
W poszukiwaniu Blue Zoomersów :-)
O asfalt biją kroki
Ktoś noc rozdziera krzykiem
Na głucho bramę zamknął cieć
Policja się schowała
Mrok jak sen nieboszczyka
Nie mogę znaleźć drogi twej
Odnajdę każdy ślad i cień na murze
Przeszukam każdy dom piwnicę strych
Zajrzę pod każdy most przeczekam burzę
I choćby za sto lat odnajdę Cię
Szukałem w poniedziałek
We wtorek i w piątek
Przeleciał styczeń luty prysł
Ukradli mi pieniądze
Dostałem w mordę
Na tropie ciągle głodny wilk
Już nie wiem kogo szukam
I po co błądzę
W wiecznym pościgu zginął cel
i choć na oślep gnam
Po krętej drodze
Sam pęd już celem moim jest
Rankiem z nocki do domku - standardowo.
Już się miałam kłaść spać gdy tymczasem w Antyradio usłyszałam, że dzisiaj Blue Zoomersi "ukryli się" w Dąbrowie Górniczej, dwa razy nie trzeba było mi powtarzać - wsiadłam na rower i popedaliłam w poszukiwaniu "niebieskich".
A więc Mydlice - Centrum - Pogoria - osiedle Tysiąclecia (kapeć razy dwa)- Real (tam dorwałam Blue zoomersów). Zrobiłam foty i popedaliłam do salonu Mazdy. Okazało się, że upominki do odebrania w sobotę lub niedzielę, pojechałam więc do domku.
Trzeba było się ciut zdrzemnąć, bo wieczorem przyjechał JPbike :-)
Z pracy przywiozłam sobie coś takiego:
Blue zoomersi
A po południu wyszła piękna tęcza ;)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Ktoś noc rozdziera krzykiem
Na głucho bramę zamknął cieć
Policja się schowała
Mrok jak sen nieboszczyka
Nie mogę znaleźć drogi twej
Odnajdę każdy ślad i cień na murze
Przeszukam każdy dom piwnicę strych
Zajrzę pod każdy most przeczekam burzę
I choćby za sto lat odnajdę Cię
Szukałem w poniedziałek
We wtorek i w piątek
Przeleciał styczeń luty prysł
Ukradli mi pieniądze
Dostałem w mordę
Na tropie ciągle głodny wilk
Już nie wiem kogo szukam
I po co błądzę
W wiecznym pościgu zginął cel
i choć na oślep gnam
Po krętej drodze
Sam pęd już celem moim jest
Rankiem z nocki do domku - standardowo.
Już się miałam kłaść spać gdy tymczasem w Antyradio usłyszałam, że dzisiaj Blue Zoomersi "ukryli się" w Dąbrowie Górniczej, dwa razy nie trzeba było mi powtarzać - wsiadłam na rower i popedaliłam w poszukiwaniu "niebieskich".
A więc Mydlice - Centrum - Pogoria - osiedle Tysiąclecia (kapeć razy dwa)- Real (tam dorwałam Blue zoomersów). Zrobiłam foty i popedaliłam do salonu Mazdy. Okazało się, że upominki do odebrania w sobotę lub niedzielę, pojechałam więc do domku.
Trzeba było się ciut zdrzemnąć, bo wieczorem przyjechał JPbike :-)
Z pracy przywiozłam sobie coś takiego:
Trasówki wyprawy do Danii© kosma100
trasówka© kosma100
Blue zoomersi
Blue zoomersi - złapani przez kosmę100 ;)© kosma100
Blue zoomersi i Kosma© kosma100
A po południu wyszła piękna tęcza ;)
Tęcza (podwójna) nad blokowiskiem© kosma100
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 39.29km
- Czas 02:03
- VAVG 19.17km/h
- VMAX 38.00km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 21 maja 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
I wiem, że mogę, wiem, że mogę...
Upadam, wciąż upadam
I długo lecę w dół
Podnoszę, się podnoszę
Tak wiele muszę mieć sił
Barwy dnia - ja w nich tonę
Myśli wirują po głowie
Chcę się swobodnie unosić
Zrzucam tę betonowe buty
I wiem, że mogę
wiem, że mogę
choć mam pod skórą coś jakby strach
lecz mimo tego wiem , ze mogę
zanurzyć się w bezmiarze dnia
Rozpadasz się rozpadasz
jak kamień toczysz się
na nowo zbierasz w sobie
jak wiele w tobie jest sił
światło niech w tobie plonie
i myśli wirują po głowie
chcesz się swobodnie unosić
i zrzucasz te betonowe buty
I wiem, że mogę
wiem, że mogę
choć mam pod skórą coś jakby strach
lecz mimo tego wiem , ze mogę
zanurzyć się w bezmiarze dnia
Rankiem – powrót z nocki do domku.
I ręce pełne roboty: kończę stronę do pracy, kończę szczegóły mojej wyprawy, kupuję polewę czekoladową, obcinam Tatę, no i chyba pójdę się zdrzemnąć.
I wiem, że mogę, wiem, że mogę...
Za tydzień, o tej godzinie będę pedałować obładowana, za tydzień zaczynam „wielką przyprawę”, walkę sama z sobą – 24 dni pełne wrażeń – już nie mogę się doczekać :)
Wieczorem - do pracy - standardowo, no może nie za bardzo standardowo - obok stawików w Sosnowcu zostałam zaatakowana przez rój muszek, komarów albo innych obiektów latajacych... skutkiem czego nie muszę już jeść kolacji i wszystko mnie swędzi ;)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
I długo lecę w dół
Podnoszę, się podnoszę
Tak wiele muszę mieć sił
Barwy dnia - ja w nich tonę
Myśli wirują po głowie
Chcę się swobodnie unosić
Zrzucam tę betonowe buty
I wiem, że mogę
wiem, że mogę
choć mam pod skórą coś jakby strach
lecz mimo tego wiem , ze mogę
zanurzyć się w bezmiarze dnia
Rozpadasz się rozpadasz
jak kamień toczysz się
na nowo zbierasz w sobie
jak wiele w tobie jest sił
światło niech w tobie plonie
i myśli wirują po głowie
chcesz się swobodnie unosić
i zrzucasz te betonowe buty
I wiem, że mogę
wiem, że mogę
choć mam pod skórą coś jakby strach
lecz mimo tego wiem , ze mogę
zanurzyć się w bezmiarze dnia
Rankiem – powrót z nocki do domku.
I ręce pełne roboty: kończę stronę do pracy, kończę szczegóły mojej wyprawy, kupuję polewę czekoladową, obcinam Tatę, no i chyba pójdę się zdrzemnąć.
I wiem, że mogę, wiem, że mogę...
Za tydzień, o tej godzinie będę pedałować obładowana, za tydzień zaczynam „wielką przyprawę”, walkę sama z sobą – 24 dni pełne wrażeń – już nie mogę się doczekać :)
Wieczorem - do pracy - standardowo, no może nie za bardzo standardowo - obok stawików w Sosnowcu zostałam zaatakowana przez rój muszek, komarów albo innych obiektów latajacych... skutkiem czego nie muszę już jeść kolacji i wszystko mnie swędzi ;)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 32.07km
- Czas 01:36
- VAVG 20.04km/h
- VMAX 37.10km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 20 maja 2009
Kategoria Czarna lista kierowców bałwanów, Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Rankiem z pracy
Wybrałem Cię spośród milionów
Wybrałem tak jak mogłem wtedy - najlepiej
Wpuściłem Cię do swego domu
Nie myślałem o tym co gdzie i kiedy
Ten dzień przywitał nas ulewą
W tym wietrze z syfu z listopada
Uciekłaś wtedy moją stroną lewą
To jeszcze jest głupota, czy już zdrada
Czy myślałaś o tym co się może stać między nami dwojgiem
Tu stać się może coś nowego
Czy myślałaś o tym co się może stać między nami dwojgiem
Tu stać się może coś strasznego
Ten uśmiech Twój każdego ranka
Przypomnę sobie będąc w biedzie
Byłaś mi matką i kochanką
Dziewczyno bez zęba na przedzie
Zrobiłaś to co zrobić chciałaś
Kto dobrze wie nie musi pytać nic
Przyszłaś, ujrzałaś i wygrałaś
Zostałem tak jak stałem zupełnie sam
Czy myślałaś o tym co się stać może między nami dwojgiem
Tu stać się może coś nowego
Czy myślałaś o tym co się stać może między nami dwojgiem
Tu stać się może coś strasznego
To już jest koniec tej groteski
Autobus życia jednak dalej jedzie
Będę pamiętać Cię do grobowej deski
Dziewczyno bez zęba na przedzie
Wybrałem Cię spośród milionów
Wybrałem tak jak mogłem wtedy
Wpuściłem Cię do swego domu
Nie myślałem o tym co, gdzie i kiedy
Czy myślałaś o tym co się stać może między nami dwojgiem
Tu stać się może coś nowego
Czy myślałaś o tym co się stać może między nami dwojgiem
Tu stać się może coś strasznego
Czy myślałaś o tym co się stać może między nami dwojgiem
Tu stać się może coś nowego
Słuchaj, słuchaj, słuchaj mnie jeszcze
Tu stało się przecież coś dobrego
Rankiem - z pracy do domku - standardowo.
Z jednym incydentem, ale nawet nie chce mi się o tym pisać :)
Wieczorem (późnym) do pracy - standardowo.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Wybrałem tak jak mogłem wtedy - najlepiej
Wpuściłem Cię do swego domu
Nie myślałem o tym co gdzie i kiedy
Ten dzień przywitał nas ulewą
W tym wietrze z syfu z listopada
Uciekłaś wtedy moją stroną lewą
To jeszcze jest głupota, czy już zdrada
Czy myślałaś o tym co się może stać między nami dwojgiem
Tu stać się może coś nowego
Czy myślałaś o tym co się może stać między nami dwojgiem
Tu stać się może coś strasznego
Ten uśmiech Twój każdego ranka
Przypomnę sobie będąc w biedzie
Byłaś mi matką i kochanką
Dziewczyno bez zęba na przedzie
Zrobiłaś to co zrobić chciałaś
Kto dobrze wie nie musi pytać nic
Przyszłaś, ujrzałaś i wygrałaś
Zostałem tak jak stałem zupełnie sam
Czy myślałaś o tym co się stać może między nami dwojgiem
Tu stać się może coś nowego
Czy myślałaś o tym co się stać może między nami dwojgiem
Tu stać się może coś strasznego
To już jest koniec tej groteski
Autobus życia jednak dalej jedzie
Będę pamiętać Cię do grobowej deski
Dziewczyno bez zęba na przedzie
Wybrałem Cię spośród milionów
Wybrałem tak jak mogłem wtedy
Wpuściłem Cię do swego domu
Nie myślałem o tym co, gdzie i kiedy
Czy myślałaś o tym co się stać może między nami dwojgiem
Tu stać się może coś nowego
Czy myślałaś o tym co się stać może między nami dwojgiem
Tu stać się może coś strasznego
Czy myślałaś o tym co się stać może między nami dwojgiem
Tu stać się może coś nowego
Słuchaj, słuchaj, słuchaj mnie jeszcze
Tu stało się przecież coś dobrego
Rankiem - z pracy do domku - standardowo.
Z jednym incydentem, ale nawet nie chce mi się o tym pisać :)
Wieczorem (późnym) do pracy - standardowo.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 32.27km
- Czas 01:36
- VAVG 20.17km/h
- VMAX 35.40km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 16 maja 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;))), W oczojebnej kamizelce
Jak malowany ptak...
Za oknem żywi ludzie, inny wymiar, inne życie.
Czy wiesz, jak ciężko jest
Walczyć z każdym nowym dniem,
Każdej nocy modlić się o bezpieczny, spokojny sen.
Bez nadziei i bez szans spojrzeć w karty mówiąc pas
Czy przyjmiesz mnie mój Boże,
kiedy odejść przyjdzie czas?
Czy podasz mi swą rękę?
A może będziesz się bał,
będziesz się bał...
Za oknem wrzeszczą ludzie,
Szybę stłukł rzucony kamień.
Czy wiesz jak czuję się,
Gdy wy objęciach trzymam śmierć?
Gdy wyrok napisany w lekarza oczach szklanych.
Gdy lecę, lecę tak, jak ten malowany ptak.
Czy przyjmiesz mnie mój Boże...
Za oknem wrzeszczą ludzie...
Czy przyjmiesz mnie mój Boże...
Rankiem lekkie odgruzowanie mieszkania.
Następnie dowiedziałam się, że jednak nie spotkam się z Huraganem pędzącym z Gliwic do Dąbrowy Górniczej - szkoda :( - innym razem "przecioram" "Chłopaków" po okolicznych zakamarkach :-)
Do pracy - nie standardowo, pojechałam przez Będzin, Czeladź, następnie w Czeladzi skrótem przez działki i pola wyjechałam w Siemianowicach Ślaskich, potem przez rondo i dalej już ścieżką do pracy.
Miałam iskierkę nadzieji, że po drodze spotkam Huraganów ale niestety nie udało się - pewnie siedzieli już na Pogorii.
Niebo straszy. Nie zmokłam - zaczęło padać jak już siedziałam w pracy - mam nadzieję, że wypada się do 22:00.
Powrót z pracy o 22:25 - trochę się zagadałam ;-)
W Sosnowcu przeżyłam chwilę grozy - jakieś 2 zawały i 3 wylewy...
Jadę sobie na drodze do Auchana (zjechałam w lewo z dwupasmówki). Przede mną lekki łuk w lewo. Z naprzeciwka jedzie taksówka, na łuku nie skręca tylko jedzie wprost na mnie... nie mam gdzie uciekać - z prawej wysoki krawężnik i zaraz barierki, zrobiło mi się słabo - czuję jak ręce i nogi mam jak z waty...
Gościu w ostatnim momencie (jakieś 30 metrów) odbił - nie wiem czy usnął czy dla niego to był dobry żart... ja wymiękłam, myślałam, że zemdleję ze strachu...
W domu byłam z opóźnieniem - około 23:15.
Na ulicy niestety dało się odczuć, że sobota :/
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Czy wiesz, jak ciężko jest
Walczyć z każdym nowym dniem,
Każdej nocy modlić się o bezpieczny, spokojny sen.
Bez nadziei i bez szans spojrzeć w karty mówiąc pas
Czy przyjmiesz mnie mój Boże,
kiedy odejść przyjdzie czas?
Czy podasz mi swą rękę?
A może będziesz się bał,
będziesz się bał...
Za oknem wrzeszczą ludzie,
Szybę stłukł rzucony kamień.
Czy wiesz jak czuję się,
Gdy wy objęciach trzymam śmierć?
Gdy wyrok napisany w lekarza oczach szklanych.
Gdy lecę, lecę tak, jak ten malowany ptak.
Czy przyjmiesz mnie mój Boże...
Za oknem wrzeszczą ludzie...
Czy przyjmiesz mnie mój Boże...
Rankiem lekkie odgruzowanie mieszkania.
Następnie dowiedziałam się, że jednak nie spotkam się z Huraganem pędzącym z Gliwic do Dąbrowy Górniczej - szkoda :( - innym razem "przecioram" "Chłopaków" po okolicznych zakamarkach :-)
Do pracy - nie standardowo, pojechałam przez Będzin, Czeladź, następnie w Czeladzi skrótem przez działki i pola wyjechałam w Siemianowicach Ślaskich, potem przez rondo i dalej już ścieżką do pracy.
Miałam iskierkę nadzieji, że po drodze spotkam Huraganów ale niestety nie udało się - pewnie siedzieli już na Pogorii.
Niebo straszy. Nie zmokłam - zaczęło padać jak już siedziałam w pracy - mam nadzieję, że wypada się do 22:00.
Powrót z pracy o 22:25 - trochę się zagadałam ;-)
W Sosnowcu przeżyłam chwilę grozy - jakieś 2 zawały i 3 wylewy...
Jadę sobie na drodze do Auchana (zjechałam w lewo z dwupasmówki). Przede mną lekki łuk w lewo. Z naprzeciwka jedzie taksówka, na łuku nie skręca tylko jedzie wprost na mnie... nie mam gdzie uciekać - z prawej wysoki krawężnik i zaraz barierki, zrobiło mi się słabo - czuję jak ręce i nogi mam jak z waty...
Gościu w ostatnim momencie (jakieś 30 metrów) odbił - nie wiem czy usnął czy dla niego to był dobry żart... ja wymiękłam, myślałam, że zemdleję ze strachu...
W domu byłam z opóźnieniem - około 23:15.
Na ulicy niestety dało się odczuć, że sobota :/
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 37.50km
- Czas 01:51
- VAVG 20.27km/h
- VMAX 38.70km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 15 maja 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Aniołowie jeśli tylko są kryją się w metalowych bunkrach
Aniołowie jeśli tylko są
Kryją się w metalowych bunkrach
Takie listy szybko drą
Chcą mnie dziś, chcą mnie widzieć jutro
Paru kumpli już tam jest
Mówią, że krzyżyk piecze w usta
Nauczeni nie bać się
Tylko coś nie pozwala usnąć
Zawsze iść - rozkaz, który mam we krwi
Małą wojnę w sobie mieć
Z każdym z was walczyć do utraty tchu
I bez słów...
Mogę zwalić ciebie z nóg
Wrogu mój, co wykrzywiasz usta
Nie przepraszaj, tylko wstań
Nigdy już nie zobaczysz lustra
Ludzie są po to, żeby żyć i tańczyć
Ludzie są po to, żeby mogli walczyć
Ludzie są i nie będą nigdy lepsi
Ludzie są...
Tacy są...
Ktoś zapłacił za twój ból
Za szampana łyk
Od tej chwili będziesz mój
Nie odwracaj się
Patrz mi w oczy, patrz
Rankiem - do Brata - Mydlice - centrum - Brodway - Manhattan.
Po południu - do pracy: Manhattan - centrum - Mydlice - Makro - Sosnowiec - Katowice.
Od Sosnowca (skręt na stawiki) jakiś biker siedział mi na kole :-) jakoś lekko mi się wtedy jechało - 28/30 km/h non stop.
Biker utrzymał się do Katowic, następnie ja skręciłam na ścieżkę rowerową, on pojechał asfaltem...
Późnym wieczorem - z pracy - standardowo, jak na piątek to kierowcy wyglądali i zachowywali się jak by byli trzeźwi :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
Kryją się w metalowych bunkrach
Takie listy szybko drą
Chcą mnie dziś, chcą mnie widzieć jutro
Paru kumpli już tam jest
Mówią, że krzyżyk piecze w usta
Nauczeni nie bać się
Tylko coś nie pozwala usnąć
Zawsze iść - rozkaz, który mam we krwi
Małą wojnę w sobie mieć
Z każdym z was walczyć do utraty tchu
I bez słów...
Mogę zwalić ciebie z nóg
Wrogu mój, co wykrzywiasz usta
Nie przepraszaj, tylko wstań
Nigdy już nie zobaczysz lustra
Ludzie są po to, żeby żyć i tańczyć
Ludzie są po to, żeby mogli walczyć
Ludzie są i nie będą nigdy lepsi
Ludzie są...
Tacy są...
Ktoś zapłacił za twój ból
Za szampana łyk
Od tej chwili będziesz mój
Nie odwracaj się
Patrz mi w oczy, patrz
Rankiem - do Brata - Mydlice - centrum - Brodway - Manhattan.
Po południu - do pracy: Manhattan - centrum - Mydlice - Makro - Sosnowiec - Katowice.
Od Sosnowca (skręt na stawiki) jakiś biker siedział mi na kole :-) jakoś lekko mi się wtedy jechało - 28/30 km/h non stop.
Biker utrzymał się do Katowic, następnie ja skręciłam na ścieżkę rowerową, on pojechał asfaltem...
Późnym wieczorem - z pracy - standardowo, jak na piątek to kierowcy wyglądali i zachowywali się jak by byli trzeźwi :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 42.46km
- Czas 01:58
- VAVG 21.59km/h
- VMAX 42.30km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 14 maja 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), Na trzech kółkach :), Ponad 50 km ;), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Powrót do szarej rzeczywistości z krótkiej acz treściwej powsinogowej wycieczki ;-)
Czasem czuję się jak wypuszczony z lasu
Maniakalny zabójca straconego czasu
Ktoś dookoła wyglądał kiedyś groźnie
Dziś ostatnie drzewa szumią żałośnie
Na wielkich parkingach wypalonych słońcem
Metalowe robaki zaprzątnięte tańcem
Ale też żelazny gąszcz wygląda inaczej
Niczym pożałowania godny rozpaczy
Nie jestem konsumentem mieszczącym się w standardzie
Nie jestem gatunkiem skazanym na wymarcie
Nie jestem obiektem medialnego hałasu
Jestem nielegalnym zabójcą czasu!
Miasto cierpi przy każdym oddechu
Czeka na wieczór wśród zgiełku i pośpiechu
Ja niczym przywódca tajemnej frakcji
Jestem gotowy do rozpaczliwych akcji
Tyle jest miejsc od których uciekam
Tam oczy wolą patrzeć na drugiego człowieka
Zraniona dusza podąża moim śladem
chroniąc rozum przed zupełnym rozpadem.
Nie jestem konsumentem mieszczącym się w standardzie
Nie jestem gatunkiem skazanym na wymarcie
Nie jestem obiektem medialnego hałasu
Jestem nielegalnym zabójcą czasu!
Zegary odmierzają chwile już zużyte
Od razu stare, choć dopiero przeżyte
Teraz niepotrzebne, właśnie przetrawione
Na śmietnik historii zostają wywalone
Nie mogę na to patrzeć zupełnie bez żalu,
Wiele rzeczy dzieje się bez mojego udziału
Wtedy czuję się jak wypuszczony z lasu
Manakalny zabójca straconego czasu
Rankiem (wczesnym) obudził mnie budzik, później drugi, no to trzeba było się zwlec z ciepłego łóżeczka i udać się z kosmicznej, powsinogowej tułaczki do domku.
Zatem: Helenka – Bytom – Siemianowice Śl. – Czeladź – Będzin – D.G.
Miałam już dość wszystkiego w Rokitnicy (jakieś 2 km od ruszenia) z powodu zamarznięcia całkowitego na zjeździe Helenka – Rokitnica.
Nie pamiętam kiedy tak zamarzłam…
No ale cóż – życie to nie rurka z kremem – trzeba było popedalić z przyczepką do domku.
Po gorącej kąpieli, chwili na BS trzeba było ruszyć do pracy.
Do pracy – standardowo, w końcu bez przyczepki.
Wyjechałam o wiele za późno (o 11:18), ponieważ ważniejsze było zrobienie wpisu I, wpisu II na BS niż udanie się do pracy :) - w pracy byłam o 12:02 – nowy rekord podróży do pracy.
Bez przyczepki jechało się jak na skrzydłach.
Muszę trochę pojeździć tu i ówdzie z przyczepką, bo po wczorajszym mam małe zakwasy.
Wieczorem - powrót do domku - standardowo ale powoli, bo 5 minut przed wyjściem zjadłam pizzę z sosem czosnkowym i nie miałam siły szybciej kręcić ;)
Po drodze zajrzałam do skrzynki pocztowej - HURRRAAAA!!!!! - takie cóś tam znalazłam ;) (Benasek - dzięki :))
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
Maniakalny zabójca straconego czasu
Ktoś dookoła wyglądał kiedyś groźnie
Dziś ostatnie drzewa szumią żałośnie
Na wielkich parkingach wypalonych słońcem
Metalowe robaki zaprzątnięte tańcem
Ale też żelazny gąszcz wygląda inaczej
Niczym pożałowania godny rozpaczy
Nie jestem konsumentem mieszczącym się w standardzie
Nie jestem gatunkiem skazanym na wymarcie
Nie jestem obiektem medialnego hałasu
Jestem nielegalnym zabójcą czasu!
Miasto cierpi przy każdym oddechu
Czeka na wieczór wśród zgiełku i pośpiechu
Ja niczym przywódca tajemnej frakcji
Jestem gotowy do rozpaczliwych akcji
Tyle jest miejsc od których uciekam
Tam oczy wolą patrzeć na drugiego człowieka
Zraniona dusza podąża moim śladem
chroniąc rozum przed zupełnym rozpadem.
Nie jestem konsumentem mieszczącym się w standardzie
Nie jestem gatunkiem skazanym na wymarcie
Nie jestem obiektem medialnego hałasu
Jestem nielegalnym zabójcą czasu!
Zegary odmierzają chwile już zużyte
Od razu stare, choć dopiero przeżyte
Teraz niepotrzebne, właśnie przetrawione
Na śmietnik historii zostają wywalone
Nie mogę na to patrzeć zupełnie bez żalu,
Wiele rzeczy dzieje się bez mojego udziału
Wtedy czuję się jak wypuszczony z lasu
Manakalny zabójca straconego czasu
Rankiem (wczesnym) obudził mnie budzik, później drugi, no to trzeba było się zwlec z ciepłego łóżeczka i udać się z kosmicznej, powsinogowej tułaczki do domku.
Zatem: Helenka – Bytom – Siemianowice Śl. – Czeladź – Będzin – D.G.
Miałam już dość wszystkiego w Rokitnicy (jakieś 2 km od ruszenia) z powodu zamarznięcia całkowitego na zjeździe Helenka – Rokitnica.
Nie pamiętam kiedy tak zamarzłam…
No ale cóż – życie to nie rurka z kremem – trzeba było popedalić z przyczepką do domku.
Po gorącej kąpieli, chwili na BS trzeba było ruszyć do pracy.
Do pracy – standardowo, w końcu bez przyczepki.
Wyjechałam o wiele za późno (o 11:18), ponieważ ważniejsze było zrobienie wpisu I, wpisu II na BS niż udanie się do pracy :) - w pracy byłam o 12:02 – nowy rekord podróży do pracy.
Bez przyczepki jechało się jak na skrzydłach.
Muszę trochę pojeździć tu i ówdzie z przyczepką, bo po wczorajszym mam małe zakwasy.
Wieczorem - powrót do domku - standardowo ale powoli, bo 5 minut przed wyjściem zjadłam pizzę z sosem czosnkowym i nie miałam siły szybciej kręcić ;)
Po drodze zajrzałam do skrzynki pocztowej - HURRRAAAA!!!!! - takie cóś tam znalazłam ;) (Benasek - dzięki :))
karta telefoniczna© kosma100
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 64.50km
- Czas 03:10
- VAVG 20.37km/h
- VMAX 41.20km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 11 maja 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, In the rain..., Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Tańcząca z chmurami...
Poranne zorze, poranne zorze
Gdy idę w Sopocie nad morzem
Po plaży brudno-piaskowej
Bałtyk śmierdzi ropą naftową
Poranne chodniki
Gdy idę, nie rozmawiam z nikim
Jak jest w niedzielę nad ranem
Po sobotnich balach chodniki zarzygane
Polska
Mieszkam w Polsce
Mieszkam w Polsce
Mieszkam tu, tu, tu, tu
Koncerty popołudniowe
Pełne bezmózgów w służbie porządkowej
Patrzą wokoło, bo swędzą ich recę
Kochają bić coraz więcej i więcej
Znowu wieczorne przygody
Gdy wchodzę na kamienne schody
Zaczepia mnie pijanych meneli wielu
Jutro spotkają się w kościele
Polska
Mieszkam w Polsce
Mieszkam w Polsce
Mieszkam tu, tu, tu, tu
Nocne sklepy z mlekiem
I patrzę, co się dzieje pod sklepem
Tłum przystawia komuś do twarzy pięści
Żądają dla niego kary śmierci
Znowu poranne pociągi
Ja stoję i patrzę na mundurowe dziwolągi
Czy byłeś kiedyś w Kutnie na dworcu w nocy
Jest tak brudno i brzydko, że pękają oczy
Polska
Mieszkam w Polsce
Mieszkam w Polsce
Mieszkam tu, tu, tu, tu
Nocne sklepy z mlekiem
I patrzę, co się dzieje pod sklepem
Tłum przystawia komuś do twarzy pięści
Żądają dla niego kary śmierci
Znowu poranne pociągi
Ja stoję i patrzę na mundurowe dziwolągi
Czy byłeś kiedyś u nas na dworcu w nocy
Jest tak brudno i brzydko, że pękają oczy, oczy, oczy
Polska
Mieszkam w Polsce
Mieszkam w Polsce
Mieszkam tu, tu, tu, tu
Tu, tu, tu, tu, tu, tu, tu, tu ...
Rankiem – do pracy – standardowo, no może trochę szybciej, bo ostatnim standardem – za późno wyjechałam.
Szczytem wyrafinowania i opanowania techniki prowadzenia pojazdów mechanicznych wykazała się pewna istota (płci żeńskiej) wyprzedzając mnie na 2 metry przed skrzyżowaniem i skręcając gwałtownie w lewo (jechałam lewym pasem i skręcałam na tym skrzyżowaniu w lewo).
Gdy ta „miszczyni” kierownicy zatrzymała się na światłach, podjechałam pod jej szybę i „wymownie” popatrzyłam na nią - oczy miałam jak 5 złotych.... nie zrozumiała, pewnie pomyślała, że jestem na coś chora skoro mam tak wielkie oczy...
Po pracy – do domku – uciekając przed chmurami i deszczem. Skropiło mnie tylko trochę.
Wieczorkiem, w deszczu do Znajomych. Miałam nie jechać bo lało i była burza ale ciężarnej się nie odmawia :]
Późnym wieczorkiem – powrót do domku.
No i pochwalę się moim zakupem - wiadomo gdzie mi się przyda :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
Gdy idę w Sopocie nad morzem
Po plaży brudno-piaskowej
Bałtyk śmierdzi ropą naftową
Poranne chodniki
Gdy idę, nie rozmawiam z nikim
Jak jest w niedzielę nad ranem
Po sobotnich balach chodniki zarzygane
Polska
Mieszkam w Polsce
Mieszkam w Polsce
Mieszkam tu, tu, tu, tu
Koncerty popołudniowe
Pełne bezmózgów w służbie porządkowej
Patrzą wokoło, bo swędzą ich recę
Kochają bić coraz więcej i więcej
Znowu wieczorne przygody
Gdy wchodzę na kamienne schody
Zaczepia mnie pijanych meneli wielu
Jutro spotkają się w kościele
Polska
Mieszkam w Polsce
Mieszkam w Polsce
Mieszkam tu, tu, tu, tu
Nocne sklepy z mlekiem
I patrzę, co się dzieje pod sklepem
Tłum przystawia komuś do twarzy pięści
Żądają dla niego kary śmierci
Znowu poranne pociągi
Ja stoję i patrzę na mundurowe dziwolągi
Czy byłeś kiedyś w Kutnie na dworcu w nocy
Jest tak brudno i brzydko, że pękają oczy
Polska
Mieszkam w Polsce
Mieszkam w Polsce
Mieszkam tu, tu, tu, tu
Nocne sklepy z mlekiem
I patrzę, co się dzieje pod sklepem
Tłum przystawia komuś do twarzy pięści
Żądają dla niego kary śmierci
Znowu poranne pociągi
Ja stoję i patrzę na mundurowe dziwolągi
Czy byłeś kiedyś u nas na dworcu w nocy
Jest tak brudno i brzydko, że pękają oczy, oczy, oczy
Polska
Mieszkam w Polsce
Mieszkam w Polsce
Mieszkam tu, tu, tu, tu
Tu, tu, tu, tu, tu, tu, tu, tu ...
Rankiem – do pracy – standardowo, no może trochę szybciej, bo ostatnim standardem – za późno wyjechałam.
Szczytem wyrafinowania i opanowania techniki prowadzenia pojazdów mechanicznych wykazała się pewna istota (płci żeńskiej) wyprzedzając mnie na 2 metry przed skrzyżowaniem i skręcając gwałtownie w lewo (jechałam lewym pasem i skręcałam na tym skrzyżowaniu w lewo).
Gdy ta „miszczyni” kierownicy zatrzymała się na światłach, podjechałam pod jej szybę i „wymownie” popatrzyłam na nią - oczy miałam jak 5 złotych.... nie zrozumiała, pewnie pomyślała, że jestem na coś chora skoro mam tak wielkie oczy...
Po pracy – do domku – uciekając przed chmurami i deszczem. Skropiło mnie tylko trochę.
Wieczorkiem, w deszczu do Znajomych. Miałam nie jechać bo lało i była burza ale ciężarnej się nie odmawia :]
Późnym wieczorkiem – powrót do domku.
No i pochwalę się moim zakupem - wiadomo gdzie mi się przyda :)
Namiot i ręcznik szybkoschnący :)© kosma100
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 39.28km
- Czas 01:55
- VAVG 20.49km/h
- VMAX 36.20km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 9 maja 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Do pracy...
Kiedy wszystko się wali i kończy się świat a depresja zamraża jak zima
Kiedy wszyscy są obcy i warczą jak psy, martwa rozpacz ogłupia i gryzie
Ani kroku do przodu, stary sztandar jak strzęp, wzniosłe słowa brzmią pusto jak kpina
Oczy nie chcą zapłakać - widać szkoda im łez, a pociągu nie można zatrzymać.
Dobranoc...nadchodzi mrok okrywa dobro i zło.
Dobranoc króluje mrok, umarły radość i złość.
Ostatnia noc, ostatni pociąg…
Jutro kopia sprzed wczoraj, bezmyślne dni, jednakowym rytmem przepłyną,
Powielane uczucia, zatrucie krwi, gęstą papką z głupoty i śliny,
Stary zegar szaleje gmatwając czas, oszukuje kradnąc minuty,
Płynę z czasem pod wiatr, błędnym kursem jak liść, opętany, żałosny, okrutny.
Dobranoc...nadchodzi mrok okrywa dobro i zło
Dobranoc króluje mrok umarły radość i złość
Ostatnia noc, ostatni pociąg
Te straszliwe decyzje, które trzeba pchnąć
W sprawach błahych, nudnych i zwykłych
Wszyscy bliscy są obcy, wrogowie to dno, jak tu uciec odpłynąć i zniknąć?
Nie odejdę w nieznane, nie wtopię się w tło, brak odwagi jest gorszy od śmierci.
Płynę z moją depresją, szarą rzeką i klnę swą bezradność, obłudę i śmieszność.
Dobranoc...nadchodzi mrok okrywa dobro i zło
Dobranoc króluje mrok umarły radość i złość
Ostatnia noc ostatni pociąg
Rankiem nie miałam czasu na rowerek, bo musiałam umyć okna i trochę odgruzować mieszkanie...
To, co zauważyłam podczas mycia okien:
Pan idzie z psem. Pies do małych ras nie należy (owczarek niemiecki wielkości małej krówki), pies idzie bez smyczy i bez kagańca. Wchodzi na plac zabaw dla dzieci (pan oddalony o jakieś 15 metrów od niego). Pies załatwia swoja "grubszą" potrzebę 1 metr od huśtawki.
Pies nie jest mały więc to, co wydalił także do małych nie należy.
Pan spokojnie czeka na psa.
Wtem do huśtawki zbliża się mężczyzna z kobietą. Właściciel psa odwraca się i powoli podąża chodnikiem w drugim kierunku (udaje, że pies nie należy do niego).
NO COMMENTS...
Do pracy - standardowo.
Z pracy - standardowo, no może z lekką nutką albo promilem obawy, że jakiś zapromilony kierowca zrobi mi z tyłka garaż (w najlepszym wypadku). Ubrana więc w oczo.... kamizelkę, po 22:00 popedaliłam do domku (Katowice - Dąbrowa Górnicza).
W centrum Sosnowca, na światłach widziałam chłopaka i dziewczynę na rowerach (dziewczyna na miejskim, chłopak na góralu)... może to jacyś bikestatsowicze? :D
A tu plan mojej wyprawy ;))) Już nie mogę się doczekać ;-)
Pozdrawiam wszytkich tu zaglądających :)
Kiedy wszyscy są obcy i warczą jak psy, martwa rozpacz ogłupia i gryzie
Ani kroku do przodu, stary sztandar jak strzęp, wzniosłe słowa brzmią pusto jak kpina
Oczy nie chcą zapłakać - widać szkoda im łez, a pociągu nie można zatrzymać.
Dobranoc...nadchodzi mrok okrywa dobro i zło.
Dobranoc króluje mrok, umarły radość i złość.
Ostatnia noc, ostatni pociąg…
Jutro kopia sprzed wczoraj, bezmyślne dni, jednakowym rytmem przepłyną,
Powielane uczucia, zatrucie krwi, gęstą papką z głupoty i śliny,
Stary zegar szaleje gmatwając czas, oszukuje kradnąc minuty,
Płynę z czasem pod wiatr, błędnym kursem jak liść, opętany, żałosny, okrutny.
Dobranoc...nadchodzi mrok okrywa dobro i zło
Dobranoc króluje mrok umarły radość i złość
Ostatnia noc, ostatni pociąg
Te straszliwe decyzje, które trzeba pchnąć
W sprawach błahych, nudnych i zwykłych
Wszyscy bliscy są obcy, wrogowie to dno, jak tu uciec odpłynąć i zniknąć?
Nie odejdę w nieznane, nie wtopię się w tło, brak odwagi jest gorszy od śmierci.
Płynę z moją depresją, szarą rzeką i klnę swą bezradność, obłudę i śmieszność.
Dobranoc...nadchodzi mrok okrywa dobro i zło
Dobranoc króluje mrok umarły radość i złość
Ostatnia noc ostatni pociąg
Rankiem nie miałam czasu na rowerek, bo musiałam umyć okna i trochę odgruzować mieszkanie...
To, co zauważyłam podczas mycia okien:
Pan idzie z psem. Pies do małych ras nie należy (owczarek niemiecki wielkości małej krówki), pies idzie bez smyczy i bez kagańca. Wchodzi na plac zabaw dla dzieci (pan oddalony o jakieś 15 metrów od niego). Pies załatwia swoja "grubszą" potrzebę 1 metr od huśtawki.
Pies nie jest mały więc to, co wydalił także do małych nie należy.
Pan spokojnie czeka na psa.
Wtem do huśtawki zbliża się mężczyzna z kobietą. Właściciel psa odwraca się i powoli podąża chodnikiem w drugim kierunku (udaje, że pies nie należy do niego).
NO COMMENTS...
Do pracy - standardowo.
Z pracy - standardowo, no może z lekką nutką albo promilem obawy, że jakiś zapromilony kierowca zrobi mi z tyłka garaż (w najlepszym wypadku). Ubrana więc w oczo.... kamizelkę, po 22:00 popedaliłam do domku (Katowice - Dąbrowa Górnicza).
W centrum Sosnowca, na światłach widziałam chłopaka i dziewczynę na rowerach (dziewczyna na miejskim, chłopak na góralu)... może to jacyś bikestatsowicze? :D
A tu plan mojej wyprawy ;))) Już nie mogę się doczekać ;-)
Pozdrawiam wszytkich tu zaglądających :)
- DST 32.33km
- Czas 01:30
- VAVG 21.55km/h
- VMAX 36.80km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 8 maja 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Pod wiatr...
Nie próbuj nigdy jechać pod wiatr,
wiatr zawsze głupcom wieje w oczy...
Jechało się strasznie... z powodu wiatru wiejącego prosto w twarz.
Strasznie też się siedzi w pracy, gdy za oknem taaaaakie słońce :/
Fajnie się jechało z dobrze ustawionym licznikiem. Wczoraj jak jechałam z pracy to aż mnie brzuch ze śmiechu bolał jakie prędkości osiagałam ;-) (40 km/h bez większego wysiłku ;-)). A dzisiaj to już standardowo: 20-30 km/h.
Takie widoki miałam pod koniec pracy...
A po pracy trochę standardowo, trochę bojaźliwie... piątek, godzina "po 20-tej", wielu kierowców spieszy się do hipermarketu, wielu kierowców jest już na "podwójnym gazie"... nie było miło.
"Złotówka" z "Euro Taxi" - chyba.... z numerem bocznym 116, rejestracja SO 74... chyba 140 wyprzedził mnie na centymetry, gdy tymczasem miał jakieś 3 metry wolnego.... żenada.... zatrzymałam się później obok niego popatrzyłam na spaślaka w białym sweterku, próbowałam zapamiętać numer rejestracyjny "wozu"... jak widać nie udało mi się...
No cóż - cieszę się, że tym razem przeżyłam i nie zostałam potrącona ;/
Jakoś szczęśliwie dojechałam do domku...
Ta fota jest robiona przy stawikach w Sosnowcu - sorki za "niewyraźny gniot" ;)
Czekałam długo na dwa ważne awiza z naszej "kochanej" Poczty Polskiej... jeden to zwrot z US - który sponsoruje mi moją "wyprawę" w 80%... drugi to namiot, w którym zamierzam spać na mojej "wyprawie"...
Dzisiaj było jedno awizo!!! ALLELUJA!!!! - kaska... ciekawe kiedy będzie namiot? :D
Jutro pobudka i mycie okien, odgruzowywanie mieszkania, bo w niedzielę spęd rodzinny - moje imieniny ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
wiatr zawsze głupcom wieje w oczy...
Jechało się strasznie... z powodu wiatru wiejącego prosto w twarz.
Strasznie też się siedzi w pracy, gdy za oknem taaaaakie słońce :/
Fajnie się jechało z dobrze ustawionym licznikiem. Wczoraj jak jechałam z pracy to aż mnie brzuch ze śmiechu bolał jakie prędkości osiagałam ;-) (40 km/h bez większego wysiłku ;-)). A dzisiaj to już standardowo: 20-30 km/h.
Takie widoki miałam pod koniec pracy...
Niebo widok z pracy© kosma100
A po pracy trochę standardowo, trochę bojaźliwie... piątek, godzina "po 20-tej", wielu kierowców spieszy się do hipermarketu, wielu kierowców jest już na "podwójnym gazie"... nie było miło.
"Złotówka" z "Euro Taxi" - chyba.... z numerem bocznym 116, rejestracja SO 74... chyba 140 wyprzedził mnie na centymetry, gdy tymczasem miał jakieś 3 metry wolnego.... żenada.... zatrzymałam się później obok niego popatrzyłam na spaślaka w białym sweterku, próbowałam zapamiętać numer rejestracyjny "wozu"... jak widać nie udało mi się...
No cóż - cieszę się, że tym razem przeżyłam i nie zostałam potrącona ;/
Jakoś szczęśliwie dojechałam do domku...
Ta fota jest robiona przy stawikach w Sosnowcu - sorki za "niewyraźny gniot" ;)
stawiki w Sosnowcu© kosma100
Czekałam długo na dwa ważne awiza z naszej "kochanej" Poczty Polskiej... jeden to zwrot z US - który sponsoruje mi moją "wyprawę" w 80%... drugi to namiot, w którym zamierzam spać na mojej "wyprawie"...
Dzisiaj było jedno awizo!!! ALLELUJA!!!! - kaska... ciekawe kiedy będzie namiot? :D
Jutro pobudka i mycie okien, odgruzowywanie mieszkania, bo w niedzielę spęd rodzinny - moje imieniny ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 32.88km
- Czas 01:32
- VAVG 21.44km/h
- VMAX 39.30km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 7 maja 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Człowiek uczy się przez całe życie...
Pośpiech jest dobry przy łapaniu pcheł...
Po 9:00 do pracy...
Po 100 metrach zorientowałam się, że nie skasowałam licznika...
Nie chciałam tracić czasu na stawanie więc spróbowałam skasować licznik w trakcie jazdy... w Sigmie się dało... w Kellysie jednak jest inaczej...
Jak zobaczyłam, że na wyswietlaczu zaświeciło się wszystko co tylko mogło się zaświecić to juz wiedziałam co się święci...
Po raz kolejny okazało się, że jak się chce coś zrobić szybko to zrobi sie to 3 razy wolniej...
Wszystkie dane poszły... w Kosmos :D
Dobrze, że na BS wpisuje kilometry więc sobie odtworzę :D
A w ogóle to straszny HURAGAN (BTW - pozdrowienia dla Chłopaków z Huragana) dzisiaj był ;)
Po pracy pędzę do domku, bo umówiłam się ze Znajomym, który ma mi zreanimować przerzutkę do Meridki, Jemu się udało, więc mam nadzieję, że to samo zrobi z moją :-)
A ogólnie usłyszałam dzisiaj od pewnej osoby, że mam się PAŁOWAĆ :-) jak miło :D
Wieczorkiem - z pracy do domku - "naprawiać Meridkę" :D
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Po 9:00 do pracy...
Po 100 metrach zorientowałam się, że nie skasowałam licznika...
Nie chciałam tracić czasu na stawanie więc spróbowałam skasować licznik w trakcie jazdy... w Sigmie się dało... w Kellysie jednak jest inaczej...
Jak zobaczyłam, że na wyswietlaczu zaświeciło się wszystko co tylko mogło się zaświecić to juz wiedziałam co się święci...
Po raz kolejny okazało się, że jak się chce coś zrobić szybko to zrobi sie to 3 razy wolniej...
Wszystkie dane poszły... w Kosmos :D
Dobrze, że na BS wpisuje kilometry więc sobie odtworzę :D
A w ogóle to straszny HURAGAN (BTW - pozdrowienia dla Chłopaków z Huragana) dzisiaj był ;)
Po pracy pędzę do domku, bo umówiłam się ze Znajomym, który ma mi zreanimować przerzutkę do Meridki, Jemu się udało, więc mam nadzieję, że to samo zrobi z moją :-)
A ogólnie usłyszałam dzisiaj od pewnej osoby, że mam się PAŁOWAĆ :-) jak miło :D
Wieczorkiem - z pracy do domku - "naprawiać Meridkę" :D
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 31.36km
- Czas 01:33
- VAVG 20.23km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze