Wpisy archiwalne w kategorii
Kellysek :)
Dystans całkowity: | 17087.09 km (w terenie 587.71 km; 3.44%) |
Czas w ruchu: | 947:04 |
Średnia prędkość: | 18.02 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.20 km/h |
Liczba aktywności: | 426 |
Średnio na aktywność: | 40.11 km i 2h 13m |
Więcej statystyk |
Piątek, 10 czerwca 2011
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Bez sekscesów
Rankiem do pracy.
Bez większych sekscesów. Nie licząc Transita, który OMC by mnie potrącił wyjeżdżając z podporządkowanej...
Po południu z pracy: Katowice - Czeladź.
Na korepetycje...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Bez większych sekscesów. Nie licząc Transita, który OMC by mnie potrącił wyjeżdżając z podporządkowanej...
Po południu z pracy: Katowice - Czeladź.
Na korepetycje...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 43.78km
- Czas 02:39
- VAVG 16.52km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 9 czerwca 2011
Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Alcohol...
Yeah o yeah you seen me walk
On burning bridges
Yeah o yeah you seen me fall
In love with witches
And you know my brain is held
Inside by stitches
Yet you know I did survive
All of your lovely sieges
And you know that I'll pick up
Every time you call
Just to thank you one more time
Alcohol
And you know that I'll survive
Every time you come
Just to thank you one more time
For everything you've done
Alcohol
Alcohol
And I'm sorry some of us
Given you bad name
yeah o yeah, cause without you
Nothing is the same
Yeah o yeah i miss you so
Every time we break up
Just to hit a higher note
Every time we make up
Who's crawlin' up my spine - alcohol
I've been waiting long long time - alcohol
Now you teach me how to rhyme - alcohol
Just don't stab me in the back with cartisol
Now we reunite - alcohol
And forever be divine - alcohol
Screw a light bulb in my head - alcohol
may that ceremony be happy or sad...
Miałam nie pić do laptopa... ale dzisiejszy niemiły incydent doprowadził mnie do tego, że DOSZŁAM (again dzisiaj) do wniosku, że MUSZĘ się napić.
Pojechałam więc po izotonik do mojego wsiarskiego sklepu 24 h.
* Gogol Bordello - "Alcohol".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
On burning bridges
Yeah o yeah you seen me fall
In love with witches
And you know my brain is held
Inside by stitches
Yet you know I did survive
All of your lovely sieges
And you know that I'll pick up
Every time you call
Just to thank you one more time
Alcohol
And you know that I'll survive
Every time you come
Just to thank you one more time
For everything you've done
Alcohol
Alcohol
And I'm sorry some of us
Given you bad name
yeah o yeah, cause without you
Nothing is the same
Yeah o yeah i miss you so
Every time we break up
Just to hit a higher note
Every time we make up
Who's crawlin' up my spine - alcohol
I've been waiting long long time - alcohol
Now you teach me how to rhyme - alcohol
Just don't stab me in the back with cartisol
Now we reunite - alcohol
And forever be divine - alcohol
Screw a light bulb in my head - alcohol
may that ceremony be happy or sad...
Miałam nie pić do laptopa... ale dzisiejszy niemiły incydent doprowadził mnie do tego, że DOSZŁAM (again dzisiaj) do wniosku, że MUSZĘ się napić.
Pojechałam więc po izotonik do mojego wsiarskiego sklepu 24 h.
* Gogol Bordello - "Alcohol".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 1.35km
- Czas 03:00
- VAVG 0.45km/h
- VMAX 31.00km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 9 czerwca 2011
Kategoria Czarna lista kierowców bałwanów, Do pracy / z pracy, Kellysek :), Ponad 50 km ;), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Kiedyś kupię nóż...
Nieproporcjonalnie wiele rzeczy nas dotyczy
które mało nas obchodzą
Chyba więcej szczęścia mają
nie co ci się rodzą
a ci co umierają
Tamci wynaleźli bomby
Ci niezrozumiałe akty prawne
Trudno to wszystko zrozumieć
Trudno w to wszystko uwierzyć naprawdę
To mówię ja do Ciebie...
Wokół tyle jest przestrzeni
Co z tego kiedy ludzi jest za wiele
Jednoznacznie trudno orzec
Którzy to wrogowie
Którzy przyjaciele
Jedni wciąż się uśmiechają
Inni wypytują o rzeczy mało ważne
Trudno to wszystko zrozumieć
Trudno w to wszystko uwierzyć naprawdę
To mówię ja do Ciebie...
Kiedyś kupię nóż i powyrzynam wszystkich wkoło
Kupię nóż
Zostawię tylko dwoje
Tylko ja i ty...*
Tu powinnam umieścić tekst piosenki Kult - Goopya peezda ale nie mam pieniędzy na adwokata ;-)
Aczkolwiek „kiedyś kupię nóż i powyrzynam wszystkich wkoło” też pasuje... ale po kolei.
Rankiem do pracy.
Podjeżdżam do szlabanu… (znowu wątek szlabanu ;-)) a tu słyszę okrzyk: „Kosma!”, odwracam się, patrzę a tu nikt inny tylko Hose w całej swojej okazałości :-)
Chłopie!!! Kupę lat!!!
Okazuje się, że od grudnia pracujemy na jednym podwórku ;-)
Upojne powitanie ;) krótka pogawędka i lecimy do fabryki ;-)
Optymistyczny akcent, który jednak nie wyleczył mnie z jaskry analnej, na którą choruję od kilku dni, tzn. paru dni, dokładnie DWÓCH ;-)
Po pracy okazało się, że moje wcześniejsze plany czeladzko-korepetycyjne legły w gruzach, jadę więc do domku.
Z drugiej strony to nawet dobrze, bo może uda mi się zlikwidować cywilizację, która opanowała moją lodówkę...
Najbardziej szkoda mi wielkiej białej rzodkiewy, z którą wiązałam plany ;-)
Rzodkiewa© kosma100
Jadę sobie w Katowicach ulicą 1 Maja i na skrzyżowaniu z ulicą Chromika zajeżdża...
nie, nie zajeżdża, PAKUJE SIĘ NA MNIE, czyli najpierw próbuje wyprzedzić ale gdy środek auta jest na wysokości mojego przedniego koła SKRĘCA W PRAWO.
NIE WIEM jakim cudem nie zostałam potrącona, najprawdopodobniej mam ogromne zdolności manualno – akrobacyjne. Doprawdy nie wiem... W niewyleceniu przez kierownicę pomogły mi zapewne dosyć ciężkie sakwy...
NIE WIEM jak udało mi się przeżyć w jednym kawałku... NIE WIEM... cały czas mam przed oczyma srebrny, tylni błotnik Opla...
„Ty sk****!!!” krzyknęłam i pojechałam za nim.
Próbował odjechać ale niestety był już koniec uliczki... podjeżdżam, patrzę za kierownicą siedzi BABA, tzn. lalunia, która z przerażenia ma szeroko otwarte oczy.... Wstydzę się, że należę do tego samego gatunku. Obok niej jakiś gach.
Pukam w szybę, ona otwiera szybę.
Z moich ust płynie uświadamiający, trwający jakieś 2 minuty monolog. Jestem pełna podziwu dla siebie, że tylko raz użyłam słowa ogólnie uważanego za wulgaryzm, użyłam go w celu wzmocnienia... „kobieto, k****”
Cała się trzęsę i z nerwów o mały włos nie płaczę (rzadko płaczę, ze smutku prawie w ogóle, najczęściej ze złości).
Laska otwiera usta.
Ten jej manewr nie mieści mi się nigdzie!!! (nie tylko w głowie).
Masakra, jak można być tak zidiociałym, żeby zrobić coś takiego!!!
Mózg lasencji niestety nie odbiera chyba prawie żadnych impulsów ze świata ją otaczającego. Sądzę, że wykorzystuje tylko ośrodek ssania, czasami korzysta z ośrodka odpowiedzialnego za połykanie i od WIELKICH DZWONÓW włącza ośrodek odpowiedzialny za przepraszanie (pewnie wtedy jak nie połknie).
Bo w czasie mojego monologu 6 razy mówi „przepraszam”
To są jedyne jej słowa.
Ech.... NO COMMENTS!!!
Zaczynam się bać...
Planowałam skręcić w Dąbrówce, jechać przez Czeladź i Pogorię ale ciśnienie wywołane tym zdarzeniem spada mi dopiero po jakimś czasie, patrzę a tu już Sosnowiec.
Więc przez Kazimierz do Łośnia.
Na szczęście do domu dojeżdżam w jednym kawałku... muszę chyba znaleźć inną trasę do pracy.
* Happysad - „Ja do Ciebie”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 62.04km
- Czas 02:43
- VAVG 22.84km/h
- VMAX 45.10km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 8 czerwca 2011
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Dzielny Pacjent u Dentystki ;-)
Po pracy do mojej ulubionej Dentystki ;-)
Dostałam nawet odznakę:
Droga rowerowa...
Od Dentystki do Będzina po Cytrynkę, którą Brat porzucił przy mechaniku...
Piękna pogoda, miałam ochotę na więcej pedalenia ale nie zostawię mojej kochanej Cytrynki na pastwę losu, na pohybel ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Dostałam nawet odznakę:
Dzielny Pacjent ;)© kosma100
Droga rowerowa...
Droga rowerowa...© kosma100
Od Dentystki do Będzina po Cytrynkę, którą Brat porzucił przy mechaniku...
Piękna pogoda, miałam ochotę na więcej pedalenia ale nie zostawię mojej kochanej Cytrynki na pastwę losu, na pohybel ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 23.30km
- Czas 01:03
- VAVG 22.19km/h
- VMAX 37.30km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 8 czerwca 2011
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
„Jest Pani ograniczona!” oraz poranne Doły... Żabie... ;-)
Kiedy mówisz mi
Są bezpieczne wyspy
Nie wierzę
Kiedy mówisz mi
Burzę trzeba prześnić
Nie wierzę
Kiedy mówisz mi
Światło musi przeżyć
Nie wierzę
Kiedy mówisz mi
Że wierzysz, wierzysz, wierzysz
Nie wierzę
Mam dość
Nawiedzonych kochanków
Mam dość
Histerycznych poranków
Mam dość
Świętej wojny od święta
Losy świata nie leżą w naszych rękach
Mam dość
Histerycznych poranków
Mam dość
Rachitycznych kochanków
Mam dość
Waszych prawd nie pamiętam
Losy świata nie leżą w naszych rękach
Widzisz miły, myślę sobie nieraz
Że uwierzyć warto by, lecz teraz
Mam dość
Nawiedzonych kochanków
Mam dość
Histerycznych poranków
Mam dość
Świętej wojny od święta
Losy świata nie leżą w naszych rękach
Mam dość
Histerycznych poranków
Mam dość
Rachitycznych kochanków
Mam dość
Waszych prawd nie pamiętam
Losy świata nie leżą w naszych rękach*
Rano, wykorzystuję sytuację, że startuję z Czeladzi i jadę na Żabie Doły.
Szkoda, że wstałam o 5:00 a nie o 3:00 – nie zdążyłam na wschód słońca… ale trzeba było dojść do siebie ;-)
Fajnie tu… chociaż już byłam tu parę razy, parę zwariowanych wczesnoporankowych razy ;-)
Żabie Doły ;)© kosma100
Zabie Doły© kosma100
Ale przyszpanował ;-)© kosma100
Kiedyś muszę tu przyjechać o 3:00… może piątek? :D
Z Żabich Dołów wracam do Siemianowic i obok pola golfowego jadę do Katowic.
Scezka przy polu golfowym© kosma100
W Bogucicach zatrzymuję się przy warzywniaku by kupić sobie jedzonko do pracy.
Z racji tego, że jestem przereformowalna i rzadko kiedy mam przy sobie zapas gotówki, tylko namiętnie korzystam z plastiku, mam przy sobie jakieś 8,00 zł.
Wybieram warzywa i podaję sprzedawczyni.
- To wszystko? – pyta się pani.
- Proszę policzyć na razie za to, bo nie wiem czy mi miedziaków starczy - odpowiadam.
- Jest Pani ograniczona.
- Yyyy, tak mam ograniczony budżet ;-)
Wymiękłam ;-)
Najlepszy psycholog, najszczerszy przyjaciel Ci tego nie powie, a Pani z Warzywniaka od razu. Ona to się zna na ludziach ;-)
* Lombard – „Mam dość”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 28.88km
- Czas 01:19
- VAVG 21.93km/h
- VMAX 35.50km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 6 czerwca 2011
Kategoria Do pracy / z pracy, In the rain..., Kellysek :), Ponad 100 km ;), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Setka dla Jacka... w deszczu...
Dzisiaj przeczytałam wpis Jacka :(
Mam nadzieję, że szybko dojdzie do siebie...
Jacku – dzisiejszą setkę dedykuję Tobie – szybkiego powrotu do zdrowia.
Pomimo tego, że taki świat mnie otacza
Pomimo tego że ten system czasem mnie przytłacza
Pomimo tego zamieszania medialnego
Politycznego kombinowania
Widzę coś więcej, coś co pozwala mi żyć
Widzę iskrę kiedy mówie do ciebie
Widzę ogień, chcę wiedzieć co to jest
Co to za siła, co każe nam żyć
Każe nam kochać i śnić o wolności
Dlaczego wciąż jej chcemy
Wciąż próbujemy odnaleźć ją
Co to za siła, co każe nam żyć
Każe nam kochać i śnić o wolności
Dlaczego wciąż jej chcemy
Wciąż próbujemy odnaleźć ją
Pomimo tego, że nie wiadomo jak to jest
Z tymi wszystkimi historiami którymi nas karmią
Jedno jest pewne
Chcemy żyć - trochę inaczej
Jak ci których obserwujemy
A którzy są jak automaty
Wykonują czynności bez świadomości
Dla kogo pracują i po co
Nie chcemy być oszukiwani
Nie chcemy poddać się
Ślepemu pędowi nie wiadomo za czym
Nie wiadomo gdzie
My mamy swoją krainę
Swoją enklawę, swoją autonomię
My mamy swoją krainę
Swoją enklawę, swoją autonomię
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Co to za siła, co każe nam żyć
Każe nam kochać i śnić o wolności
Dlaczego wciąż jej chcemy
Wciąż próbujemy odnaleźć ją
Co to za siła, co każe nam żyć
Każe nam kochać i śnić o wolności
Dlaczego wciąż jej chcemy
Wciąż próbujemy odnaleźć ją
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Alternatywna droga*
Rankiem...
Będzin – Manhattan. A następnie Manhattan – Katowice.
Po przeczytaniu wpisu Jacka postanowiłam zrobić setkę z dedykacją dla Jacka.
Także sama potrzebowałam tego... potrzebowałam dłuższej jazdy by mieć czas pomyśleć nad swoim życiem, zachowaniami, czynami... swoimi i innych... pomyśleć, przeanalizować, wyciągnąć wnioski...
W pracy zaplanowałam trasę na Zbiornik Dziećkowice, Sosinę... lecz po wyjściu z pracy przypomniałam sobie, że muszę zakupić płyn do soczewek, więc pojechałam na Dębową w Katowicach.
Później do Siemianowic.
Co to za budynek?
Zaczyna kropić... później padać...
Jadę obok dworku w Siemianowicach.
Zachwycam się odcinkiem z Siemianowic do Czeladzi, który zawsze był zaorywany przez rolników teraz jest wysypany żużlem... no tak – teraz tam jest droga rowerowa ;-)
Jadę z Czeladzi do Będzina ale chmury mnie tak przerażają, że zawracam.
Pomykam przez Łagiszę, Zieloną na Pogorię IV
Czeski błąd? :D Byłam kiedyś na ich koncercie ;-)
Jadę do Siewierza.
Następnie przez Chruszczobród
do Łęki. W Łęce okazuje się, że by mieć 100 km muszę jeszcze gdzieś jechać.
Więc jadę na wschód. Do Łaz Błędowskich a następnie do Okradzionowa i do domku.
Potrzebowałam tego...
* Zielone Żabki - „Alternatywna droga”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Mam nadzieję, że szybko dojdzie do siebie...
Jacku – dzisiejszą setkę dedykuję Tobie – szybkiego powrotu do zdrowia.
Pomimo tego, że taki świat mnie otacza
Pomimo tego że ten system czasem mnie przytłacza
Pomimo tego zamieszania medialnego
Politycznego kombinowania
Widzę coś więcej, coś co pozwala mi żyć
Widzę iskrę kiedy mówie do ciebie
Widzę ogień, chcę wiedzieć co to jest
Co to za siła, co każe nam żyć
Każe nam kochać i śnić o wolności
Dlaczego wciąż jej chcemy
Wciąż próbujemy odnaleźć ją
Co to za siła, co każe nam żyć
Każe nam kochać i śnić o wolności
Dlaczego wciąż jej chcemy
Wciąż próbujemy odnaleźć ją
Pomimo tego, że nie wiadomo jak to jest
Z tymi wszystkimi historiami którymi nas karmią
Jedno jest pewne
Chcemy żyć - trochę inaczej
Jak ci których obserwujemy
A którzy są jak automaty
Wykonują czynności bez świadomości
Dla kogo pracują i po co
Nie chcemy być oszukiwani
Nie chcemy poddać się
Ślepemu pędowi nie wiadomo za czym
Nie wiadomo gdzie
My mamy swoją krainę
Swoją enklawę, swoją autonomię
My mamy swoją krainę
Swoją enklawę, swoją autonomię
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Co to za siła, co każe nam żyć
Każe nam kochać i śnić o wolności
Dlaczego wciąż jej chcemy
Wciąż próbujemy odnaleźć ją
Co to za siła, co każe nam żyć
Każe nam kochać i śnić o wolności
Dlaczego wciąż jej chcemy
Wciąż próbujemy odnaleźć ją
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Alternatywna droga
Alternatywna droga*
Rankiem...
Poranna mgła - widok z okna, a raczej z tronu ;-)© kosma100
Będzin – Manhattan. A następnie Manhattan – Katowice.
Po przeczytaniu wpisu Jacka postanowiłam zrobić setkę z dedykacją dla Jacka.
Także sama potrzebowałam tego... potrzebowałam dłuższej jazdy by mieć czas pomyśleć nad swoim życiem, zachowaniami, czynami... swoimi i innych... pomyśleć, przeanalizować, wyciągnąć wnioski...
W pracy zaplanowałam trasę na Zbiornik Dziećkowice, Sosinę... lecz po wyjściu z pracy przypomniałam sobie, że muszę zakupić płyn do soczewek, więc pojechałam na Dębową w Katowicach.
Później do Siemianowic.
Co to za budynek?
Co to za budynek?© kosma100
Zaczyna kropić... później padać...
Jadę obok dworku w Siemianowicach.
Dworek w Siemianowicach© kosma100
Zachwycam się odcinkiem z Siemianowic do Czeladzi, który zawsze był zaorywany przez rolników teraz jest wysypany żużlem... no tak – teraz tam jest droga rowerowa ;-)
Jadę z Czeladzi do Będzina ale chmury mnie tak przerażają, że zawracam.
Czarne chmury...© kosma100
Pomykam przez Łagiszę, Zieloną na Pogorię IV
Wzburzona Pogoria IV© kosma100
Czeski błąd? :D Byłam kiedyś na ich koncercie ;-)
Czeski błąd? :D© kosma100
Jadę do Siewierza.
Zamek w Siewierzu© kosma100
Następnie przez Chruszczobród
Pomnik w Chruszczobrodzie© kosma100
Kościół w Chruszczobrodzie© kosma100
do Łęki. W Łęce okazuje się, że by mieć 100 km muszę jeszcze gdzieś jechać.
Więc jadę na wschód. Do Łaz Błędowskich a następnie do Okradzionowa i do domku.
Potrzebowałam tego...
* Zielone Żabki - „Alternatywna droga”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 104.16km
- Czas 04:45
- VAVG 21.93km/h
- VMAX 39.40km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 czerwca 2011
Kategoria Kellysek :), In the rain..., góry, Ponad 50 km ;), Z Helenką :)
Równica, Wujek, Sztuka latania oraz Upadla Madonna z Wielkim Cycem ;-)
Prosisz mnie znowu, który to już twój list?
By ci odpisać, jeśli tylko bym mógł
Jakie postępy poczyniłem na dziś
W sztuce latania, najtrudniejszej ze sztuk
Co rano windą wjeżdżam prawie na dach
Jest tu w osiedlu taki najwyższy blok
Codziennie myślę, patrząc z nieba na świat
Co będzie, kiedy wreszcie zrobię ten krok
Ostatni krzyk, łabędzia nuta
I dalej nic w teatrze lalek
Ogólnie mówiąc - life is brutal
Poza tym wszystko doskonale
Wczoraj skoczyłem, miałem skrzydła jak ptak
Raz jeden w życiu każdy chyba to czuł
Ktoś nagle krzyknął: "Tak to każdy by chciał!"
Coś pochwyciło i ściągnęło mnie w dół
Ostatni krzyk, łabędzia nuta...
Ostatni krzyk, łabędzia nuta...
(Life is brutal)
Poza tym wszystko doskonale*
Dzisiaj z Wiktorem jedziemy na Równicę.
Rankiem (o 6:00) z Helenki na dworzec PKP w Zabrzu.
Następnie pociągiem do Katowic, a z Katowic pociągiem do Ustronia – Zdroju.
W Ustroniu na dworcu czeka już na nas wspaniała ekipa w składzie: Poisonek, Zbychu i stin14
Chwila powitania i ruszamy ścieżką rowerową przy Wiśle do Ustronia Polany, gdzie zaczynamy podjazd na Równicę.
Odpoczynek ;)
Odpoczynek again ;)
Po kilku odpoczynkach zdobywamy Równicę i siadamy na tarasie restauracji by odpocząć i uzupełnić płyny.
Wiku – szacun za wjazd na Równicę. Mało kto w wieku 14 lat wjechał na Równicę rowerem ;-)
Po odpoczynku na Równicy ruszamy w dół zaliczając po drodze tor saneczkowy ;-)
Następnie dalej w dół.
Jadę jako ostatnia. Na chwilę gubię z oczu Wiktora. Wyjeżdżam z zakrętu i oczom moim ukazuje się widok: samochód stoi, dwa rowery leżą rzucone na poboczu, na poboczu siedzą Zbychu i Wiktor a nad nimi grupka ludzi... robi mi się słabo... ciemno przed oczami ze strachu... podjeżdżam do nich, a serce chce mi wyskoczyć z klatki...
Okazuje się, że starsza pani, która szła poboczem wyszła wprost pod koła Zbycha. Z racji tego, że pod górę wjeżdżał samochód Zbychu nie miał gdzie uciec więc wjechał na pobocze i zrobił lot przez kierownicę wprost na głowę...
Wiku widząc taką sytuację przed sobą wyhamował i „się zatrzymał” (jak to określił). Znam lepsze sposoby na zatrzymanie ;-)
Wiku już po wyhamowaniu przewrócił się na bok i obtarł rękę.
Kask Zbycha pękł... aż boję się wyobrażać co by było gdyby jechał bez kasku...
Miejsce zdarzenia...
Zbychowi drętwieje ramię, bo naciągnął sobie ścięgna karku podczas uderzenia. Zbieramy się i zjeżdżamy na doł, gdzie czekają na nas Arek i Robert.
Drogą rowerową przy Wiśle jedziemy do Wisły.
Tam...
Ekipa karetki opatruje rany Wikiego.
Były pokazy pierwszej pomocy więc wykorzystaliśmy to ;-)
Następnie oglądam Małysza z czekolady.
Zjadamy obiadek i ruszamy w kierunku Wisły – Malinki.
Zaczyna grzmieć i pada deszcz.
Przeczekujemy najgorszy deszcz pod daszkiem.
Następnie ruszamy dalej.
Skocznia w Wiśle Malince.
Podjeżdżamy na wodospady, a następnie nad jezioro Czerniańskie.
Tam żegnamy się z Ekipą. Ekipa jedzie na przełęcz Kubalonkę a my z Wiktorem zjeżdżamy do Wisły.
W Wiśle lody i postanawiamy jechać do Ustronia.
W Ustroniu wpadamy do restauracji „Allo Allo”.
Tam uzupełniamy płyny, przenosząc się w realia serialu „Allo Allo”. Wystrój, muzyka umożliwia nam poczuć klimat serialu.
Allo Allo ;-)
Jazda testowa nowego roweru ;-)
W Ustroniu centrum sesja przy nowo wyremontowanym placu.
Na koń!!!
Wiku przenosi się w czasie ;-)
Wracamy – pociągiem z Ustronia do Zabrza (z przesiadką w Katowicach), a następnie z Zabrza dworca PKP na Helenkę rowerami.
Wpadamy do McDonalda. Wiku je cheesburgery, po których noga mu tak podaje, że jestem w szoku... po tylu kilometrach, po górach, ma jeszcze tyle siły...
Dzięki całej Ekipie za towarzystwo – było super!!!
Wiku – dzięki za towarzystwo i SZACUN ;-) mam nadzieję, że to nie był ostatni nasz wyjazd w góry ;-)
Co do wypadku na zjeździe... nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszlo. Dla niektórych będzie to przestrogą i dowodem na to, że kask na glowie się jednak przydaje i w wielu przypadkach może uratować przed śmiercią lub kalectwem.
Myślę też, że zdarzenie to pobudziło wyobraźnię Wiktora, któremu i tak na górze powtarzałam milion razy by nie jechał za szybko bo jest tutaj duży ruch... jednak słowa mają mniejszą siłę przebicia... widok tego zdarzenia bardziej przemówi każdemu do rozsądku...
Opis poisonka.
Opis Roberta
Opis Wiktora
* Lady Pank - „Sztuka latania”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
By ci odpisać, jeśli tylko bym mógł
Jakie postępy poczyniłem na dziś
W sztuce latania, najtrudniejszej ze sztuk
Co rano windą wjeżdżam prawie na dach
Jest tu w osiedlu taki najwyższy blok
Codziennie myślę, patrząc z nieba na świat
Co będzie, kiedy wreszcie zrobię ten krok
Ostatni krzyk, łabędzia nuta
I dalej nic w teatrze lalek
Ogólnie mówiąc - life is brutal
Poza tym wszystko doskonale
Wczoraj skoczyłem, miałem skrzydła jak ptak
Raz jeden w życiu każdy chyba to czuł
Ktoś nagle krzyknął: "Tak to każdy by chciał!"
Coś pochwyciło i ściągnęło mnie w dół
Ostatni krzyk, łabędzia nuta...
Ostatni krzyk, łabędzia nuta...
(Life is brutal)
Poza tym wszystko doskonale*
Upadła Madonna z Wielkim Cycem© kosma100
Dzisiaj z Wiktorem jedziemy na Równicę.
Rankiem (o 6:00) z Helenki na dworzec PKP w Zabrzu.
Rankiem, w drodze na dworzec PKP© kosma100
Następnie pociągiem do Katowic, a z Katowic pociągiem do Ustronia – Zdroju.
Na dworcu PKP w Katowicach© kosma100
W Ustroniu na dworcu czeka już na nas wspaniała ekipa w składzie: Poisonek, Zbychu i stin14
Chwila powitania i ruszamy ścieżką rowerową przy Wiśle do Ustronia Polany, gdzie zaczynamy podjazd na Równicę.
Odpoczynek ;)
Odpoczynek w drodze na Równicę© kosma100
Odpoczynek again ;)
W drodze na Równicę© kosma100
Po kilku odpoczynkach zdobywamy Równicę i siadamy na tarasie restauracji by odpocząć i uzupełnić płyny.
Na Równicy© kosma100
Wiku – szacun za wjazd na Równicę. Mało kto w wieku 14 lat wjechał na Równicę rowerem ;-)
Na Równicy ;-)© kosma100
Po odpoczynku na Równicy ruszamy w dół zaliczając po drodze tor saneczkowy ;-)
Następnie dalej w dół.
Jadę jako ostatnia. Na chwilę gubię z oczu Wiktora. Wyjeżdżam z zakrętu i oczom moim ukazuje się widok: samochód stoi, dwa rowery leżą rzucone na poboczu, na poboczu siedzą Zbychu i Wiktor a nad nimi grupka ludzi... robi mi się słabo... ciemno przed oczami ze strachu... podjeżdżam do nich, a serce chce mi wyskoczyć z klatki...
Okazuje się, że starsza pani, która szła poboczem wyszła wprost pod koła Zbycha. Z racji tego, że pod górę wjeżdżał samochód Zbychu nie miał gdzie uciec więc wjechał na pobocze i zrobił lot przez kierownicę wprost na głowę...
Wiku widząc taką sytuację przed sobą wyhamował i „się zatrzymał” (jak to określił). Znam lepsze sposoby na zatrzymanie ;-)
Wiku już po wyhamowaniu przewrócił się na bok i obtarł rękę.
Kask Zbycha pękł... aż boję się wyobrażać co by było gdyby jechał bez kasku...
Zniszczony kask po upadku...© kosma100
Miejsce zdarzenia...
Miejsce wypadku© kosma100
Zbychowi drętwieje ramię, bo naciągnął sobie ścięgna karku podczas uderzenia. Zbieramy się i zjeżdżamy na doł, gdzie czekają na nas Arek i Robert.
Drogą rowerową przy Wiśle jedziemy do Wisły.
Tam...
Karetka© kosma100
Ekipa karetki opatruje rany Wikiego.
Opatrywanie ran Wikiego© kosma100
Były pokazy pierwszej pomocy więc wykorzystaliśmy to ;-)
Następnie oglądam Małysza z czekolady.
Figura Małysza z białej czekolady© kosma100
Zjadamy obiadek i ruszamy w kierunku Wisły – Malinki.
Zaczyna grzmieć i pada deszcz.
Przeczekujemy najgorszy deszcz pod daszkiem.
Przeczekać deszcz...© kosma100
Następnie ruszamy dalej.
Skocznia w Wiśle Malince.
Wiku pod skocznią w Wiśle Malince© kosma100
Podjeżdżamy na wodospady, a następnie nad jezioro Czerniańskie.
Wiku nad jeziorem Czerniańskim© kosma100
Jezioro Czerniańskie© kosma100
Ekipa nad jeziorem Czerniańskim© kosma100
Ekipa nad jeziorem Czerniańskim© kosma100
Tam żegnamy się z Ekipą. Ekipa jedzie na przełęcz Kubalonkę a my z Wiktorem zjeżdżamy do Wisły.
W Wiśle lody i postanawiamy jechać do Ustronia.
W Ustroniu wpadamy do restauracji „Allo Allo”.
Allo Allo© kosma100
Tam uzupełniamy płyny, przenosząc się w realia serialu „Allo Allo”. Wystrój, muzyka umożliwia nam poczuć klimat serialu.
Allo Allo ;-)
Wiku w hełmie w restauracji Allo Allo© kosma100
Jazda testowa nowego roweru ;-)
Kellysek mi się już znudził ;-)© kosma100
W Ustroniu centrum sesja przy nowo wyremontowanym placu.
Na koń!!!
Na koń!!!© kosma100
Wiku przenosi się w czasie ;-)
Wiku uważaj na samochody!© kosma100
Wracamy – pociągiem z Ustronia do Zabrza (z przesiadką w Katowicach), a następnie z Zabrza dworca PKP na Helenkę rowerami.
Wpadamy do McDonalda. Wiku je cheesburgery, po których noga mu tak podaje, że jestem w szoku... po tylu kilometrach, po górach, ma jeszcze tyle siły...
Dzięki całej Ekipie za towarzystwo – było super!!!
Wiku – dzięki za towarzystwo i SZACUN ;-) mam nadzieję, że to nie był ostatni nasz wyjazd w góry ;-)
Co do wypadku na zjeździe... nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszlo. Dla niektórych będzie to przestrogą i dowodem na to, że kask na glowie się jednak przydaje i w wielu przypadkach może uratować przed śmiercią lub kalectwem.
Myślę też, że zdarzenie to pobudziło wyobraźnię Wiktora, któremu i tak na górze powtarzałam milion razy by nie jechał za szybko bo jest tutaj duży ruch... jednak słowa mają mniejszą siłę przebicia... widok tego zdarzenia bardziej przemówi każdemu do rozsądku...
Opis poisonka.
Opis Roberta
Opis Wiktora
* Lady Pank - „Sztuka latania”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 71.53km
- Czas 04:23
- VAVG 16.32km/h
- VMAX 46.60km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 31 maja 2011
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Szybki poranek, słodkie popołudnie, burzliwy wieczór...
Wysoki sądzie tak ciężko mi się przyznać,
Że jestem słabym człowiekiem
Że najprostsze życiowe czynności są dla mnie wielkim problemem
Że muszę codzień się budzić i ciągnąć to co zaczęłam
Że nie umiem się łudzić,że mogę jeszcze coś zmienić
Taaak,przyznaję się jestem winna
Taaak,dobrze wiem byłam inna
Taaak,przynaje się jestem winna
Taaak,dobrze wiem byłam inna
Pochylam głowe w wyznaniu wiary
I proszę o łagodny wymiar kary
Wierzę w święty kościół powszechny
Wierzę,że Bóg odpuści mi grzechy
Że zwyczajnie sobie nie radzę
Nie umiem,nie potrafie
Że nabardziej czuję się sobą
Gdy zamykam się w szafie
Że rani mnie jasność poranka
Nie patrze ludziom w oczy
Że wychodze z domu tylko
Pod osłoną nocy
Nie mam nic na swoją obrone
Oddam wam płaszcz i cierniową korone
Niech o mój los rzucone będą kości
Niech mnie osądzą w imię sprawiedliwości!!!*
Rankiem jakoś długo mi zeszło na szykowaniu się do pracy konsekwencją czego był dość późny wyjazd.
Więc pocisnęłam...
Mój rekord dojazdu do pracy – 1 h 12 min!!! Szok!!!
Po pracy: Katowice – D.G. Manhattan – serwis.
Przeprosiłam Chłopakow w serwisie, za błotno-piaskową kołderkę na rowerze, poprosiłam o wymianę linek i pancerzy, rzut oka na tylną przerzutkę i poszłam na urodzinki do AniK.
9 lat ;-)© kosma100
Bikerka jest niedysponowana :(
AniaK na urodzinach w gipsie© kosma100
Miałam pożyczyć rower od Bratowej ale nad Dąbrową rozszalała się burza i straszna ulewa, dałam się więc namówić, że Brat mnie podrzuci do domku blachosmrodem.
Jutro więc zero rowerka :(((( no chyba, że jakiś wieczorny przeciąg :-)
Z newsów szlabanowych:
Podjeżdżam dzisiaj do szlabanu a tu dwóch (tym razem zmasowany atak) panów ochroniarzy najpierw krzyczy do mnie: „Dzień dobry!” a później: „proszę się zatrzymać”.
Zatrzymuję się i mówię: „Nie, to nie mnie uderzył szlaban! Czy o to panom chodziło?”
„Tak” - odparli zgodnie. „Jeżdżę trochę na rowerze i nie dam się zaskoczyć szlabanowi” - odparłam i pojechałam.
Jutro biorę od nich kartę parkingową ciekawe czy zapytają o incydent ze szlabanem ;-)
* Plagiat199 - „Proces”.
&feature=player_embedded
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 48.31km
- Czas 02:01
- VAVG 23.96km/h
- VMAX 41.80km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 30 maja 2011
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Artykuł o napoju Bogów ;)
I am a man who walks alone
And when I'm walking a dark road
At night or strolling through the park
When the light begins to change
I sometimes feel a little strange
A little anxious when it's dark
Fear of the dark, fear of the dark
I have a constant fear that something's always near
Fear of the dark, fear of the dark
I have a phobia that someone's always there
Have you run your fingers down the wall
And have you felt your neck skin crawl
When you're searching for the light?
Sometimes when you're scared to take a look
At the corner of the room
You've sensed that something's watching you
Have you ever been alone at night
Thought you heard footsteps behind
And turned around and no one's there?
And as you quicken up your pace
You find it hard to look again
Because you're sure there's someone there
Fear of the dark...
Watching horror films the night before
Debating witches and folklores
The unknown troubles on your mind
Maybe your mind is playing tricks
You sense, and suddenly eyes fix
On dancing shadows from behind
When I'm walking a dark road
I am a man who walks alone.*
Rankiem do pracy.
Ech... jak się jest dobrym dla innych to odbija się to czkawką...
W moim miejscu pracy jest za mało miejsc parkingowych (albo za dużo blachosmrodów). Jest więc wieczna walka o karty parkingowe...
Ja mam jedną na własność ;-)
Dlatego, że jeżdżę często rowerem do pracy (jak nie pada, jak nie muszę) moja karta jest na recepcji u ochroniarzy i z mojej karty korzysta cały czas kumpela.
Ochroniarze znają więc mnie z wizyt u nich po kartę ;)
Dzisiaj podjeżdżam do szlabanu.
- Dzień dobry
- Dzień dobry, proszę się zatrzymać.
- Tak?
- Czy panią ostatnio szlaban uderzył?
- Nie.
- Bo miałem taki incydent, że pani, która jeździ na rowerze też z (tu nazwa mojej firmy) została uderzona przez zamykający się szlaban.
- Ja jak jeżdżę to mam oczy dookoła głowy więc nierealne by mnie szlaban uderzył ;-)
Hmm... ale już plota pójdzie... bo każdy z mojej firmy jak go spytać o kogoś dojeżdżającego na rowerze do pracy wskaże mnie...
Lada dzień odbiorą mi kartę ;-)
W pracy, Kolega, który wysłuchał mojej relacji z WaypointRace2011 pokazał mi artykuł.
Już wiem, czemu wypadliśmy tak fatalnie – nie piliśmy piwa – ani przed, ani po, ani w trakcie :(
Po pracy do C.H. „POGORIA” w Dąbrowie Górniczej... ech jak ja nie cierpię zakupów!!!
Szybki zakup w Empiku i ruszam dalej.
Pogoria – Ząbkowice – Łosień.
Wizyta u Tatusia w celu przekazania części prezentów i uzupełnienia płynów ;-)
Później domek. Po drodze zakup izotonika.
*IRON MAIDEN - „Fear of the dark”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
And when I'm walking a dark road
At night or strolling through the park
When the light begins to change
I sometimes feel a little strange
A little anxious when it's dark
Fear of the dark, fear of the dark
I have a constant fear that something's always near
Fear of the dark, fear of the dark
I have a phobia that someone's always there
Have you run your fingers down the wall
And have you felt your neck skin crawl
When you're searching for the light?
Sometimes when you're scared to take a look
At the corner of the room
You've sensed that something's watching you
Have you ever been alone at night
Thought you heard footsteps behind
And turned around and no one's there?
And as you quicken up your pace
You find it hard to look again
Because you're sure there's someone there
Fear of the dark...
Watching horror films the night before
Debating witches and folklores
The unknown troubles on your mind
Maybe your mind is playing tricks
You sense, and suddenly eyes fix
On dancing shadows from behind
When I'm walking a dark road
I am a man who walks alone.*
Rankiem do pracy.
Ech... jak się jest dobrym dla innych to odbija się to czkawką...
W moim miejscu pracy jest za mało miejsc parkingowych (albo za dużo blachosmrodów). Jest więc wieczna walka o karty parkingowe...
Ja mam jedną na własność ;-)
Dlatego, że jeżdżę często rowerem do pracy (jak nie pada, jak nie muszę) moja karta jest na recepcji u ochroniarzy i z mojej karty korzysta cały czas kumpela.
Ochroniarze znają więc mnie z wizyt u nich po kartę ;)
Dzisiaj podjeżdżam do szlabanu.
- Dzień dobry
- Dzień dobry, proszę się zatrzymać.
- Tak?
- Czy panią ostatnio szlaban uderzył?
- Nie.
- Bo miałem taki incydent, że pani, która jeździ na rowerze też z (tu nazwa mojej firmy) została uderzona przez zamykający się szlaban.
- Ja jak jeżdżę to mam oczy dookoła głowy więc nierealne by mnie szlaban uderzył ;-)
Hmm... ale już plota pójdzie... bo każdy z mojej firmy jak go spytać o kogoś dojeżdżającego na rowerze do pracy wskaże mnie...
Lada dzień odbiorą mi kartę ;-)
W pracy, Kolega, który wysłuchał mojej relacji z WaypointRace2011 pokazał mi artykuł.
Już wiem, czemu wypadliśmy tak fatalnie – nie piliśmy piwa – ani przed, ani po, ani w trakcie :(
Po pracy do C.H. „POGORIA” w Dąbrowie Górniczej... ech jak ja nie cierpię zakupów!!!
Szybki zakup w Empiku i ruszam dalej.
Pogoria – Ząbkowice – Łosień.
Wizyta u Tatusia w celu przekazania części prezentów i uzupełnienia płynów ;-)
Później domek. Po drodze zakup izotonika.
Izotonik ;-)© kosma100
*IRON MAIDEN - „Fear of the dark”.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 63.64km
- Czas 03:00
- VAVG 21.21km/h
- VMAX 37.20km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 29 maja 2011
Kategoria Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), W towarzystwie ;), Z Helenką :)
Szkoła porażek – ja wiem, że czasem są upadki i wzloty.
„Ja wiem, że czasem są upadki i wzloty...
Dzisiaj pojechałam jako kibic na Silesia MTB.
Startował Igorek.
Igorek napiera© kosma100
Po ostatnich sukcesach był pełen nadziei i pewności, że znowu odbierze zloto...
Dzisiejszy start nie jest łatwy – solo – po trawiastym boisku. Nie dość, że ciężko się jedzie z powodu podłoża, to nie widzi się przeciwników...
Jedzie!
Igorek w trakcie zawodów© kosma100
Po Igorka solówce jeszcze zawody Tata kontra Syn – wygrywa Igorek ;-)
Ojciec i syn na starcie© kosma100
Liczy się jak facet kończy :)© kosma100
Następnie ruszamy zwiedzić WPKiW.
Zoo (z zewnątrz).
ZOO WPKiW© kosma100
Wracamy na koronację.
Tam spotykamy Adamuso (sorki, że Cię nie poznalam ;-) - z Nim chwila pogawędki.
W drodze na koronację dzieci ktoś woła: „Cześć Kosma”.
Hmmm... nie znam Go.
Okazuje się, że to Marusia – poznał mnie po koszulce – no tak jestem w bikestatsowej koszulce ;-)
Fajnie było Cię poznać, szkoda, że tak krótko... mam nadzieję, że jeszcze to nadrobimy ;-)
Po rozdaniu nagród (Igorek tym razem nie jest pierwszy, ani drugi, ani trzeci) ruszamy do samochodu „nie na skróty”.
A więc:
Planetarium.
Igorek patrzy na Planetarium© kosma100
Pomnik Mikołaja Kopernika.
Mikołaj Kopernik© kosma100
Odprowadzam Chłopaków do samochodu, biorę sakwy i jadę do domku.
No i napotykam na następną kandydatkę do konkursu „miss bikestats” ;-)
Kandydatka na Miss Bikestats ;-)© kosma100
WPKiW, Siemianowice (tu się gubię polegając na mojej wybiórczej pamięci) – Czeladź – Będzin – DG – Strzemieszyce – Łosień.
Nie jest ważne podium,
nie jest ważne miejsce,
nie jest ważna klasyfikacja,
nie jest ważny wynik...
Najważniejsze jest to:
że dobrze się bawimy,
że robimy to z pasją,
że kochamy to, co robimy,
że czerpiemy z tego przyjemność,
że czerpiemy z tego radość,
że robiąc to czujemy, że żyjemy...
i o to właśnie chodzi!!!
A jak będziemy systematyczni, konsekwentni, wytrwali to wynik przyjdzie...
;-)
Tylko Bułgarskie Centrum musi zacząć swoje wnioski z porażek wprowadzać w czyn ;-)
* Kazik - „Dziewczyny".
cały tekst dostępny tutaj nie będę umieszczać, bo mogę być skazana ;-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 50.96km
- Czas 02:59
- VAVG 17.08km/h
- VMAX 40.70km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze