Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Suma w górę: 0 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Kellysek :)

Dystans całkowity:17087.09 km (w terenie 587.71 km; 3.44%)
Czas w ruchu:947:04
Średnia prędkość:18.02 km/h
Maksymalna prędkość:53.20 km/h
Liczba aktywności:426
Średnio na aktywność:40.11 km i 2h 13m
Więcej statystyk
Niedziela, 20 lutego 2011 Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

W odwiedziny do Tatusia ;-)


Gib mir was zu trinken, ich habe Durst.
Ich kam den ganzen Weg allein und bin zu Fuß.
Jeden einzelnen Schritt, Meter für Meter,
von irgendwo da draussen, ganz weit weg von hier.

Ich bin durch das Meer geschwommen, hab von Wasser und Salz gelebt,
nur um hierher zu kommen und dich endlich zu sehen.
Ich war in jeder Wüste, die man sich denken kann.
War fast dran aufzugeben, ständig weiterzuziehen.

Ich hab mich oft verlaufen, war viel zu lange blind.
Überall und nirgendwo suchte ich nach dir.

Und ich lief jahrelang nur durch Regen.
Oder ob es Tränen waren? Ich weiss es heut nicht mehr.

Doch wenn nur die Liebe zählt, wenn nur die Liebe zählt,
werd ich denselben Weg noch einmal für dich gehn.
Wenn nur die Liebe zählt, wenn nur die Liebe zählt,
dann ist mir kein Preis zu hoch um dich zu sehen.

Siehst du die Tasche, die ich mit mir trage?
Da ist meine Geschichte und mein ganzes Leben drin.

Du kannst sie mir wegnehmen und sie verbrennen.
Sie ist voller Erinnerungen, die ich nicht mehr haben will.
Für mich ist gestern wertlos und morgen ganz egal,
solange du mir versprichst, dass du mich halten kannst.

Wenn nur die Liebe zählt, wenn nur die Liebe zählt,
werd ich denselben Weg noch einmal für dich gehen.
Wenn nur die Liebe zählt, wenn nur die Liebe zählt,
will ich dir folgen bis ans Ende dieser Welt.

Ich möchte gern glauben, was in der Bibel steht
und was man uns in jeder Fernsehshow einreden will:
Dass es am Ende nicht darauf ankommt,
ob man der Sieger oder der Verlierer ist.

Weil nur die Liebe zählt, weil nur die Liebe zählt,
ich würd denselben Weg noch einmal für dich gehen.
Wenn nur die Liebe zählt, wenn nur die Liebe zählt,
will ich dir folgen bis ans Ende der Welt.

Mir ist kein Preis zu hoch um dich zu sehen.*


W odwiedziny do Tatusia, miałam ochotę jechać w drodze powrotnej nad zalew do Łośnia ale... nie chciało mi się, popedaliłam do domku by zająć się pracą ;-)


*Die Toten Hosen - "Was zahlt".

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 4.40km
  • Czas 00:15
  • VAVG 17.60km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 20 lutego 2011 Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Nichts bleibt für die Ewigkeit...


Nichts bleibt für die Ewigkeit...

Du merkst nicht, wie die Tage vergehn
Auch wenn es so scheint, sie bleiben nicht stehn
Sie tropfen stetig vor sich hin
Wie ein Wasserhahn, der undicht ist
Wenn du nachts hellwach in deinem Bett liegst
Hörst du, wie es leise tickt
Es ist 'ne Uhr in dir, sie läuft nur für dich
Sie erinnert dich dran, wie spät es ist
Jeden Tag stirbt ein Teil von dir
Jeden Tag schwindet deine Zeit
Jeden Tag ein Tag, den du verlierst
Nichts bleibt für die Ewigkeit

Jeder Atemzug kostet dich Sekunden
Wieviel Minuten kriegst du für dein Geld
Los, wir schenken uns gegenseitig ein paar Stunden
Schmeissen Jahre von uns weg
Von gestern und für morgen leben
Niemals für das Hier und Jetzt
Du merkst, während du an deinen Plänen sitzt
Wie das Leben an dir vorüberzieht
Jeden Tag stirbt ein Teil von dir
Jeden Tag schwindet deine Zeit
Jeden Tag ein Tag, den du verlierst
Nichts bleibt für die Ewigkeit
Nichts bleibt für die Ewigkeit

Jeden Tag stirbt ein Teil von dir
Jeden Tag schwindet deine Zeit
Jeden Tag ein Tag, den du verlierst
Nichts bleibt für die Ewigkeit
Jeden Tag stirbt ein Teil von dir
Jeden Tag schwindet deine Zeit
Jeden Tag ein Tag, den du verlierst
Nichts bleibt für die Ewigkeit
Nichts bleibt für die Ewigkeit
Nichts bleibt für die Ewigkeit*


Plany na weekend miałam ambitne... miała być wczoraj setka, miała być dzisiaj setka...
Pogoda jednak spłatała mi figla i posypało śniegiem.

Poranny widok z okna
Znowu śnieg... © kosma100


Śnieg © kosma100


Rezygnuję więc z dłuzszej wycieczki i wracam po prostu do domku.
Manhattan - Kasprzaka - Huta Katowice.
Ulica Tworzeń jest zamknięta dla ruchu, wreszcie ją remontują. Koleiny na tej drodze sięgały nawet 30 cm! Zakaz ruchu... tylko gdzie jest wytyczony objazd?
Dobrze, że nie jadę samochodem, bo nie ma wytyczonego objazdu.
Zakas ruchu... a gdzie objazd??? © kosma100


Drogi zasypane śniegiem...
Ślisko... © kosma100


Jadę ul. Tworzeń.
SNOW BIKE © kosma100


Zamknięta droga... © kosma100


Już zastanawiam się czy nie zrobić jakiejś dłuższej pętli ale nie posmarowałam twarzy kremem i czuje jak zimny wiatr i padający śnieg znęcają się nad moją twarzą... decyduję się jechać do domku.
Prosta przy Hucie Katowice.
Długa, śnieżna prosta © kosma100


Dobrze, że zdecydowałam się jechać prosto do domku. Moje stopy jakby miały wmontowany gps... na 3 km od domku zamarzają i zaczynają boleć...
Letnie buty spd bez ochraniaczy, jedna para skarpetek to nie najlepszy wybór na temperaturę -5 i mroźny wiatr oraz padający śnieg...

Pomimo wszystkiego albo dzięki temu było fajnie.
Niektórzy w niedzielę śpią do południa a niektórzy wstają o 6:00 i aktywnie zaczynają dzień ;-)
Nieważne jak, ważne by naładować akumulatory na cały następny tydzień.
Teraz biorę się za zaległe rzeczy, które trzeba zrobić ;-)

W pewnych momentach naszego życia, przy pewnych znajomościach myślimy, że nic tego nie zepsuje, że zawsze będzie tak sielankowo i wspaniale... niestety nic nie trwa wiecznie... Nichts bleibt für die Ewigkeit...

* Die Toten Hosen - "Nichts bleibt für die Ewigkeit"

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 12.50km
  • Czas 00:48
  • VAVG 15.62km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poranna zmarzlina ;-)


Poranna zmarzlina ;-)

How deep is an ocean
How far is the shining star
How strong's my devotion
What's more real than love in life
I don't need all your treasures
I want to burry all my pride
The precious gift it's freedom

Transmission into your heart
Transmission into your heart
Transmission...

How strong are emotions
How far is from heart to heart
You'll never kill my feelings
I'd better die if I'm cold inside
Love is stronger than death
Love is hotter than burnin' sun
All we need is to give love

Transmission into your heart
Transmi... NOW!

Transmission into your heart
Transmission!*


Dzisiaj, tak jak wczoraj sobie zaplanowałam, wstałam o 4:00 by o 5:30 wyjechać na poranną, przedpracową przejażdżkę na rowerze.
Fajnie tak wcześnie wstać – dzień wydaje się wtedy jak by był z gumy ;-) można zrobić o wiele więcej rzeczy niż normalnie.
Zimno... patrzę na wskazanie termometru... -10.
Kremuję grubo twarz tłustym kremem dla dzieci, ubieram się w kalesony, getry, grube skarpety, bieliznę termoaktywną, kurtkę zimową, kurtkę z windstopperem, apaszkę pod szyję, polarowe rękawiczki. Jeszcze tylko odblaskowa kamizelka i mogę ruszać.
Jadę w traperach by mi nogi nie zamarzły. Ciepło mi w nogi.
Ciepło ale niebezpiecznie. Po 10 latach jazdy wyłącznie w spd nie umiem jeździć w normalnych butach. Przy wjechaniu w dziurę mam wrażenie, że spadnę z roweru.

Jadę w kierunku Ząbkowic. Mam zaplanowaną pętlę przez Ząbkowice – Tucznawę – Łękę – Łosień.
Niestety po paru kilometrach zamarzają mi palce u rąk.
Zimno... brrr...
Próbuję je rozgrzać ale bezskutecznie.

Ciemno...
Ciemno, zimno... poranny rower ;-) © kosma100


Z powodu zamarzniętych rąk zmieniam trasę. W Ząbkowicach skręcam w kierunku Huty Katowice i gdy dojeżdżam do ulicy Roździeńskiego skręcam w kierunku domu.

Zimno...
Zimno ale fajnie ;-)
Muszę coś wymyślić by ręce mi jutro nie zmarzły ;-)

Po gorącym prysznicu i kawie dopiero mogę obserwować wstające słońce...
wschód © kosma100



Chyba te poranne wypady rowerowe wpiszę sobie w kalendarz ;-)
Miłego dnia wszystkim czytającym mojego bloga.
A teraz do pracy!

*Houk - „Transmission into your heart”.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 11.13km
  • Czas 00:37
  • VAVG 18.05km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 14 lutego 2011 Kategoria Kellysek :), W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Poranne wariactwo ;-)


Poranne wariactwo...

To było tak, to było tak
Spóźniona biegłam na spotkanie
A Ty wyrosłeś jak spod ziemi
Po prostu wpadłeś na mnie
Pierwsza dotknęłam Twojej ręki
Czy to głód serca czy ciała
Serce, ciało, dusza - wszystko razem
A reszta, reszta sama się stała

Do kogo biegłam nie pamiętam
A Ty do kogo - nie chcę wiedzieć
Znam Twoje imię, kolor oczu
Znam Twoje ciało i mam Ciebie

Gdyby zapytał mnie ktoś wtedy
Jak masz na imię - nie wiedziałam
Jaki jest kolor Twoich oczu
Nie tego też wtedy nie znałam
Pierwsza dotknęłam Twojej ręki
Czy to głód serca czy ciała
Serce, ciało, dusza - wszystko razem
A reszta, reszta sama się stała

Do kogo biegłam nie pamiętam
A ty do kogo - nie chcę wiedzieć
Znam Twoje imię, kolor oczu
Znam Twoje ciało i mam Ciebie

To było tak, to było tak
Spóźniona biegłam na spotkanie
A Ty wyrosłeś jak spod ziemi
Po prostu wpadłeś na mnie

Do kogo biegłam nie pamiętam
A ty do kogo - nie chcę wiedzieć
Znam Twoje imię, kolor oczu
Znam Twoje ciało i mam Ciebie*


Wczoraj wieczorem przeczytałam u Łukasza, że Darek ma plany pojeździć rano, przed pracą na rowerze... zaintrygowało mnie to i poszłam spać. W głowie narodziła mi się myśl by też pojechać gdzieś przed pracą.
Wariactwo.
Kocham to.
Kocham rower.
Kocham wariacką mobilizację.
Kocham ludzi, którzy kochają rower.
Wariactwo...
Pozytywne wariactwo ;-)

Widok z okna.
Poranny wiejski widoczek ;-) © kosma100


Wstaję więc o 5:00 i po 6:00 wyjeżdżam na rower.
Jadę w kierunku Błędowa.
Za górką będzie widoczek na słońce?
W poszukiwaniu wschodzącego słońca © kosma100


Później skręcam na Rudy, przez Okradzionów jadę do Łęki a następnie wracam do domku.
Zaliczyłam więc Trójmiasto (Łosień, Łęka, Okradzionow ;-)).

Kosciół w Łęce. Niektórzy z bikestatsowiczow znają go z KoRNo.
Kosciół w Łęce © kosma100


Podczas powrotu moim oczom ukazuje się wschodzące słońce.
Staje by pofocić. Gdy zaczyna się spektakl i słońce szybko wyskakuje zza horyzontu rozładowują mi się baterie w aparacie.
Ech... czy ja kiedykolwiek nauczę się kontrolować stan naładowania moich baterii??? :D

Wschód słońca © kosma100


wschod slońca again © kosma100


wschód słońca © kosma100


Wracam do domku.
Better.
Fajnie jest zacząć tak dzień. Teraz można jechać do pracy.
Jutro pobudka o 4:00 i wyjazd o 5:00 ;-)

*Manaam - „Do kogo biegłam”.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 12.62km
  • Czas 00:38
  • VAVG 19.93km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 13 lutego 2011 Kategoria Kellysek :), W oczojebnej kamizelce, W towarzystwie ;), Z Helenką :)

Kosmacz reaktywacja ;-)

Kosmacz reaktywacja ;-)

Wenn du, mit am ende bist und du
einfach nicht weiter willst, weil du
dich nurnoch fragst Warum und wozu, und was das Leben noch bringen soll?!
Halt durch,
auch wenn du allein bist.
halt durch,
schmeiß jetzt nicht alles hin
Halt durch,
und irgendwann wirst du verstehen,
dass es jedem einmal so geht!
und wenn ein Sturm dich in die Knie zwingt, halt dein Gesicht einfach gegen den Wind!
egal wie dunkel die Wolken über dir sind,
sie werden irgendwann vorüberziehen!

Steh auf, wenn du am Boden bist!
Steh auf, wenn du unten liegst!
Steh auf, es wird schon irgendwie weitergehen!

Es ist schwer, seinen Weg nicht zu verlieren
und bei den Regeln und Gesetzen hier,
ohne Verrat ein Leben zu führen,
das man selber noch respektiert!
auch wenn die Zeichen gerade alle gegen dich stehen
und jemand auf dich hetzen will,
du brauchst für keinen irgendeinen Beweis zu bringen,
es sei denn es ist für dich selbst!

Steh auf, wenn du am Boden bist!
Steh auf, auch wenn du unten liegst!
Steh auf, es wird schon irgendwie weitergehen!

Nur keine Panik so schlimm wird es nicht,
mehr als deinen Kopf reißt man dir nicht weg.
Komm und sieh nach vorn.

Steh auf, wenn du am Boden bist!
Steh auf, auch wenn du unten liegst!
Steh auf Es wird weitergehen
Steh auf, wenn du am Boden bist!
Steh auf, auch wenn du unten liegst!
Steh auf, es wird schon irgendwie weitergehen!*


Wizytę na Helence trzeba było wykorzystać na rowerowanie w towarzystwie.
Wieczorem wczoraj nie wyszło... więc dzisiaj pobudka o 6:00 i około 7:00 wyruszamy z Darkiem pojeździć.
Zimno... temperatura -6.
Jedziemy do Rokitnicy, później do Mikulczyc.
Zimno, po zjeździe z Helenki Darkowi zmarzły palce u rąk, mnie szyja i palce u nóg.

Jedziemy podziwiając widoki ze wschodem słońca w tle.

Wschód słońca na tle koksowni Jadwiga © kosma100


Wschód nad torami © kosma100


djk71 na torach © kosma100


Focący biker © kosma100


Koksownia Jadwiga o wschodzie słońca © kosma100


Szyb dawnej kopalni KWK Pstrowski © kosma100


Zimno...
Zimno ale fajnie.
Wracamy. Zamarzły mi palce u nóg. Do tego stopnia, że ciężko mi się chodzi... bardzo ciężko...
Fajnie, fajnie zacząć w ten sposób dzień, teraz można popracować ;-)
Anetko – dzięki za weekend ;-) Darek, dzięki za towarzystwo.

* Die Toten Hosen - „Steh auf”

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 17.25km
  • Czas 00:58
  • VAVG 17.84km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 9 lutego 2011 Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

As I sit here and watch the sunset...


Poison racing through my veins
A sordid pull to the insane
A constant gravity to change
And I don't know where to go

Paris breathes beneath my feet
Thirsty skin against concrete
My sacred heart misleading me
And I don't know where to go
No, I don't know where to go

I could go home to my love
And live the life I've always wanted
Or I could go on running off
Into the night, lonely and haunted
And the strange thing is
I don't know which I'd prefer
As I sit here and watch the sun set on Sacre Couer

History against one life
My sacred heart's on no-one's side
And I don't know where to go
No, I don't know where to go

I could go home to my love
And live the life I've always wanted
Or I could go on running off
Into the night, lonely and haunted
And the strange thing is
I don't know which I'd prefer
As I sit here and watch the sunset
As I sit here and watch the sunset
As I sit here and watch the sunset

I could go home to my love
And live the life I've always wanted
Or I could go on running off
Into the night, lonely and haunted
I could go home to my love
It's all there if I want it
But the sad thing is
I don't know which I'd prefer
As I sit here and watch the sun set on Sacre Couer*


Z racji mojego L4 mam czas na wpisanie zaległych wyjazdów ;)
Wycieczka ta odbyła się w pewien styczniowy bądź lutowy późny poranek, możliwe nawet, że było to przedpołudnie ;)

Manhattan - Dom, czyli:

Manhattan - Pogoria III - Ząbkowice - Dom.

Słonecznie lecz zimno. Ubrałam pod moją kurtkę polar - to o czymś świadczy - przy minus 5 jeździłam w samej koszulce z krótkim rękawkiem i tej kurtce...

Miła pani pod bankomatem sama zaoferowała się, że mi rowerka popilnuje - miło. Później chwila pogawędki, mówiła, że jej córce ukradli rower spod sklepu...

Przyjemnie aczkolwiek zimny wiatr przeszkadzał.
Ja chce już wiosny!!!

* Tina Dico - "Sacre Couer".

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 15.60km
  • Teren 8.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 15.60km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 6 lutego 2011 Kategoria Kellysek :), W towarzystwie ;), Z Helenką :)

Po ścieżkach rowerowych Zabrza.

Po ścieżkach rowerowych Zabrza.
Po błocie... wielkim błocie, z Rowerowym Partnerem.


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 36.09km
  • Czas 02:28
  • VAVG 14.63km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 9 stycznia 2011 Kategoria In the fog..., Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Steh auf, wenn du am Boden bist

Steh auf, wenn du am Boden bist!

Wenn du mit dir am Ende bist
und du einfach nicht weiter willst,
weil du dich nur noch fragst,
warum und wozu und was dein Leben noch bringen soll ...

Halt durch, auch wenn du allein bist!
Halt durch, schmeiß jetzt nicht alles hin!
Halt durch, und irgendwann wirst du verstehen,
dass es jedem einmal so geht.

Und wenn ein Sturm dich in die Knie zwingt,
halt dein Gesicht einfach gegen den Wind.
Egal, wie dunkel die Wolken über dir sind,
sie werden irgendwann vorüberzieh'n.

Steh auf, wenn du am Boden bist!
Steh auf, auch wenn du unten liegst!
Steh auf, es wird schon irgendwie weitergeh'n.

Es ist schwer, seinen Weg nicht zu verlier'n
und bei den Regeln und Gesetzen hier
ohne Verrat ein Leben zu führ'n,
das man selber noch respektiert.

Auch wenn die Zeichen gerade alle gegen dich steh'n
und niemand auf dich wetten will -
du brauchst hier keinem irgendeinen Beweis zu bringen.
Es sei denn es ist für dich selbst!

Steh auf, wenn du am Boden bist!
Steh auf, auch wenn du unten liegst!
Steh auf, es wird schon irgendwie weitergeh'n.

Nur keine Panik, so schlimm wird es nicht.
Mehr als deinen Kopf reißt man dir nicht weg.
Komm und sieh nach vorn!

Steh auf, wenn du am Boden bist!
Steh auf, auch wenn du unten liegst!
Steh auf, es wird weitergeh'n.

Steh auf, wenn du am Boden bist!
Steh auf, auch wenn du unten liegst!
Steh auf, es wird schon irgendwie weitergeh'n.*





Pierwszy wyjazd w tym roku...
Chociaż nie lubię robić rzeczy standardowych, oczywistych, takich, które wypada robić, zrobię podsumowanie roku 2010 i szkic planów na 2011.
Rok 2010 mogę opisać jednym, krótkim słowem... „ZA”.
za szybko,
za dużo,
za ciężko,
za mało,
za intensywnie,
za trudno,
za...
Rok 2010 był dla mnie bardzo ciężkim rokiem, rokiem, w którym silnie odczuwałam skutki mojej decyzji... decyzji, której nie żałuję ale nie wiem czy z tym doświadczeniem, z tym spojrzeniem, po tych przeżyciach podjęłabym ją po raz drugi...

Rok 2010 był zupełnie nierowerowym rokiem... był rokiem remontowym.
Rokiem pobudek o 4:00, rokiem kurzu, gruzu, burzenia ścian, stawiania innych, tynkowania, kładzenia gładzi, kafelkowania, wysiłku fizycznego i wiecznego deficytu czasu...

Zmęczył mnie psychicznie i fizycznie... wszystko ma swoje granice i choć trudno w to uwierzyć, kosmiczna siła, power i optymizm życiowy też są wartościami skończonymi. Skończyły się wraz z rokiem 2010...

Pomimo tego, że mnie tak zmęczył, obfitował też w moje małe sukcesy :-)
Dzisiaj podczas ubierania kurtki rowerowej uświadomiłam sobie pierwszy sukces – kurtka, która była obcisła jest luźna :) Tak – wynalazłam środek, który powoduje zwiększanie się ubrań :) częściowo osiągnęłam cel, który postawiłam sobie w 2009 roku... :) to mobilizuje do dalszego dążenia w określonym kierunku ;-)

Zmieniłam pracę – dążyłam do tego od 2009 roku.

Wyremontowałam częściowo dom.
Pokój w trakcie remontu...


i po remoncie :)




Startowałam tylko w Odysejach, pomimo NKL w Jesiennej Odysei było fajnie, potrzebowałam tego by naładować akumulatory.

Rok 2011 zaczynam jeszcze w gruzach i kurzu jednak mam nadzieję szybko doprowadzić tą strefę życia do zadowalającego mnie etapu.
Planuję wrócić do jazdy rowerem, zamierzam jeździć także nim do pracy – mam teraz 30 km w jedną stronę ;-)
Mam swoje małe marzenia i cele związane z Pucharem Polski w Rowerowych Rajdach na Orientację i mam nadzieję, że mój Rowerowy Partner pomoże mi je osiągnąć ;-)

Mam nadzieję popracować dalej nad specyfikiem rozciągającym ubrania :-)

Chciałabym poświęcić więcej czasu Ludziom, którym w tym roku nie poświęciłam odpowiedniej ilości.

Cel na dzisiaj: znalezienie pewnej kartki A4 gdzieś w tych wszystkich pudłach, kartonach, pojemnikach, reklamówkach, torbach...


Zbyt ambitny? Nadmienię, ze szukam tej jednej kartki już od 2 tygodni... :/

Chciałam podziękować wszystkim, którzy mi pomogli, którzy podnosili na duchu, pomagali w momentach gdy tego potrzebowałam... służyli pomocną ręką, chwilą rozmowy, ukierunkowywali, naprowadzali...
DZIĘKUJĘ

A teraz pora... PODNIEŚĆ SIĘ!!!

Co do dzisiejszego wyjazdu, wypad zatytułowałabym „Trójmiasto bez Łęki”.
Dzisiaj musiałam wyjść na rower... po prostu musiałam... negatywne emocje, które się we mnie zebrały musiałam wyrzucić... musiałam by nie pęknąć, by nie wybuchnąć w najmniej oczekiwanym momencie.
Przywiozłam więc Cytrynką mój rower, który stał samotnie w pustych ścianach i pojechałam w stronę Błędowa.
Fajnie wsiąść na rower po tak długiej przerwie. Nie ubierałam SPD tylko trapery. I dobrze, bo z racji przeskakującej korby w spd zaliczyłabym pewnie mnóstwo gleb.
A więc Łosień – Łazy Błędowskie – Rudy – Okradzionów – Łosień.

Fajnie się jechało, chociaż miejscowe mgły przyczyniły się do tego, że mój oddech stawał się szybszy... bałam się by jakiś idiota w blachosmrodzie nie wjechał we mnie.
[/big]



Trafiłam nawet do Oklahomy :)


Miałam jeszcze jechać przez Łękę i tym sposobem zaliczyłabym Trójmiasto ale mój Kellysek się zbuntował. Po zrobieniu fotki nie mogłam ruszyć z miejsca – korba obracała się luźno tak jakby łańcuch spadl, choć łańcuch był na swoim miejscu... ech pora zawieść Kellyska do serwisu...

Krótko ale... częściowo pomogło... potrzebowałam tego ;-)

*Die Toten Hosen - „Steh auf, wenn du am Boden bist”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 14.80km
  • Czas 00:51
  • VAVG 17.41km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, ja wysiadam...

Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, ja wysiadam
Na pierwszej stacji, teraz, tu!
Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat bo wysiadam
Przez życie nie chce gnać bez tchu

Jak w kołowrotku bezwolnie się kręcę
Gubiąc wątek i dni
A jakiś bies wciąż powtarza mi: prędzej!

A życie przecież po to jest, żeby pożyć
By spytać siebie: mieć, czy być
No, życie przecież po to jest, żeby pożyć
Nim w kołowrotku pęknie nić

Jak w kołowrotku bezwolnie się kręcę
Gubiąc wątek i dni
A jakiś bies wciąż powtarza mi: prędzej!

Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, ja wysiadam
Na pierwszej stacji, teraz, tu!
Już nie chce z nikim ścigać się, z sił opadam!
Przez życie nie chce gnać bez tchu

Będę tracić czas, szukać dobrych gwiazd
Gapić się na dziury w niebie
Jak najdłużej kochać ciebie
Na to nie szkoda mi zmierzchów, poranków
I nocy..

Jak w kołowrotku bezwolnie się kręcę
Gubiąc wątek i dni
A jakiś bies wciąż powtarza mi: prędzej!
A życie przecież po to jest, żeby pożyć
By spytać siebie: mieć, czy być
No życie przecież po to jest, żeby pożyć
Nim w kołowrotku pęknie nić*


Rano po Cytrynkę do mechanika.
Ostatnio mam trochę napięty harmonogram dnia...
Przykład: dzisiejszy dzień:
4:00 - pobudka;
6:20 - wyjazd samochodem: D.G. - Sosnowiec - Łosień - Mydlice
7:55 - Mydlice - przesiadka na rower i do mechanika;
8:20 - odebranie Cytrynki i na Mydlice;
8:30 - kąpiel i wyjazd do pracy;
9:00 - 17:00 - praca;
17:00 - powrót z pracy;
17:30 - przebranie, pakowanie i do Łośnia;
18:00 - prace remontowe (mycie ścian);
21:00 - fajrant...

Jutro pobudka o 4:00...
No comments.

*Anna Maria Jopek - "Ja wysiadam"

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 4.40km
  • Czas 00:12
  • VAVG 22.00km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pracowo rowerowo


Siądź z tamtym mężczyzną
twarzą w twarz,
kiedy mnie już nie będzie.
Spalcie w kominie
moje buty i płaszcz,
zróbcie sobie miejsce...

A mnie oszukuj mile
uśmiechem, słowem, gestem,
dopóki jestem, dopóki jestem.

A mnie oszukuj mile
uśmiechem, słowem, gestem,
dopóki jestem, dopóki jestem...

Dziel z tamtym mężczyzną
chleb na pół,
kiedy mnie już nie będzie,
kupcie firanki, jakąś lampę i stół,
zróbcie sobie miejsce...

A mnie zabawiaj smutnie
uśmiechem, słowem, gestem,
dopóki jestem, dopóki jestem...

A mnie zabawiaj smutnie
uśmiechem, słowem, gestem,
dopóki jestem, dopóki jestem...

Płyń z tamtym mężczyzną
w górę rzek,
kiedy mnie już nie będzie,
znajdźcie polanę, smukłą sosnę i brzeg,
zróbcie sobie miejsce...

A mnie wspominaj wdzięcznie,
że mało tak się śniłem,
a przecież byłem, no przecież byłem...

A mnie wspominaj wdzięcznie,
że mało tak się śniłem,
a przecież byłem, no przecież byłem...*



Pobudka o 3:00 – poranne rozmyślania do 5:00.
Później kursy samochodem.
O 7:30 wsiadłam na rower i postanowiłam jechać dzisiaj na szkolenie rowerem.
A więc D.G. - Katowice przez Sosnowiec, Stawiki, Trzy Stawy.

Po drodze napotykam dziwne, nowe tramwaje.








I nawet tekst nowy :)


Później Trzy Stawy.




Do hotelu Ambasador.

Później jeszcze fota pomnika i do domu.


Potrzebowałam tego...
Teraz tylko przygotowanie do walki... walki z ekipami, które powinny wykonać swoją pracę tak jak należy bo im za to płacę... rzeczywistość niestety jest inna... :(
Robię sobie odwyk od netu... muszę zaoszczędzić czas bo ostatnio mi go brakuje... więc sorki, jak nie będę odpisywać na wiadomości gg... muszę poukładać niepoukładane i doprowadzić do końca pewne rzeczy, które ciągną się za mną już od dłuższego czasu...

* tekst Agnieszka Osiecka - „Kiedy mnie już nie będzie”
ostatnio słucham w wykonaniu Raz Dwa Trzy

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 35.26km
  • Czas 01:48
  • VAVG 19.59km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl