Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Suma w górę: 0 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Kellysek :)

Dystans całkowity:17087.09 km (w terenie 587.71 km; 3.44%)
Czas w ruchu:947:04
Średnia prędkość:18.02 km/h
Maksymalna prędkość:53.20 km/h
Liczba aktywności:426
Średnio na aktywność:40.11 km i 2h 13m
Więcej statystyk

Wstań, kiedy jesteś na dnie... ;-)


Wenn du mit dir am Ende bist
und du einfach nicht weiter willst,
weil du dich nur noch fragst,
warum und wozu und was dein Leben noch bringen
soll ...

Halt durch, auch wenn du allein bist!
Halt durch, schmeiß jetzt nicht alles hin!
Halt durch, und irgendwann wirst du verstehen,

dass es jedem einmal so geht.

Und wenn ein Sturm dich in die Knie zwingt,
halt dein Gesicht einfach gegen den Wind.
Egal, wie dunkel die Wolken über dir sind,
sie werden irgendwann vorüberzieh'n.

Steh auf, wenn du am Boden bist!
Steh auf, auch wenn du unten liegst!
Steh auf, es wird schon irgendwie weitergeh'n.

Es ist schwer, seinen Weg nicht zu verlier'n
und bei den Regeln und Gesetzen hier
ohne Verrat ein Leben zu führ'n,
das man selber noch respektiert.

Auch wenn die Zeichen gerade alle gegen dich
steh'n
und niemand auf dich wetten will -
du brauchst hier keinem irgendeinen Beweis zu
bringen.
Es sei denn es ist für dich selbst!

Steh auf, wenn du am Boden bist!
Steh auf, auch wenn du unten liegst!
Steh auf, es wird schon irgendwie weitergeh'n.

Nur keine Panik, so schlimm wird es nicht.
Mehr als deinen Kopf reißt man dir nicht weg.
Komm und sieh nach vorn!

Steh auf, wenn du am Boden bist!
Steh auf, auch wenn du unten liegst!
Steh auf, es wird weitergeh'n.

Steh auf, wenn du am Boden bist!
Steh auf, auch wenn du unten liegst!
Steh auf, es wird schon irgendwie weitergeh'n.*

Po porannym rowerze do pracy trzeba było wrócić do domku ;-)
Chciałam jechać przez Mysłowice by wiedzieć jutro jak mam jechać by nie pogubić się tak jak dzisiaj ale... nie miałam ochoty tamtędy jechać... pojechałam przez stawiki w Sosnowcu (dawna moja trasa do/z pracy).

Stawiki w Sosnowcu
Stawiki w Sosnowcu © kosma100


Stawiki w Sosnowcu © kosma100


W centrum Sosnowca spory ruch jadę na Klimontów a następnie Braci Mieroszewskich, Staszic.

Następnie Strzemieszyce i Łosień.

W drodze do domu...
W drodze do domu © kosma100


Powrót z pracy sponsoruje zachód słońca
Zachód słońca © kosma100



Pięknie!!!
Pięknie!!!
Pięknie!!!
Odkryłam źródło energii, które przez ostatni rok zgubiłam... ;-)

*Die Toten Hosen - "Steh auf, wenn du am Boden bist".

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 31.70km
  • Czas 01:32
  • VAVG 20.67km/h
  • VMAX 39.10km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 19 marca 2011 Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), W towarzystwie ;)

Łódź ;-)


In the town where I was born
Lived a man who sailed to sea
And he told us of his life
In the land of submarines

So we sailed up to the sun
Till we found the sea of green
And we lived beneath the waves
In our yellow submarine

We all live in our yellow submarine,
Yellow submarine, yellow submarine
We all live in our yellow submarine,
Yellow submarine, yellow submarine

And our friends are all on board
Many more of them live next door
And the band begins to play

We all live in our yellow submarine,
Yellow submarine, yellow submarine
We all live in our yellow submarine,
Yellow submarine, yellow submarine

As we live a life of ease
Everyone of us has all we need
Sky of blue and sea of green
In our yellow submarine.

We all live in our yellow submarine,
Yellow submarine, yellow submarine
We all live in our yellow submarine,
Yellow submarine, yellow submarine

We all live in our yellow submarine,
Yellow submarine, yellow submarine
We all live in our yellow submarine,
Yellow submarine, yellow submarine*



W piątek byłam na delegacji w Łodzi, więc grzechem byłoby nie odwiedzić mavica.
Wpadłam więc w odwiedziny ;-)

W piątek niestety nie udało nam się pojeździć, zobaczyłam za to, że mavic ma na ścianie m.in. mapę z moją miejscowością zamieszkania ;-)
Mapa z Łośniem ;-) © kosma100


W sobotę, z racji deficytu czasu, robimy krótki przeciąg po Łodzi.
Przed wyjazdem
mavic © kosma100


Mavic oprowadza mnie po ciekawych miejscach, opowiada różne historie z nimi związane ;)

Na Piotrkowskiej odwiedzamy Misia Uszatka.
Miś Uszatek pilnuje roweru © kosma100


Mavic z ostrym na Piotrkowskiej
Mavic z ostrym na Piotrkowskiej © kosma100



Riksza © kosma100


Miasto Łódź ;-) © kosma100



Mavic ;-) © kosma100



Komórki © kosma100


Komórki © kosma100


Mavic & komórki ;-) © kosma100


Komórki ;) © kosma100


Komórki ;-) © kosma100


Komórki ;-) © kosma100


Łódź ;) © kosma100


Łódź © kosma100


Łódź © kosma100


Mavic ;) © kosma100


Koty, koty, koty... © kosma100


Beczki Grohmana © kosma100


WTC w Łodzi © kosma100


Plac Wolności w Łodzi © kosma100


Było pięknie ;-)

Mavic & Reszta – dzięki za gościnę i zapraszam do mnie ;)

The Beatles - „Yellow submarine”.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 11.29km
  • Czas 00:48
  • VAVG 14.11km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 15 marca 2011 Kategoria Kellysek :), W towarzystwie ;), Z Helenką :)

Czwarta nad ranem... może sen przyjdzie...


Ona dla zasady nie całuje w usta mnie
Zawsze kiedy śmierdzę wódką
Chociaż często sama kiedy nie widzi nikt
Umie nawalić się aż smutno
Bez łez i złudzeń i bez prawa veta
Między językiem a śliną
Między pierwszym skurczem a dobrym dreszczem
Gdzieś między karą a winą

Hej kobieto po co ten płacz...

Ona tak naprawdę tylko wtedy dobrze czuje się
Tylko wtedy kiedy robi to z kimś ważnym
-firanki na duszę-
Jeśli naprawdę jest taka jak o niej mówią
Zawsze przedtem ściąga z szyi łańcuszek

Hej kobieto po co ten płacz...

Nadchodzi taki moment jest taka chwila
Pewnie znów zaraz zatrzęsie się ziemia
-stoi głupiec z łukiem-
Na nocnym stoliku leżą bRULION i guma
Starczy miejsca na miłość i sztukę

Hej kobieto po co ten płacz...

Nadchodzi taki moment
Jest taka chwila
Teraz wiem chyba teraz rozumiem...
Te wszystkie ciche dni te wszystkie głuche telefony
Te wszystkie ciche dni te wszystkie głuche telefony
Te wszystkie ciche dni te wszystkie głuche telefony
Śpię spokojnie, jak dziecko śpię
Wiem że to od niej*


Już wczoraj mnie korciło by wyjść na rower.
Niestety, były inne priorytety.
Wczorajsze wieczorne postanowienie - wstać dzisiaj o 3:45 i jechać na rower.
3:45 to była optymistyczna wersja – Darek nastawił swój budzik. Profilaktycznie nastawiłam mój budzik na 4:00.
Pobudka o 4:00 i około 4:30 ruszamy. Po wyjściu przed blok doznaję szoku – ptaki strasznie się drą, głośno ćwierkają i śpiewają, znak, że wiosna pełną parą ;-)

Ciemno...
Wczesnoporanny rower ;-) © kosma100



Najpierw do Zabrza asfaltami i ścieżkami rowerowymi.
Później Darek prowadzi po parkach, alejkach i krzakach zabrzańskich. Mało komfortowo mi się jedzie, ponieważ moja czołówka domaga się wymiany baterii. Jedziemy lasem i lądujemy... w Gliwicach... Darek ma jednak wysublimowane poczucie humoru...

Gdzieś po drodze podziwiamy postępy przy budowie autostrady.
Poranny rowerek ;-) © kosma100


Zaliczamy błoto (coś nowego?), dobrze, że ściągnęłam błotnik ;-)
Na skrzyżowaniu w Rokitnicy jestem „pasażerem nas gapę” za autobusem i pędzę pod górę z prędkością 30 km/h... obracam się i Darek jednak nie podjął wyzwania więc czekam na Niego.

Pomimo wszystkich niedogodności, dzięki wszystkim optymistycznym akcentom... było pięknie.
Jedyny słuszny wniosek:
„Kto rano pojeździ ten dzień będzie miał lepszy”

Fajnie zacząć pracę po takim "doświadczeniu" ;-)


A to wytłumaczenie mojej absencji rowerowej w weekend i wczoraj:
Coś wyrosło... © djk71





*Strachy na Lachy - „Hej kobieto (Figa z makiem)”

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)©
  • DST 29.42km
  • Czas 01:38
  • VAVG 18.01km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 13 marca 2011 Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), Z Helenką :)

Bike, mud & sunny morning.

Are you the guys on the beach who hate everything? eww
Is this some sort of hip music that I don't understand?

I, hate the rain and sunny weather,
and I, I hate the beach and mountains too, boo-hoo,
And I don't like a thing about the city, no, no,
and I, I, I, hate the countryside too!

And I, hate everything about you!
everything about you!

And I, don't like a thing about your mother,
and I, I hate your daddy's guts too, boo-hoo,
And I don't like a thing about your sister, no, no
'cause I, I, I, think sex is overrated too.

And I, get sick when I'm around,
I, can't stand to be around,
I, hate everything about you!
Everything about you, everything about you, everything about you!

Some say I've got a bad attitude,
but that don't change the way I feel about you,
and if you think this might be bringing me down,
look again 'cause I ain't wearing no frown!
Get Down!

I don't really car about you're sister,
Fuck the little bitch 'cause I already kissed her,
One thing that I did to your old lady,
Was I put her on the bed and she didn't say maybe.
I know, you know, everybody knows,
the way it comes is the way its gonna go
Think its sad well thats too bad
cuz im having a ball hatin every little thing about you!



Niedzielny poranek.
W ten weekend goszczę na Helence.
Rano w niedzielę postanawiamy z Darkiem oderwać się od szału remontowego i korzystając z okazji, że nie wypada hałasować o tej porze wymykamy się na rower.
Super słoneczny poranek. Zaraz po wyjeździe zaczynam żałować, że nie wstaliśmy jednak o 4:00 tylko po 6:00.
Chwila asfaltem i Darek skręca w las. Dzisiaj będzie dużo terenu. Dużo terenu i błota.
Jeździmy po szlakach bytomskich. Widać, ze coś się dzieje, coraz więcej oznakowanych szlaków, coraz więcej miejsc z ławeczkami.
Chociaż tablice informacyjne pozostawiają wiele do życzenia. Nie ma na nich oznakowanego miejsca „tu jesteś” i pomimo tego, że mam jakieś pojęcie o orientacji w terenie mija dłuższa chwila nim dochodzę do tego gdzie jestem ;-)

W pewnym momencie zaczyna się błoto.
Dzisiaj poznaję chyba wszystkie odmiany błota: gliniaste błoto... maziste błoto... błotniste błoto...
W pewnym momencie rozumiem Iskierkę, na którego czekaliśmy na Mini Nocnej Masakrze bo „Mu błoto weszło pod błotnik ;)” Pierwszy raz w życiu mam tak oblepione koło błotem i igłami z drzew, że w pewnym momencie rower staje i nie da się ruszyć kołem... masakra...
Zaczynam wydłubywać błoto i orientuję się, że nie ma Darka. Pojechał... Hmm nieźle, nie mam komórki przy sobie więc będę musiała się zorientować i jakoś trafić z powrotem. Wydłubywanie błota zajmuje mi jakieś 10 minut. Na szczęście Darek wraca. Okazuje się, że siadł już na ławce i czekał na mnie... No to sobie poczekał ;-)
Rytuał wydłubywania błota powtarzam jeszcze parę razy.
Wniosek z dzisiejszej jazdy: „Błotnik pomimo tego, że ma błoto w nazwie nie nadaje się do jazdy po błocie ;-)”

Pomimo wszystkiego było fajnie ;-)



Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 20.46km
  • Czas 01:28
  • VAVG 13.95km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 8 marca 2011 Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;))), Kellysek :)

Babę zesłał Bóg...


Babę zesłał Bóg
Raz mu wyszedł taki cud
Babę zesłał Bóg
Coś innego przecież mógł
Żeby dobrze zrobić wam
Żeby dobrze zrobić wam
Babę zesłał Pan

Bóg też chłopem jest
Świadczy o tym jego gest
Bóg też chłopem jest
Tak jak swing i blues i jazz
Żeby z baby ciągle drwić
Żeby z baby ciągle drwić
Trzeba chłopem być

Bóg ci zesłał mnie
Byś miał kogoś w noc i dzień
Bóg ci zesłał mnie
I sie z tego tylko ciesz
Z woli nieba jestem tu
Z woli nieba jestem tu
Więc się do mnie módl*


Tulipany © kosma100


Dzień Kobiet...
Święto Kobiet...
Jak dla mnie komunistyczne święto...
Blizna po komunistycznym święcie.
Kiedyś obowiązek wynikający z systemu, teraz obowiązek wynikający z przyzwyczajenia.
Kiedyś goździki, teraz tulipany.
Kiedyś rajstopy, teraz czekoladki.
Dzień Kobiet – wymysł komunizmu, Walentynki – wymysł kapitalizmu.
Jak dla mnie strasznie naciągany dzień...
Może dlatego, że z reguły i zasady nie lubię żadnych świąt?

Bo jeżeli się kogoś szanuje, jeżeli się kogoś kocha to prezenty daje mu się codziennie... te niematerialne... uśmiech, zrozumienie, chwilę na rozmowę, gest, wspólnie spędzony czas, pomoc w momencie gdy się jej potrzebuje itp. Z każdego dnia można zrobić sobie święto jeżeli się go dobrze przeżyje...

Oczywiście dziękuję wszystkim za kwiaty, życzenia, prezenty, nie chcę być źle zrozumiana (pewnie za rok nic nie dostanę, hehehe) taka już jestem, mam swoje dziwne zdanie na pewne aspekty życia ;-)

Dzisiaj miałam jechać po raz pierwszy do pracy rowerem. To miał być Totalny Pierwszy Raz:
pierwszy raz w tym roku;
pierwszy raz z nowego miejsca zamieszkania (30 km w jedną stronę).

Zgodnie jednak z antyporadnikiem wymyśliłam coś by nie jechać jednak rowerem do pracy.
Dzisiejsza wymówka to brak siły po wczorajszej wysokiej gorączce i objawach grypy jelitowej.

Trudno – co się odwlecze to nie uciecze :D

Pomimo nierowerowego dojazdu do pracy dzień wybitnie rowerowy. Dane mi było dzisiaj poznać Osobę pełną energii i optymizmu. Osobę poznaną na BikeStats. Dzisiaj pierwszy raz spotkaliśmy się w realu (w Tesco nie było miejsca ;-)).
„Piętnaście minut” na które wyszłam z pracy przerodziły się w prawie godzinę. Rozmów nie było końca, nie zamykały nam się usta skacząc z jednego tematu na drugi.
Patrząc na ten „Wulkan Optymizmu i Radości” widziałam dawną siebie... nie, nie dawną siebie, widziałam siebie. Bo nadal taka jestem tylko przez ostatni rok zostałam okryta skorupą. Teraz skorupa pęka...
Poisonek Dzięki za odwiedziny, dzięki za rozmowę, dzięki za wszystko... Naprawdę bardzo się cieszę, że Cię poznałam ;-) i do zobaczenia na zlocie ;-)

Po przyjeździe do domku, szybkie przebranie się i mykam na rower.
Mam w planie zrobić pętlę Ząbkowicką.
Jadę przez Łękę do Tucznawy.

Krzaki i księżyc © kosma100


Ściemnia się... © kosma100


Ściemnia się... © kosma100


W Tucznawie chwila na foty i decyduję się wracać tą samą drogą. Nie mam dzisiaj ochoty jechać drogą Zawiercie – Ząbkowice... ciemno i duży ruch...
Wracam jadąc przez Łękę w kierunku Okradzionowa co daje mi niezły podjazd pod sam koniec przejażdżki.

Fajnie było ;-)
Super dzień ;-)



* Renata Przemyk - „Babę zesłał Bóg”.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 11.90km
  • Czas 00:38
  • VAVG 18.79km/h
  • VMAX 33.60km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót...


Przepraszam małe miasta, przepraszam wielkich ludzi,
Przepraszam tych co śpią, bo nie chciałbym ich obudzić
Przepraszam małe miasta, przepraszam wielkich ludzi,
Przepraszam tych co śpią, bo nie chciałbym ich obudzić

Przepraszam te dziewczęta, które kiedyś tak kochałem
Przepraszam kawiarenki, w których się upijałem
Przepraszam te chodniki, po których rzygałem
Przepraszam nawet gwiazdy, które są tak wspaniałe

Przepraszam małe miasta, przepraszam wielkich ludzi,
Przepraszam tych co śpią, bo nie chciałbym ich obudzić
Przepraszam małe miasta, przepraszam wielkich ludzi,
Przepraszam tych co śpią, bo nie chciałbym ich obudzić

Przepraszam szare dni, które krążą po ulicach
Przepraszam starych ludzi, którymi się zachwycam
Wokół widzę tyle zła, że nie muszę pięknie pisać
I używać pięknych słów, przysięgam na Chrystusa
Nie, nie będę przysięgał, bo nie jestem politykiem
Nie będę robił wojny, w garniturze z medalikiem
Przepraszam również za tych, co mordują w imię Boga
Boże, Boże, Ty pozwalasz im mordować

Przepraszam małe miasta, przepraszam wielkich ludzi,
Przepraszam tych co śpią, bo nie chciałbym ich obudzić
Przepraszam małe miasta, przepraszam wielkich ludzi,
Przepraszam tych co śpią, bo nie chciałbym ich obudzić

Przepraszam niewidomych, że ten świat jest taki piękny
Przepraszam niewrażliwych, że Petrarka pisał wiersze
Przepraszam ich koncerny, że nie nagram dla Was płyty
Ale cenię sobie wolność, nie będę robił z siebie transwestyty
Nie będę robił z siebie szmaty i nie sprzedam własnej duszy
Nie będziecie płacić mi na raty, nie zrobię tego, bo nie muszę, nie zrobię tego, bo nie muszę, nie zrobię tego, bo nie muszę, nie zrobię tego, bo nie muszę, nie zrobię tego, bo nie muszę.

Przepraszam małe miasta, przepraszam wielkich ludzi,
Przepraszam tych co śpią, bo nie chciałbym ich obudzić
Przepraszam małe miasta, przepraszam wielkich ludzi,
Przepraszam tych co śpią, bo nie chciałbym ich obudzić*


Tak sobie dzisiaj przypomniałam jak się zachwycałam muzyką Sztywnego Pala Azji... to były czasy ;-)


Gościłam w ten weekend u Przewspaniałej Rodzinki na Helence ;-)

Z racji niedyspozycji rowerowej Darka odpadło wspólne pedalenie.
Miałam odwiedzić Koleżankę... normalny człowiek odwiedziłby ją po drodze do domu...
Ja z normalnością chyba nie mam zbyt wiele punktów wspólnych... postanawiam jechać do Koleżanki rowerem, a później wrócić po samochód ;-)
Koleżanka mieszka na ulicy Kubiny, gdzie jest Kolonia robotnicza "Ficinius"

Fajnie.
Więc jadę...
A niebo jest niebieskie...
Niebieskie niebo © kosma100


Po drodze spotykam grupkę na koniach – też fajne hobby ale nie dla mnie.
konie © kosma100


Czasami przeciskam się przez tunele.
tunel © kosma100


I zwiedzam ruiny ;-)
ruiny... © kosma100


Te drogowskazy, w tym miejscu, zawsze mnie zachwycają ;-)
Drogowskazy... mają pomagać a nie przeszkadzać ;) "nadinformacja" © kosma100


Po drodze mijam wagonik.
Wagonik... © kosma100


No i osiedle robotnicze... piękne ;-)
Kolonia robotnicza Ficinius © kosma100


Do Koleżanki jedzie mi się wyśmienicie... droga powrotna to koszmar... pod wiatr... pod zajeduży wiatr... w dodatku na Helence Golf chce mnie staranować... wrr...

No i koksownia, która lepiej wygląda w świetle wschodzącego słońca ;-)
Koksownia © kosma100


A tu jeszcze szyb ;-)
szyb © kosma100


Ale było pięknie ;-)
Potrzebowałam tego...
Potrzebuję tego...
Wracam...
;-)
A jutro...
;-) ;-)



* Sztywny Pal Azji - „Przepraszam”.


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 31.50km
  • Czas 01:42
  • VAVG 18.53km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 3 marca 2011 Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Wisienka na torcie...

Nie płacz bracie gdy smutek
zapuka w twoje progi
nie daj się kiedy los
jest ci mniej łaskawy

Przecież dobrze wiesz
że na końcu drogi
wciąż wierne jak pies
czekają sierpniowe Bieszczady

Trawa na jedno kolanko
klęka w zachwycie porannym
i łąka cicho śpiewa
swoje zielone psalmy

A sarny rodem z Balnicy
schodzą na letnią spowiedź
i jedno jest takie niebo
bieszczadzkie niebo sierpniowe

W niebie cerkiewki pękate
rozmodlone nad podziw
za ręce je prowadzą
same Bieszczadzkie Anioły

Nie płacz siostro gdy smutek
zapuka w twoje progi
nie daj się kiedy los
jest ci mniej łaskawy

Przecież dobrze wiesz
że na końcu drogi
wciąż wierne jak pies
czekają sierpniowe Bieszczady

Trawa na jedno kolanko
klęka w podziwie o zmroku
łąka cicho sie kładzie
na swym zielonym boku

Jelenie gdzieś od Wetliny
niebo chcą trącić rogiem
bo jedno jest takie niebo
bieszczadzkie niebo sierpniowe*

Rower...
moja miłość, moje życie...
Czasami jeżdżę na nim by odreagować,
czasami jeżdżę na nim by odpocząć,
czasami jeżdżę na nim by zwiedzić piękne miejsca,
czasami jeżdżę na nim by odciąć się od wszystkiego,
czasami jeżdżę na nim by spędzić z kimś mile czas,
czasami jeżdżę na nim by... po prostu jeździć...
dzisiaj pojechałam by uczcić...
uczcić moje ostatnie przemyślenia ;-)
dzisiaj pojechałam by po prostu pojechać ;-)
by skosztować wisienki z tortu ;-)

Ostatnio dużo marudziłam...
dużo, o wiele za dużo...
Przerosły mnie pewne rzeczy...
może za dużo ich było...
może za mało roweru w ostatnim roku...
może byłam słaba...
cokolwiek...
zaczynam raczkować i niebawem stanę na nogach ;-)

Spojrzałam na moje „problemiki” z boku...
Problemy innych rzuciły na moje „popierdółki” inne światło...
Zawsze mówiłam, że inni to mają Problemy, nie ja... ostatnio zagubiłam się i myślałam, że ja też mam problemy...
nie...
ja mam „problemiki” albo nawet inaczej...
ja mam wyzwania...
na dodatek sama je sobie postawiłam...
Więc ja nie mam Problemów...
Pomogło mi to bardzo w spojrzeniu na moją sytuację z innej perspektywy... tylko czemu dzięki Problemom innych? :(
Zmieniło się moje nastawienie do pewnych rzeczy... zmieniły się pewne rzeczy...
Będzie inaczej, czy inaczej znaczy lepiej? Nie wiem ale na pewno będzie inaczej.
A zmiana to szansa na poprawę... szansa na rozwój, szansa na... cokolwiek ;-)

O.K. Koniec marudzenia.
Dzisiaj udało mi się wyjść normalnie z pracy... jakaś nowość, bo ostatnio wchodzę do domu około 20:00. Dzisiaj wychodzę z pracy przed 17:00 i dzięki Cytrynce i kosmicznym prędkościom przez nią osiąganym jestem w domu o 17:20.
Przebieram się i wsiadam na rower.
Muszę... muszę... po prostu muszę...
Pragnę go bardzo, pragnę spędzić z nim te kilkanaście minut, pragnę z nim podziwiać widoki, chcę by mnie wspierał w trudnych chwilach – gdy TIR wyprzedzi nas na centymetry.
Jadę do Łęki.
Po drodze fotka:
Zmierzch © kosma100


Słupy elektryczne jeszcze będę dzisiaj podziwiać.
Jadę szybko... bardzo szybko jak na mnie.
Przyjemnie, choć po chwili i po wjeździe na pierwszą górkę jestem całkowicie zasapana z zimnym kamieniem w piersiach... ale przyjemnie... radośnie ;)
Przez Łękę w kierunku Tucznawy.
Obok „elektrowni”. To chyba nie jest elektrownia tylko jakaś rozdzielnia prądu. Ale strasznie.... słychać buczenie prądu.

Słupy... © kosma100


Następnie wyskakuję na bardziej uczęszczaną drogę i jadę w kierunku Ząbkowic.
Trochę strasznie – niektórzy kierowcy to jednak idioci ;(
Na rondzie w Ząbkowicach słyszę, że TIR za mną zbliża się szybko do mnie... boję się, że spróbuje mnie wyprzedzić, obracam się, on hamuje...
wystraszył mnie...
i trąbi: „pi pi”
więc pozdrawiam go machając palcem,
on znowu „pi pi”
więc ja znowu śle mu pozdrowienia tym razem palcem drugiej ręki...
ja jadę w swoja stronę, on w swoją i na do widzenia ponownie robi: „pi pi”...
Jadę dalej zadowolona, że nie przejechał mnie...
Po chwili zastanowienia stwierdzam, że to może jednak było pozdrowienie, bo jak by mnie chciał strąbić to by zrobił: „BIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII”...
Hmm... powiedzmy, że ja go też pozdrowiłam... to było takie „kosmiczne pozdrowienie” ;)

Fajnie było...
fajnie było:
pojeździć;
dojść (do pewnych wniosków);
ogólnie fajnie było ;-)

P.S. Tak mało kilometrów, bo nie chcę by Darek stracił mobilizację ;p

*SDM - „Niebo sierpniowe”.


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 16.33km
  • Czas 00:48
  • VAVG 20.41km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 27 lutego 2011 Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Ślepa uliczka...


Kiedy powiem sobie dość
A ja wiem, że to już niedługo
Kiedy odejść zechcę stąd
Wtedy wiem, że oczy mi nie mrugną, nie
Odejdę cicho, bo tak chcę
I ja wiem, że będę wtedy sama
Nikt nawet nie obejrzy się
I ja wiem, że będzie wtedy cicho
I tylko w Twoje oczy spojrzę
Tę jedną prawdę będę chciała znać
Nim sama zgasnę, sama zniknę
Usłyszę w końcu to, co chcę

Czy warto było szaleć tak - przez całe życie?
Czy warto było spalać się - jak ja?
Czy warto było kochać tak - aż do bólu?
Czy mogę odejść sobie już?

Nie chcę żałować żadnych chwil
Chociaż wiem, że nie było kolorowo
Nie chcę zostawić żadnych łez
Chociaż wiem, że czasem bolało
Uśmiechnę się do swoich myśli
Zcałuję z Ciebie cały blask, o tak
Powoli zamknę w sobie przyszłość
Pytając siebie raz po raz, o nie

Czy warto było szaleć tak - przez całe życie?
Czy warto było spalać się - jak ja?
Czy warto było kochać tak - aż do bólu?
Czy mogę odejść sobie już?

Bez żalu, nie!

Czy warto było szaleć tak - przez całe życie?
Czy warto było spalać się - jak ja?
Czy warto było kochać tak - aż do bólu?
Czy mogę odejść sobie już?

Nie...!*



Miał być Tenczynek...
Miała być setka...
Miałam pojeździć...
Miałam uciec...
Chciałam uciec...
Uciec... od wszystkich;
Uciec... od wszystkiego;
Uciec... od samej siebie;
Przemyśleć...
Podjąć decyzję...

Tenczynka dzisiaj nie będzie...

Sieć decyzji, zachowań doprowadziła mnie do końca ślepej uliczki.
Ślepa uliczka... także w życiu © kosma100


Stoję przed wysokim murem...
Pomimo tego, że nigdy nie miałam większych problemów z podejmowaniem decyzji teraz nie wiem co mam zrobić...
Nie wiem co mam wybrać, nie wiem jaką podjąć decyzję: rozwalić głową mur i przejść dalej czy zawrócić?
Jest też trzecie rozwiązanie ale niestety nie jest ono zależne tylko ode mnie – to pomoc Kogoś, Kogoś kto podniesie mnie bym mogła przeskoczyć ten mur... rozwiązanie idealne ale mało realne...

Pomimo super przygotowań do wyjazdu:
Przygotowania do przejażdżki rowerowej ;-) © kosma100


Przygotowania do wycieczki rowerowej © kosma100


Pomimo pięknej słonecznej pogody:
Piękna słoneczna pogoda © kosma100


Pomimo drogowskazów:
Drogowskazy... © kosma100


Moja dzisiejsza przejażdżka zakończyła się przy kościele w Błędowie.
Zawróciłam... nie mogłam znieść moich myśli, nie mogłam znieść mojej bezradności, nie mogłam znieść świergocącego napędu, nie mogłam znieść słońca, ciepła...

Zawróciłam by zająć się obowiązkami...
Czasami trzeba zająć się czymś by nie zwariować... by przeczekać... by wyciszyć... czasami trzeba... czasami trzeba zanurzyć się, zanurzyć się głęboko by odbić się od dna i wypłynąć na powierzchnię...
* O.N.A. - „Kiedy powiem sobie dość”.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających.©
  • DST 17.61km
  • Czas 00:53
  • VAVG 19.94km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 25 lutego 2011 Kategoria Kellysek :), SNOW BIKE ***, W towarzystwie ;)

Katowicka Masa Krytyczna

Katowicka Masa Krytyczna

Po pracy na Masę. Murckowska - Rynek (kumpel dziś powiedział: "jaki rynek? przecież Katowice nie mają rynku").
Z Masą do Silesia City Center.
Mam naprawdę wrodzony dar... zgubiłam się na masie ;-)
A więc powrót tym razem ścieżką rowerową.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
  • DST 11.26km
  • Czas 00:55
  • VAVG 12.28km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 25 lutego 2011 Kategoria Kellysek :), SNOW BIKE ***, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Czemu się budzę o czwartej nad ranem...

Czwarta nad ranem
Może sen przyjdzie
Może mnie odwiedzisz
Czwarta nad ranem
Może sen przyjdzie
Może mnie odwiedzisz

Czemu cię nie ma na odległość ręki
Czemu mówimy do siebie listami
Gdy ci to śpiewam u mnie pełnia lata
Gdy to usłyszysz będzie środek zimy
Czemu się budzę o czwartej nad ranem
I włosy twe próbuje ugłaskać
Lecz nigdzie nie ma twoich włosów
Jest tylko mała nocna lampka łysa śpiewaczka
Śpiewamy bluesa bo czwarta nad ranem
Tak cicho by nie zbudzić sąsiadów
Czajnik z gwizdkiem świruje na gazie
Myślał by kto że rodem z Manhattanu

Czwarta nad ranem
Może sen przyjdzie
Może mnie odwiedzisz
Czwarta nad ranem
Może sen przyjdzie
Może mnie odwiedzisz

Herbata czarna myśli rozjaśnia
A list twój sam się czyta
Ze można go śpiewać
Za oknem mruczą bluesa
Topole z Krupniczej
I jeszcze strażak wyszedł na solo
Ten z Mariackiej Wieży
Jego trąbka jak księżyc
Biegnie nad topolą
Nigdzie się jej nie spieszy

Już piąta
Może sen przyjdzie
Może mnie odwiedzisz*



Pobudka o 4:30... o 5:30 wstaję, kawa, ubieram się, pakuję do pracy i wsiadam na rower.

Dzisiaj staram się ciepło ubrać by nie zmarznąć. Dwie pary rękawiczek, dwie pary skarpetek, podkoszulka termoaktywna, bluza, 2 kurtki...

Jadę w traperach, nie w spd - dobry wybór, pomimo 2 par skarpet i traperów stopy mi zamarzły, nie wyobrażam sobie co by było w spd.
Co prawda trochę niebezpiecznie się jedzie i czuje się niepewnie na rowerku ale trudno... coś za coś ;-)

Na zamkniętej dla ruchu ulicy tworzeń TIR z naczepą "składa" się na zakręcie i już faktycznie ulica jest zamknięta dla ruchu - nie dotyczy rowerów ;-)

Dojeżdżam do centrum, gdzie pakuję rower do Cytrynki i pędzę do pracy.
Fajnie się jechało, miałam super zamarznięte włosy, szkoda, że telefon też mi zamarzł bo nie mam foty włosów ;)

A po pracy Katowicka Masa Krytyczna ;-)



*SDM - "Czarny blues o czwartej nad ranem".

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 14.20km
  • Czas 00:44
  • VAVG 19.36km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl