Wpisy archiwalne w kategorii
Do pracy / z pracy
Dystans całkowity: | 23039.43 km (w terenie 557.00 km; 2.42%) |
Czas w ruchu: | 1183:00 |
Średnia prędkość: | 19.51 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.20 km/h |
Liczba aktywności: | 721 |
Średnio na aktywność: | 32.00 km i 1h 38m |
Więcej statystyk |
Piątek, 9 października 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Meridka :), We dwoje - ja i mój rowerek ;))), Z nie swoimi rzeczami- C by Wiki
Jeszcze tylko 10 minut...
Nie kupujmy
marzeń
jak mebli,
nie bądźmy
zanadto
przebiegli,
nie wstydźmy się własnej nagości,
tylko dajmy, dajmy, dajmy się zaskoczyć miłości.
Nie paktujmy
z panem Bogiem,
z panem diabłem,
nie mówmy,
że jest głupie,
to co nagłe,
zamknijmy stare życie
na klucz, na dwa,
wystarczy spuścić ze smyczy
to słowo "ja", "ja", "ja"...
Nie kupujmy
nieba
na kredyt,
nie planujmy
szczęścia
ni biedy,
nie grajmy w dwa życia jak w kości,
tylko dajmy, dajmy, dajmy się zaskoczyć miłości.
Niech przyjdzie
zbyt nagle
zdyszana,
niech nie da
dotrwać
do rana,
niech przyjdzie nie na czas,
nie w porę,
niech krzyknie: "Gore... gore, gore, gore..."
Zamknijmy stare życie
na klucz, na dwa, na trzy,
wystarczy spuścić ze smyczy
to słowo, jedno słowo: "my", "my", "my"...
Niech przyjdzie
znienacka
zdyszana,
niech nie da
doczekać
do rana,
niech przyjdzie
nie na czas,
nie w porę,
niech krzyknie:
"Gore, gore, gore, gore!...*
Kiedy o 5:45 z błogiego snu wyrwał mnie Siczka śpiewający: "Kiedy wszystko się wali i kończy się świat, a depresja zamraża jak zima" pomyślałam: "Jeszcze 10 minut... pliz" i włączyłam drzemkę...
Tak tylko mi się wydawało...
Gdy zadowolona z tego, że drzemka dała mi się wyspać otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek w telefonie moim oczom ukazały się cyfry: 07:27.
A ja mam na 7:30 do pracy!!!
Pierwszy raz w życiu zaspałam do pracy...
Wskoczyłam w rowerowe ciuszki i popedaliłam do pracy...
Dlatego - jak na mnie dosyć szybko.
Kawałek dwupasmówką na od wiaduktu przy Auchan do centrum Sosnowca - MASAKRA.
Obiecuję sobie, że jednak wymyślę inną drogę.
Pędzące blachosmrody, wyprzedzające z dwóch stron na raz - nie do przeżycia...
* Agnieszka Osiecka
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 16.07km
- Czas 00:46
- VAVG 20.96km/h
- VMAX 39.70km/h
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 9 października 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Meridka :), We dwoje - ja i mój rowerek ;))), Z nie swoimi rzeczami- C by Wiki
Czy może świat odmienić jeden gest...
To znaczy tak niewiele, prawie nic
W półmroku jego twarz, monety błysk
Tylko dotknięcie ciepłe rąk
Gdzieś w tunelu metra song
Na twardej ławce kilka słów
Jakaś ballada, jakiś blues...
Czy może świat odmienić jeden gest
I czyjeś słowa dwa, co brzmią jak wiersz
Powrotny bilet czytam dziś
Jak od ciebie niewysłany list
Może odnajdę właśnie tu
Miejsce na ziemi, mały punkt...
Sens niemówionych słów,
Dźwięk niezagranych nut,
Blask niezapalonych jeszcze lamp
Nie mów nic, na strunach szyn
Orkiestra może grać.
Szukałam zawsze ciebie, dobrze wiem
Nie muszę dalej iść, by znaleźć cel
Nowe podróże chociaż raz na plakacie moja twarz
To już nie ważne powiedz mi że chcesz na zawsze za mną być
To znaczy tak niewiele, tylko my
Kto z nas obudzi się, czy ja, czy ty
Bo rzeczywistość była snem
Noc za nocą, dzień za dniem
Czy mam powiedzieć "kocham cię"
Czy prosić "zostań, nie zostawiaj mnie"
Sens nie mówionych słów
Dźwięk nie zagranych nut
Blask nie zapalonych jeszcze lamp
Nie mów nic, czy słyszysz mnie
W zamęcie wokół nas
Dźwięk nie zagranych nut
Sens nie wyznanych słów
W mrok, w tunel miłości ze mną wejdź
Nie mów nic, na strunach szyn
Orkiestra może grać*
W pracy zobaczyłam, że zaczął jeździć jeszcze jeden rowerzysta w "pedalskich" ciuszkach i walczymy teraz o miejsce na półpiętrze. Niestety wyszłam dzisiaj 10 minut później i już go nie było - nie doszło do konfrontacji wzrokowej :) Wczoraj także widziałam właściciela Kellyska, który przypina rower do słupa...
Ach tych rowerzystów w firmie się namnożyło :D
Ruszyłam - do Sosnowca standardowo. W Sosnowcu nie chciałam jechać przez centrum.
Pojechałam za dworcem pkp.
Przypomniałam sobie, że kiedyś z okna pociągu widziałam ładna cerkiew. Pojechałam ją zobaczyć.
Cerkiew Prawosławna pw. śww. Wiery, Nadziei, Luby i matki ich Zofii w Sosnowcu jest piękna. Niestety brama była zamknięta a pani sprzątająca powiedziała by zadzwonić do księdza. Darowałam sobie. Może kiedyś jak zmówię się z paroma osobami zwiedzimy tą piękną budowlę :)
Później była przeprawa przez tory... następnie skręciłam w ulicę o jedną za wcześnie i zrobiłam kółko... ale pooglądałam trochę :)
Kościół Ewangelicko-Augsburski na ulicy Żeromskiego. Trochę historii tutaj.
Huta Buczek w Sosnowcu
Drogami o małym natężeniu ruchu pod przejście dla pieszych na górce przy Auchan, następnie przez parking na Mydlice.
Później na Manhattan.
Wieczorkiem - późnym do domu...
* K.Groniec - "Na strunach szyn".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 29.66km
- Czas 01:43
- VAVG 17.28km/h
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 8 października 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Meridka :), We dwoje - ja i mój rowerek ;))), Z nie swoimi rzeczami- C by Wiki
Pracowo... standardowo...
Ale szum, ale tłum.
Czarna noc, biały room
złote stosy pomarańczy.
Dudni nam danada
Jak zabawa to zaba
a wariatka jeszcze tańczy.
Taka to by na stos
na co jej marny los.
Dajcie chłopcy tan kagańczyk.
warkocz jej płonie już
dookoła zloty kurz,
a wariatka jeszcze tańczy.
Szalona wiruje chusta,
szalone wirują usta.
Odkaczałka wariatka
ech nie patrzy do lustra.
Czerwona na niej sukienka,
Czerwona w sercu udręka.
Odkaczałka wariatka,
ech przed losem nie klęka.*
Rankiem - do pracy - standardowo.
Wyszperałam ciekawą budowlę w Sosnowcu - muszę tam dzisiaj pojechać :-)
Historia owej najstarszej zagórskiej świątyńki owiana jest nimbem tajemnicy. Jak dotąd nie udało się ustalić nawet przybliżonej daty jej powstania. Jedni twierdzą że została zbudowana w wieku XIX, a inni skłaniają się ku temu że istniała już na początku XVIII stulecia. Jeszcze inni uważają że może ona pamiętać mroczne czasy średniowiecza.
Zastanawiająca jest również bryła tej budowli. Ściany wymurowano w sposób, który po dziś dzień zastanawia zwiedzających, każąc snuć rozmaite domysły na temat powodów jakimi kierowali się budowniczowie tego bądź co bądź sakralnego obiektu. Próżno szukać tutaj kątów prostych. Nawę wybudowano na planie równoległoboku, a przylegającą od południa niedużą wieżę na planie koła.
* Agnieszka Osiecka
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Czarna noc, biały room
złote stosy pomarańczy.
Dudni nam danada
Jak zabawa to zaba
a wariatka jeszcze tańczy.
Taka to by na stos
na co jej marny los.
Dajcie chłopcy tan kagańczyk.
warkocz jej płonie już
dookoła zloty kurz,
a wariatka jeszcze tańczy.
Szalona wiruje chusta,
szalone wirują usta.
Odkaczałka wariatka
ech nie patrzy do lustra.
Czerwona na niej sukienka,
Czerwona w sercu udręka.
Odkaczałka wariatka,
ech przed losem nie klęka.*
Rankiem - do pracy - standardowo.
Wyszperałam ciekawą budowlę w Sosnowcu - muszę tam dzisiaj pojechać :-)
Historia owej najstarszej zagórskiej świątyńki owiana jest nimbem tajemnicy. Jak dotąd nie udało się ustalić nawet przybliżonej daty jej powstania. Jedni twierdzą że została zbudowana w wieku XIX, a inni skłaniają się ku temu że istniała już na początku XVIII stulecia. Jeszcze inni uważają że może ona pamiętać mroczne czasy średniowiecza.
Zastanawiająca jest również bryła tej budowli. Ściany wymurowano w sposób, który po dziś dzień zastanawia zwiedzających, każąc snuć rozmaite domysły na temat powodów jakimi kierowali się budowniczowie tego bądź co bądź sakralnego obiektu. Próżno szukać tutaj kątów prostych. Nawę wybudowano na planie równoległoboku, a przylegającą od południa niedużą wieżę na planie koła.
* Agnieszka Osiecka
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 16.21km
- Czas 00:44
- VAVG 22.10km/h
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 8 października 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Meridka :), W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;))), Z nie swoimi rzeczami- C by Wiki
Schodami do nieba zacząłem się piąć tam nie ma autostrady...
Dawnych mistyków ludzkiej duszy pieśń
Księżyca ciemna strona
Słońce zabija na raty nas w nadfiolecie.
Schodami do nieba zacząłem się piąć
Tam nie ma autostrady
Myślę o tobie, a ptakiem jest myśl
zbytek słów.
Me światy są obce bez nocy i dnia
Tam wiersze z obłędu powstają
Lecz póki tu jestem, proszę
Kochaj mnie, dotykaj mnie.
Dotykaj delikatnie, bezszelestnie ciepłem palców
Dotykaj aksamitnie, rzęs pokłonem, nie przestawaj
Dotykaj całowaniem i oddechem tak, jak lubisz
Dotykaj smugą włosów niby muślin bólowi zadaj ból.
Kochaniem, samotność można wypić do dna choć to trudne.
Miłość prawdziwą daje tylko Bóg i zrozumienie.
Wszędzie Go szukam, dla Niego chcę żyć wbrew potępieniom.
Tęsknię za ciszą bezludnych wysp dzikich plaż.
Me światy są obce bez nocy i dnia
Tam wiersze z obłędu powstają
Lecz póki tu jestem, proszę
Kochaj mnie, dotykaj mnie.
Dotykaj delikatnie, bezszelestnie ciepłem palców
Dotykaj aksamitnie, rzęs pokłonem, nie przestawaj
Dotykaj całowaniem i oddechem tak, jak lubisz
Dotykaj smugą włosów niby muślin bólowi zadaj ból.
Wiem, że chcesz wspólnych snów dam Ci je.
Nie bój się, nie bój się.
Dziwne jest piękne wciąż twierdzę tak gorsząc dewotów.
Na urodziny sam sobie dziś dam znak pokoju.
Kochaniem, samotność mnożna wypić do dna choć to trudne.
Więcej nic nie mów, tylko przytul się dotykaj mnie.
Dotykaj delikatnie, bezszelestnie ciepłem palców
Dotykaj aksamitnie, rzęs pokłonem, nie przestawaj
Dotykaj całowaniem i oddechem tak, jak lubisz
Dotykaj smugą włosów niby muślin bólowi zadaj ból.
Dotykaj delikatnie, bezszelestnie ciepłem palców
Dotykaj aksamitnie, rzęs pokłonem, nie przestawaj
Dotykaj całowaniem i oddechem tak, jak lubisz
Dotykaj smugą włosów niby muślin bólowi zadaj ból.
Więcej nic nie mów tylko kochaj mnie.
Jestem Twój*
Z pracy... prosto do domu, bo jechałam później niż przypuszczałam...
Nie będę się wypowiadać na temat umiejętności lub ich braku u kierowców, bo albo mam pecha albo tam na górze (dole) polują na mnie...
* Tomasz Żółtko - Kochaj mnie i dotykaj
Pozdrawiam wszystkich tu lookających :)
Księżyca ciemna strona
Słońce zabija na raty nas w nadfiolecie.
Schodami do nieba zacząłem się piąć
Tam nie ma autostrady
Myślę o tobie, a ptakiem jest myśl
zbytek słów.
Me światy są obce bez nocy i dnia
Tam wiersze z obłędu powstają
Lecz póki tu jestem, proszę
Kochaj mnie, dotykaj mnie.
Dotykaj delikatnie, bezszelestnie ciepłem palców
Dotykaj aksamitnie, rzęs pokłonem, nie przestawaj
Dotykaj całowaniem i oddechem tak, jak lubisz
Dotykaj smugą włosów niby muślin bólowi zadaj ból.
Kochaniem, samotność można wypić do dna choć to trudne.
Miłość prawdziwą daje tylko Bóg i zrozumienie.
Wszędzie Go szukam, dla Niego chcę żyć wbrew potępieniom.
Tęsknię za ciszą bezludnych wysp dzikich plaż.
Me światy są obce bez nocy i dnia
Tam wiersze z obłędu powstają
Lecz póki tu jestem, proszę
Kochaj mnie, dotykaj mnie.
Dotykaj delikatnie, bezszelestnie ciepłem palców
Dotykaj aksamitnie, rzęs pokłonem, nie przestawaj
Dotykaj całowaniem i oddechem tak, jak lubisz
Dotykaj smugą włosów niby muślin bólowi zadaj ból.
Wiem, że chcesz wspólnych snów dam Ci je.
Nie bój się, nie bój się.
Dziwne jest piękne wciąż twierdzę tak gorsząc dewotów.
Na urodziny sam sobie dziś dam znak pokoju.
Kochaniem, samotność mnożna wypić do dna choć to trudne.
Więcej nic nie mów, tylko przytul się dotykaj mnie.
Dotykaj delikatnie, bezszelestnie ciepłem palców
Dotykaj aksamitnie, rzęs pokłonem, nie przestawaj
Dotykaj całowaniem i oddechem tak, jak lubisz
Dotykaj smugą włosów niby muślin bólowi zadaj ból.
Dotykaj delikatnie, bezszelestnie ciepłem palców
Dotykaj aksamitnie, rzęs pokłonem, nie przestawaj
Dotykaj całowaniem i oddechem tak, jak lubisz
Dotykaj smugą włosów niby muślin bólowi zadaj ból.
Więcej nic nie mów tylko kochaj mnie.
Jestem Twój*
Z pracy... prosto do domu, bo jechałam później niż przypuszczałam...
Nie będę się wypowiadać na temat umiejętności lub ich braku u kierowców, bo albo mam pecha albo tam na górze (dole) polują na mnie...
* Tomasz Żółtko - Kochaj mnie i dotykaj
Pozdrawiam wszystkich tu lookających :)
- DST 16.69km
- Czas 00:50
- VAVG 20.03km/h
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 6 października 2009
Kategoria Czarna lista kierowców bałwanów, Do pracy / z pracy, Meridka :), We dwoje - ja i mój rowerek ;))), Z nie swoimi rzeczami- C by Wiki
Paranoja...
Nic nie stało się od wieczora
Nawet jakoś smutno padał deszcz
Świt nie wniesie pewnie nic nowego
Chyba znowu muszę napić się
Masz na imię moja Paranoja
Masz na imię moje Przeznaczenie
Masz na imię moja Paranoja
Masz na imię Lęk
Nic nie stało się od wieczora
Nawet jakoś nudno leciał czas
Świt nie wniesie pewnie nic nowego
Chyba znowu muszę napić się
Masz na imię moja Paranoja
Masz na imię moje Przeznaczenie
Masz na imię moja Paranoja
Masz na imię Lęk*
Rankiem (późnym) do pracy.
W pracy ciężko - trudno się przyzwyczaić, po 2 tygodniach lenistwa, do pracy...
Wytrzymałam dzięki kubkowi, który dostałam od Anetki, w którym pijam w pracy.
Pracując obserwowałam jak pada za oknem.
Masakra... a ja nie mam przedniego błotnika.
Na szczęście przestało padać.
Po pracy do domu.
W drodze z Sosnowca do Dąbrowy miałam chyba z 5 zawałów serca... nie mogę - boję się jeździć po tak uczęszczanych drogach jak ta dwupasmówka... tym bardziej, że było dzisiaj mokro (czytaj: ślisko!).
Muszę sobie wymyślić inną drogę...
Na szczęście udało mi się dojechać w jednym kawałku.
A tu parę buraczków:
* Totentanz - "Paranoja".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 32.65km
- Teren 1.00km
- Czas 01:37
- VAVG 20.20km/h
- VMAX 35.56km/h
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 5 października 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Meridka :), Z nie swoimi rzeczami- C by Wiki
Okręt mój płynie dalej... trzeba jeździć :-)
Okręt mój płynie dalej... trzeba jeździć :-)
Na dnie sarkofagu noc, czarna suknia
Rozrzucam korale wspomnień
Wtulona we włosów płaszcz, wonna rodnią swą
Teraz okryta snem
Na wpół lodowata dłoń, zimne twe usta
A jeszcze nie dawno ogień tlił
Pamiętam rozkoszny wiatr, masztem gnący sztorm
Daję ci moją łzę
Okręt mój płynie dalej, gdzieś tam
Serce choć popękane, chce bić
Nie ma cię i nie było, jest noc
Nie ma mnie i nie było jest dzień
Do pracy - pierwszy raz po potrąceniu...
Jakoś przeżyłam.
Po 17:00 do domu.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 32.34km
- Czas 01:38
- VAVG 19.80km/h
- VMAX 36.94km/h
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 21 września 2009
Kategoria Czarna lista kierowców bałwanów, Do pracy / z pracy, Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Potrącona przez samochód...
Potrącona przez samochód...
Dzisiaj nadszedł ten dzień, w którym trzeba było wrócić do normalności (czyt: "wymeldować" się z tymczasowego zamieszkania na Helence) i pojechać do pracy.
Wczesnym rankiem spakowałam swoje rzeczy do sakw Darka, założyłam moją oczo... kamizelkę, zamontowałam czołówkę na kask i ruszyłam około 5:20 z Helenki do Katowic do pracy.
Jechało się przyjemnie. Ubrana byłam w sam raz - długie getry, rękawiczki długie aczkolwiek cienkie, kurtka wiatrówka. Nie było ani za ciepło, ani za zimno.
W Miechowicach jechałam ulicą Frenzla. Z prawej strony dochodzi do tej ulicy ulica Racjonalizatorów. Jest to ulica podporządkowana.
Jadę sobie zadowolona, z ulicy Racjonalizatorów próbują wyjeżdżać samochody. Stoi jakiś bus czy dostawczak, który skręca w lewo i czeka aż przejadę wraz z innymi samochodami. Mijam tego dostawczaka czy busa i kątem oka widzę jak na tej podporządkowanej pędzi jakiś samochód (ciemnozielone Punto). "Co za kretyn tak pędzi, będzie teraz hamować z piskiem opon" - pomyślałam. Myliłam się nie było pisku opon, był huk, trzask i mój lot z finałem na asfalcie. Gościu nawet nie przyhamował w trakcie potrącania mnie.
Leżąc na asfalcie patrzyłam z paniką na samochód, który zatrzymał się jakieś 30-50 metrów dalej.
Na szczęście kierowca samochodu, który jechał za mną miał trochę więcej wyobraźni niż kierowca Punto i refleks.
Leżałam na pasach. W pierwszym momencie nie mogłam się podnieść z asfaltu.
Udało mi się jednak podnieść. Problem miałam z dźwignięciem roweru. Prawą ręką nie dałam rady. Ściągnęłam rower ze środka drogi na chodnik i cała drżąca czekałam na dalszy rozwój wydarzeń.
Samochód, który jechał za mną pojechał. Zatrzymał się samochód jadący za nim. Kobieta z mężczyzną zaopiekowali się mną, zaoferowali pomoc, zadzwonili po pogotowie i policję. Niestety nie widzieli całego zdarzenia.
W moim telefonie siadała bateria. Udało mi się jednak zadzwonić do Darka informując Go o zdarzeniu i prosząc o pomoc.
Kierowca Punta także przyszedł. Powiedział, że nie widział mnie.
Jak można mnie nie widzieć??? Byłam ubrana w żarówiastą kamizelkę odblaskową i miałam włączone światła. Dodatkowo było to około 6:00 więc nie było już ciemno tylko była szarówka.
A z resztą kto podjeżdża do skrzyżowania z pierwszeństwem przejazdu na pełnym gazie???
Wiele pytań cisnęło mi się na usta ale nie miałam siły...
Pogotowie przyjechało ale odmówiłam zabrania do szpitala - bolała mnie tylko ręka a nie wiedziałam co się stanie z rowerem. Z resztą wtedy jeszcze byłam pewna, że pojadę do pracy.
Przyjechał najpierw patrol policji. Policjant powiedział, że zgłosi tą kolizję do dyżurnego ruchu. Wyglądało to tak, jak byśmy mieli się zaraz rozjechać - każdy w swoją stronę...
Policjant jednak zobaczył, że trzymam się za rękę i wezwał drogówkę.
Kierowca Punto zachowywał się dziwnie - jakby był przestraszony faktem, że przyjeżdża drogówka.
Drogówka przyjechała, zaczęliśmy rozmawiać.
Bardzo miły Pan Policjant (:D) wytłumaczył sprawcy, że jest to ewidentnie jego wina.
Następnie zostaliśmy sprawdzeni pod względem trzeźwości.
Ja - jedyny słuszny wynik :-)
Kierowca Punto - też 0,00 (myślałam, że może jest pod wpływem skoro taki był przestraszony).
Kierowca dostał mandat 500 zł. Policjant wytłumaczył mi co mam zrobić by przy ewentualnych szkodach otrzymać pieniądze od ubezpieczyciela sprawcy.
Kierowca próbował negocjować wysokość mandatu Policjant jednak wytłumaczył mu, że nie dość, że wymusił pierwszeństwo, to jeszcze potrącił rowerzystę - jest to bardzo poważne zdarzenie. Dobrze, że to się tak skończyło a nie inaczej... Dodatkowo kierowca cisnął kit, że zahaczył mnie lusterkiem, gdy tymczasem potrącił mnie bokiem maski!!!
Już po wszystkim stwierdziłam, że obojczyk jednak mnie boli i ból nie przechodzi, wręcz przeciwnie jest coraz większy, postanowiłam, że nie pójdę do pracy tylko do lekarza.
Darek przyjechał po mnie samochodem i zawiózł mnie do domu.
Wielkie dzięki Darku za to, że mi pomogłeś.
Idę teraz do lekarza więc okaże się czy mam coś złamanego, czy tylko stłuczone.
Mam nadzieję, że nie będzie gipsu, bo czeka na nas Odyseja.
Skutki zdarzenia:
- bolący obojczyk (krwiak + siniak);
- stłuczone i spuchnięte kolana;
- stłuczone i posiniaczone udo;
- stłuczony łokieć;
- potargana kurtka Biemme z windstoppera!!!
- potargane getry rowerowe (NOWE!!!);
- skrzywiona kierownica w Kellysku.
Rower musi zobaczyć specjalista z serwisu, okaże się czy coś uległo zniszczeniu.
W sakwach miałam także aparat ale nie ucierpiał (jak na razie działa).
Obojczyk:
Pechowe skrzyżowanie:
lokalizacja skrzyżowania
Pamiątka ;p
Skrzywiona kierownica:
Mam szczęście, że żyję. Mam szczęście, że zostałam potrącona bokiem maski a nie przodem.
Mam szczęście, że skończyło się tak jak się skończyło...
Niemniej jednak zdarzenie to tylko potwierdziło moje zdanie na temat polskich kierowców.
POLSCY KIEROWCY (PRZEWAŻNIE) NIE MAJĄ POJĘCIA O PROWADZENIU SAMOCHODU I NIE WIDZĄ, NIE CHCĄ WIDZIEĆ ROWERZYSTÓW!!!
Chyba zacznę się gdzieś udzielać by choć w minimalnym stopniu poprawić bezpieczeństwo rowerzystów...
Edit 17:00
Jednak mam szczęście - nie mam nic złamanego.
Mocne potłuczenia. Moje ciało w niektórych miejscach zmienia kolory jak kameleon.
No i chyba będę przez najbliższy czas świecić w ciemnościach - miałam dzisiaj "sesję fotograficzną":
- fotka kręgosłupa z tyłu,
- fota kręgosłupa z boku;
- fota obojczyka z żebrami;
- fota obojczyka;
- fota kolana z boku;
- fota kolana z przodu.
Mam L4 do piątku z adnotacją "LEŻEĆ" :(
W sumie... może uzupełnię część wpisów z mojej wyprawy :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Dzisiaj nadszedł ten dzień, w którym trzeba było wrócić do normalności (czyt: "wymeldować" się z tymczasowego zamieszkania na Helence) i pojechać do pracy.
Wczesnym rankiem spakowałam swoje rzeczy do sakw Darka, założyłam moją oczo... kamizelkę, zamontowałam czołówkę na kask i ruszyłam około 5:20 z Helenki do Katowic do pracy.
Jechało się przyjemnie. Ubrana byłam w sam raz - długie getry, rękawiczki długie aczkolwiek cienkie, kurtka wiatrówka. Nie było ani za ciepło, ani za zimno.
W Miechowicach jechałam ulicą Frenzla. Z prawej strony dochodzi do tej ulicy ulica Racjonalizatorów. Jest to ulica podporządkowana.
Jadę sobie zadowolona, z ulicy Racjonalizatorów próbują wyjeżdżać samochody. Stoi jakiś bus czy dostawczak, który skręca w lewo i czeka aż przejadę wraz z innymi samochodami. Mijam tego dostawczaka czy busa i kątem oka widzę jak na tej podporządkowanej pędzi jakiś samochód (ciemnozielone Punto). "Co za kretyn tak pędzi, będzie teraz hamować z piskiem opon" - pomyślałam. Myliłam się nie było pisku opon, był huk, trzask i mój lot z finałem na asfalcie. Gościu nawet nie przyhamował w trakcie potrącania mnie.
Leżąc na asfalcie patrzyłam z paniką na samochód, który zatrzymał się jakieś 30-50 metrów dalej.
Na szczęście kierowca samochodu, który jechał za mną miał trochę więcej wyobraźni niż kierowca Punto i refleks.
Leżałam na pasach. W pierwszym momencie nie mogłam się podnieść z asfaltu.
Udało mi się jednak podnieść. Problem miałam z dźwignięciem roweru. Prawą ręką nie dałam rady. Ściągnęłam rower ze środka drogi na chodnik i cała drżąca czekałam na dalszy rozwój wydarzeń.
Samochód, który jechał za mną pojechał. Zatrzymał się samochód jadący za nim. Kobieta z mężczyzną zaopiekowali się mną, zaoferowali pomoc, zadzwonili po pogotowie i policję. Niestety nie widzieli całego zdarzenia.
W moim telefonie siadała bateria. Udało mi się jednak zadzwonić do Darka informując Go o zdarzeniu i prosząc o pomoc.
Kierowca Punta także przyszedł. Powiedział, że nie widział mnie.
Jak można mnie nie widzieć??? Byłam ubrana w żarówiastą kamizelkę odblaskową i miałam włączone światła. Dodatkowo było to około 6:00 więc nie było już ciemno tylko była szarówka.
A z resztą kto podjeżdża do skrzyżowania z pierwszeństwem przejazdu na pełnym gazie???
Wiele pytań cisnęło mi się na usta ale nie miałam siły...
Pogotowie przyjechało ale odmówiłam zabrania do szpitala - bolała mnie tylko ręka a nie wiedziałam co się stanie z rowerem. Z resztą wtedy jeszcze byłam pewna, że pojadę do pracy.
Przyjechał najpierw patrol policji. Policjant powiedział, że zgłosi tą kolizję do dyżurnego ruchu. Wyglądało to tak, jak byśmy mieli się zaraz rozjechać - każdy w swoją stronę...
Policjant jednak zobaczył, że trzymam się za rękę i wezwał drogówkę.
Kierowca Punto zachowywał się dziwnie - jakby był przestraszony faktem, że przyjeżdża drogówka.
Drogówka przyjechała, zaczęliśmy rozmawiać.
Bardzo miły Pan Policjant (:D) wytłumaczył sprawcy, że jest to ewidentnie jego wina.
Następnie zostaliśmy sprawdzeni pod względem trzeźwości.
Ja - jedyny słuszny wynik :-)
Kierowca Punto - też 0,00 (myślałam, że może jest pod wpływem skoro taki był przestraszony).
Kierowca dostał mandat 500 zł. Policjant wytłumaczył mi co mam zrobić by przy ewentualnych szkodach otrzymać pieniądze od ubezpieczyciela sprawcy.
Kierowca próbował negocjować wysokość mandatu Policjant jednak wytłumaczył mu, że nie dość, że wymusił pierwszeństwo, to jeszcze potrącił rowerzystę - jest to bardzo poważne zdarzenie. Dobrze, że to się tak skończyło a nie inaczej... Dodatkowo kierowca cisnął kit, że zahaczył mnie lusterkiem, gdy tymczasem potrącił mnie bokiem maski!!!
Już po wszystkim stwierdziłam, że obojczyk jednak mnie boli i ból nie przechodzi, wręcz przeciwnie jest coraz większy, postanowiłam, że nie pójdę do pracy tylko do lekarza.
Darek przyjechał po mnie samochodem i zawiózł mnie do domu.
Wielkie dzięki Darku za to, że mi pomogłeś.
Idę teraz do lekarza więc okaże się czy mam coś złamanego, czy tylko stłuczone.
Mam nadzieję, że nie będzie gipsu, bo czeka na nas Odyseja.
Skutki zdarzenia:
- bolący obojczyk (krwiak + siniak);
- stłuczone i spuchnięte kolana;
- stłuczone i posiniaczone udo;
- stłuczony łokieć;
- potargana kurtka Biemme z windstoppera!!!
- potargane getry rowerowe (NOWE!!!);
- skrzywiona kierownica w Kellysku.
Rower musi zobaczyć specjalista z serwisu, okaże się czy coś uległo zniszczeniu.
W sakwach miałam także aparat ale nie ucierpiał (jak na razie działa).
Obojczyk:
Pechowe skrzyżowanie:
lokalizacja skrzyżowania
Pamiątka ;p
Skrzywiona kierownica:
Mam szczęście, że żyję. Mam szczęście, że zostałam potrącona bokiem maski a nie przodem.
Mam szczęście, że skończyło się tak jak się skończyło...
Niemniej jednak zdarzenie to tylko potwierdziło moje zdanie na temat polskich kierowców.
POLSCY KIEROWCY (PRZEWAŻNIE) NIE MAJĄ POJĘCIA O PROWADZENIU SAMOCHODU I NIE WIDZĄ, NIE CHCĄ WIDZIEĆ ROWERZYSTÓW!!!
Chyba zacznę się gdzieś udzielać by choć w minimalnym stopniu poprawić bezpieczeństwo rowerzystów...
Edit 17:00
Jednak mam szczęście - nie mam nic złamanego.
Mocne potłuczenia. Moje ciało w niektórych miejscach zmienia kolory jak kameleon.
No i chyba będę przez najbliższy czas świecić w ciemnościach - miałam dzisiaj "sesję fotograficzną":
- fotka kręgosłupa z tyłu,
- fota kręgosłupa z boku;
- fota obojczyka z żebrami;
- fota obojczyka;
- fota kolana z boku;
- fota kolana z przodu.
Mam L4 do piątku z adnotacją "LEŻEĆ" :(
W sumie... może uzupełnię część wpisów z mojej wyprawy :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 6.91km
- Czas 00:23
- VAVG 18.03km/h
- VMAX 39.60km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 18 września 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), W oczojebnej kamizelce, W towarzystwie ;), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
III BYTOMSKA MASA KRYTYCZNA i moje zakwasy...
III BYTOMSKA MASA KRYTYCZNA i moje zakwasy...
Od 14 marca 2009 było niewiele dni (około 7 - dokładnie policzę jak będę miała chwilę) kiedy nie wsiadłam na rower. I aż 4 w ostatnim tygodniu!!!
Na szczęście skonfiskowany przeze mnie w ostatnim czasie blachosmród wrócił do Właściciela, więc jest szansa, że znowu będę kręcić non-stop ;p
Dzisiaj od rana miałam straszne zakwasy na udach... nie wiem czy to od wchodzenia dosyć często ostatnio na IV piętro, czy od naciskania pedałów w samochodzie :D a może od chodzenia - przez ostatnie parę dni chodziłam, co w moim przypadku rzadko się zdarza - wszędzie jeżdżę rowerem...
Niemniej jednak bolało... boli do tej pory...
A więc popołudniu wsiedliśmy z djk71 na rowery i ruszyliśmy z Helenki, przez Stolarzowice do Bytomia.
W Bytomiu spotkaliśmy się z Organizatorem Masy, keszolem i darthem oraz resztą Masowiczów (w sumie było nas około 100).
Ruszyliśmy na podbój bytomskich ulic.
Traska b. fajna.
Miny zdziwionych ludzi - bezcenne :-)
Po Masie Dyniogłowy powiedział prezydentowi Bytomia, że przyjechałam z Dąbrowy. P. prezydent wyraził szacun... hmmm. Ci, którzy przyjechali z Gliwic mieli chyba dalej...
No ale ja przyjechałam zza granicy :D
Dzięki wszystkim za miłe towarzystwo.
Trasa masy (zapożyczona od fredziomf):
Następnie rozjechaliśmy się każdy w swoją stronę. Keszol towarzyszył mi jeszcze przez pewien czas - wielkie dzięki za odwiezienie :-)
Przez Bytom - Świętochłowice - Chorzów - Katowice do pracy.
Przed Masą
Naklejka :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :-)
Od 14 marca 2009 było niewiele dni (około 7 - dokładnie policzę jak będę miała chwilę) kiedy nie wsiadłam na rower. I aż 4 w ostatnim tygodniu!!!
Na szczęście skonfiskowany przeze mnie w ostatnim czasie blachosmród wrócił do Właściciela, więc jest szansa, że znowu będę kręcić non-stop ;p
Dzisiaj od rana miałam straszne zakwasy na udach... nie wiem czy to od wchodzenia dosyć często ostatnio na IV piętro, czy od naciskania pedałów w samochodzie :D a może od chodzenia - przez ostatnie parę dni chodziłam, co w moim przypadku rzadko się zdarza - wszędzie jeżdżę rowerem...
Niemniej jednak bolało... boli do tej pory...
A więc popołudniu wsiedliśmy z djk71 na rowery i ruszyliśmy z Helenki, przez Stolarzowice do Bytomia.
W Bytomiu spotkaliśmy się z Organizatorem Masy, keszolem i darthem oraz resztą Masowiczów (w sumie było nas około 100).
Ruszyliśmy na podbój bytomskich ulic.
Traska b. fajna.
Miny zdziwionych ludzi - bezcenne :-)
Po Masie Dyniogłowy powiedział prezydentowi Bytomia, że przyjechałam z Dąbrowy. P. prezydent wyraził szacun... hmmm. Ci, którzy przyjechali z Gliwic mieli chyba dalej...
No ale ja przyjechałam zza granicy :D
Dzięki wszystkim za miłe towarzystwo.
Trasa masy (zapożyczona od fredziomf):
Następnie rozjechaliśmy się każdy w swoją stronę. Keszol towarzyszył mi jeszcze przez pewien czas - wielkie dzięki za odwiezienie :-)
Przez Bytom - Świętochłowice - Chorzów - Katowice do pracy.
Przed Masą
Naklejka :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :-)
- DST 46.28km
- Czas 02:45
- VAVG 16.83km/h
- VMAX 41.90km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 15 września 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, In the fog..., Kellysek :), W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
We mgle...
Żadnej satysfakcji, za dużo frustracji
Oto obraz mojej generacji
Żadnego celu, żadnej przyszłości
Żadnej nadziei, żadnej wolności
Poroniona generacja
Pragniesz walczyć, chcesz coś zmienić
Zło na ziemi chcesz wyplenić
Nie masz szansy, wszystko minie
Twoja generacja zginie
Oglądasz telewizję, wiesz co to jest kryzys
W Iranie ciągle wojna, na Zachodzie wyzysk
Twoja przyszłość jest zniszczona
Twoja generacja jest już skończona*
Rankiem - z pracy... we mgle.
Założyłam kamizelkę.
Ogólnie ubrałam się jak by była zima - bluzka z długim rękawem + kurtka...
Zazwyczaj wolę zmarznąć niż się ugrzać i upocić ale dzisiaj podobało mi się.
Straszna wilgoć w powietrzu.
*Dezerter - "Poroniona generacja"
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Oto obraz mojej generacji
Żadnego celu, żadnej przyszłości
Żadnej nadziei, żadnej wolności
Poroniona generacja
Pragniesz walczyć, chcesz coś zmienić
Zło na ziemi chcesz wyplenić
Nie masz szansy, wszystko minie
Twoja generacja zginie
Oglądasz telewizję, wiesz co to jest kryzys
W Iranie ciągle wojna, na Zachodzie wyzysk
Twoja przyszłość jest zniszczona
Twoja generacja jest już skończona*
Rankiem - z pracy... we mgle.
Założyłam kamizelkę.
Ogólnie ubrałam się jak by była zima - bluzka z długim rękawem + kurtka...
Zazwyczaj wolę zmarznąć niż się ugrzać i upocić ale dzisiaj podobało mi się.
Straszna wilgoć w powietrzu.
*Dezerter - "Poroniona generacja"
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 16.32km
- Czas 00:51
- VAVG 19.20km/h
- VMAX 36.50km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 14 września 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;))), Czarna lista kierowców bałwanów, W oczojebnej kamizelce
Zginął rowerzysta...
Gdy matka tuli w ramionach dziecie swe
Jej miłość staje przeciw złym mocom
Tak ludzie modlą się o urodzajny deszcz
Jak ona czuwa nad nim nocą
Wyfruwa wreszcie z gniazda młody ptak
Bo przywilejem jest młodości
Zabawa, radość, przyjaźń a nie strach
Bo młodość nie chce wiedzie o tym, że:
Życie choć piękne tak kruche jest
Wystarczy jedna chwila by zgasić je
Życie cho piękne tak kruche jest
Zrozumiał ten kto otarł się o śmierć
I nie do końca piękny jest ten świat
Gdy wciąż odwieczne prawa łamie
Zabiera miłość, młodość, słońca blask
Lecz my nie chcemy o tym wiedzieć, że:
Życie choć piękne tak kruche jest
Wystarczy jedna chwila by zgasić je
życie cho piękne tak kruche jest
Zrozumiał ten kto otarł się o śmierć
Życie choć piękne tak kruche jest
Wystarczy jedna chwila by zgasić je
życie cho piękne tak kruche jest
Zrozumiał ten kto otarł się o śmierć
Dzisiaj rano po 6:00 wracałam z pracy z Katowic. Dzisiaj nie rowerem tylko samochodem. W tych godzinach, blisko mojej pracy zginął rowerzysta potrącony przez samochód...
Po odespaniu bardzo ciężkiej nocki w pracy pojechałam do Ani pomóc jej w odrabianiu lekcji.
Później szybko do domku, bo byłam umówiona.
Wieczorem do Katowic do pracy.
3 dni bez roweru... masakra.
No i wieczorem już jakiś diabeł (czytaj: Kosmacz - Leniuch) namawiał mnie bym pojechała do pracy samochodem, który tymczasowo skonfiskowałam Właścicielom :D
Wygrał (na szczęście) Kosmacz-Rowerzysta i pojechałam do pracy rowerkiem ubrana w bluzę z długim rękawem i długie getry oraz fantastyczne rękawiczki, które zakupiłam ostatnio w promocji w decathlonie za jedyne 15 zł :-)
Rękawiczki są super!!! Cienkie - akurat na chłodniejsze wieczory i poranki :D Żałuję, że kupiłam tylko jedną parę :(((( Może ktoś jedzie do Gliwic do Decathlona?
W Sosnowcu "krótka reprymenda" kierowcy - bałwana, który nie umiał wyprzedzać i OMC mnie nie potrącił :(
SO53561
Nie jestem pewna co do ostatniej cyfry w numerze rejestracyjnym :(
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Jej miłość staje przeciw złym mocom
Tak ludzie modlą się o urodzajny deszcz
Jak ona czuwa nad nim nocą
Wyfruwa wreszcie z gniazda młody ptak
Bo przywilejem jest młodości
Zabawa, radość, przyjaźń a nie strach
Bo młodość nie chce wiedzie o tym, że:
Życie choć piękne tak kruche jest
Wystarczy jedna chwila by zgasić je
Życie cho piękne tak kruche jest
Zrozumiał ten kto otarł się o śmierć
I nie do końca piękny jest ten świat
Gdy wciąż odwieczne prawa łamie
Zabiera miłość, młodość, słońca blask
Lecz my nie chcemy o tym wiedzieć, że:
Życie choć piękne tak kruche jest
Wystarczy jedna chwila by zgasić je
życie cho piękne tak kruche jest
Zrozumiał ten kto otarł się o śmierć
Życie choć piękne tak kruche jest
Wystarczy jedna chwila by zgasić je
życie cho piękne tak kruche jest
Zrozumiał ten kto otarł się o śmierć
Dzisiaj rano po 6:00 wracałam z pracy z Katowic. Dzisiaj nie rowerem tylko samochodem. W tych godzinach, blisko mojej pracy zginął rowerzysta potrącony przez samochód...
Po odespaniu bardzo ciężkiej nocki w pracy pojechałam do Ani pomóc jej w odrabianiu lekcji.
Później szybko do domku, bo byłam umówiona.
Wieczorem do Katowic do pracy.
3 dni bez roweru... masakra.
No i wieczorem już jakiś diabeł (czytaj: Kosmacz - Leniuch) namawiał mnie bym pojechała do pracy samochodem, który tymczasowo skonfiskowałam Właścicielom :D
Wygrał (na szczęście) Kosmacz-Rowerzysta i pojechałam do pracy rowerkiem ubrana w bluzę z długim rękawem i długie getry oraz fantastyczne rękawiczki, które zakupiłam ostatnio w promocji w decathlonie za jedyne 15 zł :-)
Rękawiczki są super!!! Cienkie - akurat na chłodniejsze wieczory i poranki :D Żałuję, że kupiłam tylko jedną parę :(((( Może ktoś jedzie do Gliwic do Decathlona?
W Sosnowcu "krótka reprymenda" kierowcy - bałwana, który nie umiał wyprzedzać i OMC mnie nie potrącił :(
SO53561
Nie jestem pewna co do ostatniej cyfry w numerze rejestracyjnym :(
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 27.37km
- Czas 01:21
- VAVG 20.27km/h
- VMAX 34.90km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze