Wpisy archiwalne w kategorii
W towarzystwie ;)
Dystans całkowity: | 23465.49 km (w terenie 1491.71 km; 6.36%) |
Czas w ruchu: | 1358:23 |
Średnia prędkość: | 17.25 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.84 km/h |
Liczba aktywności: | 449 |
Średnio na aktywność: | 52.26 km i 3h 01m |
Więcej statystyk |
Sobota, 4 października 2008
Kategoria Orientacyjnie :-), Kosmacz - Powsinoga :), W towarzystwie ;), In the rain...
Jadą czterej jeźdźcy, jadą
Jadą czterej jeźdźcy,
Jadą czterej jeźdźcy, jadą
Jadą czterej, jadą czterej jeźdźcy
Jadą czte
Jadą czterej jeźdźcy, jadą
Jadą czterej jeźdźcy,
Jadą czterej jeźdźcy, jadą
Jadą czterej, jadą czterej jeźdźcy
Jadą czterej, jadą
Pierwszy niesie ci głód
Tak, pierwszy niesie ci głód
Pierwszy niesie ci głód
Pierwszy niesie ci głód
Niesie ci głód i pragnienie
Pierwszy niesie ci głód
Nie będziesz już nigdy syty
Nigdy nie będziesz już
Pierwszy niesie ci głód
Głód w każdym miejscu twego ciała
Niesie ci głód, którego nie chcesz, a który dostaniesz i tak
Jadą czterej jeźdźcy, jadą
Jadą czterej jeźdźcy,
Jadą czterej jeźdźcy, jadą
Jadą czterej, jadą czterej jeźdźcy
Jadą czterej, jadą
Drugi niesie ci wojnę
Tak, drugi niesie ci wojnę
Drugi niesie ci wojnę
Drugi niesie ci wojnę
Niesie ci wojnę na wschodzie
Na zachodzie niesie ci
Nie zaznasz już spokoju
Huk armat budzić cię będzie
Drugi niesie ci wojnę
Wojnę wokół całego ciebie
Niesie ci wojnę, której nie chcesz, a którą dostaniesz i tak
Jadą czterej jeźdźcy, jadą
Jadą czterej jeźdźcy,
Jadą czterej jeźdźcy, jadą
Jadą czterej, jadą czterej jeźdźcy
Jadą czterej, jadą
Trzeci niesie ci śmierć
Tak, trzeci niesie ci śmierć
Niesie śmierć twoim bliskim
Nieznajomym twym niesie ją
Trzeci niesie ci śmierć
Śmierć duszy twej i twego ciała
Niesie ci śmierć której nie chcesz, a którą dostaniesz i tak
Lecz nie trać nadziei
Nadziei nie trać
Nadziei nie trać
Tracić nie wolno
Czwarty niesie ci
On potężniejszy jest od tamtych trzech
On niesie ci miłość i wiarę
I miłość i wiarę, nadzieję dla ciebie ma
Niesie ci słońce i gwiazdy
On potężniejszy jest od tamtych trzech...
Odyseja Świętokrzyska - Dzień 1.
Po upojnej nocy w sześcioosobowo - trzyosobowym pokoju stawiliśmy się w padającym deszczu na starcie Rowerowego Maratonu na Orientację.
BikeStatsowicze, których spotkałam tam to: mój Partner djk71, Młynarz, mavic, tomalos oraz „niezrzeszeni” ale równie mili: Kasia, Andrzej, Arek, Piotr i Cezary.
Po odprawie ruszyliśmy zdobywać punkty. W dniu dzisiejszym kolejność zdobywania punktów była dobrowolna. Warunkiem zaliczenia tego etapu było odwiedzenie 7 z 13 punktów kontrolnych.
Mimo nieustającego deszczu bawiliśmy się wyśmienicie. Był deszcz, wiatr, błoto, dużo błota, jeszcze więcej błota, glebki i kupa śmiechu :D
Nie przeszkadzało nam to, że jeździliśmy 8 godzin przemoknięci do suchej nitki, ani marznące stopy – zauważaliśmy tylko zajebiaszczą zabawę :D
Z Darkiem ruszyliśmy na podbój punktu 12. Później, mimo ostrzeżenia organizatora by nie wybierać podrzędnych dróg bo mogą okazać się nie przejezdne albo mogą biec przez bagna, wybraliśmy z Darkiem skrót :D
No i zaczęła się dobra zabawa :D Najpierw ja, jadąc jako ostatnia zaliczyłam glebę w terenie błotnisto – trawiastym :D pozbierałam się szybko by mój partner tego nie zauważył, a później Darek zaliczył dwie glebki ;D Nic nikomu się nie stało więc mieliśmy z tego kupę śmiechu ;D
Darek na Ósemce - zaliczenie gleby widoczne na Jego prawej kieszeni kurtki i Jego "mocnym udzie" :D :D

Po zaliczeniu ósemki ruszyliśmy na podbój dziewiątki, piątki, jedynki, dwójki oraz trójki.
Darek - niezły makijaż :)

Darek na Jedynce :D

Wjechaliśmy do Bliżyna, gdzie posililiśmy się bułką z parówą i ruszyliśmy dalej ;D
Zdecydowaliśmy odpuścić czwórkę, ponieważ czas naglił.
Po zaliczeniu szóstki mieliśmy ochotę na 7, 10, 11 i 13 ale była godzina 16:20 a do mety daleko. Za radą Młynarza nie pojechaliśmy z 6 zielonym szlakiem tylko wróciliśmy do Bliżyna i drogą (tzn. na mapie wyglądało to jak droga, rzeczywistość była inna) do Zagnańska na metę.
Dojechaliśmy po 18-tej, za co dostaliśmy karne minuty – za każdą minutę spóźnienia doliczone 5 minut :D
1 etap zakończyliśmy na 47 miejscu – moim zdaniem nie jest źle :)
After :D - smutni, bo się skończyła sobotnia jazda :D

Chcę oglądać twoje nogi (nogi, nogi, nogi)
Chcę byś założyła mini (mini, mini, mini)
Ślimak dziś wystawił rogi (rogi)
A ty pokaż swoje nogi
Nogi Dariusza :D (moje były nie lepsze :D)

Następnie prysznic, trzeba było usunąć te kilogramy piachu i błota, mycie rowerów i czas na przyjemności ;D
Mała posiadówa w barze obok a następnie wieczorne pogaduchy przy browaru i leczniczej żołądkowej wcale nie gorzkiej, w przemiłym gronie rowerzystów w 3 – osobowym (niby) pokoju :)

Pozdrawiam wszystkich, z którymi dane było mi się spotkać, pogadać, napić się i pojeździć :)
P.S. Dziękuję także, a może przede wszystkim mojemu Partnerowi w tej ekstremalnej ale jakże przyjemnej walce :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Jadą czterej jeźdźcy,
Jadą czterej jeźdźcy, jadą
Jadą czterej, jadą czterej jeźdźcy
Jadą czterej, jadą
Pierwszy niesie ci głód
Tak, pierwszy niesie ci głód
Pierwszy niesie ci głód
Pierwszy niesie ci głód
Niesie ci głód i pragnienie
Pierwszy niesie ci głód
Nie będziesz już nigdy syty
Nigdy nie będziesz już
Pierwszy niesie ci głód
Głód w każdym miejscu twego ciała
Niesie ci głód, którego nie chcesz, a który dostaniesz i tak
Jadą czterej jeźdźcy, jadą
Jadą czterej jeźdźcy,
Jadą czterej jeźdźcy, jadą
Jadą czterej, jadą czterej jeźdźcy
Jadą czterej, jadą
Drugi niesie ci wojnę
Tak, drugi niesie ci wojnę
Drugi niesie ci wojnę
Drugi niesie ci wojnę
Niesie ci wojnę na wschodzie
Na zachodzie niesie ci
Nie zaznasz już spokoju
Huk armat budzić cię będzie
Drugi niesie ci wojnę
Wojnę wokół całego ciebie
Niesie ci wojnę, której nie chcesz, a którą dostaniesz i tak
Jadą czterej jeźdźcy, jadą
Jadą czterej jeźdźcy,
Jadą czterej jeźdźcy, jadą
Jadą czterej, jadą czterej jeźdźcy
Jadą czterej, jadą
Trzeci niesie ci śmierć
Tak, trzeci niesie ci śmierć
Niesie śmierć twoim bliskim
Nieznajomym twym niesie ją
Trzeci niesie ci śmierć
Śmierć duszy twej i twego ciała
Niesie ci śmierć której nie chcesz, a którą dostaniesz i tak
Lecz nie trać nadziei
Nadziei nie trać
Nadziei nie trać
Tracić nie wolno
Czwarty niesie ci
On potężniejszy jest od tamtych trzech
On niesie ci miłość i wiarę
I miłość i wiarę, nadzieję dla ciebie ma
Niesie ci słońce i gwiazdy
On potężniejszy jest od tamtych trzech...
Odyseja Świętokrzyska - Dzień 1.
Po upojnej nocy w sześcioosobowo - trzyosobowym pokoju stawiliśmy się w padającym deszczu na starcie Rowerowego Maratonu na Orientację.
BikeStatsowicze, których spotkałam tam to: mój Partner djk71, Młynarz, mavic, tomalos oraz „niezrzeszeni” ale równie mili: Kasia, Andrzej, Arek, Piotr i Cezary.
Po odprawie ruszyliśmy zdobywać punkty. W dniu dzisiejszym kolejność zdobywania punktów była dobrowolna. Warunkiem zaliczenia tego etapu było odwiedzenie 7 z 13 punktów kontrolnych.
Mimo nieustającego deszczu bawiliśmy się wyśmienicie. Był deszcz, wiatr, błoto, dużo błota, jeszcze więcej błota, glebki i kupa śmiechu :D
Nie przeszkadzało nam to, że jeździliśmy 8 godzin przemoknięci do suchej nitki, ani marznące stopy – zauważaliśmy tylko zajebiaszczą zabawę :D
Z Darkiem ruszyliśmy na podbój punktu 12. Później, mimo ostrzeżenia organizatora by nie wybierać podrzędnych dróg bo mogą okazać się nie przejezdne albo mogą biec przez bagna, wybraliśmy z Darkiem skrót :D
No i zaczęła się dobra zabawa :D Najpierw ja, jadąc jako ostatnia zaliczyłam glebę w terenie błotnisto – trawiastym :D pozbierałam się szybko by mój partner tego nie zauważył, a później Darek zaliczył dwie glebki ;D Nic nikomu się nie stało więc mieliśmy z tego kupę śmiechu ;D
Darek na Ósemce - zaliczenie gleby widoczne na Jego prawej kieszeni kurtki i Jego "mocnym udzie" :D :D

Po zaliczeniu ósemki ruszyliśmy na podbój dziewiątki, piątki, jedynki, dwójki oraz trójki.
Darek - niezły makijaż :)

Darek na Jedynce :D

Wjechaliśmy do Bliżyna, gdzie posililiśmy się bułką z parówą i ruszyliśmy dalej ;D
Zdecydowaliśmy odpuścić czwórkę, ponieważ czas naglił.
Po zaliczeniu szóstki mieliśmy ochotę na 7, 10, 11 i 13 ale była godzina 16:20 a do mety daleko. Za radą Młynarza nie pojechaliśmy z 6 zielonym szlakiem tylko wróciliśmy do Bliżyna i drogą (tzn. na mapie wyglądało to jak droga, rzeczywistość była inna) do Zagnańska na metę.
Dojechaliśmy po 18-tej, za co dostaliśmy karne minuty – za każdą minutę spóźnienia doliczone 5 minut :D
1 etap zakończyliśmy na 47 miejscu – moim zdaniem nie jest źle :)
After :D - smutni, bo się skończyła sobotnia jazda :D

Chcę oglądać twoje nogi (nogi, nogi, nogi)
Chcę byś założyła mini (mini, mini, mini)
Ślimak dziś wystawił rogi (rogi)
A ty pokaż swoje nogi
Nogi Dariusza :D (moje były nie lepsze :D)

Następnie prysznic, trzeba było usunąć te kilogramy piachu i błota, mycie rowerów i czas na przyjemności ;D
Mała posiadówa w barze obok a następnie wieczorne pogaduchy przy browaru i leczniczej żołądkowej wcale nie gorzkiej, w przemiłym gronie rowerzystów w 3 – osobowym (niby) pokoju :)

Pozdrawiam wszystkich, z którymi dane było mi się spotkać, pogadać, napić się i pojeździć :)
P.S. Dziękuję także, a może przede wszystkim mojemu Partnerowi w tej ekstremalnej ale jakże przyjemnej walce :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 100.10km
- Teren 80.00km
- Czas 06:30
- VAVG 15.40km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 25 września 2008
Kategoria Kosmacz - Powsinoga :), W towarzystwie ;)
Ludzie z pierwszych stron gazet
Obce twarze wirują przed tobą
Nikt się na nich nie patrzy
I oni nie widzą nikogo
Kurwy i
Ludzie z pierwszych stron gazet
Obce twarze wirują przed tobą
Nikt się na nich nie patrzy
I oni nie widzą nikogo
Kurwy i faszyści są w niebie
Wszelkie zło się przez zło zbawiło
Pozostałych osądził sąd
którego naprawdę nie było
Sto noży wbili mu w plecy
On podał ręce mordercy
Czymś musiał narazić się innym
Czy tylko tym, że był niewinny
Ludzie z pierwszych stron gazet
Pozostałych już osądzili
Chce oczy zamknąć i kraść
Grabić, grabić, grabić
to co nam zagrabili
Kim jest Józef K.?
Józef K. prawdziwy?
Oto Józef K.
Józef K. nieżywy
Z Asicą vel Kiełborką, Józefem (hose) i Młynarczykiem :)
Pojechaliśmy w odwiedziny do rowerowej Rodzinki, w której w skład wchodzą: Anetka, Darek, Wiku (niestety był nieobecny duchem i ciałem) oraz Igorek
D.G. - Będzin - Czeladź - Siemianowice Śląskie - Bytom - Zabrze Helenka.
Następnie nocny lans po Zabrzu: Helenka - Bytom Karb - Bobrek - Biskupice - Miechowice - Helenka.
Darek zabrał nas w bardzo fajne, ciekawe i widokowe miejsca, jednym słowem w zajebiaszcze miejsca :D
Djk71 i hose przy Pałacu w Miechowicach.

Industrial w Biskupicach :)

Młotków sześć w Zabrzu ;)

Kościół - jak nie-kościół w Zabrzu :)

Było szybko - jak dla mnie o wiele za szybko :D
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Obce twarze wirują przed tobą
Nikt się na nich nie patrzy
I oni nie widzą nikogo
Kurwy i faszyści są w niebie
Wszelkie zło się przez zło zbawiło
Pozostałych osądził sąd
którego naprawdę nie było
Sto noży wbili mu w plecy
On podał ręce mordercy
Czymś musiał narazić się innym
Czy tylko tym, że był niewinny
Ludzie z pierwszych stron gazet
Pozostałych już osądzili
Chce oczy zamknąć i kraść
Grabić, grabić, grabić
to co nam zagrabili
Kim jest Józef K.?
Józef K. prawdziwy?
Oto Józef K.
Józef K. nieżywy
Z Asicą vel Kiełborką, Józefem (hose) i Młynarczykiem :)
Pojechaliśmy w odwiedziny do rowerowej Rodzinki, w której w skład wchodzą: Anetka, Darek, Wiku (niestety był nieobecny duchem i ciałem) oraz Igorek
D.G. - Będzin - Czeladź - Siemianowice Śląskie - Bytom - Zabrze Helenka.
Następnie nocny lans po Zabrzu: Helenka - Bytom Karb - Bobrek - Biskupice - Miechowice - Helenka.
Darek zabrał nas w bardzo fajne, ciekawe i widokowe miejsca, jednym słowem w zajebiaszcze miejsca :D
Djk71 i hose przy Pałacu w Miechowicach.

Industrial w Biskupicach :)

Młotków sześć w Zabrzu ;)

Kościół - jak nie-kościół w Zabrzu :)

Było szybko - jak dla mnie o wiele za szybko :D
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 68.59km
- Czas 03:15
- VAVG 21.10km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 24 września 2008
Kategoria W towarzystwie ;)
Przewróciło się niech leży cały luksus polega na tym
że nie muszę go podnosić będę się potykał czasem
będę się czasem potykał ale
Przewróciło się niech leży cały luksus polega na tym
że nie muszę go podnosić będę się potykał czasem
będę się czasem potykał ale nie muszę sprzątać
zapuściłem się to zdrowo coraz wyżej piętrzą się graty
kiedyś wszystko poukładam teraz się położę na tym
to mi się wreszcie należy więc się położę na tym
coś wylało się nie szkodzi zanim stęchnie to długo jeszcze
ja w tym czasie trochę pośpię tym bezruchem się napieszczę
napieszczę się tym bezruchem potem otworzę okna
w kątach miejsce dla odpadków bo w te kąty nikt nie zagląda
łatwiej tak i całkiem znośnie może czasem coś wyrośnie
może ktoś zwróci uwagę ale kiedyś się wezmę
zapuściłem się to zdrowo cały luksus polega na tym
łatwiej tak i całkiem słusznie może czasem coś wybuchnie
będę się czasem potykał ale kiedyś się wezmę
Jakoś ciężko się wstawało...
Po 14:00 wyjechaliśmy na mały lans po okolicy.
A więc: najpierw Kazimierz Górniczy – park, w którym Asica czekała na to, by lama ją opluła oraz podniecała się muflonami :D

Na strusie nawet nie spojrzała...

a strusie mają taaaaakie jaja, tzn. znoszą takie jaja :)
W parku...


Następnie pojechaliśmy na Balaton.
Było trochę terenu...

Objechaliśmy go dookoła i przez Ostrowy Górnicze i Kazimierz Górniczy
zaprowadziłam wrocławian na strzelnicę – górkę, z której jak się zjeżdża, to czuję się uciskający tylną ścianę czaszki mózg.
Nikt nie odważył się i nie zjechał z niej :)
Następnym celem był kościół w Gołonogu na górce.
Nie mogło zabraknąć Pogorii – więc zaliczyliśmy Trójkę i Czwórkę.
Młynarz i Kiełborka na Pogorii IV.

Ja z Młynarzem ;p

Na Pogorii zaczęło padać ale po jakimś czasie przestało więc pedaliliśmy dalej – przez Park Zielona do domku :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
że nie muszę go podnosić będę się potykał czasem
będę się czasem potykał ale nie muszę sprzątać
zapuściłem się to zdrowo coraz wyżej piętrzą się graty
kiedyś wszystko poukładam teraz się położę na tym
to mi się wreszcie należy więc się położę na tym
coś wylało się nie szkodzi zanim stęchnie to długo jeszcze
ja w tym czasie trochę pośpię tym bezruchem się napieszczę
napieszczę się tym bezruchem potem otworzę okna
w kątach miejsce dla odpadków bo w te kąty nikt nie zagląda
łatwiej tak i całkiem znośnie może czasem coś wyrośnie
może ktoś zwróci uwagę ale kiedyś się wezmę
zapuściłem się to zdrowo cały luksus polega na tym
łatwiej tak i całkiem słusznie może czasem coś wybuchnie
będę się czasem potykał ale kiedyś się wezmę
Jakoś ciężko się wstawało...
Po 14:00 wyjechaliśmy na mały lans po okolicy.
A więc: najpierw Kazimierz Górniczy – park, w którym Asica czekała na to, by lama ją opluła oraz podniecała się muflonami :D

Na strusie nawet nie spojrzała...

a strusie mają taaaaakie jaja, tzn. znoszą takie jaja :)
W parku...


Następnie pojechaliśmy na Balaton.
Było trochę terenu...

Objechaliśmy go dookoła i przez Ostrowy Górnicze i Kazimierz Górniczy
zaprowadziłam wrocławian na strzelnicę – górkę, z której jak się zjeżdża, to czuję się uciskający tylną ścianę czaszki mózg.
Nikt nie odważył się i nie zjechał z niej :)
Następnym celem był kościół w Gołonogu na górce.
Nie mogło zabraknąć Pogorii – więc zaliczyliśmy Trójkę i Czwórkę.
Młynarz i Kiełborka na Pogorii IV.

Ja z Młynarzem ;p

Na Pogorii zaczęło padać ale po jakimś czasie przestało więc pedaliliśmy dalej – przez Park Zielona do domku :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 49.66km
- Czas 03:02
- VAVG 16.37km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 15 września 2008
Kategoria Kosmacz - Powsinoga :), We dwoje - ja i mój rowerek ;))), W towarzystwie ;), In the rain...
To już jest koniec, nie ma już nic
Jesteśmy wolni, możemy iść
To już jest koniec, możemy iść
Jesteśmy wolni, bo nie ma już n
To już jest koniec, nie ma już nic
Jesteśmy wolni, możemy iść
To już jest koniec, możemy iść
Jesteśmy wolni, bo nie ma już nic…
To już jest koniec, nie ma już nic
Jesteśmy wolni, możemy iść
To już jest koniec, możemy iść
Jesteśmy wolni, bo nie ma już nic…
Robaczek w swej dziurce, jak docent za biurkiem
I pszczółka na kwiatkach, jak kontrol w tramwajach
Tak dłubie i gmera, napisze – wymyśli
Obejdzie wokoło, zabrudzi – wyczyści
I krzaczek przy drodze i brat przy maszynie
Jak noga w skarpecie, jak sprzedawca w kantynie
Kamyczek na polu i strażnik na straży
Lodówka wciąż ziębi, kuchenka wciąż parzy
A po co? A po co? – Tak dłubie i dłubie?
A za co? A za co? – Tak myśli i skubie?
I tak się przykłada i mówi z ekranu
I bredzi latami, wieczorem i rano
To już jest koniec, nie ma już nic
Jesteśmy wolni, możemy iść
To już jest koniec, możemy iść
Jesteśmy wolni, bo nie ma już nic…
To już jest koniec, nie ma już nic
Jesteśmy wolni, możemy iść
To już jest koniec, możemy iść
Jesteśmy wolni, bo nie ma już nic, nie ma już nic, nic, nic!
Rankiem na dworzec PKP by pojechać do D.G. na skróty....
Piękny weekend dobiegł końca :(
Bydzia – dzień pierwszy.
Bydzia – dzień drugi – GRAND PRIX.
Bydzia – dzień trzeci.
Mój rumak, wagon I klasy, ja i regionalny trunek... :D

Z dworca PKP w D.G. do domku...
Późnym wieczorem podróż do pracy – w deszczu :(
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Jesteśmy wolni, możemy iść
To już jest koniec, możemy iść
Jesteśmy wolni, bo nie ma już nic…
To już jest koniec, nie ma już nic
Jesteśmy wolni, możemy iść
To już jest koniec, możemy iść
Jesteśmy wolni, bo nie ma już nic…
Robaczek w swej dziurce, jak docent za biurkiem
I pszczółka na kwiatkach, jak kontrol w tramwajach
Tak dłubie i gmera, napisze – wymyśli
Obejdzie wokoło, zabrudzi – wyczyści
I krzaczek przy drodze i brat przy maszynie
Jak noga w skarpecie, jak sprzedawca w kantynie
Kamyczek na polu i strażnik na straży
Lodówka wciąż ziębi, kuchenka wciąż parzy
A po co? A po co? – Tak dłubie i dłubie?
A za co? A za co? – Tak myśli i skubie?
I tak się przykłada i mówi z ekranu
I bredzi latami, wieczorem i rano
To już jest koniec, nie ma już nic
Jesteśmy wolni, możemy iść
To już jest koniec, możemy iść
Jesteśmy wolni, bo nie ma już nic…
To już jest koniec, nie ma już nic
Jesteśmy wolni, możemy iść
To już jest koniec, możemy iść
Jesteśmy wolni, bo nie ma już nic, nie ma już nic, nic, nic!
Rankiem na dworzec PKP by pojechać do D.G. na skróty....
Piękny weekend dobiegł końca :(
Bydzia – dzień pierwszy.
Bydzia – dzień drugi – GRAND PRIX.
Bydzia – dzień trzeci.
Mój rumak, wagon I klasy, ja i regionalny trunek... :D

Z dworca PKP w D.G. do domku...
Późnym wieczorem podróż do pracy – w deszczu :(
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 20.85km
- Czas 01:18
- VAVG 16.04km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 14 września 2008
Kategoria Kosmacz - Powsinoga :), W towarzystwie ;)
Tamten znów coś złamał, tego pozszywali znów
Tamta znów uciekła, ta znów urodziła
Znowu coś umarło, znowu coś się śniło
Tamten znów coś złamał, tego pozszywali znów
Tamta znów uciekła, ta znów urodziła
Znowu coś umarło, znowu coś się śniło
Znowu oszukali nas
Znowu się coś popierdzieliło
tak właśnie mija nas
tak właśnie mija nas czas!
Tamten znów coś zgubił, ten znowu znalazł
Tamta urodziła znów, temu znów ktoś nalał
Znowu nie było nas, tam gzie coś się działo
Znowu oszukali nas
Znowu się coś pojebało
tak właśnie mija nas
tak właśnie mija nas czas
Południowy lans po Bydzi :)
Najpierw na Stadion Zawiszy. Tam odbywały się zawody strażackie.

Stadion super wyremontowany

A w jego sąsiedztwie straszy rudera – zaczęto kiedyś budować hotel i tak pozostało... :(

Przed Stadionem

Schodząc po schodach stadionu moje oiczy ujrzały dwa pędzące rowery, w tym jeden biały michu ;D
Pomachałam ręką na powitanie i agenciara z Łukaszem zawróciła by zamienić parę słów :D Aga z Kolegą jechała do Brzozy obadać rajd, który odbędzie się za tydzień.
Nowiutki, śliczniutki most :)

Pojechaliśmy do Myślęcinka.
W Myślęcinku przy źródełku.

W Myślęcinku tor dla koni.

Było chłodno więc pojechaliśmy do „Soplicy” na grzańca – rozgrzać się :)
Później popędziliśmy do Fordonu na obiad, a następnie z panem Jerzym – maratończykiem lasem do Bydgoszczy.
W lesie pędziliśmy z prędkością 28 km/h po piachu – niesamowita, jak dla mnie prędkość :)
Cała Trójka :D

Następny anty-przykład parkowania

Potem jeszcze troszkę po Bydzi, na pizzę i powrót po ciemku do norki :)
BRE Bank :)

Nad Brdą...


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 37.46km
- Teren 15.00km
- Czas 02:42
- VAVG 13.87km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 13 września 2008
Kategoria Kosmacz - Powsinoga :), W towarzystwie ;)
Ze skrajności w skrajność...
Najpierw zaduma, później wielkie emocje...
Rankiem Golgota Bydgoska, wieczorem Grand Prix...
Ze skrajności w skrajność...
Najpierw zaduma, później wielkie emocje...
Rankiem Golgota Bydgoska, wieczorem Grand Prix...
Rankiem naszym celem była Dolina Śmierci...
„..Dolina Śmierci - jakże makabryczna nazwa, której nie znajdziemy na żadnej mapie, ani w żadnym wykazie miejscowości. Nie znajdziemy, bo to nie jest miejscowość, a miejsce nikomu do 1939 roku, a właściwie Polakom aż do 1946 roku nieznane. W takim to zacisznym, a przyznać trzeba pięknym otoczeniu, gdzie pagórki zasłaniały widoczność, a krzewy tłumiły echo wystrzałów hitlerowscy oprawcy spod znaku "SS" urządzali masowe egzekucje. Tu brutalnie zabijano kwiat polskiej inteligencji Bydgoszczy. Ginęli nauczyciele i lekarze, urzędnicy i kapłani, robotnicy i prawnicy, rzemieślnicy i kupcy, oraz wszyscy, których uważano za wrogów Tysiącletniej Rzeszy i doktryny szaleńca - Adolfa Hitlera. W okresie II wojny było to miejsce tabu. Nikt z Polaków - rodzin zaginionych nie dowiedział się, gdzie ich bliscy zostali straceni, choć wielu było pewnych tego, że nie żyją. Były jednak pojedyncze osoby, zarówno Niemcy nie włączający się w ludobójstwo, jak i miejscowi Polacy, którzy domyślali się, że działy się tam sprawy podejrzane i straszne. Po ustaniu działań wojennych i wyzwoleniu naszych ziem rozpoczęły się prace badawcze, które potwierdziły istnienie miejsca straceń. Zaowocowało to ustawieniem w 1946 kamiennego obelisku ku ich czci...”
Później powstała droga krzyżowa. Więcej do poczytania tutaj.
Brama

Krzyż – jeden z wielu na drodze krzyżowej

Znak wysokościowy

Hmmm ciekawe co oznacza CE0018??? Chyba nie 18 m n.p.m. :D
Groby Poległych...

Krzyż – następny – jeden z wielu na Drodze Krzyżowej.

Widok z góry.

Pomnik na górze.

Tablice Poległych.

Z góry ja zjechałam terenem :) a Kellys’ek został częściowo sprowadzony po schodach.
Następnie pojechaliśmy na kawę do Fordonu i popędziliśmy do centrum porzucić bike’i bo trzeba było pędzić na Grand Prix :D
Oto przykład rozwiązania „ścieżka rowerowa + przystanek autobusowy” :)

a nie jak w Katowicach :(
A to anty-przykład „jak nie należy parkować” :/

A myślałam, że KSU ma swoją siedzibę w Ustrzykach :D

Wieczorem GRAND PRIX SPEEDWAY
Żużel – to moja miłość od pierwszego wejrzenia na żywo :D
Przed stadionem – w oczekiwaniu na wejście.

Monia na GP.

Niektórzy załatwili sobie niezłe miejscówki :D


Rozpoczęcie


Tomek był niesamowity :)


Finał :(



Żużel zbliża ludzi – spotkałam Znajomego, z którym nie widziałam się 8 lat – z Zawiercia, a spotkaliśmy się w Bydgoszczy :D

Było po prostu ZAJEBIASZCZO!!!
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Najpierw zaduma, później wielkie emocje...
Rankiem Golgota Bydgoska, wieczorem Grand Prix...
Rankiem naszym celem była Dolina Śmierci...
„..Dolina Śmierci - jakże makabryczna nazwa, której nie znajdziemy na żadnej mapie, ani w żadnym wykazie miejscowości. Nie znajdziemy, bo to nie jest miejscowość, a miejsce nikomu do 1939 roku, a właściwie Polakom aż do 1946 roku nieznane. W takim to zacisznym, a przyznać trzeba pięknym otoczeniu, gdzie pagórki zasłaniały widoczność, a krzewy tłumiły echo wystrzałów hitlerowscy oprawcy spod znaku "SS" urządzali masowe egzekucje. Tu brutalnie zabijano kwiat polskiej inteligencji Bydgoszczy. Ginęli nauczyciele i lekarze, urzędnicy i kapłani, robotnicy i prawnicy, rzemieślnicy i kupcy, oraz wszyscy, których uważano za wrogów Tysiącletniej Rzeszy i doktryny szaleńca - Adolfa Hitlera. W okresie II wojny było to miejsce tabu. Nikt z Polaków - rodzin zaginionych nie dowiedział się, gdzie ich bliscy zostali straceni, choć wielu było pewnych tego, że nie żyją. Były jednak pojedyncze osoby, zarówno Niemcy nie włączający się w ludobójstwo, jak i miejscowi Polacy, którzy domyślali się, że działy się tam sprawy podejrzane i straszne. Po ustaniu działań wojennych i wyzwoleniu naszych ziem rozpoczęły się prace badawcze, które potwierdziły istnienie miejsca straceń. Zaowocowało to ustawieniem w 1946 kamiennego obelisku ku ich czci...”
Później powstała droga krzyżowa. Więcej do poczytania tutaj.
Brama

Krzyż – jeden z wielu na drodze krzyżowej

Znak wysokościowy

Hmmm ciekawe co oznacza CE0018??? Chyba nie 18 m n.p.m. :D
Groby Poległych...

Krzyż – następny – jeden z wielu na Drodze Krzyżowej.

Widok z góry.

Pomnik na górze.

Tablice Poległych.

Z góry ja zjechałam terenem :) a Kellys’ek został częściowo sprowadzony po schodach.
Następnie pojechaliśmy na kawę do Fordonu i popędziliśmy do centrum porzucić bike’i bo trzeba było pędzić na Grand Prix :D
Oto przykład rozwiązania „ścieżka rowerowa + przystanek autobusowy” :)

a nie jak w Katowicach :(
A to anty-przykład „jak nie należy parkować” :/

A myślałam, że KSU ma swoją siedzibę w Ustrzykach :D

Wieczorem GRAND PRIX SPEEDWAY
Żużel – to moja miłość od pierwszego wejrzenia na żywo :D
Przed stadionem – w oczekiwaniu na wejście.

Monia na GP.

Niektórzy załatwili sobie niezłe miejscówki :D


Rozpoczęcie


Tomek był niesamowity :)


Finał :(



Żużel zbliża ludzi – spotkałam Znajomego, z którym nie widziałam się 8 lat – z Zawiercia, a spotkaliśmy się w Bydgoszczy :D

Było po prostu ZAJEBIASZCZO!!!
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 30.95km
- Teren 10.00km
- Czas 02:05
- VAVG 14.86km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 12 września 2008
Kategoria Kosmacz - Powsinoga :), W towarzystwie ;)
Now look at them yo-yo's that's the way you do it
You play the guitar on the MTV
That ain't workin' that'
Now look at them yo-yo's that's the way you do it
You play the guitar on the MTV
That ain't workin' that's the way you do it
Money for nothin' and chicks for free
Now that ain't workin' that's the way you do it
Lemme tell ya them guys ain't dumb
Maybe get a blister on your little finger
Maybe get a blister on your thumb
We gotta install microwave ovens
Custom kitchen deliveries
We gotta move these refrigerators
We gotta move these colour TV's
See the little faggot with the earring and the makeup
Yeah buddy that's his own hair
That little faggot got his own jet airplane
That little faggot he's a millionaire
We gotta install microwave ovesns
Custom kitchens deliveries
We gotta move these refrigerators
We gotta move these colour TV's
I shoulda learned to play the guitar
I shoulda learned to play them drums
Look at that mama, she got it stickin' in the camera
Man we could have some fun
And he's up there, what's that? Hawaiian noises?
Bangin' on the bongoes like a chimpanzee
That ain't workin' that's the way you do it
Get your money for nothin' get your chicks for free
We gotta install microwave ovens
Custom kitchen deliveries
We gotta move these refrigerators
We gotta move these colour TV's, Lord
Now that ain't workin' that's the way you do it
You play the guitar on the MTV
That ain't workin' that's the way you do it
Money for nothin' and your chicks for free
Money for nothin' and chicks for free
Rankiem z dworca PKP w Bydgoszczy na śniadanko do ulubionego Baru Mlecznego (myślałam, że takie twory wyginęły a tu można naprawde smacznie i tanio zjeść :D).
Następnie przy Brdzie do „miejsca zakwaterowania” :D
Kosmacz nad Brdą.

Dzisiaj mało rowerowo. Jakoś nie było większego nastroju na dalsze rowerowanie po nocy spędzonej w pociągu.
Wieczorkiem (po 17:00) mały lansik po Bydzi :D
Panie nad Brdą.

Mostek przy Operze.

Przy Operze.

Tą fontannę skądś znam? :D

Odwiozłam Kobrę do pracy, a sama ruszyłam na Stary Rynek.
Tam odbywał się koncert.
Zespół, który był supportem Kukiza nawet fajnie grał :D Grał kawałki Lady Pank, De Mono, Dire Straits, Green Day itp.

Postałam troszkę, pokiwałam się w rytm muzyczki i... zmarzłam :(
Pojechałam „do domku” ale jak już byłam przed domkiem to pojechałam dalej by za 5 minut znaleźć się z powrotem na Rynku :D
Znowu postałam, widziałam wiosło – szkoda, że tak późno go zauważyłam :(

Znowu zmarzłam i pojechałam ogrzać się pod kołderką.
Ściemnia się... a ten jeszcze chodzi po linie :D

Niestety nie dotrzymałam do Kukiza, a szkoda :(
Miałam jeszcze iść na nogach na koncert Kukiza ale mój Znajomy, który też przyjechał na Grand Prix, z racji wypadków i korków jeszcze nie dojechał do Bydzi, więc poszłam grzecznie spać :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
You play the guitar on the MTV
That ain't workin' that's the way you do it
Money for nothin' and chicks for free
Now that ain't workin' that's the way you do it
Lemme tell ya them guys ain't dumb
Maybe get a blister on your little finger
Maybe get a blister on your thumb
We gotta install microwave ovens
Custom kitchen deliveries
We gotta move these refrigerators
We gotta move these colour TV's
See the little faggot with the earring and the makeup
Yeah buddy that's his own hair
That little faggot got his own jet airplane
That little faggot he's a millionaire
We gotta install microwave ovesns
Custom kitchens deliveries
We gotta move these refrigerators
We gotta move these colour TV's
I shoulda learned to play the guitar
I shoulda learned to play them drums
Look at that mama, she got it stickin' in the camera
Man we could have some fun
And he's up there, what's that? Hawaiian noises?
Bangin' on the bongoes like a chimpanzee
That ain't workin' that's the way you do it
Get your money for nothin' get your chicks for free
We gotta install microwave ovens
Custom kitchen deliveries
We gotta move these refrigerators
We gotta move these colour TV's, Lord
Now that ain't workin' that's the way you do it
You play the guitar on the MTV
That ain't workin' that's the way you do it
Money for nothin' and your chicks for free
Money for nothin' and chicks for free
Rankiem z dworca PKP w Bydgoszczy na śniadanko do ulubionego Baru Mlecznego (myślałam, że takie twory wyginęły a tu można naprawde smacznie i tanio zjeść :D).
Następnie przy Brdzie do „miejsca zakwaterowania” :D
Kosmacz nad Brdą.

Dzisiaj mało rowerowo. Jakoś nie było większego nastroju na dalsze rowerowanie po nocy spędzonej w pociągu.
Wieczorkiem (po 17:00) mały lansik po Bydzi :D
Panie nad Brdą.

Mostek przy Operze.

Przy Operze.

Tą fontannę skądś znam? :D

Odwiozłam Kobrę do pracy, a sama ruszyłam na Stary Rynek.
Tam odbywał się koncert.
Zespół, który był supportem Kukiza nawet fajnie grał :D Grał kawałki Lady Pank, De Mono, Dire Straits, Green Day itp.

Postałam troszkę, pokiwałam się w rytm muzyczki i... zmarzłam :(
Pojechałam „do domku” ale jak już byłam przed domkiem to pojechałam dalej by za 5 minut znaleźć się z powrotem na Rynku :D
Znowu postałam, widziałam wiosło – szkoda, że tak późno go zauważyłam :(

Znowu zmarzłam i pojechałam ogrzać się pod kołderką.
Ściemnia się... a ten jeszcze chodzi po linie :D

Niestety nie dotrzymałam do Kukiza, a szkoda :(
Miałam jeszcze iść na nogach na koncert Kukiza ale mój Znajomy, który też przyjechał na Grand Prix, z racji wypadków i korków jeszcze nie dojechał do Bydzi, więc poszłam grzecznie spać :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 14.15km
- Teren 8.00km
- Czas 01:21
- VAVG 10.48km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 9 września 2008
Kategoria Do pracy / z pracy, W towarzystwie ;)
Kiedyś byłem jak ty
Niewiele wiedziałem
Świat wydawał się prosty
Wolny od wad
Potem radość odeszła
Prawda w oczy uk
Kiedyś byłem jak ty
Niewiele wiedziałem
Świat wydawał się prosty
Wolny od wad
Potem radość odeszła
Prawda w oczy ukłuła
Poznałem ludzi ... i zostałem sam ...
Wciąż nie wiem kim jestem
Człowiekiem czy robakiem
Robaka można zdeptać
Człowieka chyba nie
Czuję się jak robak
Butami zdeptany
Wbity w ziemię i zeschnięty jak kamień
CHCĘ BYĆ ROBAKIEM
WOLĘ NIM BYĆ
NIŻ TAKIM JAK CI
Z KTÓRYMI MUSZĘ ŻYĆ...
CHCĘ BYĆ ROBAKIEM...
Rankiem - do pracy - standardowo.
Po południu z pracy - Katowice - D.G. centrum pod pomnik Hendrixa, bo tam byłam umówiona z Karlą :D
Po załatwieniu paru spraw w centrum i na Mydlicach ruszyłyśmy na podbój Pogorii :D Karla była zachwycona tymi kałużami :D cieszy mnie to :D
Pogoria III - Pogoria IV - Mydlice.
Na Pogorii IV.

Pogoria III.

Na ławeczce ale nie mojej - moja była zajęta... Karla coś kombinuje z przerzutką... :D

Musiałyśmy szybko wracać bo Karla nie miała lampek...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Niewiele wiedziałem
Świat wydawał się prosty
Wolny od wad
Potem radość odeszła
Prawda w oczy ukłuła
Poznałem ludzi ... i zostałem sam ...
Wciąż nie wiem kim jestem
Człowiekiem czy robakiem
Robaka można zdeptać
Człowieka chyba nie
Czuję się jak robak
Butami zdeptany
Wbity w ziemię i zeschnięty jak kamień
CHCĘ BYĆ ROBAKIEM
WOLĘ NIM BYĆ
NIŻ TAKIM JAK CI
Z KTÓRYMI MUSZĘ ŻYĆ...
CHCĘ BYĆ ROBAKIEM...
Rankiem - do pracy - standardowo.
Po południu z pracy - Katowice - D.G. centrum pod pomnik Hendrixa, bo tam byłam umówiona z Karlą :D
Po załatwieniu paru spraw w centrum i na Mydlicach ruszyłyśmy na podbój Pogorii :D Karla była zachwycona tymi kałużami :D cieszy mnie to :D
Pogoria III - Pogoria IV - Mydlice.
Na Pogorii IV.

Pogoria III.

Na ławeczce ale nie mojej - moja była zajęta... Karla coś kombinuje z przerzutką... :D

Musiałyśmy szybko wracać bo Karla nie miała lampek...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 59.96km
- Czas 03:14
- VAVG 18.54km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 31 sierpnia 2008
Kategoria W towarzystwie ;), Tatry
Ja, całkiem sam
Dziś, całkiem sam
Wstyd pali moją twarz
W otchłani moje sny
Zimny pokój, w kącie
Ludzka bryła
Ja, całkiem sam
Dziś, całkiem sam
Wstyd pali moją twarz
W otchłani moje sny
Zimny pokój, w kącie
Ludzka bryła lodu śpi
Śmierć zbliża się
Czując nieból jestem niczym
Światła gasną, dławię w sobie płacz
Ściany wolno połykają ciszę
Bóg otworzy zaraz drzwi
Dziś, całkiem sam, umieram
Ja, całkiem sam, uciekam
Kruki dziobią oczy duszy,
Smutek stał się zapomnieniem
Stąd, bez powrotu drogą
Wlecze się mój grzech
Nie ma mnie i chyba
Nigdy mnie nie było
Życie, sen, dobro, zło -
Świat nie zapamięta.
Dobij mnie, grzechu mój
Bez ciebie nie ma krzyża
Życia brud płynie z żył,
Zaciśnięta pętla
Gaśnie moja gwiazda
Gaśnie moja gwiazda...
Powrót z Tatr... na skróty - tzn. z Jaworzno - Szczakowej do Dąbrowy Górniczej...
W nocy - po północy :D
Troszkę mi się pobłądziło... ale dobrze, że tylko troszkę...
:)
Zimno... bardzo... oszronione (zaparowane) kask, okulary i licznik ;D
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Dziś, całkiem sam
Wstyd pali moją twarz
W otchłani moje sny
Zimny pokój, w kącie
Ludzka bryła lodu śpi
Śmierć zbliża się
Czując nieból jestem niczym
Światła gasną, dławię w sobie płacz
Ściany wolno połykają ciszę
Bóg otworzy zaraz drzwi
Dziś, całkiem sam, umieram
Ja, całkiem sam, uciekam
Kruki dziobią oczy duszy,
Smutek stał się zapomnieniem
Stąd, bez powrotu drogą
Wlecze się mój grzech
Nie ma mnie i chyba
Nigdy mnie nie było
Życie, sen, dobro, zło -
Świat nie zapamięta.
Dobij mnie, grzechu mój
Bez ciebie nie ma krzyża
Życia brud płynie z żył,
Zaciśnięta pętla
Gaśnie moja gwiazda
Gaśnie moja gwiazda...
Powrót z Tatr... na skróty - tzn. z Jaworzno - Szczakowej do Dąbrowy Górniczej...
W nocy - po północy :D
Troszkę mi się pobłądziło... ale dobrze, że tylko troszkę...
:)
Zimno... bardzo... oszronione (zaparowane) kask, okulary i licznik ;D
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 17.57km
- Czas 01:00
- VAVG 17.57km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 30 sierpnia 2008
Kategoria W towarzystwie ;), Tatry
Kiedyś kochały oczy
Kiedyś kochały dłonie
Kiedyś kochały usta
O tak....
Kiedyś kochały dusze
Kiedyś kochały serca
Kiedyś kochały oczy
Kiedyś kochały dłonie
Kiedyś kochały usta
O tak....
Kiedyś kochały dusze
Kiedyś kochały serca
Kiedyś nie łzy rządziły
Miłością było życie
Ale..
Miłość chyba
Miłość chyba
Miłość chyba zabrał czas
Wtedy płonęły oczy
Wtedy płonęły dłonie
Wtedy płonęły usta
O tak...
Wtedy płonęły dusze
Wtedy płonęły serca
Wtedy płonęły ciała
Paliliśmy się cali
Ale...
Ogień chyba
Ogień zgasł
Ogień chyba
Zgasł już w nas
Teraz w popiołach dusze
W popiołach nasze sny
W popiołach też uczucia
W popiołach ja i ty
popiół jeszcze tli...
Taką mała iskrą
Ale..
Miłość chyba
Miłość chyba
Miłość chyba
Zabrał czas
Nova Lesna -
Na początek profil dzisiejszej trasy:

Dzisiaj nadszedł ten dzień...
dzień pożegnań...
dzień rozstań...
z Taterkami :(
To My przed wyruszeniem...

No i tam mamy się wspiąć naszymi rumakami :D... och piękne!

Pora opuścić Novą Lesną i jej XIII wieczny kościółek... i tą winiarnię :D

Najlepsze wino jakie piłam :D


To taka dygresja... :D
Dajemy pod gór(y)ę :)

Po drodze kusi nas zakup tegoż to rumaka :D

Ale wiatr był dzisiaj - chyba chciał nas zatrzymać w Taterkach... ;/
masakra...
masakra...
Łomnica - górna stacja kolejki i średnia - ze średniej na górną jeździ kolejka zawieszona na linach bez wsporników :)

Właśnie ta kolejka:

Kolejka again :)

A tak jest na szczycie Łomnicy :D

To była druga dygresja :D
Jadymy, jadymy :)

Przerwa na dobrze mi już znanej przełęczy :)

Podsumowanie:
Po prostu BYŁO PIĘKNIE!!! :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;))))
Kiedyś kochały dłonie
Kiedyś kochały usta
O tak....
Kiedyś kochały dusze
Kiedyś kochały serca
Kiedyś nie łzy rządziły
Miłością było życie
Ale..
Miłość chyba
Miłość chyba
Miłość chyba zabrał czas
Wtedy płonęły oczy
Wtedy płonęły dłonie
Wtedy płonęły usta
O tak...
Wtedy płonęły dusze
Wtedy płonęły serca
Wtedy płonęły ciała
Paliliśmy się cali
Ale...
Ogień chyba
Ogień zgasł
Ogień chyba
Zgasł już w nas
Teraz w popiołach dusze
W popiołach nasze sny
W popiołach też uczucia
W popiołach ja i ty
popiół jeszcze tli...
Taką mała iskrą
Ale..
Miłość chyba
Miłość chyba
Miłość chyba
Zabrał czas
Nova Lesna -
Na początek profil dzisiejszej trasy:

Dzisiaj nadszedł ten dzień...
dzień pożegnań...
dzień rozstań...
z Taterkami :(
To My przed wyruszeniem...

No i tam mamy się wspiąć naszymi rumakami :D... och piękne!

Pora opuścić Novą Lesną i jej XIII wieczny kościółek... i tą winiarnię :D

Najlepsze wino jakie piłam :D


To taka dygresja... :D
Dajemy pod gór(y)ę :)

Po drodze kusi nas zakup tegoż to rumaka :D

Ale wiatr był dzisiaj - chyba chciał nas zatrzymać w Taterkach... ;/
masakra...
masakra...
Łomnica - górna stacja kolejki i średnia - ze średniej na górną jeździ kolejka zawieszona na linach bez wsporników :)

Właśnie ta kolejka:

Kolejka again :)

A tak jest na szczycie Łomnicy :D

To była druga dygresja :D
Jadymy, jadymy :)

Przerwa na dobrze mi już znanej przełęczy :)

Podsumowanie:
Po prostu BYŁO PIĘKNIE!!! :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;))))
- DST 60.45km
- Czas 04:24
- VAVG 13.74km/h
- Aktywność Jazda na rowerze