Wpisy archiwalne w kategorii
Do pracy / z pracy
Dystans całkowity: | 23039.43 km (w terenie 557.00 km; 2.42%) |
Czas w ruchu: | 1183:00 |
Średnia prędkość: | 19.51 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.20 km/h |
Liczba aktywności: | 721 |
Średnio na aktywność: | 32.00 km i 1h 38m |
Więcej statystyk |
Środa, 1 kwietnia 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, W towarzystwie ;)
After work
Jestem tylko pyłem
W milionowym mieście
Mam powszednią pospolitą twarz
Jestem tłem i przeraża mnie powietrze
Moja podświadomość
Stateczna i bierna, stateczna i bierna
Za mną, przede mną rumuńskie klimaty
Wygląda to jak film o końcu świata
Oddech łapie mnie za rękaw
Tak jak śmierć pożąda kata
I czuję jak niewidzialna pętla
Zaciska moją szyję
Ledwie trzymam się powierzchni
Ja jestem tylko pyłem
Czasem uśmiecham się przez sen
A gdy sen przychodzi zaraz
Śni mi się monstrualna pizda
Żarłoczna jak kosiara
W oddali majaczą fabryczne kominy
Snują wizje narkotyczne
Milcząc przybierają kształty falliczne
Krok po kroku tracę własne punkty odniesienia
W hotelowym holu
Prostytutki które znam z widzenia
Coraz bardziej pewne, bezwzględne lecz chętne
I czuję jak niewidzialna pętla...
Mija ciężki dzień
Przekraczam próg mieszkania
Z fabryk nieprzytomna wychodzi trzecia zmiana
Zapalam nocną lampkę
Ty uśmiechasz się przez sen
Ja opowiadam tobie szeptem
O tym co dzisiaj zdarzyło się na mieście
O tym co dzisiaj zdarzyło się na mieście
Opowiem Wam o tym, co zdarzyło się na mieście :D :D :D
Po pracy spotkanie z Krzychem60 w celu popedalenia do Nikiszowca by troszkę pofocić.
Dojeżdżając do Nikiszowca czuję lekkiego kapcia... patrzę – mało powietrza, nie, że nie ma w ogóle ale jest mało.
Rozbieramy koło – dzisiaj Ktoś mnie wyręcza :-) przez 10 minut szukamy dziury w całym i nie znajdujemy.
Albo ktoś z pracy zrobił mi Prima Aprillis albo opona w zmowie z dętką zrobili nam Prima Aprillisowy żart :)
Krzysiek pompuje koło i jedziemy dalej.
Osiedle mnie urzeka... ma swój klimat :-)
Odwiedziliśmy Szyb Wilsona.
Budynek cechowni i łaźni dawnego szybu „Richthofen” (Wilson) kopalni „Giesche” (Wieczorek) z 1918 r. Po likwidacji zaadoptowany przez firmę „Pro Inwest” na galerię sztuki nowoczesnej.
Najlepiej mi się podoba zwis u Pana pierwszego z lewej :D :D :D
A’propos męskiego zwisu :D Kiedyś moja Babcia rozwiązuje krzyżówkę i mówi: „Monika mam problem. Jest napisane „Męski zwis” wpisuję: „ch...”, „ku...” i nic nie pasuje.... :/ a ja na to „Krawat babciu, krawat”
Mała sesja zdjęciowa i ruszamy dalej czyli kierunek D.G. (czas mnie ogranicza).
A więc Katowice – Szopiennice – Sosnowiec Stawiki... i tu słyszę odgłos, którego nie cierpię (zaraz po odgłosie spływającej kropli piwa po kuflu) – łapię kapcia. Tym razem kapeć okazuje się nie Prima Aprillisowy.
„On jest temu winien, on jest temu winien”
Kiedy już powietrze jest tam gdzie powinno ruszamy dalej. Przez centrum Sosnowca, następnie za basenem skręcamy w lewo, by potem wyjechać na pasach przy Auchanie.
Trochę lawirowania ale opłaca się – prosto na dwupasmówce okropny ruch – godzina szczytu!
Wylądowaliśmy na Mydlicach – tam krótka przerwa przy resztkach cmentarza żydowskiego.
Następnie chwila jazdy wspólnej i pożegnanie – każdy w swoją stronę.
Pojechałam na korepetycję...
Po korepetycjach szybciorem na Mydlice, po książkę do angoielskiego i na angielski.
Po angielskim obrałam kierunek dom... wreszcie... lubię szybkie życie ale ostatnie 2 tygodnie mnie przerastają.... :/
P.S. To zdjęcie mnie zauroczyło – mam nadzieję, że Pani od pieska nie poda mnie do sądu :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
W milionowym mieście
Mam powszednią pospolitą twarz
Jestem tłem i przeraża mnie powietrze
Moja podświadomość
Stateczna i bierna, stateczna i bierna
Za mną, przede mną rumuńskie klimaty
Wygląda to jak film o końcu świata
Oddech łapie mnie za rękaw
Tak jak śmierć pożąda kata
I czuję jak niewidzialna pętla
Zaciska moją szyję
Ledwie trzymam się powierzchni
Ja jestem tylko pyłem
Czasem uśmiecham się przez sen
A gdy sen przychodzi zaraz
Śni mi się monstrualna pizda
Żarłoczna jak kosiara
W oddali majaczą fabryczne kominy
Snują wizje narkotyczne
Milcząc przybierają kształty falliczne
Krok po kroku tracę własne punkty odniesienia
W hotelowym holu
Prostytutki które znam z widzenia
Coraz bardziej pewne, bezwzględne lecz chętne
I czuję jak niewidzialna pętla...
Mija ciężki dzień
Przekraczam próg mieszkania
Z fabryk nieprzytomna wychodzi trzecia zmiana
Zapalam nocną lampkę
Ty uśmiechasz się przez sen
Ja opowiadam tobie szeptem
O tym co dzisiaj zdarzyło się na mieście
O tym co dzisiaj zdarzyło się na mieście
Opowiem Wam o tym, co zdarzyło się na mieście :D :D :D
Po pracy spotkanie z Krzychem60 w celu popedalenia do Nikiszowca by troszkę pofocić.
Dojeżdżając do Nikiszowca czuję lekkiego kapcia... patrzę – mało powietrza, nie, że nie ma w ogóle ale jest mało.
Rozbieramy koło – dzisiaj Ktoś mnie wyręcza :-) przez 10 minut szukamy dziury w całym i nie znajdujemy.
Albo ktoś z pracy zrobił mi Prima Aprillis albo opona w zmowie z dętką zrobili nam Prima Aprillisowy żart :)
Krzysiek pompuje koło i jedziemy dalej.
Osiedle mnie urzeka... ma swój klimat :-)
Odwiedziliśmy Szyb Wilsona.
Budynek cechowni i łaźni dawnego szybu „Richthofen” (Wilson) kopalni „Giesche” (Wieczorek) z 1918 r. Po likwidacji zaadoptowany przez firmę „Pro Inwest” na galerię sztuki nowoczesnej.
Najlepiej mi się podoba zwis u Pana pierwszego z lewej :D :D :D
A’propos męskiego zwisu :D Kiedyś moja Babcia rozwiązuje krzyżówkę i mówi: „Monika mam problem. Jest napisane „Męski zwis” wpisuję: „ch...”, „ku...” i nic nie pasuje.... :/ a ja na to „Krawat babciu, krawat”
Mała sesja zdjęciowa i ruszamy dalej czyli kierunek D.G. (czas mnie ogranicza).
A więc Katowice – Szopiennice – Sosnowiec Stawiki... i tu słyszę odgłos, którego nie cierpię (zaraz po odgłosie spływającej kropli piwa po kuflu) – łapię kapcia. Tym razem kapeć okazuje się nie Prima Aprillisowy.
„On jest temu winien, on jest temu winien”
Kiedy już powietrze jest tam gdzie powinno ruszamy dalej. Przez centrum Sosnowca, następnie za basenem skręcamy w lewo, by potem wyjechać na pasach przy Auchanie.
Trochę lawirowania ale opłaca się – prosto na dwupasmówce okropny ruch – godzina szczytu!
Wylądowaliśmy na Mydlicach – tam krótka przerwa przy resztkach cmentarza żydowskiego.
Następnie chwila jazdy wspólnej i pożegnanie – każdy w swoją stronę.
Pojechałam na korepetycję...
Po korepetycjach szybciorem na Mydlice, po książkę do angoielskiego i na angielski.
Po angielskim obrałam kierunek dom... wreszcie... lubię szybkie życie ale ostatnie 2 tygodnie mnie przerastają.... :/
P.S. To zdjęcie mnie zauroczyło – mam nadzieję, że Pani od pieska nie poda mnie do sądu :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 28.46km
- Czas 01:37
- VAVG 17.60km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 31 marca 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Kellysek :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Rankiem do pracy...
Hotelowe życie wiele pokus zna
Ciągle ktoś na zbyciu jakiś towar ma
Telefony gęsto dzwonią tu co noc
Z drugiej strony często chętny słychać głos
Zakazane owoce
Słodkie czasem też powinny być
Darowane noce
Nie smakują dziś tak jak dawniej mi
Zbyt dobrze chyba znam
Ten cały damsko-męski kram
Mowa byle jaka, potem łóżka zgrzyt
Robisz za zwierzaka, aż nadejdzie świt
Zakazane owoce
Słodkie czasem też powinny być
Darowane noce
Nie smakują dziś tak jak dawniej mi
Są chwile nieprawdziwe
W środku robaczywe
W nocy tuż za ścianą
Dziwny słychać krzyk
Chwytasz w dłoń szampana
I pociągasz łyk
A jednak bywa tak,
że pokosztujesz ich
I gorzki potem smak
Już towarzyszy ci
Samotność ma tę moc
Samotność długich tras
Hoteli, w których noc
Dopadnie cię nie raz
Zakazane owoce
Zakazane owoce
Zakazane owoce
Zakazane owoce
Rankiem (wczesnym) do pracy.
Wyglądam przez okno - sucho. Decyzja podjęta - jadę Kellyskiem.
No i dobrze, bo wyjechałam trochę za późno a na Meridce, bez blatu pewnie bym takiej średniej nie wyciągnęła.
Chociaż i tak co do Kellyska to mam lęki i na razie się dopiero do niego przyzwyczajam - nie osiągam większych prędkości.
A w ogóle to zapomniałam zabrać pompki (została przy ramie Meridki). Nie rozumiem ludzi, którzy jeżdżą bez pompki - przez całą drogę miałam uraz na psychice, że złapię kapcia a wtedy do pracy na 100% nie zdążę.
Ale dojechałam szczęśliwie, ciekawe jaki będzie powrót...
Po południu – z pracy – standard.
Jakoś nie mogę się przyzwyczaić do Kellyska... boję się wchodzić w zakręty, jeżdżę jak babcia ;/ boję się szybkości... :/
W Sosnowcu palant jadący czerwonym maluchem o początkowej rejestracji SM.... centralnie na zakręcie w lewo (na światłach) zajechał mi drogę skręcając w lewo ze środkowego pasa (do jazdy tylko na wprost)... oj leciały niecenzuralne słowa, ale co z tego? Próbowałam go dogonić na ślimaku ale uciekł mi – 10 sekund brakło by go dogonić...
Ale następna sytuacja jest bardzo optymistyczna:
BRAWO DLA TYCH PANÓW KIEROWCÓW
(niestety także nie zapamiętałam rejestracji).
Jadę dwupasmówką przy Auchan (kierunek Sosnowiec – Auchan), jadę jak biblia nakazuje prawym pasem, chcę zmienić pas, bo zaraz będę skręcać w lewo...
Obracam się – jakieś 50 – 100 metrów za mną jedzie samochód lewym i prawym pasem... mogłabym wyjechać ale nie chcę zajeżdżać...
Czekam... obracam się ponownie – za mną samochód zwolnił – puszcza mnie...
Wyjeżdżam na środek pasa sygnalizując ręką skręt...
Widzę samochód jadący lewym pasem – jeden przemknął, drugi przyhamował...
Podziękowałam ręką i wbiłam się na lewy pas.
Chcę powiedzieć, że gdyby nie Ci dżentelmani, a może „normalni kierowcy” nie zmieniłabym pasa bo taki był ruch ;)
Dzięki ;-)
Już podczas powrotu do domu coś mi się nie podobało w prawym pedale...
Zobaczyłam...
Stwierdziłam więc, że muszę jechać do sklepu gdzie nabyłam Kellyska w celu zgłoszenia usterki ewentualnie naprawienia.
W serwisie Pan powiedział, że „to normalne w pedałach Shimano, że wypuszczają smar i robi się pół milimetrowa szczelina”...
Hmm....
Moim zdaniem to nienormalne ale cóż... poczekamy - zobaczymy.
Dość, że spędziłam tam chyba z pół godziny pięknej, wiosennej (w końcu!) pogody to jeszcze mnie olali...
Ale spotkałam Kuzynkę ;-)
Wcześniej spotkałam Przyjaciółkę z dawnych lat ;-)
I ex-a :-)
I jeszcze ktoś krzyczał za mną ale nie widziałam kto :-)
Jakiś dzień wspomnień dzisiaj? :D
Z serwisu pojechałam na Pogorię (jakaś nowość!), chociaż patrząc po ostatnich wpisach to naprawdę nowość ;-)
Piękna pogoda i piękna widoczność.
Pogoda na zdjęcia była cudna – widoczność niesamowita... niestety czas mnie naglił – musiałam jechać na korki...
Po korkach do domku...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Ciągle ktoś na zbyciu jakiś towar ma
Telefony gęsto dzwonią tu co noc
Z drugiej strony często chętny słychać głos
Zakazane owoce
Słodkie czasem też powinny być
Darowane noce
Nie smakują dziś tak jak dawniej mi
Zbyt dobrze chyba znam
Ten cały damsko-męski kram
Mowa byle jaka, potem łóżka zgrzyt
Robisz za zwierzaka, aż nadejdzie świt
Zakazane owoce
Słodkie czasem też powinny być
Darowane noce
Nie smakują dziś tak jak dawniej mi
Są chwile nieprawdziwe
W środku robaczywe
W nocy tuż za ścianą
Dziwny słychać krzyk
Chwytasz w dłoń szampana
I pociągasz łyk
A jednak bywa tak,
że pokosztujesz ich
I gorzki potem smak
Już towarzyszy ci
Samotność ma tę moc
Samotność długich tras
Hoteli, w których noc
Dopadnie cię nie raz
Zakazane owoce
Zakazane owoce
Zakazane owoce
Zakazane owoce
Rankiem (wczesnym) do pracy.
Wyglądam przez okno - sucho. Decyzja podjęta - jadę Kellyskiem.
No i dobrze, bo wyjechałam trochę za późno a na Meridce, bez blatu pewnie bym takiej średniej nie wyciągnęła.
Chociaż i tak co do Kellyska to mam lęki i na razie się dopiero do niego przyzwyczajam - nie osiągam większych prędkości.
A w ogóle to zapomniałam zabrać pompki (została przy ramie Meridki). Nie rozumiem ludzi, którzy jeżdżą bez pompki - przez całą drogę miałam uraz na psychice, że złapię kapcia a wtedy do pracy na 100% nie zdążę.
Ale dojechałam szczęśliwie, ciekawe jaki będzie powrót...
Po południu – z pracy – standard.
Jakoś nie mogę się przyzwyczaić do Kellyska... boję się wchodzić w zakręty, jeżdżę jak babcia ;/ boję się szybkości... :/
W Sosnowcu palant jadący czerwonym maluchem o początkowej rejestracji SM.... centralnie na zakręcie w lewo (na światłach) zajechał mi drogę skręcając w lewo ze środkowego pasa (do jazdy tylko na wprost)... oj leciały niecenzuralne słowa, ale co z tego? Próbowałam go dogonić na ślimaku ale uciekł mi – 10 sekund brakło by go dogonić...
Ale następna sytuacja jest bardzo optymistyczna:
BRAWO DLA TYCH PANÓW KIEROWCÓW
(niestety także nie zapamiętałam rejestracji).
Jadę dwupasmówką przy Auchan (kierunek Sosnowiec – Auchan), jadę jak biblia nakazuje prawym pasem, chcę zmienić pas, bo zaraz będę skręcać w lewo...
Obracam się – jakieś 50 – 100 metrów za mną jedzie samochód lewym i prawym pasem... mogłabym wyjechać ale nie chcę zajeżdżać...
Czekam... obracam się ponownie – za mną samochód zwolnił – puszcza mnie...
Wyjeżdżam na środek pasa sygnalizując ręką skręt...
Widzę samochód jadący lewym pasem – jeden przemknął, drugi przyhamował...
Podziękowałam ręką i wbiłam się na lewy pas.
Chcę powiedzieć, że gdyby nie Ci dżentelmani, a może „normalni kierowcy” nie zmieniłabym pasa bo taki był ruch ;)
Dzięki ;-)
Już podczas powrotu do domu coś mi się nie podobało w prawym pedale...
Zobaczyłam...
Stwierdziłam więc, że muszę jechać do sklepu gdzie nabyłam Kellyska w celu zgłoszenia usterki ewentualnie naprawienia.
W serwisie Pan powiedział, że „to normalne w pedałach Shimano, że wypuszczają smar i robi się pół milimetrowa szczelina”...
Hmm....
Moim zdaniem to nienormalne ale cóż... poczekamy - zobaczymy.
Dość, że spędziłam tam chyba z pół godziny pięknej, wiosennej (w końcu!) pogody to jeszcze mnie olali...
Ale spotkałam Kuzynkę ;-)
Wcześniej spotkałam Przyjaciółkę z dawnych lat ;-)
I ex-a :-)
I jeszcze ktoś krzyczał za mną ale nie widziałam kto :-)
Jakiś dzień wspomnień dzisiaj? :D
Z serwisu pojechałam na Pogorię (jakaś nowość!), chociaż patrząc po ostatnich wpisach to naprawdę nowość ;-)
Piękna pogoda i piękna widoczność.
Pogoda na zdjęcia była cudna – widoczność niesamowita... niestety czas mnie naglił – musiałam jechać na korki...
Po korkach do domku...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 55.63km
- Czas 02:57
- VAVG 18.86km/h
- VMAX 33.00km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 30 marca 2009
Kategoria In the rain..., Meridka :), We dwoje - ja i mój rowerek ;))), Do pracy / z pracy
Do pracy... w deszczu.
Chciałabyś to wiedzieć
Ja wiem
Wyrzucić już to z siebie
Ja też
Ciężkie słowa ciężko mówić...
Nauczyć się żałować?
Za późno chyba jest
Całuję ciebie w twoje okulary
Tam całują ci którym ciężko się odnaleźć
Bruno Stroszek- zbędny paproszek
Rozjechany jeż nocą na autostradzie
Chcesz więcej
Chcesz więcej niż ja mogę tobie dać
Pieprzone więcej!
Powiem więcej:
WIĘCEJ NIE MAM
Chciałabyś to wiedzieć
Ja wiem
Wyrzucić już to z siebie
Ja też
Ciężkie słowa ciężko mówić...
Nauczyć się żałować?
Za późno chyba jest
Koszulka INRI nie przyniosła mi szczęścia
Stare biedy i 7 boleści
W tamtą grudniową noc królowie trzej
Przyszli i nic nie znaleźli
Chcesz więcej
Chcesz więcej niż ja mogę tobie dać
Pieprzone więcej!
Powiem więcej:
WIĘCEJ NIE MAM
Kotów kat ma oczy zielone
Ja pazurami trzymam się za życia brzeg
Moje dni mam już policzone
Czekam aż świat zazieleni się na śmierć
Kotów kat ma oczy zielone
Kot pazurami trzyma się za życia brzeg
W moim pokoju okna są uchylone
Nie wie że świat zazielenił się już na śmierć
Wczesnym rankiem (około 5:00) do pracy, w deszczu...
Po południu z pracy... standardowo.
Ech ta pogoda :(
W drodze do domku, kierowca Mercedesa wyprzedził mnie o wiele za blisko. Popukałam się energicznie w kask demonstrując kierowcy co o nim myślę, pomigał kierunkowskazami. Z jednej strony dobrze - chociaż zauważył i przeprosił, z drugiej strony - po takim manewrze mogłabym już nie popukać się w kask...
Wieczorem - pospikać ;)
I z powrotem.
Zimno (jechałam w rajtuzach i spodniach 3/4, bo wszystkie getry wyprałam) i katar leci z nosa... idę spać bo jutro około 4:00 trzeba wstać :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Ja wiem
Wyrzucić już to z siebie
Ja też
Ciężkie słowa ciężko mówić...
Nauczyć się żałować?
Za późno chyba jest
Całuję ciebie w twoje okulary
Tam całują ci którym ciężko się odnaleźć
Bruno Stroszek- zbędny paproszek
Rozjechany jeż nocą na autostradzie
Chcesz więcej
Chcesz więcej niż ja mogę tobie dać
Pieprzone więcej!
Powiem więcej:
WIĘCEJ NIE MAM
Chciałabyś to wiedzieć
Ja wiem
Wyrzucić już to z siebie
Ja też
Ciężkie słowa ciężko mówić...
Nauczyć się żałować?
Za późno chyba jest
Koszulka INRI nie przyniosła mi szczęścia
Stare biedy i 7 boleści
W tamtą grudniową noc królowie trzej
Przyszli i nic nie znaleźli
Chcesz więcej
Chcesz więcej niż ja mogę tobie dać
Pieprzone więcej!
Powiem więcej:
WIĘCEJ NIE MAM
Kotów kat ma oczy zielone
Ja pazurami trzymam się za życia brzeg
Moje dni mam już policzone
Czekam aż świat zazieleni się na śmierć
Kotów kat ma oczy zielone
Kot pazurami trzyma się za życia brzeg
W moim pokoju okna są uchylone
Nie wie że świat zazielenił się już na śmierć
Wczesnym rankiem (około 5:00) do pracy, w deszczu...
Po południu z pracy... standardowo.
Ech ta pogoda :(
W drodze do domku, kierowca Mercedesa wyprzedził mnie o wiele za blisko. Popukałam się energicznie w kask demonstrując kierowcy co o nim myślę, pomigał kierunkowskazami. Z jednej strony dobrze - chociaż zauważył i przeprosił, z drugiej strony - po takim manewrze mogłabym już nie popukać się w kask...
Wieczorem - pospikać ;)
I z powrotem.
Zimno (jechałam w rajtuzach i spodniach 3/4, bo wszystkie getry wyprałam) i katar leci z nosa... idę spać bo jutro około 4:00 trzeba wstać :-)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 36.71km
- Czas 01:58
- VAVG 18.67km/h
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 26 marca 2009
Kategoria Z Helenką :), Kosmacz - Powsinoga :), Czarna lista kierowców bałwanów, Do pracy / z pracy, SNOW BIKE ***, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Kiedyś kupię nóż...
Nieproporcjonalnie wiele rzeczy nas dotyczy
które mało nas obchodzą
Chyba więcej szczęścia mają
nie co ci się rodzą
a ci co umierają
Tamci wynaleźli bomby
Ci niezrozumiałe akty prawne
Trudno to wszystko zrozumieć
Trudno w to wszystko uwierzyć naprawdę
To mówię ja do Ciebie...
Wokół tyle jest przestrzeni
Co z tego kiedy ludzi jest za wiele
Jednoznacznie trudno orzec
Którzy to wrogowie
Którzy przyjaciele
Jedni wciąż się uśmiechają
Inni wypytują o rzeczy mało ważne
Trudno to wszystko zrozumieć
Trudno w to wszystko uwierzyć naprawdę
To mówię ja do Ciebie...
Kiedyś kupię nóż i powyżynam wszystkich wkoło
Kupię nóż
Zostawię tylko dwoje
Tylko ja i ty....
Rankiem do pracy – standardowo.
Przyznam – ostatnio nie śledziłam aktualności i nie doczytałam, że zmienił się Kodeks Drogowy.
Z tego, co dzisiaj zaobserwowałam na drodze wprowadzono następujące zapisy:
1. Manewr wyprzedzania wykonujemy na trzeciego, tzn. wyprzedzamy np. jadącego rowerzystę (jeśli jezdnia jest tak szeroka, że pozwoli wyprzedzić inny pojazd to także inny pojazd) w momencie gdy jadący z naprzeciwka pojazd zrównuje się z rowerzystą (innym pojazdem).
2. Pieszy powinien podchodząc do przejścia dla pieszych, przepuścić jadące samochody, następnie zobowiązany jest do nagłego wtargnięcia na jezdnie przed jadącym rowerem (najlepiej jeśli pieszy trzyma za rękę dziecko).
3. Hamujemy zawsze gwałtownie.
4. Rower nie ma nigdy pierwszeństwa – znaki A-7 „Ustąp pierwszeństwa” oraz B-20 „Stop” nie stosujemy, jeżeli po drodze z pierwszeństwem porusza się rower.
5. Jadąc pojazdem zobowiązani jesteśmy do słuchania muzyki najgłośniej jak się da.
6. Tablice rejestracyjne myjemy rzadko albo nie myjemy wcale. Umożliwi nam to bezkarne oddalenie się z miejsca zdarzenia (świadkowie nie będą w stanie odczytać numerów).
7. Jadąc rowerem hamujemy w miejscu, nie sygnalizując tego i nie zjeżdżając z jezdni.
To tyle :-) jazda pełna adrenaliny, w związku z powyższą nowelizacja Kodeksu Drogowego.
Acha - jazda oczywiście w padającym, drobnym śniegu…
Po południu - z pracy - standard numer II.
Katowice - Chorzów - Bytom - Zabrze.
Naprawdę jestem wariatka - jechać w godzinie szczytu drogą z Katowic do Zabrza...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
które mało nas obchodzą
Chyba więcej szczęścia mają
nie co ci się rodzą
a ci co umierają
Tamci wynaleźli bomby
Ci niezrozumiałe akty prawne
Trudno to wszystko zrozumieć
Trudno w to wszystko uwierzyć naprawdę
To mówię ja do Ciebie...
Wokół tyle jest przestrzeni
Co z tego kiedy ludzi jest za wiele
Jednoznacznie trudno orzec
Którzy to wrogowie
Którzy przyjaciele
Jedni wciąż się uśmiechają
Inni wypytują o rzeczy mało ważne
Trudno to wszystko zrozumieć
Trudno w to wszystko uwierzyć naprawdę
To mówię ja do Ciebie...
Kiedyś kupię nóż i powyżynam wszystkich wkoło
Kupię nóż
Zostawię tylko dwoje
Tylko ja i ty....
Rankiem do pracy – standardowo.
Przyznam – ostatnio nie śledziłam aktualności i nie doczytałam, że zmienił się Kodeks Drogowy.
Z tego, co dzisiaj zaobserwowałam na drodze wprowadzono następujące zapisy:
1. Manewr wyprzedzania wykonujemy na trzeciego, tzn. wyprzedzamy np. jadącego rowerzystę (jeśli jezdnia jest tak szeroka, że pozwoli wyprzedzić inny pojazd to także inny pojazd) w momencie gdy jadący z naprzeciwka pojazd zrównuje się z rowerzystą (innym pojazdem).
2. Pieszy powinien podchodząc do przejścia dla pieszych, przepuścić jadące samochody, następnie zobowiązany jest do nagłego wtargnięcia na jezdnie przed jadącym rowerem (najlepiej jeśli pieszy trzyma za rękę dziecko).
3. Hamujemy zawsze gwałtownie.
4. Rower nie ma nigdy pierwszeństwa – znaki A-7 „Ustąp pierwszeństwa” oraz B-20 „Stop” nie stosujemy, jeżeli po drodze z pierwszeństwem porusza się rower.
5. Jadąc pojazdem zobowiązani jesteśmy do słuchania muzyki najgłośniej jak się da.
6. Tablice rejestracyjne myjemy rzadko albo nie myjemy wcale. Umożliwi nam to bezkarne oddalenie się z miejsca zdarzenia (świadkowie nie będą w stanie odczytać numerów).
7. Jadąc rowerem hamujemy w miejscu, nie sygnalizując tego i nie zjeżdżając z jezdni.
To tyle :-) jazda pełna adrenaliny, w związku z powyższą nowelizacja Kodeksu Drogowego.
Acha - jazda oczywiście w padającym, drobnym śniegu…
Po południu - z pracy - standard numer II.
Katowice - Chorzów - Bytom - Zabrze.
Naprawdę jestem wariatka - jechać w godzinie szczytu drogą z Katowic do Zabrza...
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 44.34km
- Czas 02:12
- VAVG 20.15km/h
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 marca 2009
Kategoria We dwoje - ja i mój rowerek ;))), Kellysek :), Do pracy / z pracy
Kanapowo czyli na Kellysku :)
Jadę na rowerze słuchaj do byle gdzie
Rower mam posłuchaj w taki różowy jazz
Może byś tak Damian wpadł popedałować
Ubierz się w obcisłe bo to warto mieć styl
I depniemy sobie ode wsi dode wsi
Może byś tak Damian wpadł popedałować
Flaga na maszt
Irak jest nasz
A rower jest wielce OK
Rower to jest świat
Dziki pies patoldy słuchaj nie gadaj że
Też tam jest a potrafi się wściec
Otóż rower nas ocala jak grom petroladę
Zup terroru Damian chyba mamy już dość
Deser się należy bo od wojny masz szok
Może byś tak Damian wpadł popedałować
Flaga na maszt
Irak jest nasz
A rower jest wielce OK
Rower to jest świat
Futu futu
Futu futu
Futu futu
Ja jestem spoko kolarz
I mam na imie Trish
A oto ludu wola
Cool na maxa full i ekstra
Z powodu karambola
Obsunął mi się strój
I nie wiem czemu wołam
Cool na maxa full i ekstra
Wołam...
Jadę na rowerze słuchaj do byle gdzie
Rower mam posłuchaj w taki różowy jazz
Może byś tak Damian wpadł popedałować
Ubierz się w obcisłe bo to warto mieć styl
I depniemy sobie ode wsi dode wsi
Może byś tak Damian wpadł popedałować
Flaga na maszt
Irak jest nasz
A rower jest wielce OK
Rower to jest świat
Przed 18:00 do Chrześniaka (przy Merkurym) na korepetycje.
Następnie do pracy (standardowo).
Dzisiaj sucho, więc na Kellysku - nauka jazdy na rowerze, który ma ostre hamulce i mocno podkręcone spd... mając nauczkę z pierwszej jazdy nie składałam się na zakrętach :D
Ale fajnie się jeździ na tej "kanapie" :D
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Rower mam posłuchaj w taki różowy jazz
Może byś tak Damian wpadł popedałować
Ubierz się w obcisłe bo to warto mieć styl
I depniemy sobie ode wsi dode wsi
Może byś tak Damian wpadł popedałować
Flaga na maszt
Irak jest nasz
A rower jest wielce OK
Rower to jest świat
Dziki pies patoldy słuchaj nie gadaj że
Też tam jest a potrafi się wściec
Otóż rower nas ocala jak grom petroladę
Zup terroru Damian chyba mamy już dość
Deser się należy bo od wojny masz szok
Może byś tak Damian wpadł popedałować
Flaga na maszt
Irak jest nasz
A rower jest wielce OK
Rower to jest świat
Futu futu
Futu futu
Futu futu
Ja jestem spoko kolarz
I mam na imie Trish
A oto ludu wola
Cool na maxa full i ekstra
Z powodu karambola
Obsunął mi się strój
I nie wiem czemu wołam
Cool na maxa full i ekstra
Wołam...
Jadę na rowerze słuchaj do byle gdzie
Rower mam posłuchaj w taki różowy jazz
Może byś tak Damian wpadł popedałować
Ubierz się w obcisłe bo to warto mieć styl
I depniemy sobie ode wsi dode wsi
Może byś tak Damian wpadł popedałować
Flaga na maszt
Irak jest nasz
A rower jest wielce OK
Rower to jest świat
Przed 18:00 do Chrześniaka (przy Merkurym) na korepetycje.
Następnie do pracy (standardowo).
Dzisiaj sucho, więc na Kellysku - nauka jazdy na rowerze, który ma ostre hamulce i mocno podkręcone spd... mając nauczkę z pierwszej jazdy nie składałam się na zakrętach :D
Ale fajnie się jeździ na tej "kanapie" :D
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 20.03km
- Czas 01:07
- VAVG 17.94km/h
- Sprzęt Kellysek ;)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 marca 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Kosmacz - Powsinoga :), Meridka :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Nikiszowiec - odkrywanie część I.
jestem wolny
wolny jesteś ty
mamy wolność
i nie liczy się już nic
i nie liczy się już nic
i nie liczy się już nic
wolno nam iść
wolno nam być
wolno nam widzieć
wolno nam żyć
wolno nam w telewizji
robić ciałem różne cuda
może uda się coś wygrać
może wygrać się coś uda
a jeśli nie
to nie jest źle
bo na ulicy poznają mnie
mamy wolną rękę
ale ona nas uwiera
ciągle trzeba decydować
ciągle trzeba coś wybierać
prawdziwe życie czy kariera
prawdziwe życie czy kariera
wolno nam budować
ale łatwiej jest wyburzyć
dobrze wiedzą o tym ci
co myślą jak tu władzy użyć
myślą jak tu władzy użyć
myślą jak tu władzy użyć
wszyscy są wolni
wolny jesteś ty
więc zbierzmy się do kupy
i chodźmy na zakupy
i chodźmy na zakupy
i kupmy sobie coś
jestem wolny
wolny jesteś ty
mamy wolność
i nie liczy się już nic
i nie liczy się już nic
i nie liczy się już nic
Nikiszowiec... inny świat...
Rankiem (wczesnym) dostałam sms-a, że Kompan się wykruszył i jadę sama tam gdzie zaplanowałam.
Nie chciało mi się, bardzo mi się nie chciało...
Ruszyłam z pracy, po 6:00 w stronę Nikiszowca.
Biuro Obsługi Klienta...
Nic dziwnego by w tym było...
Gdyby nie to, że „Klienci” są sztywni...
Ktoś miał poczucie humoru :D
Nikiszowiec mnie zachwycił... bardzo....bardzo...więcej niż bardzo...
I szkoda tylko, że robiąc pierwsze zdjęcie zachwycającego mnie osiedla... padły mi baterie w aparacie ;/
Nikiszowiec - kominy KWK Wieczorek na tle płonącego lekko nieba.
Nikiszowiec- KWK Wieczorek – Szyb Pułaski.
Nikiszowiec – Osiedle.
A tu taka inwencja twórcza...
Z Nikiszowca do Szopiennic i do domku.
Było cool...
Jutro jadę tam jeszcze raz pofocić, mam nadzieję, że będę miała obstawę, bo tereny specyficzne ;D
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
wolny jesteś ty
mamy wolność
i nie liczy się już nic
i nie liczy się już nic
i nie liczy się już nic
wolno nam iść
wolno nam być
wolno nam widzieć
wolno nam żyć
wolno nam w telewizji
robić ciałem różne cuda
może uda się coś wygrać
może wygrać się coś uda
a jeśli nie
to nie jest źle
bo na ulicy poznają mnie
mamy wolną rękę
ale ona nas uwiera
ciągle trzeba decydować
ciągle trzeba coś wybierać
prawdziwe życie czy kariera
prawdziwe życie czy kariera
wolno nam budować
ale łatwiej jest wyburzyć
dobrze wiedzą o tym ci
co myślą jak tu władzy użyć
myślą jak tu władzy użyć
myślą jak tu władzy użyć
wszyscy są wolni
wolny jesteś ty
więc zbierzmy się do kupy
i chodźmy na zakupy
i chodźmy na zakupy
i kupmy sobie coś
jestem wolny
wolny jesteś ty
mamy wolność
i nie liczy się już nic
i nie liczy się już nic
i nie liczy się już nic
Nikiszowiec... inny świat...
Rankiem (wczesnym) dostałam sms-a, że Kompan się wykruszył i jadę sama tam gdzie zaplanowałam.
Nie chciało mi się, bardzo mi się nie chciało...
Ruszyłam z pracy, po 6:00 w stronę Nikiszowca.
Biuro Obsługi Klienta...
Nic dziwnego by w tym było...
BOK... tylko gdzie?© kosma100
Gdyby nie to, że „Klienci” są sztywni...
Cmentarz© kosma100
Ktoś miał poczucie humoru :D
Nikiszowiec mnie zachwycił... bardzo....bardzo...więcej niż bardzo...
I szkoda tylko, że robiąc pierwsze zdjęcie zachwycającego mnie osiedla... padły mi baterie w aparacie ;/
Nikiszowiec - kominy KWK Wieczorek na tle płonącego lekko nieba.
Nikiszowiec - kominy© kosma100
Nikiszowiec- KWK Wieczorek – Szyb Pułaski.
KWK Wieczorek© kosma100
Nikiszowiec – Osiedle.
Nikiszowiec© kosma100
A tu taka inwencja twórcza...
Nikiszowiec© kosma100
Nikiszowiec - olejna© kosma100
Z Nikiszowca do Szopiennic i do domku.
Było cool...
Jutro jadę tam jeszcze raz pofocić, mam nadzieję, że będę miała obstawę, bo tereny specyficzne ;D
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 21.41km
- Czas 01:16
- VAVG 16.90km/h
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 20 marca 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Meridka :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Z pracy... bez rewelacji
Sheets of empty canvas, untouched sheets of clay
Her lace spread out before me, as her body once did
All five horizons revolved around her soul
As the earth to the sun
Now the air I tasted and breathed has taken a turn
Ooh, and all I taught her was everything
Ooh, I know she gave me all that she wore
And now my bitter hands chafe beneath the clouds
Of what was everything?
Oh, the pictures have all been washed in black, tattooed everything...
I take a walk outside
I'm surrounded by some kids at play
I can feel their laughter, so why do I sear
Oh, and twisted thoughts that spin round my head
I'm spinning, oh, I'm spinning
How quick the sun can, drop away
And now my bitter hands cradle broken glass
Of what was everything?
All the pictures have all been washed in black, tattooed everything...
All the love gone bad turned my world to black
Tattooed all I see, all that I am, all I'll ever be...yeah...
Uh huh...uh huh...ooh...
I know someday you'll have a beautiful life,
I know you'll be a star
In somebody else's sky, but why
Why, why can't it be, why can't it be mine*
Wczesnym rankiem z pracy...
Ślisko...
Tak jak wczoraj - od skrzyżowania ze światłami z ulicą, która idzie od Stawików jechałam chodnikiem.
Następnie skręciłam obok FAKOPu i popedaliłam pobocznymi drogami obok Auchan do domku.
Moje życie jest więcej warte niż 10 sekund jakiegoś palanta za kierownicą... a niestety o tej porze (przed 7:00) wszystkie samochody jadą jak szalone - wyprzedzają na trzeciego z prędkością światła, bo przecież ktoś wstał 10 minut później i teraz musi "nadrobić" by nie spóźnić się do pracy... ale tak jak powiedziałam, cenię swoje życie na więcej niż parę minut spóźnienia jakiegoś kierowcy...
Napisałam w tytule, że bez rewelacji... w sumie to na "dzień dobry" obnażył się przede mną jakiś facet w tunelu na Murckowskiej.... :)
* tekst piosenki "Black" zespołu Pearl Jam.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
Her lace spread out before me, as her body once did
All five horizons revolved around her soul
As the earth to the sun
Now the air I tasted and breathed has taken a turn
Ooh, and all I taught her was everything
Ooh, I know she gave me all that she wore
And now my bitter hands chafe beneath the clouds
Of what was everything?
Oh, the pictures have all been washed in black, tattooed everything...
I take a walk outside
I'm surrounded by some kids at play
I can feel their laughter, so why do I sear
Oh, and twisted thoughts that spin round my head
I'm spinning, oh, I'm spinning
How quick the sun can, drop away
And now my bitter hands cradle broken glass
Of what was everything?
All the pictures have all been washed in black, tattooed everything...
All the love gone bad turned my world to black
Tattooed all I see, all that I am, all I'll ever be...yeah...
Uh huh...uh huh...ooh...
I know someday you'll have a beautiful life,
I know you'll be a star
In somebody else's sky, but why
Why, why can't it be, why can't it be mine*
Wczesnym rankiem z pracy...
Ślisko...
Tak jak wczoraj - od skrzyżowania ze światłami z ulicą, która idzie od Stawików jechałam chodnikiem.
Następnie skręciłam obok FAKOPu i popedaliłam pobocznymi drogami obok Auchan do domku.
Moje życie jest więcej warte niż 10 sekund jakiegoś palanta za kierownicą... a niestety o tej porze (przed 7:00) wszystkie samochody jadą jak szalone - wyprzedzają na trzeciego z prędkością światła, bo przecież ktoś wstał 10 minut później i teraz musi "nadrobić" by nie spóźnić się do pracy... ale tak jak powiedziałam, cenię swoje życie na więcej niż parę minut spóźnienia jakiegoś kierowcy...
Napisałam w tytule, że bez rewelacji... w sumie to na "dzień dobry" obnażył się przede mną jakiś facet w tunelu na Murckowskiej.... :)
* tekst piosenki "Black" zespołu Pearl Jam.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 17.51km
- Teren 1.00km
- Czas 01:09
- VAVG 15.23km/h
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 20 marca 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Meridka :), W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Ciemno, zimno do pracy daleko...
Późnym wieczorem (przed 21:00) do pracy. Sucho na asfalcie, co mnie cieszy :)
Niestety nie znalazłam mojej opaski i trochę uszy mi zmarzły.
Owinięta folią (cz. II), zapomniałam owinać stóp no i znowu mi zmarzły.
Mimo zimna fajnie się jechało.
Darek! Kończ zabawę z gruszką i idź spać, by rano wcześnie wstać :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
Niestety nie znalazłam mojej opaski i trochę uszy mi zmarzły.
Owinięta folią (cz. II), zapomniałam owinać stóp no i znowu mi zmarzły.
Mimo zimna fajnie się jechało.
Darek! Kończ zabawę z gruszką i idź spać, by rano wcześnie wstać :)
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)
- DST 16.29km
- Czas 00:51
- VAVG 19.16km/h
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 19 marca 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, Meridka :), We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Sleepwalker...
Ja całkiem sam
Dziś całkiem sam
Wstyd pali moją twarz
W otchłani moje dni
Zimny pokój
W kącie ludzka bryła lodu śpi
Śmierć zbliża się
Czując nieból
Jestem niczym
Światła gasną, dławię w sobie płacz
Ściany wolno połykają ciszę
Bóg
Otworzy zaraz drzwi
Dziś całkiem sam...umieram
Ja całkiem sam...uciekam
Kruki dziobią oczy duszy
Smutek stał się zapomnieniem
Stąd bez powrotu drogą
Wlecze się mój grzech
Czując nieból
Jestem niczym
Światła gasną, dławię w sobie płacz
Ściany wolno połykają ciszę
Bóg
Otworzy zaraz drzwi
Rankiem... z pracy – nie standardowo...
Wczoraj na angielskim czytaliśmy artykuł o śnie... było tam napisane, że kierowcy niewyspani i zmęczeni są prawie tak samo niebezpieczni jak pijani... wzięłam sobie to do serca.
Wyjeżdżając na główną ulicę ze stawików wjechałam na chodnik i od tej pory jechałam chodnikiem.
Następnie skręciłam w lewo i przy FAKOPIE „pomknęłam” dalej przez Okrzei, Północną, koło Auchan i do domku...
Jadąc na skróty za makro przez zamarznięte błoto słyszę dziwny odgłos... zatrzymuję się a tu taki stworek bardzo blisko mnie, ale oczywiście zanim wyjęłam aparat, to stworek zdążył zwiać dalej :( Za mną szły dwie dziewczynki, w wieku około 7 lat... tak się zachwyciły stworkiem, że do szkoły na mur – beton nie zdążą :D
Jednak potrzebuję snu... a takie miałam ambitne plany na ten tydzień... :(
No cóż... nie teraz...
Z życia blondynki
Wczoraj pomyślałam: „Nogi mi marzną bo mam za ciasne buty. Więc jak założę cienkie, nie zimowe skarpety to mi nie zmarzną”.
I to był błąd we wnioskowaniu, ponieważ pierwsze zdanie powinno brzmieć: „Nogi mi marzną bo mam za ciasne buty i jest zimno”.
Analitycy już wiedzą co się działo wczoraj wieczorem i dzisiaj rano, gdy jechałam w cienkich skarpetach... ;]
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
Dziś całkiem sam
Wstyd pali moją twarz
W otchłani moje dni
Zimny pokój
W kącie ludzka bryła lodu śpi
Śmierć zbliża się
Czując nieból
Jestem niczym
Światła gasną, dławię w sobie płacz
Ściany wolno połykają ciszę
Bóg
Otworzy zaraz drzwi
Dziś całkiem sam...umieram
Ja całkiem sam...uciekam
Kruki dziobią oczy duszy
Smutek stał się zapomnieniem
Stąd bez powrotu drogą
Wlecze się mój grzech
Czując nieból
Jestem niczym
Światła gasną, dławię w sobie płacz
Ściany wolno połykają ciszę
Bóg
Otworzy zaraz drzwi
Rankiem... z pracy – nie standardowo...
Wczoraj na angielskim czytaliśmy artykuł o śnie... było tam napisane, że kierowcy niewyspani i zmęczeni są prawie tak samo niebezpieczni jak pijani... wzięłam sobie to do serca.
Wyjeżdżając na główną ulicę ze stawików wjechałam na chodnik i od tej pory jechałam chodnikiem.
Następnie skręciłam w lewo i przy FAKOPIE „pomknęłam” dalej przez Okrzei, Północną, koło Auchan i do domku...
Jadąc na skróty za makro przez zamarznięte błoto słyszę dziwny odgłos... zatrzymuję się a tu taki stworek bardzo blisko mnie, ale oczywiście zanim wyjęłam aparat, to stworek zdążył zwiać dalej :( Za mną szły dwie dziewczynki, w wieku około 7 lat... tak się zachwyciły stworkiem, że do szkoły na mur – beton nie zdążą :D
Zwierzak na drzewie© kosma100
Jednak potrzebuję snu... a takie miałam ambitne plany na ten tydzień... :(
No cóż... nie teraz...
Z życia blondynki
Wczoraj pomyślałam: „Nogi mi marzną bo mam za ciasne buty. Więc jak założę cienkie, nie zimowe skarpety to mi nie zmarzną”.
I to był błąd we wnioskowaniu, ponieważ pierwsze zdanie powinno brzmieć: „Nogi mi marzną bo mam za ciasne buty i jest zimno”.
Analitycy już wiedzą co się działo wczoraj wieczorem i dzisiaj rano, gdy jechałam w cienkich skarpetach... ;]
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 17.74km
- Czas 01:08
- VAVG 15.65km/h
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 19 marca 2009
Kategoria Do pracy / z pracy, SNOW BIKE ***, W oczojebnej kamizelce, We dwoje - ja i mój rowerek ;)))
Ciemno, ślisko, do pracy daleko...
czy to już czy to już czy to teraz
czy w ten sposób czy w ten sposób się umiera
jak oswoić jak oswoić dzień ostatni
ile lat ile pozostało lat mi
czy to już czy to już czy to teraz
równy biedak równy biedak milionera
równy mąż równy mąż kawalerowi
równy wróg równy wróg przyjacielowi
miałem nadzieję że się nie starzeję
nic się nie zmienia prócz otoczenia
mogłem biegać prędzej mogłem zrobić więcej
mogłem być liderem brakło mi niewiele
czy to już czy to już czy to teraz
już za późno już za późno by wybierać
ile czasu ile czasu pozostało
czy to dużo czy to dużo czy za mało
czy to już czy to już czy to teraz
co zostaje co zostaje co zabierasz
czy rozumiesz czy rozumiesz swoje życie
czy to ważne czy to ważne jest odkrycie
miałem nadzieję że się nie starzeję
nic się nie zmienia prócz otoczenia
mogłem biegać prędzej mogłem zrobić więcej
mogłem być liderem brakło mi niewiele
mogłem iść do przodu ojcem być narodu
mogłem być blondynem mogłem mieć rodzinę
mogłem się mocniej trzymać mogłem zmienić klimat
mogłem dbać o siebie mogłem żyć jak w niebie
Cały dzień w łóżku – odsypianie ciężkiej nocki w pracy…
Późnym wieczorem, owinięta w pasie kuchenną folią aluminiową, w prószącym śniegu, po śliskiej drodze popedaliłam do pracy.
Prawie godzina psychicznego napięcia – nieustający monitoring stanu nawierzchni i błagalne modły, by żaden z kierowców nie próbował wykonywać gwałtownych manewrów w moim pobliżu.
Udało się – dojechałam cała i zdrowa :-)
Folia skutecznie grzała moje nerki, które w ostatnim czasie trochę zmarzły.
W połowie drogi zorientowałam się, że mogę owinąć stopy aluminiową folią kuchenną, być może wtedy nie zmarzną (jutro wypróbuję).
Mimo paskudnych warunków naprawdę fajnie się jechało :-)
Pewnie kręcąc na dywanie w domu (kurczę, nie mam dywanu!) przeżyłabym więcej emocji i bardziej bym się zmęczyła ale cóż…
DYWANOWYM KILOMETROM WPISWANYM NA BIKESTATS MÓWIMY STANOWCZE NIE!!!
:)
OSOBNYM RANKINGOM KILOMETRÓW WYKRĘCONYCH NA DYWANIE I TYCH W ŚWIECIE REALNYM MÓWIMY STANOWCZE TAK!!!
Hehehehhe, to tyle propagandy ;p
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
czy w ten sposób czy w ten sposób się umiera
jak oswoić jak oswoić dzień ostatni
ile lat ile pozostało lat mi
czy to już czy to już czy to teraz
równy biedak równy biedak milionera
równy mąż równy mąż kawalerowi
równy wróg równy wróg przyjacielowi
miałem nadzieję że się nie starzeję
nic się nie zmienia prócz otoczenia
mogłem biegać prędzej mogłem zrobić więcej
mogłem być liderem brakło mi niewiele
czy to już czy to już czy to teraz
już za późno już za późno by wybierać
ile czasu ile czasu pozostało
czy to dużo czy to dużo czy za mało
czy to już czy to już czy to teraz
co zostaje co zostaje co zabierasz
czy rozumiesz czy rozumiesz swoje życie
czy to ważne czy to ważne jest odkrycie
miałem nadzieję że się nie starzeję
nic się nie zmienia prócz otoczenia
mogłem biegać prędzej mogłem zrobić więcej
mogłem być liderem brakło mi niewiele
mogłem iść do przodu ojcem być narodu
mogłem być blondynem mogłem mieć rodzinę
mogłem się mocniej trzymać mogłem zmienić klimat
mogłem dbać o siebie mogłem żyć jak w niebie
Cały dzień w łóżku – odsypianie ciężkiej nocki w pracy…
Późnym wieczorem, owinięta w pasie kuchenną folią aluminiową, w prószącym śniegu, po śliskiej drodze popedaliłam do pracy.
Prawie godzina psychicznego napięcia – nieustający monitoring stanu nawierzchni i błagalne modły, by żaden z kierowców nie próbował wykonywać gwałtownych manewrów w moim pobliżu.
Udało się – dojechałam cała i zdrowa :-)
Folia skutecznie grzała moje nerki, które w ostatnim czasie trochę zmarzły.
W połowie drogi zorientowałam się, że mogę owinąć stopy aluminiową folią kuchenną, być może wtedy nie zmarzną (jutro wypróbuję).
Mimo paskudnych warunków naprawdę fajnie się jechało :-)
Pewnie kręcąc na dywanie w domu (kurczę, nie mam dywanu!) przeżyłabym więcej emocji i bardziej bym się zmęczyła ale cóż…
DYWANOWYM KILOMETROM WPISWANYM NA BIKESTATS MÓWIMY STANOWCZE NIE!!!
:)
OSOBNYM RANKINGOM KILOMETRÓW WYKRĘCONYCH NA DYWANIE I TYCH W ŚWIECIE REALNYM MÓWIMY STANOWCZE TAK!!!
Hehehehhe, to tyle propagandy ;p
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)©
- DST 16.87km
- Czas 00:54
- VAVG 18.74km/h
- Temperatura 0.0°C
- Sprzęt Meridka
- Aktywność Jazda na rowerze