Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

SNOW BIKE ***

Dystans całkowity:949.80 km (w terenie 60.54 km; 6.37%)
Czas w ruchu:58:34
Średnia prędkość:16.22 km/h
Maksymalna prędkość:37.10 km/h
Liczba aktywności:55
Średnio na aktywność:17.27 km i 1h 03m
Więcej statystyk
Niedziela, 1 kwietnia 2012 Kategoria SNOW BIKE ***, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Pożegnanie...


Nie płacz Ewka, bo tu miejsca brak
Na twe babskie łzy
Po ulicy miłość hula wiatr
Wśród rozbitych szyb
Patrz poeci śliczni prawdy sens
Roztrwonili w grach
W półlitrówkach pustych S.O.S
Wysyłają w świat

Żegnam was, już wiem
Nie załatwię wszystkich pilnych spraw
Idę sam, właśnie tam
Gdzie czekają mnie
Tam przyjaciół kilku mam, od lat
Dla nich zawsze śpiewam, dla nich gram
Jeszcze raz żegnam was
Nie spotkamy się

Proza życia to przyjaźni kat
Pęka cienka nić
Telewizor, meble, mały fiat
Oto marzeń szczyt
Hej prorocy moi z gniewnych lat
Obrastacie w tłuszcz
Już was w swoje szpony dopadł szmal
Zdrada płynie z ust*


Po wczorajszej imprezie urodzinowej Bratowej, gdzie poszliśmy spać przed 4:00 nie udało mi się wstać tak, by zdążyć na Prima Aprillis na rowerze Szkoda :(
Pogoda za to zrobiła nam Prima Aprillisowy żarcik i sypnęło śniegiem.
Śnieg 1 kwietnia - to jakiś żart? © kosma100


Jechałam w padającym śniegu, z 11 kilogramowym plecakiem na plecach ;-)
Manhattan - Łosień.

Z powodu nadmiaru obowiązków i deficytu czasu to jest moj ostatni wpis na Bikestats.
Może kiedyś jeszcze wrócę ale teraz robię sobie przerwę.
Za dużo czasu poświęcam na bikestats.
Bikestats wciąga ;-)

Żegnam Was!


* Perfect - "Nie płacz Ewka".

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 12.60km
  • Czas 00:45
  • VAVG 16.80km/h
  • VMAX 30.00km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Sprzęt Biała Perła
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niedzielowo dotatusiowo :-)


Mam na imię...
Miło mi...
Udajemy że
Znamy się od kilku chwil
Milczę... nie bój się
Nie uwierzysz... tak to ja...
Gdy zerkam w twoją twarz
Nie potrafię znaleźć siebie tam
Nie pozostał po mnie żaden ślad

Dzięki za wszystko coś mi dał
Dzięki za ten ból
Dzięki że to już skończone
Dzięki że minąłeś we mnie już

Ciągle za mną
Oddech twój
Ciągle czuję cię
Znikam w tłumie
Znów twój śmiech
Ktoś zatrzasnął drzwi

Nagle sami - ja i ty
Przeklęte de ja vu
Zabłądziły gdzieś
Głupie dłonie me
Ale usta... one nie śpią więc...

Nie... dzięki... za wszystko coś mi dał
Dzięki za ten ból
Przeszły dawno i skończony
Dzięki ...
Wierz mi
Gdziekolwiek jeszcze jest
Miłość - znajdę ją
Klęczysz
Z głową pochyloną
Idę
I bez lęku mijam cię...

Dzięki za wszystko coś mi dał
Dzięki za ten ból
Szepty krzyki i dotknięcia
Iskry
Wierz mi (wierz mi że)
Gdziekolwiek jeszcze jest
Miłość (miłość) - znajdę ją
Wierz mi (wierz mi że)
Niechby mnie dopadła
Nowa - jeśli boli -
to co?

niech boli
to co?
niech boli
to co?*


Miałam nigdzie nie jechać ale... jakoś tak wyszło.
Do Tatusia i do Domku ;-)

Wiem... ma bujną wyobraźnię... z czym Wam się kojarzy to coś? :D
Hmmm... ach moja wyobraźnia ;-) © kosma100


Pomnik Żołnierzy:
Pomnik Żołnierzy © kosma100


Ech... jak patrzę na wycieczki rowerowe gdzie nie ma śniegu to zazdroszczę...
Zima :( © kosma100


No i dzisiaj zrobiłam nową biżuterię rowerową:
Kolczyki z ogniw łańcucha rowerowego © kosma100


Do kupienia tutaj.

Oraz nierowerową ale odjechaną:
Zajefajne kolczyki © kosma100


Do kupienia tutaj.


* Katarzyna Groniec - "Dzięki za miłość".


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 4.45km
  • Czas 00:15
  • VAVG 17.80km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Be quick or be dead... przy minus 14.


Covered in sinners and dripping with guilt
Making you money from slime and from filth
Parading your bellies in ivory towers
Investing our lives in your schemes and your powers

You've got to watch them, be quick or be dead
Snake eyes in heaven, the thieves in your head
You've got to watch them, be quick or be dead
Snake eyes in heaven, the thief in your head

Be quick, or be dead!
Be quick!
Or be dead!

See - what's ruling all our lives
See - who's pulling the strings
See - what's ruling all our lives
See who pulls the strings
I bet you won't fall on your face
Your belly will hold you in place

The serpent is crawling inside of your ear
He says you must vote for what you want to hear
Don't matter what's wrong as long as you are alright
So pull yourself stupid - rob yourself blind.

You got to watch them, be quick or be dead
Snake eyes in heaven, the thief in your head
You've got to watch them, be quick or be dead
Snake eyes in heaven, the thieves in your head

Be quick, or be dead!
Be quick!
Or be dead!

You got to watch them, be quick or be dead
Snake eyes in heaven, the thieves in your head
You've got to watch them, be quick or be dead
Snake eyes in heaven, the thieves in your head

Be quick!
Or be dead!
Be quick!*

Wczoraj wieczorem postanowiłam, że pojadę do pracy rowerem - nie będzie padać.
Nie przestraszyła mnie temperatura... około 15 stopni mrozu.
Pobudka, spojrzenie na termometr - 14 stopni! Zimno!
Przechodzi mi przez myśl, że może pojadę blachosmrodem...
Dzięki mojemu ambitnemu pojechaniu do pracy w piątek na rowerze, od czwartku moja Cytrynka stoi na tym wielkim mrozie bez odpalania.
Ponownie przechodzi mi przez myśl, że może pojadę blachosmrodem... no przecież muszę ją przepalić...
Chwila zastanowienia... to pójdę ją tylko odpalić ;-)
Wychodzę na dwór odpalić Cytrynkę. Odpaliła... za drugim razem ;-)

Znowu ilość rzeczy do zrobienia rośnie przeciwproporcjonalnie do malejącego czasu pozostałego do wyjścia z domu.
Musta postanawia się zabawić w grę pt. "Wejdę za łóżko i tak będę siedzieć!"
Musta nastroszona © kosma100

W końcu o 7:45 wychodzę... Późno... Zimno...

Jedzie się nawet przyjemnie, oprócz dwóch idiotów za kierownicą, którzy chcą mnie przejechać :(

No i palce u nóg... :(
:( znowu zamarzły :(
Ale mam pomysł :) Wieczorem go wprowadzę w czyn - jutro przetestuję ;-)

Łosień - Katowice.

* Iron Maiden - "Be quick or be dead".
&ob=av2e

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 31.09km
  • Czas 01:28
  • VAVG 21.20km/h
  • VMAX 37.10km/h
  • Temperatura -14.0°C
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wieczorny, rowerowy koszmar...


Syberia właśnie w tobie jest jest jest jest
Arktyka biała w tobie leży też też też też
I nie ma w tobie żadnych ciepłych stref stref stref stref
Syberia właśnie w tobie leży
Leży leży leży leży leży

Lodowce już podchodzą pod nasz dom
Spod twoich powiek patrzy na mnie śnieg
Codziennie rano zmywam z twarzy szron
Na naszych mapach nie ma ciepłych stref

Syberia wdarła się do naszych serc
I Antarktyda skuła usta nam
Nie szukaj już na mapach ciepłych stref
Lodowce muszą wygrać z nami
Lodowce muszą wygrać z nami

Arktyka! wygra! o nie nie! o tak!
Syberia! wygra! o nie nie! o tak taaaaaaak

Syberia właśnie w tobie w tobie jest
Arktyka biała w tobie leży też
I nie ma w tobie żadnych ciepłych stref
Syberia właśnie w tobie leży
Syberia właśnie w tobie leży

Syberia! wygra! o nie nie! o tak!
Arktyka! wygra! o nie nie! o tak taaaaaaak
Arktyka! wygra! o nie nie! o tak!
Syberia! wygra! o nie nie! o tak taktaktaktaktaktaktak...

I bryła lodu skuje pokój nasz nasz nasz nasz
Będziemy w lodzie klęczeć kochać jeść jeść jeść jeść
Pod naszym łóżkiem będzie szalał wiatr wiatr wiatr wiatr
Nie wyjedziemy do cieplejszych stref stref stref stref
I tylko myślę że za parę lat lat lat lat
Sterowce miękko spłyną pod nasz dom dom dom dom
Rozrzucą wokół pełno starych map map map map
Ktoś ciepły dotknie mnie i powie:
Ktoś ciepły dotknie mnie i powie:

Arktyka! przegra! o nie nie! o tak!
Syberia! przegra! o nie nie! o tak taaaaaaak!
TAK!*


Wychodzę z pracy po 18:00... późno...
Cała droga to koszmar... wieje straszny wiatr. Momentami, choć dużo w życiu przeszłam na rowerze i wiem, że wszędzie dojadę, myślę, że nie dam rady dojechać do domu...
Koszmar...

Nawet nie chce wpaść na pitstopa gdzieś po drodze - do Brata lub znajomych.
Koszmar...

Przyjeżdżam do domku i... dobrze, że tato ze mną nie mieszka, bo jak by mnie zobaczył w takim stanie to by mi zainkasował rower, zamknął w sejfie, a klucz od sejfu wrzucił do studni.
Koszmar...
Dochodzę <sic!> do siebie dłuższą chwilę, z bólu płacząc (jak nogi mi odtajają).
Koszmar...

Ale... jutro też wam uciekniemy!
;-)

Dzisiejsza temperatura:
minus 12 © kosma100


Takiej to dobrze:
Kanapowa Musta © kosma100


* Republika - "Arktyka".


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 31.48km
  • Czas 01:55
  • VAVG 16.42km/h
  • VMAX 29.40km/h
  • Temperatura -12.0°C
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sobotowo, zakupowo, słonecznikowo, znaczy słonecznie i mroźnie ;-)

Dzisiaj przyjeżdża Ewcia, więc muszę jechać na zakupy, po produkty do sushi.
Dostępne opcje:
- blachosmrodem do Lidla;
- blachosmrodem do wsiowego sklepu;
- rowerem do Lidla;
- rowerem do wsiowego sklepu.

Wybieram ta najbardziej ekstremalną - rowerem do Lidla ;-)

Najpierw myślę o sakwach ale nie chce mi się montować bagażnika - leń ze mnie ;p
Biorę większy plecak i wychodzę.

Musta, jak zwykle, kiedy wychodzę jest już w oknie...
Kosma, gdzie Ty znowu jedziesz? :( © kosma100


Panienka z okienka? :D © kosma100


Taką zime to ja rozumiem - temperatura minus 9 ale słoneczko świeci i na ulicy sucho ;-)
Taką zime to ja... kocham ;-) © kosma100


Pedalę do Dąbrowy do Lidla.
Teraz trzeba to wszystko spakować...
Teraz to wszystko trzeba spakować do plecaka... © kosma100


Z naładowanym zakupami plecakiem pedale do domu...
Mała zagadka - ile ważył mój plecak?
Deadline konkursu to 29-01-2012 godz. 8:00.
Osoba, która będzie najbliżej wygrywa... możliwość popedałowania ze mną :-)

Ciężko się jedzie z ciężkim plecakiem.
Dojeżdżam jednak bez problemu, wypakowuję zakupy i śmigam jeszcze do wsiowego sklepu po jedzonko dla Musty ;-)

A jutro... Pogoria - dawno mnie tam nie było ;-)

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 26.70km
  • Czas 01:19
  • VAVG 20.28km/h
  • VMAX 32.90km/h
  • Temperatura -9.0°C
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nie musiałam skrobać szyb przy minus 12.

Zimno, przytul mnie i nie mów nic
Jutro tez jest dzień opowiesz mi co chcesz
A dzisiaj tylko bądź
Pozwól ciszy trwać, tylko bądź

Wiesz, że boję sie ciemności
Wiesz, że sie boje gdy jest noc
Wiesz, że boje sie ciemności
Wiesz, że sie boje gdy jest noc

Wiatr, deszcz
Malują coś na szybach obraz
Tańczą krople wciąż i płyną w dół
Jak łzy wypłakiwane z chmur
Znowu wchodzi ktoś boje się

Tylko przy mnie bądź

Przeżyjemy zło!*


Czy nie posiadając ani jednego palca u nogi da się utrzymać równowagę? :D

Wczoraj byłam na szkoleniu. Prowadzący szkolenie wjechał mi na ambicję…
Gdy weszłam na salę spytał: „Monia, a Ty nie na rowerze?”.
Hmmm… musiałam się tłumaczyć dlaczego nie jestem na rowerze ;-)

Wieczorem spojrzałam na asfalt – suchy ;-), na prognozę pogody – nie będzie padać ;-) i ucieszyłam się, że w końcu pojadę do pracy na rowerze ;-)

Rano rzut oka na temperaturę – minus dwanaście stopni…
Ubieram się i wychodzę.

Taką zimę to ja rozumiem :-)
Zimno ale na drodze sucho ;-)
W tak pięknych okolicznościach przyrody i tego i niepowtarzalnych, mogę na chwilę znieść mój komunikat:
Jak ja nie cierpię zimy!!! © kosma100


Jedzie się przyjemnie aczkolwiek palce u nóg zamarzają :(

Przy Hucie Katowice optymistyczny akcent – wyprzedzam bikera, który pewnie jedzie z Huty, na kasku mam migającą czołówkę, gdy jestem na wysokości rowerzysty on obraca głowę w moją stronę i mówi: „K*** myślałem, że to pogotowie jedzie!”. A za chwile dodaje: „No, no” :-)

Droga sucha z małym wyjątkiem – na Środuli, przy stoku narciarskim, gdzie pracują armatki śnieżne – szklanka!!! Masakra!!!
Dojezdżam do pracy z zamarzniętymi palcami u nóg… Kolega z pracy patrzy ze zdziwieniem gdy prawie płaczę gdy mi odtajają.
Jednak nie odpadły… ufff.

*Totentanz - Przeżyjemy zło



Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 30.97km
  • Czas 01:26
  • VAVG 21.61km/h
  • VMAX 34.40km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mroźny powrót z pracy z pitstopem u Brata


Karty kalendarzy skradły czas
Myślę ile zmarnowałem lat
Zegary ziewały długimi godzinami
Nie liczyłem dni
Chciałem kochać aby żyć
Poczuć wina smak
Pocałować raz
W strugach deszczu stać
Patrzeć w słońce
Dławić płacz
I zatonąć gdzieś
W oceanie gwiazd
Zapach mokrych traw gonił wiatr
Nawet zieleń drzew miała sens
Nakarmiłem marzeniami
Niezdobyte nigdy szczyty
Nie liczyłem dni
Chciałem kochać aby żyć
Poczuć wina smak
Pocałować raz
W strugach deszczu stać
Patrzeć w słońce
Dławić płacz
I zatonąć gdzieś
W oceanie gwiazd*


Po pracy trzeba było ubrać się w obślizgi i popedalić do domu.
Temperatura minus 10.
Rano zmarzły mi okrutnie stopy, więc jakie zdziwienie wywołuje u mnie marznięcie palców u rąk po 10 minutach... odkrywam - założyłam wilgotne rękawiczki...
Błąd...
Zapamiętać...
Wyeliminować...

Wyeliminować wilgotne rękawiczki...

Po 10 minutach moje palce (tym razem u rąk) zamarzły :(

Dojechałam do Dąbrowy do Reala gdzie musiałam zakupić pewne rzeczy a następnie do Brata... ogrzać się...
Po posiadówce ruszam o 19:15 do domu... wiem, zasiedziałam się ;-) Jadę ulicą... dużo miejsca i wyprzedza mnie "seicento" na milimetry :(
Pech!
Peszek!
Bo musiał stanąć na światłach...
Dojeżdżam do szyby kierowcy i widzę... rozdziawione usta dziadka po 70-ce...
Nie pukam w szybę by otworzył... po co?
Gestykuluję tylko "tak" jakieś 1,5 metra, a taaaaaaaaak - "jakieś 20 cm".
Uśmiecham się i odjeżdżam.
Pan dziadek nie wyprzedza mnie na długości ok. 700 metrów pomimo tego, że ma okazje... a jak wyprzedza mnie w końcu to z odległością ok. 2 metrów...
Super!

Może jednak czegoś się nauczył...

Strasznie ciężko mi się jedzie... koła nie chcą się kręcić... nie wiem czy to brak sił czy rower zamarzł :D

W sklepie na wiosce ekspedientka spada omc za ladę jak się dowiaduje, że z Katowic przyjechałam na rowerze ;-)

A w domu Musta sobie siedzi w ciepełku i czeka na panią ;-)
Kotek ;-) © kosma100


Kanapowa Musta ;) © kosma100


Musta kanapowa © kosma100



*Totentanz - "Oceany gwiazd".

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
  • DST 31.99km
  • Czas 01:53
  • VAVG 16.99km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Może nie warto...


Zwalić by można się z nóg
Co rusz,
Co krok.
Co noc,
To szloch
I rozpacz.
Ale czy warto?
Może nie warto?
Chyba nie warto...
Raczej nie warto.
Nie, nie - nie warto.
Zginąć by można jak nic:
Do żył
Jest nóż.
Lub w dół
Na bruk
Z wysoka.
Ale czy warto?
Może nie warto?
Chyba nie warto...
Nie, nie - nie warto.
Jechać by można do miast
Lub w las
Na błoń.
Na koń
I goń
Nieboskłon.
Ale czy warto?
Może nie warto?
Ech, chyba warto...
Tak, tak - warto.
Bardzo to warto.
O, tak - to warto.
Jeszcze jak warto!*


Wczoraj oglądałam Siekierezadę.
Moja gałązka też już...
Film dający do myślenia...

Rankiem łopatologia.
Później praca nad gadżetami rowerowymi:
Put the fun between your legs :) © kosma100


Bike, sex & rock'n roll © kosma100


oraz nad prezentem dla babci.
Na zdjęciu wszystkie wnuki i prawnuki plus jeden „prawnuk” gratis ;-)
Prezent dla babci © kosma100



Po 12:00 wsiadłam na rower i popedaliłam do Dąbrowy.
W deszczu, śniegu, marznącym deszczu, roztapiającym się śniegu...
Zimo! Wyp...! © kosma100


Posiedziałam 2 godziny w mokrych ciuchach, ubrałam mokre buty, mokrą kurtkę i w przelotnym deszczu, śniegu, marznącycm deszczu roztapiającym się śniegu popedaliłam do domu.

Żadna przyjemność.
Ale popedaliłam i nawet mi się podobało (jakaś zboczona jestem :-)).

No i dzisiaj sprzedałam pierwsze kolczyki z ogniw łańcucha rowerowego ;-)


Chociaż bardziej podoba mi się wersja w Siekierezadzie.


* Edward Stachura - „Co warto”.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 24.86km
  • Czas 01:15
  • VAVG 19.89km/h
  • VMAX 31.20km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mój mały armagedon

Po wczorajszym powrocie z pracy z pełnymi gaciami dzisiaj postanawiam jechać do Dąbrowy Górniczej po łożyska, ponieważ breloczki z łożyska rowerowego robią furorę i zaczyna mi brakować łożysk ;-)

Warunki znośne - śniegu napadało ale na ulicy jest breja więc da się przeżyć.
Warunki nawet nawet © kosma100


Ruszam. Wiatr jest niemiłosierny... już dawno nie jechałam w takim wietrze :(
Dojeżdżam do rowerowego, robię zakupy... chciałam więcej łożysk kupić... wykupiłam wszystkie ;-)

Później do Brata na kawę i pogaduchy.

Wracam. Na ulicy Kasprzaka zaczyna się śnieżyca... masakra:
Śnieżyca © kosma100


Ulica momentalnie robi się śliska, jadę ostrożnie, z pełnymi gaciami ;-)

Śmigam obok Huty Katowice, dojeżdżam do skrzyżowania z drogą z Ząbkowic... jakiś korek...
Co jest? - myślę.
Wyprzedzam samochody, wyjeżdżam na główną drogę i... szok! Już wiem dlaczego taki korek - na ulicy jest szklanka przysypana śniegiem. Nie wiem jakim cudem udaje mi się uniknąć gleby.
Schodzę z roweru i z ulicy i patrzę co się dzieje:
Korek... szklanka na drodze © kosma100


Szklanka na drodze! © kosma100



Muszę prowadzić - po ulicy nie da się nawet iść a co dopiero jechać. Prowadzę poboczem w zaspach do pół łydki.
I tak z buta jakiś kilometr.
Później w Łośniu chodnikiem z wizytą u tatusia, by mu skuwacz zawieźć (ostatni popsuł przy rozkuwaniu łańcuchów do mojej biżuterii :D)

Dojeżdżam jakoś do domu... ale ciężko było...
A po jeździe mój Kellysek wygląda tak:
Snow bike © kosma100


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 25.22km
  • Czas 01:33
  • VAVG 16.27km/h
  • VMAX 30.10km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z pełnymi gaciami

W pracy obserwowałam jak pada śnieg...
Pada śnieg, pada śnieg... a ja nie mam dzwonkka u roweru © kosma100


OMG! Jak ja dojadę do domu?
Widok z okna w pracy © kosma100


O 18:10 wyjeżdżam z pracy i już na terenie pracy zaliczam glbę OMC... ślisko...
Wyjeżdżam na rowerówkę... jeszcze bardziej ślisko...
Aż strach jechać... :( © kosma100



Zatrzymuję się - po tym nie da się jechać!!! Już chcę dzwonić do kogoś by mi sprawdził pociągi ale... patrzę na ulicę i jest lepsza... mykam więc po niej.
Niezależnie od tego, że ulica jest lepsza od ścieżki rowerowej nie ma orgazmu... warunki nie są dobre...
Jadę cała zesztywniała, zestresowana... czuję jak pulsuje we mnie... adrenalina? :D

Dziadek w kapeluszu OMC mnie potrąca w Sosnowcu... no comments.

Dziwię się, że tak dziwnie się czuję - tak dziwnie mój organizm reaguje na stres ale przecież ostatnio stresu mi nie brakuje...

Po jakimś dochodzę <sic!> do wniosku, że to nie stres tylko strach...
Strach przed czym?
Przed glebą?
Przed bólem?
Przed śmiercią?


Za Hutą Katowice warunki się pogarszają... tu już nie jest wesoło.
Wjeżdżam do Łosnia i... tragedia :(
To coś na ulicy to szklanka z garbem lodu od kolein.
Samochód, który chce mnie wyprzedzić musi przejechać przez te koleiny... każdy się bał.
Podjeżdżam do sklepu po izobronik... ślisko!

Pod domem mam taką szklankę, że prawie zaliczam glebę...
Uff!!!
Dotarłam...

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 31.42km
  • Czas 01:43
  • VAVG 18.30km/h
  • VMAX 30.10km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl