Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Suma w górę: 0 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Dystans całkowity:26901.39 km (w terenie 1175.03 km; 4.37%)
Czas w ruchu:1454:35
Średnia prędkość:18.46 km/h
Maksymalna prędkość:47.30 km/h
Liczba aktywności:902
Średnio na aktywność:29.82 km i 1h 37m
Więcej statystyk

Pracowo... standardowo...

Ale szum, ale tłum.
Czarna noc, biały room
złote stosy pomarańczy.
Dudni nam danada
Jak zabawa to zaba
a wariatka jeszcze tańczy.
Taka to by na stos
na co jej marny los.
Dajcie chłopcy tan kagańczyk.
warkocz jej płonie już
dookoła zloty kurz,
a wariatka jeszcze tańczy.

Szalona wiruje chusta,
szalone wirują usta.
Odkaczałka wariatka
ech nie patrzy do lustra.
Czerwona na niej sukienka,
Czerwona w sercu udręka.
Odkaczałka wariatka,
ech przed losem nie klęka.*


Rankiem - do pracy - standardowo.

Wyszperałam ciekawą budowlę w Sosnowcu - muszę tam dzisiaj pojechać :-)




Historia owej najstarszej zagórskiej świątyńki owiana jest nimbem tajemnicy. Jak dotąd nie udało się ustalić nawet przybliżonej daty jej powstania. Jedni twierdzą że została zbudowana w wieku XIX, a inni skłaniają się ku temu że istniała już na początku XVIII stulecia. Jeszcze inni uważają że może ona pamiętać mroczne czasy średniowiecza.

Zastanawiająca jest również bryła tej budowli. Ściany wymurowano w sposób, który po dziś dzień zastanawia zwiedzających, każąc snuć rozmaite domysły na temat powodów jakimi kierowali się budowniczowie tego bądź co bądź sakralnego obiektu. Próżno szukać tutaj kątów prostych. Nawę wybudowano na planie równoległoboku, a przylegającą od południa niedużą wieżę na planie koła.

* Agnieszka Osiecka

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 16.21km
  • Czas 00:44
  • VAVG 22.10km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Schodami do nieba zacząłem się piąć tam nie ma autostrady...

Dawnych mistyków ludzkiej duszy pieśń
Księżyca ciemna strona
Słońce zabija na raty nas w nadfiolecie.
Schodami do nieba zacząłem się piąć
Tam nie ma autostrady
Myślę o tobie, a ptakiem jest myśl
zbytek słów.

Me światy są obce bez nocy i dnia
Tam wiersze z obłędu powstają
Lecz póki tu jestem, proszę
Kochaj mnie, dotykaj mnie.

Dotykaj delikatnie, bezszelestnie ciepłem palców
Dotykaj aksamitnie, rzęs pokłonem, nie przestawaj
Dotykaj całowaniem i oddechem tak, jak lubisz
Dotykaj smugą włosów niby muślin bólowi zadaj ból.

Kochaniem, samotność można wypić do dna choć to trudne.
Miłość prawdziwą daje tylko Bóg i zrozumienie.
Wszędzie Go szukam, dla Niego chcę żyć wbrew potępieniom.
Tęsknię za ciszą bezludnych wysp dzikich plaż.

Me światy są obce bez nocy i dnia
Tam wiersze z obłędu powstają
Lecz póki tu jestem, proszę
Kochaj mnie, dotykaj mnie.

Dotykaj delikatnie, bezszelestnie ciepłem palców
Dotykaj aksamitnie, rzęs pokłonem, nie przestawaj
Dotykaj całowaniem i oddechem tak, jak lubisz
Dotykaj smugą włosów niby muślin bólowi zadaj ból.

Wiem, że chcesz wspólnych snów dam Ci je.
Nie bój się, nie bój się.

Dziwne jest piękne wciąż twierdzę tak gorsząc dewotów.
Na urodziny sam sobie dziś dam znak pokoju.
Kochaniem, samotność mnożna wypić do dna choć to trudne.
Więcej nic nie mów, tylko przytul się dotykaj mnie.

Dotykaj delikatnie, bezszelestnie ciepłem palców
Dotykaj aksamitnie, rzęs pokłonem, nie przestawaj
Dotykaj całowaniem i oddechem tak, jak lubisz
Dotykaj smugą włosów niby muślin bólowi zadaj ból.

Dotykaj delikatnie, bezszelestnie ciepłem palców
Dotykaj aksamitnie, rzęs pokłonem, nie przestawaj
Dotykaj całowaniem i oddechem tak, jak lubisz
Dotykaj smugą włosów niby muślin bólowi zadaj ból.

Więcej nic nie mów tylko kochaj mnie.
Jestem Twój*


Z pracy... prosto do domu, bo jechałam później niż przypuszczałam...
Nie będę się wypowiadać na temat umiejętności lub ich braku u kierowców, bo albo mam pecha albo tam na górze (dole) polują na mnie...

* Tomasz Żółtko - Kochaj mnie i dotykaj

Pozdrawiam wszystkich tu lookających :)
  • DST 16.69km
  • Czas 00:50
  • VAVG 20.03km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nie odejdę w nieznane, nie wtopię się w tło...


Kiedy wszystko się wali i kończy się świat
A depresja zamraża jak zima
Kiedy wszyscy są obcy i warczą jak psy
Martwa rozpacz ogłupia i gryzie
Ani kroku do przodu, stary sztandar jak....
Wzniosłe słowa brzmią pusto jak kpina
Oczy nie chcą zapłakać widać szkoda im łez
a pociągu nie można zatrzymać.

Dobranoc, nadchodzi mrok
Okrywa dobro i zło
Dobranoc, króluje mrok
Umarła radość i złość
Ostatnia noc, ostatni pociąg.

Jutro kopia z przedwczoraj, bezmyślne dni
Jednakowym rytmem przepłyną
Powielane uczucia, zatrucie krwi
Gęstą papką z głupoty i śliny
Stary zegar szaleje gmatwając czas
Oszukuje, kradnąc mi nuty
Płynę z czasem pod wiatr błędnym pulsem jak liść
Opętany, żałosny, okrutny.

Dobranoc, nadchodzi mrok
Okrywa dobro i zło
Dobranoc, króluje mrok
Umarła radość i złość
Ostatnia noc, ostatni pociąg.

Te straszliwe decyzje które trzeba pchnąć
W sprawach błahych, nudnych i zwykłych
Wszyscy bliscy są obcy, wrogowie to dno
Jak tu uciec, odpłynąć i zniknąć
Nie odejdę w nieznane, nie wtopie się w tło
Brak odwagi jest gorszy od śmierci
Płynę z moją depresją szarą rzeką i klnę
Swą bezradność, obłudę i śmieszność.

Dobranoc, nadchodzi mrok
Okrywa dobro i zło
Dobranoc, króluje mrok
Umarła radość i złość
Ostatnia noc, ostatni pociąg... *



Dzisiaj miałam dzień wolny od pracy, niemniej jednak miałam dużo spraw do załatwienia.
Najpierw pojechałam do szpitala odwiedzić Bratową.
Dąbrowa Górnicza to bardzo dziwne miasto... po wycięciu migdałków pacjentki leżą na oddziale... ginekologicznym :D
Po rozmowie i odebraniu książeczki, którą miałam podbić w Katowicach ruszyłam w kierunku Katowic.
Standardową drogą, którą jeżdżę do pracy (w tę stronę da się to przeżyć).
Na Stawiki w Sosnowcu jesień też zawitała :-)


W Katowicach pojechałam ścieżką rowerową, która idzie przy ulicy Roździeńskiego.
Rozwiązanie ścieżki rowerowej przy przystanku autobusowym – jak widać ani czerwona kostka, ani gruba, biała, wyraźna linia nie uzmysławia ludkom, że to jest ścieżka dla rowerów a nie dla pieszych – grubasek w swetrze z telefoniady zacięcie rozmawia przez telefon stojąc na ścieżce rowerowej :(

Spodek


W oddali mój dzisiejszy cel – budynek przy ulicy Sokolskiej 34.


Zostawiłam rower przed budynkiem przypięty do stojaka i poprosiłam ochroniarza, który stał w budynku by miał go na oku. Pan potwierdził, że będzie miał go na oku... czy miał to nie wiem ale w budynku spędziłam jakieś 30 minut a rower stał nadal jak wróciłam do niego :-)

Zastanowiłam się gdzie by tu pojechać. Jedno było pewne – nie miałam ochoty jeździć między blachosmrodami.



Centrum Sztuki Filmowej... tu chyba było kiedyś kino...



Pojechałam więc przez Wełnowiec, Siemianowice, Park Pszczelnik, na skróty wylądowałam w Czeladzi przy osiedlu XXXV-lecia PRL. Następnie jechałam kawałek 94-ką.
Prawie jak w Danii :) Jajowate rondo w Siemianowicach z kulami na środku.


Niszczejący zabytek w Parku w Siemianowicach.


Jesień w pełni :)


Mam nadzieję, że Wiku nie czyta tego bloga... od Niego pożyczyłam Meridkę :-)


Żyj kolorowo :)


Na skrzyżowaniu z drogą podporządkowaną i to taką jakąś mało uczęszczaną następny incydent!!!
Dojeżdżam do skrzyżowaniu, gościu jedzie tą drogą trochę szybko ale w końcu się zatrzymuje. Gdy jestem na jego wysokości rusza!!! MASAKRA!!! Krzyczę głośno, dobrze, że gościu ma otwarte okno i usłyszał. On w ogóle mnie nie widział a ja byłam 2 metry przed nim!!!
Dziadek w samochodzie o wiadomej marce, tylko ta marka teraz dla kamuflażu kryje się pod nazwą Chevrolet. O dziwo nie miał kapelusza, pewnie jest za wysoki i nie mieści się w kapeluszu w samochodzie, pewnie kapelusz leżał na siedzeniu obok...
Numer rejestracyjny: SBE 39LW.
No tak LW jak LeWus...
Gościu machnął ręką w przeprosiny... tylko na co by mi były jego przeprosiny gdyby jednak nie usłyszał?
Nabawię się nerwicy. Dzisiaj jeszcze chyba z 4 razy miałam stracha na skrzyżowaniach, wszystko to na skrzyżowaniach z pierwszeństwem przejazdu.
Jak tak dalej pójdzie to będę się zatrzymywać przed każdym skrzyżowaniem, niezależnie od pierwszeństwa przejazdu – to dopiero będzie masakra.

W Czeladzi skręciłam na ulicę Grodziecką, którą dojechałam (jak sama nazwa wskazuje) do Grodźca.

Most na drodze do Grodźca.


Chciałam wjechać na Dorotkę ale bardzo chciało mi się pić i po zjeździe do sklepu nie chciało mi się już wjeżdżać pod górkę :)
Pojechałam więc w kierunku Pogorii przez las.
Łagisza.


Fajne tereny :-)


Przejazd przez most... ciekawy i dobrze podnosi adrenalinę :)




Chwilę spędziłam na ławeczce. Uruchomiłam w końcu tropiciela :)
W drodze powrotnej wpadłam na chwilę do Empiku kupić Pozytywny Przewodnik po Śląsku ale nie było (będą od 16 października).
Kupiłam więc taki przewodnik:


Wiele ciekawych rzeczy można się dowiedzieć :) Będzie gdzie jeździć i co opisywać :)

Na koniec jeszcze na moment do szpitala.
Acha - dzisiaj jechałam w krótkim rękawku!

A tu foty kubków z akcentem rowerowym (dla vana) (sorki za jakość ale baterie mi padły):

Kubek: „Najlepszy rowerzysta” - od Husików :)


Kubek „Kosma100” - od Anetki i Rodzinki :)



Kubek „Wyprawa rowerowa dookoła Polski” - od siebie :)


* KSU - "Dobranoc"

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 52.62km
  • Teren 25.00km
  • Czas 02:59
  • VAVG 17.64km/h
  • VMAX 37.30km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Paranoja...


Nic nie stało się od wieczora
Nawet jakoś smutno padał deszcz
Świt nie wniesie pewnie nic nowego
Chyba znowu muszę napić się

Masz na imię moja Paranoja
Masz na imię moje Przeznaczenie
Masz na imię moja Paranoja
Masz na imię Lęk

Nic nie stało się od wieczora
Nawet jakoś nudno leciał czas
Świt nie wniesie pewnie nic nowego
Chyba znowu muszę napić się

Masz na imię moja Paranoja
Masz na imię moje Przeznaczenie
Masz na imię moja Paranoja
Masz na imię Lęk*



Rankiem (późnym) do pracy.

W pracy ciężko - trudno się przyzwyczaić, po 2 tygodniach lenistwa, do pracy...
Wytrzymałam dzięki kubkowi, który dostałam od Anetki, w którym pijam w pracy.


Pracując obserwowałam jak pada za oknem.
Masakra... a ja nie mam przedniego błotnika.
Na szczęście przestało padać.
Po pracy do domu.
W drodze z Sosnowca do Dąbrowy miałam chyba z 5 zawałów serca... nie mogę - boję się jeździć po tak uczęszczanych drogach jak ta dwupasmówka... tym bardziej, że było dzisiaj mokro (czytaj: ślisko!).
Muszę sobie wymyślić inną drogę...
Na szczęście udało mi się dojechać w jednym kawałku.

A tu parę buraczków:






* Totentanz - "Paranoja".

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 32.65km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:37
  • VAVG 20.20km/h
  • VMAX 35.56km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 2 października 2009 Kategoria Kosmacz - Powsinoga :), Meridka :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Czy te oczy mogą kłamać?

Czy te oczy mogą kłamać?
Chyba nie...




Dzisiaj popedaliłam z miejsca tymczasowego pobytu (Helenka :)) do Bytomia, do sklepu RBRowerek w celu przekręcenia pedałów zwykłych w Meridce Wiktora na spd, ponieważ jedziemy dzisiaj na Odyseję, a djk71 dysponuje tylko kluczami płaskimi do rozmiaru 14 :(

Jechałam przez Stolarzowice, następnie zielonym szlakiem, pod stadion i wylądowałam gdzieś przy jednostce wojskowej.
Następnie jadąc na azymut znalazłam się przy drodze 911. Dobrze, że był szeroki chodnik, pojechałam więc chodnikiem i znalazłam się w sklepie :-)
Podoba mi się ta droga do Bytomia z Helenki. Chyba będzie to moja droga. Niestety po zmroku nie da się tamtędy jeździć, a na pewno nie będę tamtędy jeździć sama...
Po przekręceniu pedałów na spd (dzięki) poczułam się jak w niebie, tzn. normalnie :-) W końcu mogłam jechać nie obawiając się o glebę :)
SUUUUUUUUUUUUPER!!!
"Poszalałam" trochę po "terenie" i pojechałam po Igorka.
Następnie do "domu" pakować się na Odyseję Świętokrzyską :)

Wieża ciśnień w Bytomiu


Tablica pamiątkowa przy jednostce wojskowej w Bytomiu


Zakaz


Prawie jak Giewont... :)


Graffiti na murze przy stadionie Polonii Bytom


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 34.85km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:54
  • VAVG 18.34km/h
  • VMAX 41.51km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Boki... :-)

Dzisiaj, stacjonując w dalszym ciągu na Helence, postanowiłam załatwić sprawę, którą muszę załatwić do końca tygodnia, mianowicie odebrać notatkę urzędową o wypadku (kolizji drogowej) z Komendy Policji w Bytomiu.
Wsiadłam więc na pożyczony od Wiktora rower (moją byłą Meridkę), bez spd (masakra!) i popedaliłam przed siebie.
Pojechałam więc z Helenki, przez Stolarzowice do Bytomia.
Niestety nadal mam lęki...
Pojechałam więc bocznymi drogami.
Z Helenki, przez Stolarzowice do Bytomia. Od skrzyżowania z 94 do centrum Bytomia jechałam chodnikami i ścieżką rowerową.

Miałam zaszczyt jechać nową ścieżką rowerową, która biegnie przy ulicy Wrocławskiej.
Ścieżka bardzo ładna - asfaltowa, dobrze oznakowana, dodatkowo oddzielona od strefy pieszej strefą zieleni i drzewami.
Ścieżka rowerowa w Bytomiu (wzdłuż 94-ki).
Ścieżka rowerowa © kosma100


Niestety widząc taką sytuację chciało mi się zaśpiewać razem z Kazikiem: "Mieszkam w Polsce, mieszkam w Polsce, mieszkam tu, tu, tu, tu...".
Brak ścieżek rowerowych nie jest niestety jedynym problemem rowerzystów... trzeba zmienić mentalność...
"Wyedukowana inaczej" pani z wózkiem i z dzieckiem na ścieżce rowerowej :(


W Komendzie Miejskiej Policji spędziłam jakieś pół godziny czekając na notatkę.
Później postanowiłam pojechać do sklepu RB Rowerek by umówić się na przegląd Kellyska.

Stary tramwaj w Bytomiu.
Tramwaj © kosma100





Kościół w Bytomiu
Kościół w Bytomiu © kosma100


W sklepie spędziłam "Chwilkę". Kupiłam sobie fajną czapkę pod kask na zimę :-) Roman wytłumaczył mi jak mam dojechać do zielonego szlaku. Prawdę powiedziawszy w połowie tłumaczenia przestałam wierzyć w moje możliwości zapamiętania ale okazało się, że bez pudła podążyłam za głosem tłumaczącego i dojechałam na stadion Polonii, gdzie złapałam zielony szlak.

Stadion w Bytomiu


Zielonym szlakiem popedaliłam fajnymi ścieżkami i drogami.
Droga... © kosma100



Staw
Staw © kosma100



Przy drodze numer 11 zagubiłam szlak ale udało mi się dotrzeć tam gdzie zaplanowałam - do drogi do Stolarzowic.
Było fajnie :-)

Jutro przekręcę pedały na spd i będzie super :)



Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 31.14km
  • Czas 01:44
  • VAVG 17.97km/h
  • Sprzęt Meridka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Potrącona przez samochód...

Potrącona przez samochód...

Dzisiaj nadszedł ten dzień, w którym trzeba było wrócić do normalności (czyt: "wymeldować" się z tymczasowego zamieszkania na Helence) i pojechać do pracy.
Wczesnym rankiem spakowałam swoje rzeczy do sakw Darka, założyłam moją oczo... kamizelkę, zamontowałam czołówkę na kask i ruszyłam około 5:20 z Helenki do Katowic do pracy.
Jechało się przyjemnie. Ubrana byłam w sam raz - długie getry, rękawiczki długie aczkolwiek cienkie, kurtka wiatrówka. Nie było ani za ciepło, ani za zimno.

W Miechowicach jechałam ulicą Frenzla. Z prawej strony dochodzi do tej ulicy ulica Racjonalizatorów. Jest to ulica podporządkowana.
Jadę sobie zadowolona, z ulicy Racjonalizatorów próbują wyjeżdżać samochody. Stoi jakiś bus czy dostawczak, który skręca w lewo i czeka aż przejadę wraz z innymi samochodami. Mijam tego dostawczaka czy busa i kątem oka widzę jak na tej podporządkowanej pędzi jakiś samochód (ciemnozielone Punto). "Co za kretyn tak pędzi, będzie teraz hamować z piskiem opon" - pomyślałam. Myliłam się nie było pisku opon, był huk, trzask i mój lot z finałem na asfalcie. Gościu nawet nie przyhamował w trakcie potrącania mnie.
Leżąc na asfalcie patrzyłam z paniką na samochód, który zatrzymał się jakieś 30-50 metrów dalej.
Na szczęście kierowca samochodu, który jechał za mną miał trochę więcej wyobraźni niż kierowca Punto i refleks.
Leżałam na pasach. W pierwszym momencie nie mogłam się podnieść z asfaltu.
Udało mi się jednak podnieść. Problem miałam z dźwignięciem roweru. Prawą ręką nie dałam rady. Ściągnęłam rower ze środka drogi na chodnik i cała drżąca czekałam na dalszy rozwój wydarzeń.
Samochód, który jechał za mną pojechał. Zatrzymał się samochód jadący za nim. Kobieta z mężczyzną zaopiekowali się mną, zaoferowali pomoc, zadzwonili po pogotowie i policję. Niestety nie widzieli całego zdarzenia.
W moim telefonie siadała bateria. Udało mi się jednak zadzwonić do Darka informując Go o zdarzeniu i prosząc o pomoc.
Kierowca Punta także przyszedł. Powiedział, że nie widział mnie.
Jak można mnie nie widzieć??? Byłam ubrana w żarówiastą kamizelkę odblaskową i miałam włączone światła. Dodatkowo było to około 6:00 więc nie było już ciemno tylko była szarówka.
A z resztą kto podjeżdża do skrzyżowania z pierwszeństwem przejazdu na pełnym gazie???
Wiele pytań cisnęło mi się na usta ale nie miałam siły...
Pogotowie przyjechało ale odmówiłam zabrania do szpitala - bolała mnie tylko ręka a nie wiedziałam co się stanie z rowerem. Z resztą wtedy jeszcze byłam pewna, że pojadę do pracy.
Przyjechał najpierw patrol policji. Policjant powiedział, że zgłosi tą kolizję do dyżurnego ruchu. Wyglądało to tak, jak byśmy mieli się zaraz rozjechać - każdy w swoją stronę...
Policjant jednak zobaczył, że trzymam się za rękę i wezwał drogówkę.
Kierowca Punto zachowywał się dziwnie - jakby był przestraszony faktem, że przyjeżdża drogówka.
Drogówka przyjechała, zaczęliśmy rozmawiać.
Bardzo miły Pan Policjant (:D) wytłumaczył sprawcy, że jest to ewidentnie jego wina.
Następnie zostaliśmy sprawdzeni pod względem trzeźwości.
Ja - jedyny słuszny wynik :-)
Kierowca Punto - też 0,00 (myślałam, że może jest pod wpływem skoro taki był przestraszony).
Kierowca dostał mandat 500 zł. Policjant wytłumaczył mi co mam zrobić by przy ewentualnych szkodach otrzymać pieniądze od ubezpieczyciela sprawcy.
Kierowca próbował negocjować wysokość mandatu Policjant jednak wytłumaczył mu, że nie dość, że wymusił pierwszeństwo, to jeszcze potrącił rowerzystę - jest to bardzo poważne zdarzenie. Dobrze, że to się tak skończyło a nie inaczej... Dodatkowo kierowca cisnął kit, że zahaczył mnie lusterkiem, gdy tymczasem potrącił mnie bokiem maski!!!

Już po wszystkim stwierdziłam, że obojczyk jednak mnie boli i ból nie przechodzi, wręcz przeciwnie jest coraz większy, postanowiłam, że nie pójdę do pracy tylko do lekarza.
Darek przyjechał po mnie samochodem i zawiózł mnie do domu.
Wielkie dzięki Darku za to, że mi pomogłeś.

Idę teraz do lekarza więc okaże się czy mam coś złamanego, czy tylko stłuczone.
Mam nadzieję, że nie będzie gipsu, bo czeka na nas Odyseja.

Skutki zdarzenia:
- bolący obojczyk (krwiak + siniak);
- stłuczone i spuchnięte kolana;
- stłuczone i posiniaczone udo;
- stłuczony łokieć;
- potargana kurtka Biemme z windstoppera!!!
- potargane getry rowerowe (NOWE!!!);
- skrzywiona kierownica w Kellysku.

Rower musi zobaczyć specjalista z serwisu, okaże się czy coś uległo zniszczeniu.
W sakwach miałam także aparat ale nie ucierpiał (jak na razie działa).

Obojczyk:


Pechowe skrzyżowanie:


lokalizacja skrzyżowania

Pamiątka ;p


Skrzywiona kierownica:



Mam szczęście, że żyję. Mam szczęście, że zostałam potrącona bokiem maski a nie przodem.
Mam szczęście, że skończyło się tak jak się skończyło...
Niemniej jednak zdarzenie to tylko potwierdziło moje zdanie na temat polskich kierowców.
POLSCY KIEROWCY (PRZEWAŻNIE) NIE MAJĄ POJĘCIA O PROWADZENIU SAMOCHODU I NIE WIDZĄ, NIE CHCĄ WIDZIEĆ ROWERZYSTÓW!!!

Chyba zacznę się gdzieś udzielać by choć w minimalnym stopniu poprawić bezpieczeństwo rowerzystów...

Edit 17:00
Jednak mam szczęście - nie mam nic złamanego.
Mocne potłuczenia. Moje ciało w niektórych miejscach zmienia kolory jak kameleon.
No i chyba będę przez najbliższy czas świecić w ciemnościach - miałam dzisiaj "sesję fotograficzną":
- fotka kręgosłupa z tyłu,
- fota kręgosłupa z boku;
- fota obojczyka z żebrami;
- fota obojczyka;
- fota kolana z boku;
- fota kolana z przodu.

Mam L4 do piątku z adnotacją "LEŻEĆ" :(
W sumie... może uzupełnię część wpisów z mojej wyprawy :-)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 6.91km
  • Czas 00:23
  • VAVG 18.03km/h
  • VMAX 39.60km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

III BYTOMSKA MASA KRYTYCZNA i moje zakwasy...

III BYTOMSKA MASA KRYTYCZNA i moje zakwasy...

Od 14 marca 2009 było niewiele dni (około 7 - dokładnie policzę jak będę miała chwilę) kiedy nie wsiadłam na rower. I aż 4 w ostatnim tygodniu!!!
Na szczęście skonfiskowany przeze mnie w ostatnim czasie blachosmród wrócił do Właściciela, więc jest szansa, że znowu będę kręcić non-stop ;p

Dzisiaj od rana miałam straszne zakwasy na udach... nie wiem czy to od wchodzenia dosyć często ostatnio na IV piętro, czy od naciskania pedałów w samochodzie :D a może od chodzenia - przez ostatnie parę dni chodziłam, co w moim przypadku rzadko się zdarza - wszędzie jeżdżę rowerem...
Niemniej jednak bolało... boli do tej pory...

A więc popołudniu wsiedliśmy z djk71 na rowery i ruszyliśmy z Helenki, przez Stolarzowice do Bytomia.
W Bytomiu spotkaliśmy się z Organizatorem Masy, keszolem i darthem oraz resztą Masowiczów (w sumie było nas około 100).

Ruszyliśmy na podbój bytomskich ulic.
Traska b. fajna.
Miny zdziwionych ludzi - bezcenne :-)

Po Masie Dyniogłowy powiedział prezydentowi Bytomia, że przyjechałam z Dąbrowy. P. prezydent wyraził szacun... hmmm. Ci, którzy przyjechali z Gliwic mieli chyba dalej...
No ale ja przyjechałam zza granicy :D

Dzięki wszystkim za miłe towarzystwo.

Trasa masy (zapożyczona od fredziomf):


Następnie rozjechaliśmy się każdy w swoją stronę. Keszol towarzyszył mi jeszcze przez pewien czas - wielkie dzięki za odwiezienie :-)
Przez Bytom - Świętochłowice - Chorzów - Katowice do pracy.


Przed Masą




Naklejka :)




Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :-)
  • DST 46.28km
  • Czas 02:45
  • VAVG 16.83km/h
  • VMAX 41.90km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

We mgle...

Żadnej satysfakcji, za dużo frustracji
Oto obraz mojej generacji
Żadnego celu, żadnej przyszłości
Żadnej nadziei, żadnej wolności

Poroniona generacja

Pragniesz walczyć, chcesz coś zmienić
Zło na ziemi chcesz wyplenić
Nie masz szansy, wszystko minie
Twoja generacja zginie

Oglądasz telewizję, wiesz co to jest kryzys
W Iranie ciągle wojna, na Zachodzie wyzysk
Twoja przyszłość jest zniszczona
Twoja generacja jest już skończona*



Rankiem - z pracy... we mgle.
Założyłam kamizelkę.
Ogólnie ubrałam się jak by była zima - bluzka z długim rękawem + kurtka...
Zazwyczaj wolę zmarznąć niż się ugrzać i upocić ale dzisiaj podobało mi się.
Straszna wilgoć w powietrzu.


*Dezerter - "Poroniona generacja"

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 16.32km
  • Czas 00:51
  • VAVG 19.20km/h
  • VMAX 36.50km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zginął rowerzysta...

Gdy matka tuli w ramionach dziecie swe
Jej miłość staje przeciw złym mocom
Tak ludzie modlą się o urodzajny deszcz
Jak ona czuwa nad nim nocą

Wyfruwa wreszcie z gniazda młody ptak
Bo przywilejem jest młodości
Zabawa, radość, przyjaźń a nie strach
Bo młodość nie chce wiedzie o tym, że:

Życie choć piękne tak kruche jest
Wystarczy jedna chwila by zgasić je
Życie cho piękne tak kruche jest
Zrozumiał ten kto otarł się o śmierć

I nie do końca piękny jest ten świat
Gdy wciąż odwieczne prawa łamie
Zabiera miłość, młodość, słońca blask
Lecz my nie chcemy o tym wiedzieć, że:

Życie choć piękne tak kruche jest
Wystarczy jedna chwila by zgasić je
życie cho piękne tak kruche jest
Zrozumiał ten kto otarł się o śmierć

Życie choć piękne tak kruche jest
Wystarczy jedna chwila by zgasić je
życie cho piękne tak kruche jest
Zrozumiał ten kto otarł się o śmierć


Dzisiaj rano po 6:00 wracałam z pracy z Katowic. Dzisiaj nie rowerem tylko samochodem. W tych godzinach, blisko mojej pracy zginął rowerzysta potrącony przez samochód...

Po odespaniu bardzo ciężkiej nocki w pracy pojechałam do Ani pomóc jej w odrabianiu lekcji.

Później szybko do domku, bo byłam umówiona.
Wieczorem do Katowic do pracy.

3 dni bez roweru... masakra.
No i wieczorem już jakiś diabeł (czytaj: Kosmacz - Leniuch) namawiał mnie bym pojechała do pracy samochodem, który tymczasowo skonfiskowałam Właścicielom :D

Wygrał (na szczęście) Kosmacz-Rowerzysta i pojechałam do pracy rowerkiem ubrana w bluzę z długim rękawem i długie getry oraz fantastyczne rękawiczki, które zakupiłam ostatnio w promocji w decathlonie za jedyne 15 zł :-)

Rękawiczki są super!!! Cienkie - akurat na chłodniejsze wieczory i poranki :D Żałuję, że kupiłam tylko jedną parę :(((( Może ktoś jedzie do Gliwic do Decathlona?

W Sosnowcu "krótka reprymenda" kierowcy - bałwana, który nie umiał wyprzedzać i OMC mnie nie potrącił :(
SO53561
Nie jestem pewna co do ostatniej cyfry w numerze rejestracyjnym :(

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 27.37km
  • Czas 01:21
  • VAVG 20.27km/h
  • VMAX 34.90km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl