Wpisy archiwalne w kategorii
W oczojebnej kamizelce
Dystans całkowity: | 6761.20 km (w terenie 95.00 km; 1.41%) |
Czas w ruchu: | 351:38 |
Średnia prędkość: | 19.23 km/h |
Maksymalna prędkość: | 44.40 km/h |
Liczba aktywności: | 202 |
Średnio na aktywność: | 33.47 km i 1h 44m |
Więcej statystyk |
Poniedziałek, 14 września 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;))), Czarna lista kierowców bałwanów, W oczojebnej kamizelce
Zginął rowerzysta...
Gdy matka tuli w ramionach dziecie swe
Jej miłość staje przeciw złym mocom
Tak ludzie modlą się o urodzajny deszcz
Jak ona czuwa nad nim nocą
Wyfruwa wreszcie z gniazda młody ptak
Bo przywilejem jest młodości
Zabawa, radość, przyjaźń a nie strach
Bo młodość nie chce wiedzie o tym, że:
Życie choć piękne tak kruche jest
Wystarczy jedna chwila by zgasić je
Życie cho piękne tak kruche jest
Zrozumiał ten kto otarł się o śmierć
I nie do końca piękny jest ten świat
Gdy wciąż odwieczne prawa łamie
Zabiera miłość, młodość, słońca blask
Lecz my nie chcemy o tym wiedzieć, że:
Życie choć piękne tak kruche jest
Wystarczy jedna chwila by zgasić je
życie cho piękne tak kruche jest
Zrozumiał ten kto otarł się o śmierć
Życie choć piękne tak kruche jest
Wystarczy jedna chwila by zgasić je
życie cho piękne tak kruche jest
Zrozumiał ten kto otarł się o śmierć
Dzisiaj rano po 6:00 wracałam z pracy z Katowic. Dzisiaj nie rowerem tylko samochodem. W tych godzinach, blisko mojej pracy zginął rowerzysta potrącony przez samochód...
Po odespaniu bardzo ciężkiej nocki w pracy pojechałam do Ani pomóc jej w odrabianiu lekcji.
Później szybko do domku, bo byłam umówiona.
Wieczorem do Katowic do pracy.
3 dni bez roweru... masakra.
No i wieczorem już jakiś diabeł (czytaj: Kosmacz - Leniuch) namawiał mnie bym pojechała do pracy samochodem, który tymczasowo skonfiskowałam Właścicielom :D
Wygrał (na szczęście) Kosmacz-Rowerzysta i pojechałam do pracy rowerkiem ubrana w bluzę z długim rękawem i długie getry oraz fantastyczne rękawiczki, które zakupiłam ostatnio w promocji w decathlonie za jedyne 15 zł :-)
Rękawiczki są super!!! Cienkie - akurat na chłodniejsze wieczory i poranki :D Żałuję, że kupiłam tylko jedną parę :(((( Może ktoś jedzie do Gliwic do Decathlona?
W Sosnowcu "krótka reprymenda" kierowcy - bałwana, który nie umiał wyprzedzać i OMC mnie nie potrącił :(
SO53561
Nie jestem pewna co do ostatniej cyfry w numerze rejestracyjnym :(
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Jej miłość staje przeciw złym mocom
Tak ludzie modlą się o urodzajny deszcz
Jak ona czuwa nad nim nocą
Wyfruwa wreszcie z gniazda młody ptak
Bo przywilejem jest młodości
Zabawa, radość, przyjaźń a nie strach
Bo młodość nie chce wiedzie o tym, że:
Życie choć piękne tak kruche jest
Wystarczy jedna chwila by zgasić je
Życie cho piękne tak kruche jest
Zrozumiał ten kto otarł się o śmierć
I nie do końca piękny jest ten świat
Gdy wciąż odwieczne prawa łamie
Zabiera miłość, młodość, słońca blask
Lecz my nie chcemy o tym wiedzieć, że:
Życie choć piękne tak kruche jest
Wystarczy jedna chwila by zgasić je
życie cho piękne tak kruche jest
Zrozumiał ten kto otarł się o śmierć
Życie choć piękne tak kruche jest
Wystarczy jedna chwila by zgasić je
życie cho piękne tak kruche jest
Zrozumiał ten kto otarł się o śmierć
Dzisiaj rano po 6:00 wracałam z pracy z Katowic. Dzisiaj nie rowerem tylko samochodem. W tych godzinach, blisko mojej pracy zginął rowerzysta potrącony przez samochód...
Po odespaniu bardzo ciężkiej nocki w pracy pojechałam do Ani pomóc jej w odrabianiu lekcji.
Później szybko do domku, bo byłam umówiona.
Wieczorem do Katowic do pracy.
3 dni bez roweru... masakra.
No i wieczorem już jakiś diabeł (czytaj: Kosmacz - Leniuch) namawiał mnie bym pojechała do pracy samochodem, który tymczasowo skonfiskowałam Właścicielom :D
Wygrał (na szczęście) Kosmacz-Rowerzysta i pojechałam do pracy rowerkiem ubrana w bluzę z długim rękawem i długie getry oraz fantastyczne rękawiczki, które zakupiłam ostatnio w promocji w decathlonie za jedyne 15 zł :-)
Rękawiczki są super!!! Cienkie - akurat na chłodniejsze wieczory i poranki :D Żałuję, że kupiłam tylko jedną parę :(((( Może ktoś jedzie do Gliwic do Decathlona?
W Sosnowcu "krótka reprymenda" kierowcy - bałwana, który nie umiał wyprzedzać i OMC mnie nie potrącił :(
SO53561
Nie jestem pewna co do ostatniej cyfry w numerze rejestracyjnym :(
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 27.37km
- Czas 01:21
- VAVG 20.27km/h
- VMAX 34.90km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 6 września 2009
Kategoria Czarna lista kierowców bałwanów, Do pracy / z pracy, In the rain..., Kellysek :), Kosmacz - Powsinoga :), We dwoje - ja i mój rowerek ;))), W oczojebnej kamizelce
Do pracy - zmodyfikowanym standardem numer II.
Do pracy - zmodyfikowanym standardem numer II.
Dziś powiedziałaś mi że miałaś piękny sen
Nie było tam wojen i nie było łez
Ludzie uśmiechnięci chodzili ulicami
A największe szczęście było wciąż przed nami
Chciałbym ci to dać ale nie wiem skąd to brać
Tutaj wszyscy tylko w siebie patrzą się
I mówią że jest im bardzo źle
Miałaś tam swych przyjaciół miałaś swoje mieszkanie
Wszyscy mieli auta szynkę na śniadanie
Nie było tam biednych i bogatych tez nie było
Jak w bajeczce Marksa słońce wszystkim wciąż świeciło
Chciałbym ci to dać ale nie wiem skąd to brać
Tutaj wszyscy tylko w siebie patrzą się
I mówią że jest im bardzo źle
Obudź się kochanie spójrz wreszcie na oczy
To był tylko sen który cię zauroczył
Tutaj nie ma równych i nigdy nie było
Tylko najrówniejszym słońce będzie wciąż świeciło
Chciałbym ci to dać ale nie wiem skąd to brać
Tutaj wszyscy tylko w siebie patrzą się
I mówią że jest im bardzo źle*
Po wspaniałym piątku oraz rewelacyjnej sobocie na Helence, z grupą Debeściaków, musiałam wylądować moim kosmicznym statkiem na Ziemi, wsiąść na rower i popedałować do pracy... no cóż - wszystko co piękne szybko się kończy :(
Dziękuję za prześwietny weekend (jak zawsze).
Fajnie było zobaczyć, po długiej przerwie Asiczkę i Młynarza oraz Iskierkę, oraz Moją Adoptowaną Rodzinkę :-) (jeśli chodzi o Rodzinkę to długość... zależy od punktu patrzenia :D).
Miałam dość jazdy od Bytomia przez Chorzów do Katowic główną drogą, pojechałam więc w Bytomiu na Świętochłowice - i to był strzał w 10!!! Bardzo miło się jechało - mały ruch - sama przyjemność. Coś mi się wydaje, że to będzie od dziś standard numer II :-)
Nie obeszło się bez kierowców - bałwanów. W Stolarzowicach kierowca, który miał dużo miejsca wyprzedził mnie na centymetry. Stanął później na światłach więc zrobiłam fotę :-)
Fiat Punto, koloru bordo lub czerwonego :-)
Numer rejestracyjny:SY...... (na komórce nie widzę dokładnie - napiszę jak zgram na kompa.
Na Gliwickiej złapał mnie deszcz ale miałam ubraną kurtkę :-)
Wieczorem - do domku - standardem numer I.
*tekst - Defekt Muzgó - "Chciałbym Ci to dać".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Dziś powiedziałaś mi że miałaś piękny sen
Nie było tam wojen i nie było łez
Ludzie uśmiechnięci chodzili ulicami
A największe szczęście było wciąż przed nami
Chciałbym ci to dać ale nie wiem skąd to brać
Tutaj wszyscy tylko w siebie patrzą się
I mówią że jest im bardzo źle
Miałaś tam swych przyjaciół miałaś swoje mieszkanie
Wszyscy mieli auta szynkę na śniadanie
Nie było tam biednych i bogatych tez nie było
Jak w bajeczce Marksa słońce wszystkim wciąż świeciło
Chciałbym ci to dać ale nie wiem skąd to brać
Tutaj wszyscy tylko w siebie patrzą się
I mówią że jest im bardzo źle
Obudź się kochanie spójrz wreszcie na oczy
To był tylko sen który cię zauroczył
Tutaj nie ma równych i nigdy nie było
Tylko najrówniejszym słońce będzie wciąż świeciło
Chciałbym ci to dać ale nie wiem skąd to brać
Tutaj wszyscy tylko w siebie patrzą się
I mówią że jest im bardzo źle*
Po wspaniałym piątku oraz rewelacyjnej sobocie na Helence, z grupą Debeściaków, musiałam wylądować moim kosmicznym statkiem na Ziemi, wsiąść na rower i popedałować do pracy... no cóż - wszystko co piękne szybko się kończy :(
Dziękuję za prześwietny weekend (jak zawsze).
Fajnie było zobaczyć, po długiej przerwie Asiczkę i Młynarza oraz Iskierkę, oraz Moją Adoptowaną Rodzinkę :-) (jeśli chodzi o Rodzinkę to długość... zależy od punktu patrzenia :D).
Miałam dość jazdy od Bytomia przez Chorzów do Katowic główną drogą, pojechałam więc w Bytomiu na Świętochłowice - i to był strzał w 10!!! Bardzo miło się jechało - mały ruch - sama przyjemność. Coś mi się wydaje, że to będzie od dziś standard numer II :-)
Nie obeszło się bez kierowców - bałwanów. W Stolarzowicach kierowca, który miał dużo miejsca wyprzedził mnie na centymetry. Stanął później na światłach więc zrobiłam fotę :-)
Fiat Punto, koloru bordo lub czerwonego :-)
Numer rejestracyjny:SY...... (na komórce nie widzę dokładnie - napiszę jak zgram na kompa.
Na Gliwickiej złapał mnie deszcz ale miałam ubraną kurtkę :-)
Wieczorem - do domku - standardem numer I.
*tekst - Defekt Muzgó - "Chciałbym Ci to dać".
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 46.80km
- Czas 02:18
- VAVG 20.35km/h
- VMAX 44.30km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 16 sierpnia 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
I will walk... with my face blood
Garden
The direction of the eye
So misleading
The defection of the soul
Nauseosly quick
I don't question our existence
I just question our modern needs
I will walk... with my hand bound
I will walk... with my face blood
I will walk with my shadow flag
Into your garden
Garden of stone
After all is done
We're still alone
I won't be taken
Yet I'll go...
I will walk... with my hand bound
I will walk... with my face blood
I will walk with my shadow flag
Into your garden
Garden of stone
I don't show...
I don't share...
I don't need...
What you have to give...*
Wieczorem z pracy...
* tekst - Pearl Jam - "Garden"
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 17.20km
- Czas 00:58
- VAVG 17.79km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 14 sierpnia 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Okręt mój płynie dalej...
Na dnie sarkofagu noc, czarna suknia
Rozrzucam korale wspomnień
Wtulona we włosów płaszcz, wonna rodnią swą
Teraz okryta snem
Na wpół lodowata dłoń, zimne twe usta
A jeszcze nie dawno ogień tlił
Pamiętam rozkoszny wiatr, masztem gnący sztorm
Daję ci moją łzę
Okręt mój płynie dalej, gdzieś tam
Serce choć popękane, chce bić
Nie ma cię i nie było, jest noc
Nie ma mnie i nie było jest dzień
Pracę skończyłam o północy, jednak zagadałam się z Koleżanką i wyszłam dopiero o 0:30.
Zimno... brrr! A ja oczywiście w krótkim rękawku i krótkich spodenkach ;)
Dużo samochodów... myśl, że w połowie z nich za kierownicą siedzą ludzie pod wpływem alkoholu przeraża...
Za mało policji i patroli - spotkałam tylko jeden.
A w domu - niespodzianka! - w końcu mam neta :)))
*tekst KAT - "Łza dla cieniów minionych"
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Rozrzucam korale wspomnień
Wtulona we włosów płaszcz, wonna rodnią swą
Teraz okryta snem
Na wpół lodowata dłoń, zimne twe usta
A jeszcze nie dawno ogień tlił
Pamiętam rozkoszny wiatr, masztem gnący sztorm
Daję ci moją łzę
Okręt mój płynie dalej, gdzieś tam
Serce choć popękane, chce bić
Nie ma cię i nie było, jest noc
Nie ma mnie i nie było jest dzień
Pracę skończyłam o północy, jednak zagadałam się z Koleżanką i wyszłam dopiero o 0:30.
Zimno... brrr! A ja oczywiście w krótkim rękawku i krótkich spodenkach ;)
Dużo samochodów... myśl, że w połowie z nich za kierownicą siedzą ludzie pod wpływem alkoholu przeraża...
Za mało policji i patroli - spotkałam tylko jeden.
A w domu - niespodzianka! - w końcu mam neta :)))
*tekst KAT - "Łza dla cieniów minionych"
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 16.16km
- Czas 00:48
- VAVG 20.20km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 2 sierpnia 2009
Kategoria Kellysek :), W oczojebnej kamizelce, W towarzystwie ;), We dwoje - ja i mój rowerek ;))), Z Helenką :)
POGORIOWO - PLAŻOWO - HELENKOWO :)
POGORIOWO - PLAŻOWO - HELENKOWO :)
Nasze słowa znaczą to, co znaczą
krzyk to krzyk, a jeden to jeden
metafory zostawiamy tłumaczom
co z jednego słowa zrobią siedem
socjologów spuszczamy do szamba
psychologów spłukujemy wodą
analizy zostawiamy policji
a dziennikarze niech się modlą
nasze słowa to tylko tyle
ile w duszy jest bólu i radości
nienawiść mamy dla wrogów
a dla swoich iluzje wolności
nie dopatruj się tego, czego nie ma
kiedy stres zamieniasz na chaos
jeśli pęka butelka po winie
to oznacza, że wina było mało
drugie dno to twoja obsesja
chcesz, by inni za ciebie myśleli
własnej prawdy poszukaj w sobie
obcą drogą nigdy nie idź
nasze słowa to tylko tyle
ile w duszy jest bólu i radości
nienawiść mamy dla wrogów
a dla swoich iluzje wolności
Na początku pragne złożyć jeszcze raz życzenia urodzinowe Pewnej Osobie z MUR-u :-)
Dużo zdrowia, szczęścia, radości, wielu pięknych kilometrów przejechanych na rowerku i wszystkiego, czego tylko sobie zażyczysz :)))
Rankiem z pracy - standardowo.
Potem chwila drzemki.
Po 13:00 na Zieloną gdzie spotkałam sie z moją ulubioną Helenką :-)
Nastepnie już w towarzystwie Anetki, Igorka, Wiktora i Darka ruszyliśmy na Pogorię częściowo nowo oznakowanym szlakiem rowerowym.
Objechaliśmy pół Pogorii i rozłożyliśmy się na tłumnie oblegiwanym piasku by zamoczyć swe zmęczone gorącem cielska w wodzie Pogorii.
Darek, w związku z tym, że pała wszechogarniajacą miłością do leżenia plackiem na plaży i taplania się w wodzie, pojechał pojeździć na rowerze. Otrzymał od nas czas operacyjny - godzina :)
Ja też dostaję dreszczy na myśl o leżeniu na plaży ale zostaję z Anetką i Dzieciakami by trochę popływać i pogadać.
Darek przyjechał z opóźnieniem godzinnym, ponieważ wolał chodzić po jakiś piachach niż przyjechać do nas :p
Następnie, już w komplecie, pojechaliśmy na pizzę na Reden.
Z Redenu ja z Darkiem popedaliliśmy po samochód na Zieloną, a Anetka z dzieciakami pojechała do centrum pod PKZ.
Kolejny etap to ściganie się z "Suzukiem" z Zielonej pod PKZ - wygrałam ;)
Pod PKZ nadejszła wiekopomna chwila i trzeba było się pożegnać.
Helenka wróciła na Helenkę a ja popędziłam na komisariat policji, ponieważ byłam umówiona na pogawędkę w sprawie upierdliwego sąsiada.
Po pogawędce ruszyłam do domku - spłukać brudy i piach.
No i niestety trzeba było pojechac do pracy...
Kolejny, bardzo udany dzień, w towarzystwie Helenkowym - za co Helence serdecznie dziękuję :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Nasze słowa znaczą to, co znaczą
krzyk to krzyk, a jeden to jeden
metafory zostawiamy tłumaczom
co z jednego słowa zrobią siedem
socjologów spuszczamy do szamba
psychologów spłukujemy wodą
analizy zostawiamy policji
a dziennikarze niech się modlą
nasze słowa to tylko tyle
ile w duszy jest bólu i radości
nienawiść mamy dla wrogów
a dla swoich iluzje wolności
nie dopatruj się tego, czego nie ma
kiedy stres zamieniasz na chaos
jeśli pęka butelka po winie
to oznacza, że wina było mało
drugie dno to twoja obsesja
chcesz, by inni za ciebie myśleli
własnej prawdy poszukaj w sobie
obcą drogą nigdy nie idź
nasze słowa to tylko tyle
ile w duszy jest bólu i radości
nienawiść mamy dla wrogów
a dla swoich iluzje wolności
Na początku pragne złożyć jeszcze raz życzenia urodzinowe Pewnej Osobie z MUR-u :-)
Dużo zdrowia, szczęścia, radości, wielu pięknych kilometrów przejechanych na rowerku i wszystkiego, czego tylko sobie zażyczysz :)))
Rankiem z pracy - standardowo.
Potem chwila drzemki.
Po 13:00 na Zieloną gdzie spotkałam sie z moją ulubioną Helenką :-)
Nastepnie już w towarzystwie Anetki, Igorka, Wiktora i Darka ruszyliśmy na Pogorię częściowo nowo oznakowanym szlakiem rowerowym.
Objechaliśmy pół Pogorii i rozłożyliśmy się na tłumnie oblegiwanym piasku by zamoczyć swe zmęczone gorącem cielska w wodzie Pogorii.
Darek, w związku z tym, że pała wszechogarniajacą miłością do leżenia plackiem na plaży i taplania się w wodzie, pojechał pojeździć na rowerze. Otrzymał od nas czas operacyjny - godzina :)
Ja też dostaję dreszczy na myśl o leżeniu na plaży ale zostaję z Anetką i Dzieciakami by trochę popływać i pogadać.
Darek przyjechał z opóźnieniem godzinnym, ponieważ wolał chodzić po jakiś piachach niż przyjechać do nas :p
Następnie, już w komplecie, pojechaliśmy na pizzę na Reden.
Z Redenu ja z Darkiem popedaliliśmy po samochód na Zieloną, a Anetka z dzieciakami pojechała do centrum pod PKZ.
Kolejny etap to ściganie się z "Suzukiem" z Zielonej pod PKZ - wygrałam ;)
Pod PKZ nadejszła wiekopomna chwila i trzeba było się pożegnać.
Helenka wróciła na Helenkę a ja popędziłam na komisariat policji, ponieważ byłam umówiona na pogawędkę w sprawie upierdliwego sąsiada.
Po pogawędce ruszyłam do domku - spłukać brudy i piach.
No i niestety trzeba było pojechac do pracy...
Kolejny, bardzo udany dzień, w towarzystwie Helenkowym - za co Helence serdecznie dziękuję :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 64.78km
- Czas 03:43
- VAVG 17.43km/h
- VMAX 37.40km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 16 maja 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;))), W oczojebnej kamizelce
Jak malowany ptak...
Za oknem żywi ludzie, inny wymiar, inne życie.
Czy wiesz, jak ciężko jest
Walczyć z każdym nowym dniem,
Każdej nocy modlić się o bezpieczny, spokojny sen.
Bez nadziei i bez szans spojrzeć w karty mówiąc pas
Czy przyjmiesz mnie mój Boże,
kiedy odejść przyjdzie czas?
Czy podasz mi swą rękę?
A może będziesz się bał,
będziesz się bał...
Za oknem wrzeszczą ludzie,
Szybę stłukł rzucony kamień.
Czy wiesz jak czuję się,
Gdy wy objęciach trzymam śmierć?
Gdy wyrok napisany w lekarza oczach szklanych.
Gdy lecę, lecę tak, jak ten malowany ptak.
Czy przyjmiesz mnie mój Boże...
Za oknem wrzeszczą ludzie...
Czy przyjmiesz mnie mój Boże...
Rankiem lekkie odgruzowanie mieszkania.
Następnie dowiedziałam się, że jednak nie spotkam się z Huraganem pędzącym z Gliwic do Dąbrowy Górniczej - szkoda :( - innym razem "przecioram" "Chłopaków" po okolicznych zakamarkach :-)
Do pracy - nie standardowo, pojechałam przez Będzin, Czeladź, następnie w Czeladzi skrótem przez działki i pola wyjechałam w Siemianowicach Ślaskich, potem przez rondo i dalej już ścieżką do pracy.
Miałam iskierkę nadzieji, że po drodze spotkam Huraganów ale niestety nie udało się - pewnie siedzieli już na Pogorii.
Niebo straszy. Nie zmokłam - zaczęło padać jak już siedziałam w pracy - mam nadzieję, że wypada się do 22:00.
Powrót z pracy o 22:25 - trochę się zagadałam ;-)
W Sosnowcu przeżyłam chwilę grozy - jakieś 2 zawały i 3 wylewy...
Jadę sobie na drodze do Auchana (zjechałam w lewo z dwupasmówki). Przede mną lekki łuk w lewo. Z naprzeciwka jedzie taksówka, na łuku nie skręca tylko jedzie wprost na mnie... nie mam gdzie uciekać - z prawej wysoki krawężnik i zaraz barierki, zrobiło mi się słabo - czuję jak ręce i nogi mam jak z waty...
Gościu w ostatnim momencie (jakieś 30 metrów) odbił - nie wiem czy usnął czy dla niego to był dobry żart... ja wymiękłam, myślałam, że zemdleję ze strachu...
W domu byłam z opóźnieniem - około 23:15.
Na ulicy niestety dało się odczuć, że sobota :/
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Czy wiesz, jak ciężko jest
Walczyć z każdym nowym dniem,
Każdej nocy modlić się o bezpieczny, spokojny sen.
Bez nadziei i bez szans spojrzeć w karty mówiąc pas
Czy przyjmiesz mnie mój Boże,
kiedy odejść przyjdzie czas?
Czy podasz mi swą rękę?
A może będziesz się bał,
będziesz się bał...
Za oknem wrzeszczą ludzie,
Szybę stłukł rzucony kamień.
Czy wiesz jak czuję się,
Gdy wy objęciach trzymam śmierć?
Gdy wyrok napisany w lekarza oczach szklanych.
Gdy lecę, lecę tak, jak ten malowany ptak.
Czy przyjmiesz mnie mój Boże...
Za oknem wrzeszczą ludzie...
Czy przyjmiesz mnie mój Boże...
Rankiem lekkie odgruzowanie mieszkania.
Następnie dowiedziałam się, że jednak nie spotkam się z Huraganem pędzącym z Gliwic do Dąbrowy Górniczej - szkoda :( - innym razem "przecioram" "Chłopaków" po okolicznych zakamarkach :-)
Do pracy - nie standardowo, pojechałam przez Będzin, Czeladź, następnie w Czeladzi skrótem przez działki i pola wyjechałam w Siemianowicach Ślaskich, potem przez rondo i dalej już ścieżką do pracy.
Miałam iskierkę nadzieji, że po drodze spotkam Huraganów ale niestety nie udało się - pewnie siedzieli już na Pogorii.
Niebo straszy. Nie zmokłam - zaczęło padać jak już siedziałam w pracy - mam nadzieję, że wypada się do 22:00.
Powrót z pracy o 22:25 - trochę się zagadałam ;-)
W Sosnowcu przeżyłam chwilę grozy - jakieś 2 zawały i 3 wylewy...
Jadę sobie na drodze do Auchana (zjechałam w lewo z dwupasmówki). Przede mną lekki łuk w lewo. Z naprzeciwka jedzie taksówka, na łuku nie skręca tylko jedzie wprost na mnie... nie mam gdzie uciekać - z prawej wysoki krawężnik i zaraz barierki, zrobiło mi się słabo - czuję jak ręce i nogi mam jak z waty...
Gościu w ostatnim momencie (jakieś 30 metrów) odbił - nie wiem czy usnął czy dla niego to był dobry żart... ja wymiękłam, myślałam, że zemdleję ze strachu...
W domu byłam z opóźnieniem - około 23:15.
Na ulicy niestety dało się odczuć, że sobota :/
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 37.50km
- Czas 01:51
- VAVG 20.27km/h
- VMAX 38.70km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 15 maja 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Aniołowie jeśli tylko są kryją się w metalowych bunkrach
Aniołowie jeśli tylko są
Kryją się w metalowych bunkrach
Takie listy szybko drą
Chcą mnie dziś, chcą mnie widzieć jutro
Paru kumpli już tam jest
Mówią, że krzyżyk piecze w usta
Nauczeni nie bać się
Tylko coś nie pozwala usnąć
Zawsze iść - rozkaz, który mam we krwi
Małą wojnę w sobie mieć
Z każdym z was walczyć do utraty tchu
I bez słów...
Mogę zwalić ciebie z nóg
Wrogu mój, co wykrzywiasz usta
Nie przepraszaj, tylko wstań
Nigdy już nie zobaczysz lustra
Ludzie są po to, żeby żyć i tańczyć
Ludzie są po to, żeby mogli walczyć
Ludzie są i nie będą nigdy lepsi
Ludzie są...
Tacy są...
Ktoś zapłacił za twój ból
Za szampana łyk
Od tej chwili będziesz mój
Nie odwracaj się
Patrz mi w oczy, patrz
Rankiem - do Brata - Mydlice - centrum - Brodway - Manhattan.
Po południu - do pracy: Manhattan - centrum - Mydlice - Makro - Sosnowiec - Katowice.
Od Sosnowca (skręt na stawiki) jakiś biker siedział mi na kole :-) jakoś lekko mi się wtedy jechało - 28/30 km/h non stop.
Biker utrzymał się do Katowic, następnie ja skręciłam na ścieżkę rowerową, on pojechał asfaltem...
Późnym wieczorem - z pracy - standardowo, jak na piątek to kierowcy wyglądali i zachowywali się jak by byli trzeźwi :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
Kryją się w metalowych bunkrach
Takie listy szybko drą
Chcą mnie dziś, chcą mnie widzieć jutro
Paru kumpli już tam jest
Mówią, że krzyżyk piecze w usta
Nauczeni nie bać się
Tylko coś nie pozwala usnąć
Zawsze iść - rozkaz, który mam we krwi
Małą wojnę w sobie mieć
Z każdym z was walczyć do utraty tchu
I bez słów...
Mogę zwalić ciebie z nóg
Wrogu mój, co wykrzywiasz usta
Nie przepraszaj, tylko wstań
Nigdy już nie zobaczysz lustra
Ludzie są po to, żeby żyć i tańczyć
Ludzie są po to, żeby mogli walczyć
Ludzie są i nie będą nigdy lepsi
Ludzie są...
Tacy są...
Ktoś zapłacił za twój ból
Za szampana łyk
Od tej chwili będziesz mój
Nie odwracaj się
Patrz mi w oczy, patrz
Rankiem - do Brata - Mydlice - centrum - Brodway - Manhattan.
Po południu - do pracy: Manhattan - centrum - Mydlice - Makro - Sosnowiec - Katowice.
Od Sosnowca (skręt na stawiki) jakiś biker siedział mi na kole :-) jakoś lekko mi się wtedy jechało - 28/30 km/h non stop.
Biker utrzymał się do Katowic, następnie ja skręciłam na ścieżkę rowerową, on pojechał asfaltem...
Późnym wieczorem - z pracy - standardowo, jak na piątek to kierowcy wyglądali i zachowywali się jak by byli trzeźwi :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 42.46km
- Czas 01:58
- VAVG 21.59km/h
- VMAX 42.30km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 22 marca 2009
Kategoria In the rain..., Kellysek :), W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Chrzest bojowy Kellyska...
No co? No co?
No co? No co? No co? No co?
No co ja ci zrobiłem,
Oprócz dzieciątka,
prócz tej pamiątki przemiłej
po naszych piątkach?
Wielbiłem twoje ciało,
Robiłem ci kakao,
Brudziłem raczej mało.
Aaa...
Pukałem zanim wlazłem,
Nie brałem, gdy znalazłem,
Nie szafowałem masłem
Jaaa!
No co? No co?
No co? No co? No co? No co?
No co ja ci zrobiłem?
Cóż ci to ja uczyniłem,
Jakąż to zbrodnię,
Że dziś odwracasz się tyłem
Do mnie swobodnie?
Nosiłem ci do pralni,
Paliłem minimalnie,
Czyściłem w umywalni
Kraaan!
Kolacje jadłem zimne,
Zalutowałem rynnę,
A wady tak niewinne
Maaam!
No co? No co?
No co? No co? No co? No co?
No co ja ci zrobiłem?
Cóż popełniłem za winy,
Jakież przestępstwa,
Prócz tej niewinnej dzieciny
W chwili szaleństwa?
Prócz rączek oraz nózi,
Tyłeczka oraz buzi,
Co w niej się ząbków tuzin
Rżnieee!
Z tatusia zdjęta skóra,
Ot, cała zbrodnia, która
Umieszcza na torturach
Mnieee!
No co? No co?
No co? No co? No co? No co?
No co ja ci zrobiłem?!
Tak powinien zaśpiewać mój Kellysek dzisiaj... "No co ja Ci zrobiłem??????????"
Po zrobieniu krokietów, spojrzałam w necie na prognozę pogody - zachmurzenie ale ma nie padać do 22:00... no to git! - jadę Kellyskiem.
O 12:30 dosiadłam Kellyska i pojechałam do Taty na urodziny.
Dąbrowa Górnicza - Mydlice - Centrum - Gołonóg - Huta Katowice - Łosień.
Po 2 godzinach wizyty zaczyna padać... hmm myślę sobie: "Do czasu kiedy będę wracać to pewnie przestanie".
Jadę w odwiedziny do +++ Mamy +++ w 12 rocznicę samochodem - nie chcę umoczyć Kellyska.
Po paru godzinach deszcz dalej pada...
Najpierw padła propozycja z mojej strony, że zostawię rower a Brat zawiezie mnie do domu...
Wszyscy zgromadzeni na imprezie odparli chórem: "Dobry pomysł, bo przecież zmokniesz". A ja na to: "Nie chodzi o mnie tylko o nowy rower".
Nie mieli więcej pytań... :] (chyba zadzwonili do psychiatry).
Po 10 minutach stwierdziłam, że jednak pojadę. Wtedy wszyscy zgromadzeni zmotoryzowani chcieli mnie podwieźć z rowerem samochodem...
Odmówiłam... Założyłam moją oczo... odblaskową kamizelkę, czołówkę założyłam na kask, zapaliłam lampki i ruszyłam do domku.
Odcinek Łosień - Tworzeń (Huta Katowice) był masakrujący - nie pamiętam kiedy się tak bałam i denerwowałam...
Ciemno i dziura na dziurze.
Wjechałam w milion dziur, ale w 5 tak porządnie, że odczułam uderzenie obręczy o asfalt... czekałam tylko aż zejdzie powietrze - nie doczekałam się - snake'a nie złapałam HIP HIP HURRA!!!
Później mogło być już tylko lepiej. Chociaż jazda na tak cienkich oponach i w takiej pozycji po deszczu i śliskiej ulicy (po 10 latach jeżdżenia na góralu) daje dosyć dużą dozę adrenaliny.
Szczególnie na zakrętach 90 stopni na kostce... wrażenia bezcenne...
Obeszło się bez gleby ale jechałam jak na szpilkach.
"Już czas, już czas myć zęby i iść spać..."
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
No co? No co? No co? No co?
No co ja ci zrobiłem,
Oprócz dzieciątka,
prócz tej pamiątki przemiłej
po naszych piątkach?
Wielbiłem twoje ciało,
Robiłem ci kakao,
Brudziłem raczej mało.
Aaa...
Pukałem zanim wlazłem,
Nie brałem, gdy znalazłem,
Nie szafowałem masłem
Jaaa!
No co? No co?
No co? No co? No co? No co?
No co ja ci zrobiłem?
Cóż ci to ja uczyniłem,
Jakąż to zbrodnię,
Że dziś odwracasz się tyłem
Do mnie swobodnie?
Nosiłem ci do pralni,
Paliłem minimalnie,
Czyściłem w umywalni
Kraaan!
Kolacje jadłem zimne,
Zalutowałem rynnę,
A wady tak niewinne
Maaam!
No co? No co?
No co? No co? No co? No co?
No co ja ci zrobiłem?
Cóż popełniłem za winy,
Jakież przestępstwa,
Prócz tej niewinnej dzieciny
W chwili szaleństwa?
Prócz rączek oraz nózi,
Tyłeczka oraz buzi,
Co w niej się ząbków tuzin
Rżnieee!
Z tatusia zdjęta skóra,
Ot, cała zbrodnia, która
Umieszcza na torturach
Mnieee!
No co? No co?
No co? No co? No co? No co?
No co ja ci zrobiłem?!
Tak powinien zaśpiewać mój Kellysek dzisiaj... "No co ja Ci zrobiłem??????????"
Po zrobieniu krokietów, spojrzałam w necie na prognozę pogody - zachmurzenie ale ma nie padać do 22:00... no to git! - jadę Kellyskiem.
O 12:30 dosiadłam Kellyska i pojechałam do Taty na urodziny.
Dąbrowa Górnicza - Mydlice - Centrum - Gołonóg - Huta Katowice - Łosień.
Po 2 godzinach wizyty zaczyna padać... hmm myślę sobie: "Do czasu kiedy będę wracać to pewnie przestanie".
Jadę w odwiedziny do +++ Mamy +++ w 12 rocznicę samochodem - nie chcę umoczyć Kellyska.
Po paru godzinach deszcz dalej pada...
Najpierw padła propozycja z mojej strony, że zostawię rower a Brat zawiezie mnie do domu...
Wszyscy zgromadzeni na imprezie odparli chórem: "Dobry pomysł, bo przecież zmokniesz". A ja na to: "Nie chodzi o mnie tylko o nowy rower".
Nie mieli więcej pytań... :] (chyba zadzwonili do psychiatry).
Po 10 minutach stwierdziłam, że jednak pojadę. Wtedy wszyscy zgromadzeni zmotoryzowani chcieli mnie podwieźć z rowerem samochodem...
Odmówiłam... Założyłam moją oczo... odblaskową kamizelkę, czołówkę założyłam na kask, zapaliłam lampki i ruszyłam do domku.
Odcinek Łosień - Tworzeń (Huta Katowice) był masakrujący - nie pamiętam kiedy się tak bałam i denerwowałam...
Ciemno i dziura na dziurze.
Wjechałam w milion dziur, ale w 5 tak porządnie, że odczułam uderzenie obręczy o asfalt... czekałam tylko aż zejdzie powietrze - nie doczekałam się - snake'a nie złapałam HIP HIP HURRA!!!
Później mogło być już tylko lepiej. Chociaż jazda na tak cienkich oponach i w takiej pozycji po deszczu i śliskiej ulicy (po 10 latach jeżdżenia na góralu) daje dosyć dużą dozę adrenaliny.
Szczególnie na zakrętach 90 stopni na kostce... wrażenia bezcenne...
Obeszło się bez gleby ale jechałam jak na szpilkach.
"Już czas, już czas myć zęby i iść spać..."
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 28.93km
- Czas 01:36
- VAVG 18.08km/h
- VMAX 29.40km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 20 marca 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Meridka :), W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Ciemno, zimno do pracy daleko...
Późnym wieczorem (przed 21:00) do pracy. Sucho na asfalcie, co mnie cieszy :)
Niestety nie znalazłam mojej opaski i trochę uszy mi zmarzły.
Owinięta folią (cz. II), zapomniałam owinać stóp no i znowu mi zmarzły.
Mimo zimna fajnie się jechało.
Darek! Kończ zabawę z gruszką i idź spać, by rano wcześnie wstać :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Niestety nie znalazłam mojej opaski i trochę uszy mi zmarzły.
Owinięta folią (cz. II), zapomniałam owinać stóp no i znowu mi zmarzły.
Mimo zimna fajnie się jechało.
Darek! Kończ zabawę z gruszką i idź spać, by rano wcześnie wstać :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 16.29km
- Czas 00:51
- VAVG 19.16km/h
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 19 marca 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, SNOW BIKE ***, W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Ciemno, ślisko, do pracy daleko...
czy to już czy to już czy to teraz
czy w ten sposób czy w ten sposób się umiera
jak oswoić jak oswoić dzień ostatni
ile lat ile pozostało lat mi
czy to już czy to już czy to teraz
równy biedak równy biedak milionera
równy mąż równy mąż kawalerowi
równy wróg równy wróg przyjacielowi
miałem nadzieję że się nie starzeję
nic się nie zmienia prócz otoczenia
mogłem biegać prędzej mogłem zrobić więcej
mogłem być liderem brakło mi niewiele
czy to już czy to już czy to teraz
już za późno już za późno by wybierać
ile czasu ile czasu pozostało
czy to dużo czy to dużo czy za mało
czy to już czy to już czy to teraz
co zostaje co zostaje co zabierasz
czy rozumiesz czy rozumiesz swoje życie
czy to ważne czy to ważne jest odkrycie
miałem nadzieję że się nie starzeję
nic się nie zmienia prócz otoczenia
mogłem biegać prędzej mogłem zrobić więcej
mogłem być liderem brakło mi niewiele
mogłem iść do przodu ojcem być narodu
mogłem być blondynem mogłem mieć rodzinę
mogłem się mocniej trzymać mogłem zmienić klimat
mogłem dbać o siebie mogłem żyć jak w niebie
Cały dzień w łóżku – odsypianie ciężkiej nocki w pracy…
Późnym wieczorem, owinięta w pasie kuchenną folią aluminiową, w prószącym śniegu, po śliskiej drodze popedaliłam do pracy.
Prawie godzina psychicznego napięcia – nieustający monitoring stanu nawierzchni i błagalne modły, by żaden z kierowców nie próbował wykonywać gwałtownych manewrów w moim pobliżu.
Udało się – dojechałam cała i zdrowa :-)
Folia skutecznie grzała moje nerki, które w ostatnim czasie trochę zmarzły.
W połowie drogi zorientowałam się, że mogę owinąć stopy aluminiową folią kuchenną, być może wtedy nie zmarzną (jutro wypróbuję).
Mimo paskudnych warunków naprawdę fajnie się jechało :-)
Pewnie kręcąc na dywanie w domu (kurczę, nie mam dywanu!) przeżyłabym więcej emocji i bardziej bym się zmęczyła ale cóż…
DYWANOWYM KILOMETROM WPISWANYM NA BIKESTATS MÓWIMY STANOWCZE NIE!!!
:)
OSOBNYM RANKINGOM KILOMETRÓW WYKRĘCONYCH NA DYWANIE I TYCH W ŚWIECIE REALNYM MÓWIMY STANOWCZE TAK!!!
Hehehehhe, to tyle propagandy ;p
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
czy w ten sposób czy w ten sposób się umiera
jak oswoić jak oswoić dzień ostatni
ile lat ile pozostało lat mi
czy to już czy to już czy to teraz
równy biedak równy biedak milionera
równy mąż równy mąż kawalerowi
równy wróg równy wróg przyjacielowi
miałem nadzieję że się nie starzeję
nic się nie zmienia prócz otoczenia
mogłem biegać prędzej mogłem zrobić więcej
mogłem być liderem brakło mi niewiele
czy to już czy to już czy to teraz
już za późno już za późno by wybierać
ile czasu ile czasu pozostało
czy to dużo czy to dużo czy za mało
czy to już czy to już czy to teraz
co zostaje co zostaje co zabierasz
czy rozumiesz czy rozumiesz swoje życie
czy to ważne czy to ważne jest odkrycie
miałem nadzieję że się nie starzeję
nic się nie zmienia prócz otoczenia
mogłem biegać prędzej mogłem zrobić więcej
mogłem być liderem brakło mi niewiele
mogłem iść do przodu ojcem być narodu
mogłem być blondynem mogłem mieć rodzinę
mogłem się mocniej trzymać mogłem zmienić klimat
mogłem dbać o siebie mogłem żyć jak w niebie
Cały dzień w łóżku – odsypianie ciężkiej nocki w pracy…
Późnym wieczorem, owinięta w pasie kuchenną folią aluminiową, w prószącym śniegu, po śliskiej drodze popedaliłam do pracy.
Prawie godzina psychicznego napięcia – nieustający monitoring stanu nawierzchni i błagalne modły, by żaden z kierowców nie próbował wykonywać gwałtownych manewrów w moim pobliżu.
Udało się – dojechałam cała i zdrowa :-)
Folia skutecznie grzała moje nerki, które w ostatnim czasie trochę zmarzły.
W połowie drogi zorientowałam się, że mogę owinąć stopy aluminiową folią kuchenną, być może wtedy nie zmarzną (jutro wypróbuję).
Mimo paskudnych warunków naprawdę fajnie się jechało :-)
Pewnie kręcąc na dywanie w domu (kurczę, nie mam dywanu!) przeżyłabym więcej emocji i bardziej bym się zmęczyła ale cóż…
DYWANOWYM KILOMETROM WPISWANYM NA BIKESTATS MÓWIMY STANOWCZE NIE!!!
:)
OSOBNYM RANKINGOM KILOMETRÓW WYKRĘCONYCH NA DYWANIE I TYCH W ŚWIECIE REALNYM MÓWIMY STANOWCZE TAK!!!
Hehehehhe, to tyle propagandy ;p
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 16.87km
- Czas 00:54
- VAVG 18.74km/h
- Temperatura 0.0°C
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze