Informacje

  • Wszystkie kilometry: 67375.98 km
  • Km w terenie: 3398.25 km (5.04%)
  • Czas na rowerze: 170d 11h 50m
  • Prędkość średnia: 16.46 km/h
  • Suma w górę: 0 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kosma100.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Czwartek, 3 marca 2011 Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Wisienka na torcie...

Nie płacz bracie gdy smutek
zapuka w twoje progi
nie daj się kiedy los
jest ci mniej łaskawy

Przecież dobrze wiesz
że na końcu drogi
wciąż wierne jak pies
czekają sierpniowe Bieszczady

Trawa na jedno kolanko
klęka w zachwycie porannym
i łąka cicho śpiewa
swoje zielone psalmy

A sarny rodem z Balnicy
schodzą na letnią spowiedź
i jedno jest takie niebo
bieszczadzkie niebo sierpniowe

W niebie cerkiewki pękate
rozmodlone nad podziw
za ręce je prowadzą
same Bieszczadzkie Anioły

Nie płacz siostro gdy smutek
zapuka w twoje progi
nie daj się kiedy los
jest ci mniej łaskawy

Przecież dobrze wiesz
że na końcu drogi
wciąż wierne jak pies
czekają sierpniowe Bieszczady

Trawa na jedno kolanko
klęka w podziwie o zmroku
łąka cicho sie kładzie
na swym zielonym boku

Jelenie gdzieś od Wetliny
niebo chcą trącić rogiem
bo jedno jest takie niebo
bieszczadzkie niebo sierpniowe*

Rower...
moja miłość, moje życie...
Czasami jeżdżę na nim by odreagować,
czasami jeżdżę na nim by odpocząć,
czasami jeżdżę na nim by zwiedzić piękne miejsca,
czasami jeżdżę na nim by odciąć się od wszystkiego,
czasami jeżdżę na nim by spędzić z kimś mile czas,
czasami jeżdżę na nim by... po prostu jeździć...
dzisiaj pojechałam by uczcić...
uczcić moje ostatnie przemyślenia ;-)
dzisiaj pojechałam by po prostu pojechać ;-)
by skosztować wisienki z tortu ;-)

Ostatnio dużo marudziłam...
dużo, o wiele za dużo...
Przerosły mnie pewne rzeczy...
może za dużo ich było...
może za mało roweru w ostatnim roku...
może byłam słaba...
cokolwiek...
zaczynam raczkować i niebawem stanę na nogach ;-)

Spojrzałam na moje „problemiki” z boku...
Problemy innych rzuciły na moje „popierdółki” inne światło...
Zawsze mówiłam, że inni to mają Problemy, nie ja... ostatnio zagubiłam się i myślałam, że ja też mam problemy...
nie...
ja mam „problemiki” albo nawet inaczej...
ja mam wyzwania...
na dodatek sama je sobie postawiłam...
Więc ja nie mam Problemów...
Pomogło mi to bardzo w spojrzeniu na moją sytuację z innej perspektywy... tylko czemu dzięki Problemom innych? :(
Zmieniło się moje nastawienie do pewnych rzeczy... zmieniły się pewne rzeczy...
Będzie inaczej, czy inaczej znaczy lepiej? Nie wiem ale na pewno będzie inaczej.
A zmiana to szansa na poprawę... szansa na rozwój, szansa na... cokolwiek ;-)

O.K. Koniec marudzenia.
Dzisiaj udało mi się wyjść normalnie z pracy... jakaś nowość, bo ostatnio wchodzę do domu około 20:00. Dzisiaj wychodzę z pracy przed 17:00 i dzięki Cytrynce i kosmicznym prędkościom przez nią osiąganym jestem w domu o 17:20.
Przebieram się i wsiadam na rower.
Muszę... muszę... po prostu muszę...
Pragnę go bardzo, pragnę spędzić z nim te kilkanaście minut, pragnę z nim podziwiać widoki, chcę by mnie wspierał w trudnych chwilach – gdy TIR wyprzedzi nas na centymetry.
Jadę do Łęki.
Po drodze fotka:
Zmierzch © kosma100


Słupy elektryczne jeszcze będę dzisiaj podziwiać.
Jadę szybko... bardzo szybko jak na mnie.
Przyjemnie, choć po chwili i po wjeździe na pierwszą górkę jestem całkowicie zasapana z zimnym kamieniem w piersiach... ale przyjemnie... radośnie ;)
Przez Łękę w kierunku Tucznawy.
Obok „elektrowni”. To chyba nie jest elektrownia tylko jakaś rozdzielnia prądu. Ale strasznie.... słychać buczenie prądu.

Słupy... © kosma100


Następnie wyskakuję na bardziej uczęszczaną drogę i jadę w kierunku Ząbkowic.
Trochę strasznie – niektórzy kierowcy to jednak idioci ;(
Na rondzie w Ząbkowicach słyszę, że TIR za mną zbliża się szybko do mnie... boję się, że spróbuje mnie wyprzedzić, obracam się, on hamuje...
wystraszył mnie...
i trąbi: „pi pi”
więc pozdrawiam go machając palcem,
on znowu „pi pi”
więc ja znowu śle mu pozdrowienia tym razem palcem drugiej ręki...
ja jadę w swoja stronę, on w swoją i na do widzenia ponownie robi: „pi pi”...
Jadę dalej zadowolona, że nie przejechał mnie...
Po chwili zastanowienia stwierdzam, że to może jednak było pozdrowienie, bo jak by mnie chciał strąbić to by zrobił: „BIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII”...
Hmm... powiedzmy, że ja go też pozdrowiłam... to było takie „kosmiczne pozdrowienie” ;)

Fajnie było...
fajnie było:
pojeździć;
dojść (do pewnych wniosków);
ogólnie fajnie było ;-)

P.S. Tak mało kilometrów, bo nie chcę by Darek stracił mobilizację ;p

*SDM - „Niebo sierpniowe”.


Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 16.33km
  • Czas 00:48
  • VAVG 20.41km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 27 lutego 2011 Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Ślepa uliczka...


Kiedy powiem sobie dość
A ja wiem, że to już niedługo
Kiedy odejść zechcę stąd
Wtedy wiem, że oczy mi nie mrugną, nie
Odejdę cicho, bo tak chcę
I ja wiem, że będę wtedy sama
Nikt nawet nie obejrzy się
I ja wiem, że będzie wtedy cicho
I tylko w Twoje oczy spojrzę
Tę jedną prawdę będę chciała znać
Nim sama zgasnę, sama zniknę
Usłyszę w końcu to, co chcę

Czy warto było szaleć tak - przez całe życie?
Czy warto było spalać się - jak ja?
Czy warto było kochać tak - aż do bólu?
Czy mogę odejść sobie już?

Nie chcę żałować żadnych chwil
Chociaż wiem, że nie było kolorowo
Nie chcę zostawić żadnych łez
Chociaż wiem, że czasem bolało
Uśmiechnę się do swoich myśli
Zcałuję z Ciebie cały blask, o tak
Powoli zamknę w sobie przyszłość
Pytając siebie raz po raz, o nie

Czy warto było szaleć tak - przez całe życie?
Czy warto było spalać się - jak ja?
Czy warto było kochać tak - aż do bólu?
Czy mogę odejść sobie już?

Bez żalu, nie!

Czy warto było szaleć tak - przez całe życie?
Czy warto było spalać się - jak ja?
Czy warto było kochać tak - aż do bólu?
Czy mogę odejść sobie już?

Nie...!*



Miał być Tenczynek...
Miała być setka...
Miałam pojeździć...
Miałam uciec...
Chciałam uciec...
Uciec... od wszystkich;
Uciec... od wszystkiego;
Uciec... od samej siebie;
Przemyśleć...
Podjąć decyzję...

Tenczynka dzisiaj nie będzie...

Sieć decyzji, zachowań doprowadziła mnie do końca ślepej uliczki.
Ślepa uliczka... także w życiu © kosma100


Stoję przed wysokim murem...
Pomimo tego, że nigdy nie miałam większych problemów z podejmowaniem decyzji teraz nie wiem co mam zrobić...
Nie wiem co mam wybrać, nie wiem jaką podjąć decyzję: rozwalić głową mur i przejść dalej czy zawrócić?
Jest też trzecie rozwiązanie ale niestety nie jest ono zależne tylko ode mnie – to pomoc Kogoś, Kogoś kto podniesie mnie bym mogła przeskoczyć ten mur... rozwiązanie idealne ale mało realne...

Pomimo super przygotowań do wyjazdu:
Przygotowania do przejażdżki rowerowej ;-) © kosma100


Przygotowania do wycieczki rowerowej © kosma100


Pomimo pięknej słonecznej pogody:
Piękna słoneczna pogoda © kosma100


Pomimo drogowskazów:
Drogowskazy... © kosma100


Moja dzisiejsza przejażdżka zakończyła się przy kościele w Błędowie.
Zawróciłam... nie mogłam znieść moich myśli, nie mogłam znieść mojej bezradności, nie mogłam znieść świergocącego napędu, nie mogłam znieść słońca, ciepła...

Zawróciłam by zająć się obowiązkami...
Czasami trzeba zająć się czymś by nie zwariować... by przeczekać... by wyciszyć... czasami trzeba... czasami trzeba zanurzyć się, zanurzyć się głęboko by odbić się od dna i wypłynąć na powierzchnię...
* O.N.A. - „Kiedy powiem sobie dość”.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających.©
  • DST 17.61km
  • Czas 00:53
  • VAVG 19.94km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 25 lutego 2011 Kategoria Kellysek :), SNOW BIKE ***, W towarzystwie ;)

Katowicka Masa Krytyczna

Katowicka Masa Krytyczna

Po pracy na Masę. Murckowska - Rynek (kumpel dziś powiedział: "jaki rynek? przecież Katowice nie mają rynku").
Z Masą do Silesia City Center.
Mam naprawdę wrodzony dar... zgubiłam się na masie ;-)
A więc powrót tym razem ścieżką rowerową.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających ;)
  • DST 11.26km
  • Czas 00:55
  • VAVG 12.28km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 25 lutego 2011 Kategoria Kellysek :), SNOW BIKE ***, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Czemu się budzę o czwartej nad ranem...

Czwarta nad ranem
Może sen przyjdzie
Może mnie odwiedzisz
Czwarta nad ranem
Może sen przyjdzie
Może mnie odwiedzisz

Czemu cię nie ma na odległość ręki
Czemu mówimy do siebie listami
Gdy ci to śpiewam u mnie pełnia lata
Gdy to usłyszysz będzie środek zimy
Czemu się budzę o czwartej nad ranem
I włosy twe próbuje ugłaskać
Lecz nigdzie nie ma twoich włosów
Jest tylko mała nocna lampka łysa śpiewaczka
Śpiewamy bluesa bo czwarta nad ranem
Tak cicho by nie zbudzić sąsiadów
Czajnik z gwizdkiem świruje na gazie
Myślał by kto że rodem z Manhattanu

Czwarta nad ranem
Może sen przyjdzie
Może mnie odwiedzisz
Czwarta nad ranem
Może sen przyjdzie
Może mnie odwiedzisz

Herbata czarna myśli rozjaśnia
A list twój sam się czyta
Ze można go śpiewać
Za oknem mruczą bluesa
Topole z Krupniczej
I jeszcze strażak wyszedł na solo
Ten z Mariackiej Wieży
Jego trąbka jak księżyc
Biegnie nad topolą
Nigdzie się jej nie spieszy

Już piąta
Może sen przyjdzie
Może mnie odwiedzisz*



Pobudka o 4:30... o 5:30 wstaję, kawa, ubieram się, pakuję do pracy i wsiadam na rower.

Dzisiaj staram się ciepło ubrać by nie zmarznąć. Dwie pary rękawiczek, dwie pary skarpetek, podkoszulka termoaktywna, bluza, 2 kurtki...

Jadę w traperach, nie w spd - dobry wybór, pomimo 2 par skarpet i traperów stopy mi zamarzły, nie wyobrażam sobie co by było w spd.
Co prawda trochę niebezpiecznie się jedzie i czuje się niepewnie na rowerku ale trudno... coś za coś ;-)

Na zamkniętej dla ruchu ulicy tworzeń TIR z naczepą "składa" się na zakręcie i już faktycznie ulica jest zamknięta dla ruchu - nie dotyczy rowerów ;-)

Dojeżdżam do centrum, gdzie pakuję rower do Cytrynki i pędzę do pracy.
Fajnie się jechało, miałam super zamarznięte włosy, szkoda, że telefon też mi zamarzł bo nie mam foty włosów ;)

A po pracy Katowicka Masa Krytyczna ;-)



*SDM - "Czarny blues o czwartej nad ranem".

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 14.20km
  • Czas 00:44
  • VAVG 19.36km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 20 lutego 2011 Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

W odwiedziny do Tatusia ;-)


Gib mir was zu trinken, ich habe Durst.
Ich kam den ganzen Weg allein und bin zu Fuß.
Jeden einzelnen Schritt, Meter für Meter,
von irgendwo da draussen, ganz weit weg von hier.

Ich bin durch das Meer geschwommen, hab von Wasser und Salz gelebt,
nur um hierher zu kommen und dich endlich zu sehen.
Ich war in jeder Wüste, die man sich denken kann.
War fast dran aufzugeben, ständig weiterzuziehen.

Ich hab mich oft verlaufen, war viel zu lange blind.
Überall und nirgendwo suchte ich nach dir.

Und ich lief jahrelang nur durch Regen.
Oder ob es Tränen waren? Ich weiss es heut nicht mehr.

Doch wenn nur die Liebe zählt, wenn nur die Liebe zählt,
werd ich denselben Weg noch einmal für dich gehn.
Wenn nur die Liebe zählt, wenn nur die Liebe zählt,
dann ist mir kein Preis zu hoch um dich zu sehen.

Siehst du die Tasche, die ich mit mir trage?
Da ist meine Geschichte und mein ganzes Leben drin.

Du kannst sie mir wegnehmen und sie verbrennen.
Sie ist voller Erinnerungen, die ich nicht mehr haben will.
Für mich ist gestern wertlos und morgen ganz egal,
solange du mir versprichst, dass du mich halten kannst.

Wenn nur die Liebe zählt, wenn nur die Liebe zählt,
werd ich denselben Weg noch einmal für dich gehen.
Wenn nur die Liebe zählt, wenn nur die Liebe zählt,
will ich dir folgen bis ans Ende dieser Welt.

Ich möchte gern glauben, was in der Bibel steht
und was man uns in jeder Fernsehshow einreden will:
Dass es am Ende nicht darauf ankommt,
ob man der Sieger oder der Verlierer ist.

Weil nur die Liebe zählt, weil nur die Liebe zählt,
ich würd denselben Weg noch einmal für dich gehen.
Wenn nur die Liebe zählt, wenn nur die Liebe zählt,
will ich dir folgen bis ans Ende der Welt.

Mir ist kein Preis zu hoch um dich zu sehen.*


W odwiedziny do Tatusia, miałam ochotę jechać w drodze powrotnej nad zalew do Łośnia ale... nie chciało mi się, popedaliłam do domku by zająć się pracą ;-)


*Die Toten Hosen - "Was zahlt".

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 4.40km
  • Czas 00:15
  • VAVG 17.60km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 20 lutego 2011 Kategoria Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Nichts bleibt für die Ewigkeit...


Nichts bleibt für die Ewigkeit...

Du merkst nicht, wie die Tage vergehn
Auch wenn es so scheint, sie bleiben nicht stehn
Sie tropfen stetig vor sich hin
Wie ein Wasserhahn, der undicht ist
Wenn du nachts hellwach in deinem Bett liegst
Hörst du, wie es leise tickt
Es ist 'ne Uhr in dir, sie läuft nur für dich
Sie erinnert dich dran, wie spät es ist
Jeden Tag stirbt ein Teil von dir
Jeden Tag schwindet deine Zeit
Jeden Tag ein Tag, den du verlierst
Nichts bleibt für die Ewigkeit

Jeder Atemzug kostet dich Sekunden
Wieviel Minuten kriegst du für dein Geld
Los, wir schenken uns gegenseitig ein paar Stunden
Schmeissen Jahre von uns weg
Von gestern und für morgen leben
Niemals für das Hier und Jetzt
Du merkst, während du an deinen Plänen sitzt
Wie das Leben an dir vorüberzieht
Jeden Tag stirbt ein Teil von dir
Jeden Tag schwindet deine Zeit
Jeden Tag ein Tag, den du verlierst
Nichts bleibt für die Ewigkeit
Nichts bleibt für die Ewigkeit

Jeden Tag stirbt ein Teil von dir
Jeden Tag schwindet deine Zeit
Jeden Tag ein Tag, den du verlierst
Nichts bleibt für die Ewigkeit
Jeden Tag stirbt ein Teil von dir
Jeden Tag schwindet deine Zeit
Jeden Tag ein Tag, den du verlierst
Nichts bleibt für die Ewigkeit
Nichts bleibt für die Ewigkeit
Nichts bleibt für die Ewigkeit*


Plany na weekend miałam ambitne... miała być wczoraj setka, miała być dzisiaj setka...
Pogoda jednak spłatała mi figla i posypało śniegiem.

Poranny widok z okna
Znowu śnieg... © kosma100


Śnieg © kosma100


Rezygnuję więc z dłuzszej wycieczki i wracam po prostu do domku.
Manhattan - Kasprzaka - Huta Katowice.
Ulica Tworzeń jest zamknięta dla ruchu, wreszcie ją remontują. Koleiny na tej drodze sięgały nawet 30 cm! Zakaz ruchu... tylko gdzie jest wytyczony objazd?
Dobrze, że nie jadę samochodem, bo nie ma wytyczonego objazdu.
Zakas ruchu... a gdzie objazd??? © kosma100


Drogi zasypane śniegiem...
Ślisko... © kosma100


Jadę ul. Tworzeń.
SNOW BIKE © kosma100


Zamknięta droga... © kosma100


Już zastanawiam się czy nie zrobić jakiejś dłuższej pętli ale nie posmarowałam twarzy kremem i czuje jak zimny wiatr i padający śnieg znęcają się nad moją twarzą... decyduję się jechać do domku.
Prosta przy Hucie Katowice.
Długa, śnieżna prosta © kosma100


Dobrze, że zdecydowałam się jechać prosto do domku. Moje stopy jakby miały wmontowany gps... na 3 km od domku zamarzają i zaczynają boleć...
Letnie buty spd bez ochraniaczy, jedna para skarpetek to nie najlepszy wybór na temperaturę -5 i mroźny wiatr oraz padający śnieg...

Pomimo wszystkiego albo dzięki temu było fajnie.
Niektórzy w niedzielę śpią do południa a niektórzy wstają o 6:00 i aktywnie zaczynają dzień ;-)
Nieważne jak, ważne by naładować akumulatory na cały następny tydzień.
Teraz biorę się za zaległe rzeczy, które trzeba zrobić ;-)

W pewnych momentach naszego życia, przy pewnych znajomościach myślimy, że nic tego nie zepsuje, że zawsze będzie tak sielankowo i wspaniale... niestety nic nie trwa wiecznie... Nichts bleibt für die Ewigkeit...

* Die Toten Hosen - "Nichts bleibt für die Ewigkeit"

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 12.50km
  • Czas 00:48
  • VAVG 15.62km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 19 lutego 2011

Zamiast setki...


Zamiast setki...

I could have sworn I had you wrapped around my finger
Could have sworn I had you eating out of my hand
I could have sworn I was the first the last the one the only
I Should have known that you're not easily persuaded
Should have known that you're not that easy to impress
Should have known that I'd be the one to lose my head and heart and marbles
I'm down on my knees
Shaking
Hardly breathing
I'm aching
Silently heating
When you're watching me like that
Fuel to the fire
When you're touching me like that
Fuel to the fire
When you're kissing me like that
Fuel to the fire
And when we make love like this
I burn with desire
Fuel to the fire
Burning
So don't tell me you didn't mean for this to happen
You won't be here when I wake up
You gotta tell me that you will give in and out and over
That you're down on your knees
Fuel to the fire in me*


Pobudka o 6:00, na dziś zaplanowałam dłuższą wycieczkę rowerową - około 100 km ;-)
Wyglądam za okno i uśmiech gaśnie na mojej twarzy... fatalne warunki na drodze :(
Trudno... wezmę się za zaległe sprawy a na rowerze pojadę tylko do Ani i Marty.

Około 14:30 ruszam.

Pomnik w Łośniu. Tutaj także był punkt na KoRNo ;-)
pomnik Żołnierzy w Łośniu © kosma100


Łosień - Tworzeń.

Rakieta, pocisk? Nie wiem, nie znam się ;-)
Nisko latające pociski © kosma100


Ul. Tworzeń jest zamknięta dla ruchu... ale Kellysek nie zważa na żadne zakazy i nakazy ;-)
Zakaz ruchu © kosma100


Rozkopana droga © kosma100


Fajnie się jedzie, mam ochotę przejechać się jeszcze gdzieś (np. na Pogorię) ale nie mam już niestety czasu.

Wiec przez Kasprzaka na Manhattan.
Znajdź 10 szczegółów różniących te bloki ;-)
Dwa bloki, dwa kolory, dwa systemy, kolor i szarość...
Znajdź 10 szczegółow różniacych te bloki ;-) © kosma100


* Tina Dico - "Fuel".

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 12.50km
  • Czas 00:41
  • VAVG 18.29km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poranna zmarzlina ;-)


Poranna zmarzlina ;-)

How deep is an ocean
How far is the shining star
How strong's my devotion
What's more real than love in life
I don't need all your treasures
I want to burry all my pride
The precious gift it's freedom

Transmission into your heart
Transmission into your heart
Transmission...

How strong are emotions
How far is from heart to heart
You'll never kill my feelings
I'd better die if I'm cold inside
Love is stronger than death
Love is hotter than burnin' sun
All we need is to give love

Transmission into your heart
Transmi... NOW!

Transmission into your heart
Transmission!*


Dzisiaj, tak jak wczoraj sobie zaplanowałam, wstałam o 4:00 by o 5:30 wyjechać na poranną, przedpracową przejażdżkę na rowerze.
Fajnie tak wcześnie wstać – dzień wydaje się wtedy jak by był z gumy ;-) można zrobić o wiele więcej rzeczy niż normalnie.
Zimno... patrzę na wskazanie termometru... -10.
Kremuję grubo twarz tłustym kremem dla dzieci, ubieram się w kalesony, getry, grube skarpety, bieliznę termoaktywną, kurtkę zimową, kurtkę z windstopperem, apaszkę pod szyję, polarowe rękawiczki. Jeszcze tylko odblaskowa kamizelka i mogę ruszać.
Jadę w traperach by mi nogi nie zamarzły. Ciepło mi w nogi.
Ciepło ale niebezpiecznie. Po 10 latach jazdy wyłącznie w spd nie umiem jeździć w normalnych butach. Przy wjechaniu w dziurę mam wrażenie, że spadnę z roweru.

Jadę w kierunku Ząbkowic. Mam zaplanowaną pętlę przez Ząbkowice – Tucznawę – Łękę – Łosień.
Niestety po paru kilometrach zamarzają mi palce u rąk.
Zimno... brrr...
Próbuję je rozgrzać ale bezskutecznie.

Ciemno...
Ciemno, zimno... poranny rower ;-) © kosma100


Z powodu zamarzniętych rąk zmieniam trasę. W Ząbkowicach skręcam w kierunku Huty Katowice i gdy dojeżdżam do ulicy Roździeńskiego skręcam w kierunku domu.

Zimno...
Zimno ale fajnie ;-)
Muszę coś wymyślić by ręce mi jutro nie zmarzły ;-)

Po gorącym prysznicu i kawie dopiero mogę obserwować wstające słońce...
wschód © kosma100



Chyba te poranne wypady rowerowe wpiszę sobie w kalendarz ;-)
Miłego dnia wszystkim czytającym mojego bloga.
A teraz do pracy!

*Houk - „Transmission into your heart”.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
  • DST 11.13km
  • Czas 00:37
  • VAVG 18.05km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 14 lutego 2011 Kategoria Kellysek :), W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))

Poranne wariactwo ;-)


Poranne wariactwo...

To było tak, to było tak
Spóźniona biegłam na spotkanie
A Ty wyrosłeś jak spod ziemi
Po prostu wpadłeś na mnie
Pierwsza dotknęłam Twojej ręki
Czy to głód serca czy ciała
Serce, ciało, dusza - wszystko razem
A reszta, reszta sama się stała

Do kogo biegłam nie pamiętam
A Ty do kogo - nie chcę wiedzieć
Znam Twoje imię, kolor oczu
Znam Twoje ciało i mam Ciebie

Gdyby zapytał mnie ktoś wtedy
Jak masz na imię - nie wiedziałam
Jaki jest kolor Twoich oczu
Nie tego też wtedy nie znałam
Pierwsza dotknęłam Twojej ręki
Czy to głód serca czy ciała
Serce, ciało, dusza - wszystko razem
A reszta, reszta sama się stała

Do kogo biegłam nie pamiętam
A ty do kogo - nie chcę wiedzieć
Znam Twoje imię, kolor oczu
Znam Twoje ciało i mam Ciebie

To było tak, to było tak
Spóźniona biegłam na spotkanie
A Ty wyrosłeś jak spod ziemi
Po prostu wpadłeś na mnie

Do kogo biegłam nie pamiętam
A ty do kogo - nie chcę wiedzieć
Znam Twoje imię, kolor oczu
Znam Twoje ciało i mam Ciebie*


Wczoraj wieczorem przeczytałam u Łukasza, że Darek ma plany pojeździć rano, przed pracą na rowerze... zaintrygowało mnie to i poszłam spać. W głowie narodziła mi się myśl by też pojechać gdzieś przed pracą.
Wariactwo.
Kocham to.
Kocham rower.
Kocham wariacką mobilizację.
Kocham ludzi, którzy kochają rower.
Wariactwo...
Pozytywne wariactwo ;-)

Widok z okna.
Poranny wiejski widoczek ;-) © kosma100


Wstaję więc o 5:00 i po 6:00 wyjeżdżam na rower.
Jadę w kierunku Błędowa.
Za górką będzie widoczek na słońce?
W poszukiwaniu wschodzącego słońca © kosma100


Później skręcam na Rudy, przez Okradzionów jadę do Łęki a następnie wracam do domku.
Zaliczyłam więc Trójmiasto (Łosień, Łęka, Okradzionow ;-)).

Kosciół w Łęce. Niektórzy z bikestatsowiczow znają go z KoRNo.
Kosciół w Łęce © kosma100


Podczas powrotu moim oczom ukazuje się wschodzące słońce.
Staje by pofocić. Gdy zaczyna się spektakl i słońce szybko wyskakuje zza horyzontu rozładowują mi się baterie w aparacie.
Ech... czy ja kiedykolwiek nauczę się kontrolować stan naładowania moich baterii??? :D

Wschód słońca © kosma100


wschod slońca again © kosma100


wschód słońca © kosma100


Wracam do domku.
Better.
Fajnie jest zacząć tak dzień. Teraz można jechać do pracy.
Jutro pobudka o 4:00 i wyjazd o 5:00 ;-)

*Manaam - „Do kogo biegłam”.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 12.62km
  • Czas 00:38
  • VAVG 19.93km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 13 lutego 2011 Kategoria Kellysek :), W oczojebnej kamizelce, W towarzystwie ;), Z Helenką :)

Kosmacz reaktywacja ;-)

Kosmacz reaktywacja ;-)

Wenn du, mit am ende bist und du
einfach nicht weiter willst, weil du
dich nurnoch fragst Warum und wozu, und was das Leben noch bringen soll?!
Halt durch,
auch wenn du allein bist.
halt durch,
schmeiß jetzt nicht alles hin
Halt durch,
und irgendwann wirst du verstehen,
dass es jedem einmal so geht!
und wenn ein Sturm dich in die Knie zwingt, halt dein Gesicht einfach gegen den Wind!
egal wie dunkel die Wolken über dir sind,
sie werden irgendwann vorüberziehen!

Steh auf, wenn du am Boden bist!
Steh auf, wenn du unten liegst!
Steh auf, es wird schon irgendwie weitergehen!

Es ist schwer, seinen Weg nicht zu verlieren
und bei den Regeln und Gesetzen hier,
ohne Verrat ein Leben zu führen,
das man selber noch respektiert!
auch wenn die Zeichen gerade alle gegen dich stehen
und jemand auf dich hetzen will,
du brauchst für keinen irgendeinen Beweis zu bringen,
es sei denn es ist für dich selbst!

Steh auf, wenn du am Boden bist!
Steh auf, auch wenn du unten liegst!
Steh auf, es wird schon irgendwie weitergehen!

Nur keine Panik so schlimm wird es nicht,
mehr als deinen Kopf reißt man dir nicht weg.
Komm und sieh nach vorn.

Steh auf, wenn du am Boden bist!
Steh auf, auch wenn du unten liegst!
Steh auf Es wird weitergehen
Steh auf, wenn du am Boden bist!
Steh auf, auch wenn du unten liegst!
Steh auf, es wird schon irgendwie weitergehen!*


Wizytę na Helence trzeba było wykorzystać na rowerowanie w towarzystwie.
Wieczorem wczoraj nie wyszło... więc dzisiaj pobudka o 6:00 i około 7:00 wyruszamy z Darkiem pojeździć.
Zimno... temperatura -6.
Jedziemy do Rokitnicy, później do Mikulczyc.
Zimno, po zjeździe z Helenki Darkowi zmarzły palce u rąk, mnie szyja i palce u nóg.

Jedziemy podziwiając widoki ze wschodem słońca w tle.

Wschód słońca na tle koksowni Jadwiga © kosma100


Wschód nad torami © kosma100


djk71 na torach © kosma100


Focący biker © kosma100


Koksownia Jadwiga o wschodzie słońca © kosma100


Szyb dawnej kopalni KWK Pstrowski © kosma100


Zimno...
Zimno ale fajnie.
Wracamy. Zamarzły mi palce u nóg. Do tego stopnia, że ciężko mi się chodzi... bardzo ciężko...
Fajnie, fajnie zacząć w ten sposób dzień, teraz można popracować ;-)
Anetko – dzięki za weekend ;-) Darek, dzięki za towarzystwo.

* Die Toten Hosen - „Steh auf”

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
  • DST 17.25km
  • Czas 00:58
  • VAVG 17.84km/h
  • Sprzęt Kellysek ;)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl